Skocz do zawartości

Jedzenie na ponad tygodniowej wyprawie, co zabrać?


WoK

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, niedługo wybieram się na tydzień lub więcej pozwiedzać kraje naszych południowych sąsiadów. Jest to mój pierwszy długi rowerowy wypad. Mam tylko jeden problem, jedzeniem.

Dotychczas potrafiłem iść do lasu, spędzić w nim kilka dni mając jedynie kubek kilka zupech chińskich i piwo. Problez z wypadem rowerowym jest nieco większy, bo pojawia się duże zużycie kalorii i zwykłe zupki chińskie nie wystarczą.

 

Doradźcie, co zabrać na taki wypad rowerowy? Chciał bym aby odbyło się to bez konieczności zakupów na Słowacji i w Czechach, bo jest tam naprawdę drogo. W Czechach za 5 parówek trzeba zapłacić prawie 11zł!

 

Czy pomożecie mi zrobić menu, które nienaruszy zbytnio mojego budrzetu, jedzenie będzie można przygotować w kilka chwil, przetrwa tydzień bez lodówki i nie będzie zbyt ciężkie?

 

Można by w PL zrobić zakupy i przygotować kilka porcji obiadowych, jednak tutaj mam problem z mięsem, może się popsuć.

Konserwy zaś sporo ważą, po otwarciu trzeba zjeść całość, nie są zbyt smaczne (dla mnie) można by ugotować kuskusa dorzucając konserwę, ale mi osobiście niezbyt to smakuje, no i taka porcja trochę waży.

 

Doradźcie coś Panie i Panowie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojskowe racje żywnościowe są bardzo drogie.

 

Kiciok:

Wiem że jedzenie zajmie sporo miejsca, ale chciał bym aby było możliwie lekkie, konserwy są ciężkie, dania w słoikach - bardzo ciężkie. Mięso się psuje... Wiem ze nie spakuję tego do małej reklamoweczki, ale chciał bym aby ktoś napisał co on bierze na takie wypady, może jakieś menu uda się złożyć.

 

Nie chcę robić zakupów na miejscu bo wychodzi to bardzo dorgo :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kup dużo makaronu+ jakieś sosy do nich(w saszetkach) ew.przeciery,cukier. Posiadają dużo węglowodanów i szybko się gotują 4-5min. Ja na mojej wyprawie jadłem jeszcze budynie z mussli, kaszkę do dzieci, grahamki, wafle ryżowe bułki serowe kupowane codziennie w Lidlu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na niektórych wyprawach moje wyżywienie to;

Śniadanie; Musli wielozbożowe na czekoladzie do picia

 

II śniadanie; jogurt+2 pączki lub drożdżówki

 

Posiłek w porze obiadowej; Puszka rybna w oleju + 3 lub 4 kromki chleba

 

Obiado kolacja na biwaku; makaron + 300g mięsa (może być konserwa ) sos w torebce +2 kromki chleba

 

W czasie dnia posilam się batonami lub czekoladą, wodę piję z multiwitaminą+minerały.

 

Kupione w kraju; musli, czekolada do picia, konserwy mięsne, sos w torebkach,

Musli starcza na 3-4 posiłki, sos dzielę na dwie porcje, natomiast 1/2kg makaronu starcza mi na 4 porcje. Cena makaronu jest zbliżona do naszej więc nie warto zabierać z kraju. Zakupy należy robić w marketach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe manu, dzięki!

Co myślicie o zabraniu makaranu z tzw. Zupech Chińskich? Wystarczy je zalać wodą, wychodzi coprawda drożej ale nie tzreba tracić czasu na gotowanie makaronu...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy pomożecie mi zrobić menu, które nienaruszy zbytnio mojego budrzetu, jedzenie będzie można przygotować w kilka chwil, przetrwa tydzień bez lodówki i nie będzie zbyt ciężkie?

