Skocz do zawartości

[Idea ostrego koła] po co do zwykłej jazdy ?


kaeres

Rekomendowane odpowiedzi

Ostre koło w oryginalnej formie może być niebezpieczne, bo rozpędzi ci się taki hipster, a tu wyjedzie samochód czy jeszcze gorzej rowerzysta zza rogu i bęc.

 

Nie zjedzcie mnie za tego hipstera. Chociaż patrząc na to realnie to nie widziałem 'normalnej' osoby (niewyróżniającej się) na ostrym kole, nie piszę że takich nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostre koło jest jak singiel mtb i na sztywnym widelcu :) Jest specyficzną potrzebą, tak jak każda niegłównonurtowa potrzeba. Nie musi być ani wygodne, ani bezpieczne ani ani ani.

 

 

Ja nie rozumieć ostre koło. Chyba jestem jeszcze za mało hipsterski albo muszę dorosnąć do ostrego koła,

 

No problem w tym że faktycznie - bez obrazy - masz wąskie rowerowo horyzonty. Gdybyś napisał że DLA CIEBIE ostre koło jest takie takie a takie to byłoby to jeszcze do strawienia.

Ja mogę powiedzieć że DLA MNIE rower przełajowy nie nadaje się do jazdy w terenie, bo nie zaspokaja moich potrzeb i wyobrażeń o bezpiecznym i skutecznym rowerze do zastosowań mtb. Ale widziałem co ludzie potrafią robić na takich rowerach właśnie w terenie więc nie twierdzę że rower ten jest niewygodny, niebezpieczny itd jako rower do zastosowań w obszarach garbatych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo racji w tym, że torówki są na tor. W przypadku niebezpieczeństwa też, ale hej, jak ktoś jeździ jak debil i nei myśli to będziemy mieli tylko o jednego kretyna mniej. Dla mnie fair.

 

Cały poprzedni sezon jeździłem na szosie, świetnie mi się jeździło ale chciałem spróbować ostrego. Po kilku pierwszych jazdach trochę się zakochałem. Świetne uczucie, jest cicho, lekko, prosto. Tylko ty i rower, nie idziesz na łątwiznę, walczysz z trasą, zdobywasz podjazdy. Ogromna satysfakcja z pokonywania samego siebie. Na mieście jest adrenalina, trzeba bardzo szybko i na zapas myśleć, to zupełnie inna jazda.

 

Poza tym, te rowery są piękne. O satysfakcji z budowania, szukania części i komponowania roweru nie mówiąc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten dwukółek ma ograniczenia jak każdy inny. Na szczęście takie rowery nie są w posiadaniu ludzi, którzy nie są tych ograniczeń świadomi - w przeciwieństwie do szarej masy kupującej nieświadomie rower mtb. O zakupach makroszita nie wspominam.

Jeżdżę po asfalcie, tylko i wyłącznie, zaadoptowanym do tego celu rowerem mtb. Szosowe opony, sztywny widelec, tylko blat z przodu i kaseta na szosę. Pada czasami pytanie po co, skoro szosa na asfalcie jest lepsza. Dla mnie nie jest. Gdybym miał jeździć szosówką to musiałbym: wymienić kierownicę, manetki, hamulce, koła, korbę. Czy to miałoby sens? Nie. Do tego jeśli zechcę przekonwertować szosę to mogę to uczynić tylko do pierwotnej postaci, z mojego szosowego emtebeka mogę bez problemu zrobić rower mtb, kiedy tylko zechcę. Dlatego DLA MNIE szosa jest kiepskim pomysłem na szosę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fulla masz pięknego ale może pochwalisz się rowerkiem o którym mówisz ? Co do ograniczeń OK- wiadomo dla niektórych ograniczeniem będzie to że trzeba na OK myśleć i może to nie iść z nimi w parze. Jeśli odpowiednio dobierze się przełożenie do swoich możliwość do żaden podjazd nie będzie problemem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.pinkbike.com/photo/8457813/

 

http://www.pinkbike.com/photo/8457811/

 

Mam też w rowerze z kołami 26 cali widelec pod 29 cali który robi z niego wizualnie czopera. :) Ktoś mógłby powiedzieć że to geometryczne nieporozumienie, jednak w moich warunkach eksploatacyjnych 29tka z przodu w żadnym stopniu nie upośledza roweru w stosunku do poprzedniego 26 calowego - widelca.

