Skocz do zawartości

[zima na rowerze]Jak zacząć i czy teraz jest dobry czas


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

ostatnio w tok fm słyszałem o akcji promującej jeżdżenie na rozwerze. Zawsze uważałem, że to nie dla mnie, bo w końcu mam pracę biurową i jak to pogodzić. Wiadomo pogoda nie rozpieszcza i takie tam. Ale jednak może źle myślę, bo uczestnicy akcji twierdzili, że nawet da sie jeździć w garniturze.

W pracy mam możliwość umycia się i przebrania. Obecnie znalazłem trasę dojazdową, gdzie ruch samochodowy jest niewielki. Wszystko zachęca do tego aby spróbować.

 

Mam jednak takie wątpliwości:

 

- do pracy mam ~18km - czy to nie za daleko? Ile trwa przejechanie takiego dystansu rowerem w warunkach szosowych (poza miastem). Czy realnie niewprawiony rowerzysta jest w stanie przejeżdżać codziennie prawie 40km? Czy po nabraniu wprawy jestem w stanie przejechać te 18km w 40-45 minut?

 

- idzie zima - czy teraz warto zacząć? Jak się do tego przygotować. Nie przeraża mnie pogodoa, chorowity nigdy nie byłem, deszczu się nie boję. Także myślę, że w dni z temperaturą +0 spokojnie bym poradził. Pytanie tylko jak się przygotować do takich podróży? Widziałem w sklepach rowerowych takie ubrania ocieplane - czy to wystarczy?

 

- jaki rower na takie dojazdy. Na razie mam jakiegoś Gianta górskiego, ale przypuszczam, że do jazd szosowych warto zainwestować w inny rower. Ogólnie planuje jeździć w 90% po szosach, reszta to pewnie jakieś drogi polne itp - na pewno nie będę jeździł w warunach przełajowych, bo w ogóle na razie nie czuję tego klimatu.

Dojazd do pracy wiedzie przez tereny podmiejskie (takie miejscowości po ~5000 mieszkańców) - ogólnie szosa + ewentualnie chodniki bez ruchu pieszego. Częściowo jest tam ścieżka rowerowa.

 

Przepraszam za tyle pytań, ale artykuły na jakie trafiam, to ogólnie przegląd rynku. Natomiast mi zależy na opinii praktyków. Z góry dziękuję za odpowiedzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
- do pracy mam ~18km - czy to nie za daleko? Ile trwa przejechanie takiego dystansu rowerem w warunkach szosowych (poza miastem)

Dla typowego lamera (bez obrazy) dystans spokojnie do wzięcia, czas przejazdu do godziny. Realnie ok. 40-45 minut

.

- idzie zima - czy teraz warto zacząć? Jak się do tego przygotować. Nie przeraża mnie pogodoa, chorowity nigdy nie byłem, deszczu się nie boję. Także myślę, że w dni z temperaturą +0 spokojnie bym poradził. Pytanie tylko jak się przygotować do takich podróży? Widziałem w sklepach rowerowych takie ubrania ocieplane - czy to wystarczy?

Dobry ciuch stosowny do warunków i nie trzeba się bać zimy.

- jaki rower na takie dojazdy. Na razie mam jakiegoś Gianta górskiego, ale przypuszczam, że do jazd szosowych warto zainwestować w inny rower. Ogólnie planuje jeździć w 90% po szosach, reszta to pewnie jakieś drogi polne itp - na pewno nie będę jeździł w warunach przełajowych, bo w ogóle na razie nie czuję tego klimatu.

Rower crossowy lub trekkingowy wielbłąd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj na tym co masz, jak będzie rozczarowanie to bezinwestycyjne. Powodzenia.

18km od Poznania to znaczy gdzie mieszkasz?

Dokładnie tak zamierzam popróbować - tylko pewnie jakieś spodnie rowerowe sobie kupię, bo nic takiego obecnie nie mam.

 

Trasa do pokonania to Plewiska -> Suchy Las tyle, że nie przez miasto o "opłotkami" przez Skórzewo, Baranowo itd. Trasa z samochodu wygląda na całkiem sympatyczną - spore fragmenty ścieżek rowerowych i chodników, na których pieszego chyba jeszcze nie widziałem. W kilku miejscach można zjechać z głównej szosy i przejechać "kostką" przez osiedla. Tylko kilka fragmentów z większym ruchem samochodowym.

