Skocz do zawartości

[Rowerzyści] Bezczelność na drogach


mklos1

Rekomendowane odpowiedzi

Rowerem może jeździć każdy, ten kto nie zna przepisów również.

 

Podbnie jak samochodem. Jest tylko różna skala konsekwencji. W przypadku samochodu jest to zwykle grzywna + odroczka na prawko (dla osoby np niepełnoletniej) i prawdopodbieństwo wykrycia takiego czynu jest duże. W przypadku kierowania rowerem bez uprawnień, konsekwencje praktyczne są żadne, gdyż karta rowerowa to martwy przepis.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podbnie jak samochodem. Jest tylko różna skala konsekwencji. W przypadku samochodu jest to zwykle grzywna + odroczka na prawko (dla osoby np niepełnoletniej) i prawdopodbieństwo wykrycia takiego czynu jest duże. W przypadku kierowania rowerem bez uprawnień, konsekwencje praktyczne są żadne, gdyż karta rowerowa to martwy przepis.

 

 

Z samochodem jest jednak taka sprawa, że mimowolnie coś z tych przepisów nauczysz się i zapamiętasz. Jednak znaczna część wypadków samochodowych nie jest powodowana przez brak znajomości przepisów a przez brak wyobraźni i umiejętności prowadzenia auta.

 

Wiele "wypadków" rowerowych jakie widziałem w mieście to bezmyślność + brak znajomości przepisów.

 

 

No offence i sorry za czepialstwo :-)

Spoko ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawo o ruchu drogowym określa zasady poruszania rowerem po drogach rowerowych oraz relacje między rowerzystami i kierowcami na punktach styku tego typu dróg z jezdniami. Zasady te omawia art. 27 ustawy - Prawo o ruchu drogowym:

Art. 27.

  • 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu dla rowerzystów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerowi znajdującemu się na przejeździe.
  • 1a. Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerzyście jadącemu na wprost po jezdni, pasie ruchu dla rowerów, drodze dla rowerów lub innej części drogi, którą zamierza opuścić.
  • 2. (uchylony)
  • 3. Kierującemu pojazdem zabrania się wyprzedzania pojazdu na przejeździe dla rowerzystów i bezpośrednio przed nim, z wyjątkiem przejazdu, na którym ruch jest kierowany.

A z punktu widzenia rowerzysty zasady te zawarte są w art. 33:

  • 1. Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić. Kierujący rowerem, korzystając z drogi dla rowerów i pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym.
  • 1a. Kierujący rowerem może zatrzymać się w śluzie rowerowej obok innych rowerzystów. Jest obowiązany opuścić ją, kiedy zaistnieje możliwość kontynuowania jazdy w zamierzonym kierunku i zająć miejsce na jezdni zgodnie z odpowiednio art. 33 ust. 1 lub art. 16 ust. 4 i 5.

  • 4. Na przejeździe dla rowerzystów, kierującemu rowerem zabrania się: 4.1. (uchylony) 4.2. zwalniania lub zatrzymywania się bez uzasadnionej przyczyny.

W praktyce wynika z tego, że:

  • rowerzysta nie może poruszać się po przejściu dla pieszych w poprzek jezdni, również jeśli jezdnia z przejściem przecina drogę rowerową - może to robić wyłącznie na oznakowanym przejeździe rowerowym, będącym częścią drogi rowerowej. Na każdym przejściu dla pieszych ma obowiązek zejścia z roweru i prowadzenia go.

 

W rzeczywistości nigdy tak nie ma :yucky:

Pchają się tymi blachosmrodami czytać samochodami tam gdzie się tylko da, a rowerzyści mają w du... przepisy.

Jedni drugich są warci. Każdy udowadnia drugiem, że może więcej, a przydałoby się trochę więcej kultury z oby stron i było by dobrze. Jeszcze jedna sprawa to piesi, ale ich nic nie nauczy. Uczą się dopiero jak na nich rowerzysta wpadnie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sznib. Masz trochę złe podejście do tematu zakazów, bo gdyby iść tym tropem (podaję drastyczny przykład) można by znieść par. 148. KK, bo przecież ci, co chcą zabić i tak zabiją, więc po co ten paragraf... Nie tędy droga. Pewna pula ludzi w społeczeństwie zawsze będzie łamać przepisy tylko dlatego, że one są i tego nic nie zmieni ani anarchia ani drakońskie prawo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Własne

-jak wracam ze szkoły to czasami przejeżdżam an jednokierunkowej pod prąd- jak widzę że nic nie jedzie

-czasami zdarza się zaliczyć czerwone, zazwyczaj gdy jadę te 40km/h i widzę ,że aby wyhamować musiałbym palić gumę