 

Co do dobierania przełożeń do podjazdu - w moim przypadku ss lub ok nie wchodzą w rachubę, bo podjazdu mam 500 metrów, a płaskiego 10 kilometrów, a ja potrzebuję się szybko przemieszczać do pracy bo często wychodzę w ostatniej chwili. :laugh:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie zapewne nigdy nie jeździłeś na OK więc w sumie nie masz prawa się o tym źle wypowiadać. Ja np. nigdy nie jeździłem cyclocrossem i nie powiem że jest do kitu, bo albo ma się szose albo ma się mtb. Najchętniej to bym przejeździł sezon i dopiero wyraził swoje zdanie, tak więc tobie również to proponuje : )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To naprawde zaczyna przypominac dyskusje onanistow komorkowych o wyzszosci roznych systemow. Ja wtedy zawsze pytam w prosty sposob: "dlaczego symbian jest gorszy od androida?" badz ten drugi gorszy od jabluszka. Zazwyczaj nikt nie potrafi udzielic konkretnej i zdecydowanej odpowiedzi. Tutaj jest bardzo podobnie. Jak ktos tu pisze o plynnym przemieszczniu sie bez zbednych postojow itp. to mnie pusty smiech ogarnia. Dlaczego to ma byc niewykonalne na kazdym innym rowerze poza OK? Natomiast jednego jestem pewien, OK bez zainstalowanego hamulca jest na pewno zagrozeniem. Tak tu promujecie jazde w kaskach a z drugiej strony co niektorzy uwazaja sie za "elite" bo smigaja na OK, dziecinada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rowerem jeżdżę od kilkunastu lat. Dla mnie to mój styl życia - wszędzie gdzie się da jadę nim. W mieście takim jak Kraków, przemieszczanie się MPK to nieporozumienie; jak i cena, którą za to trzeba zapłacić.

Na ostrym przemieszczam się od półtora roku. Długo szukałem dla siebie dobrego roweru. Najpierw jeździłem kolarzówką. Jednak jakiekolwiek usterki były zbyt kosztowne w naprawie i przerzuciłem się na MTB 26". Wymieniłem opony na najcieńsze możliwe, zmieniłem obręcze, by wytrzymywały 10 atmosfer, którymi ładowałem opony. Następnie wymieniłem korbę i łańcuch, gdzyż z przerzutek nie korzystałem wcale jeżdżąc na ustawieniu 3:6 cały czas i potrzebowałem czegoś mocnego by wytrzymywało takie obciążenia. Jeździło się świetnie.

Teraz jeździ mi się wyśmienicie na ostrym. Dorastałem do tego kilka lat. Pierwsze pół roku wspomagałem się hamulcami. Potem zrezygnowałem z jednego, a po jakimś czasie i z drugiego. Dobre opanowanie takiej maszyny to podstawa, ale jak już się z rowerem zaprzyjaźni, na wskroś pozna, to nie można powiedzieć by był niebezpieczny. Ignoranci tylko tak sądzą. Ja spokojnie jestem w stanie ominąć pieszego, który nagle wbija na jezdnię; jak i weekendowego kierowcę, który postanowił nagle skręcić w prawo.

Wcześniej zdarzało mi się (jak pewnie wielu innym kolarzom) dojechać do pracy nawet nie myśląc o tym; ot, wsiadasz, jedziesz i jesteś. Teraz jestem świadomy jazdy; jazda na ostrym to nie pusta jazda na rowerze mtb, na ktory wsiadasz i po prostu jedziesz zawsze tą samą trasą.

Wszystkim którzy myślą o ostrym powiem, że gorąco zachęcam do spróbowania takiego sposobu. Nie jest to tanie, ale i za dobry rower mtb trzeba zapłacić sporo, a w dodatku kupić jeden z wielu. A za tą samą cenę złożysz ostre sam i pod siebie.

I nie patrzcie nawet na posty ignorantów straszących niebezpieczeństwem, czy tego typu bzdurami. Niebezpieczni są najczęściej oni, jeżdżąc na startych klockach, rozciągniętych łańcuchach, czy pokrzywionych obręczach. Nie znam może wielu osób na ostrym poginających, ale kilku znam i śmiało mogę powiedzieć, że to ludzie mądrzy i wiedzący co robią na siodełq.

Pozdrawiam, Artur

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeżdżąc na OK nie czułeś różnicy w płynności przemieszczania się? Ja po pierwszym razie już czułem, tzn. wolny przejazd między samochodami czy po starówce był dużo przyjemniejszy, dużo lepiej kontrolowałem prędkość i odbywało się to bardziej automatycznie i naturalnie niż dziś na SS czy trekingu. No cóż, może nie każdy tak to odbiera.