 

Pomysł mi sie o tyle podoba, że samochodem jadę jakieś ~30 minut, bo ciągle ktoś staje, skręca i blokuje przejazd. Więc z tego co sobie liczę, to rowerem dużo wiecej czasowo nie wyjdzie. Dodatkowo od czasu jak pojawiło się dziecko, to trudno się poruszać na świeżym powietrzu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grunwaldzką (będzie ścieżka po remoncie) do Bułgarskiej, Polską do Dąbrowskiego. Dalej Dąbrowskim (bokiem nie główną) do Chodzieskiej,Człuchowska do Biskupińskiej i prosto do Suchego Lasu. Większość ścieżek.

 

Ciekawa trasa. Odległościowo według GoogleMaps wychodzi to samo, wiec jeśli są tam ścieżki, to faktycznie powinno się dać szybciej przelecieć.

 

Teraz lecę Plewiska Kolejowa -> Skórzewo Poznańska potem Skórzewska -> Przeźmierowo Rzemieślnicza -> Poznań Słupska -> Biskupińska -> Suchy Las - w kilku miejscach można przelecieć osiedlami + jest sporo ścieżek i nieużywanych chodników. Minus to w kilku miejscach spory ruch samochodowy, ale bez tragedii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla typowego lamera (bez obrazy) dystans spokojnie do wzięcia, czas przejazdu do godziny. Realnie ok. 40-45 minut

 

A ja wątpię. 18 km w 40 minut to średnia 27 km/h. W 45 minut to średnia 24 km/h. Typowy lamer, który nie kręcił przez ostatnie kilka lat takiej średniej na takim dystansie nie wyciągnie. Większość kręci w granicach 18 - 20km/h, czyli zbliżamy się do czasu przejazdu około godziny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja wątpię. 18 km w 40 minut to średnia 27 km/h. W 45 minut to średnia 24 km/h. Typowy lamer, który nie kręcił przez ostatnie kilka lat takiej średniej na takim dystansie nie wyciągnie. Większość kręci w granicach 18 - 20km/h, czyli zbliżamy się do czasu przejazdu około godziny.

 

I to już trochę sprawę komplikuje... No nic, ale spróbować nie zawadzi. Może na razie będę jeździł 2x w tygodniu, żeby trochę złapać formę, a jak mi czasy spadną, to przyspieszę. Do niedawna grałem w piłkę na hali więc kondycja pewnie nie jest aż tak tragiczna. Niemniej na rowerem to już nie pamiętam kiedy ostatnio jeździłem ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, to nie jest takie łatwe od razu wykręcać średnią rzędu 27 km/h, raczej nastaw się, że dojazd będzie trwał godzinę. Co do roweru, jakiś crossowy rowerek będzie dobry, opony semislick 1,5 lub 1,75 cala z ciśnieniem w oponach min 3 bary. Rower koniecznie z pełnymi błotnikami + chlapacz z przodu, błotniki doczepiane to wg. mnie pic na wodę, na lekki deszczyk jeszcze dają radę, na duże plamy wody będziesz miał całe mokre stopy i buty, co potem w pracy wolno schnie.

 

Z tego co widzę, to trasa będzie poza miastem, lepiej do razu nastaw się, że będziesz woził mały niezbędnik:

- zapasowa dętka + ew łatki i klej

- łyżki do opon

- jakiś rowerowy zestaw kluczy imbusowych (ze skuwaczem lepiej)

- pompka

 

Oczywiście umiejętność obsługi powyższych warto nabyć możliwie szybko.

 

Kask, oświetlenie, zapięcie rowerowe - bez tego nie wychodź z domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zima bywa ciężka na początki wkręcania się w codzienna jazdę. Nie jest łatwo dobrać odpowiednie ciuchy i po kilku kilometrach jest sauna lub sztywniejemy z zimna. Chyba lepiej wiosną jak powietrze łagodniejsze.

Dystans spokojnie do przejechania, ale nie w takim czasie. Bardziej realny, to godzina lub nawet trochę dłużej, zależy ile po drodze skrzyżowań i górek. Tempo 20km/h nie jest mocne, ale każde zatrzymanie to strata czasu i średnia spada. Na odcinku 2x2km mam czas licznikowy w okolicach 14 minut. Doliczając postoje na skrzyżowaniach wyjdzie pewnie 15 lub więcej, czyli średnia w okolicach 16km/h. Tempo w okolicach 23-25km/h, miejscami trochę więcej, miejscami mniej. Dla uzyskania średniej 18km/h musiałbym na prostych zasuwać pewnie 30-ką, a to zaczyna być męczące.

