Skocz do zawartości

[Rowerzyści] Bezczelność na drogach


mklos1

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem czy to odpowiednie miejsce, ale chciałbym wspomnieć o pewnym bardzo irytującym zachowaniu wśród rowerzystów, które jest nagminne.

 

A mianowicie chodzi o oczopląsastyczne bezsensownie migające przednie lampki.

 

Po co chciałbym spytać?

 

Żeby zwiększyć widoczność? Wystarczy, że będzie świecić - to naprawdę widać i nie da się przeoczyć. Szczególnie w ciemności. A takie mrygadełka powodują tylko irytację innych.

 

Jeżdżę rowerem, samochodem, motocyklem, czasem nawet jak chodzę chodnikiem - za każdym razem jak ktoś jedzie i strzela mi po oczach pulsującym światłem mam ochotę to światełko unicestwić. A nerwowy naprawdę nie jestem.

 

Po co są światła?

 

Żeby oświetlać drogę! Po to przede wszystkim! A jak taki migadełko ma coś oświetlić?

 

Żeby było nas widać? Owszem!

Ale popatrzcie na samochody. Czemu ich światła świecą i je widać? Ba! Coraz popularniejsze są światła do jazdy dziennej, które nie służą oświetlaniu, tylko właśnie poprawie widoczności i wiecie co? One też ŚWIECĄ! Nie mrugają.

 

Może idąc torem poprawy widoczności powinienem zamontować sobie stroboskop w motocyklu zamiast lampy?

 

 

Serio. Bądźmy świadomymi uczestnikami ruchu. Błyskające migadełka oślepiają innych kierowców, powodują zirytowanie, bo zmysł wzroku odruchowo reaguje na każde mignięcie, przez co nie można się skupić w całości na drodze przed sobą. Szczególnie w nocy mocne migające lampki skupiają na sobie uwagę, patrzenie w nie (a każdy odruchowo spojrzy) zmienia akomodację oka, co może powodować brak widoczności na innych ważnych szczegółach.

 

Jeśli mamy lampki i te lampki świecą to na pewno nas zauważą. A przy okazji oświetlimy sobie drogę przed sobą. Jeśli mamy na sobie ciuchy lub inne dodatkowe odblaski to też pomoże w szybszym dostrzeżeniu, ale nie stroboskowanie przed siebie.

 

A SZCZEGÓLNIE (co jest absolutnie już absurdalne) kiedy taki rowerzysta jedzie chodnikiem po lewej stronie jezdni i mryga po to, żeby... no właśnie nie wiem? Ktoś przypadkiem nie wjechał na chodnik na niego? Czy specjalnie, żeby innym dawać po oczach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No panowie z tym puszczaniem to pojechaliście z grubej rury...

A na kierowców to się psioczy że nie stają...

Ja puszczam wszystkich chętnych i dających oznaki że chcą przejść pieszych tak samo rowerem jak i autem.

Co więcej na ddr potrafię stanąć żeby puścić pieszych ku wielkiej irytacji innych rowerzystów mijających mnie ze wszystkich storn czy to chodnikiem czy trawnikiem.

 

Panowie troszkę kultury komunikacyjnej!!!! Temu pieszemu wszystko jedno czy będzie się modlił o możliwość przejścia z winy aut czy rowerów. I nie ma szans żebyście udowodnili ze nie puszczając pieszego nie wydłużacie czasu jego podroży. Ile was kosztuje przystanięcie na te 10s? czasem wystarczy zjechać do środka pasa i zwolnić dając znak ręką.

 

I taka uwaga nie jest prawdą ze rowerzyści nie puszczają pieszych bo się boją aut. Jest to bezczelna demagogia i ogólnie paplanina.

Za dowód podam że na ddr prawie nikt nie puszcza a przecież tam aut nie ma!!! A jak staję to spotykam się z nagminnym wyprzedzaniem co jest jednym z najcięższych grzechów.

Dowód nr dwa to fakt że nad podziw często jak puszczam pieszych jadąc autem to wyprzedza mnie jakiś palant na rowerze i myk między ludźmi... I takiemu to mam ochotę przykręcić i wprasować w asfalt.

 

I podobna sytuacja to przystanki. Nagminnym jest przepychanie się między ludźmi takiego wystraszonego rowerzysty... Tylko zastanawiam się czego tam się boi? Że korzonki zapuści jak się zatrzyma?