 

Nie przesadzaj z wagą konserw. Sama puszka prawie nic nie waży. Powstała właśnie z myślą o wyprawach (wojennych). Od konserw nie uciekniesz, chyba że chcesz odżywiać się samym pieczywem lub warzywami. Wędliny podsuszane nie przetrwają dłużej niż 2 dni, podobnie ser żółty. Krakus robi dobre konserwy mięsne. Podobnie Sokołów. Parę lat temu Mispol wypuścił coś takiego: http://www.e-commerce.pl/zdjecia/Konserwy-miesne/Konserwa-Bialowieska-3386-big.jpg (jest też Żołnierska i Krakowska). Na dwóch chłopa jedna puszka starczy, chociaż mój kumpel z pracy potrafił wtrąbić całą na raz. Jadłem ostatnio i powiem że zjadliwe :)

 

Firma Profi robi dania gotowe (w opakowaniach foliowych). Od biedy można je spożyć nawet na zimno (zupy).

 

Można kupić coś takiego: http://www.sklep.arpol.net.pl/pl,catalog,suszona_wolowina_beef_jerky,33.html Ale jest to dość drogie, więc średnio pasuje pod niskobudżetowe odżywianie i można to traktować raczej jako gadżet dla kolegów z korporacji niż poważną rzecz. Racje wojskowe też są drogie. Posiłek ~1000 kcal kosztuje około 25-30 PLN, czyli mniej więcej 2 godziny jazdy (bardzo spokojnej).

 

Jako przekąska batoniki musli z Lidla czy Biedronki. Taniocha i ma trochę kalorii (strzelam ~100 kcal/szt.).

 

Jeżeli będziesz miał dostęp do wrzątku czy możliwości gotowania, to ryż, makaron. Chińskie zupki - zapomnij. To jakieś nieporozumienie (że w ogóle padają takie propozycje).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Białko nie jest złe, mam chyba nawet jeszcze jakieś Czekoladowe.

 

Firma Profi robi dania gotowe (w opakowaniach foliowych). Od biedy można je spożyć nawet na zimno (zupy).

Nawet nie wiedziałem że coś takiego robią, muszę poszukać w jakimś markecie bo w zwykłym sklepie jeszzce tego nie widziałem.

 

I dzięki za link do suszonej wołowiny, może sobie kupię na próbę. Kiedyś kupiłem coś podobnego tylko bez przypraw, tak smakowało że nawet pies tego nie chciał jeść :P

 

Racje wojskowe odpadają ze względu na cenę i trzeba dobrze trafić bo niektóre nie są zbyt smaczne (jadłem), już wolał bym wydać na obiad.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie wiedziałem że coś takiego robią, muszę poszukać w jakimś markecie bo w zwykłym sklepie jeszzce tego nie widziałem.

 

Nie jest to jakoś szczególnie powszechne, ale można dostać. Nie koniecznie Profi. Są przecież puszki z daniami gotowymi. Oczywiście fasolka po bretońsku na zimno smakuje tak, że można zwymiotować, ale lepsze to, niż proponowane chińskie zupki, w których głównym składnikiem jest emulgator E-5500 i benzoesan jako przyprawa. Pamapol robi bardzo dobre zupy w puszkach.

 

A w przypadku robienia kanapek, polecam wędliny bardzo tłuste (typu salami). Nie ze względu na kalorie, tylko na to, że tłuszczu wytrwa najdłużej bez lodówki - ale to i tak tylko 24h. Później bym nie ryzykował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie trochę przesadza w tym temacie bo Czechy i Słowacja nie są wcale aż takie drogie - tam są takie same ceny jak u nas. Przy założeniu 25 zł/dzień da się w sumie spokojnie wyżyć robiąc zakupy w trasie w marketach i nie ma sensu zabierać jedzenia z Polski i obciążać sobie bagaży. Weź tylko kilka zupek, jakieś kaszki z płatkami lub musli... tak na wszelki wypadek, a resztę kupuj w razie potrzeby na miejscu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Serwus

I ja się dopiszę pod tym co pisze sebekfireman - dopóki nie idziesz to restauracji albo wykupujesz obiad w pensjonacie a kupujesz w wiejskich sklepach czy dyskontach w dużych miastach wydajesz tak samo lub bardzo zbliżenie. Skończmy ze stereotypem Polaka wiozącego z Polski PEKa Krakusa lub "turystyczną". Nawet jak byś miał dopłacić ... 20 euro za wszystko - to warto dźwigać?

