Skocz do zawartości

[wypadek] Potrącenie rowerzystki przy skręcie w prawo


Olexy

Rekomendowane odpowiedzi

Hej!

 

Forum poczytuję od dłuższego czasu ale jakos nie miałam jeszcze okazji zabrac głosu. ;)

Chciałabym podzielić się w skrócie moją historią i poprosić o poradę.

 

Wracałam w sobotę wieczorem do domu gdy uderzył we mnie samochód.

Ogólnie na ulicy było dość pusto, jechałam na wprost, na swoim zielonym świetle, gdy nagle kierowca, stojący na czerwonym ze strzałką, postanowił skręcić w prawo. Nie pamiętam jak się przewróciłam, ale sądząc po lekkim otarciu ręki (długi rękaw mnie oszczędził) musiałam jakoś upaść na prawą stronę, po czym przejechałam na plecach kilka metrów. Sądzę, że zahaczył o moje tylne koło, bo jest zgięte w ósemkę- gdyby uderzył bardziej w "centrum" to myślę, że noga by ucierpiała a wyszła raczej bez szwanku.

 

Ogólnie czulam się bardzo dobrze (wiem, wiem, szok powypadkowy, teraz pewnie bym sie zgodziła, by miec pewność, że nic mi nie jest) i odmówiłam wyjazdu do szpitala wraz z karetką. Niemniej potem i tak pojechałam na SOR bo zaczęłam sobie wkręcać czarne scenariusze, i to, że ból głowy może świadczyć o rychłej śmierci. ;)

Stwierdzono u mnie uraz głowy bez utraty wiadomości, brak zaburzeń neurotycznych- to też dostałam w wypisie. Oprócz tego mam kilka siniaków i otarć.

Niestety następnego dnia, po przebudzeniu odkryłam, że nie jest tak dobrze. Nie mogę za bardzo kręcić szyją, podniesienie jej w pozycji lezącej jest niemozliwe, do tego bół mięśni brzucha i bół w okolicy barku. Jeśli miałabym go opisać, to powiedziałabym, że jest taki jak przy porządnych zakwasach. Lekarz dyżurny stwierdził, że po wypadkach jest to "w miarę normalne" i "prosze się nie przejmować, wypoczywać a przjdzie".

 

Czytałam różne tematy o wypadkach, znalazłam tylko jeden przypadek, podobny do mojego, ale uzytkownik nie opisał jak się to skończyło (temat tez jest zamnięt więc nie mogę sie podczepić)

Chodzi mi tu o odszkodowanie za rower.

Otóż w przeciwieństwie do Was nie mam żadnego wypasionego Krossa czy Meridy. ;)

Kupiłam go jakies trzy miesiące temu na Allegro, jako drugi rower do jazdy po miescie. Używana szosa za kilkaset złotych, bym nie płakała jak mi ukradną; wymieniłam opony, tydzien temu odebrałam go z serwisu, nadal nie był żadną rewelacją, ale został wymieniony łańcuch , nasmarowany, koła wycentrowane itp.

 

Nie bardzo wiem co teraz zrobić- dzwoniłam do ubezpieczyciela i stwierdzili, że czesto wystarcza samo sdjęcie (sic!) ale u mnie ono oprócz scentrowanego koła nic nie wykaże. Oprócz tego poszedł tylny hamulec (urwał się klocek i klamka dziwnie krzywo chodzi), nie wiem czy przerzutka też żyje, a to tez trzeba sprawdzić bo z "fotki" raczej nic nie wyniknie.

Myślicie, że najlepiej byłoby gdybym przeszła się do serwisu i złozyła podanie o odszkodowanie dopiero gdy dostanę dokładną wycenę? Niby mają rzeczoznwcę, ale myślę, że tu nawet będzie trudno mu ocenić straty bo takie rowery chodzą i za 200zł i za 800zł. Znacie jakis przypadek, w którym sprawa poszła w miarę dobrze (czyt: równiez szybko).