 

Co do bezpieczeństwa jazdy bez hamulców - również w nie wątpię. Jak ktoś chce, niech jeździ, są ludzie, co jeżdżą na skuterze bez kasu, są tacy co pozwalają swoim 15letnim dzieciom na jazdę na skuterze po ulicach bez większych zabezpieczeń - widocznie niektórzy lubią ryzyko. Ja bez hamulca bym się nie ruszał, ale domyślam się, że są wyjątki i ludzie poruszający się bezpieczniej bez hamulca, niż ja z nim (tak samo pewnie są wyjątki wśród nastoletnich użytkowników skuterów).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rowerem jeżdżę od kilkunastu lat. Dla mnie to mój styl życia - wszędzie gdzie się da jadę nim. W mieście takim jak Kraków, przemieszczanie się MPK to nieporozumienie; jak i cena, którą za to trzeba zapłacić.

Na ostrym przemieszczam się od półtora roku. Długo szukałem dla siebie dobrego roweru. Najpierw jeździłem kolarzówką. Jednak jakiekolwiek usterki były zbyt kosztowne w naprawie i przerzuciłem się na MTB 26". Wymieniłem opony na najcieńsze możliwe, zmieniłem obręcze, by wytrzymywały 10 atmosfer, którymi ładowałem opony. Następnie wymieniłem korbę i łańcuch, gdzyż z przerzutek nie korzystałem wcale jeżdżąc na ustawieniu 3:6 cały czas i potrzebowałem czegoś mocnego by wytrzymywało takie obciążenia. Jeździło się świetnie.

Teraz jeździ mi się wyśmienicie na ostrym. Dorastałem do tego kilka lat. Pierwsze pół roku wspomagałem się hamulcami. Potem zrezygnowałem z jednego, a po jakimś czasie i z drugiego. Dobre opanowanie takiej maszyny to podstawa, ale jak już się z rowerem zaprzyjaźni, na wskroś pozna, to nie można powiedzieć by był niebezpieczny. Ignoranci tylko tak sądzą. Ja spokojnie jestem w stanie ominąć pieszego, który nagle wbija na jezdnię; jak i weekendowego kierowcę, który postanowił nagle skręcić w prawo.

Wcześniej zdarzało mi się (jak pewnie wielu innym kolarzom) dojechać do pracy nawet nie myśląc o tym; ot, wsiadasz, jedziesz i jesteś. Teraz jestem świadomy jazdy; jazda na ostrym to nie pusta jazda na rowerze mtb, na ktory wsiadasz i po prostu jedziesz zawsze tą samą trasą.

Wszystkim którzy myślą o ostrym powiem, że gorąco zachęcam do spróbowania takiego sposobu. Nie jest to tanie, ale i za dobry rower mtb trzeba zapłacić sporo, a w dodatku kupić jeden z wielu. A za tą samą cenę złożysz ostre sam i pod siebie.

I nie patrzcie nawet na posty ignorantów straszących niebezpieczeństwem, czy tego typu bzdurami. Niebezpieczni są najczęściej oni, jeżdżąc na startych klockach, rozciągniętych łańcuchach, czy pokrzywionych obręczach. Nie znam może wielu osób na ostrym poginających, ale kilku znam i śmiało mogę powiedzieć, że to ludzie mądrzy i wiedzący co robią na siodełq.

Pozdrawiam, Artur

Wychodzi na to że ostre jest tylko dla bardzo inteligentnych, a może raczej bardzo mądrych życiowo. bo wymaga wyższego poziomu świadomości....

Okazuje się że ostre to "droga życia", filozofia.

 

Bardzo podobają mi się insze "kwiatki" powyższej wypowiedzi:

 

"Najpierw jeździłem kolarzówką. Jednak jakiekolwiek usterki były zbyt kosztowne w naprawie i przerzuciłem się na MTB 26."

W czym naprawa usterek roweru mtb jest niższa od kosztu naprawy roweru szosowego? Rowerem mtb jeżdżę 15 lat, z czego ostatnie 4 właściwie wyłącznie w mieście. Z szosą mam styczność na co dzień od 3 i to właśnie od strony serwisowej. Jakie elementy szosy kosztują więcej, lub który serwis szosy kosztuje więcej niż analogiczny serwis roweru mtb?

 

"Wymieniłem opony na najcieńsze możliwe, zmieniłem obręcze, by wytrzymywały 10 atmosfer, którymi ładowałem opony."

Mam sztywną ramę i widelec (a jestem genetycznie "ujeżdżaczem fulla", którego uważam za jedyny rower z prawdziwego zdarzenia :) ), opony 1 cal i używam w mieście 5 atmosfer - od rozpoczęcia eksploatacji roweru w tej konfiguracji nie złapałem kapcia, nie skrzywiłem koła.

 

"Teraz jestem świadomy jazdy; jazda na ostrym to nie pusta jazda na rowerze mtb, na ktory wsiadasz i po prostu jedziesz zawsze tą samą trasą."

