Skocz do zawartości

[Rowerzyści] Bezczelność na drogach


mklos1

Rekomendowane odpowiedzi

@kadargo - zapomniałem dodać emoty ;)

 

Wiem dobrze, z kim mam do czynienia, tzn. z jakim typem człowieka.

 

Dla niego wszystko, czego nie określa prawo jest dozwolone.

Prawo nie określa noża kuchennego jako narzędzia do zabijania, i jest legalnie i bez ograniczeń dostępny na rynku,

więc idąc tym tokiem rozumowania... szkoda słów.

Dzięki takim ludziom, musi prawo uregulować obowiązek posiadania licznika rowerowego,

a najlepiej to założyć tablice rejestracyjne na rowery i obowiązkowe przeglądy wprowadzić,

bo inaczej Ci wmówi, że on nie wiedział, że nie można jeździć z niesprawnymi kołami,

w związku z czym to nie on ponosi winę za wypadek który spowodował, ponieważ prawo... gwizdze.gif

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

A kolega mklos1 niech nie rzuca artykułami prawnymi bo ich zastosowanie w polskim prawie jest czysto teoretyczne i niemające nic wspólnego z praktyką prawną i interpretacją prawną przepisów

 

Zatem ponawiam pytanie. Skoro jesteś tak pewny tego, co piszesz na temat jakości radarów drogowych, to czy odważysz się zakwestionować przed sądem wynik z fotoradaru lub radaru ręcznego (o ile się taki pojawi)?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie skomentuję waszego występu bo trafia człowieka jeżeli niby rozwinięci ludzie nie potrafią czytać ze zrozumieniem a szczególnie o rozpoznawaniu przez geo tag człowieka bo niby jak ma to zrobić ??

Nie jestem biegłym z zakresu pomiarów i urządzeń do tego celu przeznaczonych,ale skoro kolega wygrał z tym a trwało to trochę bo wymagało dotarcia do producenta urządzenia to znaczy że można

A dziobulek niech zachowa się lepiej jak struś przestraszony na betonie i mocno walnie łbem to myślenie wróci bo na wyspach mają wsteczne myślenie

Dosyć mam dyskusji z wami bo jak zwykle zawsze jesteście nieomylni i wręcz perfekcyjni w swych wypowiedziach i wywodach myślowych :down: :down: :sick:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dosyć mam dyskusji z wami bo jak zwykle zawsze jesteście nieomylni i wręcz perfekcyjni w swych wypowiedziach i wywodach myślowych

 

Dziwisz się? Wskazałem Ci w ustawie art 8a, na który się można powołać w przypadku wątpliwości. Stwierdziłeś co następuje:

 

A kolega mklos1 niech nie rzuca artykułami prawnymi bo ich zastosowanie w polskim prawie jest czysto teoretyczne i niemające nic wspólnego z praktyką prawną i interpretacją prawną przepisów

Mimo, że kilka zdań wcześniej pochwaliłeś się, że Twój kolega wygrał z radarem w oparciu o brak homologacji (czyli dokładnie z tytułu art. 8a)? Gdzie tu logika wypowiedzi?  :blink:

 

Ogólnie, do tematu radaru drogowego. Zadałem sobie "trud" wylosowania w googlach producenta fotoradarów. Deklarowany błąd pomiaru wynosi +/- 1km/h dla radarów stacjonarnych i +/-2km/h dla videoradarów mobilnych. Dodatkowo producent udostępnia online dokumentację potwierdzającą zgodność typu (czyli to, co wymaga art. 8a). Nawet stare konstrukcje firmy ZURAD (Rapid-2Ka) mają błąd rzędu +/-3 km/h (radar ręczny), ale ich nowe konstrukcje (laser) mają dokładność pomiaru +/-1% (czyli naprawdę nieźle). Dolny próg mierzonych prędkości to zwykle 20 km/h (zatem scenariusz sopocki nie wchodzi w grę).

Zatem nawiązując do pierwotnego tematu... Jeżeli rowerzystę złapie fotoradar, a ten wygląda na w miarę nowoczesny (a nie zardzewiałą budę sprzed 20 lat), to raczej mało prawdopodobne, że uda się wykręcić przez brak homologacji lub z tytułu, że jego błąd pomiaru jest duży.

