Skocz do zawartości

[Rowerzyści] Bezczelność na drogach


mklos1

Rekomendowane odpowiedzi

Według mnie jednak o 51 ;) a raport za 2011 z Dla kierowców - Statystyka

 

 

@BikoBiko analiza którą wkleiłeś nie kłania się ani chwilę nad tym ilu z kierowców którzy spowodowali wypadki byli również ofiarami tych że. I co zmniejsza to ich winę?

 

I znowu w zacytowanym opracowaniu pojawia się liczba 50-60 co nie współgra z podawanym raportem policji.

Jest też farsą pisanie o promilach w momencie w którym rowerzyści spowodowali przeszło wypadków 1800 i rannych (samych pieszych) jest 135. To już nie promil a procent i to nie mały.

Cały czas wszyscy piewcy jaki to rower bezpieczny epatują się liczbą porównaną do ogółu.

Gdyby na tej podstawie patrzeć to całkiem nieźle wypada motor który jest wielokrotnie szybszy i cięższy od roweru.

Możecie się tymi promilami epatować ale nie zmieni to faktu że w ~7% wypadków spowodowanych przez rowerzystów ucierpiał pieszy. Patrząc na proporcje ilości wypadków samochodowych do ilości rannych w tych wypadkach sprawa przestaje być taka oczywista bo okazuje się że jak wzrośnie liczba rowerzystów i wypadków to nagle przestaną liczby tak ładnie wyglądać.

Wiem że to boli ale wyłączcie fanatyzm a zobaczycie że wcale to fajnie nie wygląda. Dalsze pianie jakie rowery są bezpieczne jedynie może powodować kolejny trwający latami problem z bezpieczeństwem.

 

Co do jazdy na pamięć to likwidacja znaków i zamiast nich stosowanie pierwszeństwa z prawej wszędzie na obszarach "starego miasta" (dla przykładu w Krakowie wszystko od rynku do ATW +Kazimierz i pewnie jeszcze trochę )

Wymusiło by to raz że zwolnienie dwa najnormalniej myślenie bo każde skrzyżowanie za każdym razem było by "inne" a trzy dalo by więcej czasu na uważanie na drodze zamiast "czytania znaków". No i oszczędność na oznakowaniu można by wykorzystać na pasy dla rowerów :).

A co do delikwent co tłumaczy ze nie wiedział że ograniczenie... A czy jak ktoś wsiądzie w pożyczone auto i na 30 pojedzie 60 to zwolni go to z mandatu? Jakoś nie widzę tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyrok bedzie taki, ze nie zostanie ukarany bo przyjal linie obrony, ze z miejsca, z ktorego wyjechal nie bylo ograniczenia. I bedzie mial racje.

 

Moim zdaniem to nie przejdzie, bo każdy pojazd, który wyjeżdża z posesji pomiędzy posesją a fotoradarem nie ma ponowionego znaku, będzie mógł twierdzić tak samo...

Nauka czasami boli. Młody mecenas miał problem w tym, że zanim zasięgnął wiedzy i porady, to poleciał z mandatem do telewizji, zamiast do prawnika. Najpierw twierdził, że ograniczenia prędkości w ogóle nie obowiązują rowerzystów, bo nie ma takiego zapisu. Ktoś mu wytłumaczył, więc uczepił się licznika. W tej kwestii też chyba został uświadomiony. Teraz przyjął najbardziej rozsądną linię, ale to też nie przejdzie.

Materiał w TVN był, rano jakoś. Były ujęcia jak stoi przed sądem i ktoś mu komórką zdjęcie robi. Minę miał nietęgą, więc chyba zrozumiał, że ukręcił na siebie niezły bicz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chociaż by z tego powodu że jak ktoś robi prawo jazdy to robiąc kurs uczy się innych przepisów niż będą go obowiązywać jak zda. I należy takie sytuacje minimalizować.

 

Kolejna sprawa że jednak ludzie uczą się pewnych zachowań i przyzwyczajenie się do nowych zajmuje czas. I jest to okres bardzo niebezpieczny dla np rowerzystów. Jak wprowadzono zapis o pierwszeństwie roweru na ddr przed skręcającym pojazdem to wielu rowerzystów zaczęło go NATYCHMIAST egzekwować nie myśląc że do wielu kierowców to jeszcze nie dotarło a wielu ma jeszcze stare nawyki.

