Skocz do zawartości

[Rowerzyści] Bezczelność na drogach


mklos1

Rekomendowane odpowiedzi

~0,7 m wystarcza by stracić lusterko i poszkodować nim rowerzystę, lub nawet i szybę, gdy zgodnie z przepisami rowerzysta zaznaczy że chce zmienić pozycję na pasie trzymając w ręku u-locka (ok. 90 cm, podczas gdy ma być metr minimum w Polsce i właśnie te trzy stopy w Anglii), taki dystans jest właśnie po to by w razie konieczności była możliwość manewru. Polski system karty rowerowej znacząco odbiega od tutejszych standardów, bo zakłada się, że na rowerze się umie jeździć prawidłowo i uczy się tylko przepisów ruchu drogowego, podczas gdy na wyspach poziom pierwszy to technika jazdy, czyli uczy się nawet jak zmieniać przerzutki, nawet gdy ktoś jeździ na rowerze od 4-5 roku życia, właśnie po to by manewry były wykonywane bez złych nawyków, a poziom trzeci to techniki poruszania się w ruchu drogowym, czyli coś co nazwali byśmy kulturą jazdy. Właśnie na tym trzecim poziomie można się dowiedzieć, że wspomniany wcześniej rowerzsta zamiast wybrać prostą drogę, gdzie kierowca za nim może ocenić jego stałą prędkość wybrał slalom pomiędzy studzienkami, szkłem i dziurami. Jak dla mnie to raczej brak douczenia technik jazdy lub wyobraźni niż bezczelność, że tak sobie zygzakiem jeździł.

Pozostaje jeszcze inna opcja - jechał pod wpływem.

 

Wysyłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

~0,7 m wystarcza by stracić lusterko i poszkodować nim rowerzystę, lub nawet i szybę, gdy zgodnie z przepisami rowerzysta zaznaczy że chce zmienić pozycję na pasie trzymając w ręku u-locka (ok. 90 cm, podczas gdy ma być metr minimum w Polsce i właśnie te trzy stopy w Anglii), taki dystans jest właśnie po to by w razie konieczności była możliwość manewru.

 

Zgoda :)

Tylko jak jedziesz 25-30  a samochody jadą 30-35 i cię wyprzedzają to te 0,7-0,5 od lusterka przestaje być takim problemem.

Jak jadę w powolnym ruchu to mi to zupełnie nie przeszkadza.  Zdarza mi się nawet zjeżdżać do krawężnika i dawać znak temu za mną żeby wiedział że go puszczam.

Jak jest to droga gdzie różnice prędkości są większe to oczywiście sprawa wygląda inaczej.

Ostatnio w deszczu (typ ulewa) jechałem ordynarnie bardziej lewą niż środkiem pasa  bo panowie w autach zaczęli mijać dosłownie na cm i zrobiło się niefajnie. Wyjechałem więc na  środek a jak i to dawało im pole do fantazji znalazłem się bliżej lewej strony w ten sposób dając sobie miejsce i osobie przede mną osłonę przed przerażonymi deszczem obywatelami. 

Co ciekawe 30min wcześniej w tym samym rejonie i przy podobnej intensywności ruchu auta zachowywały się bardzo przyjaźnie.

Nie wiem czemu deszcz wpływa na kierowców w tak dziwny sposób. Zaobserwowałem  już kilka razy że w deszczu jakoś spada poziom.

 

 

To co piszesz o karcie jest  piękne... Szkoda ze u nas mało realne...

A nawet jak by wdrożyć większość uznałaby że to ich poniża iż ktoś chce uczyć ich takich podstaw...

 

 

Jak dla mnie to raczej brak douczenia technik jazdy lub wyobraźni niż bezczelność, że tak sobie zygzakiem jeździł. Pozostaje jeszcze inna opcja - jechał pod wpływem.

 

:D

Może.

Ja tam widziałem że bacznie obserwował co się za nim dzieje.

Powtarzalność była perfekcyjna. 

Wyglądało to analogicznie do kierowcy który nie chce puścić motoru/roweru/innego auta.

takie jednostki się zdarzają.

 

 

A dzisiaj dziewczyna jadąca ulica w ciągu aut nagle zjechała na przejściu  na chodnik (w kierunku w którym jechaliśmy było czerwone) tylko po to żeby przejechać po przejściu (na którym oczywiście tez było czerwone  czerwone ) i kawałek dalej wrócić na jezdnię. Wyglądało jak by znała miejsce i wiedziała że w ten sposób uniknie zatrzymania na czerwonymi i miała wprawę w tej sztuczce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co piszesz o karcie jest piękne... Szkoda ze u nas mało realne...