Jeśli rower był moim codziennym środkiem transportu to mogę ewentualnie żądać zwrotu poniesionych kosztów za inny, zamienny środek? Nie wiem, bilet ZTM i koszt wypozyczenia innego roweru z systemu miejskiego?

 

Jej, rozpisałam się bardziej niż myślałam. Przepraszam, że tak długo i chaotycznie. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w Warszawie nie będziesz miała problemu ze znalezieniem dobrego serwisu w którym opiszą szkodę i postawią odpowiednią pieczątke (czytaj swoja:P).

Niedawno kumpel miał podobny problem i na początku ubezpieczyciel chciał go zbyć jakimiś groszami, chyba ok 300zł (a mial Instincta 29" :D,w którym sprawne zostało niewiele czesci) po odwolaniu i przeslaniu ekspertyzy wykonanej przez lokalny sklep dostał sporo wiecej.

 

Ubezpieczyciel będzie Cię chciał zbyć, weź od uwagę że jak tylne koło mocno dostało, to rama także pewnie oberwała, Panowie w serwisie powinni wiedzieć co zrobić. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potrącił cię i odjechał, czy spisaliście oświadczenie o kolizji? Chcesz naprawiać z jego OC? Moim zdaniem nie rób nic na własną rękę. Zgłoś szkodę (internet, infolinia, cokolwiek), umów się z ich rzeczoznawcą, najlepiej w jakimś serwisie rowerowym. On porobi zdjęcia, oni pokażą co uszkodzone i ew. zrobią wycenę naprawy.Edit. Miałaś lampki i dzwonek? Jeśli nie to szybko je zamontuj ;) Samochód zastępczy na czas naprawy przysługuje, opłacony z ubezpieczenia sprawcy, natomiast rower - nie mam pojęcia :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@sznib, Wiem, wiem, że chodzi tu o koszt części a nie roweru, ale chodziło mi właśnie o to, że takich cześci już nie dostanę, więc rzeczoznawca może mi powiedzieć, że "No ok, nowe tylne koło kosztuje Xpln, ale przecież na Allegro podobne rowery chodzą niewiele drożej!".

 

@@PoleK, Myślę, że pójdę do serwisu, w którym robili mi przegląd roweru- w razie czego będa mogli potwierdzić, że jego stan techniczny przed wypadkiem nie miał nic do zarzucenia. Niestety powiedzieli mi, że jeszcze nie mieli takiego powypadkowego przypadku, no ale chyba jakoś damy sobie radę. :)

Spodziewam się, że ubezpieczyciel będzie chciał mnie łatwo spławić, dlatego właśnie wolałam uderzyć do niego nieco bardziej przygotowana. Uhh, zobaczymy jak to będzie (jeśli ktoś mial do czynienia z AVIVą to byłoby super gdyby chciał podzielić się doświadczeniem. :D ) Nie chcę wyciągać od nich kasy na nie-wiadomo-co, jeśli pokryją mi koszta uszkodzonych cześci + serwisu + biletu/roweru z wypożyczalni to byłoby super, jeśli nie, to nie wiem, pomartwię się później, ale nie ukrywam też, że nieco zależy mi na czasie, bo bez roweru jak bez ręki. :unsure:

 

@@Garp, Szkodę zgłosiłam, prosili o to zdjęcie właśnie. Myślę, że prześlę im je, ale i tak z drugiej strony przygotuję jakieś potwierdzenie wyceny szkód z serwisu.

Nie no, miałam i lapmki (po dwie z przodu i tyłu!) i odblaski. Dzwonek też, ale tu by i tak nie pomógł. ;)

 

Dzięki za odzew, tak w ogóle! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym poszedł w tym kierunku: źle się czujesz koniecznie weź zwolnienie lekarskie. Nawet agrawując dolegliwości postaraj się by było powyżej 7 dni.. Wtedy z urzędu prokuratura wszczyna postępowanie w sprawie ... o odpowiednim numerze KK. (Jak będziesz po zwolnieniu sam na piśmie zawiadomisz). Wszystko będzie udokumentowane i ubezpieczyciel kierowcy inaczej się z Tobą liczył.