Od razu spieszę wyjaśnić ze dzisiaj sprawdzałem na podwójnym i nie zapuściłem więc jeśli to tego się boicie to spokojnie możecie stawać ;)

 

W każdym razie jak następnym razem będziecie już od 5 min stali na przejściu albo przejeździe i czekali aż jakieś auto jednak łaskawie zdecyduje się choć zwolnić to pamiętajcie że oni nie stają bo nie ma sensu!!! Narazili by się na bardzo niebezpieczne najechanie które mogło by się skończyć potrąceniem was!!! Co gorsza ktoś może ich wyprzedzić i was rozjechać więc powinniście stać na tym przejściu z wielką kartką DZIĘKUJĘ WAM KIEROWCY ŻE O MNIE DBACIE ;)

 

Ciekawe jakie jeszcze absurdy wymyślicie żeby usprawiedliwić lenistwo (chamstwo?) na drodze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale skoro się upierasz to nie szacuję ale podaję ci prawdopodobieństwo na podstawie próby. Parę razy w życiu spadałem i/skakałem z większych wysokości i nie połamałem się więc prawdopodobieństwo że się połamię spadając z większej wysokości jest MNIEJSZE i to na podstawie PRÓBY!!!! :D :D :D. To jeśli chodzi o twoją statystykę.....

Takie podejście, to na pewno nie moja statystyka. Pojedyncza czy kilka prób są niewystarczające do jakichkolwiek szacowań prawdopodobieństwa.

Żeby zrobi jakieś sensowne oszacowanie z dużym poziomem ufności i zadowalającym odchyleniem standardowym, to liczba prób musi iść w setki.

 

Właśnie na dużej liczbie prób cała statystyka polega. Można wtedy przedstawić rozkład zdarzeń, policzyć korelację i wyciągnąć wnioski. Ale to też trzeba umieć, a nie liczyć nogi psa i człowieka. To jest pseudostatystyka, a nie solidne podejście do sprawy.

 

Sam chciałeś :) A teraz możesz udowadniać w sposób matematyczny

Nie ma sensu, bo i tak nie zrozumiesz skoro mylisz wystąpienie zdarzenia z prawdopodobieństwem wystąpienia:

No wiesz ciężko o większe prawdopodobieństwo urazu :D :D :D Spadłem i go doznałem

 

Przede wszystkim ja nie chciałbym, żeby cokolwiek we mnie uderzyło i zapewne podobnie myśli większość.

Nikt raczej nie chce, ale z dwojga złego...

Zatem nie uważam, żeby stwierdzenie, że rower jest bezpieczny, było zasadne - bo nie jest.

Kto i gdzie tak powiedział? Mówimy tutaj o porównaniu z samochodem.

 

Rowerzystów nie należy traktować ulgowo z dwóch powodów - bo mogą bez uprawnień poruszać się po drogach publicznych, gdzie mogą stanowić zagrożenie dla innych kierowców (samochodów, rowerów itp.).

To w takim razie dlaczego należy traktować ulgowo pieszych? Tak samo powodują wypadki i ofiary śmiertelne, tak samo mają prawo do uczestniczenia w ruchu bez uprawnień. Dodatkowo nie obowiązują ich ograniczenia prędkości oraz mogą poruszać się po pijaku.

Więc skąd ta różnica się bierze i dlaczego w imię poprawy bezpieczeństwa nikt nie próbuje tak walczyć jak z rowerzystami?

 

Po co są światła? Żeby oświetlać drogę! Po to przede wszystkim! A jak taki migadełko ma coś oświetlić?

W przypadku rowerów wymagane są jedynie światła pozycyjne. Prawo w tym przypadku nie specyfikuje oświetlenia drogowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce przod mrygac nie moze, moze tylko tyl. Chyba wczoraj widzialem gosci, ktory mial lapmke 2w1, swiecil do przodu bez mrygania a od spodu na kolo mrygalo na szczescie wolno wiec nie wkurzalo, przyznam szczerze, ze bylo go widac z daleko. Jest to jedyny przypadek mrugania swiatla z przodu, ktory jestem w stanie zaakceptowac.

 

Co do przepuszczania innych ... co z tego, ze ja chce jak inni maja to gdzies.

 

podwale-opg.jpg

 

Ja na czerwono, niebieski to dlugi korek (dlugosci ok 300m), wiec postanowilem, ze wpuszcze kobite i moze kogos wiecej jesli tez beda skrecac w swoje lewo. Zatrzymalem sie a inni z tylu mnie wymijaja (na zolto) po 3 samochodach ustawilem sie na srodku i wpuscilem kilka aut...

Na przejsciach jest podobnie, szczegolnie jadacy z naprzeciwka maja to gdzies, jako, ze zjezdzam bardziej do srodka to ci za mna raczej innego wyjscia nie maja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zekker ty czasem czytasz to co piszesz?

Zacznę od kończą. Dlaczego piesi nie mają ograniczeń prędkości.... A widziałeś kiedyś pieszego chodzącego czy nawet biegnącego powyżej 20/h? I to jeszcze przez dłuższy czas. Jakie ograniczenie wprowadzisz? do 5/h?

