Skocz do zawartości

[Zabezpieczenie] Jak się zabezpieczacie?


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Jak jeżdzę sam Nie zostawiam roweru, wchodzę z nim tam gdzie idę, nawet tam gdzie nie można. W marketach tylko raz zwrócono mi uwagę. Grzecznie ochroniarza poprosiłem żeby popilnował jak nie daje wpuścić, albo przetrzymał w swoim "biurze". Dał na luz.

Jadąc z kolegą/w grupie zakupy robimy na zmiany, albo jeden myka temat zbiorczo i po problemie.

Rowery stoją w domu.... Toż to jeden z najważniejszych wynalazków jakie mam....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A przyszedł mi taki chory pomysł do głowy.. zamontować do roweru coś na wzór elektronicznego pastucha i podpiąć to pod kierownice... w momencie złapania obiema łapkami - małe zjeżenie skóry na głowie.. trochę sadystyczne.. pytanie czy zdało by egzamin?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A przyszedł mi taki chory pomysł do głowy.. zamontować do roweru coś na wzór elektronicznego pastucha i podpiąć to pod kierownice... w momencie złapania obiema łapkami - małe zjeżenie skóry na głowie.. trochę sadystyczne.. pytanie czy zdało by egzamin?

 

Pomysł przedni, tylko że do tego potrzebny jest prąd a więc akumulator. A to zabiera miejsce i dodaje wagi, wiec gra chyba nie jest warta świeczki.

 

Osobiście zapomniałem dopisać, że warto rower oznakować. Jak znakowałem swój rower to policjant powiedział, że kilka ukradzionych rowerów złodzieje pożucali widząc numer na ramie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wbudowanie paralizatora w rower nie jest żadnym wyzwaniem technologicznym :) Jest proste jak konstrukcja cepa i działa.

Wadą jest że złodziej może się poskarżyć policji :D

I choć będziemy mieć rower to zza krat ciężko będzie na nim jeździć.

Jeszcze gorzej jak złodziej okaże się chory na serce :) Wtedy przerwa w pedałowaniu może być wyjątkowo długa.

 

No i zawsze jest ryzyko że ktoś zobaczywszy nasz rower na stojaku będzie tak zafascynowany że będzie chciał tylko dotknąć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście nigdy roweru nie zostawiam, jeśli wchodzę do sklepu gdy jestem sam z rowerem (co rzadko mi się zdarza) zostawiam wystające koło przy drzwiach żebym widział (korzystam w tym przypadku tylko z małych sklepików) i dla pewności podczas kasowania produktów co chwile wychodzę i lukam czy aby nikt się nie kręci :)

Tylko zastanawia mnie jedna rzecz, jak sakwiarze podczas nocek w namiocie zabezpieczają rowery? Wątpie, żeby je zostawiali tak po prostu, czy brali do namiotu..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również nie zostawiam roweru , chyba że do kiosku ,ale i tak stoję koło roweru .Wole już zostawić rower w domu i iść na pieszo do sklepu i mieć spokojną głowę :). Mój sprzęt ogólnie przechowuję w moim pokoju :) ,myśl że jest w piwnicy nie dała by mi życia hahaah :). Najlepszą metodą jest nie zostawianie sprzętu po prostu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Wole już zostawić rower w domu i iść na pieszo do sklepu i mieć spokojną głowę :)...

 

Tak to jest, jak się kupuje rower po to, by na niego patrzeć hiehiehie ;)

 

 

...Najlepszą metodą jest nie zostawianie sprzętu po prostu.

 

Tiaaa... lub można kupić drugi rower - złomek za 100-200zł - do jeżdżenia :D

 

Przy takim podejśćiu zastanawiam się... po co Ci rower???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy takim podejśćiu zastanawiam się... po co Ci rower???

 

Do jeżdżenia ale nie po zakupy takie jest moje zdania a w szczególności kiedy ma się wartościowy rower.Złomek za 100 -200zł całkiem fajna opcja ,choć jak znam ludzi to nawet i takiego złomka pewnie by ukradli :-).

 

Jest też inny sposób zabezpieczania roweru. Mieć rower, który nie wygląda na wartościowy.

 

Dla osób które się nie znają atrakcyjnością roweru jest wygląd ,malowanie ramy zgranie kolorów z innymi komponentami itp a nie sprzęt bo o sprzęcie nie mają większego pojęcia ,więc czy to xtr czy Altus to nie ważne dla pospolitego złodzieja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko zastanawia mnie jedna rzecz, jak sakwiarze podczas nocek w namiocie zabezpieczają rowery? Wątpie, żeby je zostawiali tak po prostu, czy brali do namiotu..

 

Ja śpię zazwyczaj ,,na gospodarza" więc z przechowaniem roweru do rana też nie ma problemu. Jeżeli chodzi o branie sprzęta do namiotu to jest to dobra opcja i wielu sakwiarzy tak robi. Przed namiotem nie odważył bym się zostawić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak na campingu czy gośćinnie, to nie ma problemu - zawsze jest gdzie przypiąć.

Staram się rozbijać namiot w pobliżu miejsc/"urządzeń" które umożliwiają przypięcie roweru.

 

Będąc w trasie z sakwami rzadko biwakujemy "na dziko" - bardziej z obawy o własne zdrowie i życie, niż o rowery.

No i wystarczy użyć wyobraźni szukając miejsca na nocleg ;)

 

Poza tym właśnie w takim celu stworzono alarmy z czujnikiem ruchu

z których to nie tak dawno temu ktoś się tu "nabijał" naughty.gif

 

No a jadąc większą grupą, to już jest łatwiej, bo spina się rowery razem i można na zmianę pilnować ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to jest, jak się kupuje rower po to, by na niego patrzeć hiehiehie

(...)

Przy takim podejśćiu zastanawiam się... po co Ci rower???

Wiem, że to nie do mnie było, ale mogę się oprzeć:

Rower się kupuje po to, żeby na nim jeździć, a nie go gdzieś zostawiać nie wiadomo gdzie :P

Od zostawiania, jak sam powiedziałeś, jest złomek/mieszczuch.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wbudowanie paralizatora w rower nie jest żadnym wyzwaniem technologicznym :) Jest proste jak konstrukcja cepa i działa.

 

Wbrew pozorom jest, bo chociażby musi być zamknięty obwód. To przepływ prądu poraża a nie napięcie... Sugeruję też nie eksperymentować z różnego typu samodziałami dostępnymi w internecie, bo można zrobić poważną krzywdę sobie lub komuś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sugeruję rozwiązanie zagadki, dlaczego prąd płynący w przewodach wysokiego napięcia nie zabija ptaków na nich siedzących... Będziesz miał ten sam efekt...

  • Kabelki są w dość grubej otulinie
  • Ptaszek siedzący na kabelku nie ma uziemienia / masy. Nie ma różnicy potencjałów to nie ma co kopać. Pozatym ptaszek robi za dość duży opornik w porównaniu do kabelka i jest podłączony równolegle do linii. Dzięki temu płynie przez niego prąd o małym natężeniu i nie robi mu krzywdy.

(ale niech mnie jakiś elektryk poprawi)

 

A teraz pytanie dlaczego piorun uderzając w samochód (w którym siedzimy) nie zrobi nam krzywdy?

 

Co do paralizatora to wydaje mi się że on daje nam przysłowiowy + i - więc rowerzysta i tak dostanie solidnego kopa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...