Skocz do zawartości

[Rowerzyści] Bezczelność na drogach


mklos1

Rekomendowane odpowiedzi

Mrugające lampki to przekleństwo na drogach. Istotnie pomagają zwrócić uwagę, ale przy większych prędkościach powiedz mi gdzie jest rowerzysta pomiędzy mrugnięciami lampki. A dodatkowo, co zauważyłem tutaj w UK, ludzie używają migającego oświetlenia z przodu, gdy przepisy pozwalają tylko na pulsujące czerwone. Nie dość że przy zsynchronizowaniu przodu z tyłem rower znika, to jeszcze bezwładność wzroku gdy lampka świeci po oczach powoduje, że znika całkowicie obraz, bo oko nie nadąża za tak dużymi zmianami kontrastu.

 

Wysyłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Choć ta teoria wydaje mi się mało prawdopodobna bo chyba najgłupszą rzeczą byłaby jazda na rowerze nocą, środkiem jezdni, bez oświetlenia.

 

Powtórzę za ElDiablo... Zdziwiłbyś się. Jechałem w okresie majówki drogą DK28... Ruch bardzo duży, zmierzch już prawie ciemno... Wycieczka 4-osobowa bez grama oświetlenia.  Zatem nie zdziwiłbym się, gdyby rowerzystki wpadły na pomysł - noc, więc nie ma ruchu - można jechać.... Stąd moim zdaniem idiotyczny jest przepis zezwalający na jazdę rowerzystom obok siebie. Pozostawia zbyt wiele pola do interpretacji.

 

W sprawie jeszcze zbyt mało wiadomo. Pewnie więcej się nie dowiemy poza wstępną wiadomością, że doszło do wypadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Nie dość że przy zsynchronizowaniu przodu z tyłem rower znika,

Jak to należy rozumieć

 

 

to jeszcze bezwładność wzroku gdy lampka świeci po oczach powoduje, że znika całkowicie obraz, bo oko nie nadąża za tak dużymi zmianami kontrastu.

 

Więc należy tak bardzo zwolnić aż oko zacznie rozróżniać szczegóły.

 

A tak przy okazji lampek to nie wszystkie migające lampki należy wyeliminować bo niektóre migają tak często, że ich światło zlewa się w jeden strumień a inne, które posiadają dwie diody migają tak, że nie ma w ogóle ani chwili bez światła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i rower znika, ale na ułamek sekundy, ja wiem czas reakcji, setne sekundy itp. itd. ale na prostej drodze rowerzysta nie wyskakuje ci w ułamek sekundy. 

Bezwładność wzroku przy lampce rowerowej? To chyba podłączonej do elektrowni jądrowej z odległości kilku centymetrów od oka a nie przy 5 ledach z 10 metrów.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak jak keke pisze. Nie istnieje taki manewr jak wyprzedzanie na tym samym pasie drogi. Jeżeli się przekracza linię pasa to jest to już zmiana pasa, więc podczas wyprzedzania nawet gdyby jechały gesiego powinien wjechać całkowicie na drugi pas. Przepisy nie przewidują jazdy dwoma pasami, wręcz przeciwnie - prawie zawsze gdy jest mowa o pasach to jest to o poruszaniu się pasem drogi, a nie dwoma pasami, prawie, bo jest coś takiego jak pojazdy wielkogabarytowe i na tym się kończą wyjątki.

 

Muszę cie zmartwić, ale jest coś takiego jak wyprzedzanie na tym samym pasie drogi, gdy pas jest wystarczająco szeroki. Nie używa się wtedy kierunkowskazu bo nie zmieniasz pasa. Ja jednak daję żeby z tyłu wiedzieli, że coś wyprzedzam. U mnie w mieście jest kilka takich miejsc, gdzie jezdnie są szerokie, a pasy tylko 2 i jadąc przy linii spokojnie zostaje odstęp od rowerzysty 1,5m.

