Skocz do zawartości

[Branża rowerowa] Cofamy się? Jak najbardziej


Rekomendowane odpowiedzi

tobo wiem że przesadziłem z "każdy" ale zrobiłem to trochę świadomie żeby uświadomić tendencję.

Zauważ ile razy tu na forum jawnie się proponuje taki model zakupu.

 

Jeszcze chwila (tak należy to rozpatrywać w krótkim okresie 2-3lat) i możemy się obudzić skazani na allegro.

 

Minor ja sobie zdaje sprawę ze na alledrogo jest tanio ale ja wiem skąd się bierze to tanio i z tym mi jest trudno się pogodzić.

To normalne niszczenie rynku i niestety odbije się to na nas jako konsumentach.

Kupując na allegro godzisz się na to że ktoś nie będzie miał pracy że ktoś kto ci zapakuje i wyśle ten łańcuch pracuje za minimalną albo jeszcze niższą pensję.

Godzisz się na to że kiedyś będziesz zarabiał mniej bo ktoś inny twoją pracę zgodzi się wykonać za bezdurno.

Przykre ale prawdziwe.

 

Ja sie zmagam z problemem braku pewnych rzeczy w Krakowie. Nie ma i choć by skały s.... nie dostane. Jestem skazany na allegro.

Fajnie? Mi się nie podoba.

 

Produkcja niskonakładowa? Nie istnieje bo mamy handel w sieci. To pierwsze ofiary masówki.

Dzisiaj nie dofinansujesz lokalnych sklepów za dwa lata nie kupisz czegoś co ci jest potrzebne bo nie będzie producenta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jesteśmy skazani na allegro. Sklepy stacjonarne istnieją i będą istnieć bo serwis ktoś musi robić - a to jednak mało opłacalne wysyłkowo.

10 lat temu sklepy stacjonarne waliły focha jak przynosiło się części kupione przez internet - to skończyło się jednak bardzo szybko.

 

Produkcja niskonakładowa jest jak najbardziej - i sprzedaje się. Przez internet. Ma dzięki niemu znacznie większą szansę dotrzeć do klienta masowego. Ma szansę lepiej funkcjonować, bo zysk trafia bezpośrednio do wytwórcy, bez pośredników. Bez internetu nie miałbyś najmniejszej szansy zobaczyć wielu produktów ani poznać wielu marek - bo prasa nie przekazywała w porównaniu do internetu zbyt wiele.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sklepy stacjonarne istnieją i będą istnieć bo serwis ktoś musi robić

 

Będą serwisy bez sklepów.

Utrzymanie małego serwisu jest o wiele tańsze niż powierzchni handlowej. Tej drugiej nie będzie się opłacało utrzymywać przy utrzymaniu obecnej tendencji.

 

Produkcja niskonakładowa nigdy nie jest kierowana do masowego klienta :) Jak jest to znaczy ze jest niskonakładowa bo nie ma odbiorców (zdycha) albo nie jest niskonakładowa tylko zajechała swój własny rynek dystrybucji.

 

Sprzedaż bezpośrednia przez producentów też nie jest tym co najlepsze dla producenta bo prowadzi do wojen producentów.

Co za tym idzie spadek opłacalności produkcji i jakości produkowanych towarów.

W dalszej perspektywie przychodzi wykruszanie się producentów i monopolizacja rynku...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sklepy stacjonarne nie znikną z pewnością. Bardzo wiele osób nie kupuje przez internet, bo w przypadku niektórych rzeczy jest to problematyczne. Bardzo wiele osób kupuje w stacjonarnych sklepach, tym bardziej, że współczesny dobry sklep stacjonarny ma swoją witrynę w internecie z pełną ofertą i możliwością zakupu wysyłkowego. Wyginą tylko panowie Cześkowie, którzy sprzedają rowery od 40 lat w kanciapie 3x3 metry i nie są w stanie przystosować się do nowy realiów rynkowych.

Wszystkie rowery jakie kupiłem, kupiłem w sklepie stacjonarnym, bo jest to łatwiejsze. Widziałem, że trochę ludzi przez ten sklep się przewija - więc plajta im raczej nie grozi. Akcesoria już kupuję przez internet.