Zastanawiam się jak mogłeś skalać swą świadomość, zmysły i całą resztę, logując się na forum z założenia mtb, xc :)

Czy poruszając się rowerem mtb czułeś się "pusty", a teraz jesteś "pełen"?

To głębokie "przemyślenie" przypomina mi stwierdzenie pewnego "specjalisty" z mojego miasta, który stwierdził: "Rower mtb? Przecież tu nie ma gdzie nim jeździć" :)

 

"Jeździło się świetnie."

Chyba jednak nie jeździło się świetnie, skoro przesiadłeś się na ostre. Dla mnie pojęcie świetny oznacza bardzo satysfakcjonujące spełnienie potrzeb.

Czy teraz jeździ ci się "świetniej"? Właściwie bez sensu to pytanie, bo na nie odpowiedziałeś.

 

"Pierwsze pół roku wspomagałem się hamulcami. Potem zrezygnowałem z jednego, a po jakimś czasie i z drugiego. Dobre opanowanie takiej maszyny to podstawa, ale jak już się z rowerem zaprzyjaźni, na wskroś pozna, to nie można powiedzieć by był niebezpieczny. Ignoranci tylko tak sądzą. Ja spokojnie jestem w stanie ominąć pieszego, który nagle wbija na jezdnię; jak i weekendowego kierowcę, który postanowił nagle skręcić w prawo."

 

Wynika z tego że z twojej jazdy w 100% wykluczona jest możliwość "bliskiego kontaktu trzeciego stopnia", w jakiejkolwiek postaci. To chyba jakiś dar nasnowidzenia, którego być może nie jesteś świadom. A może jesteś tylko się do tego głośno nie przyznasz.

 

Podsumowując: wynika z tego że jazda na każdym innym rowerze niż ostre jest niebezpieczna, ponieważ takie rowery zwalniają użytkownika z myślenia. Rower inny niż ostre jest jak jazda zatłoczonym metrem - przemieszczanie się z punktu startowego A do docelowego B, w tłumie spoconych śmierdzących innych przemieszczaczy, w egipskich ciemnościach podziemi, bez walorów estetyczno-widokowych.

 

Z pewnością można podać wiele argumentów przemawiających za ostrym i za jazdą na ostrym ale powyższe jak i filuzuficzne "przesłanie" powyżej bardzo mnie rozbawiły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat rzeka. Coś czuje, że rozrośnie się do niewyobrażalnych rozmiarów. Jak dla mnie jak ktoś lubi OK to niech lubi i śmiga na nim. Mam takie odczucie, że my Polacy mamy problem z tym, że jak już posiadamy jakiś sprzęt to znaczy, że jest on najlepszy i jedyny słuszny. Rozumiem, że to forum i każdy ma prawo wyrazić swoją opinię ale trochę dystansu by się niektórym przydało :) Ja sam mam do ostrego mieszane uczucia. Zwłaszcza jak widzę wystylizowanych gości jadących 5km/h po ścieżce czy chodniku w kolorowym błyszczącym i wartym pewnie ze 3k. Ja bym nie wydał tyle na parę rurek i dwa koła :) Z drugiej strony są ludzie na karbonowych fullach śmigający tylko po asfalcie. Czy to rozumiemy czy nie ludzie będą jeździć na tym czym chcą.

 

 

a propos bezpieczeństwa widziałem ostatnio film o ostrym bodajże tytuł to - in line of sight. I jak patrzyłem jak oni jeżdżą po nowym jorku to serce mi stawało w przełyku... raczej nie kumam takiej jazdy i narażania nawet nie siebie ale innych uczestników ruchu... ale to chyba czynią nie tylko ludzie na OK. Wystarczy poczytać inny temat na tym forum :)[Rowerzyści] Bezczelność na drogach - Forum Rowerowe - doświadczenia, rowery, dyskusje sklepy rowerowe, giełda rowerowa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi sie bodobał ten wpis o marketingu i tej pseudo modzie na ostre koło które jest teraz mocno lansowane w "warszawace", wystarczy ukaże się artykuł o jakimś ponad przeciętnym, w teori bo ok przecież nie jest niczym nad zwyczjnym, produkcie z przypisanym do niego ideologią ludziska musz go mieć bo to jest mega trendy, jazzy i w ogulę oh i ah!

Na pewno istnieją fani kzdego typu sprzętu czy to jest szosa cz dh ale o różnicach się nie dyskutuję i nie wywołuja przecieże takich emocji co jeszcze bardziej uwidacznia jakie zamieszanie potrafi wywołać dobrze wypromowany produkt.

Pomijam, cenę na poziomie 1500-2000zł....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...