Skocz do zawartości

[korba] optymalna 2x10 dla 29er


Greg00

Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki panowie.

 

FSA wygląda fajnie, ale to trójramienne mocowanie ...

 

Nie myślałem wcześniej nad XX, ale w takiej cenie zaczynam myśleć, tym bardziej że otwiera się wtedy opcja dokupienia zębatek Rotora http://www.velotechservices.co.uk/shop/Vprod4.asp?cat=7408004840

 

BTW nie wiecie jaki jest rozstaw śrub na pająku w X.0?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja mam Race Face Turbine, która jest bardzo fajnym rozwiązaniem - nietuzinkowym, a przy tym sztywnym, w rozsądnej cenie, w kilku wariantach kolorystycznych, długości ramion, rozstawu otworów pod śruby (2x 120/80, 2x 104/64, 3x 104/64). Warto ją kupić nawet dla samego suportu, który bije te wszystkie shimano, sramy, accenty i inne ogólnie dostępne, a do których mam porównanie na głowę - wydaje się niezniszczalny, przeżył już naprawdę bardzo wiele, i jakoś się tym nie przejął ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thx.

 

Trochę w międzyczasie podłubałem, pokombinowałem i wygląda, że da się mieć ciastko i zjeść ciastko.

 

W sensie debiloodporne ramiona (czytaj: trudniejsze do załatwienia przez serwisanta niż Rotor) i jajowate zębatki.

 

Okazuje się, że Rotor robi Q-rings na 104/64 i to niby dedykowane pod 29, więc zostaje znaleźć jakieś fajne ramiona.

 

O Turbine już myślałem, teraz wałkuję e.13, się zobaczy co da jutro.  Zawsze niby można wstawić XT ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sol, przechodzisz przez tą samą ścieżkę co ja ^^ od XT, przez XTRa, potem właśnie na e13 miałem ochotę, a skończyło się na RF. Chociaż najważniejszym powodem była dostępność 180-tki od ręki, a nie tylko w katalogu, jak w przypadku pozostałych wymienionych

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja po przesiadce z 3x10 na 2x10 po jednym sezonie napisze że do tej pierwszej opcji już nie wróce

Na początku trzeba się trochę przestawić a potem idzie :-)

Sam posiadam przod 38x26 a tyl 11-36 i daje radę

Kupiłem co prawda na przód koronkę 24 ale z 26 daje radę wiec w tym sezonie jej nie zmienie

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zainspirowany dyskusją przeprowadziłem proste wyliczenia w arkuszu kalkulacyjnym dla korb 42-32-22 i 38-22, z kasetą 11-36. Wiem, korba 38-22 to trochę dziwne zestawienie, ale wyniki są ciekawe. Dla 38-22 mamy 14 użytecznych biegów, dla 42-32-22 16 biegów, w tym jeden bieg "szybszy" niż dla blatu 38. Wyniki są dość ciekawe i sam byłem zaskoczony. Wynika z nich, że przewaga korb z 3 blatami jest bardzo niewielka i bardziej psychologiczna niż praktyczna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38/22 jest dobrym rozwiazaniem na strome a nawet bardzo strome podjazdy. takie pow 20%na srednich podjazdach 10-15% nachylenia lepej wychodzi mlynek 24 lub 26 w zaleznosci od nogi. Ja uzywam 26z i pow 20 % oczywiscie da sie wjechaćale ból jest mocny ;)Podobno jak wejdzie w krew to juz tak zostanie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

roge --> oczywiście. Od kiedy używam korby 36-22 zacząłem jeździć szybciej :). Brak dużego blatu powoduje, że nie kusi mnie żeby siłowo przepychać korby, więc  w drugiej części dystansu nie tylko nie zwalniam, ale i przyśpieszam. Nogi są w lepszym stanie przez wyższą kadencję i dają radę. 

Tak że same cyferki nie mówią wszystkiego.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie po trosze wszystko się zgrywa. Fakt, że oszczędność energii na dziurach jest spora na dużym kole, ale też na dużym blacie zawsze miałem w drugiej części maratonu tendencję do zamulania i jazdy z niską kadencją. Teraz jadę równo do samego końca.

Po sezonie pewnie założę korbę 38-24 - nie dlatego że muszę, ale Sram mnie rozczarował tragicznie słabą wytrzymałością tarcz, X9 po połowie sezonu wyglądają jak XT po trzech :). Tak że raczej zmienię na XT. Zobaczymy jak nieco cięższe przełożenia zmienią sytuację.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mocno to znaczy ile? Ja już kilkakrotnie jechałem w grupie po asfalcie pod 50km/h w zaciągach. 45 km/h to kadencja w okolicach 100 - spokojnie do ogarnięcia. Przy 30km/h w terenie mam jeszcze w zapasie dwie zębatki kasety. A szybciej niż 35km/h raczej w płaskim terenie nie jeżdżę, jeszcze nie ta noga ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy 36 z maxymalnie tez pokreciłem tez pod 50 km/h i to nawet bez grupy  ale kadencja byla juz maxymalnie wykorzystana.  