 

Wątpię w to. Rowerzystę, nawet jak nie ma oświetlenia to tak świetnie widać w światłach nadjeżdżającego pojazdu a dokładniej to cień rowerzysty.

Rzadko się czyta takie głupoty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dość że przy zsynchronizowaniu przodu z tyłem rower znika,

Jak to należy rozumieć

 

Miałem taką sytuację w Jeleniej Górze jako pasażer. Rower widziałem z daleka, ale ginął w mroku na jakieś 5-10 metrów. Jechał poboczem i droga była tak ułożona, że światła samochodu go nie łapały, ale gdyby coś mu się stało podczas ciemnego cyklu i wpadł na jezdnię to był by pod kołami, bo światła go złapały dopiero gdzieś koło 35 metrów przed nami.

to jeszcze bezwładność wzroku gdy lampka świeci po oczach powoduje, że znika całkowicie obraz, bo oko nie nadąża za tak dużymi zmianami kontrastu.

 

 

Więc należy tak bardzo zwolnić aż oko zacznie rozróżniać szczegóły.

 

A tak przy okazji lampek to nie wszystkie migające lampki należy wyeliminować bo niektóre migają tak często, że ich światło zlewa się w jeden strumień a inne, które posiadają dwie diody migają tak, że nie ma w ogóle ani chwili bez światła.

Nie zawsze są to lampki na zwykłych ledach. Jadąc na rowerze nie raz już mi niektórzy walili tak po oczach lumenami, że dostawałem olśnienia. Co do częstotliwości, to w UK jest ona ściśle określona, tak by nie zrobić dyskoteki stroboskopem, ani też nie wywołać ataku epilepsji.

 

Zwolnię pojazd, ale lampka dalej wali po oczach i w momencie gdy już się przyzwyczajam do światła to światło gaśnie, więc wzrok szuka ostrości dla półmroku i nagle błysk i znów nic nie widać. Nie mogę zwolnić, bo nie widzę co za mną jedzie. Nie mogę jechać dalej, bo oprócz oślepiającego mruacza nie widzę drogi. Nie mogę ocenić drogi i kierunku nadjeżdżającego rowerzysty bo ten mnie oślepia uniemożliwiając dostosowanie wzroku do natężenia światła, więc nie wiem czy ten jedzie na mnie czy obok. Rozwiązaniem były by niemieckie normy oświetlenia, wtedy niech sobie błyska jak chce i ile chce i z mocą taką jak mu lampka pozwoli.

 

Wysyłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 2

 

Żeby to zadziałało to albo kierowca musi zatrąbić albo rowerzysta musi mieć lusterko.

 

Jak na razie to musi mieć niewymagany prawem prędkościomierz, więc z tym lusterkiem to nie do końca taki mocny argument, bo jadąc na rowerze musisz kntrolować drogę, w tym też musisz wiedzieć czy coś nie zagraża ci z tyłu, np. podczas wyprzedzania. Stąd też kontrowersje wokół słuchawek, które odcinają część uwagi rowerzysty o otoczeniu. Nawet jedna słuchawka jest niebezpieczna, ponieważ słyszy się dźwięk, ale to dzięki stereo można go zlokalizować. To tak jak ze wzrokiem - z jednym okiem nie można określić odległości.

 

Wysyłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poproszę o konkretny zapis nakazujący powrót do "formacji gęsiego"

 

Nie musi być takiego zapisu. Wystarczy,  że w ustawie napisane jest o DOPUSZCZENIU WYJĄTKOWO jazdy jeden obok drugiego. To słowa kluczowe i oznaczają, że trzeba spełnić pewne warunki żeby móc z takiego przyzwolenia skorzystać. Wciąż obowiązuje zasada jazdy jeden za drugim. Wiele osób potraktowało tą zmianę w ustawie jako całkowite i bezwzględne przyzwolenie.

Art. 1 pkt 7. ust z 1 kwietnia 2011r. przeczytaj ten punkt.