No widzisz, na to nie zwróciłem uwagi.

 

Z tego co pamiętam, to w okresie tuż po zmianie było mniej wypadków. W analizach przypisywano to wzmożonej kampanii informacyjnej. Musiałbym poszukać materiałów na ten temat.

 

Odnośnie cyferek z raportu jaki podałeś.

Liczba poszkodowanych pieszych na jeden wypadek, gdzie sprawcą jest:

-samochód osobowy: 1,178, zabitych na wypadek 0,077, rannych 1,101

-rower: 1,063, zabitych brak, rannych 1,063

-motocykl: 1,557, zabici 0,057, ranni 1,5

 

No to nadal próbuj dowodzić, że rower nie powoduje mniejszych szkód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No różnice są po prostu porażające jak na to jaki rower jest bezpieczny :D :D :D

Zobacz o ile większa masa ile większe prędkości i jak niewielkie różnice w liczbie rannych...

Pomijam zupełnie że statystyki poza "zwykłymi wypadkami" ujmują też pospolitych morderców którzy ograniczenie traktują jak sugestię żeby przypadkiem wolniej nie jechać no i tych co uważają ze jeden do 10 drinków nie zaszkodzi bo oni są bezpiecznymi kierowcami. Są to bardzo "ofiaro żerne" wypadki przy dużych prędkościach które by były marginalne gdyby poszanowanie prawa i brak przyzwolenia na jego łamanie było choć minimalne.

 

Co ciekawe ci kierowcy stoją w jednym szeregu z wieloma rowerzystami którzy jakoś tak podobnie krzyczą. Fotoradary beeee bo my choć za szybko to bezpiecznie jeździmy i pozwólcie jeździć na rauszu... Szczególnie dobrze pokazuje jakie reakcje wywołuje karanie rowerzystów złapanych na fotoradar. Wielkie oburzenie i sprzeciw.

http://www.tvn24.pl/pomorze,42/fotoradar-zlapal-golasa-na-rowerze-tlumaczyl-ze-mial-stringi,280904.html

Macie następnego intelygenta który manifestuje całym sobą kulturę rowerową.

Ot tak świadomie łamiemy przepisy bo to przecież na rowerze bezpiecznie :D :D Zwykłe bimbanie z prawa i NIC więcej. Podejrzewam ze wcześniejszy przykład zresztą nie był niczym innym.

Żadnemu rowerzyście fotoradar nie powinien przeszkadzać wprost przeciwnie powinniśmy się cieszyć z każdego dodatkowego bo one dają nam duże prawdopodobieństwo że debile zostaną wyeliminowani a my w razie wypadku dostaniemy z małą prędkością która zwielokrotnia nasze szanse na wyjście z stosunkowo niewielkimi obrażeniami z zdarzenia. I o dziwo tak nie jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę uważasz, że ranni są "uszkodzeni" tak samo przy spotkaniu z autem i rowerem? Hmmm...

 

Co do radarów, pełna zgoda. W innych krajach jest ich więcej i to działa. Jeśli zaś chodzi o alkohol to w Niemczech jest dla rowerzysty limit 1,6 promila i uznano, że jest ok... bo faktycznie tak jest. Ale do tego trzeba kultury picia jak i tej osobistej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kadargo widziałem kilka potrąceń na własne oczy i dla tego się upieram :)

Oczywiście że są wypadki w których nie chroniony nie ma żadnych szans ale duża część wypadków w mieście zdarza się przy niewielkich prędkościach i obrażenia nie odbiegają diametralnie. (Nie zmienia to też faktu że idąc można kogoś tak nieszczęśliwie potrącić ze ten upadnie ostatni raz w życiu )

Widziałem też zderzenie dwóch rowerów i efekty i nie były ani fajne ani do zbagatelizowania. Zapewniam cię że nie chciał byś zostać trafiony z boku uderzony przez rowerzystę wysadzanego z siodła a potem przygnieciony...

