Robert Napisano 6 Sierpnia 2007 Napisano 6 Sierpnia 2007 W plecaku zawszę wożę: - bandaż, - dwa kompresy, - plastry z opatrunkiem i bez opatrunku, - wodę utlenioną, - rękawiczki lateksowe. Jeszcze nie miałem potrzeby użycia, ale w razie potrzeby mam nadzieję że wystarczy.
Fifi Napisano 6 Sierpnia 2007 Napisano 6 Sierpnia 2007 Ja w apteczce mam: -wodę utlenioną -rękawiczki gumowe -plastry -kompresy -bandaż elastyczny i ten zwykły
wrubel Napisano 6 Sierpnia 2007 Napisano 6 Sierpnia 2007 ja mam apteczkę Deutera, małą mam w niej: -wode utlenioną -bandaż elastyczny -rękawiczki -gwizdek (był w komplecie!) -taka tasiemka co się lepi... przylepiec? -plasterki -gaze -aspiryne -loperamid (to jest na biegunkę) -pyralginę (dziewczyna mi zjadła ostatnio 1,5 tabletki - zostało 0,5) w coś takiego jak nici i igły nie wierze... kto Cię będzie szył na górskim szlaku czy na jakiejś ulicy?! głównie jeżdżę samemu, jak mi się stanie coś poważniejszego to trup jestem, bo wątpie w szybkośc reakcji przypadkowych przechodniów... apteczka mija się z celem, człowiek wywraca się raz na jakieś 800km żeby wozic apteczkę, trzeba miec plecak, nie zawsze się chce przecież brac to coś na plery...
J0seph Napisano 12 Sierpnia 2007 Napisano 12 Sierpnia 2007 na codzień - lateksowe rękawiczki, oraz maseczka do resuscytacji, cos wiecej - przy dalszych wypadach, widze zdziwienie wielu ludzi, na taka podstawowa konfiguracje - ale ten lateks powinien byc zawsze pierwszym elementem kazdej apteczki, a to dlatego, ze udzielajac komukolwiek pomocy, nawet opatrujac drobne obtarcie, w pierwszej kolejnosci nalezy zadbac o wlasne bezpieczenstwo, i dokladnie z tego samego powodu tez maseczka do resuscytacji.
Maki Napisano 12 Sierpnia 2007 Napisano 12 Sierpnia 2007 Ja mam w apteczce: - H2O2 - Spirytus salicylowy - Jodynę - Ibuprom - Lek na chorobę lokomocyjną - Rękawiczki gumowe 3 pary - Kilka gaz - 2 bandaże elastyczne - Chustę trójkątną - Taśmę do przylepiania gazy (taka płócienna) - Waciki - Żel na stłuczenia - Plastry z gazą (takie w rulonie do obcinania na odpowiednią długość) - Nożyczki - Pinsete - Żel na oparzenia (nie pianka bo to jeszcze pogarsza sprawę) - Chusteczki higieniczne - Zapinka do bandaży Chyba to wszystko. -
Pati Napisano 12 Sierpnia 2007 Napisano 12 Sierpnia 2007 Maki a do czego Ci spirytus salicylowy? Zamień na wodę utlenioną i waciki zamień na gaziki, bo wata się przykleja do rany.
wacha333 Napisano 12 Sierpnia 2007 Napisano 12 Sierpnia 2007 ...dosc ciekawa dyskusja... tylko ze podczas jednodniowych wypadach chyba zupelnie zbedna rzecz... i przez wielu z nas uznawana za zbedny balast... nie po kupujemy karbonowe rowery zeby przypinac do nich po 2 kg bagazu... na tasmy lapiemy detki i pompki do ramy mocujemy po to tylko zeby nie miec za duzo na plecach... a wy jeszcze chcecie apteczki... myslac tymi kategoriami pewnie powinnismy zabierac zawsze: kurtka przeciwdeszczowa 1,5 kg telefon - 300 g zapasowe skarperki - 200g race swietlna pewnie z 1kg kompas 400 g itd itd i gdzie ta mania lekkosci ??
Maki Napisano 12 Sierpnia 2007 Napisano 12 Sierpnia 2007 Ty a ja myślałem iż to rozmowa o apteczce ale samochodowej bo przeczytałem tylko temat. He he. Jak na rower to apteczka to zbędna rzecz
spawacz Napisano 12 Sierpnia 2007 Napisano 12 Sierpnia 2007 Ja apteczki jeszcze nie mam. Ale kupuje dużą sakwe na rame to postanowilem tam wozic wode utleniona albo gazik nasączony alkoholem i jakies plasterki i moze bandaż.