O jednej z przyjemniejszych i ważnych rzeczy w każdej wyprawie czyli ... kontaktach ludzkich nie wspominając. Rozmówki polsko-włosko-francusko-niemieckie lub wszelakie inne to naprawdę to co warto przeżyć i zapamiętać. A ludzie "tam" są naprawdę życzliwi i chętni pomagać.

Z Polski można wieźć drobnicę wielodniową-kawę w saszetkach, powergele, jakiś isotonic, ewentualnie 2 "rezerwowe" liofilizanty, może rzeczywiście makaron.

Resztę poznaj na miejscu, smak ich kiełbas, pomidorów, nietypowych serów, czy zapachu chleba (kto wie jak smakuje czarnogórski chleb pasterski?).

Oczywiście piszę tu o wyprawach które przejeżdżają przez wsie i miasteczka, a nie kompletną dzicz.

 

ps: żeby nie być gołosłownym, jadaliśmy w Włoszech, Francji, Austrii, Hiszpanii, Szwajcarii, Czarnogórze, Czechach, Niemczech i pewnie by się jeszcze coś znalazło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sebekfireman wg mnie ma rację. Nie jest aż tak drogo i zawsze wygodniej wozić zapas na dzień-dwa niż cały majdan.

Jak ja jadę, to starczają mi dwie drożdżówki i duża konserwa na dzień (jakoś zazwyczaj biorę Krakusa, bo to jednak w ponad 90% padlina), a do tego ze trzy duże bułki. Do tego batonik musli, ewentualnie sezamki, ale przede wszystkim chałwa (genialne ustrojstwo: tłuste, słodkie, z białkiem, lekkie, wytrzymałe na ciepło). Bywa też litr mleka jako II śniadanie czy posiłek regeneracyjny na końcowy etap dnia (bo białko i bo mokre), ale to polecam tylko tym, którzy wiedzą, że nie będą po tym mieli sensacji. Sam do multiwitamin, pastylek mineralnych do wody i tym podobnych wynalazków jestem dość sceptycznie nastawiony, (pewnie dlatego, że nie jestem zbytnim profesjonalistą) i zadowalam się wysoko zmineralizowaną wodą.

Ale czuję, że to nie pokrywa w pełni zapotrzebowania: tydzień z kawałkiem się na tym przeżyje, ale miesiąc już będzie ciężko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obecnie jedzenia w dużych ilościach brać nie warto. Pewne rzeczy nawet są tam tańsze niż u nas - problem jedynie w tym , że jadąc na rowerze nie ma zbytnio czasu na zwiedzanie sklepów w poszukiwaniu super taniej żywności. Zakładając, że bierze się palnik gazowy, polecam zabrać:

  • jakąś konserwę - najlepiej nie rybną - na "rezerwę"
  • doskonała jest SUSZONA kiełbasa - kto jadł wędliny zachodnie zrozumie w czym rzecz
  • kawę - jeśli ktoś od niej zaczyna lub na niej kończy dzień
  • parę zupek - ja woziłem Knorra - jako "coś ciepłego" na szybko lub dodatek np. do kanapek
  • naczynie/a do gotowania - najlepiej takie, w którym i jajecznicę da się od biedy zrobić
  • i zawsze pamietajcie, abyście uzupelniali wożoną wodę nie licząc na to, że "dalej też będzie woda"

Z doświadczenia powiem, że jeśli śpi się na dziko ( UE) i kupuje jedzenie jedynie w marketach - wystarczy na dobę liczyć ok. 10 euro per osoba. Jeśli teren jest ubogi w "wodopoje", to trzeba się liczyć z tym, że i za nią przyjdzie nam zapłacić. Nie wszędzie i nie zawsze spotkacie się bowiem ze zrozumieniem, kiedy poprosicie o napełnienie butelek.

Komfortowo jest jednak kiedy ma się większy zapas gotówki - nadal mówię o spaniu na dziko - tak w okolicach 20 (lub więcej) euro na dobę. Nie wszystko bowiem da się przewidzieć, a życie uczy, że choćbyście wozili ze sobą ponad 40 kilo towaru to i tak czegoś wam braknie.

Oczywiście można jechać nawet bez 20 zł przy czterech literach - znam takie wypadki - ale to już zupełnie inna historia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...