 

Co do Allegro - eldorado cenowe może lada dzień się skończyć, bo US widzi to co się dzieje, więc wezmą się za tych co sprzedają na lewo i nie płacą podatków. Ceny skoczą momentalnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że produkt niskonakładowy nie jest dla masowego klienta :) Co nie zmienia faktu że dzięki internetowi ma szansę trafić do większej ilości nabywców

 

Co do spadku opłacalności i jakości - to chyba zależy od filozofii producenta. Jeśli będzie oferował produkt wyróżniający się, to pozycja na rynku i jakość pozostaną.

Powiem tak - w biedniejszych krajach faktycznie handel stacjonarny może (pod)upaść. Zostaną najwięksi i najmocniejsi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Demonizujesz. Kupuję części zarówno w internecie jak i w sklepach stacjonarnych. W Krakowie zresztą. Mówisz, że wielu rzeczy nie ma. A próbowałeś zapytać o możliwość ściągnięcia? mbike, Windsport (ul. Zwierzyniecka), Ando i Sfera Biker (ul. Twardowskiego) - idziesz, pytasz, jeśli dystrybutor ma i cena Ci pasuje, zamawiają. I w ciągu kilku dni części masz u siebie, nieraz taniej niż przy zakupie przez Allegro. Chyba, że akurat trafisz na moment po dostawie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sklepy istnieja i będą istnieć bo rower to nie dla wszystkich "pępek świata". Oprócz "deorek" z allegro jest cala masa innych komponentów których zakup nie koniecznie jest taki opłacalny przy pomocy internetu. Ktoś wspomina o łańcuchu za 80 czy 120zł, tylko, że przeciętny rowerzysta nie kupuje łańcucha za taką kwotę, a za 20-50zł i w tym przypadku cena łańcucha w stacjonarnym jest niższa lub taka sama jak w internetowym.

 

A same serwisy to raczej zajęcie dla emerytów-hobbystów. Zbyt duża sezonowość. Zbyt duże koszty prowadzenia działalności. Słaby dostęp do części. Serwisant w sklepie idzie i bierze z półeczki co potrzebuje, a taki w samodzielnym serwisie co bedzie miał za zapas części? linki i dętki? Z samych usług to nie wiem czy na zus i prąd zarobi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak demonizujecie handel przez internet, że zabiera miejsca pracy, sklepy stacjonarne znikną itp. Ale do jasnej ciasnej w tym sklepie internetowym pracują krasnoludki, albo roboty pakujące i wysyłające? Zresztą w mojej małej mieścinie są 4 sklepy i jakoś nie widzi się im upadać. Spore grono ludzi starszych i nie pasjonatów robi zakupy tam, bo potrzebuje rzetelnej porady na miejscu. No i serwis. Dobry serwis jest nieoceniony.

Zresztą większość rozsądnych sklepów stacjonarnych prowadzi sprzedaż internetową jako uzupełnienie swojej oferty i powiększenie grona ewentualnych odbiorców.

 

Natomiast inną kwestią jest, że jeśli firma przynosi straty, czyli jest nierentowna to trzeba ją sprzedać i zamknąć a nie jechać z roku na rok na kredytach. A potem mamy kryzysy gospodarcze. Wszyscy biorą kredyty, spłacać nie ma z czego i błędne koło się zamyka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę tu potwierdzić to co napisał kolega "tobo". Z perspektywy Holandii widzę, że zarówno holenderscy producenci oferują rowery w wielu rozmiarach (dla przykladu www.koga.com ) jak i handel stacjonarny ma się całkiem dobrze. Na rozwiniętym, bogatym rynku mało kto kupi rower przez internet. Sklep stacjonarny oferuje nie tylko możliwość przymiarki, ale również bezpłatny serwis gwarancyjny oraz przyjęcie starego roweru w rozliczeniu.

Mam wrażenie, że polski rynek nie tyle się cofa co się jeszcze nie rozwinął. Pytanie tylko kiedy to nastąpi i w jakim kierunku pójdzie.

Co ciekawe rowerów żadnej w polskich marek nie da się w Holandii kupić. Polscy producenci tu wogóle nie istnieją (a podobno mają taki dobry stosunek "jakości" do ceny). Batavus i Gazelle za to, coraz bardziej się rozpychają w Polsce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fenthin pisałem o rzeczach nie koniecznie z branży rowerowej których w Krakowie nie uraczysz. :)

Ale jak pisałem butów wcale nie chcieli ściągać :)

I wprost powiedzieli że nie ściągną bo jeśli mi nie spasują to nikt nie kupi bo ludzie sobie robią przymierzalnie. I to nie w jednym sklepie taka rozmowa.