Przy obecnym stylu (a raczej jego braku) takich zderzeń będzie przybywać tak samo jak klasycznych "otarć" które w wypadku aut kończą się na warstwie lakieru a w naszym na wywrotce. Zresztą najechań na pieszych też nie ubędzie z podejściem jakie tu na tym forum wielu prezentowało coby mijać na milimetry babcie...

Niestety jeżdżąc więcej autem niż rowerem na ten moment mogę z całą stanowczością powiedzieć że zachowań niebezpiecznych widzę o wiele więcej wśród rowerzystów niż u kierowców. Na razie rowerzystów jest mało ale w miejscach gdzie te ruch jest nasilony jeździ się bardzo nieprzyjemnie.Co więcej są miejsca gdzie cwaniaki się ryją a natężenie ruchu jest takie że upadek z dużym prawdopodobieństwem pociągnie inne osoby.

 

Co do nieszczęsnych Niemców i ich alkoholu to chciałem nieśmiało zwrócić uwagę że chcą obniżyć dopuszczalny limit alkoholu do całej okrągłej 1 choć są głosy że powinno się do 0,5.

Ciekawe czemu skoro ich limit jest taki cudowny? Skoro nie ma wypadków i ofiar to po co? Tak na złość?

Kolejna sprawa że ja wielokrotnie podaję Niemcy jako przykład kultury jazdy ale nie zmienia to faktu że oni wypadków mają całkiem sporo powiedziałbym że są przodownikami. Od lat pracują usilnie nad poprawą bezpieczeństwa i różnica między tym co było 20lat temu a jest teraz jest kolosalna.

I Jeszcze jeden ich postulat to czarne skrzynki. :) I choć jestem przeciwnikiem takich rozwiązań to jak wsiadam do auta/na rower to często staję się zwolennikiem.

 

Wsiadając do auta jak i jadąc rowerem zgodnie z przepisami i poszanowaniem innych uczestników czuję się u nas jak intruz zawalidroga... I jak jeszcze na drodze powiedzmy że jestem przyzwyczajony to przykre jest to jak się jedzie po DDR. W końcu to właśnie to środowisko wytyka chamstwo i łamanie przepisów kierowcom.

Na ten moment wygląda to tak jak by chamstwo przesiało się na rower.

Sorry ale teraz więcej kultury (i coraz więcej) jest wśród kierowców na jezdni niż na ddr.

No ale skoro rower jest tak bezpieczny a mandaty rzadko dają to czemu się dziwić? A i najważniejsze jak palant na rowerze dostanie mandat to pokrzywdzony przez system władzę policję straż miejską a jak odmówi przyjęcia to jeszcze dyskryminowany przez sąd i wielce zdziwiony że dostaje wielokrotnie więcej niż od policji/SM.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

To jest dobry fragment:

 

A przecież nietrudno sobie wyobrazić sytuację, że rowerzysta zajeżdża drogę kierowcy, który gwałtownie skręca, omija przeszkodę, ale traci panowanie nad samochodem i zatrzymuje się na latarni. Kto zapłaci w takiej sytuacji za naprawę? Kierowca - z własnej kieszeni lub własnego ubezpieczenia AC. A następnie zapłaci wyższą składkę...

 

Autor artykułu chyba żyje w przeświadczeniu, że jak nie ma ubezpieczenia OC, to nie ma odpowiedzialności. OC to ochrona posiadacza tegoż OC przed roszczeniami osób trzecich (Third-Party-Liability na zachodzie to się nazywa) - nie znaczy to, że jak nie mam OC to tych roszczeń magicznie nie ma. W przedstawionej sytuacji, która notabene jest niejednoznaczna nawet w sytuacji gdyby to był samochód vs samochód, powinna wyglądać następująco:

1) kierowca wzywa policję - spisanie zeznań

2) ustalany jest winny zdarzenia, może być drogą sądową jeśli nikt się nie przyzna

3) kierowca samochodu naprawia go ze swojego AC, TU występuje z regresem na sprawcę, po załatwieniu regresu kierowca powinien zweryfikować, że zapis o szkodzie został usunięty z bazy UFG. W pewnych sytuacjach TU może nie zdecydować się na regres, co oznacza brak możliwości usunięcia szkody z bazy UFG.

