Skocz do zawartości

[uzupełnianie płynów] uzupełnianie płynów w niskich temperaturach


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Jeżdżę rowerem na poważnie dopiero od wiosny bieżącego roku.

 

Mam dopytania do bardziej doświadczonych rowerzystów.

 

Czy w niskich temperaturach bliskich zeru i ujemnych pijecie bardzo zimne płyny czy macie jakieś sposoby na utrzymywanie wyższej temperatury płynów? Czy wogóle taki zabieg jest wskazany?

 

Może moje pytanie wyda Wam się głupie ale mam wrażliwe gardło na picie zimnych napojów. Widziałem tez ostatnio taki gadżet aluminiowy bidon z funkcja podgrzewania .

Pozdrawiam

:) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zimne z bukłaka czyli w sumie przez pierwszą godzinę nawet letnie. Czasem warto wdmuchać do bukłaka to co zostaje w rurce - wtedy pierwszy łyk nie jest lodowaty. A jak temperatura bliska zera to jeszcze dodatkowo termos z herbatą na dłuższe wycieczki (ale jeśli jest to prawdziwy termos, a nie kubek termiczny to trzeba dać chwilkę przestygnąć żeby wrzątku nie pić gdy dookoła zimno).

 

Ja rzadko pije podczas jazdy, staram się napić przed...

Jechałeś kiedyś więcej niż 10-15km za jednym zamachem? :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem jedynie kontakt z bidonami "termicznymi". Trzyma około godziny dwóch, w zależności jak gorące się wleje i ile stopni na zewnątrz. Jako trzyma rozumiem temperaturę nadającą się do picia. Na mrozie nie testowałem, bo wycieczki krótsze i wystarczy 0,7l termos w plecaku.

 

Trzymanie butelki w kieszeni kurtki też pomaga, ale bywa niewygodnie i trzeba się rozpiąć, żeby napić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam bidon termiczny Elite Termo (widać na zdjęciu roweru), niby gwarantowana zmiana temperatury nie większa niż 20C przez 2h. W lecie po wlaniu lodowatej wody (~4C) przez godzinę czuć że faktycznie jest chłodna, po dwóch nie jest ciepła jak psi mocz - da się pić. Teraz wlewam wodę w temp. pokojowej (pewnie koło 18-20C) przez godzinę jest przyjemnie chłodna nie zimna. Z gorącymi/ciepłymi płynami nie próbowałem.

Ale jedna uwaga: Bidon trzyma deklarowaną temperaturę tylko pod jednym warunkiem - musi być pełny. Po upiciu np. połowy zawartości zmiany temperatury są bardzo szybkie, w sumie nie dziwne, bo wpadło powietrze o innej temperaturze niż płyn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po upiciu np. połowy zawartości zmiany temperatury są bardzo szybkie, w sumie nie dziwne, bo wpadło powietrze o innej temperaturze niż płyn.

Nie doszukiwałbym się przyczyny we wpuszczonym powietrzu, a w mniejszej ilości płynu. Łatwiej (szybciej) zagrzać kubek wody niż wielki gar bo trzeba dostarczyć mniej energii. Tutaj tak samo tylko z oddawaniem energii. 1l wody ma więcej zgromadzonej energii do rozproszenia niż 0,5l.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoja droga mam pytanie. Jak w takiej sytuacji sprawdza sie buklak/plecak z buklakiem? Zauwazylem, ze podczas jazdy (zwlaszcza z plecakiem) plecy ogrzewaja sie chyba najbardziej. W zwiazku z powyzszym mam pytanie.

 

Jak cieply plyn w buklaku wplywa na pocenie sie i temperature organizmu - to po primo. Po drugie czy wskutek pocenia sie i ogrzewania przez plecy mozna w jakis sposob spowodowac, ze ciecz w buklaku jest dluzej ciepla. Wreszcie jak to sie ma do bidonow termicznych z punktu widzenia uzytecznosci i komfortu jazdy?

 

Pozdrawiam, M.

 

--

Wysyłane z mojego U8500 za pomocą Tapatalk 2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zimą należy dużo pić bo pomimo pozornego braku pragnienia, wyjątkowo łatwo jest się odwodnić i wracać do domu na przysłowiowych rzęsach. Niejeden z nas na pewno pamięta to z zaśnieżonych tras :-)

Problem w tym, że niestety trzeba wydać te parę złotych, aby cieszyć się funkcjonalnością. Najtańsze, plastikowe "termo" bidony są wg mnie niewiele warte, a aluminiowe (sic!) "termosy" wzbudzają jedynie rozpacz. Oczywiście można wozić ze sobą klasyczny termos z gorącą herbatką, ale trzeba stanąć, wyjąć go z plecaka, odkręcić, nalać napój do kubka, etc. Co w praktyce wygląda tak, że pijemy tylko wtedy, gdy męczy nas pragnienie, a wtedy jest już za późno.