Piesi nie mogą się poruszać po pijaku! Do puki idziesz prosto nie robisz burd i wiesz co się dzieje wokoło to nikt cię nie szturcha ale jak zaczniesz się zataczać to cię zgraną i na wytrzeźwiałkę zawiozą.

Tak samo jak spowodują wypadek to dostają mandat albo idą do sądu i tak samo jak powodują pod wpływem to lądują w sądzie więc nie są traktowani szczególnie ulgowo.

 

Co ciekawe ci co na izbę trafili najczęściej płaczą że nikomu krzywdy nie zrobili a ich wsadzili :)

 

W kwestii statystyki... Wiesz nie wiem ale chyba nie bardzo to rozumiesz :)

Maiłem pecha musieć się tego G uczyć na dwóch różnych kierunkach i twoje stwierdzenie że liczba prób musi iść w setki jest co najmniej dziwne...

Mam jakieś dziwne przeczucie że mylisz statystykę z sondażami :)

Ale wiesz niech ci ziemia będzie lekka :) Nie zamierzam teraz brać książek robić wykładu z matematyki i matematycznie udowadniać że nie jestem wielbłądem. Nawet jak bym ci to udowodnił to na koniec ty albo ktoś inny najnormalniej żuci że nie bo nie.

Zastanów się czego chcesz dowieść?

Pisałeś jakieś straszne historie o masie i że rower masy nie ma tak niszczącej itd itp.

Ja ci dałem NIEZBITY dowód na to że wystarczy niewielka prędkość z stosunkowo niewielką masą i kawałek aluminium żeby człowieka dorosłego wyłączyć na 3mc z życia i skazać na ból przez lata a potencjalnie zabić. (potencjalnie to 4% ludzi młodych i kilkadziesiąt % powyżej 60 i nie potencjalnie a statystycznie)

 

Co chcesz udowodnić? Chcesz udowodnić że nie złamałem nogi w takich okolicznościach? Chcesz tym których rower połamał udowodnić że wcale ich nie połamał? Choć byś to im udowodnił matematycznie to zapewniam cie ze nie uwierzą. I wątpię żeby uwierzyli w to że rower jest niegroźny.

 

Tak naprawdę z twoich postów płynie "bezczelność" polegająca na próbie bagatelizowania zagrożenie jakim jest rower dla innych uczestników ruchu. I nawet jak jeździsz bardzo ostrożnie na co dzień to pisząc jaki to rower bezpieczny przekazujesz innym czytającym sygnał że zagrożenie z ich strony jest niewielkie.

Zagrożenie jest dokładnie takie że możesz kogoś uszkodzić lub zabić a czy to statystycznie się zdarza rzadziej czy częściej to naprawdę nie ma znaczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DZIENNIK USTAW

 

RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

 

Warszawa, dnia 7 września 2012 r.

 

Poz. 997

 

ROZPORZĄDZENIE

 

MINISTRA TRANSPORTU, BUDOWNICTWA I GOSPODARKI MORSKIEJ 1)

 

z dnia 3 sierpnia 2012 r.

 

zmieniające rozporządzenie w sprawie warunków technicznych pojazdów oraz zakresu ich niezbędnego wyposażenia2)

 

Pod koniec jak pod koniec....

Z puszczaniem aut tak jak opisałeś to też jest problem nawet autem często jak puszczam to ci za mną trąbią. Ale ja zakładam że to objaw aprobaty i im macham radośnie łapką. Dalej dla mnie odgłos klaksonu z tyłu mniej znaczy niż uśmiech osoby wpuszczonej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mrugam tylko z tyłu na czerwono a z przodu ciągłe.

 

Co do przepuszczania pieszych jeszcze jedno. To nawet nie jest zwiazane z żadna kulturą a ze zwyczajnym wymogiem. Jak pieszy stoi przed przejściem czy ma zamiar przejśc na druga stronę, to przeba się zatrzymać i przepuścić.

Ale ja cos myślę, że ten przepis jest jeszcze z czasów kiedy ulicą przejeżdzał jeden samochód na minutę a nie jak teraz ciągła, rwąca rzeka samochodów z durniami za kirownicą, śpieszących sie wszędzie i zawsze, wyprzedzających na piatego bo na trzeciego to już nic takiego.

Zanim puszczę pieszego na pasy to najpierw upewnie się, że za mną nie napiera jakiś "mocno spóźniony" wariat. Ja pieszego puszczę a w chwile potem dostanie strzała znienacka i fiknie kozła w powietrzu wyskakując z butów.