4) jesli kierowca nie ma AC, lub nie decyduje się na likwidację szkody z AC, to może wstąpić na drogę sądową, gdzie na końcu kierowca roweru zostanie najprawdopodobniej obciążony zarówno wszystkimi kosztami sądowymi (kosztami wszelkich ekspertyz wykonanych przez kierowcę auta, jak również kosztami prawnika kierowcy itp.), oraz nakazana zostanie wypłata odszkodowania

 

Jaki z tego wniosek? Jak się jest kierowcą auta - dobrze jest mieć dobre AC, a czasami warto również rozważyć zakup OP (Ochrona Prawna - czyli pomoc prawna w ramach ubezpieczenia) jak się dużo jeździ. Rowerzysta, który sporo jeździ po mieście powinien sobie wykupić OC w życiu prywatnym (tak to się nazywa) - często do kupienia jako dodatek do ubezpieczenia nieruchomości, rzadziej jako samodzielny produkt. Takie OC w życiu prywatnym to się przydaje również rodzicom, bo chroni przed roszczeniami osób, którym szkodę wyrządziły dzieci ubezpieczonego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym obniżeniem limitu w DE, to tylko wyborcza/polityczna próba szukania poparcia w konserwatywnym elektoracie. Co do wypadków chciałbym zwrócić uwagę na ilość aut. Większość zdarzeń to zwykłe stłuczki. Prawdziwe wypadki są na autostradach i ze względu na częściowy brak ograniczeń prędkości, faktycznie są już z "grubej rury" w miastach to rzadkość. Chciałbym żeby w Polsce było tak bezpiecznie i kulturalnie na drogach jak właśnie w Niemczech.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobacz o ile większa masa ile większe prędkości i jak niewielkie różnice w liczbie rannych...

Bo jak zwykle to nie jest takie proste, a podawane dane ubogie. Na przykład nie ma zestawienia dla poszczególnych grup, gdzie doszło do zdarzenia. Taki wynik rowerzystów może być spowodowany dużo częstszą interakcją z pieszymi, czyli jazda po chodniku (chodnik, ciąg pieszo rowerowy).

Samochody to na ogół potrącenia na przejściach, więc mimo wszystko mniej okazji do zderzeń. Pytanie jeszcze co siedzi w poszczególnych kategoriach, bo przejechanie pieszego na przejściu, to może być "nieprawidłowe przejeżdżanie przejść" albo "nieudzielenie pierwszeństwa".

 

Różnica rzecz względna. Między osobowymi, a rowerzystami jest to około 11% różnicy w poszkodowanych. Powyżej błędu statystycznego, to chyba znacząca różnica? Brak zabitych pieszych przez rowerzystów, chyba też o czymś świadczy?

 

Przy obecnym stylu (a raczej jego braku) takich zderzeń będzie przybywać tak samo jak klasycznych "otarć" które w wypadku aut kończą się na warstwie lakieru a w naszym na wywrotce. Zresztą najechań na pieszych też nie ubędzie z podejściem jakie tu na tym forum wielu prezentowało coby mijać na milimetry babcie...

Nawet jeżeli wszyscy by grzecznie jeździli, to zdarzeń i tak przybędzie. "Styl" jedynie przekłada się na to jak duży będzie wzrost.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym obniżeniem limitu w DE, to tylko wyborcza/polityczna próba szukania poparcia w konserwatywnym elektoracie.

 

