Skocz do zawartości

[Rowerzyści] Bezczelność na drogach


mklos1

Rekomendowane odpowiedzi

 

Oj tam widziałem już kobietę w szpilkach tak na oko pod 10cm  i przyznam podziwiałem że potrafi jechać i nie połamać ich i siebie. Do tego jechała w długiej powiewającej spódnicy.

 

Zastanawiałem się czy ona tak z własnej woli się katowała  czy może ktoś jej kazała za karę ;)

 

Obcas/ koturn wcale nie jest jakimś szczególnym problemem - musicie spróbować :P

Natomiast długie powiewające spódnice bywają niebezpieczne, wiem z doświadczenia - kiedyś miałam fantazje uprawiać taki cycle chic :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Obcas/ koturn wcale nie jest jakimś szczególnym problemem - musicie spróbować :P

 

No tak znałem takie co autem jeździły.

Do pierwszego awaryjnego hamowania gdzie obcas jednak przeszkodził

 

Sorry nie uwierzę że szpilka powtarzam szpilka nie jest problemem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak znałem takie co autem jeździły.

Do pierwszego awaryjnego hamowania gdzie obcas jednak przeszkodził

 

Sorry nie uwierzę że szpilka powtarzam szpilka nie jest problemem ;)

 

W aucie wysoki obcas jest niezprzeczalnie problemem, ale na rowerze, gdzie opierasz się o pedał śródstopiem - naprawdę da się i to bez stwarzania zagrożenia dla siebie i innych uczestników ruchu. No, powiedzmy, że awaryjne hamowanie może stanowić problem, ale przecież jak już się zakłada szpilki na rower to się nie pogina nadmiernie szybko, tylko sunie dostojnie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

No tak znałem takie co autem jeździły. Do pierwszego awaryjnego hamowania gdzie obcas jednak przeszkodził

Swego czasu w jakimś programie TV był test - kobitka w butach wyścigowych vs ta sama kobitka w butach na 10cm szpilkach na torze. Nie było praktycznie żadnej różnicy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś pewien? To dla mnie novum jakieś bo wg starego kodeksu obowiązkowe byli, ale nawet jeśli nie są obowiązkowe to rozsądek nakazuje mieć je chociaż na kołach ze o przedzie i tyle nie wspomnę....

 

 

Tak, jestem pewien ;)

 

 

Zgodnie z "Rozporządzeniem Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych pojazdów oraz zakresu ich niezbędnego wyposażenia" (zaktualizowanym w październiku 2012 roku) każdy rower musi być wyposażony w:

  1. co najmniej jedno światło przednie białe lub żółte świecące ciągłym, lub migającym (od 2012 roku) światłem - czyli np lampka przednia na baterie, akumulatory lub dynamo,
  2. co najmniej jedno światło tylne czerwone, odblaskowe
  3. co najmniej jedno  światło tylne świecące ciągłym, lub migającym (od 2002 roku) światłem,
  4. co najmniej w jeden skutecznie działający hamulec,
  5. dzwonek lub inny sygnał ostrzegawczy o nieprzeraźliwym dźwięku,
  6. kierunkowskazy - jeśli tylko w przypadku kiedy konstrukcja roweru lub wózka rowerowego uniemożliwia sygnalizowanie zamiaru skrętu ręką.

UWAGA ! Od 8 października 2013 roku nie musimy mieć zamontowanych świateł na rowerze wtedy gdy nie jest ono wymagane - czyli np. w dzień. Możemy więc lampki posiadać np w kieszeni, lub w plecaku, albo nawet w domu - jesli nie zamierzamy jeździć po zmroku. UWAGA ! nie dotyczy to odblasku tylnego o barwie czerwonej, który musi być zamontowany na stałe.

Dodatkowo rower może (ale nie musi) być wyposażony w:

  • światła odblaskowe umieszczone na pedałach (barwy żółtej samochodowej),
  • światło odblaskowe barwy białej z przodu roweru
  • dowolną ilość odblasków na kołach - ale co najmniej po jednym na każdym kole (barwy żółtej samochodowej)
  • pasek odblaskowy na oponie lub kole.