A poza tym szybkiego powrotu do zdrowia!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, wiem, że chodzi tu o koszt części a nie roweru, ale chodziło mi właśnie o to, że takich cześci już nie dostanę, więc rzeczoznawca może mi powiedzieć, że "No ok, nowe tylne koło kosztuje Xpln, ale przecież na Allegro podobne rowery chodzą niewiele drożej!".

 

Działa to trochę inaczej. Ubezpieczyciel musi przywrócić pojazd do stanu pierwotnego. Jeżeli nie jest w stanie tego zrobić, bo koszt naprawy przewyższa wartość sprzed wypadku lub pewnych części nie da się zastąpić innymi, wtedy jest tzw szkoda całkowita. Wtedy dostajesz różnicę pomiędzy wartością sprzed wypadku, a wartością pozostałych zwłok. Z doświadczeń moich znajomych (przejścia samochodowe) ubezpieczyciel dąży zwykle do zaniżenia wartości sprzed wypadku, by wypłacić jak najmniejsze odszkodowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Ja bym poszedł w tym kierunku: źle się czujesz koniecznie weź zwolnienie lekarskie. Nawet agrawując dolegliwości postaraj się by było powyżej 7 dni.. Wtedy z urzędu prokuratura wszczyna postępowanie w sprawie ... o odpowiednim numerze KK. (Jak będziesz po zwolnieniu sam na piśmie zawiadomisz). Wszystko będzie udokumentowane i ubezpieczyciel kierowcy inaczej się z Tobą liczył.

A poza tym szybkiego powrotu do zdrowia!!

kolego z tymi siedmioma dniami coś Ci dzwoni, ale nie w tym kościele, to że ktoś przebywa dłużej jak siedem dni na zwolnieniu nie zawsze świadczy o spowodowaniu średniego uszczerbku na zdrowiu, art. 157kk, to wcale nie jest takie łatwe :)

a teraz do autorki tematu :) z tego co widzę skupiasz się głównie na uszkodzeniach roweru i ewentualnym odszkodowaniu za to, a ja Tobie doradzę, że za te dolegliwości, które u Ciebie występują również możesz żądać odszkodowania z OC sprawcy, i to naprawdę nie małe...jeżeli nie wiesz jak się za to zabrać jest wiele firm w internecie, które oferują całą sprawę załatwić za Ciebie w zamian za bodajże 25% kwoty jaką wywalczą, więc decyzja należy do Ciebie, ale to co możesz uzyskać spokojnie starczy na kilka takich rowerów co obecny :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Witajcie :)

 

Tak jak pisali już poprzednicy, Olexy należy się nie tylko odszkodowanie za uszkodzony rower ale i zadośćuczynienie za doznane na skutek wypadku urazy. Być może w grę wchodzą także inne roszczenia, mam zbyt mało informacji aby to stwierdzić.

 

Co do roweru, należy go wstawić do serwisu w celu wykonania kosztorysu naprawy, a następnie przedłożyć go ubezpieczycielowi. Jeżeli naprawa okaże się nieopłacalna ze względu, iż przewyższa ona wartość roweru, można próbować domagać się zwrotu ceny zakupu z allegro.

 

Jeżeli chodzi o obrażenia, Olexy powinna zebrać całą dokumentację medyczną i przesłać ją do ubezpieczyciela. Na tej podstawie zostanie przyznane jej zadośćuczynienie. Ponadto, jeżeli poniosła ona koszta związane np. z zakupem leków, dojazdami do placówek medycznych, itp., to również trzeba dokumentować i domagać się zwrotu.

 

Warto nadmienić, iż jeżeli na skutek zdarzenia uległy zniszczeniu inne przedmioty (np. komórka, licznik rowerowy, odzież) - one również podlegają refundacji.