YhY i utraty wśród liberałów? Dość karkołomna metoda w lubujących się w piwie i winie Niemczech. @blat23 próbowałeś kiedyś wyegzekwować u ubezpieczyciela naprawę na posiadanym AC i przerzucenie ciężaru na sprawcę bez ubezpieczenia? Tak samo z pieszym czy rowerzystą jedyna droga to sprawa sądowa i modlenie się żeby było skąd windykować no i musi być najpierw kogo pozwać!!!Tak naprawdę na podstawie tego co napisałeś można by obowiązkowe OC znieść całkowicie bo przecież zawsze można by sprawcę podać do sądu jak by sam nie chciał z kasy wyskoczyć. Tylko ilu by zostało bez odszkodowań w kraju pełnym nie mających nic właścicieli sp z o.o.?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co się nie napisze Ty zawsze wiesz lepiej i inaczej niż wszyscy. ;) Pomieszkaj trochę w RFN a przekonasz się, że tu nikt nie chce obniżać tego limitu. Choćby dlatego, że to nielogiczne. Ludzie po paru piwkach zamiast bezpieczne turlać się rowerem do domu po ścieżce czy chodniku, wsiedliby do auta bo nie byłoby różnicy. Trzeba pamiętać, że tutaj rowerzysta to prawie święta krowa i kierowcy na nich nie polują jak w Polsce. ;) Do tego infrastruktura rowerowa jest tak rozległa, że na dobrą sprawę można całe miasto, wszerz i wzdłuż przejechać po DDR.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@blat23 próbowałeś kiedyś wyegzekwować u ubezpieczyciela naprawę na posiadanym AC i przerzucenie ciężaru na sprawcę bez ubezpieczenia?

 

Nie możesz wymusić na TU zrobienia regresu, to jest już sprawa TU jesli jemu przekażesz sprawę.

 

OC ppm jest obowiązkowe dlatego, że potencjalny rozmiar szkód na mieniu i w osobach jest ogromny (dlatego sumy gwarancyjne w OC zostały ustalone na 5mln EURO za szkody na osobach i 1mln EURO za szkody w mieniu). W przypadku kolizji czy wypadku, którego sprawcą jest rowerzysta ryzyko znacznego uszkodzenia zdrowia osób trzecich lub śmierci osób trzecich jest dużo dużo mniejsze, stąd brak wymogu posiadania OC.

 

Tak samo z pieszym czy rowerzystą jedyna droga to sprawa sądowa i modlenie się żeby było skąd windykować no i musi być najpierw kogo pozwać!!!Tak naprawdę na podstawie tego co napisałeś można by obowiązkowe OC znieść całkowicie bo przecież zawsze można by sprawcę podać do sądu jak by sam nie chciał z kasy wyskoczyć. Tylko ilu by zostało bez odszkodowań w kraju pełnym nie mających nic właścicieli sp z o.o.?

 

Patrząc na to w taki sposób, to właściwie w każdej sprawie z Kc można od razu zaniechać dochodzenia odszkodowania, bo przecież "sienieda".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przypadku kolizji czy wypadku, którego sprawcą jest rowerzysta ryzyko znacznego uszkodzenia zdrowia osób trzecich lub śmierci osób trzecich jest dużo dużo mniejsze, stąd brak wymogu posiadania OC.

 

Przeciwnikami OC zwykle są Ci, którym los pozwolił nigdy nie skorzystać z tej instytucji w roli sprawcy. Z całym szacunkiem - żeby być przeciwnikiem OC trzeba być naprawdę człowiekiem wielkiej wiary w swoje umiejętności i szczęście... :icon_confused: OC to dobry pomysł gdyż przede wszystkim:

- sądy nie zapychają się sprawami o marchewkę. Trzeba naprawdę nisko cenić swój czas, żeby ciągać się po sądach i narażać siebie i innych na dodatkowy stres i nieprzyjemności. Rozprawa może się skończyć na jednej wizycie... A może i nie. Może sąd będzie musiał "zainwestować" w biegłego...

- Do realizacji roszczeń z tytułu OC nie potrzebna jest wizyta policji na miejscu kolizji, wystarczy oświadczenie sprawcy (mało kto o tym pamięta),

Może i w przypadku kolizji rowerzysta-rowerzysta lub rowerzysta-pieszy roszczenia nie są szczególnie duże (przeważnie?), ale w przypadku kolizji rowerzysta-samochód nie jest to już takie oczywiste, że koszty ewentualnych napraw będą niskie.