Zresztą wcześniej też nie były obowiązkowe, a tylko dopuszczalne, z tego co pamiętam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna wielka ogromna prośba nie dla mojego ale dla waszego bezpieczeństwa, sam pomykam na rowerku i jestem też kierowcą pojazdu dużego z naczepą. Wiem że przepisy pozwalają na wymijanie pojazdów z prawej strony. Jest jedno ale już nie raz spotkałem się z sytuacja kiedy stoje na czerwonym mam pstryknięty kierunek w prawo i widzę z prawej cykliste który dostojnie sunie z mojej prawej. Wszystko fajnie tylko że zobaczyłem go w lusterku bo jak już stanął z mojej prawej to sorki ale nie ma opcji żeby go zobaczyć. W momencie ruszenia nie chce mówić co zostanie z takiego rowerzysty ale kask nie pomoże tak więc ostrożnie i włączajcie myślenie. Co do bezczelności rowerzystów to sytuacja z mojego miasta czyli z łodzi. Ulica piotrkowska okolice katedry. Wiem miasto dało dupy że remontując ulice nie zrobiło ścieżki rowerowej, do tego pas dla samochodów jest wąski i rowerzysta idzie na styk z autami. Często więc rowerzyści ganiają chodnikiem wszystko fajnie tylko niestety w bramie jest przedszkole i dzieciaki wypadają biegiem z bramy prosto pod rozpędzone rowery. Ja rozumiem że tam jest wąsko i tak lepiej chodnikiem ale do cholery blisko krawędzi jezdni było by bezpieczniej i do tego deko wolniej a nie ile się da. To tyle. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo słusznie - zwłaszcza, ze jest to ewidentne, to co piszesz plus poparte doświadczeniem.

Tak to jest gdy się jest po obu stronach ( wznoszonej przez wielu barykady - cykliści - kierowcy - czego ja nie uznaję), bo najlepiej poznać ruch z każdej strony - od pieszego przez rower, motorower/skuter po samochód.

A nawet wtedy pozostają jeszcze ograniczenia wynikające z wielkości samochodu - patrz inna jazda osobówek i ciężkich.

Plusik idzie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle puściła drugą ręką kierownicę i...... Przeżegnała się. Oczywiście robią przy tym lekki zygzak.

A co miała zrobić jak antychrysta zobaczyła? A może stwierdziła, że jedziesz na czołówkę i nie było już czasu na inną reakcję ;)

 

Z wczoraj:

http://goo.gl/maps/cCvYQ

 

Dziewczyna jechała z prawej ścieżką i chciała kontynuować jazdę wzdłuż Rzeczypospolitej. Ja jechałem za nią jakieś 100-200m obserwując co robi. A zrobiła ciekawie, bo pojechała lewą stroną (tam gdzie widoczna na zdjęciach). Od tej strony niby łatwiej wjechać na jezdnię, bo nie trzeba przepuszczać jadących główną, ale z drugiej dużo trudniej wjechać na ddr. Ciekawe jakby zareagowała jakby autobus przyjechał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się, po takich przypadkach człowiek pokornieje. Miałem podobne zdarzenie, gdzie pogłaskaliśmy się kierownicami. Całe szczęście tylko się strachu najedliśmy. Na panny negocjowalnego afektu nawet nie było czasu, a po fakcie na spokojnie wymieniliśmy zdania.Z pierwszym się nie dziwię, jak walisz latarką po oczach. Źle ustawione światła są na równi irytujące co brak.

Drugie głupie zachowanie, ale może zapamiętasz, że masz nieodpowiednie oświetlenie ;)

 

ale ono, znaczy moja L2P jest skierowana centralnie w przód do dołu, być może że daje trochę bokami ale to nie do uniknięcia niestety i dlatego na ścieżce używam tylko 15% :) a już na pewno nie walę po oczach

 

Pole Mokotowskie jest tylko jedno!

Oczywiście-mój błąd-błagam o wybaczenie:)

 

Widzę że nie spotkałeś nikogo kto miał podobnie mocne oświetlenie i tak samo jak ty ustawione na wprost. W takich sytuacja praktycznie do kilku metrów przedemną nie jestem w stanie jednoznacznie określić źródła światła i nie wiem czy nadjeżdżający jedzie prawą czy lewą stroną. Aje jak do tego ma włączone miganie to już totalna masakra bo akomodacja oka chwile zajmuje, a po tej chwili znów trzeba się przestawić i w rezultacie jadę na ślepo. Gdybym miał na sobie pancerz i kask, to bym walił centralnie przed siebie bez hamulców, jak ma takie światła to niech sam się martwi czy we mnie trafi czy też nie.