 

Spójmy prawdzie w oczy. Nastolatek robił sobie żarty, został złapany za rękę "na gorącym uczynku" i próbował się wykręcić w dość nieelegancki sposób (zapewne w wyniku swej niewiedzy)... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

"Rowerzysta JEST winy przekroczenia dozwolonej prędkości, ALE nie może zostać ukarany ze względu na to że nie posiadając licznika nie moze ocenic prędkosci z jaką się porusza". Odstąpienie od kary powołując się na "niską szkodliwość społeczną" jest bez sensu.

Dokładnie tak.

 

 

Radary czy to ręczne czy foto mierzyły z błędem 10km/h to taki pomiar można użyć jako papier toaletowy, a nie dowód przed sądem. Jeżeli jesteś pewny tego co mówisz - spróbuj zakwestionować taki wynik przed sądem.

Wygrałem sprawę przed sądem. Radar Iskra, brak homologacji, na eksperymencie procesowym wyszło, że zawyża prędkość przy włączonej klimatyzacji albo tempomacie.



 

Złożenie do sądu wniosku o uchylenie mandatów zdejmuje z nas obowiązek zapłacenia kary w wyznaczonym terminie. Jeśli sąd przychyli się do wniosku, nie będziemy musieli płacić wcale. Jeżeli jednak sąd uzna naszą winę, musimy liczyć się z tym, że grzywna orzeczona przez sąd może być wyższa niż wysokość mandatu proponowana przez policjanta, a dodatkowo możemy zostać obciążeni kosztami postępowania sądowego. Musimy liczyć się również z tym, że sprawa w sądzie może potrwać kilka miesięcy.

Nie zdejmuje obowiązku. Sąd bada tylko jedną przesłankę czyli czy czyn jest wykroczeniem i podlega ukaraniu. Nie orzeka o grzywnie tylko utrzymuje w mocy mandat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wygrałem sprawę przed sądem. Radar Iskra, brak homologacji, na eksperymencie procesowym wyszło, że zawyża prędkość przy włączonej klimatyzacji albo tempomacie.

 

Chodzi o ten model? http://www.fotoradary.eu/?page=iskra1

Producent teoretycznie udostępnia stosowne dokumenty, ale są niedostępne  :teehee:  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wiedzę że zaczynamy walkę o homologację radaru....

To wam podsunę że radary to homologację mają ale z muszą mieć homologowane źródło zasilania a z tym jest jeszcze większy problem....

 

Zastanawia mnie tylko co wam da to że będziecie ekspertami w wymigiwaniu się od mandatów?

Co więcej co wam da że na tym forum dacie kierowcom  "know-how" jak jeździć szybciej i co tu dużo ukrywać niebezpieczniej DLA NAS rowerzystów?

Wszyscy nie lubimy  fotoradarów... Wiecie a ja je lubię coraz bardziej odkąd dotarło do mnie że jazda zgodnie z przepisami to nie obciach i nie powoduje że dojadę później. I staje się coraz większym ich zwolennikiem codziennie będąc "gwałconym" przez debili na drogach.

 

Mieszkam na osiedlu na którego wjeździe stoi znak mówiący jasno że ludzie i co za tym idzie dzieci mają pierwszeństwo bezwzględne...

Ale jadąc wzdłuż potoku rozrywka (Kraków) możecie rowerem wjechać na to osiedle i nie wiedzieć o tym.

I właśnie taki debil lecący jak by kto do niego ze śrutówki strzelał mało nie rozjechał mi dziecka.

Czemu? Tak bo zaufałem że w miejscu gdzie powinno ono się czuć bezpiecznie bo chroni je prawo mogę stanąć o 2m od niego a nie trzymać na smyczy jak w parkach i na chodnikach.

Żeby było śmieszniej mnie osobiście mało nie rozjechał taki sam debil  w tym samym miejscu.

No ale.

On nie wie że to "strefa zamieszkania" bo wjechał z deptaka.

On nie wie ze ma jechać poniżej 20 a nie 40 bo ograniczenia go obowiązują.

A jak wie to nie wie bo nie ma homologowanego licznika (a być może i żadnego).

 

Wiecie czego oni naprawdę nie mieli? Nie mieli mózgów. Nie oszukujmy się debile etatowi nic więcej.

Przez takich debili na odcinku 200m do domu pokonuję 3 progi zwalniające. :)

Przez takich debili na rowerach będzie trzeba na deptakach przeszkody terenowe stawiać coby rowerowe chłopaki nas nie pozabijały(połamały)

 

W Krakowie wielki płacz bo chcą nam zrobić rowerową obwodnicę starego miasta :) Wiecie czemu płacz? Bo chcą oddać planty pieszym we władanie. :) I płacz że nie będzie się dało do ławki na plantach rowerem dojechać!!!!!

