Skocz do zawartości

[Rowerzyści] Bezczelność na drogach


mklos1

Rekomendowane odpowiedzi

Czy nie zdarzyło się że rowerzysta spowodował wypadek śmiertelny? Zdarzyło się. Więc skoro się zdarzyło to należy założyć że rower może byś śmiertelnie niebezpieczny i należy wyłączyć koledzy swoje zaślepienie zanim niegroźnie zahaczycie gościa który walnie głową w krawężnik i osieroci trójkę dzieciaków łamiąc im życie....

Czyli jesteś podobnego zdania jak sędzia orzekający, że skoro rowerem można się rozpędzić do 70km/h, to jazdę po pijaku trzeba traktować identycznie jak prowadzenie ciężarówki?

Lubię takie skrajne przykłady na niebezpieczne zachowania rowerzystów. A to potrącony wali głową w krawężnik, a to biedny kierowca z powodu rowerzysty wjeżdża w przystanek kosząc setki osób...

 

Niestety, ale statystyki są przeciw takim argumentom. Owszem są ofiary śmiertelne inne niż rowerzysta, ale to są pojedyncze przypadki. Jeżeli będziemy się kierowali logiką, że może się zdarzyć, to powinniśmy od razu się zabić, bo a nuż kiwniemy palcem w złym momencie i wysadzimy pół Europy bronią nuklearną.

 

Tak, rower jest mniej niebezpieczny od samochodu, bo jest wielokrotnie lżejszy i mimo wszystko wolniejszy. Ryzyko poważnego urazu lub śmierci osoby postronnej jest małe. Najczęściej poszkodowanym jest sam rowerzysta. Samochód ma wiele systemów bezpieczeństwa, zaczynając od stalowej klatki, kończąc na pasach i poduszkach. Kierowca i pasażerowie są względnie bezpieczni, ale rowerzysta lub pieszy uderzony przez taką masę nie ma tak lekko.

 

Jeżeli chcesz wytykać absurdy, to nie rób tego przy pomocy innych, bo to tylko śmieszy.

 

Klucz do zmian jest nie w przepisach nawet nie w szkoleniach ale w naszej głowie. My musimy uczyć nasze dzieciaki żeby nie pluły na chodniki żeby nie śmieciły żeby nie były byle jakie i wrogie do siebie a sami musimy zostawiać agresora w domu. I może za parę(naście) lat coś se zmieni.... Klucz leży w naszych głowach i tylko tam. Zmieniajmy swoje zachowania na drodze bo na cudze niewiele możemy poradzić. jak 90% będzie jeździć z uśmiechem na ustach i z uprzejmością dla innych to 10% debili i cwaniaków co chcą wszystkich wyprzedzić będzie się tak głupio czuło że zaczną włazić pod głazy spod których wypełźli. Ale trzeba być konsekwentnym i sie nie zniechęcać

Pełna zgoda, choć do tych debili raczej to nie dotrze tak szybko.

 

I uwaga co do martwych stref bo jakiś mądrala powiedział że powinienem ja się o nie martwić...

Kwestia gdzie się jedzie i jaki manewr wykonuje. Jeżeli samochodem zmienia kierunek jazdy przecinając przejazd dla rowerów, to na kierowcy ciąży odpowiedzialność za zauważenie.

Jeżeli rowerzysta tak się wciska, to jego zmartwienie czy daje się zauważyć.

 

I teraz panowie krytycy złych kierowców... Prawda jest taka ze większość jeździ z olbrzymią uwagą... Gdyby tak nie było trup pieszy i rowerowy słał by się gęsto... O wiele gęściej niż teraz.