 

jak wyżej-latarka jest włączona na 15 % mocy, skierowana do dołu, bokami daje tak jak każde mocne światełko, gdyby facet na mnie wpadł gadałbym z nim inaczej, tak czy siak jego pomysł to idiotyzm. Migającego przedniego po zmierzchu nie używam, wiem jak to jest kiedy ktoś świeci albo miga centralnie-(wyobraź sobie że spotykam czasem takich gości:/) po oczach-ja tak nie robię:/ I z tego powodu nie kupię nigdy tylnego wally'ego. A jeśli masz ochotę w ten sposób traktować innych zamiast zwrócić uwagę komuś że ma źle ustawione światełko to gratuluję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak znałem takie co autem jeździły.

Do pierwszego awaryjnego hamowania gdzie obcas jednak przeszkodził

 

Sorry nie uwierzę że szpilka powtarzam szpilka nie jest problemem ;)

Autorzy programu "Łowcy mitów" zrobili taki eksperyment i stwierdzili, że jazda w szpilkach wbrew pozorom nie wpływa na bezpieczeństwo jazdy.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Autorzy programu "Łowcy mitów" zrobili taki eksperyment i stwierdzili, że

 

No stwierdzili też że naprężona pękająca lina nie może przeciąć człowieka a ja siedziałem w szpitali z człowiekiem któremu amputowała nogę ucinając ją razem z kością. W czasie jednej z rozmów lekarz opowiadał o przypadkach gdzie przecinały liny ludzi. Zmyślał? 

Ślepa wiara w  paranaukowy program rozrywkowy jest lekko niebezpieczna.

Oni badają coś wedle jakiś założeń w skończonej liczbie prób.

Czasem nawet po czasie przyznają się do błędu.

 

W warunkach w których ktoś wie że ma obcas i będzie musiał zahamować i jak to zrobić wszystko gra.

Gorzej jak na drodze w sytuacji awaryjnej mózg karze wcisnąć hamulec a na drodze stanie obcas. 

 

2 rozwalone samochody znajomych z opisem tym samym. "No hamowałam ale nie hamował".

W obu hamulce były sprawne tylko buty nie takie. 

 

I możecie sobie myśleć że to legendy ale dwóch znajomych z warsztatów kilkukrotnie miało do czynienia z kobietami którym źle działały hamulce a na sugestie że to buty były zdziwione bo przecież one zawsze tak jezierzą a hamulec tylko czasem nie działa :)

Sam byłem świadkiem rozmowy  w której dziewczyna upierała się że tylko jak trzeba ostro zahamować więc coś musi być zepsute...

 

Panów którzy uwierzyli w pogromców i inne programy proszę  o pożyczenie obcasów od żony/dziewczyny i sprawdzenie jak się naciska pedał, kobiety o zdrowy rozsądek ;)  i nie walczenie z fizyką (w zasadzie mechaniką).

Co rozsądniejsze kobiety przebierają buty przed jazdą. Czemu? Pewnie dla tego że  są przedstawicielkami wymierającego gatunku "człowieka myślącego".

 

I zaznaczam raz jeszcze dziewczyna na rowerku nie miała koturn,  miała szpilki (cieniutkie długie jak by kto nie wiedział jak to wygląda). Jechała jak łamaga i widać było jak świetnie się jej odstawia nogę na ziemię uważając żeby nie połamać buta i siebie.

 

 

A wracając do dziwnych zachowań.

 

- Telefon i dłubanie w zębach...

- Jazda bez trzymanki po przejeździe na ddr i oczywiście zygzaczek powodowany krawężnikiem na linii jezdnia ddr.... Zmuszający mnie do wjechania na chodnik/przejście w celu uniknięcia zderzenia

- Wjazd w zakręt  przechodzący w przejazd na dużej prędkości oczywiście z ścięciem (czyli środkiem zamiast prawą) widząc dzieciaka jadącego z przeciwka.

 

Takie tam z wczoraj jak jechałem z synem.