Przejście się po płycie rynku z dziećmi jest normalnie dla maluchów niebezpieczne bo co chwila mija was "pieprzony hipster" który ma gdzieś znaki mówiące że pieszy jest tu panem i władcą i co gorsza ma ŚWIĘTE prawo zachowywać się jak bydło z rozwolnieniem umysłu.

 

Widzicie zależność? 

 

SM jest zła bo rowerzysta nie jest niebezpieczny....

G..... prawda panowie. Ten smarkacz dostanie szybkie i "bezpieczne" auto i kogoś zabije bo poszanowanie prawa zostało w nim zabite.

WYGRAŁ!  Uniknął konsekwencji głupoty i przede wszystkim mania w poważaniu innych na drodze.

 

 

A teraz dwa przykłady.

Mój ulubiony. Ciemna D.... na drodze. Czarny rower czarny ubiór czarna czapla czarna ulica.... Mało debila nie rozjechałem bo był idealnie zamaskowany.... Była by moja wina bo gość był na drodze z pierwszeństwem.... :) 

Co więcej miał lampę.... Tak panowie w lusterku zobaczyłem żarzącą się żarówkę.

On zapewne jest przekonany że jest ok przecież ma lampę.... A że go nie widać....

Jak policja a nie daj Bóg SM go ukarze to będzie męczennikiem bo przecież miał lampę....

 

 

Głupota czy już totalne manie w D.... przepisów?

 

Kolejny to mój idol.

Jedzie bałwan rowerem  a z przystanku rusza autobus.... Wiecie co zrobił nasz kolega cyklista?

TAK!!!!  Pojechał nie ustępując pierwszeństwa autobusowi!!!!

 

Debil ma gdzieś siedzących w autobusie kilkudziesięciu jak nie kilkuset pasażerów niech się wleką za jego jakże ważnymi 4literami.

Ma gdzieś przepisy i wszystkich innych.  On ma mieć przejazd bo przecież jak to tak żeby rowerzysta się musiał zatrzymać...

Zgadnijcie co by było jak by jakiś "stronniczy i wredny" SM go raczył ukarać mandatem?

Pewnie byśmy usłyszeli jaki biedny terroryzowany rowerzysta bo skąd on mógł wiedzieć ze jest coś takiego jak przepisy....

 

Zdębiałem do reszty jak zobaczyłem dokładnie taki sam obrazek drugi raz dwa dni później.  Nowa moda?

 

Prawda jest taka że jak ktoś mi mówi że rowerzyści to "banda debili i terrorystów" to nie mam panowie argumentów żeby z tym walczyć.

Tacy właśnie jesteśmy.

 

Nagminnie jest wyprzedzanie aut stających na przejściach!!!!

 

Też ładny obrazek widziałem  jak ROWERZYSTA  nie ustąpił pierwszeństwa drugiemu ROWERZYŚCIE  wyprzedzając samochód który staną żeby ustąpić pierwszeństwa :)

 

 

Widzicie do czego prowadzi wasze oburzenie na radary? 

Sopot i ich ograniczenie jest przykładem arogancji płynącej wprost z naszych umysłów.

Nie zwolnimy bo to ujma na naszej dumie....

Strefy zamieszkania dobitnie pokazują że nie chodzi o prędkość bo 20/h to nie za mało żeby utrzymać równowagę ale o manie gdzieś wszystkiego i wszystkich.

 

Wczoraj jechałem wałami wiślanymi i byłem zaskoczony że ddr była prawie pozbawiona pieszych....

Za to z przykrością obserwowałem jak szybcy chcący wyprzedzić zatory na ddr przepychali się chamsko i mijając na milimetry pieszych na ich części wałów!

Szczytem chamstw był debil który zaczął dzwonić na ludzi wchodzących NA PRZEJŚCIE przez ścieżkę rowerową!!!!

 

Rowerzyści stają się pretendentami do tytułu najbezczelniejszej grupy na drogach.

Sporo na tym możemy stracić.

 

Ja jestem za łączeniem ruchu samochodów i rowerów ale z taką kulturą to niewykonalne.

Na świecie standardem są strefy gdzie ruch ludzi rowerów i tramwajów (czasem i aut) odbywa się jedną przestrzenią. Jest oczywiście ograniczenie prędkości i zastanawia mnie czy u nas rowerzyści będą umieli się dostosować?