-jazda ulicą gdy jest ścieżka po prawej (dokładnie to tylko w jednym miejscu w mieście[-dla ludzi z lublina, ul. Jana Pawła w dół] gdzie jest praktycznie równia pochyła mająca ponad 1km długości- szosą bezproblemowo 50km/h i więcej, góralem oczywiście jadę po ścieżce)

 

 

Chyba najgorsze co zaobserwowałem

-starszy pan jadący po chodniku(tuż obok ścieżka, trzymający w prawej ręce smycz która przebiega przez całą szerokość ścieżki i kończy się na sporym piesku na trawniku. Dodatkowo smycz była cienka a sytuacja pod wieczór

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O braku oświetlenia już było wiele razy, ale tym razem będzie jednak pozytywnie. Parę dni temu wracałem do domu samochodem, już był taki półmrok, a miasto oszczędza trochę na prądzie i latarnie włącza jak już jest dość ciemno. No i właśnie jak już było tak ciemno, podczas jazdy zauważyłem migające z naprzeciwka żółte punkciki. Chciałem się upewnić czy to rowerzysta i mignąłem światłami drogowymi co by przy okazji się dowiedział, że wypadałoby mieć jakiekolwiek oświetlenie poza odblaskami - ku mojemu zdziwieniu, 2 sekundy później zapaliło się światło na kierownicy. Miło to czasem choć trochę komuś pomóc zwalczać gapiostwo, a przy okazji zapobiec ewentualnym nieprzyjemnościom :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co mnie drażni jako kierowcę: niesygnalizowanie skrętów w prawo przed skrzyżowaniem, jeśli też skręcam w prawo to muszę się wlec za rowerem zamiast po prostu zostawić mu miejsce

 

Co mnie drażni jako rowerzystę: włączanie się do ruchu na słuch - jak nie słychać to nie trzeba się rozglądać

 

Własne: zdarza mi się korzystać z chodnika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu poruszyłeś bardzo ciekawą rzecz. Na większości skrzyżowań NIE sygnalizuję skrętu w prawo, robię to tylko na nietypowych skrzyżowaniach typu łamane pierwszeństwo itp. Dlaczego? Po prostu kilkukrotnie zostałem przyciśnięty wewnątrz zakrętu przez samochód, którego kierowca uznał że zmieści się razem ze mną, ze dwa razy uratowałem się wskakując na krawężnik. Gleba w takim zakręcie może być potworna. Nie sygnalizując manewru sprawiam że kierowca myśli że pojadę prosto i skręci dopiero jak ja minę zakręt. Cierpi przez to ogół normalnych i rozsądnych kierowców, ale co mi po tym jak 100 będzie w porządku, a 101 mnie zepchnie i połamie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kilkukrotnie zostałem przyciśnięty wewnątrz zakrętu przez samochód, którego kierowca uznał że zmieści się razem ze mną, ze dwa razy uratowałem się wskakując na krawężnik

To prawda, ścinają zakręt. Ja po prostu wbijam się bardziej na środek jezdni, tak żeby kierowca nie mógł mnie "przyciąć", sam skręt jednak sygnalizuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako kierowcę: Jazda jeden obok drugiego i wjeżdżanie z chodnika na jezdnię bez rozglądania co dzieje się nagminnie przed mostem przez, który jeżdżę codziennie do pracy.

 

Jako rowerzystę: Wciskanie się przede mnie na światłach czy to na jezdni czy na ścieżce dla rowerów, a potem jazda spacerowym tempem. Wciskanie się poza miastem na skrzyżowaniu przede mnie i przed auto za którym stoję, po czym znowu jazda powolnym tempem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to wam dopiszę moje utyskiwanie.

 

Przejazd przejściem i w ostatniej chwili skręt z pasów na jezdnię przed jadące auto.

 

Ostatnio taki mi przejściem z parku (z lewej) wyjechał z wolna. Stwierdziłem ok niech jedzie noga z gazu był na tyle daleko a prędkość żadna że hamowanie było zbędne. Ale... kolega stwierdził że pojedzie w lewo.... no i siup i dalej spacerkiem.

Więc musiałem wcisnąć hamulec mocniej żeby nie zrobic garażu jego szacownego tyłka, co zaowocowało piskiem opon bo mam mięciutkie i lubią jak jest ciepło miauczeć.

 

Oburzony wymachiwał grabiami że go miałem czelność wystraszyć.... Wtedy żałowałem że go wystraszyłem, trzeba było w dupsko wjechać przynajmniej by mu ktoś może wytłumaczył że nie włącza się do ruchu z przejścia....