A nawet jak by wdrożyć większość uznałaby że to ich poniża iż ktoś chce uczyć ich takich podstaw...

 

Wystarczy zalobbigować, albo podrzucić sprawę do organizacji lobbingującej typu miasto dla rowerów. Oczywiście rezultaty nie będą natychmiastowe, tutaj system obowązuje od początku lat osiemdziesiątych, a sama nauka odbywa się w szkole podstawowej jako dodatkowe zajęcia, lub kursy dla dorosłych. No i jeszcze kwestia wyjątków jakie się w polsce pojawiają, jak np. rodzic z dzieckiem jeżdżący po chodniku, gdzie tutaj są wszyscy równi wobec prawa, tj. ciąg pieszy jest dla pieszych, tylko że dzieci do lat 10 nie mogą zostać za to ukarane, ale są winne złamania przepisów w takiej sytuacji.

 

Wysyłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

U nas taka karta by wiele nie dała. Kierowcy uczą się na kursach jak jeździć, zdają egzamin, a na dragach jest bajzel i wolna amerykanka. Dopóki kultura jazdy będzie jaka jest, dopóty na drogach nie będzie bezpiecznie i nie pomogą żadne przepisy czy inne egzaminy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Młody facet wjechał na skrzyżowanie na czerwonym. .../CIACH/... tacy ignoranci podnoszą statystyki śmiertelnych wypadków z udziałem cyklistów. Byłem w szoku bo w życiu czegoś takiego nie widziałem.

To jak widzę w zyciu nie wiele widziałeś. We Włoszech, dokładnie w Mediolanie takie zachowanie jest czymś normalnym. Kompletnie nie ma nic nagannego w przejeżdżaniu na czerwonym świetle pod warunkiem, że na kierunkach kolizyjnych nie ma samochodów.

Według mnie uważna jazda na czerwonym jest o wiele bezpieczniejsza niż ślepa jazda na zielonym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

k widzę w zyciu nie wiele widziałeś. We Włoszech, dokładnie w Mediolanie takie zachowanie jest czymś normalnym.

 

Przejazd na czerwonym świetle: od 140 € + 5 pkt

 

Tak samo na autostradach tam "można było"  wiele. Ale wprowadzili kontrole odcinkową i się uspokaja...

 

Pytanie tylko czy aby na pewno chcemy iść w ich kierunku (słynnej wolnej amerykanki)?

Szczególnie że oni idą w odwrotnym ;)

 

Jeżeli byśmy dopuścili jakiekolwiek warunkowe przejeżdżanie/przechodzenie na czerwonym to należy tego samego dnia wyłączyć wszystkie światła.

 

 

Wystarczy zalobbigować, albo podrzucić sprawę do organizacji lobbingującej typu miasto dla rowerów.

 

Jakoś boję się że oni (spora grupa najgłośniej krzyczących) pierwsi byli by oburzeni faktem iż zaczyna się od szkolenia rowerzystów....

(boję się = wiem)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko jak jedziesz 25-30  a samochody jadą 30-35 i cię wyprzedzają to te 0,7-0,5 od lusterka przestaje być takim problemem.

Jak jadę w powolnym ruchu to mi to zupełnie nie przeszkadza.

A ja uważam wręcz przeciwnie. Jak samochody jadą z prędkością zbliżona do mojej to w przypadku konieczności ominięcia przeszkody brakuje i miejsca i czasu. Zdecydowanie wolę większe różnice prędkości zarówno na + jak i na -

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kierowcy uczą się na kursach jak jeździć.

 

Nie, nie, nie. Kierowcy uczą się na kursach jak zdać. Jak jeździć uczą się po egzaminie w codziennym ruchu i jeśli ktoś nie ma choć odrobiny drogowej inteligencji, to się potem różne kwiatki zdarzają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We Włoszech, dokładnie w Mediolanie takie zachowanie jest czymś normalnym. Kompletnie nie ma nic nagannego w przejeżdżaniu na czerwonym świetle pod warunkiem, że na kierunkach kolizyjnych nie ma samochodów.

Według mnie uważna jazda na czerwonym jest o wiele bezpieczniejsza niż ślepa jazda na zielonym.

