Skocz do zawartości

[Wycieczki] Wrocław zgłoś się. Cz. 2


Mieciu

Rekomendowane odpowiedzi

UWAGA! WALNĄŁEM 120km NA ROWERZE! :P

http://www.endomondo.com/workouts/207116797/4871886

Jeżdżę, by chociaż na chwilę zapomnieć o codziennych problemach. Jeżdżę, by zmierzyć się z samym sobą. Jeżdżę po zdrowie. Jeżdżę bo to pierońsko uzależnia.

Dzisiejsza trasa miała być wycieczką pod patronatem forumrowerowe.org (pozdrawiam serdecznie), jednak ludzie się wysypali z różnych względów (chyba głównie pogodowych). Podjechałem o 8:00 rano do Magnolii, jednak nikogo w punkcie spotkania nie było, więc po 10 minutach wyruszyłem w bardzo dobrze znaną mi trasę. Dość wczesna godzina i delikatny deszczyk (kropiło 30 sekund pod samym domem na całej trasie, to nie były chmury na cokolwiek poważnego) spowodowały, że samochodów było bardzo mało, dlatego też mogłem skupić się na jeździe. Wczoraj wyregulowałem sobie bloki w butach, idealna szansa na przetestowanie.

Ok. 12-13 kilometra za Smolcem pomyślałem sobie, że ciężko będzie przebić przygodami wycieczkę na Ślężę i ciekawe, co dzisiaj mnie spotka. Przekonałem się o tym prędko, bo gdzieś na 16tym kilometrze, we wsi Sadków. W pewnym momencie zauważyłem, że coś luźno mi stopy chodzą przy pedałach i spróbowałem kontrolnie się wypiąć... bez skutku. Lekko spanikowany pomyślałem, że najgorsze to teraz zatrzymać się i zaliczyć glebę, więc jechałem dalej, próbując wypiąć. W końcu udało mi się z jedną nogą, zatrzymałem się i szarpnąłem drugą. Wyleciała śruba mocująca... Błąd początkującego - po regulacji bloków za słabo dokręciłem śruby i w obu butach bloki latały, rysując plastikową podeszwę buta... usiadłem przy jakimś zamkniętym sklepie na schodkach i dotarło do mnie, że ... nie wziąłem imbusa 4... No to pięknie! Czyżby wycieczka miała się skończyć zanim się zaczęła? Niedziela, nawet warsztaty samochodowe pozamykane, zastanawiałem się, co robić.

Los chyba chciał, żebym jechał dalej, bo kilka minut później przejeżdżał drogą rowerzysta. Zatrzymał się koło mnie, bo oglądał Audi wystawione na sprzedaż. Spytałem, czy ma może imbusa 4. "A mam jeden klucz". I to był ten. Dał mi go, zacząłem majstrować przy butach, pogadaliśmy o tym, czy spd to fajna sprawa ("znakomita, pod warunkiem, że nie zrobi się tego, co ja teraz"), jak już kończyłem rowerzysta stwierdził, że musi jechać i żebym zatrzymał sobie klucz. Chciałem zapłacić, ale machnął ręką, uśmiechnął się i pojechał. Kilku minut później ja też, tym razem z solidnie (ale wciąż nie na siłę) zakręconymi śrubami.

Następny postój ok. 40 kilometra to już właściwie ... Mietków :) Czasem gdzieś szybkie zatrzymanie i rzut okiem na mapę. Trasa biegła po linii R9, ale przyznam szczerze, że mało było oznakowania... Nad samym zalewem natomiast - najpierw zajechałem od strony stanicy wędkarskiej i cypla - nic specjalnego, dużo śmieci i umcyk umcyk towarzystwa. Gdzieś tu na chwilę gps zgubił sygnał. Drugi postój, nieco dłuższy, przy głównej plaży. W tym momencie podjąłem decyzję o objechaniu zbiornika, czułem się dobrze, słońca było niewiele i nie było gorąco. Przedostałem się starą drogą po kocich łbach wzdłuż torów i dotarłem do kolejnego asfaltu. Aż mi się zatrzymywać nie chciało, taka fajna droga. Dwa bardzo strome podjazdy - na jednym przystanąłem zziajaczy, ale nie ma to tamto, poleciałem dalej. Na jednym ze wzgórz był fantatyczny widok na cały zbiornik. Gdzieś w tych okolicach (zapora na Bystrzycy) komórka wskazywała ok 30% do końca baterii, a mimo to sygnał straciłem na dłuższą chwilę co widać w zapisie.

Po objechaniu całości zacząłem powrót - inną drogą, o wiele przyjemniejszą. Nogi o dziwo ciągnęły bardzo dobrze, nie było przestojów (czego efektem jest zadziwiająca mnie średnia 21,7 km/h z całej trasy). Gdzieś w okolicach Kilianowa (ok 12:30) minęła mnie spora, ponad 10osobowa grupka rowerzystów (po strojach wniosłem, że wiedzą, do czego służy rower), prawdopodobnie grupa, o której mówiono na forum, że o 10:00 wystartuje na Mietków i dalej do Sobótki. W ogóle na tej trasie mało który rowerzysta garnął się do pozdrowień, połowa z nich nie zareagowała na moje pozdrowienie. Niebawem dotarłem do Kątów Wrocławskich.