Zgadza się, ale ten i bliźniaczy temat jest o narzekaniu, a nie chwaleniu jak to miło się inni dzisiaj zachowali ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedzwiedz, nie zgodze sie z Toba w paru kwestiach. Rowery zmniejszaja korki. Polecam wybrac sie do naprawde rowerowych miast za granice. Mam oczywiscie na mysli te rowery, ktore sa prowadzone przez kierowcow, ktorzy sie na nie przesiadli badz wybrali zamiast samochodu. Co do ruszania na swiatlach. Jak jestem na przodzie kolejki to pierwszy samochod zazwyczaj wyprzedza mnie po dobryk kilkudziesieciu metrach. Trzeba po prostu jezdzic wlaczajac myslenie. To tak jak z ruszaniem samych aut na swiatlach. Kazdy patrzy na poprzedzajacy go samochod az ten ruszy, po czym sam rusza. Blad!!! Patrzec na swiatlo, gdy sie zmieni ruszac. Wtedy wszyskie auta rusza rownolegle a nie jedno po drugim, w ten sposob przejedzie przy jednej zmianie swiatel KILKAKROTNIE wiecej aut. Wlaczmy myslenie i wszystko bedzie lepsze, latwiejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ryzyko poważnego urazu lub śmierci osoby postronnej jest małe. Najczęściej poszkodowanym jest sam rowerzysta.

 

Wypadek ze skutkiem śmiertelnym, to wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Gorzej już być nie może. Ktoś ginie (z własnej winy lub nie), ktoś ma skazę na psychice do końca życia (z własnej winy lub nie). Mam wrażenie że coraz częściej podchodzi się do sprawy w ten sposób, że:

1) zginął sprawca - ok, trudno, jego wina - nie ma sprawy.

2) zginął poszkodowany - ludziom w kieszeniach otwierają się scyzoryki i zwołują pospolite ruszenia, aby dokonać samosądu.

Nie da się ukryć, że sprawcy w 1) przypadku nie da się już pociągnąć do odpowiedzialności, ale mało kto wyciąga z takich spraw wnioski na przyszłość oraz mało kto podejmuje wtedy próby dyskusji na temat bezpieczeństwa.

Zatem nie wykluczajmy z dyskusji statystyk, gdzie zginął sprawca, bo oznacza to, że dajemy przyzwolenie na zachowanie, które doprowadziło do tego, że zginął.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, przypomniało mi się, jak to ze 4 lata temu szłam sobie z kumpelą chodnikiem u mnie w miasteczku i jechał jakiś fagas ulicą ok.lat 50 na jakiejś "kozie" a'la lata 80' i sobie skręca, nawet rękę wyciągnął- spoko, sobie myślę. Nim się zorientowałam, ten ścina zakręt i wjeżdża na chodnik i mnie potrącił aż glebę zaliczyłam . :huh: Ja się podnoszę i próbuję pouczyć dziada, że nie jeździ się po chodniku itp. A ten do mnie "JAK CHODZISZ GÓWNIARO??!!!". No myślałam, że zawału tam dostanę i zabiję go, ale wszystko trwało ok. 5-ciu sekund, bo nawet się nie zatrzymał, a nie chciałam robić widowiska.

 

Normalnie stare, a głupie jak but. Powinni zrobić prawo jazdy dla rowerzystów, tym bardziej dla seniorów, którzy w mniejszych miasteczkach/wsiach myślą, że królują, bo mieszkają tu 60 lat... :whistling:

 

Albo inna sytuacja, miałam ok.12 lat i zdaną kartę rowerową, więc ogarniałam przepisy, zwłaszcza te o jeździe ulicą. I tu podobna sytuacja, tylko, że stara babka (sąsiadka z bloku obok z resztą) wtargnęła mi na ulicę prost pod koła, w ostatniej chwili ją wyminęłam, ale ta w akcie paniki chciała cofnąć się na chodnik i się potknęła o krawężnik, jak się okazało później- złamała rękę. Poszła do moich rodziców na skargę, że ją potrąciłam, wjeżdżając w nią na chodniku i poda mnie na policję. Na szczęście nie jechałam sama i kilkoro przechodniów też to widziało. Skończyło się na tym, że staruszka się tylko ośmieszyła. :sweat:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam wybrac sie do naprawde rowerowych miast za granice. Mam oczywiscie na mysli te rowery, ktore sa prowadzone przez kierowcow, ktorzy sie na nie przesiadli badz wybrali zamiast samochodu.