I przyznam że aż głupio mi było mierzyć to co mieli :)

 

Nie widzicie problemu bo nie znacie specyfiki ja widzę bo od lat bawię się rynkiem komputerowym który jest w rozsypce. Z rozmów z ludźmi handlującymi rowerami widzę że ten sam rak niszczy sklepy rowerowe. Niestety sieciówki będą jedynym wyborem, a sieciówki będą sprzedawały to do czego dopłacą producenci a ci będą produkować masowo coraz gorsze produkty bo klienci będą chcieli taniej.

Co więcej sieciówki będą sprzedawać ponizej ceny zakupu żeby wyciąć inne sieciówki :)

 

Co do pracy w sklepach internetowych...

Nie obejrzycie się a sprzedaż będzie szła z kilku centralnych magazynów i sprzedawcy internetowi nie będą dotykać towaru :)

Wy się nie zorientujecie że tak jest bo da się to maskować.

Ale pracy to tam nie będzie.

A jak będzie? To tak dobra jak w marketach :)

Czym tańszy " murzyn" tym lepszy.

 

Zobaczcie sobie na firmę INWAZJA PC :)

Jak mówiłem że padną w ciągu roku to wszyscy się śmiali i pukali się po głowie zakładając że przemawia prze zemnie zazdrość. Jak mówiłem że topią i że cudów nie ma to mnie wyśmiewali :) I co? I miałem rację tak działali i padli a następni w kolejce.

To samo jest z rowerami. Niestety.

 

U nas jest to widoczne jak na dłoni "na zachodzie" zaczyna być naglące. Wy tego możecie nie dopuszczać ale wielu producentów zaczyna wypowiadać wojny internetowemu handlowi nisko marżowemu. Czemu? Bo wielu z wielu branż jest na dnie.

 

To co widzicie z zewnątrz może wyglądać nieźle a w środku macie wydmuszkę. Niestety nikt z branży nie powie wam prawdy bo nikt nie przyzna że jest tragicznie. Mi wystarczyło poszukiwanie butów żeby porozmawiać z ludźmi i zobaczyć jak jest niewesoło ale ja chce widzieć rzeczywistość a nie kolorowe fantazje.

 

 

A w kwestii serwisów bez sklepów to spokojnie. w Krakowie znam co najmniej dwa :) co sklepik mają na jednej ścianie I zapewniam was że mają się nieźle. Tyle że musicie czekać. Serwis sie obroni bo klient albo przyjdzie z częściami albo będzie czekał. Dlaczego bo wyboru mieć nie będzie.

Poczekajcie kilka lat :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co piszesz moze w jakis sposob prezentuje rynek PL i w sumie nie ma sie co dziwic, jednak do zamoznych sie nie zalicza. Stad wybor taki jaki jest, a internet jest taki popularny, bo kazdy liczy sie z groszem.

Jednak zupelnie to nie odpowiada rynkom zachodnim. Wez taki CRC, gigant w branzy, do tego dorzuc Wiggle i sporo innych sklepow w 100% netowych.

Z drugiej strony, ogromna siec stacjonarnych sklepow Evanscycles.

Widzisz, przecietna osobe mieszkajaca i pracujaca na "zachodzie", ktora i ja prezentuje, stac na sporo wiecej niz takowa w PL.

Ale nie widze powodow dla ktorych mialbym placic wiecej w sklepie stacjonarnym niz w necie.

 

W temacie:

Co tam 203cm, na Bradley-owym rowerze chyba by kolega pedalow nie dosiegnal :icon_cool:

http://www.deseretnews.com/article/705394039/Dumbfounded-Shawn-Bradley-wonders-why-anyone-would-steal-custom-made-bike.html?pg=all

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyrównywanie rynku zachodniego do polskiego nie ma sensu, ze względu na dysproporcje w zamożności klientów. Dlatego też polscy producenci nie mogą sobie pozwolić na posiadanie w ofercie modeli, które słabo schodzą (lub nie schodzą w ogóle). Dodatkowo polski klient jest specyficzny. Nawet jeżeli coś jest obiektywnie tanie (nie tylko w tej branży) to i tak będzie szukał tańszego lub narzekał że jest za drogo. Ot taka nasza natura, że oczekujemy iż ktoś złoży nam rower po kosztach allegro i da jeszcze 20% rabatu. Koszty przygotowania i uruchomienia produkcji są wysokie, dlatego forma sprzedaży jaką jest internet wcale nie pomaga obniżyć tych kosztów - chyba że mówimy o małych/mikro firmach składających rowery na zamówienie.