 

 

Wybór Blatu oraz kasety to jest sprawa indywidualna dla kazdej osoby  .

 

Dlatego tez posiadam młynki 22,26,28 - nigdzie nie moge zakupić 24 z a kiedys  oddalem za 5zł  w stanie igla

 

Blaty 36,38,40,44

 

 

To wszystko tez zalezy od terenu w którym jezdzimy . 

 

Obeznie teraz uzywam 38/26 i jestem zadowolony. Na młynku 26z i kaseta 34 na podjazdach pow 20% pojawia sie czasem problem ale wjechać się da tylko bardziej boli. A jak boli to rośnie:]

Edytowane przez GhOsTwrc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Przy 36 z maxymalnie tez pokreciłem tez pod 50 km/h i to nawet bez grupy ale kadencja byla juz maxymalnie wykorzystana.

 

Jeżdżę w układzie 38/24 na na 11/36 i potwierdzam, że graniczna używalna prędkość jest rzędu 45-50 km/h. W zasadzie nic więcej nie potrzeba na MTB (maratony lub XC) moim zdaniem. Ile razy zdarza się tak naprawdę na dłużej przekraczać te prędkości? W porównaniu do tego zysk pod postacią braku blatu, lepszej pracy napędu itp. jest moim zdaniem dużo wyższy :)

 

 

na maratonie nogi to zwykle najmniejszy problem

 

Rozwiniesz to, bo zaintrygowałeś mnie tym stwierdzeniem :woot:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

maraton gorski, lato -> subiektywnie najwiekszym wrogiem w walce o zadowalajaca lokate sa: dolny odcinek plecow, dlonie, tricepsy, odwodnienie i ogolne 'wytelepanie', ktore dramatycznie obniza nasza moc, a nie wlasnie nogi, ktore nawet jak dokapimy, to potrafimy sobie z tym dobrze radzic, gdyz kazdy jest do tego przyzwyczajony

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to już chyba jest indywidualne.

Od kiedy ćwiczę od czasu do czasu core stability to plecy pobolewają czasem, ale nigdy tak żeby mi to przeszkadzało w jeździe. Dłonie i ręce też nie bolą przesadnie, nawet na etapówkach. Może to kwestia pozycji na rowerze.

Odwodnienie czasami dokucza, ale też nie jakoś krytycznie. Co najbardziej mnie ogranicza w końcówce giga, to właśnie nogi, albo typowe zmulenie i zakwaszenie niską kadencją, albo po prostu ogólne wyprucie się z glikogenu, względnie zwykłe zmęczenie :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mnie na pewno tym co przczynia sie do oslabniecia jest zbyt malo wypitych plynow i zbyt malo przyjetych zeli/bananow* whateva (potrafie nieraz 3.5h - takie dluzsze megi vide korbielow czy piwniczna - jechac na np polowce banana i malym bidonie !) - bo tylko oslabniecie jako takie moze byc powodem dla ktorego zanotuje slaby wynik bedac w formie... no dobra - moze to byc slaba technika czy np defekt, ale to juz inna para kaloszy...

jesli natomiast nie ma formy to oczywiscie nie ma o czym mowic ;)

 

*ale ostatnio z tym walcze i np wlasnie w korbielowie machnalem duzy (80 gr) zel i koncowke pojechalem lepiej niz scisla czolowka (wniosek z segmentow na stravie na ktorych w koncowce trasy komy juz sa moje, a ze starvy korzystaja np Bogdziewicz, Głowa czy Piróg, wiec jakies odniesienie jest)

 

ps: a najciekawsze ze jezdze na bardzo niskiej kadencji, rzeklbym ze w powiedzmy czolowce mega chyba najnizszej z ludzi ktorych mozna tam zaobserwowac - i mowie nie tylko o golonie, ale takze np grabku czy ck. mam w 29 najmieksze przelozenie 26-34 co przy sztajfach jak w korbielowie daje kadencje, no jakkby to powiedziec - przeczaca prawom fizyki niemal :D mimo to nogi raczej nie sa problemem. edit - a jak kadencja spada za bardzo z tak twardymi przelozeniami jest tylko jeden ratunek - zwiekszyc kadencje i... predkosc :)

Edytowane przez LoveBeer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...