Pieszy tez powinien zachowac rozwage i wyczekac moment, kiedy ulica jest na tyle pusta, że da mu to czas na przejście na druga jej stronę. Sam jestem pieszym, kierowcą i rowerzystą jak wiekszośc ludzi i chciałbym uszanować każda formę uzutkowania dróg publicznych. Jednak jest to trudne i wszystkim dogodzic nie można. Każdy lubi ciągnac w swoja stronę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@Plastyk, bardzo dobre spostrzeżenie. Osobiście nigdy nie przepuszczałem piszych na pasach kiedy jechałem rowerem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem ale podświadomie czułem, że nie ma to sensu. Terez widzę, że robiłem słusznie bo nie powodowałem tym samym zgrożenia wynikającego z tego, że kierujący samochodami ignorują działania rowerzysty. Uprzejmy rowerzysta to rowerzysta stwarzający zagrożenie, niestety.

Hahah, niektórzy to potrafią odwrócić kota ogonem. Ci rowerzyści, którzy przejeżdżają na późnym żółtym lub nawet już na czerwonym też mogą tak sobie uzasadnić. Bo za nim może jechać ktoś komu się spieszy i też będzie chciał przeskoczyć... Osobiście też wydaje mi się w większości przypadków bez sensu zatrzymywać się przed pasami, ale przedstawiona przeze mnie wyżej sytuacja wskazuje na to, że jednak i rowerzyści nie grzeszą szacunkiem do najsłabszych uczestników ruchu jakimi są piesi. Zresztą to nie jest jedyny przykład. Żeby nie było, że na podstawie jednego wyciągam takie wnioski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lukaspecrh92 chyba jednak z tym przepisem nie jest tak różowo.

Jak pieszy JEST NA przejściu to ma pierwszeństwo nie wcześniej. Jest (był? wstyd się przyznać pogubiłem się miedzy kodeksami a przepis mi jest w sumie obojętny)za to zapis że należy ZAWSZE umożliwić przejście osobie niedołężnej.

Dla tego teoretycznie jak pieszy wejdzie jedną nogą na pasy to auta powinny stanąć. W brytyjskim albo irlandzkim kodeksie jet nawet taka wytyczna dla pieszych że powinien postawić nogę na jezdni i poczekać aż kierowca mu ustąpi pierwszeństwa :)

 

W Niemczech za to jest tak że jak tylko dochodzisz do przejścia to auta stają/zwalniają. Nie doczytałem jak to jest w ich kodeksie ujęte więc nie wiem czy to wynika z przepisów czy z wychowania ale faktem jest że nie zdarzyło mi się żeby ktoś nie stanął. I tyczy się to rowerzystów jak i pieszych.

Nie zauważyłem też żeby to powodowało jakieś korki nawet w miejscach z dużym natężeniem ruchu pieszych i aut, o wiele większe powodują nasze skrzyżowania z światłami.

 

Inna sprawa że stojący jak cielaki na przejściach/przejazdach piesi/rowerzyści i czekający aż stanę są nieraz mocno irytujący szczególnie młodzi którzy by zdążyli przejść/przejechać 3x zanim dojadę do niech. Ale to już inna bajka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem za - tak przód jak i tył.

Migające światło pozycyjne (nie mylić z latarką taktyczną ;) ) sprawia, że łatwiej dostrzec i skojarzyć fakt z rowerem,

szczególnie w lusterkach wstecznych samochodu.

 

Sek w tym, ze lampki na rower oparte na cree, szczegolnie XM-L sa coraz tansze a i one maja funkcje strobo. Takie cos juz do przyjemnych nie nalezy bo swieci dosc mocno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Typowe na rower, takie jak np. Mactronic Noise, mają identyczną konstrukcję jak latarka. Mają identyczny kształt snopu światła.

 

Zacznę od kończą. Dlaczego piesi nie mają ograniczeń prędkości.... A widziałeś kiedyś pieszego chodzącego czy nawet biegnącego powyżej 20/h? I to jeszcze przez dłuższy czas. Jakie ograniczenie wprowadzisz? do 5/h?

 

Piesi nie mogą się poruszać po pijaku! Do puki idziesz prosto nie robisz burd i wiesz co się dzieje wokoło to nikt cię nie szturcha ale jak zaczniesz się zataczać to cię zgraną i na wytrzeźwiałkę zawiozą.

Tak widziałem pieszych poruszających się w okolicy 30km/h. Nie zapominaj, że rolkarze to też piesi ;)

Ja nie chcę wprowadzać, to Ty uważasz, że nie liczy się rozwijana prędkość i masa, tylko możliwość zabicia. Pod tym względem piesi nie różnią się od innych uczestników ruchu, a jednak prawo jest dla nich dużo łagodniejsze.

 

Podaj przepis, który określa dopuszczalne stężenie alkoholu we krwi pieszego. Prawo tego nie sankcjonuje. Jeżeli jesteś na bani i prowadzisz samochód lub rower to grozi Ci kara więzienia, jak idziesz to nic. Zresztą sam to mówisz, że dopiero za robienie bałaganu są represje.