 

Firmy czysto internetowe (bez punktów stacjonarnych) są pewnym zagrożeniem dla sklepów, gdyż ze względu na niższe koszty i często handel nielegalny są w stanie zaproponować ceny wręcz dumpingowe w stosunku do sklepów stacjonarnych. Nie zgodzę się jednak, że sklepy stacjonarne wyginą. Jest sporo sklepów, które mają oddziały stacjonarne i oferują całkiem niezłe ceny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest sporo sklepów, które mają oddziały stacjonarne i oferują całkiem niezłe ceny.

 

Jak długo? Koszty wynajmu idą w górę a erozja marż jest przykrym faktem. Rowery to nie bułki. Rynek jest jeszcze drożny bo jest nienasycony ale spokojnie się nasyca i to szybciej niż "ekonomiści" przewidują.

 

Naszego rynku do "zachodniego" nie można porównać tylko z jednego powodu. Tam wciąż praca jest cenna. Tam wciąż za usługi się płaci słono a u nas usługi są zajechane. To podstawowa i na dzień dzisiejszy w zasadzie jedyna różnica.

Klienci na zachodzie biednieją i ten stan rzeczy będzie trwał jeszcze przez ok 10lat. Jeśli producenci i socjaliści z Brukseli i rządów podległych się nie opamiętają zepsują społeczeństwo i "na zachodzie" będą mieli to samo piekiełko które mamy my.

 

Branża elektroniczna w stanach już zaczyna działać na rzecz wprowadzania marż minimalnych i przykręcenia taniego handlu w internecie :) Czemu? Bo od lat najwięksi w branży nie oglądają zysku.

Problem sprzedaży bez marży dotyka już kraje zachodu. Liczą na zwroty od producentów i topią. Ten system działał dopóki rynek był przegrzany.

W momencie kiedy rynek światowy stopniał o kilkadziesiąt % to nie da się "modelu dopłatowego" ciągnąć. Model kredyt+obrót też poległ.

 

Tu też dochodzimy do początkowego tematu.

Czemu topnieje różnorodność? Czemu trudno kupić dużą ramę?

Bo sprzedawca dostanie zwrot jak sprzeda xxx komponentów danej marki i modelu :) Więc nic co nie jest objęte dopłatą albo co nawet jest ale szans na wyrobienie targetu nie daje nie pojawia się w handlu. A producenci dają dopłaty tam gdzie im się to najbardziej opłaca pozbywając się masówki.

Klient przestaje decydować.

 

Oczywiście ja bym bardzo nie chciał mieć racji :D

Jednak jeśli różne osoby mówią dokładnie to samo a ja widzę że sklepy zaczynają się ubierać w franczyzy to znaczy że branża zaczyna gonić własny ogon. Wielu klientom wydaje się że sklepy franczyzowe są cacy, jednak nie jet to dobre ani dla klienta ani dla sklepu. Zawsze sieć będzie sprzedawała stock wciskając go odbiorcy na siłę.

 

Chce wam zwrócić uwagę że kryzys który się zaczął w Polsce w 2008 roku jest faktem i on mimo ze się właśnie kończy to nie odejdzie z dnia na dzień jak niektórym się wydaje.

Będzie to trwało jeszcze ok 10 lat zanim zacznie być odczuwalnie lepiej oczywiście pod warunkiem że firmy zaczną chcieć zarabiać a nie "uciekać do przodu"

Narzekacie że obecne podzespoły to nie to co kiedyś :)

Czemu? No bo firmy puchną i żeby przetrwać muszą wypuszczać nowinki co chwilę. Klienci na całym świecie chcą taniej (nie nie tylko u nas nasz rynek jest malutki a problemy ma cały świat duzi producenci prześlecie przejęcia w branży) więc producenci nie mają kasy na dbałość o jakość. Poziom zysku na sztuce dla producenta osiąga dno po którym osprzęt trzeba sprzedawać jak ziemniaki na worki. Klient nie może się cieszyć czymś przez 10lat musi wrócić po 2 zapewniając obrót firmie.

 

Może wam sie nie podobać to co pisze (większości się nie podoba :) ) jednak schemat jest powtarzalny i przewidywalny do bólu tak jak i kryzys.