 

A jeśli chodzi ci o przepis nakazujący jazdę gęsiego to np. ten mówiący o jeździe możliwie jak najbliżej prawej krawędzi jezdni. Za jazdę jeden obok drugiego przy dużym natężeniu ruchu wciąż grozi 50zł mandatu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wina leży po stronie kierowcy busa, który nie potrafił zwolnić do bezpiecznej prędkości.

 

Widzę że wyrok już mamy... :)

Strach pomyśleć że w sądach też tak zapadają wyroki...

 

 

 

Komu przyszło do głowy że rowerzystka mogła w ostatniej chwili odbić do lewej...

Dość częste zachowanie które ma na celu "zwiększyć bezpieczeństwo" rowerzysty. Niestety na wielu forach ludzie piszą że jak jedzie za nimi auto to jada środkiem i wielu to robi wedle schematu: Zbliża się auto odbijają do środka.. 

 

Wtedy prosty i szybki manewr wyprzedzania się wydłuża i może się skończyć tragicznie.

 

 

Patrzcie też ze o ile mnie oczy nie mylą to tam jest pas rozdzielający.... Gdzie były rowerzystki? 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podczas wyprzedzania

Wyprzedzanie przez rowerzystę to sprawa incydentalna a bycie wyprzedzanym przez cokolwiek to norma, więc o czym tu mowa?

 

 

Widzę że wyrok już mamy... :) Strach pomyśleć że w sądach też tak zapadają wyroki...

A zapadają i to jest 70% wyroków w sprawach komunikacyjnych. Biegli klepią opinie w ilościach hurtowych, sędziowie się na tym nie zna i przyjmują za prawdę objawioną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Rzadko się czyta takie głupoty.

Szkoda, że gościu nie określiłeś swojego wieku bo by to określało twój staż na drodze. Tak już niestety jest, że jedni kierowcy, zwłaszcza ci młodsi, nie zauważają nic w odległości 50 m przed sobą i wówczas mamy dzwon za dzwonem a inni widzą z odległości kilku km dzieciaka na poboczu. Tak więc jeśli ty @Mavel, nie widzisz rowerzysty w świetle nadjeżdżającego pojazdu to nie znaczy, że ktoś inny go nie dostrzeże.

 

. Biegli klepią opinie w ilościach hurtowych, sędziowie się na tym nie zna i przyjmują za prawdę objawioną.

Nie koniecznie muszą się nie znać. Im wystarcza podkładka aby zamknąć sprawę i wydać wyrok. Rzadko który powołuje innego biegłego. W końcu naturalne jest, że każdy człowiek pracuje najkrócej jak tylko może a ne dokłada sobie dodatkowej roboty.

 

Patrzcie też ze o ile mnie oczy nie mylą to tam jest pas rozdzielający....

Jaki mas rozdzielający... Tam wszystkie 3 pasy to pasy ruchu z tym, że jeden z nich to lewoskręt. Pisząc pas rozdzielający zapewne miałeś tę część drogi wyłączoną z ruchu. Tylko w wypadkach komunikacyjnych manewr wyprzedzania czy omijania nie rozgrywa się w miejscu kolizji tylko 200-300 m wcześniej.

 

 To tak jak ze wzrokiem - z jednym okiem nie można określić odległości.

 

 

Chyba mocno przesadziłeś. Gdyby tak było to wówczas Bielecki dawno by marchewkę sprzedawał bo by nie potrafił wykonać żadnego celnego rzutu ani tym bardziej złapać piłki. Tymczasem gra nadal w piłkę. Myślisz, że z sentymentu go trzymają w drużynie...

 

. Rozwiązaniem były by niemieckie normy oświetlenia, wtedy niech sobie błyska jak chce i ile chce i z mocą taką jak mu lampka pozwoli.

 

Niemieckie normy są dobre na niemieckie drogi i na niemieckie zachowania na drodze. Jeśli ktoś jedzie 30-50 km/h to zauważy mrugającą a nawet na stale palącą sie delikatną lampkę. Tymczasem w Polsce panują inne zasady...zasady poza kodeksowe. Na gości popylających 150 km/h potrzebne są silne lampy stroboskopowe.

