Skocz do zawartości

[zima na rowerze]Jak zacząć i czy teraz jest dobry czas


Rekomendowane odpowiedzi

Znając siebie to też nie będę jeździł spacerowo (oczywiście jak już się kondycja poprawi, bo pewnie na początku celem będzie dojechać w ogóle ;-) ). Na orbitreku zawsze sobie obiecuje "dzisja spokojnie, żeby się tylko rozruszać", ale potem ten cholerny licznik pokazuje średnie tempo i sobie zaczynam stawiać cel, że do 20 minuty muszę przejechac tyle itd ;-) Zawsze kończy się tak, że końcówka to jakieś sprinty itd. Na końcu ledwie schodzę i cały jestem spocony ;-)

 

Tak więc nawet nie będę się oszukiwał - z rowerem pewnie będzie podobnie jak już nabiorę wprawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Autora tematu: nie zrażaj się, spróbuj, polubisz. Sam zacząłem jeździć do pracy codziennie ponad rok temu, mój ówczesny dystans to 13 km w jedną stronę, trasa zróżnicowana, więcej pod górę niż z górki. Na początku przez około dwa tygodnie czułem nogi, miałem zakwasy, nieco więcej się pociłem. Ale ten ruch, niezależność, przebywanie na świeżym powietrzu, robienie czegoś inaczej niż wszyscy wynagradzają wszystkie niedogodności a potem przynoszą tylko wzrost formy i lepsze samopoczucie. Szybko zacząłem jeździć od czasu do czasu okrężnymi, widokowymi trasami i dystans dzienny wzrastał do 40 km.

Dojazd rowerem do pracy przy Twoim dystansie jest idealnym sposobem na połączenie przyjemnego z pożytecznym zwłaszcza, że jesteś zajęty i trudno przy obowiązkach znaleźć czas na ruch. Masz możliwośc się umyć i przebrać - tym lepiej dla Ciebie.

Ja teraz, stety/niestety, zmieniłem miejsce pracy i mam tylko 3,5 km (!) w jedną stronę, więc muszę dobrze kombinować, żeby wygospodarować czas na dłuższą jazdę.

Tylko uważaj zimą - w zeszłym roku, przy temperaturze +5 stopni, poślizgnąłem się skręcając na rondzie i złamałem rękę w łokciu. Kask - przy takich odległościach to mus.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta kontuzyjność jazdy na rowerze też mnie trochę przeraża... Kask już akurat mam, bo kiedyś jeździłem trochę na rolkach i z jakiegoś powodu kupiłem kask rowerowy... Tani, ale na początek musi wystarczyć.

Jak sobie coś złamie to mnie chyba żona zabije ;-)

 

W każdym razie w weekend ruszam w trasę. Pogoda niestety jest jaka jest, ale myślę, że 5 km na próbę sobie przejadę nawet nie posiadając super ciuchów. Na razie mam tylko spodnie, bluzę i czapkę - pod spód na razie wezmę jakieś zwykłe naturalne tkaniny. Na krótki dystansie raczej nie powinienm się aż tak spocić, żeby zaraz coś złapać. Jak stwierdzę, że jest szansa na jazdę w takich warunkach to zacznę kompletować ciuchy, a w lutym pomyślę o jakimś rowerku - może jeszcze uda się załapać na wyprzedaże.

 

Na razie zgodnie z poradami, pojeżdzę trochę po okolicy i raczej w dzień niż po zmroku, bo głupio byłoby zaraz na początku się zrazić.

 

Najbardziej w tym całym pomyśle podoba mi się, że można sporo poćwiczyć nie inwestując w to czasu. Wczoraj wracając z pracy zmierzyłem sobie za pomocą Endomundo średnią prędkość przelotową i wszyło mi .... 31km/h. Szczerze mówiąc byłem w szoku. Nie stałem na żadnym przejeździe kolejowym. Po dorodze w zasadzie mam tylko 1 światła. Fakt, że trochę się tłukę osiedlami i wąskimi drogami z zakrętami, ludzie często skręcają i blokują przez to ruch, ale ogólnie mam wrażenie, że przy dobrej kondycji pewnie jestem w stanie ten odcinek przejechać poświęcając dodatkowe 10 minut. Wiadomo na początku pewnie będzie to godzina, ale co tam.