W Krakowie widać że nie umieją.  Na terenie niemal całej starówki są gośćmi a mimo to gwałcą pieszych.... Wielu z nich ma naklejki mówiące jasno ze należą do grupy radykalnych terrorystów (karków miastem rowerów). 

 

Kolejny przykład to taki oklejony terrorysta na ul. Stradom. Korek (a raczej lekkie zatwardzenie) i kolega nie myśląc wiele wjechał na chodnik i... Zaczął dzwonić na ludzi!!!!

Zastanawia mnie czemu nie mógł pojechać z autami?

Do końca ulicy dojechałem w momencie kiedy on przejeżdżał przez przejście pod wawelem więc nie spowolniło by go to.

Czemu nie wjechał na torowisko tylko wybrał cholernie wąski chodnik pełen ludzi?

 

Wiecie czemu? Bo jest bezkarny. Bo manie w D przepisów jak i norm społecznych jest powszechne i akceptowane.

Bo na tym forum zamiast napisać ze kolega od fotoradaru to zwykły głupi gnojek nie szanujący prawa to go bronimy i tłumaczymy.

Jak chce się ścigać z radarem to niech zorganizuje akcje poprosi policje znajdzie sponsorów i wynajmie tor.....

To co zrobił jest zachowaniem znamiennym dla bydła i trzeba tępić coby się nam bydło nie rozpełzło po drogach.

 

Ja naprawdę chciał bym puścić dzieci przed blok nie bojąc się że jakiś bydlak będzie udowadniał SM i sobie że skoro nie ma licznika to może szybciej niż przepisy i zdrowy rozsądek mówią. 

Niestety podejście wielu doprowadza do tego ze jedynym bezpiecznym miejscem gdzie dziecko można puścić "bez smyczy" to zamknięty wybieg.

Parki skwery osiedla stają się królestwem debili bez liczników albo z niehomologowanymi licznikami.

Tak jak kiedyś osiedlowe dróżki były królestwem debili w zdezelowanych BMW ;)

Poziom inteligencji i podejścia do tematu ten sam, zresztą tak samo jak potrzeba "przedłużenia swojej wątłej męskości".

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[.. ciach ..]

Jaka gorycz przez Ciebie przemawia. (Nawiasem mówiąc zdziwiłem się, że to Twój post, bo zwykle nie robiłeś żadnych w swoich długich wywodach, przez co strasznie się je ciężko czytało).

 

Trochę się zgadzam z tym co piszesz:

1) radary są ok (nie obchodzi mnie to, że to dla pieniędzy, jak dla mnie mogłoby być tak jak we Francji, do tego odcinkowe pomiary prędkości)

2) kultura kierowców aut / rowerów ogólnie nie jest zbyt wysoka, ale nie uogólniam

3) rzeczywiście na ulicach panuje egoizm (patrz p. 2), z którego wynika wiele wpisów w tym temacie i w temacie o kierowcach

4) zgadzam się, że jeżdżenie przepisowe to nie obciach (sam zacząłem tak jeździć dość niedawno i - da się! - chociaż jest strasznie frustrujące kiedy wyprzedzają cię hordy aut, których kierowcy nie przestrzegają przepisów) (moja Żona kiedy zacząłem jeździć przepisowo, sama poczuła się pewniej za kierownicą, bo zauważyła, że tak też można jeździć - wcześniej była przyzwyczajona do moich wysokich prędkości i podświadomie czuła, że sama też tak musi jeździć)

 

Odnośnie kwestii "rowerzyści i chodniki / bulwary / DDRiP / przejścia dla pieszych (też przez DDR)" - tam wg. prawa pieszy ma pierwszeństwo i powinniśmy go puścić, choć często tego nie robimy - sam np. przejeżdżam przed pieszym lub za nim, nawet jeśli ten jest jeszcze na pasach (co oczywiście nie powinno mieć miejsca, ale robię to na tyle uważnie, że nic nikomu się nie dzieje)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wiecie a ja je lubię coraz bardziej odkąd dotarło do mnie że jazda zgodnie z przepisami to nie obciach i nie powoduje że dojadę później. I staje się coraz większym ich zwolennikiem codziennie będąc "gwałconym" przez debili na drogach.