Czas na odpoczynek, zmianę baterii w komórce i lody. Tu zeszło mi z pół godziny, a potem droga na Skałkę, którą nie miałem jeszcze okazji jechać. Może to i dobrze, bo straszna patatajka, więcej tędy przeciskał się nie będę. Ze Skałki na Samotwór i stronę domu. Kilka kilometrów przed metą zobaczyłem, że moja średnia wciąż rośnie (Z 21,5 dochodziła do 21,8) i utrzymuję prędkość 22-26 km/h, dlatego też nadszedł czas na męską decyzję - bijemy rekord, czy nie? Bijemy! Zajechałem pod swoją dawną pracę (stacja Shell), celem odpoczynku, powerade i snickers (dzięki za rady odnośnie węglowodanów na trasie, bez nich nie dałbym rady!), no i jedziemy dalej. Po krótkich obliczeniach wyszło, że jak wrócę pod dom i zrobię swoją standardową, wieczorną pętelkę po pracy to będzie plus minus 120 km. Po chwili byłem już na jezdni. Niestety w okolicach Glinianek było bardzo dużo aut (upalna niedziela), co utrudniło mi jazdę. Sporo buractwa stojącego gdzie popadnie. Na szczęście nie zależało mi na wyciskaniu wszystkiego z pedałów i roweru - utrzymałem więc tempo ok 21 km/h i pojechałem dalej. Potem w zasadzie już bez przygód - zajechałem pod dom, zrobiłem dzięki bratu parę zdjęć na pamiątkę i zgasiłem maszynę :)

Parę statystyk:
Length - 120,63 km
Top speed - 42,82 km/h
Average speed - 21,7 km/h
Loot - 1x imbus 4, 1x Powerade code :P
Expenses - ~25 PLN
XP gained - MAXXED!!!! [level up!]
Morale - +666 [level up!]
Sunburst - mediocre
Stamina - 20/100 [rest]

:) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję ! Taki dystans z taką średnią to nie byle co . I jeszcze na ( nie obraź się )  nienajlepszym do tego celu rowerze .  Jeśli pociągają Cię długie dystanse po asfalcie to chyba warto zainwestować w bardziej szosowy rower albo w wąskie opony . Są takie do kół 26 "

Czytam forum od ładnych kilku lat i każdy ( no prawie każdy )  pisze : ,, ja jeżdżę pomału i blisko " , a później wychodzi .... 120 km :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zeszłym roku to jeszcze był rower górski, więc zmieniłem opony na te Continentale 2.0, na razie dają radę). W przyszłym roku kupuję nowy rower - będzie to cross i tam opony będą węższe, ale jeszcze im tak za bardzo nie ufam (czasem lubię wjechać na ścieżkę w lesie), więc będą to jakieś 1,6 lub 1,75 :)

 

A co do roweru to się nie obrażam, ale chyba go po dzisiaj pokochałem :D Bez zarzutu! :) A wygląda tak :D

 

1045098_573708189345894_155299553_n.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja natomiast byłem na tej przejażdżce o której wspomniał MixingHead (do Mietkowa i Sobótki o 10:00) :)

Też pękło nam 120 km w całości, dojechaliśmy na spokojnie do Mietkowa, potem kamieniołom Kantyna (gdzie naprawdę skakaliśmy do wody ze skał - super sprawa! :D), następnie Sobótka (gdzie zobaczyliśmy finisz Mistrzostw Polski w kolarstwie) i w lekkich, przejściowych opadach powrót do Wrocławia :)

Było nas 12 sztuk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie by była :P Ale na szczęście całkiem sprawnie dawaliśmy sobie znaki o dziurach w drodze, uprzedzaliśmy przed wyprzedzającymi autami, itp. Komunikacja nie zawiodła i pozbawiła nas niemiłych niespodzianek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Były przygody, a pewnie... Przecież na dojazdówce na miejsce spotkania ktoś komuś w tyłek wjechał... Skończyło się kontuzją palca... Na samym końcu też komuś sakwa na legnickiej spadła i musiał awaryjnie zjechać na bok... Ta sama osoba ugrzezła w dawnej szynie tramwajowej na Ruskiej i skończyło sie glebą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

09:50 - start z Gądowa. :-) Kierunek - Brzeg Dolny. Najpierw most Milenijny, później w kierunku na Oborniki Śl. W Szewcach chciałem sprawdzić, czy dobrze skręciłem na Brzeg Dolny i przez przypadek włączyła mi się pauza w Endomondo. 10km bez zapisu śladu. :-/ Po drodze małe pagórki i w końcu BD. Później na Radecz i do Obornik Śląskich. Powrót do Wrocławia no i trzeba było nakręcić aby dobić w Endo do 100 km. Leśnica, Pracze i okolice i uzbierało się wg. licznika 110 km a w Endomondo stuknęło 100 km.

Wg. licznika:

czas: 4h49min

Vśr: 22.8 km/h

Vmax: 38.1 km/h

avg rpm: 78

HR: avg: 127, max: 149

Jestem z siebie dumny. :-)

 

edit: rower MTB.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety bateryjki szybki zasysają przy endo i wykorzystaniu gps, nauczyłem się jeździć z dwoma... no chyba, że uważasz, że przy takim czasie 51% to jest dobry wynik. Sporo jeździsz widzę :) Co więcej większość dużych trasek masz po identycznych drogach co ja :D :D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...