Skocz do zawartości

[Lance Armstrong] koniec legendy ?


Rekomendowane odpowiedzi

Gdy brak argumentów, najlepiej się ponabijać, co nie?

 

To teraz poprawna wersja:

 

"Żeby łatwiej było ci zrozumieć: jak kolega sam pójdzie i ukradnie z piwnicy sąsiadowi rower, opchnie go komuś na bazarze i ślad po nim zaginie, lecz mimo to twój kumpel, który np. wpadł jak kradł samodzielnie kolejny bicykl na osiedlu, przy okazji opowie ze szczegółami jak pomagałeś mu wynieść rower twojego sąsiada, to wskaż mi sąd, który nie uzna cie winnym kradzieży. Teksty o zawistnym złodzieju nie przejdą. A może twierdziłbyś, że nie ma roweru - nie ma sprawy?"

 

Dzięki za wykonanie tej benedyktyńskiej pracy :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olgierd, trochę zabrakło ci wyobraźni, żeby zrozumieć o jakich "szczegółach" mógłby opowiedzieć ów złodziej, więc spróbuję ją trochę rozbudzić. Na dobrą sprawę nawet nie musiałbyś z nim dokonać tego włamania do piwnicy. Wystarczy, żeby oskarżony zeznał, że nagrałeś mu ten rower i powiedzmy dzień wcześniej wskazał gdzie go szukać. Czyli dla sądu: znałeś złodzieja rowerów, znałeś rower który ukradziono i znałeś miejsce jego przechowywania. Do tego jeszcze garść szczegółów na temat podziału łupu itp. Myślisz, że wyplątałbyś się z tego? Nie wiem jak w USA, ale wpakowując się w taką historię w Polsce miałbyś nieduże szanse wyjść z sali sądowej bez wyroku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak w USA, ale wpakowując się w taką historię w Polsce miałbyś nieduże szanse wyjść z sali sądowej bez wyroku.

Faktem jest, że do rozprawy nie doszło, a zeznania kolegów i znajomych to dostateczny powód żeby taka rozprawa zaistniała.

 

Co do często używanego argumentu z oskarzeniami ćpunów. Przynajmniej w Polsce jezeli złapie sie dealera i zacznie sypać to na bank jeśli padnie wasze nazwisko policja założy wam podsłuch albo przeszuka dom. Nie przeszkadza nawet fakt, ze dealer oczywiscie nie bedzie sypal znajomych, tylko prawie nieznane mu osoby, o ktorych wie ze moga uzywac narkotykow bo spotkaly was kiedys w jakis okolicznosciach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olgierd, trochę zabrakło ci wyobraźni, żeby zrozumieć o jakich "szczegółach" mógłby opowiedzieć ów złodziej, więc spróbuję ją trochę rozbudzić. Na dobrą sprawę nawet nie musiałbyś z nim dokonać tego włamania do piwnicy. Wystarczy, żeby oskarżony zeznał, że nagrałeś mu ten rower i powiedzmy dzień wcześniej wskazał gdzie go szukać. Czyli dla sądu: znałeś złodzieja rowerów, znałeś rower który ukradziono i znałeś miejsce jego przechowywania. Do tego jeszcze garść szczegółów na temat podziału łupu itp. Myślisz, że wyplątałbyś się z tego? Nie wiem jak w USA, ale wpakowując się w taką historię w Polsce miałbyś nieduże szanse wyjść z sali sądowej bez wyroku.

 

Wszystko fajnie pięknie, ale nie wziąłeś jednego pod uwagę: generalnie to musi być prawda.

 

Pewnie brakuje Tobie wyobraźni (albo wiedzy), ale w Polsce wielu przestępców bądź próbuje rozmyć swoją odpowiedzialność opowiadając o współudziale (albo nawet kierownictwie) innych osób, albo nawet zrzucić tę odpowiedzialność na inne osoby. Głupi prokurator bierze to za dobrą monetę, mądry (takich na szczęście jest większość) daje sobie radę z takimi bzdurami. Ale nawet jeśli nie -- sprawa idzie do sądu, a tam jest zawsze trudniej.