Kurcze, a jeszcze nie tak dawno twierdziłeś, że po Krakowie nie da sie jeździć zgodnie z przepisami i że najwidoczniej jestem ciota skoro przepuszczam rowery i pieszych bez wyjątków ;) Co się zmieniło przez rok?

Ale ogólnie zgoda, z większością wypowiedzi z mała uwagą - problem rowerzystów bierze się nie z tego że są inni niż reszta uczestników ruchu tylko z tego, że zgodnie lub niezgodnie z przepisami ich ruch często jest wymieszany z pieszym. Jednak samochody są w jakimś stopniu separowane od ruchu pieszego.

 

Kolejny to mój idol. Jedzie bałwan rowerem a z przystanku rusza autobus.... Wiecie co zrobił nasz kolega cyklista? TAK!!!! Pojechał nie ustępując pierwszeństwa autobusowi!!!!

Niestety autobus nie ma pierwszeństwa wyjeżdżając z zatoczki w obszarze zabudowanym. przepis jest tak napisany aby nikt nic nie wiedział:

 

Art. 18. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię.

 

Co to jest ta potrzeba? Coby było śmieszniej dalej jest tylko lepiej:

 

2. Kierujący autobusem (trolejbusem), o którym mowa w ust. 1, może wjechać na sąsiedni pas ruchu lub na jezdnię dopiero po upewnieniu się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego.

 

Mam znajomego kierowce MPK w Krakowie - w takim przypadku orzekana jest wina kierowcy autobusu :(

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby ci ułatwić uproszczę to złożone zdanie.

 

"Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest obowiązany zmniejszyć prędkość aby umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię."

 

Wiesz co znaczy to proste zdanie?

A  żeby było śmieszniej ten przepis nakazuje ci " w razie potrzeby zatrzymać się

Wiem że masz problem z prostymi sformułowaniami ale tu wszystko jest jasne.  Dla ciebie... "w razie potrzeby" oznacza ni mniej ni więcej że w przypadku jak zwolnienie nie wystarczy żeby "umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu"  trzeba się zatrzymać aby mu to umożliwić.

 

Proste?

 

Do pierwszego wywodu się odniosę (albo i nie) jak podasz mi konkretnie gdzie i kiedy  tak twierdziłem bo mi się szukać nie chce :) choć ciekaw jestem czi jeśli to czemu tak napisałem.  (chyba nie masz na myśli tego http://www.forumrowerowe.org/topic/116190-ruch-drogowy-nowe-przepisy-dt-rowerow/page-11?do=findComment&comment=1107270)

 

 

@blat23 nie gorycz :) Po prostu drażni mnie bronienie głupoty w imię źle rozumianej solidarności.  Tak samo jak bronienie głupoty w celu udowodnienia sobie że własne winy są mniejsze bo inni też. 

Czego żadnych nie robiłem??

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja Ci napiszę, że dla mnie to jest jasne. Nauczono mnie ponad 25 lat temu, że:

1. Jestem obok autobusu włączającego migacz - jadę dalej.

2. Jestem za autobusem - zwalniam lub zatrzymuję się, (jednocześnie dając sygnał światłami że to robię - ale to dodatek ode mnie)

Dla mnie jest to logiczne. Ale jak to w polskim prawie jest nie da się tego zostawić tak jak to powinno być, bo oczywiście trzeba dodać, że to jednak kierowca autobusu ma sprawdzić czy swoim manewrem nie spowoduje zagrożenia. Jednym słowem przerzuca się odpowiedzialność na kierowce autobusu. To że kierowca ma zachować, dostosować, a w razie potrzeby zatrzymać się jest przekreślone drugim ustępem. Jak pisałem znajomy kierowca MPK ma wytyczne od szefostwa, że mają nie egzekwować swojego prawa bo... policja i sądy grodzkie orzekają winę kierowcy autobusu, w ostateczności współwinę.

Przypomnij sobie orzeczenie komendy policji z przytoczonego linku do dyskusji (tak o tamtą dyskusję mi chodziło) - tam też orzeczenie/interpretacja było że zgodnie z art. 3 ostrożność i nie powodowanie zagrożenia obowiązuje tylko rowerzystów a nie wszystkich uczestników ruchu. Tak samo ustęp 2. art. 18 przerzuca większą odpowiedzialność na kierowcę autobusu. Bo jakże inaczej rozumieć sytuację, gdy ktoś nie ustąpił ci pierwszeństwa w wyniku czego dochodzi do kolizji i wina jest po twojej stronie (nie zastosowałeś się do ustępu 2).