Co chcesz udowodnić? Chcesz udowodnić że nie złamałem nogi w takich okolicznościach? Chcesz tym których rower połamał udowodnić że wcale ich nie połamał? Choć byś to im udowodnił matematycznie to zapewniam cie ze nie uwierzą. I wątpię żeby uwierzyli w to że rower jest niegroźny.

Nie chcę udowadniać, że dane zdarzenie nie miało miejsca, to jakiś idiotyzm, który wymyślasz. Chcę pokazać, że dane zdarzenie jest mniej prawdopodobne od innego. Nie chcę też pokazać, że rower nie może wyrządzić szkody. Chcę pokazać, że rower powoduje mniejsze zagrożenie poważnym urazem niż cięższe i szybsze pojazdy.

Z kolei ja nie rozumiem, co chcesz udowodnić tymi przykładami. Twierdzisz, że rower jest tak samo niebezpieczny jak samochód, bo tak samo może zabić. Zupełnie pomijasz jakie jest prawdopodobieństwo takiego zdarzenia, skupiasz się na możliwych przypadkach (do tego skrajnych), a nie najbardziej prawdopodobnych.

Tak naprawdę z twoich postów płynie "bezczelność" polegająca na próbie bagatelizowania zagrożenie jakim jest rower dla innych uczestników ruchu.

Nie bagatelizuję, bo zdaję sobie sprawę, że mogę kogoś uszkodzić. Ale uważam, że nie można na równi traktować roweru i samochodu pod kątem zagrożenia na drodze.

Cytując z analizy wypadków z udziałem rowerzystów w latach 2006-2008:

W przeciwieństwie zatem do wypadków powodowanych przez kierowców pojazdów silnikowych, w zdecydowanej większości wypadków powodowanych przez rowerzystów obrażenia odnosi tylko sam sprawca. Rower należy uznać za pojazd bardzo bezpieczny, gdyż rowerzyści – nawet poruszający się niezgodnie z przepisami – nie stanowią istotnego zagrożenia dla innych uczestników ruchu.

Z lat 2008-2011:

Występuje silna asymetria zagrożenia, na jakie narażeni są rowerzyści, i jakie sami powodują dla innych uczestników ruchu. Jeśli rowerzysta popełni błąd czy złamie przepis, w zdecydowanej większości wypadków obrażenia odnosi wyłącznie on sam. Liczba innych uczestników ruchu rannych w wypadkach spowodowanych przez rowerzystów wynosi zaledwie 50-60 rocznie, a zabitych 1-2. Stanowi to odpowiednio 1,1-1,3 promila ogółu rannych i ułamek promila ogółu zabitych na polskich drogach.
(dla przypomnienia szacunkowy udział rowerzystów w ruchu to 2-4%, więc skoro są przynajmniej tak samo niebezpieczni, to powinni generować podobny % rannych i zabitych)

Mam rozumieć, że takie raporty kłamią, że gddkia przedstawia nieprawdziwe wnioski?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto i gdzie tak powiedział? Mówimy tutaj o porównaniu z samochodem.

 

Różnica jest oczywista, więc dyskusja jest dyskusją dla samej dyskusji. A z tytułu tego, że ktoś ma "więcej na sumieniu" nie może wynikać większa pobłażliwość dla innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można się przerzucać różnymi argumentami, statystykami wypadków, wyliczeniami energii, porównaniami pędu, przykładami z drabiną, sytuacjami czysto hipotetycznymi i innymi, jednak jest jedna rzecz, która powoduje, że rower jest znacznie bardziej niebezpieczny (przynajmniej w odczuciach ludzkich) - samochód po chodniku nie jeździ...

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zekker wiesz że zaczyna być strasznie? Rolkarz to pieszy? A gość na hulajnodze to pół rowerzysta pół pieszy? Co jeszcze wymyślisz?

Widzisz na co dzień biegających 30/h po chodnikach? Czy nawet zasuwających na rolkach z taką prędkością?

Rolkarz jak jedzie szybko to pod 15/h

I co chcesz za ograniczenie stawiać?

Zaczynasz wymyślać takie absurdy że się płakać chce.

 

Jak będziesz zalany na ulicy i trafisz na patrol to cię zapakują do radiolki i spędzisz 24h na izbie wytrzeźwień. Jak będziesz miał farta to cię do domu odwiozą ale to mało prawdopodobne.

Jak będziesz stwarzał zagrożenie dla innych/siebie to na 100% wytrzeźwiałka cie czeka.

Więc proszę nie wypisuj farmazonów.

Do czego zmierzasz? Chcesz żeby zabierali prawo chodzenia po ulicach?