W UK masz to w przepisach, a dokładniej możesz podejżewać wadliwe działanie sygnalizacji, więc nie zawsze grozi za to mandat, ale wszelkie kosekwencje są wtedy z punktu wyjścia takiego, jak by się przejechało na czerwonym, więc to taka tutejsza zielona strzałka.

 

Wysyłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Kierowcy uczą się na kursach jak zdać

 

dokładnie :D

 

Najlepszym przykładem podręcznik pana Szewczyka traktujący o tym jak przejechać krakowskie skrzyżowania żeby zdać...

Zero nauki jak jeździć a tylko jak przejechać trasy egzaminacyjne.

 

 

Zdecydowanie wolę większe różnice prędkości

 

Jak by nie patrzeć jak auto jedzie z prędkością do ciebie zbliżoną to zahaczenie nie spowoduje u ciebie większych obrażeń.  Wyrżniesz się z tą prędkością powiedzmy dla przykładu 30/h i tyle .

 

Jak jedzie szybciej to cię wyzuci przekazując ci różnicę prędkości. co więcej dojdzie do uderzenia z konkretną siłą.  Takie trącenie poniewiera po ziemi o wiele bardziej.

Jak jedziesz z równą prędkością to (prawie) jakbyś stał koło zaparkowanego auta :)

 

 

Kolejny aspekt że "auto jadące z zbliżoną prędkościom  postrzega rzeczywistość podobnie ja my" na rowerze

Następne to to że ruch kierownicą przy 50 i przy 30 to zupełnie inne zboczenie z drogi więc i mniejsze szanse na przypadkowe zahaczenie. 

Dodatkowo podmuch od auta jadącego szybko no i ściana wody z kałuży kto dostał ten wie jak fajnie.

 

Takich drobiazgów jest wiele dla których ja zdecydowanie wole jechać w ruchu gdzie auta jadą niewiele szybciej niż ja.

 

Zresztą zauważyłem że przy dużych prędkościach jest większa tendencja do bardzo bliskiego mijania (niemal się czasem czuje lusterko)

Podejrzewam że działa psychologia przeskoczenia. Mają miejsce więc bez zwalniania przeskakują obok nas.  A że szybko to nie zauważają że za blisko. No i jadąc szybko mniej boją się że zrobimy jakiś manewr bo przecież mijają nas nie przez 2-3s a prze 1...

Nie mają czasu na myślenie....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dokładnie :D

 

Najlepszym przykładem podręcznik pana Szewczyka traktujący o tym jak przejechać krakowskie skrzyżowania żeby zdać...

Zero nauki jak jeździć a tylko jak przejechać trasy egzaminacyjne.

Ok, ale coś tam w głowie zostaje. A rowerzyści bez prawka mają w głowie często pustkę jeśli chodzi o przepisy i zasady w ruchu drogowym.

 

Ktoś tu wspominał statystyki wypadków. Ja już się przekonałem, że można zostać ukaranym za głupotę innego uczestnika ruchu. Sam byłem świadkiem jako młody łepek w pierwszej klasie szkoły średniej jak kurier wykonał jakiś dziwny manewr, że teoretycznie był z pierwszeństwem, a w praktyce pojawił się nie wiadomo skąd. Tzn. ja to widziałem dokładnie ale kierowca auta tak mówił. Kurier wiedział, że przeskrobał ale jakiś dziad się zatrzymał i coś z nim pogadał, przyjechała policja powiedziałem co widziałem, dziad pościemniał i wyszło jakby kurier był czysty. Policja uwierzyła dziadowi (coś tam gadał, że też jeździ). A co mieli gówniarzowi uwierzyć. A sytuacja była taka. Skrzyżowanie na dość ruchliwej drodze dwujezdniowej z pasem zieleni między nimi. Jak się skręca w lewo to i stanie między jezdniami to świateł nie ma i trzeba przeskakiwać jak nic nie jedzie na drogę gdzie piesi mają zielone, ale jest miejsce przed pasami żeby się zatrzymać. Koleś w aucie przejechał niezbyt szybko bo nic nie jechało a kurier jadący chodnikiem wzdłuż głównego kierunku jezdni wjechał na przejście dla pieszych z zamiarem włączenia się na wysokości środkowego z trzech pasów do ruchu głównej ulicy. Kurierowi nic się nie stało. Troszkę go trącił bo wyhamował typ. Ale na tyle, że koleś bardziej ze strachu przechylił się na prawą stopę (nie przewrócił się). Tam pokazał jakieś mikro zadrapanie na łydce wielkości główki od zapałek. I tak to się tworzą statystyki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Nie, nie, nie. Kierowcy uczą się na kursach jak zdać. Jak jeździć uczą się po egzaminie w codziennym ruchu i jeśli ktoś nie ma choć odrobiny drogowej inteligencji, to się potem różne kwiatki zdarzają.