 

Wiem że masz problem z prostymi sformułowaniami ale tu wszystko jest jasne.

Wiesz że nieładnie dyskusje prowadzić na zasadzie ad person? Poprawną i grzeczną forma jest jasne wytłumaczenie jaka jest właściwa interpretacja danego przepisu. Niegrzecznym i niepoprawnym jest wmawianie komuś, że ma z czymś problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jaca911 właśnie takie niezrozumienie przepisów jest podstawą "wojen na drogach"

Kierowca autobusu ma zachować szczególną ostrożność ale nie zmienia to faktu że rowerzysta którego dałem za przykład złamał przepisy i zachował się jak burak. 

Problem polega tylko na tym że powinien być tam SM i władować rowerzyście mandat. Wtedy by się kretyn nauczył a ty byś nie płakał nad losem kierowców MPK. 

Prawda jest tez że często nasi kochani kierowcy zapominają (nader często) o kierunkowskazach jak i ryją się wprost w  auto które ich mija jak oni zechcą się włączyć do ruchu nie informując o tym. Ale w Przytocznej sytuacji rowerzysta miał w 4literach przepisy bo miał miejsce i sposobność do ustąpienia pierwszeństwa które JASNO zapisane jest w przepisach. Gdyby był choć w połowie długości autobusu słowa bym złego nie powiedział ale był ZA NIM!

 

I naprawdę mało mnie obchodzą tkliwe historie chłopaków z MPK. Nieudolność ich prawników też.

Prawo mówi jasno że masz ustąpić. A to że nakłada na kierowcę autobusu obowiązek sprawdzenia czy na jego wysokości nie ma przeszkody albo czy nie wyjedzie pod auto które nie ma szans wyhamować to już zupełnie inna bajka i nie znosi pierwszeństwa tego pierwszego. Tak samo nie zmienia to faktu ze nasz rowerzysta miał w dupie przepisy.  

Jak tego nie rozumiesz to nie powinieneś używać żadnego środka transportu poza zelówkami butów. 

 

Istotą tu jest to że gro nie przestrzega przepisów licząc na to że ktoś musi zachować szczególna ostrożność. Problem i tragedia jest wtedy gdy ten drugi nie zachowa tej ostrożności albo się zwyczajnie zagapi.  I nie jest to wina przepisów a takiego pokrętnego myślenia jak twoje i braku czytania ze zrozumieniem. 

A dokładniej czytania takiego żeby wyszło że zawsze ja mam pierwszeństwo a jak go nie mam to i tak ktoś inny musi zachować szczególna ostrożność. 

 

 

I co do czytania ze zrozumieniem to podtrzymuje. ;)  Poćwicz rozumienie intencji piszącego bo na razie to mam wrażenie że szukasz jak by tu kota do góry ogonem wywrócić. Tak jak wyszło ci ze ja pisze że nie da się jeździć zgodnie z przepisami :D 

 

Nie jest to przytyk osobisty tylko sugestia żebyś przestał bronic warchołów na drogach wyszukując na siłę niejasności których nie ma podpierając je sądami które jak wszyscy wiemy są niezawisłe i jak wreszcie będą "zawisłe" to może zaczną być sprawiedliwe i orzekać zgodnie z prawem. 

Prościej.... nie tłumacz patologi patologią ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KrisK - problem jest w tym, że ja rozumiem ten zapis tak samo jak Ty, problem jest w tym, że policja i sędziowie rozumieją go inaczej. Co gorsza inaczej rozumie go większość kierowców - zdecydowanie więcej widuje kierowców niewpuszczających autobusy niż rowerzyści.

Takie małe pytanie, dlaczego kierowcy autobusów dziękują mi światłami awaryjnymi gdy zrobię to co nakazuje mi UPoRD?

Czyli co problemem jest edukacja kierowców, funkcjonariuszy i sędziów? Czy jednak prawo jest tak napisane, że pozwala na różne interpretacje i orzeczenia? 

Dla mnie jasnym jest że ART 3 wspomnianej ustawy wystarcza w większości przypadków i tak pamiętając o nim kierowca autobusu nie powinien wjeżdżać w samochód będący na pasie, który chce zająć. Tak samo kierowca jadący droga z pierwszeństwem powinien zrobić wszystko by nie uderzyć w wyjeżdżającego spod podporządkowanej, tak samo pieszy powinien mieć na uwadze, że mimo iż na pasach ma pierwszeństwo nie może wejść na nie tak by spowodować wypadek. Dlaczego więc idea tego artykułu jest powtarzana np. w części o zachowaniu się w okolicy przystanków? Przez te dodatkowe zapisy stworzono bezsensowną furtkę dla różnej interpretacji jasnej wydawałoby się sytuacji.