 

IMO niezbędne wyposażenie roweru na okres jesienno zimowy:

-oświetlenie - chyba jasne o co chodzi

-pełne błotniki z solidnym chlapaczem na przednim - nawet pomijając deszczowe dni generalnie jest mokro, wiec zachlapanie się pewne

 

Ciuchy. Najlepiej mieć uniwersalny zestaw na cebulkę. Kilka warstw, które można różnie łączyć i dostosowywać do zmieniających się warunków. Przy niskich temperaturach podstawą jest nieprzewiewność. Poniżej 10C zakładam ocieplacze na kolana z membraną, okolice 5C to rowerowa czapka z membraną i z podobnego materiału rękawiczki. Do tego różne kombinacje chusty typu buff do osłony szyi i części głowy poniżej czapki. Na górę kurtka i rękawki dla lekkiego docieplenia i nieprzyklejania się do kurtki ;)

Na niższe temperatury dochodzą kolejne warstwy na nogi, jakieś getry, termo kalesony lub tylko ocieplane spodnie rowerowe. Na silne mrozy takie spodnie traktuję jako wewnętrzną warstwę, a na wierzch zwykłe jeansy. Głowę docieplam kominiarką lub dodatkową chustą, albo wszystko na raz jak trzeba. Pod kurtkę bluza z długim lub podpinka, a na dłonie rękawice narciarskie ewentualnie z cienkimi do biegania jako pierwsza warstwa.

Są jeszcze buty, ale jakieś cieplejsze pewnie masz. Tak samo grubsze skarpety.

 

Temat ubioru jest o tyle trudny, że każdy inaczej odczuwa, z inną intensywnością jeździ i trzeba sobie indywidualnie dobrać do potrzeb. Inaczej się jedzie przy -10 bez śniegu, a inaczej przy -15 ze śniegiem (w momencie jak nawali muszę się lżej ubierać, bo intensywność jazdy rośnie - trzeba się przekopać).

Z przydatnych akcesoriów to opaski odblaskowe. Na nogi, żeby nogawki nie powiewały i nie wkręcały się. Polecam różnego rodzaju z gumką, lepiej trzymają i dopasowują do różnej grubości nogi (cechy osoby + różna ilość warstw ubrania). Na ręce mogą być takie samozaciskowe dla lepszej widoczności sygnalizowania skrętów.

 

Jak masz możliwość, to wykorzystaj wolne dni do sprawdzenia jak się jedzie.

 

Czy warto zmieniać rower, to trzeba się zastanowić. Jak obecny jest sprawny, to zainwestowałbym w błotniki i ewentualnie opony z delikatnym bieżnikiem jak nie masz. W kupowanie nowego lub większe inwestycje wchodziłbym jak się już na poważnie wkręcisz na takie dojazdy. Będziesz już wiedział jak jest, czego brakuje, co jest do zmiany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również potwierdzam, że dystans 18km to dość sporo dla kogoś, kto nie jeździ za wiele. A potem jeszcze wrócić. Ale tez dużo zależy od nastawienia. Jesli nie masz żylki ściganta, to spojne tempo i dasz rade to przejechać. Godzinka to minimum. Z czasem to łykniesz w 35 min. Ja na poczatku tego roku, czyli marzec, po przejechaniu 17km myslełem, że umrę i wypluje płuca. Teraz śmigam po 100km w terenie i mało mi.

Ja mam do pracy zaledwie 11km i troche mnie to irytuje. Zdążę się dobrze rozpedzić i juz jestem w pracy.