 

Niektórzy z nich zaczną myśleć po pierwszym upadku, niektórzy będą strasznie poszkodowani że ktoś śmiał jechać jak oni robili głupotę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szpilki to jedno ale koturn na wysokim obcasie, gdzie zmienia to całkowicie geometrię pracy stawu skokowego? Przecież właśnie po to buty rowerowe są robione tak, by stopa była jak najbliżej osi.

 

Wysyłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 2

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie buty jakiekolwiek zmieniają naturalną geometrię człowieka - a potem NFZ płaci za wizyty u ortopedów z naszej kieszeni. Leczenie schodzeń wynikających bezpośrednio z użytkowania obuwia typu szpilki, koturny i inne tego typu potworne wytwory ludzkiego "geniusiu" powinny być płatne 100%...

 

Wydaje mi się jednak, że buty na rowerowe bezpieczeństwo zbytnio nie mają. A mam porównania skrajne, bo bardzo często jeżdżę boso i trochę w SPD. Dużo bardziej niebezpieczny jest brak doświadczenia przy butach SPD niż szpilki paniusi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja dzisiaj pobiłem rekord natrafienia na zdebilałych użytkowników DDR.......

Locik 52 km.... i po kolei:

1. Wzorcowy przykład debilizmu skrajnego!!! (Bóg Łosia autentycznie opuścił!!!!!)  - gościu jadący bez trzymanki, piszący sms-a na tel. kom. i słuchający muzyki.....(oczwiście lekko się bujający na boki, jadący środkiem DDR). Ostre hamowanie, ucieczka z mojej strony na pas zieleni..nie słyszał kretyn ani dzwonka, ani krzyku. Lekkie trącenie o kierę....Uciekł przejeżdżając na czerwonym wiedziony stekiem przekleństw z mojej strony (ale ze mnie burak wyszedł- pomyślałem wtedy). NIe chciało mi się go gonić...spierdzielał jak szalony, ale nastepnym razem taki kolo dostanie jak bum cyk lepa w pędzel....albo go zdejmę z roweru w trakcie jazdy i wtedy dostanie lepa....również w pędzel....

2. Paniusie na Verturillo zygzakujące jak pieprzone niszczyciele w poszukiwaniu U-bootów....nosz kuźwa jak można jechać obok siebie, jeszcze zygzakiem jak ten cholerny boa....lekko tącona jedna z Pań, wolałem ją niż barierkę dzielącą od ulicy.....było przepraszam....

3. Na koniec wycieczki......Paniusia w szpileczkach z ustami czerwień strażacka ... gadająca przez telefon i nie reagująca na dzwonek, hamowanie i..... opindol z mej strony .... Widziała chyba mój grymas nielekkiego poirytowania (piana na ustach, w oczach miałem chyba "ubiję gada"), szepnęła tylko przepraszam.....

 

Wystarczy na dziś..... w doopach się tym ludziom przewraca.....

Zaczynam się zastanawiać nad kupnem paralizatora.....a co.... Idzie środkiem - pierdut parę voltów w zad i patataj dalej.... przeca karnych ku****sów im na czoła przylepiać nie będę....

A miał się człek odstresować.......

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj widzę że wczoraj bio było korzystne nie tylko w okolicach Krakowa :D 

 

Po kolei

 

Trasa Kraków Wiśniowa przez Dobczyce.

Rowerzystów  dość i prawie. Po zakupy prof i wycieczkowicze.

Większość jedzie jak Bóg przykazał jednak niektórzy potrafią zająć całą drogę.

 

Pierwszy przypadek to dwóch "pro" na kolarkach jadących szeroko i zygzakiem...

A co czemu by nie zajmować całej drogi?

 

kolejni  to młodzi spacerowicze wprawdzie mieścili  się w swoim pasie cały czas  ale koło siebie spacerkiem a z przeciwka rowerzysta i dzięki ich spokojowi ducha i nie dało się wyprzedzić pomimo że gdyby jechali koło siebie spokojnie rządek aut za nimi by pojechał.

Ale co tam lepiej jechać z autami na plecach i plotkować....

 

Wieczorem pojechałem  rowerkiem i.....

Na nieszczęście zachciało mi się nad Wisłą jechać...

 

To co opisał @@ElDiablo, wszystko + nagminne jechanie "bez trzymanki" z sporą prędkością slalomem pomiędzy ludźmi...