Dlaczego w sytuacji drogi z pierwszeństwem nie ma takiego zapisu o upewnieniu się że wjeżdżając droga z pierwszeństwem na skrzyżowanie nie spowodujemy niebezpieczeństwa? Żeby sytuacja byłą klarowna i jasna. A w przypadku autobusu wprowadzono... zamęt - dobre słowo? Czyżby pierwszeństwo samochodu na drodze głównej był hardziejsze niż pierwszeństwo autobusu wyjeżdżającego z przystanku? Skoro nie to dlaczego tylu kierowców go nie udziela autobusowi? Bo jednak część odpowiedzialności wylądowała na kierowcy autobusu.

 

BTW Dlaczego drażni Cię tak bardzo niepuszczanie autobusu przez rower a nie przez samochód? Mam nadzieję że tylko dlatego że to temat o rowerzystach ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jaca911 nie drażni mnie mniej ani bardziej ale do cholery piszemy tu o rowerzystach :D  Nie szukaj zaczepki bo twoje ostatnie zdanie jasno pokazuje że cały czas próbujesz znaleźć jakiś haczyk żeby  udowodniając mi że czepiam się rowerzystów a kierowców już nie zdyskredytować sens moich wypowiedzi. 

 

Nie nie drażni mnie mniej jak nie ustępują kierowcy, może nawet drażni mnie bardziej.  Choć jak zobaczyłem bęcwała holującego autobus za sobą do następnego przystanku to zastanawiałem się jaka papkę mu wlali zamiast mózgu i byłem ciekawy jak bardzo sardynki z autobusu są wkurzone na rowerową brać. 

Z tego powodu drażni mnie bardziej bo oprócz łamania przepisów (to drażni mnie tak samo) dołożył skrajni samolubne podejście które mnie drażni oddzielnie i dodatkowo bo przez niego jak wsiadam na rower dla wielu staje się wrogiem publicznym nr 1. 

 

Rozumiesz teraz? 

 

 

Twoja diagnoza z edukacją jest jak najbardziej trafna. 

Czy to edukacja? Czy strach przed wyśmianiem? 

Popatrz SM poszła do sadu bo debil złamał przepisy i odmówił przyjęcia mandatu :) 

Widzisz jak na nich psy wieszają? Wiesz jak ci ludzie którzy wykonują swoje obowiązki się muszą czuć?

 

Co do sądów to pozwól że sobie darujemy bo wyroki w Polsce to temat rzeka.   Cejrowski powiedział kiedyś  "WSZYSCY WON" Wiesz czemu? 

Weź pod uwagę że trzy instancje potrafią dać skrajnie różne wyroki w tej samej sprawie.... 

 

TO NIE JEST WINA PRAWA!!!!

 

Co do tego czy policja interpretuje ten konkretny przepis inaczej? Sam widziałem jak policja wyłapała gościa który nie zatrzymał się żeby wpuścić autobus.... Wiem chłopakom albo się nudziło albo brakowało do normy mandatu ale jednak.... 

W kwestii wypadków to weź pod uwagę że jeśli kierowca autobusu nie przyjmie mandatu to sprawa pójdzie do sądu i biegły będzie oceniał czy zajechał drogę autu nie mającemu szansy ustąpić pierwszeństwa (nie zachował należytej ostrożności) czy kierowca auta miał w D to że autobus się włączał. 

 

Ja widziałem jak ikarus przeciągnął samochód stojący w korku :) Tak to była wina kierowcy autobusu. 

 

 

W kwestii szczególnej ostrożności jak masz pierwszeństwo na skrzyżowaniu już na tym forum był temat wałkowany i nawet chyba Tobie ktoś to tłumaczył. 

Masz zachować. i mówią o tym przepisy. Nie pomijaj wstępów jak czytasz książki bo czasem są kluczem do zrozumienia reszty ;) 

 

Jeszcze raz powtórzę problem polega na tym że nie ma policji na ulicach. Na tym że nie wyłapują debili. 

Powinno ich być więcej i powinni karać mandatami i upominać. 