 

A co do ciuchów, to kilka ładnych stówek musisz zainwestować, jeśli nie chcesz zmarznąć i przemoknąć. Kurtka, spodnie, buty, ochraniacze butów, kask i czapeczka, rękawice. To wydatek min. >1000pln. W cywilnych ciuchach odradzam jazde zimą. Zapocisz się szybko, przewieje Cie, a juz przy 20km/h na rowerku wiaterek jest odczuwalny. Oczywiście lata jazdy hartują, ale na poczatku, wiele czynników jest odbieranych negatywnie. Sidełko, drętwiejące ręce, bolące plecy i kark i dotego zinmy wiatr i niska tempertura, czasem deszcz i śnieg. Nie wiem na jakich rzędów wydatki możesz sobie pozwolić, ale na początek zinwestuj w dobra kurtkę z windsoperem i ocipliną typu super-rauboix oraz jakąś bielizne termo. A nastepnie jakieś dobre spodnie. Do spokojniejszej jazdy Endura ma fajne propozycje, krój taki jak cywilne ale jakieś materiały bardziej techniczne. I koniecznie rękawiczki z palcami. Newet jakies tanie z marketu, takie narciarskie sie sprawdzają. Bo te rowerowe "niby zimowe" bardzo często to zwykłe szmatki i sie rozwalaja albo nie grzeja a kosztuja za wiele za dużo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co praca biurowa miała by przeszkadzać w jeździe rowerem, jeszcze lepiej po lub przed całym dniem za biurkiem trochę się rozciągnąć. Ja mam pracę biurowo-terenową... i poruszam się rowerem, czasem nawet służbowo w teren jadę rowerem... a jak mam dzień, że jestem w biurze to już zawsze rowerem nie zależnie od pogody czy pory roku.... po prostu nie pędza jak na jakimś wyścigu, to i nie ma problemu, że spocony czy jak ;) Stopniowo kondycja przychodzi i można coraz szybciej dojeżdżać, na początek trzeba po prostu wyjeżdżać do pracy wcześniej... no i odpowiednio się ubrać, zwłaszcza rękawiczki i czapka hehe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze dopiszę:

Mówisz, że nie jesteś jeżdżący. Masz rower, zbierz się i wyjdź, któregoś wolnego dnia, choćby w niedzielę i przejedź 18 km. Zobacz ile Ci to zajmie czasu, czy kondycja nie każe Ci wracać po kilku kilometrach, od razu przetestujesz ubiór i sprawdzisz czy Cię to kręci. Tak będzie bezpieczniej, bo jak pierwszy test będzie na rzeczywistej drodze do pracy i np. nie dasz rady, albo Ci się odechce to będzie źle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda te 18km to wyłącznie asfalt ale faktycznie na początek może być kwas. Może dla złapania formy i przetarcia szlaku 2x w tygodniu na początek wystarczy.

Kurcze, jesień zima to najlepsza pora by się zniechęcić. Przeziębienie prawie murowane jak zaciągniesz parę razy powietrze ustami na zadyszce :P Ja kumpla namówiłem na rower i po pierwszych tegorocznych mrozach skończyło się na anginie ;)

Ale co ważne. Mnie się wydaje że nie można się nastawiać na dwa, może trzy razy w tygodniu pojadę bo z tego wyjdzie zero razy w tygodniu. Trzeba się nastawić że jeżdżę codziennie :) Ja zaczynałem w zeszłym roku koło czerwca dojeżdżanie (23km z różnicą wzniesień trochę ponad 200m) i było tak - rano pobudka i zerknięcie w okno nad głową. Jak szyba była mokra to przestawianie budzika i samochód. Jak sucha to wsiadałem na rower. To było czyste zło. W tym roku niezależnie od temperatury i pogody (ulewy i burze) wsiadałem na rower i jazda. To jest lepsze rozwiązanie bo człowiek nie szuka wymówki. I jeszcze jedno ja lubię być na rowerze - ja, rower, przyroda, zmęczenie, ból nóg, kolka itp. A pogoda nie ma znaczenie nie wpływa na moje nastawienie.

A jakie były początki? 23km z górki trochę ponad 1h15minut. Pod górkę 1h35minut. Teraz średnio gdy chłodno i nie ma frajdy ze spocenia to 50minut z góry i 1h05minut pod górę, rekord to 43m28s i 58m35s jesienią przy około 18C i lekkiej mżawce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja wątpię. 18 km w 40 minut to średnia 27 km/h. W 45 minut to średnia 24 km/h. Typowy lamer, który nie kręcił przez ostatnie kilka lat takiej średniej na takim dystansie nie wyciągnie. Większość kręci w granicach 18 - 20km/h, czyli zbliżamy się do czasu przejazdu około godziny.