 

Kocham takich co się z przejścia włączają tuż przed moją maska i jeszcze robią to jak by mnie tam nie było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio się we mnie gotuje, bo ostatnio miałem pod rząd kilka scen rodzajowych typu... Jadą sobie wie laski obok siebie. Jedna z nich jedzie lewą stroną. Widoczność dobra. Widzi mnie, że nadjeżdżam - ale nie dalej twardo napiera lewą stroną prosto na mnie. Sytuacja kończy się minięciem na milimetry. Co ci ludzie myślą? Że wyparuję, przeskoczę nad nimi, albo może polecę trawnikiem a może chodnikiem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja prawie codziennie mijam parkę w koszulkach Masovia MTB. Niestety uczestnictwo w maratonach chyba nie nauczyło ich jeżdżenia po mieście. Parka notorycznie jeździ całą szerokością ścieżki ledwie zjeżdżając jak jedzie ktoś z przeciwka. Lubią też wyprzedzać na żyletkę, żeńska część duetu wczoraj prawie wpakowała mi się pod koła wyprzedzając, bo nie zachowała odstępu (brakowało z 5 centymetrów a wjechałabym jej w zadek). Wyprzedzania oczywiście nie sygnalizują, bo po co? Następnym razem jak ich dorwę na światłach to chyba wyrażę swoje zdanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Kilka dni temu, stoimy sobie na schodach wejściowych do szkoły, zaraz obok bramy która wychodzi na chodnik (i ulicę). Ze szkoły wychodzi nauczycielka, idzie chwilę chodnikiem po czym słychać rowerowy dzwonek non-stop - dopiero potem zza krzaków wyjechał rowerzysta z prędkością 20-25km/h, cały czas dzwoniąc. Przestraszona nauczycielka, starsza kobieta już zresztą, docisnęła się do ogrodzenia, bo chodnik ma może z metr, rowerowy burak przejechał i dopiero wtedy skończył dzwonić.

 

Ma szczęście, że akurat ja tamtędy nie szedłem, bo by pare słów usłyszał na temat swojego zachowania na chodnikach, a w dodatku stałbym tam dopóki nie zjedzie na ulice.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gościu jak ulica ruchliwa to rowerzysta ma pełne prawo jechać chodnikiem! A to, że dzwonił to chyba dobrze ponieważ informował, że jedzie. Fakt burak to on jest bo dzwoni się dopiero jak się dojeżdża do osoby, a nie cały czas.

Ja tam bym wybrał inną drogę jeśli nie ma możliwości jazdy drogą tylko chodnikiem, chodnik to jeszcze większe zło niż ulica, bo ludzie mają w dupie cyklistów i robią co chcą czy to jest ścieżka rowerowa czy jej brak

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No akurat w terenie zabudowanym nie ma prawa w ujęciu kodeksu, ale ja tam się nie dziwię, bo sam jeżdżę chodnikiem jak mam taką potrzebę. W używaniu dzwonka też chyba nie ma nic złego.

W sumie to nie wiemy jak sytuacja wyglądała...

 

Za to irytują mnie nieco rowerzyści na moim osiedlu. Czy drogi osiedlowe to autostrady żeby jeździć po chodniku?? Ale jak jeden mąż. Co z tymi ludźmi? Przecież o wiele wygodniej chyba jechać drogą która ma 3m. szerokości, niż chodnikiem który nawet metra nie ma i ma gorszą nawierzchnię...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka dni temu, stoimy sobie na schodach wejściowych do szkoły, zaraz obok bramy która wychodzi na chodnik (i ulicę). Ze szkoły wychodzi nauczycielka, idzie chwilę chodnikiem po czym słychać rowerowy dzwonek non-stop - dopiero potem zza krzaków wyjechał rowerzysta z prędkością 20-25km/h, cały czas dzwoniąc. Przestraszona nauczycielka, starsza kobieta już zresztą, docisnęła się do ogrodzenia, bo chodnik ma może z metr, rowerowy burak przejechał i dopiero wtedy skończył dzwonić.

 

Ma szczęście, że akurat ja tamtędy nie szedłem, bo by pare słów usłyszał na temat swojego zachowania na chodnikach, a w dodatku stałbym tam dopóki nie zjedzie na ulice.;

 

Miło sie czyta że są jeszcze uczniowie, obrońcy starszych nauczycielek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-jadą z dzieckiem do lat dziesięciu lub

-jest zła pogoda (śnieg, silny wiatr, ulewa, gołoledź, gęsta mgła) albo

-chodnik ma co najmniej dwa metry szerokości, a ruch na jezdni jest dozwolony z prędkością ponad 50 km/h, brakuje oddzielonej drogi dla rowerów oraz pasa ruchu dla nich przeznaczonego.

 

Wtedy rowerzysci mogą zgodnie z przepisami jechać po chodniku.

Widać panowie milicjanci byli niedouczeni...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...