Od siebie polecam bidon Barbieri Tankita Inox. http://allegro.pl/wl...2697355150.html Cena względem zalet jak sądzę bardzo przyzwoita.

Podwójna, izolowana stal to klasyczne i najlepsze rozwiązanie. W komplecie mamy ustnik umożliwiający picie podczas jazdy. Jedyny problem jest z dedykowanym koszykiem, który jest do bani, bo bidon brzęczy na najmniejszej nierówności. Po prostu oszaleć można. Ja dobrałem do niego któryś z koszyków Topeak, który tuningowałem okleiną do ram okiennych i całość działa dość przyzwoicie. Niestety niewielka pojemność (500 ml.) i wysokość bidonu mogą być problemem. Szczególnie to drugie w niewielkich ramach, gdy chcemy przykręcić bidon na rurę podsiodłową ramy.

Drugą opcją, niestety droższą, jest kupno izolowanego bukłaka: http://www.maxforma....uct&prod_id=249

 

P.S. Terrago, klasyczny bukłak w ogóle nie sprawdza się w zimowych warunkach. Oczywiście płyn wewnątrz nie zamarznie, ale będzie bardzo zimny. Inaczej ma się sprawa z cieczą w rurce. Będziesz tam miał jeden wielki sopel lodu. Swego czasu przez to zafundowałem sobie największy "zgon" w mojej rowerowej karierze, kiedy to musiałem dzwonić do znajomego z prośbą o zawiezienie do domu. Przez odwodnienie nie byłem w stanie przejechać 3-4 kilometrów dzielących mnie od chaty i markowałem awarię łańcucha ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś jest minimalistą to rzeczywiście z bidonami może mieć zagwostkę. Jeśli jeździ się z torbą albo plecakiem sprawa staje się prosta. Wystarczy normalny termos. Te aluminiowe rzeczywiście są do bani. Nie dość, że bardzo krótko trzymają temperaturę to z ich szczelnością też jest różnie. Najlepsze są termosy starego typu, z bańką szklana w środku, z zakrętką uszczelnianą korkiem. Taki termos gwarantuje, że nawet po kilku godzinach mamy gorące napoje co może nas nie raz uratować w dalszej wyprawie zimową porą.

Ich wadą jest delikatność, jednakże ja jeźdżę po lasach i kniejach a wszystko mam w plecaku na koszyku z tyłu i jeszcze nic mi się tam nie potłukło.

Odradzam kupowanie termosów w marketach i allegro. Sam ostatnio wywaliłem litrowy termos bo był nieszczelny i ledwo co trzymał ciepło. Najlepiej kupić w sklepie turystycznym czy wędkarskim jeśli mają tam wszystkie niezbędne dla wędkarza akcesoria nie tylko do łowienia ryb.

 

Słyszałem też o patentach przewożenia butelek z ciepłym płynem w torbach termicznych albo owiniętych w materiał. Sam nie stosowałem ale nie zaprzeczam że może to zdać egzamin.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To widzisz kolego jesteś na dobrej drodze do ogólnego odwadniania się. Przez rok jeżdziłem do mojej byłej dzień w dzień 40km w obydwie strony.

Po krótkim czasie nauczyłem się, że warto przystawać na choć kilka łyków bo płyny i mikroelementy uciekają ciurkiem z organizmu.

Dziś nawet jak jadę na krótki wypad to biorę pół litrową wodę niegazowaną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam lepiej trzymającego bidonu niż ten:

http://allegro.pl/elite-deboyo-12h-bidon-termiczny-bc-pl-i2674187021.html

 

Kilka postów wyżej jest ostrzeżenie żeby nie kupować bidonów z marketu i równocześnie pochwała dla Barbieri Tankita. Jest to małe kuriozum: miałem ten bidon

i mocno się zdziwiłem kiedy zobaczyłem w hipermarkecie IDENTYCZNY termos za 19,90 zł. Okazuje się, że Barbieri to taniutki termos z dołożonym ustnikiem i mocno dołożoną ceną.

