Skocz do zawartości

[Warszawa] Codzienne ustawki - wspólne jazdy. Cz. 2


Mieciu

Rekomendowane odpowiedzi

w końcu już jesteś po 30-stce

 

Popełniłeś zbrodnię, mój drogi... to raz. Dwa, dobre duchy przypomniały o wynalazku jaki jest "za rogiem" - jaskinia solna.

Na pewno wypróbuję i skarpetę, pewnie jeszcze Twoja, nylonowa gdzieś się znajdzie :laugh:

 

naprawdę krwawa pętla

 

No paczcie, jak go na żarty wzięło! Może porozmawiamy o Twoich "płaskich", krwawych km na szczebel?

:laugh::icon_cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gdzie do dyspozycji miałem tylko

Dobra dobra, dobry kolarz nie jęczy tylko jadzie napędzany siłą woli...

 

informacja publiczna

Zacny z Ciebie człowiek ale prosty, towarzyszu boju...

 

BTW - ktoś poleci dobre miejsce w Bieszczadach rowerowo - piesze? Właśnie mnie koleś wysiudał (wiejski tambylec) no i majófka pod gwiazdą się szykuje :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Po regularnym wygrzewaniu miejsc "zatokowych" oraz oszczędzaniu się muszę powiedzieć, że problem się wycisza. Nie jest to jednak dolegliwość, jak katar... Prawdopodobnie kilka tygodni zajmie, aż zupełnie się ją wyleczy. Jeśli zaczyna Cię boleć głowa i uważasz, że mogą to być zatoki, proponuję poczynić w tym kierunku jakieś kroki, aby ją leczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A byłaś u laryngologa? Wcześniej też czekałem aż samo przejdzie - i przechodziło, ale nieraz po miesiącu z kawałkiem.

 

Teraz już wiem, że jeżeli zapchany kinol, bóle głowy, krwawienia z nosa, uczucie wypychania zatok przy schylaniu itp. sensacje utrzymują się powyżej 7-10 dni, to z reguły nie jest to katar tylko solidna infekcja bakteryjna zatok.

 

Nie obywa się bez antybiotyku, ale z nim przechodzi po kolejnym tygodniu.

 

Miałem tak w październiku, tym razem nie zlekceważyłem i - odpukać - jak dotąd mam spokój.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aż takich dolegliwości nie mam, choć krwawienia się zdarzały i bóle głowy tak masakryczne... Nie, nie byłam u lekarza - raczej objawy pojawiały się tylko podczas wychodzenia na zimno, mowy nie ma o kręceniu - utrzymywały się do chwili, aż nie nagrzewałam twarzy. Pomaga ludowa, rozgrzana sól kamienna oraz parówki. W miarę chyba się opanowałam, nie doszło do cięższe infekcji :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem dokładnie to samo ładnych parę lat temu. Nawet nurkowanie w jeziorze (oczywiście latem) powodowało ciężki nie do zniesienia ból. Ból pojawiał się też przy schylaniu głowy, przy potrząsaniu czy nawet podczas biegania. Zimne powietrze to w zasadzie wyłączało mnie z akcji. Nawet w chłodniejsze dni latem zakładałem opaskę by choć trochę osłonić czoło.

Wreszcie miałem już dosyć i zrobiłem prześwietlenie zatok. Okazało się, że to właśnie z powodu jak to określiła Pani laryngolog ropy czy innej infekcji trapią mnie te dolegliwości. Po tej diagnozie pani Laryngolog zawołała panią Helenkę pielęgniarkę, aby przyniosła „zestaw naprawczy”. :w00t: Myślałem, że chodzi o jakąś lampę do naświetlania czy coś podobnego, ale niestety nie. Zestaw był raczej niewielkich rozmiarów i składał się z: końskiej strzykawki i takoż samej igły oraz gustownej metalowej „nerki” :bye2: .Jak to zobaczyłem już wiedziałem, że dobrze nie jest, ale dwie kobity a ja przecież nie będę tchórzył.