Byłbym za obowiązkowym OC dla rowerzystów, tym bardziej, że koszty roczne nie są duże (50 PLN w skali roku, za OC do sumy 50 tyś PLN) i można je wykupić okresowo, np na pół roku lub 3 miesiące.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez podejmowania głosu w dyskusji opiszę sytuację z życia:

W samochód wujka wyjeżdżający z bramy uderzył z boku rozpędzony nastolatek na rowerze, zapierniczał z górki po chodniku między murem a autami, uszkodzenie reflektora, maski, błotnika i jakiegoś ustrojstwa pod nim = 6000zł :)

dzieciak zwiał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłem kiedyś ankietę, niestety nie pamiętam wyników (a ankieta w wątku zniknęła). Generalnie ludzie nie są za bardzo zainteresowani dobrowolnym ubezpieczeniem OC, bo większość uważa je za zbędne (dopóki nie jest potrzebne). Może to jest powód tak małej oferty. Gdyby OC były obowiązkowe, natychmiast pojawiłoby się mnóstwo podmiotów mających taki produkt w ofercie, a i ceny zapewne by spadły (chociaż i tak są małe).

 

Offtop... Dyskusję na temat OC proponuję przenieść tutaj: http://www.forumrowerowe.org/topic/110492-ubezpieczenie-czy-ubezpieczasz-sie/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jakby miał OC, to by nie uciekał, czy zostawiałby za sobą ślady i unikalny identyfikator?

 

Miałem na myśli sytuację kiedy sprawca ginie. Wtedy nie bardzo jest kogo pozywać. A jeśli chodzi o zwiewanie to zapewne rowerowi sprawcy drobnych acz kosztownych szkód rzadziej by zwiewali gdyby mieli oc.

@blat23 nie "sienieda" a w cholerę czasu i kasy to kosztuje. Sądy są drogie nawet bardzo. Nie od dzisiaj wiadomo że przegraną sprawę z biednym wygrasz biorąc go na przetrzymanie. A w wielu wypadkach możesz mieć wyrok sądu i się nim podetrzeć bo pozwany jest "nie windykowalny".

Wiem bo prowadzę firmę i mam takiego delikwenta którego mógłbym pozwać i dostać nakaz zapłaty tylko co z tego jak ZUS windykuje 300K A US 500K ?

Wole wpaść do niego co jakiś czas i wydzierać po 100zł...

To jest rzeczywistość a nie jakieś widzimisię. I stąd mimo że jestem ogólnie przeciwnikiem ubezpieczeń obowiązkowych to OC bardzo pomaga i wielu osobom ratuje życie. (dla wielu utrata auta jest skazaniem na brak zarobku a na szybką naprawę/nowe nie mieli by pieniędzy)

@kadargo przyganiał kocioł garnkowi.... ;) Ot ja napisałem o inicjatywie ustawodawczej a ty że nikt nie chce i że to polityczne... A jednak nie tak do końca polityczne i chcą zmniejszyć do 1 bo statystyki pokazują ze 13% wypadków powodowanych przez pijanych zostało spowodowanych przez tych z mniej niż 1,1 we krwi. Więc gra się toczy o 87% zdarzeń ;)

Dla mnie logicznym jest że jak idę pić to nie jadę tylko idę. Nie jest dla mnie logicznym rozumowanie że jak nie wsiądę na rower to wsiądę do auta bo to jest głupia wymówka. Jak ktoś nie potrafi się opanować przed jazdą po spożyciu to ma problem. Nie widzę powodu żeby się przejmować wygodnickimi.

Nie rozumiem czemu przez lata jakoś i ja i moi znajomi potrafiliśmy nie jeździć po alko i nikt nie płakał. Płakały tylko jednostki które nie umiały poradzić sobie zarówno z piciem jak i lenistwem. Teraz się z tego robi wojnę ideologiczną i wmawia że jak nie pojedzie rowerem to autem... A jak akurat nie będzie miał roweru pod ręką a samochód? To może należy od razu strzelać skoro taki niedostosowany że trzeba mu dać rower żeby do auta nie wsiadł po pijaku?

To tak logiczne jak dać psychopacie kogoś pobić żeby później nie zabił...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżę w kasku, często w kamizelce i zastanawiam się nad kupnem OC, ale do jasnej ciasnej nie piszcie nawet o obowiązkowym oc.

Ja nie piszę o obowiązkowych kaskach, kamizelkach itd. kto che to niech ubiera, kto nie nie ma przymusu.