Co mądrzejsi producenci próbują odbudowywać kanały małych dystrybutorów jednak ciężko "naprawić klienta".

Czy branża rowerowa się rozleci jak inne? Zobaczymy ja osobiście widzę owczy pęd.

 

A wy zawsze jak możecie dofinansujcie lokalny sklepik. (nie chodzi tylko o rowery) W wielu z nich właściciel utrzymuje go już odliczając poszczególnych klientów i rozważając czy już zamykać czy jeszcze nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrisK chyba popadasz w jakąś "allegrofobię" i "sklepostacjonarnofilię".

 

Pamiętam czasy, gdy zakupy robiło się prawie wyłącznie w sklepach stacjonarnych i problemem właśnie była dostępność określonych modeli. Żeby kupić to co chciałem musiałem jeździć po Katowicach, Gliwicach, całym Śląsku, Krakowie i to też nie dawało gwarancji, że kupi się to co chce. Więc nadal uważasz, że allegro jest GŁÓWNĄ przyczyną braków w asortymencie sklepów? Nie zauważasz chociażby takiej prozaicznej przyczyny jak to, że obecnie jeden producent ma kilkanaście/kilkadziesiąt (do tego dochodzą jeszcze rozmiary) modeli rowerów/butów/itp. i jest fizyczną niemożliwością, żeby te wszystkie modele były dostępne w sklepie stacjonarnym (natomiast w internecie tak, bo praktycznie nikt fizycznie tych wszystkich rzeczy w sklepie nie przechowuje). Powijam już fakt, że samym marek rowerowych na rynku są tysiące, więc pomysł logicznie czy twoje pretensje odnośnie braku odpowiednich butów w sklepie są uzasadnione.

 

Rzeczy mniej popularne, zawsze były trudniej dostępne w sklepie i allegro nie ma z tym nic wspólnego (albo ma niewielki wpływ). Powiedziałbym nawet, że allegro poprawiło sytuację, bo można na nim znaleźć aukcję z mało popularnymi rzeczami/rozmiarami, bo tak jak piszę sklep internetowy wtedy nie ryzykuje nie sprzedania rzeczy, które fizycznie posiada.

 

Nie wiem również czy znasz podstawowe prawa ekonomi (popyt i podaż), bo roztaczając wizję, że konsumenci będą skazani na występowanie wyłącznie miernej jakości kupowanych przedmiotów, a w przyszłości wyłącznie na allegro pokazujesz, że te prawa są Ci obce. Taka możliwość jest nierealna, gdyż zawsze utworzy się jakaś równowaga między miernotą/jakością czy sklepami stacjonarnymi/allegro odpowiadająca właśnie popytowi i podaży.

 

Poza tym zapominasz o tym, że praktycznie w każdym większym mieście są sklepy sprzedające na allegro i posiadające siedziby stacjonare.

 

I podsumowując IMHO w twoich postach niestety widzę w większości jakiś nieuzasadniony żal do allegro/internetu, a brak ogólnego spojrzenia (ogólnopolskiego/ogólnoświatowego) - bo tylko takie ma sens w rozmowie o produkcji/handlu, gdy marki są ogólnoświatowe i brak jakiś silnych argumentów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A przewalacze z allegro nie wchodzą w nierozpoznane nisze. Zarabiając grosze na szt. nie opłaca im się to. Tajemnicą poliszynela jest to ze sprzedawcy z allegro często sprzedają poniżej kosztów. Jaki sklep na to stać?

 

W to już nie uwierzę. Takie same bajki, jak te, które opowiadał mi swego czasu jeden doktor na studiach o tym, jak to się nie opłaca wydawać książek. Dziwne, że jakoś ciągle je wydaje. Nie uwierzę, że ktoś robi coś, co mu się nie opłaca.

 

Nie używaj słowa "każdy", bo rozmijasz się z prawdą. Wiele osób jednak preferuje zakup w sklepie stacjonarnym - z wielu powodów: brak chęci do samodzielnego obsługiwania i serwisowania roweru, kontakt ze sprzedawcą, dostępność wszystkiego "na miejscu". Gdyby "wszyscy" kupowali rowery w internecie to sklepy stacjonarne nie istniałyby - może nie wiedzie się im genialnie ale nadal sprzedają, nawet w tak biednym mieście jak mój Wałbrzych.