 

 

Co do prawdopodobieństwa i statystyk...

Zerknij sobie wreszcie ile jest przejazdów rowerem a ile autem. potem pomnóż te 1-2 tak żeby ci się zrównała z ilością przejazdów aut i ci wyjdzie że mamy zabitych 13-26... Dalej nic?

Do tego nie zapominaj że w zimie rowerów jak na lekarstwo jeździ a wtedy piesi są całkowicie ciemni.

Najwięcej wypadków śmiertelnych to październik-styczeń!!!

Dodaj inne zmienne jak wzrost ilości sytuacji kolizyjnych i nagle może dotrze do ciebie ze 1-2 ofiary śmiertelne przy 4% udziale rowerzystów w ruchu to wcale nie tak mało.

Jak się interesujesz matematyką a statystyką przede wszystkim to szybko sobie policzysz jak statystycznie wzrośnie liczba poszkodowanych po uwzględnieniu tych wszystkich zmiennych.

 

W 2011r rowerzyści w 124 wypadkach "poszkodowali" 135 pieszych. I tu upada twoje teoria że rowerem nie da się "grupowo ranić"... Co więcej samochody osobowe tylko o ~4% więcej osób ponad jedną ranią niż rowery po założeniu że w prosty sposób porównujemy. Więc rażenie jest na podobnym poziomie...

Chcesz dalej analizować?

Sam napisałeś że mój wypadek to za mało prób a swoje teorie budujesz swobodnie na podstawie rowerzystów których przejazdy mieszczą się w granicach błędów statystycznych!!! Zastanów się czy te liczby które są teoretycznie niskie w korelacji z ilością rowerzystów nie są wysokie :)

Tak bardzo chcesz udowodnić żem głupi że zupełnie zapomniałeś że te liczby trzeba mnożyć żeby wyrównać niedobór rowerzystów do samochodów.

 

Zresztą weź te statystyki i zobacz ile wypadków powodują rowerzyści... Rozmawiamy o bezczelności to popatrz że rower zajmuje w wielu z tych statystyk zaszczytne drugie miejsce.

Z czego to wynika? Czy z przekonania że rower jest bezpieczny? Nie wiem ale ilość wypadków powodowanych przez rowerzystów nie jest mała. Jeśli zwiększymy ilość rowerzystów do ilości samochodów to znowu będziemy bardzo blisko kierowców!!!

Nawet uznawani za dawców i ogólnie wariatów motocykliści jeżdżą bezpieczniej!!!!

I jeszcze jedna bzdura powtarzana do znudzenia. Kierowca jest bezpieczny w swoim pojeździe... Ale jak się przyjrzycie tym statystykom to zobaczycie że kierowcy są podobnie bezpieczni jak i rowerzyści. No dobra parę procent bezpieczniejsi acz jeśli wziąć pod uwagę że na rowerze/pieszo nie jesteśmy chronieni to przekonanie o tym jaką ochronę daje auto jest najnormalniej złudne. Jest to mit który powoduje brawurę zresztą właśnie ten sam mechanizm obserwujemy w tej dyskusji!!! Wy wprawdzie twierdzicie że możecie więcej bo wyrządzicie mniejsze szkody ale efekt jest ten sam bardziej brawurowa jazda sprzyjająca wypadką.

 

Panowie, uczepiliście się tego ze rowerzyści zabijają tylko 1-2 osoby rocznie. Fajnie tylko że to nic nie dowodzi. bo ranią 130 pieszych bo powodują przeszło 1800 wypadków!!! co daje nam zaszczytne 2 miejsce wśród pojazdów.

Jak by nie patrzeć jesteśmy trzecią najniebezpieczniejszą grupą na drogach a nasz udział w torcie jest ZNIKOMY :)

Ale rowerzysta nie stanowi zagrożenia...

 

@zekker żeby rozstrzygnąć tą rozmowę trzeba by wziąć dane które by zawierały szczegółowe dane o urazach w poszczególnych wypadkach przeanalizować to policzyć.... Badań an miesiące :)

Nie rozstrzygniesz czy masz rację czy nie z prostej przyczyny, nie masz danych. Nawet raporty o wypadkach w każdym roku zawierają inne zestawienia i nie porównasz dokładnie.

nie dogadamy się bo ja ci próbuje uzmysłowić że nie ma czegoś takiego jak "mniej niebezpieczny" skoro możesz zabić/połamać. I nie można pozwalać sobie na taryfę ulgowa bo statystycznie jesteś mniej zabójczy. A co jeśli będziesz miał pecha kogoś zabić? Zdajesz sobie sprawę że te wszystkie twoje tu wywody siądą ci na psychikę? Co powiesz wtedy rodzinie tej osoby? Że statystycznie to ty jesteś dla nieboszczyka?