 

 

No to tym bardziej taka sama sytuacja była by w przypadku wspomnianego egzaminu na kartę rowerową. W Polsce wszystko robi się na opak, więc nie ma się co dziwić że jest jak jest.

No i nie zapominajmy że ludzie mają instynkt stadny, i nawet jak z kursu w głowie coś zostaje to po krótkim czasie jazdy po zdaniu egzaminu jeżdżą nie tak jak ich uczono, tylko tak jak jeżdżą inni kierowcy.

No a jazda "na dowód" to jeden z największych absurdów. Niby człowiek kończy 18kę i nagle dostaje olśnienia i objawia mu się znaczenie wszystkich znaków i pierwszeństwa na krzyżówkach? Po chodniku rowerzysta jeździć nie może, bo niby jakieś tam zagrożenie stwarza, a po ulicy może jeździć nie mając pojęcia o przepisach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No a jazda "na dowód" to jeden z największych absurdów. Niby człowiek kończy 18kę i nagle dostaje olśnienia i objawia mu się znaczenie wszystkich znaków i pierwszeństwa na krzyżówkach? Po chodniku rowerzysta jeździć nie może, bo niby jakieś tam zagrożenie stwarza, a po ulicy może jeździć nie mając pojęcia o przepisach.

Według mnie jazda rowerem powinna być już na legitymację szkolną z pełną odpowiedzialnością materialą i karną (za brak opieki) rodziców, wtedy przepisy ruchu drogowego wynosiło by się z domu, bo sprzężenie zwrotne w formie materialnej wyedukowało by rodziców, a Ci z kolei, oświeceni, wyedukowali by pociechy co by więcej sprzężenia zwrotnego za udzielenie zgody na samowolne oddalenie się nie było.

 

Wysyłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 2

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Tja, w czasach kiedy oboje rodziców muszą pracować żeby utrzymać rodzinę, nierzadko po 10 godzin dziennie, dowalić im jeszcze obowiązek kształcenia pociech z kodeksu, bo będą odpowiadać materialnie w razie bidy? Mam nadzieję że nic tak głupiego nikt nie wymyśli. W szkole powinny być zajęcia z PRD, a karta obowiązkowa nawet po 18tce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Brak czasu na przekazanie wiedzy? To od czego są rodzice, od zrobienia dzieciaka i podawania jedzenia?

 

Niestety to jest realny problem.

To co napisze wywoła wojnę ale... 

Ruchy feministyczne działając głupio doprowadziły do zniewolenia kobiet i całych rodzin zmuszając je do pracy. Model 1os pracuje druga zajmuje się wychowaniem dzieci dzięki głupiemu feminizmowi upadł i doprowadza do rozkładu społeczeństw.

W USA kobiety walczą o prawne zagwarantowanie prawa do nie pracowania!

 

Kolejnym problemem jest wychowanie dzieciaków w przekonaniu ich praw i braku obowiązków. Obecny system niemal kompletnie wytrącił narzędzia wychowawcze zarówno rodzicom jak i szkole. Do tego dochodzi szczucie szkoły na rodziców i rodziców na szkołę.

Dzieciaki to świetnie wykorzystają.

W  obecnej sytuacji jedynym sposobem zgodnym z prawem staje się szczucie własnego dziecka policjom.  (pisze o przypadkach trudnych)

Są dzieci i dzieci jedne nie wymagają wychowywania a inne są z natury swej "pod prąd".

Problem jest palący wszyscy go widzą ale źle rozumiana ochrona dzieci przed przemocą związała ręce wszystkim.

 

Maltretowanych dzieciaków nie ubywa a za to przybywa przemocy w śród bezkarnych dzieciaków juz na poziomie podstawówki.  I nikt tego nie może opanować...  Dorośli żyją zastraszeni przez dzieci.

 

 

Wracając do rowerzystów i bezczelności.

Myślę że nic nie pomoże... Może obowiązkowa karta rowerowa i punkty? A może dubeltówka i strzelanie?

 

Wczoraj na żółtym szlaku pieszym prowadzącym przez Bramę Bolechowicką idąc z rodziną na spacer spotkałem kilku rowerzystów...

Paru zachowywało się normalnie. Czyli puszczali pieszych i jechali spokojnie.