 

Zgadza się. W Bełchatowie odwiedziłem już ze 6 sklepów, a mieszkańców jest około 70 tysięcy. Pewnie kilka sklepów przeoczyłem. Inna sprawa, że ja wolę kupić stacjonarnie, bo nigdy nie wiem, co do mnie przyjdzie. Może rower będzie uszkodzony i baw się w odsyłanie.

 

Kolejna sprawa, że jak czytam stare wątki o cenach rowerów, to jakoś nie widzę, żeby ceny się obniżały. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedno trzeba tu dodać. Sprzedaż internetowa nie jest przyczyną psucia rynku. To tylko skutek. Przyczyną jest podejście klientów. Dla Polaka podstawowym kryterium wyboru jest cena. Dopóki tak będzie, rynek będzie nasycał się tanim badziewiem (w taki sam sposób zepsuł się rynek samochodów używanych w Polsce).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W to już nie uwierzę. Takie same bajki, jak te, które opowiadał mi swego czasu jeden doktor na studiach o tym, jak to się nie opłaca wydawać książek. Dziwne, że jakoś ciągle je wydaje. Nie uwierzę, że ktoś robi coś, co mu się nie opłaca.

 

Już pisałem że jak mówiłem że "inwazja" sprzedaje pod wodą to wszyscy mnie wyśmiewali. Słyszałem że mam fobie że nie wiem jak się handluje że nie znam branży że nic nie wiem :) I co? I padli. A pan Seweryn przyznał publicznie że sprzedawali poniżej kosztów zakupu.

Nie wierzysz? To uwierz.

Jak ktoś chce dużo sprzedawać żeby sprzedawać dużo musi sprzedawać tanio żeby sprzedawać tanio musi sprzedawać BARDZO DUŻO. Ale skąd brać kasę na towar i "działalność operacyjną"? No z kredytów.

I tu pojawia się kruczek wiele "firm internetowych" zarabia tylko na spłacanie rat kredytu. Żeby się rozwijać biorą kolejne kredyty i kolejne.....

 

Możesz wierzyć albo nie ale tak się teraz "robi biznes" Zresztą jak nie wierzysz to dobrze dla ciebie nieświadomość jest błogim stanem :)

 

To wszystko są piramidy finansowe. Zarabiają właściciele poprzez drenowanie własnych firm. Jak bankrutują to dostaje po dupie bank który przychodzi z wyciągnięta ręka do państwa :) dostaje "pomoc" i jakoś się kręci.

 

Ja oczywiście pokazałem wam wizję lat przyszłych teraz jeszcze nie jest tragicznie jeszcze jakoś się kręci. Jednak bez zmiany kierunku i sposobu działania firm jest kwestią czasu kiedy moje przewidywania staną się rzeczywistością.

 

Nie wiem również czy znasz podstawowe prawa ekonomi (popyt i podaż), bo roztaczając wizję, że konsumenci będą skazani na występowanie wyłącznie miernej jakości kupowanych przedmiotów, a w przyszłości wyłącznie na allegro pokazujesz, że te prawa są Ci obce.

 

I tu kolejny mit ekonomi :)

Nie w tym momencie popyt nie kreuje podaży :)

Zarówno popyt jak i podaż są kreowane. Tu na tym forum jak i na wielu innych siedzą ludzie którzy kreują wasze marzenia i waszą opinię o produktach.

Niektórzy tragicznie inni są mistrzami w swojej dziedzinie i są zaufanymi wyjadaczami :)

Co więcej kupujemy to co producent nam podsunie i nikt się nie przejmuje ze jakiś śmiertelnik chciał by powybierać w dużych ramach :)

 

Jak popyt kreuje podaż widać po marketach budowlanych.

Jest wiele rzeczy których nie da się kupić. Czasem kupno porządnego wiertła graniczy z operacją zakrojoną na szeroką skalę bo w marketach nie ma.

Głupia rzecz jak gwintownik :) Z odpowiednimi wiertłami. Nie ma. A sklepy z narzędziami i mat. budowlanymi? Popadały :)

Jesteśmy skazani na markety i na to co mają. Jak nie mają to nie dostaniecie bo market nie jest zainteresowany różnorodnością towarów a masową sprzedażą. Jest masa rzeczy których nie dostaniecie i koniec. W ofercie producenta jest a w "sklepach" nie będzie.