 

Znam takich co takie farmazony wygłaszali. Jeden twierdził że każdy kierowca powinien móc bezkarnie jednego pieszego nieprzepisowo chodzącego rozjechać!!!! I wiesz kiedy mu przeszło? Jak zupełnie bez jego winy trafił kobietę która mu wbiegła pod koła...

Znałem takich co twierdzili ze oni wypadku nie spowodują bo uważają... i? sam sobie odpowiedz.

Każdy najostrożniejszy i najlepszy kierowca może spowodować wypadek i jakieś dywagacje że ty jesteś bezpieczniejszy są zwykłym dowodem na niedojrzałość komunikacyjną i kompletny brak wyobraźni.

Taka wiara w umiejętności i nieszkodliwość jest powodem dla którego strach wyjechać/wyjść na ulice....

 

 

Co do GDDKiA to jeśli mówisz o tej samej instytucji która zbudowała nam drogi na euro i dopilnowała interesów podwykonawców i..... To tak oni plotą co im ślina na język przyniesie i ich wnioski jak wiele razy pokazali ich analizy są wątpliwej jakości. Zresztą ich analiza to nic innego jak stwierdzenie że rower nie jest niebezpieczny bo jest z nim mało zdarzeń. Czołg idąc tym tokiem rozumowania jest najbezpieczniejszym uczestnikiem ruchu i powinien mieś specjalne względy bo nie widnieje w statystykach a po ulicach zasuwa ;)

 

 

Na koniec ciekawostka z raportu dotyczącego bezpieczeństwa ruchu rowerowego w Wrocławiu w latach 2007-2011

 

"W latach 2007-2011 rowerzyści byli sprawcami lub współsprawcami około połowy

zdarzeń. W 2 przypadkach na 5 sprawcą był kierowca samochodu osobowego. Zdecy-

dowanie najczęstszą przyczyną zdarzeń z udziałem rowerzystów było nieudzielenie

pierwszeństwa przejazdu. Na 742 takie zdarzenia rowerzyści byli poszkodowanymi

w 424 przypadkach (57%). Z pozostałych przyczyn najczęściej występują niepra-

widłowe przejeżdżanie przejścia dla pieszych i wcześniej przedyskutowany wjazd

na czerwonym świetle"

 

I żebyście się mniej bali puszczać pieszych ;)

 

"W poprzednich pięciu latach aż 7 na 10 kolizji i wypadków spowodowanych było

zderzeniami bocznymi. Ten właśnie typ zdarzenia stanowi największe zagrożenie

dla rowerzystów w mieście. Niestety, jak wspomniano w rozdziale 3.1, nie wiemy jak

wiele z nich miało miejsce na przejazdach rowerowych. Obserwujemy stosunkowo

mało zderzeń tylnych, które są jedną z głównych obaw wielu rowerzystów przed

jechaniem jezdnią." (48 zdarzeń czyli 4%)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolkarz to pieszy? A gość na hulajnodze to pół rowerzysta pół pieszy? Co jeszcze wymyślisz? Widzisz na co dzień biegających 30/h po chodnikach? Czy nawet zasuwających na rolkach z taką prędkością?

Według prawa rolkarz jest traktowany jak pieszy, tutaj nic nie wymyślam tylko tak jest. Jadący hulajnogą to też pieszy, jak jest inaczej to znajdź regulujące to przepisy.

A widzisz na co dzień rowerzystów zasuwających 30 po chodniku? Takich nawet na ścieżkach to mniejszość. Większość wlecze się w granicach 20km/h.

 

Więc proszę nie wypisuj farmazonów. Do czego zmierzasz? Chcesz żeby zabierali prawo chodzenia po ulicach?

Próbuję użyć Twojej logiki, że skoro pieszy potrafi zabić, to jest tak samo niebezpieczny jak kierowcy i rowerzyści, więc powinien podlegać takim samym ograniczeniom.

Ale jednak widzę, że pieszych traktujesz ulgowo, więc się zdecyduj czy równo dla wszystkich, czy jednak tak jak twierdzę powinna być gradacja w zależności od powodowanego zagrożenia.

 

W 2011r rowerzyści w 124 wypadkach "poszkodowali" 135 pieszych.

To mamy jakieś inne dane. "Zdarzenia drogowe z udziałem rowerzystów 2008-2011" ofiary inne niż rowerzysta z winy rowerzysty w 2011 (:

-zabici 1

-ciężko ranni 10

-lekko ranni 52

Pod względem zabitych rekordowy jest 2009 (3 osoby). Pod względem ciężko rannych 2008 (19), lekko też 2008 (70).

Za lata 2006-2008 niestety bez rozbicia na poszczególne lata:

-zabici 4

-ciężko ranni 41

-lekko ranni 229

Skąd masz te dane?