 

Do pracy mam 17,3km po miesiącu ten dystans robiłem do 45min ,max jaki miałem to 38min ,jestem jak na razie po jednym sezonie w siodełku ,rower to trekking/cross ,trasa połowa asfalt reszta to drogi rowerowe ( Poznań) . Życzę powodzenia bo ja sam wątpiłem że się da ,początki były ciężkie czas przejazdu ok 1h , nawet teraz koszulka pływa po takiej trasie :D więc ciuch na zmianę musi być .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejszy jest upór maniaka :) ... poprzedniej zimy odpuściłem tylko 2 tygodnei największych mrozów ( temperatury poniżej -10 st)

Jak dawno nie jeździłeś to jak już koledzy wspomnieli na początek szykuj się na czas nie mniej niż 1h ...

Jak zaczynałem dojazdy do pracy ( mam tylko 10 km) to pierwszy przejazd na max`a to 33 min 33 s i zgon do śniadania ;D

Teraz robię to na spokojnie w 21 - 22 min tegoroczny rekord 17 min z hakiem ... dojście do czasów na poziomie 21 -22 zajęło mi jakieś 2 miesiące ale wtedy to były czasy na wysiłku ... aby jechać to na spokojnie dochodziłem do tego jakieś 3,5 miesiąca.

Jednak szykuj się na przebieranie w pracy ... ja robię tylko 10 km w 21 min a i tak jestem mokry jak norka ... żeby się nie spocić mocno muszę do czasu przejazdu dołożyć 5 min.

 

Moja garderoba na chłody ... bielizna termoaktywna (kalesony + koszulka długi rękaw), gacie z pampersem z długą nogawką (luźne z rzepami na nogawce), softshell, polar, chusta na głowę, chusta na szyję, opaska, kominiarka, rękawiczki z długim palcem, rękawiczki z długim ocieplane (narciarskie), ocieplacze na buty.

Kombinacja tymi ciuchami pozwala mi to na spokojne jazdy w zakresie +10 do -10 st.

 

Poniżej -10 osobiście odpuszczam ... nie chodzi o to że się nie da bo się da ... wymyśliłem sobie że jak na spoconego przy tej temperaturze złapie awarie gdzieś w połowie drogi to "zamarznę" :) ...

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej, widzę że na forum jest mocna ekipa z Poznania ;-)

 

Na początek dziękuję wszystkim za porady - naświetliliście mi temat bardziej szczegółowo niż liczyłem. Oczywiście zanim ruszę w trasę do pracy, to na spokojnie sobie pojeżdżę z Endomundo aby ocenić jakie dystansy ile mi zajmują itp. Druga sprawa to po dzisiejszym powrocie do domu o ~17-tej, gdzie padało i było już ciemno, pomyślałem, że bez dobrych ciuchów faktycznie mogłoby być niewesoło.

 

Na początek więc przywiozę sobie rower (nie mam go w domu) i w weekend zobaczę. Dzisiaj kupiłem sobie podstawowe ciuszki, żeby trochę pojeździć w weekend. Roweru oczywiście nie będę kupował, choć to czym obecnie dysponuje to jakiś staaary Giant żony i rower noname. Oba jednak trochę dla mnie za małe. Na początek jednak musza wystarczyć.

 

Co do zimna, to mnie nie przeraża - ja ogólnie nie choruję. W ciągu ostatnich ~15lat byłem chyba tylko raz na tyle chory, żeby leżeć w łóźku przez 2-3 dni. W zeszłym roku grałem parę razy w piłkę na przełomie listopada i grudnia (nie polecam - upadki są bolesne ;-) ) i też nie było źle. Bardziej właśnie boję się wilgoci i wiatru, bo tu wiele nie trzeba jak się człowiek nie zahartuje odpowiednio wcześnie.

 

Widzę, że też trzeba trochę inwestycji ponieść. Rozmawiałem dzisiaj ze znajomym, który już się trochę wciągnął w temat jeżdżenia. Potwierdza wszystko co piszecie - tj. dobre ciuchy, osprzęt do roweru, wyposażenie na okoliczność awarii itd. Wychodzi na to, że rower typu cross to najmniejszy wydatek ;-)

 

@Sanasei6 - sam nie wiem. Ogólnie mam trochę spotkań z ludźmi w pracy i jakoś tak uważałem, że jak się człowiek przejedzie rowerem to jest spocony/mokry itd. Dopiero ta akcja w tok fm, gdzie chyba Petru się wypowiadał, że rowerkiem do pracy jeździ w garniturze dałą mi do myślenia, że może jednak się da. W sumie mogę ze spokojem się przebrać/umyć w pracy. Mam gdzie trzymać ubrania i takie tam, więc jak to sobie przemyślałem, to faktycznie nie ma problemu.