 

Dla tych co nie wiedzą. Jest to Ścieszka w wąwozie idąca zazwyczaj po płaskim ale miejscami bardzo wąska (ludzie muszą się puszczać schodząc ze ścieżki) z sporymi spadkami.

 

I teraz dochodzimy do baranów.

4 baranów jadąc z jednego z zjazdów ścieżką idącą ostro w dół w poprzek zbocza leciało na zbity pysk pomimo że na ściezce byli ludzie.

Zmusiło to osoby będące na niej do zejsci z szlaku na zbocze i puszczenie debili.

 

Leci taki matoł na zablokowanym hamulcu  i drze mordę UWAGA...

Nie umie jeździć matolstwo i pcha się między ludzi spychając z szlaków.

 

Szedłem z dzieciakami najmłodsza 6 lat i idąc gęsiego nie mogłem ich spychać z szlaku bo debil jedzie.

 

Przejechało trzech jeden mało nie potrącił kobiety przede mną.

Potem czwarty...,

Powiedziałem  do kretyna "chyba panowie przesadzacie"  I skur.... jeszcze coś pyskował....

Uwierzcie że miałem ochotę podejść i mu wytłumaczyć że jednak przesadza.

Gdyby na ten odcinek weszły moje już moje dzieci to nie miałbym innego wyjścia jak zepchnąć delikwenta de skarpy do potoku...

Gość nie mając zablokowane koło na ścieżce szerokości może 50cm nie miał już żadnej kontroli czy w kogoś wjedzie czy nie.

 

Mam nadzieję że barany które tam były przeczytają to  i przyjmą do wiadomości że jak będę na szlaku z dziećmi i będą zagrażali im swoim zachowaniem to bez najmniejszych skrupułów zepchnę.

 

Powtarzam żółty szlak pieszy!  Wąsko ślisko (jednak to jura i wapień) .

 

Panowie to nie gnojki (to znaczy gnojki ale nie w tym sensie). To byli faceci w ubraniach wskazujących na to ze jeżdżą i ogólnie było widać że sporo jeżdżą. 

Po prostu mają w dup..... Wszystko i wszystkich.

 

Nawet na tablicach informacyjnych piszą że szlaki nie służą do jazdy wyczynowej...

 

Takie zachowanie godzi we wszystkich.

Wielokrotnie zjechałem większość szlaków pieszych w koło karkowa rowerem i chciałbym móc to robić z dzieciakami jak dorosną ale...

Jeśli barany będą tak jeździły to wszystkie szlaki piesze zostaną zamknięte dla rowerów.

Takie debilne zachowanie ogranicza wolność do korzystania z przyrody wszystkim normalnym.

 

Zabiera nam wolność cieszenia się przyrodą bo jaką przyjemnością jest iść i nasłuchiwać czy debil z za skały nie wyleci?

Moja żona natychmiast po tym stwierdziła że jest niebezpiecznie i że należało by wrócić. 

Idąc dalej bylem przygotowany na to że będę musiał jakiegoś debila zebrać na siebie bo wąsko glina i jak by wyleciał na nas to dzieciaki nie miały by szans uciec a on stanąć.

 

Zabierają nam wolność korzystania z szlaków jadąc rowerami bo  j/w  nie jest przyjemnie czekać na debili. I co ważniejsze takie zachowania skutkują zamykaniem szlaków dla rowerzystów.

 

Takie zachowania są niedopuszczalne. Na szaleństwa są miejsca do tego przeznaczone a jak nie ma to trzeba je tworzyć.

Ani turystyczne szlaki piesze ani rowerowe to nie autostrady i trasy wyczynowe.

Jak ktoś chce ryzykować to niech zapewni sobie zamknięcie szlaku. Ryzykowanie zdrowia innych jest buractwem wyższego sortu.

Myślę że spokojnie w Krakowie zebrałaby się grupa która  co weekend mogła by jakiś szlak zamknąć pod zorganizowaną imprezę.

 

Jeszcze raz. Ci panowie nawet jeśli mają świetną technikę  i tysiące kilometrów wykazali się kompletnym brakiem umiejętności jazdy.

Jeżeli ktoś zmusza pieszych do zejścia z szlaku żeby nie zostać potrąconym to nie umie jeździć. Jest zwykłym burakiem odpowiednikiem "mistrza długiej prostej"

 

Bardzo mi przykro że środowisko rowerowe jest tak reprezentowane.