Zdziwisz się, ale w Polsce nawet przyznanie się rzekomego sprawcy do rzekomego przestępstwa to też za mało, by orzec o jego winie ;-)

 

Analogicznie jest, o ile dobrze rozumiem, w sprawie Armstronga: przez te lata były setki testów z wynikiem zero. W tzw. międzyczasie połapali jego kolegów -- więc jednak mechanizm antydopingowy działał -- i raptem ci jego koledzy zaczęli coś opowiadać.

Feler jest taki, że opowieści współwinnych mogą zwykle służyć jako dowód posiłkowy -- bo przecież dopóki nie ma trupa (fiolek z zatrutą krwią Armstronga), dopóty nie ma przestępstwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za Wikipedią (cytuję):

 

"Hamilton's career was marred by blood doping scandals. The first case came in the 2004 Olympics, when he was accused of blood doping by Olympic officials. Hamilton was allowed to keep his medal. Later that year, he was accused again of doping, in the Vuelta a España, and subsequently served a two-year suspension from racing. He returned to the sport for the 2007 season only to be suspended by his team after being implicated in the Operation Puerto drug scandal. He returned a second time to the sport and retired in April 2009 when he failed an out-of-competition check for taking DHEA, an ingredient contained in an herbal anti-depressant, which is a banned substance.

At the 2004 Summer Olympics in Athens, Hamilton won the gold medal in the men's individual time trial. That medal was placed in doubt on September 20, 2004, after he failed a test for blood doping (receiving blood transfusions to boost performance) at the Olympics. Two days after the announcement of his positive test at Athens, the IOC announced Hamilton would keep his medal because results could not be obtained from the second sample. The Athens lab had frozen the backup, which made it impossible to repeat the test.

Hamilton had just withdrawn from the Vuelta a España. He won the stage 8 time trial on September 11, 2004, but left the race six days later, citing stomach problems. As winner of the stage, he had a doping test. He was told by the Union Cycliste Internationale (UCI) on September 13, 2004 that his two samples from two days earlier showed a "foreign blood population.

(...)

On June 26, 2006, the Madrid daily El País alleged that the Spanish civil guard investigation of doping in Spanish professional sport, "Operación Puerto", had found that Hamilton paid more than 50,000 USD to Dr. Eufemiano Fuentes between 2002 and 2004 to plan and administer his use of performance-enhancing erythropoietin (EPO), growth hormone treatment, blood doping, and masking agents.[22] El País charged that Hamilton's 2003 win of Liège–Bastogne–Liège followed by days a "double" blood transfusion planned by Fuentes. The evidence presented by El País also implicated Hamilton's wife in facilitating Hamilton's doping. Fuentes was arrested with team director Manolo Saiz in May 2006 as part of the Operación Puerto investigation."

 

 

Więc co jest jasne: (i) facet był poddawany testom, (ii) został na tym wielokrotnie złapany, (iii) od ręki go zdyskwalifikowano, (iv) brał dalej.

 

Dla porównania o rzekomym dopingu Armstronga można powiedzieć, że: (i) był poddawany testom, (ii) nic nie wykryto, (iii) więc nie został zdyskwalifikowany, (iv) o tym, że brał wiemy tylko od zatwardziałych doperów -- bo żaden materialny dowód, z tego co wiem, nie istnieje.

 

 

PS warto zwrócić, że Olga J. na swoją suczkę nie naklablowała. Czyżby wśród polskich doperów panowała większa sztama? ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie brakuje Tobie wyobraźni (albo wiedzy)

Nie wiem skąd czerpiesz swoją wiedzę na temat systemu sprawiedliwości w Polsce, ale ja jego działanie przećwiczyłem na własnej skórze: 7 lat procesu, kilkadziesiąt rozpraw, setki godzin na sali sadowej, dwa składy sędziowskie, tuzin prokuratorów, biegli itd... I żeby nie było, po tych siedmiu latach walki z systemem zostałem uniewinniony. Niedługo rozprawa odszkodowawcza :)

Głupi prokurator bierze to za dobrą monetę, mądry (takich na szczęście jest większość) daje sobie radę z takimi bzdurami.
Zdziwisz się, ale w Polsce nawet przyznanie się rzekomego sprawcy do rzekomego przestępstwa to też za mało, by orzec o jego winie