 

Zawsze też mnie drażniło, że woże powietrze w aucie, ale komunikacja miejska w moim przypadku odpadała, bo ta trasa to minimum 2h w każdą stronę z kilkoma przesiadkami.

 

Oby wszystko wypaliło bo sam pomysł podoba mi się coraz bardziej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te 31km/h to rozumiem średnia z jazdy samochodem? Ja po kilku miesiącach jazdy uzyskuję rowerem srednią 27-28km/h w czasie dojazdu do pracy na odcinku 11km. Jadąc samochodem przy dobrych wiatrach oszczedzam 5 min. Ale jednak autko czesto sie zatrzymuje a rower cały czas jedzie. Tylko prawdę mowiąc u mnie jest bardzo mało zakrętów a jak jade rowerem to na czerwonym staram się nie zatrzymywać :P.

Jak będziesz rowerem jechał przez osiedla to na zakretach będziesz musial sporo zwalniać a przy tym srednia spada, a na prostej nie nadrobisz tak bardzo jak samochodem. Wiec, przygotuj sie na poczatku na średnia predkość przelotową niewiele wyższą niż 20km/h, a może nawet niżej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak tak oczywiście chodziło o średnią prędkość autem ;-)

Jest kilka tras możliwych do wyboru - muszę je kiedyś przejechać. Np. ta, którą zaproponował Michuu jest ~2km krótsza i w 80% to ścieżki rowerowe oraz małe uliczki. Szkoda, że wiedzie prawie przez centrum miasta, ale na podglądzie satelitarnym nieźle to wygląda. Pewnie tam udało by się rozwinąć także dobre prędkości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli już się napaliłeś na jazdę w zimie, to postaraj się wybierać te dni, kiedy jest sucho. I nie tylko chodzi o brak opadów i suchą jezdnie ale głównie o wilgotność żeby była na niskim poziomie. Niska temperatura i wiatr nie sa takie straszne jak wysoka wilgotność powietrza. Jazda we mgle zima też nie należy do przyjemności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta kontuzyjność jazdy na rowerze też mnie trochę przeraża... Kask już akurat mam, bo kiedyś jeździłem trochę na rolkach i z jakiegoś powodu kupiłem kask rowerowy... Tani, ale na początek musi wystarczyć. Jak sobie coś złamie to mnie chyba żona zabije ;-)

Mnie nie zabiła, to i Ciebie oszczędzi :). Zrobiłem tak: kiedy wysłała mi SMS "Jak się jechało" to, będąc już w kolejce na SOR, odpisałem "super" czy coś takiego.

A poważnie: musisz uważać w każdych warunkach, nie tylko zimą. Jeśli nie pchasz się umyślnie w niebezpieczne sytuacje i zachowujesz podstawową ostrożność, nic Ci się nie stanie. Jeśli w dany dzien warunki są trudne (uporczywa ulewa, lód), odpuść rowerek, lepiej raz samochodem a potem cały czas rowerem, niż raz rowerem a potem 3 tygodnie w gipsie. Powiem szczerze - zazdroszczę Ci tych 18 km do roboty i jeszcze po płaskim...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No u mnie to nie przejdzie, bo na SOR pracuje moja szwagierka ;-) Pewnie żona będzie wiedziała zanim jeszcze odzyskam przytomność ;-)

 

Wczoraj wieczorem przeglądałem sobie jeszcze możliwe trasy i wychodzi, że ~40-50% odległości wiedzie przez lasek (ścieżka rowerowa i małe drogi). Na Google maps z satelity nawet nie widać drogi bo drzewa zasłaniaja. Pozostała część to nowa ścieżka rowerowa (niestety wzdłuż ruchliwej drogi). To może być całkiem fajne. Aż mi teraz szkoda, że nie wpadłem na ten pomysł rok temu, gdy zmienialiśmy siedzibę firmy. Zwłaszcza latem tam musi się naprawdę fajnie popychać rowerkiem. Ta alternatywna tras to tylko 16km (18km to trasa jaką jeżdżę teraz autem) więc nawet czaso może mi przy odrobinie wprawy wyjść całkiem podobnie co samochodem.