 

@marcind - taka opinia mnie bardzo podnosi na duchu. Myślę, że wiosną zacznę jeździć na rowerze codziennie do pracy. Jeśli zima nie będzie zbyt ciężka i uda się wprawić to może nawet wcześniej. Jeśli się wciągnę to pewnie na wiosnę sobie jakiś lepszy rower sprawię.

 

Jeszcze raz dziękuję za wszystkie wypowiedzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem, czemu dla wielu jazda rowerem = spocenie. Musicie zawsze zasuwać 30 km/h? Nie można np... 18 km/h spokojnie, i bez spocenia?

Ja też mam spotkania w terenie z różnymi... nawet prezesami itp. i jakoś nie zajeżdżam spocony, bo nie pędzę jak szalony, no i uważam na to jak się ubieram i jaka pogoda.

Nie słyszałem o tej akcji, ja jeżdżę rowerem do pracy od ponad 2 lat, odkąd dostałem rower w prezencie od rodziny ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zaczynaj jazdy zimą od dojazdów do pracy. Zacznij od zwykłej rekreacyjnej spacerowej jazdy. Jeśli nie jesteś nawykły do wysiłku fizycznego to zimą postawisz przed organizmem ciężkie zadanie. Dojazd do pracy to niejako przymus - musisz tam dotrzeć, bo to praca. Taki nawyk jest ok ale u kogoś kto przy cięższych warunkach powalczy ale da radę bez większego problemu, dla ciebie to może być jak "kara".

Zacznij od rekreacji, zobaczysz jak reaguje twój organizm, czy mocno się ugotujesz w tych ciuchach które masz. Przejedź się przy padającym deszczu czy śniegu - to warunki mniej lub bardziej stresujące i zniechęcające.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem, czemu dla wielu jazda rowerem = spocenie.

Zależy czego oczekujesz od jazdy na rowerze ... dla mnie docelowo jazda do pracy a już w szczególności w zimie służy do tego aby za dużo nie stracić z formy przed nowym sezonem.

Puki co trenażer jest w fazie projektu / początkowej realizacji i to jedyny mój ruch poza sezonem:).

 

Dwa to woje jechać szybciej, spocić się i dłużej spać :) ...

Trzy ... nie wiem o co biega ale jak staram się ograniczyć tempo to jakoś się tak bardziej męczę ... raczej mentalnie ale jednak taka jazda mnie meczy :).

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wychodzi na to, że rower typu cross to najmniejszy wydatek ;-)

 

Pozornie - do takiego roweru z reguły musisz dokupić błotniki, oświetlenie,bagażnik (jeśli jest potrzeba),

podczas gdy rower typu trekking/touring/city (bo różnie to zwą) ma to wszystko na wyposażeniu podczas zakupu.

 

Polecam zainwestować w dynamo w piaście przy zakupie nowego - odpada problem "bateryjek".

Do tego dobre lampki i... "święty spokój".

 

...Widzę, że też trzeba trochę inwestycji ponieść. Rozmawiałem dzisiaj ze znajomym, który już się trochę wciągnął w temat jeżdżenia. Potwierdza wszystko co piszecie - tj. dobre ciuchy, osprzęt do roweru, wyposażenie na okoliczność awarii itd.

 

Dobre ciuchy to podstawa.

Ja, ze swej strony polecam takie, które sprawiają, że jesteś widoczny na drodze.

 

Wyposażenie na okoliczność awarii... jakiś "multitool" jak najbardziej, moooże spinka do łańcucha.

 

Dętki??? Polecam zainwestować w Michelin Protek Max i ewentualnie dobre opony

z "wbudowaną" wkładką antyprzebiciową - to powinno zapewnić tzw. "święty spokój" w Twoim przypadku.

 

Co do dystansu - zależy jaką masz kondycję, ale licz się z godzinnym przejazdem na początek.

Nie będziesz mocno rozczarowany, jeśli deczko go przekroczysz, a możesz być mile zaskoczony, jeśli uda się szybciej.

 

Poza tym sporo też zależy od warunków atmosferycznych - "wiater w pysk" niejednego potrafi mocno spowolnić.

No albo niech się trafi ulewa albo "megła" i...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...