A tu się robi krecia robotą bo jak ktoś zostanie ukarany za nie manie światła albo o zgrozo za bezczelne łamanie ograniczeń to jest pokrzywdzony. 

To jest problem!!!! 

A taki ton dyskusji go nasila. 

Ja pisze o debilu na rowerze a ty choć wiesz że to debil zaczynasz go tłumaczyć :( 

Tak właśnie hodujemy masę ignorujących przepisy debili bo wielu młodych uzna moje stwierdzenia za "wywody mohera"  a twoje za fajne luzackie i przede wszystkim wygodne podejście :) 

U nas zatrzymanie prze policję jest traktowane jak krzywda :)  A złamanie przepisów i nie zatrzymanie jak jakaś chora nobilitacja. 

Niektórzy rowerzyści nie zatrzymują się na żądanie SM i się tym chwalą !!!!!  

Tak nic nie osiągniemy w kwestii kultury i bezpieczeństwa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

No wiedzę że zaczynamy walkę o homologację radaru.... To wam podsunę że radary to homologację mają ale z muszą mieć homologowane źródło zasilania a z tym jest jeszcze większy problem....

Chcesz walczyć z cwaniactwem, a podsuwasz takie propozycje?

 

Ale faktycznie homologacja to nie jest problem, bo to załatwia się raz wprowadzając urządzenie na rynek. Istotą jest wzorcowanie (nie legalizacja jak niektórzy piszą), które musi być okresowo przeprowadzane, by pomiary były dokładne (po prostu okresowa kontrola czy urządzenie działa poprawnie).

A walczyć o to warto, bo według mnie kontrolujący powinni posługiwać się sprawnymi urządzeniami i znać przepisy. Jeżeli ma być szacunek do prawa, to musi być z obu stron, przestrzegającej i kontrolującej.

 

Odnośnie za malej ilości policjantów. Owszem czasami aż prosi się, żeby stali co 100m jak się widzi co ludzie wyprawiają, ale karanie za byle co też nie ma sensu. Raz że będzie budzić poczucie niesprawiedliwości i szacunku do prawa i służb nie przysporzy, dwa poczucie ciągłej inwigilacji da odwrotny skutek, bo ludzie będą spięci i skupią się nie niedaniu się złapać, zamiast na tym co się dzieje na drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Chcesz walczyć z cwaniactwem, a podsuwasz takie propozycje?   

 

 A walczyć o to warto, bo według mnie kontrolujący powinni posługiwać się sprawnymi urządzeniami i znać przepisy. Jeżeli ma być szacunek do prawa, to musi być z obu stron, przestrzegającej i kontrolującej.    

 

 

Mam nadzieję że to wystarczy ci za odpowiedź :) 

 

Brak homologacji bądź nieważna ma mały wpływ na działanie urządzeń i ich dokładność ale problemy z zasilaniem potrafią bardzo zakłamać wskazania :) 

 

Co do policjanta co 100m :) U Niemców całkiem nieźle działa.  Ludzie nie wyglądają na zastraszonych.... I nie wiem czy my czy oni czyją się bardziej inwigilowani... Bo podsłuchów mają chyba mniej niż my? ;) 

 

Policja w funkcji służebnej nie musi być postrzegana jako represja. Oczywiście my obywatele też musielibyśmy zmienić podejście i nie zgrywać wiecznie pokrzywdzonych bo nam nie wolno robić co dusza zapragnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Niemczech wcale nie ma policjanta co 100m. Są widoczni ma ulicach ale czy jest ich znacząco więcej niż w Polsce, nie jestem przekonany. To raczej jest tak, że ludzie nie mają oporów z dzwonieniem a policja z reagowaniem i skutecznością. Inna sprawa to kamery... są ich "miliony" w takich miejscach jak na przykład perony bahn po pięć, sześć na co drugim słupie. Skutek? Ano taki, że w środku nocy po ważnym meczu idziesz na metro z rowerem i jesteś cały, zdrów i nadal z rowerem. Inna sprawa to kultura kibiców... wesoła, głośna, nawalona ale bez chamstwa. ;) itd, itd, itd...

 

Oczywiście niemiecki policjant, to zupełnie inny policjant niż polski. Zawsze z uśmiechem i kulturą. Jak trzeba, pokaże drogę do knajpy czy pomoże kupić bilet na metro. Najpierw poucza zamiast od razu karać mandatem. Ale fakt że jak coś się dzieje, to materializują się momentalnie. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...