Bartold Napisano 13 Sierpnia 2007 Napisano 13 Sierpnia 2007 Gazik wyjałowiony mam w sakwie bo niewiele zajmuje i mam też tabletkę Panadolu w razie bólu głowy czy innych narządów mojego organizmu Miałem też plaster ale zużyłem kiedy się skaleczyłem w piwnicy Heehe
nastySX Napisano 17 Sierpnia 2007 Napisano 17 Sierpnia 2007 moja apteczka jest dosc uboga: 4x plaster z opatrunkiem 1x opaska uciskowa 1x piersioweczka z whisky
GZA20 Napisano 17 Sierpnia 2007 Napisano 17 Sierpnia 2007 Ja apteczki jeszcze nie mam. Ale kupuje dużą sakwe na rame to postanowilem tam wozic wode utleniona albo gazik nasączony alkoholem i jakies plasterki i moze bandaż. Woda utleniona to największy syf jakim można sobie przemywać rany. Oczywiście zwykłe obtarcia naskórka można przemyć ale zdecydowanie lepiej zrobić to...wodą. Już nie wspominając o głębszych skaleczeniach. Taka rana będzie krwawić tak długo jak długo będziemy mieć tą wodę utlenioną . Zdecydowana większość ratowników medycznych radzi pozbyć się jej..no chyba że ktoś chce sobie zmienić kolor włosów No i do czego chcesz ten gazik z alkoholem??? Chyba nie na rane . No chyba że bardzo siebie nie lubisz że chciałbyś się tak katować.
GdyniaBiker Napisano 3 Września 2007 Napisano 3 Września 2007 Ja też mam nasączane gaziki Leko i polecam... Można zdarte kolano polać spirytusem (wiem z doświadczenia ) choć to nie jest najlepsza opcja.. Więc gaziki są ok do dezynfekcji mniejszych ran a jakbym się przygotowywał na lot ślizgowy w kierunku asfaltu przy 45km/h to i bandaże nasączane wodą utlenioną mogą nie starczyć.. Gaziki są kompaktowe I lekkie O właśnie, jakiś spory plasterek zaraz włożę do plecaka. No trudno, żeby ktoś brał całą apteczkę na trening. Co innego na parodniową wyprawę.
Aleksandra Napisano 3 Września 2007 Napisano 3 Września 2007 Apteczka przydatna rzecz, ale i bez niej można sobie poradzić. Przy ostatniej glebie miałam przy sobie jedynie kilka ibupromów, ktore akurat baardzo się przydały. Rękę/nogę można prowizorycznie unieruchomić za pomocą patyków i jakiejkolwiek szmatki, na przemywanie ran rzeczywiście dobra jest zwykła woda, ja polałam cytrynową Veroni i bardzo ładnie się goją . waha333, akurat telefon warto mieć zawsze przy sobie .
GZA20 Napisano 3 Września 2007 Napisano 3 Września 2007 Apropo unieruchomienia kończyny.....to z patykami i szmatką jest proste i łatwe w teorii która przekazywali kiedyś na lekcjach PO, w rzeczywistości nie jest tak fajnie. Owszem zwichnięcia drobne mozna unieruchomić, ale w przypadku złamania takie unieruchomienie będzie tak bolesne że szybko się rezygnuje z tego pomysłu. Kończyne złamaną powinno się zostawić w takiej pozycji jaka jest a pomoc wezwać najlepiej przez fon.
daVe Napisano 3 Września 2007 Napisano 3 Września 2007 Kończyne złamaną powinno się zostawić w takiej pozycji jaka jest I dodatkowo ją unieruchomić, np. kijem przymocowanym szalikiem, podkoszulką czy czymś podobnym. Jeśli jej nie unieruchomisz w jakikolwiek sposob może dojść do przemieszczenia (nawet jeśli wydaje Ci się, że nią nie ruszasz za bardzo), przez co lekarze mogą mieć problem z jej ponownym poskładaniem. Tak więc na lekcjach PO mówili prawdę, a przynajmniej to samo co na "Doraźnej pierwszej pomocy" na Uniwersytecie Medycznym... Z dzwonieniem w każdej sytuacji na pogotowie też bym raczej poczekał... Oczywiście nie mówimy o złamaniach kości udowej, miednicy itp (bardzo duże niebezpieczeństwo wewnętrznych krwotoków) ale ze złamaną ręką dzwonić na 112?!
Aleksandra Napisano 3 Września 2007 Napisano 3 Września 2007 A mi w szpitalu powiedzieli, że dobrze zrobiłam unieruchamiając dłoń, bo nie doszło do przemieszczenia. Szczerze mówiąc, nie rozróżniałam bólu wynikłego ze złamania od tego powodowanego opatrunkiem, a przynajmniej mogłam w miarę sprawnie zleźć ze szlaku do cywilizacji. Podejrzewam, że ratownikom zajęłoby sporo czasu dojście do mnie, nie zawsze też ma się w górach zasięg, warto umieć choć prowizorycznie zrobić opatrunek.