I to nie jest tak ze nie ma popytu. Firmy które słuchały klienta i kierowały się popytem wyginęły :)

 

To samo jest ze spożywką. Mało sklepów ma duży wybór. Większość ma TAKI SAM wybór :)

Żeby popyt mógł kreować podaż musi być sprzedawców stać na jego zaspokajanie. A z tym jest problem.

Prawda jest taka że godzimy się na ograniczony dostęp towarów i do tego przywykliśmy.

Na mitycznym "zachodzie" jest gorzej bo tam się im wybór zmniejsza i czują się z tym źle :)

Niewiele z tym mogą zrobić w dobie "kryzysu" więc cierpią.

 

Pamiętam czasy, gdy zakupy robiło się prawie wyłącznie w sklepach stacjonarnych i problemem właśnie była dostępność określonych modeli. Żeby kupić to co chciałem musiałem jeździć po Katowicach, Gliwicach, całym Śląsku, Krakowie i to też nie dawało gwarancji, że kupi się to co chce

 

Pamiętaj że my wyszliśmy z średniowiecza 22lat temu. Nie dziwne że pamiętasz czasy kiedy ciężko było kupić. Cala zabawa polega na tym żebyśmy się nie skazali na wirtualne zakupy i nie przeszli z jednego G... do drugiego.

Prawo zwrotu towaru wprawdzie wszystkich konsumentów cieszy ale to jest fajne przy założeniu że klient towar oglądał u konkurencji. W dniu kiedy zaczną ludzie kupować produkty przez sieć żeby obejrzeć będzie pierwszym w którym albo ceny pójdą drastycznie w górę albo zaczną internetowi sprzedawcy padać jak muchy. Zostanie kilku wielkich i zacznie się płacz konsumentów.

 

Jest szansa że dyrektywa unijna dająca prawo zwrotu bez kosztów do 14dni (Wszystkie koszty włącznie z transportowymi ponosi sprzedawca) usadzi handel internetowy niechcący ratując stacjonarny.

 

A co do jakości produktów i do równowagi między miernością a jakością to proponuje refleksje po obejrzeniu tego filmu http://www.youtube.com/watch?v=QPPW8KM7eEU

 

Ja wiem że to co pisze brzmi jak jakieś wizje oszołoma :) Jednak niestety te wizje nie są wizjami a zimną analizą popartą znajomością kilku branż i wiedzą zza kulis której wielu z was nie będzie miało szans poznać.

 

Nie będę was przekonywał bo nie mam w tym interesu. Ja swoje widziałem, swoje wiem.

Poczytajcie sobie sprawozdania wielkich koncernów :) Popatrzcie na spokojnie z boku :)

 

Najnormalniej w świecie świat zbankrutował i jest kwestią czy pozwolimy mu rąbnąć czy ja w 2008 damy mu jeszcze konać przez kolejne kilka/kilkanaście lat.

I jeszcze raz ja pisze o globalnych markach które nie przynoszą zysku po kilka lat :)

Poszperajcie i zobaczcie sobie jakie szczępy informacji przechodzą do nas maluczkich. Poskładajcie w całość.

Na początek zacznijcie od branży elektronicznej bo tam się chwieje najmocniej :)

 

Chociaż może lepiej pozostańcie nieświadomi :)

Ja jak czytam gazety czy słucham "ekspertów" i polityków w TV to nie wiem czy się śmiać czy płakać bo z uśmiechem na ustach wciskają jakieś kity o gospodarce.

Po co wam to.

 

A ja jestem tylko oszołomem z fobia przed allegro,"amber powietrze" i hitem w postaci win w cudzej piwnicy :D :D :D nie ma co słuchać takich jak ja ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to wszystko jest po staremu.

 

Poza tym że giganci się chwieją nie oglądając zysku że jeden z głównych producentów TV od 9 lat nie miał zysk z ich sprzedaży....

Poza tym że sprzęty po serwisowe producenci sprzedają jako nowe poza.....

 

Nie nic się nie dzieje jest po staremu przecież to nie od dzisiaj się tak dzieje to trwa od ładnych paru lat...

A to że jakaś firma upadła? (obroty na poziomie 90mln rocznie) Co tam przecież następnych w kolejce wcale nie ma :D

 

Ale jak pisałem ja jestem tylko oszołomem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego KrisK, bez wątpienia masz w niektórych kwestiach rację np. kształtowaniu popytu poprzez marketing, czy stosowaniu planowanego postarzania produktów (dzięki za linka do YT całkiem ciekawy dokument), natomiast nie demonizujmy w tym wszystkim roli sposoby sprzedaży, jakim jest sprzedaż przez internet. Akurat wybór sposobu sprzedaży zależy praktycznie w 100% od woli klienta i jego upodobań. Ponadto w mojej opinii dużo ciężej nim manipulować w porównaniu do kreowania potrzeby nieustannej konsumcji.