Tymi tekstami rozbawiłeś mnie do łez :teehee:

w sprawie Armstronga: przez te lata były setki testów z wynikiem zero

Widzę, że na jakiekolwiek argumenty pozostajesz głuchy. Myślałem, że to już wyjaśniliśmy, iż w próbkach pochodzących od Armstronga nie raz i nie dwa wykryto pochodne EPO. Czyni to jakąkolwiek dalszą dyskusję z tobą bezsensowną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem skąd czerpiesz swoją wiedzę na temat systemu sprawiedliwości w Polsce, ale ja jego działanie przećwiczyłem na własnej skórze: 7 lat procesu, kilkadziesiąt rozpraw, setki godzin na sali sadowej, dwa składy sędziowskie, tuzin prokuratorów, biegli itd... I żeby nie było, po tych siedmiu latach walki z systemem zostałem uniewinniony. Niedługo rozprawa odszkodowawcza :)

 

Też na własnej skórze: 15 lat w zawodzie, kilkadziesiąt rozpraw (fakt, głównie w "czwórkach"), wiele różnych składów sędziowskich; ba, nawet 3-krotnie osobiście zasiadałem na ławie oskarżonych ;-) bo się gościowi art. 212 kk z usenetem pomylił ;-) (już więcej sukcesów mam jako oskarżyciel posiłkowy ;-)

 

Minęło akurat tyle lat, by wiedzieć, że -- przy całym szacunku (i współczuciu, bo przy takiej historii trzeba przede wszystkim współczuć...) -- ktoś z osobistym i nieciekawym doświadczeniem nie jest zbytnio dobrą osobą do stawiania generalnych ocen :-)

 

 

PS przyznasz jednak, że -- w Twojej sprawie -- fałszywe oskarżenie upadło, sprawiedliwość tryumfuje -- dlaczego uważasz, że w sprawie Armstronga musi być inaczej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tymi tekstami rozbawiłeś mnie do łez :teehee:

 

Widzę, że na jakiekolwiek argumenty pozostajesz głuchy. Myślałem, że to już wyjaśniliśmy, iż w próbkach pochodzących od Armstronga nie raz i nie dwa wykryto pochodne EPO. Czyni to jakąkolwiek dalszą dyskusję z tobą bezsensowną.

 

Sam jesteś bardzo zabawny. Czego Ty chłopie chcesz zawieszenia czy rezygnacji ze ścigania bo do tego się to sprowadza. Kto będzie na poważnie teraz brał jakiegokolwiek zwycięsce gdy za parę lat pozbawi się go tytułów. To co robią teraz to zabijanie kolarstwa. Ile razy trzeba pisać, żę tam w zasadzie biorą wszyscy. Z tych 7 lat nie znajdziesz nikogo kto zajął np. drugie miejce i nie miał nic za uszami. Teraz Vuelte zapewne wygra Contador i też będziesz wieszał na nim psy, nazywał go oszustem?? Przecież to sa jawne kpiny. Wiesz co to było "Operacjon Puerto" jakie tam wypłyneły nazwiska?? Ja się dziwię, że UCI jak i organizatorzy tych 3 największych wyścigów pozwalają na takie postawienie sprawy bo jak na razie to prawie co ściganie to dyskwalifikacja. Czyli innymi słowy tyle lat poszło się p... i nie ma jednoznacznego zwycięscy.

 

A tak na koniec to zaraz wejdziecie na tematy penitencjalno - resocjalizacyjne :laugh:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi drodzy, przeczytałam w ostatnich dniach książkę "Co ukrywa Lance Armstrong", którą Wam polecam. Autorzy ewidentnie Armstronga nie lubią, dużo piszą o jego paskudnym charakterze, ale dla mnie najbardziej interesujące były fragmenty rozmów dziennikarzy z Gregiem Lemondem, kulisy śledztwa francuskiego przeciwko US Postal z dwuznaczną w nim rolą UCI oraz badania na temat fizjologicznych granic wydolności kolarzy, której wyznacznikiem jest generowana przez nich moc.