GZA20 Napisano 3 Września 2007 Napisano 3 Września 2007 Wszystko zależy oczywiście od tego jak ona jest złamana. A moje pytanie do Ciebie daVe. Próbowałeś kiedyś usztywnić sobie złamaną nogę albo ręke?? Ból jest nie do opisania...no chyba że ma się w sobie kilka promili . Ludzkie ciało samo potrafi sobie znaleźć najdogodniejszą pozycje i najbezpieczniej jest zostawić połamaną kończynę w spokoju. Oczywiście jeśli ma się złamaną tylko kość np. strzałkową to sobie można ją umieścić w chuściee przewieszonej przez szyje i samemu dojść czy dojechać na pogotowie. Ale ja tu pisze raczej o pełnych złamaniach gdzie część ręki zwisa jak marionetka. I możesz mi wierzyć, że w przypadku takiego złamania gdyby ktoś chciał Ci przywiązać rękę czy nogę do takiego kija to byś go tym kijem chyba zabił.
daVe Napisano 3 Września 2007 Napisano 3 Września 2007 pytanie do Ciebie daVe. Próbowałeś kiedyś usztywnić sobie złamaną nogę albo ręke?? Jeszcze nie musiałem tego robić, bo mimo, że zwichnięć i skręceń miałem już sporo w swoim życiu to jeszcze nigdy nic nie połamałem Podejrzewam, że boli jak jasna *** ale ja TYLKO podkreślam jakie znaczenie w późniejszej "rekonstrukcji" ma odpowiednie unieruchomienie. W przypadku cięższych złamań (jak już pisałem wyżej) lepiej nie bawić się w doktora, tylko od razu dzwonić na 112.
Raptor Napisano 3 Września 2007 Napisano 3 Września 2007 Nigdy nie rozstaje się ze swoim rozżarzonym prętem do przypalania ran Po pierwsze w waszych apteczkach nie powinno znajdować się żadnych płynów, leków, maść, smarowideł (typ: woda utleniona, alkohol, pyralginy, panadole, leki anty-sraczkowe) to dla tego, że w podczas wypadku opakowania mogą sie rozszczelnić i zabrudzić bandaże. Waty i chusteczki higieniczne odpadają ponieważ wszędzie zostawiają za sobą włókna i możemy w ten sposób zanieczyścić ranę. Musimy pamiętać też, aby nie podawać żadnych leków poszkodowany. Kolega/koleżanka może być uczulona na różne substacje i naszym działaniem możemy pomóc komuś zejść z tego świata. Nie mówię o przypadkach, gdy ktoś musi brać dany typ leku. Darować sobie możemy zestaw młodego krawca igła+nić. Gwarantuję wam, że jeśli ktoś by zaczął kogoś szyć w lesie/górach to "pacjent" mógłby wystąpić w kolejnej części frankensteina. Woda utleniona jak już zostało powiedziane, lepiej jest przemyć ranę wodą(oczywiście czystą) Kwestia złamań: W wieku 10 lat złamałem piszczel i mogę powiedzieć, że ból jest okropny, wręcz paraliżujący. Usztywnienie za zadanie ograniczyć ruch kończyny i zapobiegać ewentualnemu przemieszczeniu. I pamiętajcie drogie dzieci jeśli ktoś ma otwarte złamanie nie wpychamy kości do środka, ani jej nie pomagamy wyjść za zewnątrz. Tak samo jest z przedmiotem wbitym w ciało- nie wyciągamy, jeśli przedmiot został wyjęty nie wsadzamy go z powrotem. GZA w tym co powiedział ma 80% racji. Jeszcze ważne jest kto unieruchamia nogę, jeśli gość robi to pierwszy raz w życiu to lepiej rzeczywiście załatwić go tym kijem. Oczywiście w sytuacjach nerwowych człowiek inaczej działa, dochodzi jeszcze do tego wpływ adrenaliny i szoku powypadkowego. Po za tym każde mniejsze i większe złamanie niesie za sobą ryzyko naruszenia tkanek miękkich. Za dwa tygodnie mija rok od dnia w którym miałem zwichnięty bark. Najlepszy motyw polega na tym, że bezpośrednio po wypadku wsiadłem na rower i dojechałem do domu(jakiś kilometr). Miałem obie ręce na kierownicy, a ciało samo ułożyło się w pozycji gdzie ból był najmniejszy. Co jest najśmieszniejsze, w szpitalu dostałem opatrunek z chusty trójkątnej, ale był kiepsko założony i sam sobie musiałem podtrzymywać rękę. Apteczka powinna m.in. zawierać: -rękawiczki gumowe -maseczkę do sztucznego oddychania -bandaż -chusta trójkątna -opaska elastyczna -codofix bardzo przydatna rzecz -gaza jałowa -skalpel choć lepsze są nożyczki -agrafka Szczerze mówiąc na mniejsze wycieczki nie wożę apteczki. Wychodzę z założenia, że jeśli coś się stanie poważnego to na jednej apteczce się nie skończy. Małe rany zawsze się mogą zdarzyć , krwi troszkę pocieknie, ale za chwilę przestanie- można jechać dalej. Obtarciami się nie przejmuję. W przypadku wycieczek kilkudniowych apteczka jest jak najbardziej wskazana.
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.