Oczywiście spacerowicze całą szerokością drogi  i zygzaczkiem

 

W końcu jedna krowa usłyszał ze jest krowa po tym jak bezstresowo zjechała na czołówkę (skwitowała to znaczącym "ejjj")...  Gdzieś w którymś momencie człowiekowi puszczają nerwy i przestaje się zastanawiać czy się powinno skląć.

A i trójeczka na ddr na młyńskiej :)   całą szerokością spacerkiem zygzaczkiem się toczy... A co niech reszta patrzy jacy są piękni i durni.

 

 

A i rowery postawione w poprzek ddr nad wisłą :)

Ja wiem że tam ławki postawili przy ddr (a raczej ddr przy ławkach) ale czy nie da ie tego roweru postawić w całości na trawie?

 

I wczoraj zauważyłem przykrą zależność.

Spacerowe rodzinki z dziećmi są przewidywalnie nieprzewidywalne. Jada mniej lub bardziej gęsiego dzieciaki zygzakują ale mniej więcej wiadomo czego się spodziewać. Jedynie mogli by jadąc w 4 robić odstęp coby łatwiej było wyprzedzić.

Za to ludzie po których "widać rower" z dzieckiem to w 90% niebezpieczni idioci.

Robią co chcą zachowują się jak by ddr był ich a ich dzieci  chłoną co najgorsze od tatusiów.

Czyżby ciuszek rowerowy i drogi rower odbierał mózg?

To będzie następne pokolenie fanów roweru?

 

 

 

A miał się człek odstresować.......

 

No oni są odstresowani ;)  Tak ze aż im zwieracze puszczają i robią gnój na drodze...

Ja z ulgą zjechałem z ddr na ulice z "niebezpiecznymi kierowcami"

Jacyż oni się wydają normalni i bezpieczni dla otoczenia po przejażdżce ddr....

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trafiliście na kombosa: dobra pogoda + dzień wolny od pracy (jest jeszcze hiper kombo: ładna pogoda + długi weekend)

Jak takie cudo występuje a ja nie wytrzymuję i muszę wsiąść na rower, to o ile mam taką możliwość, staram się unikać DDR.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dzisiaj w drodze do pracy wyjątkowo spokojną drogę miałem. Mięśnie przeciążyłem ostatnio sobie, więc sam też jakoś nie gnałem specjalnie, ruch wyjątkowo mały jak na taką pogodę i porę dojazdów do firm, tylko jeden szczegół...

Mistrz na kolarzówce firmy B'Twin.

Jak stałem na czerwonym to mistrz dojechał do mnie i jako "ten najszybszy" wepchał się przede mnie (stojącego praktycznie na samym krawężniku) - stając w ten sposób w poprzek DDRa. Zielone i... ruszył... i... przez cały przejazd musiałem jechać za nim, kawałek dalej po DDR-rze, bo nie było jak go minąć (pedałował jak prawdziwy pro. stojąc i machając rowerem na boki, tak że nie dalo się bezpiecznie koło niego przejechać na wąskiej ścieżce). W końcu się wkurzyłem, zrzuciłem bieg i minałem gościa trawnikiem. Pognałem swoim tempem, dojechałem do dużego skrzyżowania, stanąłem na czerwonym (niestety akurat się zapaliło jak dojeżdżałem). Minęły z 3 minuty dojechał mistrz-kolarz i... wpechał się przede mnie.

Jak tylko to zobaczyłem to w nerwach jak tylko zapaliło się zielone to odbiłem z DDRa i po jego prawej przemknąłem trochę przejściem dla pieszych, żeby nie musieć go znów mijać i spokojnie pojechałem "po swojemu".

Potem rząd świateł (przejazd "na dwa razy" - najpierw zielone, potem trzeba na środku przy torach czekać aż będzie zielone po drugiej stonie.