 

Mam nadzieję, że powyższe wskazówki okażą się pomocne ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z własnego doświadczenia mogę doradzić żebyś sobie dziewczyno wzięła jakąś kancelarię prawną zajmującą się odszkodowaniami, i nich oni walczą, mnij nerwów, większa szansa na dobre pieniądze

rower to pikuś, i nie łudź się, że dostaniesz jakąś satysfakcjonującą kwotę za niego, natomiast to co się Tobie przytrafiło jest zdecydowanie ważniejsze.... idź do prawnika, oni wiedzą czego się czepić i jak zagrać, samemu szkoda się męczyć....

 

sprawca uciekł z miejsca zdarzenia? trzeźwy był?

 

Idz do ortopedy, niech Ci opisze wszystko co Cię boli (szyja to wieeeeelkie pole do popisu), poproś o kołnierz (to dla własnego komfortu) i zabiegi

 

no i się nie poddawaj, choć to wszytsko się strasznie ciągnie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej Wam!

 

Dzięki wszystkim raz jeszcze za odpowiedzi! Wybaczcie, że nic nie pisałam, ale naprawdę nie było o czym- sprawa ciągnęła się jak guma balonowa i ciagle były jakies problemy z komunikacją.

 

Jakiś czas temu stanęło na tym, że zgłosiłam szkodę telefonicznie i już tam zaznaczyłam, ze jest mi przykro ale nie dostarczę im rachunków (nie mam ich po prostu). Jak prosili, wysłałam zdjęcia na maila i czekałam.

W miedzyczasie dostałam od ubezpieczyciela pismo z wypunktowanymi rzeczami, których potrzebuje- notatkę policyjną, dokumentację zdjęciowa szkody, numer konta, wypełniony formularz zgłoszenia szkody oraz rachunki. Zgłosiłam się więc do drogówki po tę notatkę (na której wystawienie dali sobie tydzień-dwa) i chwilowo sprawa znowu utknęła. Gdy na nią czekałam, przeszłam się do bok-u by wypełnic formularz szkody (swoją drogą- Pani z obsługi pochwaliła mi się, że też jeździ na co dzień rowerem i pojawia się na Masach :P) i usłyszałam, że ubezpieczyciel sam sobie tę notatkę dawno już załatwił, wrrr... Tak na marginesie- znów zaznaczyłam, że nie mam rachunków.

 

Gdzieś tam w międzyczasie, gdy zdałam sobie sprawę, że w miesiącu sprawa się nie zamknie, wymieniłam wszystko na własną rękę. Chciałam tego uniknąć, bo mogłoby to przyniesć więcej szkody niż pożytku (gdyby np. chcieli wysłac rzeczoznawcę) ale jakiś tydzień wcześniej popsuł mi się drugi rower i naprawdę zostałam z niczym.

 

Myślałam, że z mojej strony dopełniłam już wszystkiego, po czym po około dwóch tygodniach dostaję pismo, z informacją, że jesli się nie ogarnę i nie wyślę im zdjęć oraz rachunków to sprawa nie pójdzie do przodu, oni nie beda mogli dokonac wyceny, a gonią ich jakieś ustawowe terminy, w których powinni się zmieścić. No wiecie- ja to rozumiem i tez chciałam to wszystko jak najszybciej zamknąć, ale proszą albo o niemożliwe, albo o to co już mają. ;)

 

Koniec końców- wysmarowałam do nich maila i wszystko się wyjaśniło.

Dziś dostałam odszkodowanie za uszkodzony rower (nie zgłaszałam osobowego), które wyniosło ok. 50% więcej niż to, co wydałam na rower. Nie narzekam. :)

 

---

Wszystkim, którzy radzili mi jednak zgłosić osobowe- dzięki! Następnym razem pewnie tak zrobię, ale teraz wydaje mi się, że obrażenia nie były aż tak duże. Wypis ze szpitala tez to potwierdzał, więc w sumie nie miałam nawet powodu by sadzić inaczej... :x

Ale (tfu tfu, mam nadzieję, że nie) jeśli kiedyś będe miała jakieś niefajne przypadki na drodze, to przynajmniej będę od razu wiedziała co-gdzie-i jak. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...