Pani doktór widząc moją nietęgą minę mówi bez obawy nie pan pierwszy i nie ostatni, a następnie psiknęła mi czymś do nosa i kazała chwilę odczekać. Następnie wzięła coś w rodzaju metalowego przebijaka i dawaj pakować ni to w dziurkę od nosa jednocześnie pytając czy coś czuje? Jakoś nic nie bolało wiec mówię, że w zasadzie to nic. Wtedy zaciągnęła do strzykawki jakiś biały płyn rozrobiony z jakimś specyfikiem zamontowała tę końską igłę i łup mi w dziurę do nosa. Zaskrzypiało (obrzydliwe wrażenie :sick: ) i z lekkim oporem poszło…. Potem wpakowała mi całą zawartość strzykawy do nocha aż mi we łbie zaszumiało i poszło drugą dziurą albo ustami już nie pamiętam, czym w takim szoku byłem. Potem procedura powtórzyła się dla drugiej strony. Efekt? Od ponad 10 lat zero problemów z bólami głowy na zimnie. Mój kolega na jesieni przeszedł identyczną kurację i też jest zadowolony. :thumbsup:

Nie ma innego sposobu na zatoki. Naświetlanie, nacieranie czy łykanie czegokolwiek to tylko czesanie frędzla a nie rozwiązanie problemu. Polecam radykalne ale skutecznie środki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yep, tylko że z tego co kojarzę te rozkoszne środki da się zastosować tylko na zatokach szczękowych. Jak ktoś załatwi czołowe to adieu - w sensie jak trza też zrobią punkcję, ale w znieczuleniu ogólnym i wiertaką.

 

Dlatego czapka/buff to o tej porze roku mus. I teraz wiem, że cza było słuchać mamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzizas kurna ja pier.... Nie da rady :laugh:

Chyba bym musiała się nawalić, żeby zgodzić się na takie obrzydlistwa... Nie, nie, nie i jeszcze raz nie!

No i jeszcze jedno - czytałam (wow) - nie mam typowych dolegliwości jak co niektórzy, nie czuję ucisku, ścisku, uwierania, nie mam zapchanego nosa itp. Nazwałabym to łagodną postacią dolegliwości zatokowych ale jeśli ją nadwyrężę, to boli. I nie jest też tak, że jeśli się nachylam (pisałam już o tym), to mnie coś tam uwiera... Nie wątpię w taką terapię, być może i u mnie będzie konieczność, aby takową zastosować. Podejrzewam, że jest tak, jak pisze Sol - gnębi mnie raczej czoło oraz uszy i skronie. Zobaczymy... Nie mniej jednak dzięki za podzielenie się spostrzeżeniami - jak nic nie pomoże, po prostu może skrócę się o głowę :laugh:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

image201.jpg

 

Od tamtego czasu warunki w LB się znacząco zmieniły, właściwie to pogorszyły.

 

Niby tak, a jednak... to już nieaktualne :D :

CameraZOOM-20130302151437437.jpg

 

CameraZOOM-20130302152611214.jpg

 

+ uniwersalne w wyrazie (to mi się udało) :

CameraZOOM-20130302151859313.jpg

 

Warunki są dobre ;) Tzn dużo lepsze niż "dobre" poprzednio, ale wtedy to było na zachętę :icon_mrgreen:

 

.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale wtedy to było na zachętę

 

Na zachętę bo było dziś słońce wiosenne... na północy nie mam roweru - ubolewałam paczająć na te kresy... sitowie i szuwary. Być może w pierwszej połowie tygodnia wysunę propozycję bielana po pracy, niestety dopiero po/około 17 więc trzeba będzie się śpieszyć, bo dużo jasności nie będzie :laugh:

 

P.S. pozdrowienia od Włóczykija - ganialiśmy dzisiaj wiatr...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, tak właśnie wyglądają odcinki ubite, gdzie śnieg dużo wolniej topnieje. Na szczęście KPN jest generalnie mniej wydeptany niż Kabacki, więc takich obrazków raczej nie ma (tradycyjnie z wyjątkiem okolic Truskawia :) ).

 

Znaczy, trochę śniegu na ścieżkach jest, żeby nie było niedomówień :laugh:

 

P.s. Ale mało :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...