 

Żeby to zadziałało to albo kierowca musi zatrąbić albo rowerzysta musi mieć lusterko.

Dokładnie. Jazda obok siebie dla mnie jest czystym idiotyzmem bo jak można bez lusterka kontrolować to co się dzieje z tyłu, a znowu jak można bezpuiecznie jechać do przodu gdy ma się cały czas głowę skierowaną do tyłu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Poproszę o konkretny zapis nakazujący powrót do "formacji gęsiego"

 

Trochę pokręciłem, tzn. niedokładnie napisałem.

"

Dopuszcza się wyjątkowo jazdę po jezdni
kierującego rowerem obok innego roweru
lub motoroweru, jeżeli nie utrudnia to po-
ruszania się innym uczestnikom ruchu albo
w inny sposób nie zagraża bezpieczeństwu
ruchu drogowego.”,"
 
Tak więc sytuacja jaką opisałem, czyli powrót do formacji "gęsiego" ma miejsce kiedy jedziemy wąską drogą i jazda obok siebie utrudnia wyprzedzanie kierowcy. Również nie można jechać obok siebie kiedy jest duży ruch na obu pasach jezdni. Natomiast kiedy ruch jest mały, a ulica dwupasmowa i na tyle szeroka ze auto może wyprzedzić zjeżdżając na drugi pas, czyli tak jak inny samochód, można jak najbardziej jechać obok siebie i na czas wyprzedzania przez kierowcę nie trzeba wracać do jazdy gęsiego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wątpię w to. Rowerzystę, nawet jak nie ma oświetlenia to tak świetnie widać w światłach nadjeżdżającego pojazdu a dokładniej to cień rowerzysty. Ja zdecydowanie wolę jeździć nocą bo nocą więcej widać zwłaszcza widać te rzeczy, które za dnia są niewidoczne.

 

Robert, wysoko oceniam Twój całokształt twórczości na forum, ale Twoje teorie są po prostu niebezpieczne. W nocy jest szczególnie niebezpiecznie, gdyż po pierwsze primo - człowiek jest zmęczony, nawet jak mu się wydaje, że nie.  Po drugie primo wielu kierowców jeździ ze źle wyregulowanymi światłami, które potrafią "kolić" w oczy nawet za dnia, a co dopiero w nocy. Wystarczy, też wzniesienie, żeby przez chwilę dostać pełną wiązką po oczach... Zatem, nie wygłaszaj tak odważnych teorii...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. Zatem, nie wygłaszaj tak odważnych teorii...

No nie teoria lecz praktyka. Mam za sobą 25 lat doświadczenia za kółkiem a przejeżdżałem nawet 5 000 km miesięcznie. Ludzie zawsze z początku bali się ze mną jeżdzić aby po kilku dniach stwierdzić, że jeżdżę ...bezpiecznie. Dlaczego tak się działo... Bo wielokrotnie zauważali, że widzę różne rzeczy wcześniej od nich, że o kilka sekund wcześniej potrafię przewidzieć sytuację na drodze, że mogę jechać po drodze kompletnie jej nie widząc...wystarczy, że widzę jak układają się drzewa i krzaki wzdłuż drogi. Także i jeżdżąc w nocy widzę więcej gdyż za dnia samochód dostrzegam po wyjeździe zza zakrętu a w nocy ów samochód widzę, w cudzysłowie, jak jest jeszcze za zakrętem np za ścianą lasu. Jak to jest możliwe... Bo po prostu widzę smugę światła. Gdy jest mokro to owo widzenie jest jeszcze lepsze. Może to zabrzmi kuriozalnie ale im gorsze są warunki na drodze tym ja lepiej się czuję i tym jest większa różnica prędkości między mną a innymi uczestnikami ruchu drogowego. A wypadki...jeszcze nie miałem ani jednego. Kolizje...owszem miałem. Wszystkie 3 przy niskich prędkościach około 30 km/h w słoneczny dzień przy bardzo małym ruchu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytałem twój wpis i się zastanawiałem kiedy będzie że na śliskiej nawierzchni masz lepszą przyczepność niż na suchej... :teehee:

A na poważnie, nieoświetlonego roweru w nocy wcale świetnie nie widać w smudze świateł, szczerze, to często wcale go nie widać, no chyba że jest się supermenem i ma super wzrok na promienie X, ale wtedy nie można uważać że inni też tak mają. :P  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytałem twój wpis i się zastanawiałem kiedy będzie że na śliskiej nawierzchni masz lepszą przyczepność niż na suchej... :teehee:

 

 A gdzie napisałem, że na śliskiej drodze mam lepszą przyczepność niż na suchej... Napisałem tylko, że na śliskiej drodze różnice prędkości miedzy mną a innymi kierowcami są znacznie większe niż na suchej.  Niektórzy kierowcy na byle płatku śniegu kręcą bączki a inni na lodowej skorupie jeżdżą płynnie. Nie mieści ci się to w głowie... :wallbash:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli to było pytanie ...kiedy... to ci odpowiem, że... nigdy.

 

Każde podłoże ma inną przyczepność zarówno jak jest suche jak i jest mokre. Doświadczony kierowca czuje śliskość podłoża ... a jeśli nie czuje to przeprowadza test. Ja także przeprowadzam w nieznanych warunkach test i wówczas wiem jak jechać zachowując przy tym duży margines bezpieczeństwa. Oto mała szkółka bezpiecznej jazdy.

 

Niestety w Polsce kursy...kursami, szkolenia...szkoleniami a rozbudowane ego i tak zawsze bierze górę. I mamy to co mamy. W tym przypadku/wypadku dokładnie tak samo się działo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

No nie teoria lecz praktyka. Mam za sobą 25 lat doświadczenia za kółkiem a przejeżdżałem nawet 5 000 km miesięcznie. Ludzie zawsze z początku bali się ze mną jeżdzić aby po kilku dniach stwierdzić, że jeżdżę ...bezpiecznie. Dlaczego tak się działo... Bo wielokrotnie zauważali, że widzę różne rzeczy wcześniej od nich, że o kilka sekund wcześniej potrafię przewidzieć sytuację na drodze, że mogę jechać po drodze kompletnie jej nie widząc...wystarczy, że widzę jak układają się drzewa i krzaki wzdłuż drogi. Także i jeżdżąc w nocy widzę więcej gdyż za dnia samochód dostrzegam po wyjeździe zza zakrętu a w nocy ów samochód widzę, w cudzysłowie, jak jest jeszcze za zakrętem np za ścianą lasu. Jak to jest możliwe... Bo po prostu widzę smugę światła. Gdy jest mokro to owo widzenie jest jeszcze lepsze. Może to zabrzmi kuriozalnie ale im gorsze są warunki na drodze tym ja lepiej się czuję i tym jest większa różnica prędkości między mną a innymi uczestnikami ruchu drogowego. A wypadki...jeszcze nie miałem ani jednego. Kolizje...owszem miałem. Wszystkie 3 przy niskich prędkościach około 30 km/h w słoneczny dzień przy bardzo małym ruchu.

 

To o kant D.... to twoje doświadczenie rozbić....

 

W smudze światła nie zobaczysz rowerzysty. Kiedy decyduje TYLKO fizyka. Przyjdzie dzień że trafisz "coś" i nawet nie będziesz wiedział co to było.  Nie zobaczysz pieszego...  Drzewa skręcą a droga nie....  Pojedzie ktoś kto nie zrobi smugi....  (kombajn bizon? )  Wypadek za zakrętem?

 

Mi z auta swego czasu chcieli wysiadać... Też mi się wydawało bezpiecznie bo przecież nie miałem wypadków... DOROSŁEM...

 

Gorsze warunki większa różnica prędkości? :) Fajnie  ale po co?