Bardzo ciekawa lektura, ledwo mogłam sie oderwać aby samej troche popedałować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze lepsze jest stwierdzenie o szachistach. Ciekawi mnie co biorą? Moze kokaina pomaga im lepiej sie koncentrowac? Dla mnie takie stwierdzenie, że wszyscy biorą jest głupie i zostanie, zanim ktoś mi nie udowodni, że tak nie jest.

Ze środków farmakologicznych być może jakieś uspokajające. W tym sporcie głównym zmartwieniem jest doping elektroniczny, wspomaganie się komputerem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie to jest bardzo ciekawe, że nie ma dowodów rzeczowych w postaci pozytywnych wyników badań krwi Armstronga. Ludzie na siebie donosili i będą donosić, taka nasza podła natura. Może Armstrong był kiepskim kolegą, może ma wredny charakter, może się wywyższał ponad swoich kolegów, przez co zalazł im za skórę, a oni postanowili się na nim zemścić. W "Grze o Tron" (książce) jest takie zdanie, że mężczyźni wiedzą co to zemsta i często do niej dążą. Może teraz zadziałał ten schemat.

Ja jednak mam sceptyczne podejście do tego wszystko i wolałabym dostać konkretne dowody, a nie tylko zeznania rzekomych świadków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że nie dojdzie do procesu.

 

A tak w ogóle, to czy aby odebranie tytułów miało jaki faktyczny skutek, to nie powinno się tym zająć UCI, a nie jakaś amerykańska organizacja, której jurysdykcja kończy się tam, gdzie kończą się granice USA?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Niestety Lance stał się ofiarą afery dopingowej, poniekąd przez media. Był czy nadal pewnie jest, jeden taki pisarczyk z jakiejś gazety (nazwiska i nazwy nie pamietam), który sie uwziął na Lanca i niby prowadził cały czas śledztwo w sprawie zażywania niedozwolinych środków przez Lanca. Gazety z czegos musza żyć, więc nakrecaja spiralę domysłów i fałszywych "prawd". Ale pewnie juz to było wcześniej przytoczone.

Jedynie chciałbym dołożyć swój głos w bronie LA, dlatego, że jest on wybitnym sportowcem, mie tylko kolarzem. Chciałbym przypomnieć, że zaczynał jako triatlonista i to z bardzo dobrymi wynikami. Po zakonczeniu kariery kolarza szosowego, wygrał m.in. ironman czy mtb w leadville na 100 mil. Wątpie aby wtedy był na jakiś anabolikach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Kurcze temat wraca jak bumerang, jedni krytykują inni racjonalizują a ja uważam że to w gruncie rzeczy jałowe dyskusje dla rozrywki bo ani się tym nikt nie przejmie ani nie nawróci tylko zrobi co ma zrobić bez względu na aktualny trend. A co do armstronga to kiedy oglądałem jego jazdę po zwycięstwa w tdf byłem głęboko przekonany że to nie jest możliwe żeby jednego dnia ktoś umierał a drugiego wygrywał etap, takie rzeczy się w przyrodzie nie zdarzają, podobnie stwierdziłem o vinokurowie jak wygrał feralną czasówkę i również się to potwierdziło w postaci niemal natychmiastowego dsq, więc kompletnie nie jestem zaskoczony czy zdziwiony tym co się dzieje chociaż wydaje mi się to śmieszne zmieniania klasyfikacji itd itd. przez to ten sport na tym bardzo traci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do armstronga to kiedy oglądałem jego jazdę po zwycięstwa w tdf byłem głęboko przekonany że to nie jest możliwe żeby jednego dnia ktoś umierał a drugiego wygrywał etap, takie rzeczy się w przyrodzie nie zdarzają
Nie twierdzę że nie brał, nie twierdzę że brał.

Ale ja jeżdżę do roboty około 25km 6 dni w tygodniu. Powrotna droga to prawie 300m wspianaia z czego około 200m wypada na ostatnie 4km a 150m na 2,5km. jednego dnia zdycham pod tę górkę a drugiego dnia jade jak nowo narodzony. Zdychanie to około 11minut te feralne 2,5km, a drugiego dnia to 8:30, trzeciego standard około 10minut. Nic nie biorę, śpię tyle samo, jem podobnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...