Jednak obowiązkowe oc to jeszcze gorszy i bardziej chory pomysł - to jest tak jak się patrzy tylko na swój czubek nosa i swoje jazdy nie biorąc pod uwagę całej masy rowerzystów w małych miasteczkach, wsiach, poruszających się tylko i wyłącznie rekreacyjnie po bezdrożach, czy po prostu biednych często ludzi na wsiach, których nie stać na taki luksus nie mówiąc już o potrzebie.

Ciekawy jestem co pomysłodawcy takiego obowiązku powiedzieli by takiej starowince co jeździ na starej ukrainie do sklepu po bułki polnymi drogami?

Że nie może już jeździć na rowerze bo nie ma oc?

Zgroza.

 

Jak ktoś porusza się w ruchu miejskim to oc naprawdę może się przydać, ale każdy sam powinien rozważyć za i przeciw.

Nie mówiąc o tym, że znów w porównaniu do samochodów oc na rower jest po prostu za drogie ( produkt naszego byłego narodowego ubezpieczyciela).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem na myśli sytuację kiedy sprawca ginie. Wtedy nie bardzo jest kogo pozywać.

Nie jestem pewny czy w takich sytuacjach ubezpieczyciel by się nie wymigiwał (śmierć ubezpieczonego rozwiązuje umowę?).

Jeżeli dochodzimy na drodze sądowej, to zapewne można spadkobierców, jeżeli żaden się nie znajdzie lub zrezygnuje ze spadku, to z majątku zmarłego. Ale to rozważania dla prawników.

 

Tylko tu znowu pojawia się ten sam problem. Skoro wszyscy mają mieć ubezpieczenie, to dlaczego nie piesi, którzy też powodują wypadki? Ale wtedy co, zakaz wychodzenia bez oc?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciwnikami OC zwykle są Ci, którym los pozwolił nigdy nie skorzystać z tej instytucji w roli sprawcy. Z całym szacunkiem - żeby być przeciwnikiem OC trzeba być naprawdę człowiekiem wielkiej wiary w swoje umiejętności i szczęście... :icon_confused: OC to dobry pomysł gdyż przede wszystkim:

- sądy nie zapychają się sprawami o marchewkę. Trzeba naprawdę nisko cenić swój czas, żeby ciągać się po sądach i narażać siebie i innych na dodatkowy stres i nieprzyjemności. Rozprawa może się skończyć na jednej wizycie... A może i nie. Może sąd będzie musiał "zainwestować" w biegłego...

- Do realizacji roszczeń z tytułu OC nie potrzebna jest wizyta policji na miejscu kolizji, wystarczy oświadczenie sprawcy (mało kto o tym pamięta),

Może i w przypadku kolizji rowerzysta-rowerzysta lub rowerzysta-pieszy roszczenia nie są szczególnie duże (przeważnie?), ale w przypadku kolizji rowerzysta-samochód nie jest to już takie oczywiste, że koszty ewentualnych napraw będą niskie.

 

Generalnie zgoda, ja nie mówiłem, że jestem przeciwnikiem OC. Jest wręcz przeciwnie.

 

Byłbym za obowiązkowym OC dla rowerzystów, tym bardziej, że koszty roczne nie są duże (50 PLN w skali roku, za OC do sumy 50 tyś PLN) i można je wykupić okresowo, np na pół roku lub 3 miesiące.

 

Nie ma możliwości wprowadzenia obowiązkowego OC dla rowerzystów - prawnie jest to niewykonalne. Rowery nie podlegają rejestracji, czyli OC musiałoby być przypisane do osoby, a to z kolei byłoby niesprawdzalne, czyli obowiązek byłby czysto fikcyjny. Ten obowiązek jednakże spowodowałby większe wpłaty ubezpieczycieli na UFG w celu pokrywania strat spowodowanych przez nieubezpieczonych, to z kolei wpłynęłoby na ogólne zwiększenie wartości OC zarówno ppm jak i rowerów. Słabo.

 

@mklos1 - 8zł/10000zł OC w PZU na rok ale trzeba też kupić NNW - 25zł/10000zł. To chyba jedyny ubezpieczyciel który oferuje ubezpieczenie dla rowerzystów?