Czekam i... mistrz-kolarz przejechał na czerwonym za mną i już podjeżdżał do mnie kiedy zapaliło się zielone i umknałem... Na szczęście już go więcej nie zobaczyłem bo mógłbym się stać niebezpieczny O_O

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

No to i ja się wyżalę:

DDR, dziecko za nim mamusia z pieskiem na smyczy i na końcu tatuś, oczywiście wszyscy na rowerach(z wyjątkiem psa) - niedzielna sielanka. Jechali gęsiego jak ustawa przewiduje, jedynie sierściuch na smyczy orbitował dookoła mamusi. Zabrałem się za wyprzedzanie bo prędkość mieli nikczemną i w tym momencie mamusia zaczęła odbijać w lewo, możliwe że sierściuchowi się znudziło i chciał zmienić rejon obwąchiwania. Nie pomógł ostrzegawczy okrzyk, mamusia oparła się o mnie burta w burtę. A że kawał chłopa ze mnie nie dałem się powalić natomiast mamusia straciwszy równowagę wylądowała w krzakach silnie agresywnych. Nastąpiła delikatna strata na urodzie z powodu krzaków zaopatrzonych w kolce. Tatuś oczywiście jak na samca alfa przystało zabrał się za niewybredne przekonywanie jak to ja niebezpiecznie jeżdżę. Świerszcz był więc ocenił siły i do rękoczynów nie doszło. Ofiar w ludziach nie było jedynie niedzielny makijaż mamusi szlag trafił no i buźka odrobinę zadrapana.

Starsze małżeństwo idące chodnikiem obok w sposób kulturalny acz zjadliwy starało się wyjaśnić mamusi gdzie jej miejsce jak nie potrafi jeździć.

Budujące zachowanie piechurów którzy potrafili obiektywnie ocenić zajście i debilne zachowanie rowerzystki która pewnie dziecku peroruje jak powinno bezpiecznie jeździć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Minęły z 3 minuty dojechał mistrz-kolarz i... wpechał się przede mnie.

 

Na takich często pomaga zamruczenie pod nosem niby do siebie

"znowu będę się musiał za nim wlec.."

 

Ambicja powoduje w wielu wypadkach że można spokojnie pojechać swoim tempem i w miejscu luźniejszym wyprzedzić a czasem ambicji jest tyle że delikwent znika na dobre zapewne dumny z siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minęły z 3 minuty dojechał mistrz-kolarz i... wpechał się przede mnie.

 

To potrafi do szewskiej pasji doprowadzić. Ja jak z roboty wracam to na 10 km mam przegląd wszystkich debilizmów rowerowych jakie tylko można wymyślić. Niestety modzie na rowery miejskie i veturilo jazda po DDR jest bardziej niebezpieczna niż po jezdniach. Szanowne panie gadające przez telefon lub piszące smsy jednocześnie jadąc od krawędzi do krawędzi. Romantyczne wycieczki rowerowe po całej szerokości DDR (Najlepsi są ci co wyglądają jak by się urwali z TDF i telepią się ramie w ramie ze swoją białogłową ehhh). Ustawianie się na światłach jak do wyścigu pokoju. Trudno jest stanąć gęsiego. Każdy musi obok siebie a potem równoczesny start i pretensja, że ktoś z naprzeciwka jedzie. AAAAAAAA!!!!! W sobote za to dzięki takiej "zachwianej" pani dostałem cudowny prezent na urodziny. Jechałem sobie całkiem spokojnie. Dojeżdżam do skrzyżowania po drugiej stronie właśnie ruszają rowerzyści ze świateł. Nawet byłem w szoku bo gęsiego. Już prawie przejechałem kiedy jedna pani gadająca przez telefon odbiła w moją stronę. Ja głupi zamiast wpaść w nią i swoją masą zmiażdżyć, ubić, ukatrupić to odbiłem w prawo. Tam niestety czekało na mnie przeznaczenie w formie słupa od sygnalizacji świetlnej. Nie jechałem szybko ale dosyć mocno to wszystko odczułem. Uderzyłem kołem, kierownicą a następnie szyja owinęła mi się dookoła słupa i gleba. W szoku jakoś się pozbierałem i jeszcze zdążyłem pozdrowić szanowną panią kilkoma czułymi słówkami oraz środkowym palcem. Groźby karalne chyba też się pojawiły. Przeszedłem kilka metrów na przystanek i po ochłonięciu zobaczyłem, że klamka hamulca uje...urwana. Kierownica wygięta i chyba pęknięta a z kolana radośnie tryska mały wodospad posoki. Jechałem wolno. Nie uderzyłem kolanem w chodnik. Skąd do cholery krwotok. Po krótkich oględzinach kierownicy na śrubach od mocowania klamki do kierownicy zobaczyłem fragmenty biało-różowego czegoś o dość dziwnej konsystencji. Jak się okazało były to fragmenty mojego kolana. Teraz przypomina ono wulkan. Na środku dziura (jak mocno zegnę kolano to nawet dochodzi do erupcji) a po bokach opuchlizna. A i jeszcze jakimś cudem połamał się koszyk na bidon. 