 

naprawdę dobrze zaczyna to wyglądać. A do tego żona już zaczyna snuć wizje, że chyb też na wiosnę zacznie jeździć, żebyśmy mogli małą na wycieczki rowerowe zabierać ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas jest zawsze dobry tylko jak już ktoś słusznie zauważył mobilizacja bardziej narażona. Ja swój rower przeprosiłem w lutym ubiegłego roku. Dostaliśmy owczarka niemieckiego który wszystko dewastował. Dosyć szybko się okazało, że po ok. 7km przy rowerze mu przechodzi, więc kupiłem smycz rowerową i tak się zaczęło...

Jak nawet mi się nie chce pies zaraża mnie swoim optymizmem i chęcią biegania, tylko dystanse początkowe dawno przestały mu odpowiadać. Robimy minimum 15 i teraz to ja wracam ztargany...no i mój cross tego już nie wytrzymuje. Przed śniegami muszę kupić coś na tarczówkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja szczerze polecam jeżdżenie do pracy rowerem. Mam do przejechania ok 12km (Poznań: Kozieglowy<->Staroleka). Jezdze prawie codziennie (czasem trzeba cos autkiem zalatwic, a i w ulewy sobie odpuszczam). Choc tempo dla wiekszosci z Was pewnie rekreacyjne (35-45min - prawie 150kg wagi troche sprawe utrudnia) to zdecydowanie lepiej sie dzieki temu czuje - nie mam problemu z sennoscia (praca glownie biurowa) jestem bardziej energiczny i w ogole wiecej sie chce :-D.

W moim przypadku na obecna aure (temp do 0st. i wzglednie sucho) wystarczaja grube skarpety, ocieplane spodnie zerowind, bielizna meryl skinlife thermo, kurtka zerowind, czapka ocieplana zerowind i zimowe rekawice + buff na szyje (wiekszosc z bcm nowatex ze wzgledu na dostepnosc moich rozmiarow).

Niezbedny jest kask - nie bylo okazji do testu co prawda ale drobna kraksa z innym rowerzysta na rondzie Rataje (w wyniku ktorej musialem rower na miesiac odstawic - zlamany palec) dala mi do myslenia i juz sie z nim nie rozstaje. Zwlaszcza ze czapka przycisnieta kaskiem sprawia mojej glowie wyzszy komfort termiczny niz bez niego - choc poci sie bardziej..

Ze wzgledu na zone i dziecko brak mi czasu aby wyrwac sie nadluzsza wycieczke - dojazdy do pracy zapewniaja mi mozliwosc zazycia porzadanego wysilku w ulubiony sposob.

A jesli dojazd rowerem pozwala dodatkowo zaoszczedzic na paliwie lub czasie potrzebnym na dojazd 2-3 srodkami komunikacji publicznej - wybor staje sie oczywisty.

 

Wysyłane z mojego GT-I9100 za pomocą Tapatalk 2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej wlasnie wrocilem z pierwszej jazdy. Ogolnie mysle, ze jazda przy dobrej pogodzie nawet w mrozach nie stanowi problemu. Musze tylko kupic rower bo okazalo sie ze ten moj to jakis mlodziezowy goral z marketu i kolanami prawie wybijam sobie zemby;-)

Jedyny problem jaki napotkalem to, ze mnie troche zatyka jak jade pid zimny wiatr. Probiwalem huste ale wtedy paruja mi okulary. Czy kominiarka bedzie lepsza?