 

Można i przemnożyć. Na ile szacujemy liczbę rowerzystów, zachowawczo 1%? To mamy liczby razy 100 czyli za 2011 rok:

-zabitych 100

-ciężko rannych 1000

-lekko rannych 5200

Z tabeli dla ogółu wypadków:

-zabitych 4189

-rannych 49501 (bez wyszczególnienia lekko ciężko)

Nadal jest to ułamek tego co inni sprawcy.

 

I jeszcze jedna bzdura powtarzana do znudzenia. Kierowca jest bezpieczny w swoim pojeździe... Ale jak się przyjrzycie tym statystykom to zobaczycie że kierowcy są podobnie bezpieczni jak i rowerzyści.

A o jakie zdarzeniach mówisz, wszystkich z udziałem kierowców, czy tych z udziałem rowerzysty lub pieszego? Jeżeli masz na myśli zderzenie dwóch samochodów, to raczej prędkości nie te, o których mówimy.

Jak masz dane, to przedstaw ilu jest tych poszkodowanych kierowców.

 

żeby rozstrzygnąć tą rozmowę trzeba by wziąć dane które by zawierały szczegółowe dane o urazach w poszczególnych wypadkach przeanalizować to policzyć.... Badań an miesiące :) Nie rozstrzygniesz czy masz rację czy nie z prostej przyczyny, nie masz danych. Nawet raporty o wypadkach w każdym roku zawierają inne zestawienia i nie porównasz dokładnie.

Zgadza się, ale Ty także nie masz tych danych i nie możesz wnioskować jaki rodzaj pojazdów stwarza większe zagrożenie w ruchu.

nie dogadamy się bo ja ci próbuje uzmysłowić że nie ma czegoś takiego jak "mniej niebezpieczny" skoro możesz zabić/połamać

Jeżeli takim kryterium się posługujesz, to dlaczego pieszych nie piętnujesz? Przecież tak samo mogą zabić/połamać. Skoro nie zgadzasz się na moje spojrzenie, to jak możesz akceptować mimo wszystko taryfę ulgową dla pieszych? Kierowca, rowerzysta są karani za samo spożycie alkoholu, pieszy według ciebie dopiero jak nabroi. Czy według Twojej logiki nie powinni tak samo być karani za samo spożycie? Jeżeli nie to dlaczego?

 

Każdy najostrożniejszy i najlepszy kierowca może spowodować wypadek i jakieś dywagacje że ty jesteś bezpieczniejszy są zwykłym dowodem na niedojrzałość komunikacyjną i kompletny brak wyobraźni. Taka wiara w umiejętności i nieszkodliwość jest powodem dla którego strach wyjechać/wyjść na ulice...

Zgadza się, że każdy może spowodować wypadek.

Po prostu źle to odbierasz. Poziom powodowanego ryzyka powinien wpływać na kształtowanie prawa. Zachowanie na drodze powinno wynikać ze zdrowego rozsądku, a nie poczucia stwarzania mniejszego zagrożenia.

Strach wyjść na ulicę jeżeli się twierdzi, że wszyscy na około to potencjalni mordercy.

 

jednak jest jedna rzecz, która powoduje, że rower jest znacznie bardziej niebezpieczny (przynajmniej w odczuciach ludzkich) - samochód po chodniku nie jeździ...

Czasem się zdarza, wtedy popatrz na miny ludzi ;)

Odczucia są różne. Pamiętam, że raz ktoś rzucił do mnie jakąś mniej miłą uwagę, ale po części miała rację, bo trochę na chama się przeciskałem (do kontaktu nie doszło). Ale generalnie nie zauważam, żeby ludzie mieli jakieś zastrzeżenia. Jak się nie szarżuje i traktuje z szacunkiem, to jest ok.

Trochę gorzej wygląda sprawa jak się jedzie od tyłu, rower jest na tyle cichy, że piesi są zaskoczeni jego pojawieniem się, to oczywiście może przestraszyć. Jest też chyba jakieś przeniesienie strachu przed samochodami na inne pojazdy. Jak nie mogę się doczekać większej ilości miejsca, to po prostu mówię "przepraszam" i jeszcze się nie spotkałem, żeby mnie nie przepuścili (czasem tylko chyba za cicho mówię i nie widzę reakcji za pierwszym razem).

 

 

To może tak trochę na rozluźnienie. Użycie dzwonka, to chamskie rozpychanie się, czy powiadomienie o swojej obecności?

Według mnie, to jednak sygnał ostrzegawczy i pewne rozpędzanie ludzi na swojej drodze. Ale spotkałem się osobiście z opinią pieszego, że dzwonek to dobra rzecz do powiadomienia o swojej obecności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...