 

Ogólnie spoko, że to wszystko dzień po urodzinach. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ten wątek naprawdę przerodził się w przejaw czystej agresji i pokaz frustracji. Zerknijcie na wybrane cytaty z ostatnich dwóch stron:

 

 

żmiażdyć, ubić, ukatrupić, Wzorcowy przykład debilizmu skrajnego!!!, w doopach się tym ludziom przewraca, W końcu jedna krowa usłyszał ze jest krowa po tym jak bezstresowo zjechała na czołówkę, Za to ludzie po których "widać rower" z dzieckiem to w 90% niebezpieczni idioci, Czyżby ciuszek rowerowy i drogi rower odbierał mózg?, dojechał do mnie i jako "ten najszybszy" wepchał się przede mnie, Świerszcz był więc ocenił siły i do rękoczynów nie doszło. Ofiar w ludziach nie było jedynie niedzielny makijaż mamusi szlag trafił no i buźka odrobinę zadrapana.,

 

Panowie, sami jesteście agresywnymi chamami - przynajmniej tak wynika z większości wpisów. A na pewno nie panujecie nad jęzorem. To forum publiczne a nie dom publiczny, ani kozetka psychoanalityka  :laugh: . Pozdrawiam was i życzę uśmiechu i samych radosnych chwil. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@parmenides, Irytje Cię skutek, a ja jestem przejęty przyczyną. To już nie jest problem kilku roztargnionych rowerzystów... Osoby, które zachowują się zupełnie bez wyobrazi (a nie rzadko wręcz chamsko) i do tego święcie przekonane są, że nie robią nic złego (roszczą sobie prawo do takiego zachowania), to niestety bardzo silna grupa. Gdybym miał czas, stanąłbym z kamerą na Rondzie Zesłańców Syberyjskich i wtedy zobaczylibyście, że to nie są przelewki i ta frustracja ma niestety dość silne podstawy. W godzinach rowerowego szczytu jest to apokalipsa. Nie raz już o tym tutaj mówiłem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wzorcowy przykład debilizmu skrajnego!!!, w doopach się tym ludziom przewraca

Ooooo szanowny kolega co jogę chyba trenuje, tudzież przypadków takich nie miał. Dotąd i ja oazą spokoju byłem...

Otóż jeżeli kolego @parmenides (filozof - może stąd post o takim przesłaniu) uważasz że spokojnie można przejść obok człowieka który jedzie na rowerze, słuchając na maksa muzyki, bez rąk na kierownicy, bowiem ze skupieniem pisze sms-a na swoim wypasionym telefonie zygzakując po całej szerokości DDR....to informuję iż....podziwiam najnormalniej. Pełny szacun....

Tak w takim wypadku puszczają mi nerwy... Jak widać po dalszych wypowiedziach niejednokrotnie kończy się to na potłuczeniach, tudzież jak widać nawet poważnych obrażeniach....

No cóż, alleluja że miałem nieco trawy oddzielającej mnie od ulicy....Inaczej pozostawało by tylko pobawić się w Ikara, bowiem ów nazywam to po imieniu DEBIL gdyby nie mój ryk wywaliłby we mnie ze sporą prędkością.....

 

Panowie, sami jesteście agresywnymi chamami - przynajmniej tak wynika z większości wpisów. A na pewno nie panujecie nad jęzorem. To forum publiczne a nie dom publiczny, ani kozetka psychoanalityka

Ooo to miłe.... znaczy się prawda waść prawisz.... W tym wypadku byłem agresywnym chamem.. i będę cosik czuję, daleko mi do filozofa w tak skrajnych sytuacjach...

 

Pozdrawiam was i życzę uśmiechu i samych radosnych chwil.

Ślicznie dziękuję, z wzajemnością rzecz jasna... :laugh:

Pozostaję z poważaniem ....zaraszając do 100-licy na taką sesję wycieczową jaką miałem sposobność opisać - sądzę że będzie trza nieco więcej sesji Jogi w kwestii uspokojenia... :thumbsup:

 

 

 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...