 

A odnośnie planowanego postarzania produktów i nazwijmy to "ekonomii wytwarzania produktów" przypomniał mi się dużo bardziej drastyczny przykład, poruszany wielokrotnie na moich studiach. Chodzi o przykład leków, a w szczególności leków na nowotwory. Były już afery w środowisku naukowym dotyczące tego, że powstawały leki, które w fazie laboratoryjnej miały niemalże 100% wyleczalność zwierząt chorych na nowotwory. W przypadku takich badań i leków, które były ich rezultatem bardzo często wtrącały się duże koncerny farmaceutyczne oferując całkowite finansowanie badań. Były takie przypadki, że badania dotyczące leków mające bardzo dobre rokowania w fazie laboratoryjnej i następnych (umożliwiały wyleczenie nowotworu w 100%) zostawały zawieszone, a patenty na substancje czynne zawarte w tych lekach wykupione przez koncerny farmaceutyczne tylko po to żeby schować je do szuflady i uniemożliwić ich dalsze badanie! Ktoś może się spytać dlaczego skoro leki przeciwnowotworowe to obok leków przeciwbólowych jedna z bardziej dochodowych gałęzi przemysłu farmaceutycznego. A no dlatego, że tu chodzi o zysk, a nie ludzkie życie - to może brzmi okrutnie, ale przecież to jest główna zasada działania jakichkolwiek firm. No więc z punktu widzenia firmy farmaceutycznej nie jest ekonomiczne wyleczenie pacjenta za pomocą "spożycia jednej pastylki" dużo lepiej jest jeżeli chory będzie łykał lekarstwa całe swoje życie. Jak to podsumował jeden profesor "głównym celem firm farmaceutycznych nie jest wyleczenie pacjentów, a spowodowanie, żeby umierali długo i przyjemnie (w sensie komfortowo)".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

natomiast nie demonizujmy w tym wszystkim roli sposoby sprzedaży, jakim jest sprzedaż przez internet.

 

Dokładnie. Problemem i zagrożeniem (aczkolwiek nie wiem czy aż takim dużym) są sprzedawcy, którzy działają nielegalnie. Oni nie płacąc cła i podatków są w stanie zaproponować ceny detaliczne, takie jak są w hurcie i to przy dużych ilościach. US miał się tym zająć. A o ile się jeszcze nie zajął, to za chwilę to zrobi. Można być tego pewnym, że zabiorą się także za mniejszych lewych ciułaczy, gdyż obroty poprzez handel internetowy rosną, a państwo nie dostaje z tego swojej działki. O tyle dobrze, że nikt raczej nie ośmiela się robić tego na dużą skalę. Nie mniej jednak jak się zrobi sumę to wszystkich elementach, to trochę się tego jednak zbierze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Problemem i zagrożeniem (aczkolwiek nie wiem czy aż takim dużym) są sprzedawcy, którzy działają nielegalnie. Oni nie płacąc cła i podatków są w stanie zaproponować ceny detaliczne, takie jak są w hurcie i to przy dużych ilościach. US miał się tym zająć. A o ile się jeszcze nie zajął, to za chwilę to zrobi. Można być tego pewnym, że zabiorą się także za mniejszych lewych ciułaczy, gdyż obroty poprzez handel internetowy rosną, a państwo nie dostaje z tego swojej działki. O tyle dobrze, że nikt raczej nie ośmiela się robić tego na dużą skalę. Nie mniej jednak jak się zrobi sumę to wszystkich elementach, to trochę się tego jednak zbierze.

 

Jeden co mądrze powiedział. Na przykładzie innej branży zauważyłem, że ludzie często wybierają lewego sprzedawcę mającego 1zł taniej niż normalny sklep. I tu jest problem. A co do sprzedaży w internecie to tylko dzięki temu mam możliwość porównania wielu produktów, mam szerszy dostęp i większą różnorodność elementów do mojego roweru, a nie tylko to co mają w sklepie. Inną rzeczą jest, że przez koszta przesyłki coraz częściej opłaca się dylać do normalnego sklepu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...