Z faktu, że jest to zwykły termos (one często są węższe niż bidony) wynika konieczność używania dedykowanego koszyka.

I jego wykonanie było również identyczne jak termosu za 19,90 zł - rozpadł się po 2 miesiącach.

W życiu nie kupiłbym go po raz drugi.

 

Między bajki można włożyć opinię, że 15 kilometrowa droga do pracy (czyli na pewno nie ekstremalna i zajmująca nie wiadomo ile czasu) to "dobra droga do ogólnego odwadniania się". Wystarczy elementarna wiedza o fizjologii człowieka.

 

Jeżdżąc przy ostrych mrozach radziłem sobie w ten sposób, że oklejałem termos w miejscu styku z koszykiem taśmą i trzymał się elegancko.

Przyjemnie jest stanąć w lesie i -przy trzaskającym mrozie- wypic kilka łyków np. gorącej herbatki.

Z tego co pamiętam część termosów Termite pasuje do koszyków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli jeździ się z torbą albo plecakiem sprawa staje się prosta. Wystarczy normalny termos. Te aluminiowe rzeczywiście są do bani. Nie dość, że bardzo krótko trzymają temperaturę to z ich szczelnością też jest różnie. Najlepsze są termosy starego typu, z bańką szklana w środku, z zakrętką uszczelnianą korkiem.

Trochę głupoty wypisujesz.

Raz, że nikt nie robi termosów z aluminium tylko ze stali nierdzewnej

Dwa, że użytkowanie termosu ze stali wymaga przeczytania instrukcji. Jak się jej nie czyta to potem się piesze bzdury że nie trzymają temperatury. A obsługa jest prosta jak budowa cepa - przed wlanie docelowego płynu należ termos wrzątkiem a następnie go wylać i walc gorącą zawartość. termos taki trzyma temperaturę kilka godzin nie gorzej od "szklanego"

Trzy to spróbuj upuścić termos "szklany" na kamienie a następnie stalowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę głupoty wypisujesz.

Raz, że nikt nie robi termosów z aluminium tylko ze stali nierdzewnej

Dwa, że użytkowanie termosu ze stali wymaga przeczytania instrukcji. Jak się jej nie czyta to potem się piesze bzdury że nie trzymają temperatury. A obsługa jest prosta jak budowa cepa - przed wlanie docelowego płynu należ termos wrzątkiem a następnie go wylać i walc gorącą zawartość. termos taki trzyma temperaturę kilka godzin nie gorzej od "szklanego"

Trzy to spróbuj upuścić termos "szklany" na kamienie a następnie stalowy.

 

Nie piszę głupot tylko to co wiem z własnego doświadczenia. Potrafię czytać instrukcję i wiem, że jeśli termos jest nieszczelny to po prostu z niego leci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na dłuższe trasy zimowe to termos do plecaka i mniej intensywne tempo niż latem aby się nie spocić za bardzo i żeby pragnienie nie dokuczało za często. Można korzystać z barów czy stacji benzynowych jeśli akurat są po drodze. A w mieście czy jakieś dojazdy do pracy to nawet nie myślę o piciu. Do pracy mam 11km, więc w ciągu tych 20kilku minut nie umrę z odwodnienia. Ewentualnie wole mieć sucho w pysku niż zapalenie gardła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje obecne rozwiązanie- Zwykły termos kellys 0,7l oklejony sreberkiem spożywczym i taśmą klejącą, tyle warstw na ile pozwala koszyk. Do tego termos z wrzątkiem, który potem wlewamy do bidonu jak go opróżnimy. Przy temp ok 8 stopni takie rozwiązanie starczy na ok godzinę, lecz po tej godzinie to w zasadzie bidon pusty. Przy niższych temperaturach nie testowałem.

 

Inny patent jaki gdzieś zasłyszałem- zwykły bidon ucinamy od góry, do niego wkładamy termos stalowy. W zależności od tego jak do siebie pasują można jakoś między sobą uszczelnić żeby nie latały. Żeby napić się to trzeba się zatrzymać. Wydaje mi się że na allegro obił mi się o oczy termos z ustnikiem, ale jakiś z nieco wyższej półki.

 

Chodził mi jeszcze po głowie patent w postaci szelki taktyczne + manierka z ocieplanym pokrowcem np ustawiona z przodu żeby wygodniej było sięgać ale nie widzi mi się ten patent.

 

Najbliższe ideałowi jest chyba rozwiązanie z dolewaniem wrzątku z termosu do ewentualnego bidonu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...