 

Sorry ale z twoich słów  nie tylko w tym wpisie nie czuje  się doświadczenia  a zadufanie farciarza. 

Rutyna i pewność siebie są niebezpieczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrisK

 

Napisales, ze juz wydano wyrok bo ktos napisal, ze wina busiarza...doczepiles sie.

 

Dlaczego sie nie czepiasz dywagacji, ze pewnie jechaly nieoswietlone albo pijane?

 

 

Info jest niepelne bo...tak naprawde to niewiadomo czy one odjechaly czy nie...bo nikt ich nie szuka...nie ma info czy byly trzezwe.

 

http://goo.gl/maps/5x5rj

Miejsce wypadku. Tam jest miejsce na wszystko jadac z byle, ktorej strony...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że gościu nie określiłeś swojego wieku bo by to określało twój staż na drodze. Tak już niestety jest, że jedni kierowcy, zwłaszcza ci młodsi, nie zauważają nic w odległości 50 m przed sobą i wówczas mamy dzwon za dzwonem a inni widzą z odległości kilku km dzieciaka na poboczu. Tak więc jeśli ty @Mavel, nie widzisz rowerzysty w świetle nadjeżdżającego pojazdu to nie znaczy, że ktoś inny go nie dostrzeże.

Skoro cię to ciekawi to Prawo Jazdy mam od 2006 roku i samochód też. Mój aktualny samochód jest moim 3 (co by wykluczyć ewentualny zarzut kiepskich reflektorów). Na sumieniu mam tylko przycierkę parkingową w 1 roku posiadania Prawa Jazdy, załatwioną honorowo po zostawieniu przeze mnie nr telefonu za wycieraczką. Może 7 lat stażu to nie jest aż tak dużo, ale wydaje mi się wystarczające żeby wiedzieć, że w nocy nieoświetlony rowerzysta jest słabo widoczny. Mowa o jakichś cieniach to dla mnie jakaś czarna magia. Zdaje sobie sprawę jednak, że w pewnych warunkach (brak ruchu drogowego, zwłaszcza z naprzeciwka, długa prosta, bez górek) wystarcza żeby dostrzec go na tyle wcześnie, żeby go wyprzedzić.

Tutaj ciekawa stronka umożliwiająca przeanalizowanie możliwości uniknięcia wypadku. Już teraz mogę powiedzieć, że 50m to zbyt mała odległość żeby wyhamować z prędkością 90km/h po spostrzeżeniu przeszkody.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiero teraz zobaczyłem tą drogę i myślę że rowerzystki spokojnie mogły jechać jedna za drugą poboczem(przedtem myślałem że to droga bez asfaltowego pobocza), ale pewnie chciały sobie pogadać czy coś. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry ale z twoich słów  nie tylko w tym wpisie nie czuje  się doświadczenia  a zadufanie farciarza. 

Rutyna i pewność siebie są niebezpieczne.

Fart...Jak można mieć fart po tylu latach... po tylu setkach tysięcy przejechanych km...po tylu dziesiątkach unikniętych kolizjach etc. To nie może być fart.

  • Fart jest wtedy jak wpadasz w las i nie rozbijasz się o drzewo,
  • fart jest tedy jak wypadasz z drogi do rzeki i trafiasz na płyciznę,
  • fart jest tedy kiedy wyprzedasz tuż przed szczytem wzniesienia i z naprzeciwka nic nie jedzie.

A rutyna...Z tym się zgadzam, że rutyna gubi. Dlatego podczas jazd po Polsce nie jeżdżę rutynowo czyli ciągle tymi samymi trasami lecz je ciągle zmieniam. Do każdego miejsca można dojechać różnymi drogami i wbrew pozorom droga wskazana przez nawigację nie jest tą najszybszą.

 

Co więcej nie korzystam przy tym ani z nawigacji ani z SB radia.  Owe gadżety według mnie rozpraszają i zabijają czujność.

 

To tyle co farciarz i rutyniarz ma w tym temacie do napisania.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...