 

OC dla rowerzystów w PZU to słaby produkt, nie polecam. Każdy produkt typu "OC w życiu prywatnym" wystarczy, taki produkt ma szerszy zakres niż samo OC dla rowerzystów - bo na przykład obejmuje szkody wyrządzone przez dzieci, przez najbliższą rodzinę zamieszkującą z ubezpieczonym, no i oczywiście szkody nie tylko wyrządzone na skutek jazdy na rowerze, ale też np. gry w piłkę, czy przez psa. Oczywiście zawsze należy się zapoznać z OWU przed zakupem polisy. Chcę tylko uczulić, że ofert na rynku jest znacznie więcej niż się wydaje.

 

@blat23 nie "sienieda" a w cholerę czasu i kasy to kosztuje. Sądy są drogie nawet bardzo. Nie od dzisiaj wiadomo że przegraną sprawę z biednym wygrasz biorąc go na przetrzymanie. A w wielu wypadkach możesz mieć wyrok sądu i się nim podetrzeć bo pozwany jest "nie windykowalny".

Wiem bo prowadzę firmę i mam takiego delikwenta którego mógłbym pozwać i dostać nakaz zapłaty tylko co z tego jak ZUS windykuje 300K A US 500K ?

Wole wpaść do niego co jakiś czas i wydzierać po 100zł...

To jest rzeczywistość a nie jakieś widzimisię. I stąd mimo że jestem ogólnie przeciwnikiem ubezpieczeń obowiązkowych to OC bardzo pomaga i wielu osobom ratuje życie. (dla wielu utrata auta jest skazaniem na brak zarobku a na szybką naprawę/nowe nie mieli by pieniędzy)

 

Koszty z reguły są przerzucane na winnego, lub na powoda jeśli pozwany jest uniewinniony. Musisz je ponieść, ale później możesz je odzyskać. Swoje zobowiązania możesz sprzedać firmom windykującym - czasami się to opłaca.

 

Nie jestem pewny czy w takich sytuacjach ubezpieczyciel by się nie wymigiwał (śmierć ubezpieczonego rozwiązuje umowę?).

Jeżeli dochodzimy na drodze sądowej, to zapewne można spadkobierców, jeżeli żaden się nie znajdzie lub zrezygnuje ze spadku, to z majątku zmarłego. Ale to rozważania dla prawników.

 

Tylko tu znowu pojawia się ten sam problem. Skoro wszyscy mają mieć ubezpieczenie, to dlaczego nie piesi, którzy też powodują wypadki? Ale wtedy co, zakaz wychodzenia bez oc?

 

Śmierć oczywiście rozwiązuje umowę, ale nie znosi odpowiedzialności. Czyli zakład ubezpieczeń nadal jest zobowiązany wypłacić odszkodowanie, a jeśli sprawca nie był ubezpieczony to można dochodzić odszkodowania od spadkobierców.

 

Ubezpieczenie OC dla wszystkich jest nie możliwe i niekorzystne, o czym pisałem wyżej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten obowiązek jednakże spowodowałby większe wpłaty ubezpieczycieli na UFG w celu pokrywania strat spowodowanych przez nieubezpieczonych, to z kolei wpłynęłoby na ogólne zwiększenie wartości OC zarówno ppm jak i rowerów. Słabo.

 

Jest kilka problemów "logistycznych" z tym związanych. Za brak karty rowerowej też grozi mandat, problem w tym, że nikt tego nie weryfikuje, dopóki nie dochodzi do wypadku. To pewnie byłby podstawowy problem.

 

@@BikoBiko, Miałeś okazję skorzystać z instytucji takiej jak polski sąd? Argumentacja, że babcia na wsi jeździć będzie bez OC, więc nie sensu go wprowadzać, jest nie trafiona, gdyż ryzyko kolizji rośnie wraz z natężeniem ruchu, a ten jest w miastach. Z faktu istnienia marginalnych przypadków, nie można odrzucać pomysłu, gdyż na tej samej zasadzie można odrzucić dowolny inny pomysł. Szukamy rozwiązania dla większości, a nie dla wybrańców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...