 

Konkretnie myślałem o takim zestawie:

http://allegro.pl/bielizna-termoaktywna-high-therm-jony-ag-r-l-hit-i2822396775.html

 

Do tego mam już spodnie na szelkach i bluzę rowerową.

 

Ogólnie nie wiem jak na dłuższej trasie, ale dzisiaj byłem na ~25minut i zimna nie odczuwałem w ogóle - wręcz troszkę się spociłem i było mi dość gorąco. Oczywiście przy jeździe wieczorem pewnie trzeba by jeszcze coś dołożyć do tego zestawu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kominiarce nie będzie lepiej. Generalnie każde zakrycie nosa i ust, to utrudnione oddychanie i parujące okulary. Dopóki się da jeżdżę bez zakrywania twarzy, przy silnych mrozach odpuszczam okulary, bo oprócz zaparowania, najzwyczajniej w świecie zamarzają. Tyle, że mam około 2km do pracy i mogę sobie spacerkiem jechać.

Próbowałem różnych metod i kombinacji chust i kominiarek. Kupiłem też maskę windstoperową, ale była niewygodna i niewiele pomagała na parowanie. Na ten sezon kupiłem kominiarkę z dziurą na nos i usta. Czy się sprawdzi, będę wiedział jak przyjdą silne mrozy.

 

Z zatykaniem zimnym powietrzem można też walczyć jadąc po prostu wolniej, żeby nie trzeba było tak głęboko i intensywnie oddychać. Jest też kwestia przyzwyczajenia się do chłodu i wysiłku, dlatego wspominałem o wiośnie i łagodniejszym powietrzu.

 

Skoro było dosyć gorąco, to byłeś zbyt ciepło ubrany. Spróbuj lżej na taką samą temperaturę i intensywność jazdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze można wyrobić sobie nawyk oddychania przez nos w czasie wysiłku. Jak sprawia to problem, można sie pokusic o przeczyszczenie zatok na początek. Poprawa oddychalności o 100% i ewentualny katar ma łagodniejszy przebieg. Ja dzisiaj odbyłem 75-kilometrową jazdę terenową o bardzo wysokiej intensywniści i chwilami ciepło nie było. Miałem tylko winchilla, termo i ocieplaną lajkrę. Jednak w czyms cieplejszym to na bank bym sie zapocil za bardzo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a może lepiej zainwestować w okulary ze szkłami? o ile mi wiadomo one nie parują.

 

Eee a co niby okulary to nie mają szkła ;)

 

Ponoć są jakieś preparaty do psikania okularów by nie parowały... ale ja w czasie jazdy nigdy z tym większych problemów nie miałem... po zatrzymaniu to bywa różnie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba spróbuję na początek z kominiarką z otworem na usta. Będę robił po prostu wydechy przez otwór i może będzie dobrze. I faktycznie srpóbuje na początek nie przesadzać z prędkościami, żeby nie brać pełnych wdechów. Pewnie po 1-2 tygodniach się przyzwyczaję. Szklane okulary nie wchodzą w grę (zbyt ciężkie). O kontaktch myślę, ale nie ma do nich cierpliwości (kiedyś już nosiłem).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś wystartowałem do pracy na rowerze, było ok 0 stopni rano, dla mnie to idealna temperatura zimą, bo zakładam 3 warstwy ciuchów i ani się w nich nie grzeję, ani nie jest mi zimno. Przy ok 5-10 stopniach zawsze się pocę, nawet jak odejmę jedną warstwę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eee a co niby okulary to nie mają szkła ;)

 

Ponoć są jakieś preparaty do psikania okularów by nie parowały... ale ja w czasie jazdy nigdy z tym większych problemów nie miałem... po zatrzymaniu to bywa różnie ;)

 

chodziło o to że w tanich okularach są plastiki nie szkła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...