Dawniej od jadących na szlaku słyszało się dzień dobry... Terasz UWAGA z przekazem (spier.... ze ścieżki bo cię rozjadę)

 

I żeby była jasność nie byliśmy tam sami i komentarze innych oddawały moje odczucie. Wszyscy byli zdenerwowani a pani  idąca przede mną dobrą chwilę bała się ruszyć z miejsca nasłuchując kolejnych debili.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A było tak spokojnie w tematach.

 

Jadę spod wiaduktu i mam zielone, od strony nowych budynków dwójka rowerzystów pcha się na czerwonym. Dla mnie sytuacja bardzo nietypowa i w sumie nie wiedziałem co robić, przepuszczać, rozjechać? Koniec końców wyszło dziwnie, bo się zatrzymali czy bardzo mocno zwolnili na jezdni.

JPII w Gdańsku, zdjęcie poglądowe (teraz już skończona przebudowa) https://picasaweb.google.com/bonozekker/DrogiRowerowe#5864528356493226610

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie naprawdę denerwują osoby, które nadto rozumieją słowa związane z pierwszeństwem rowerzystów przez osobami na rolkach. Niejednokrotnie będąc w trasie napotkałem buraków, którzy pchali się na chama przed osobę na rolkach chcąc ją potrącić, czy naprawdę nie wiem co zdziałać. To ani nie wygląda ładnie, ani nie jest takie, jest wręcz irytujące! Każdy ma takie same prawa, a to, że ktoś jest głupszy i jedzie obszarem, który należy do innych uczestników ruchu nie zwalnia z obowiązku ostrożnej jazdy. Wczoraj, gdy nie mieściliśmy się ze znajomymi na chodniku (jedna osoba wystawała na ścieżkę dla rowerzystów - ogromna grupka osób: jeden rowerzysta mający naprawdę szeroką ścieżkę dla rowerów wjechał w koleżankę mimo, że mógł ją ominąć nawet gdyby mijał się z kimś w tym miejscu; to idiotyzm. - Zrobił to aby tylko ją uderzyć i zwiać, chamstwo i buractwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zrobił to aby tylko ją uderzyć i zwiać,

 

Kundel znaczy teren.... Ot wszystko. Przecież jak pospólstwo mogło skorzystać z jego drogi.

 

Wczoraj parka na roweru koło siebie zasuwała.

Dzisiaj parka na rowerach koło siebie....  A co niech kierowcy się uczą wolno jeździć....

Niech widza ze rower się toczy.... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj parka na rowerach koło siebie....  A co niech kierowcy się uczą wolno jeździć....

 

Nienawidzę tego, kiedyś na ruchliwej drodze pomiędzy Chojnicami a Swornegacie (taka miejscowość, nie śmiać się). Jechały sobie trzy dziewczyny, jedna z przodu a za nią dwie obok siebie. Tworzymy taki trójkąt a z przeciwka był spory ruch uniemożliwiający wyprzdzenie, eh. "Ludzie to potrafią uprzykrzyć życie". Skończyło się na to, że wskoczyłem szosówką w las wyprzedzając te dziewczyny, bo inaczej by mi tak średnia spadła, że czułbym się jak ciotka jadąca po masło do sklepu "na górkę". :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się po co rowerzyści pchają się przed jeden słownie jeden samochód stojący na światłach...

Gość na kolarce na jednych światłach wyprzedził kilka aut po czym stanął przede mną.

Ruszyliśmy dałem mu spokojnie przejechać skrzyżowanie po czym zmieniłem pas na lewy bo autobus ruszał ze skrzyżowania. Koleś na kolarce nie wzruszony tym nie ustąpił mu pierwszeństwa....

Ale ok następne światła i gość się ładuje przede mnie i tam z kołem na przejściu się ustawił....

 

I znowu rusza z wolna blokując mnie przez kolejne kilkaset metrów... Co by się mu stało jak by ruszył zza mnie?

Przecież szybciej nie pojedzie... Pomijam że takie zachowanie to łamanie przepisów. 

 

 

Kolejny to klasyka.

 

Zbliżając się do przejścia bardzo późno zobaczyłem kroczącego nim pieszego. W zasadzie skubaniec dobrze za osią jezdni wyszedł zza mojego lewego słupka. Więc ostro zahamowałem i stanąłem przed przejściem żeby go puścić. 

I w tym momencie z prawej widzę rowerzystę który mija mnie i pewnym zygzakiem omija pieszego którego puściłem....

 

No tylko brać prać i patrzyć czy równo puchnie...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...