To w takim razie powiedz mi jak to jest, że w takim Amsterdamie więcej ludzi jeździ do pracy samochodami niż w Warszawie, Amsterdam ma większą gęstość zaludnienia, a jednak mimo to korków (podobno) nie ma? Może jednak chodzi o lepszą inżynierię ruchu, obwodnicę, ograniczenia w ścisłym centrum itp. a rowery są natomiast tylko dodatkiem do tej układanki? :) Przecież jakby nagle, jednego dnia wszyscy amsterdamczycy dojeżdżający do pracy rowerem zostali w domu, to korki by się nie zwiększyły. :)

A co do osób, które przesiadły się z samochodu na rower na stałe, jak już mówiłem, nie spotkałem takich :P

 

Skończyło się na tym, że staruszka się tylko ośmieszyła.

Trzeba było ją podać do sądu o zniesławienie i próbę wyłudzenia odszkodowania :P

 

A wracając do bezczelności/bezmyślności, myślałem, że pod koniec lutego, gdy śnieg jeszcze nie stopniał, a temperatura ledwo przekroczyła 0 stopni, na rowerach jeżdżą tylko ogarnięci rowerzyści, reszta wylegnie dopiero w kwietniu. Myliłem się, podczas wczorajszej wieczornej pętelki zobaczyłem jakieś mikre, blade światełko, którego nie sposób byłoby zauważyć, gdyby za nim świecił samochód. Nieźle się zdziwiłem, gdy mijając ujrzałem na kierownicy delikwenta lampkę skierowaną... w dół :) Zupełnie pionowo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiesz, ze wiekszosc ich sie przesiadzie na zbiorkom bo? ;-)))

Mozna tak bez konca.

 

Ty znasz tylko co ze zbiorkomu sie przesiedli na rowery a ja takich co z auta, zbiorkomu jak i z roweru na auto lub zbiorkom.

 

I tak chyba temat jest o czyms innym bo raczej korki wywolywane w teorii przez rowerzystow do bezczelnosci sie nie zalicza (nie wliczajac oszolomow celowo jadacych srodkiem)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie ale sprawa korków to nie sprawa roweru czy auta a organizacji miasta. Nam się wmawia że robienie stref i zamykanie miasta jest sposobem a nigdzie za granicą nie najeździłem się tyle ile w Polsce żeby z punktu a do b dojechać. Nigdzie na zachodzie jadąc główna ulicą nie zdarzyło mi się stanąć na KAŻDYM czerwonym a ten sam siemens co w Krakowie robi tam systemy sterowania światłami. No i przede wszystkim tam jak jest w centrum 30 to wszyscy jadą 20-30 a nie 30-100.... Ulice są węższe ale są rozplanowane z głową i nie wpuszczają całego ruchu w jedno miejsce. W Krakowie żeby dostać się z jednego punktu w drugi prawie zawsze zostajemy wpuszczeni w najbardziej newralgiczne i najgorsze skrzyżowania. i to w imię wyrzucania tranzytu z miasta. Tam jak się buduje/remontuje plombę to nie ma opcji żeby nie było garażu podziemnego. I argument że nie ma miejsca nie jest dobry bo są systemy windowe i można je z powodzeniem zawsze wcisnąć w budynek. No i komunikacja tam.... Przede wszystkim P+R w Amsterdamie "nie ma" korków bo są P+R z darmowym dojazdem dojazdem do i z miasta. I co więcej parkowanie tam jest tańsze niż u nas w Krakowie!!! Co więcej jest droga relatywnie strefa parkowania ale są z niej wyjątki bardzo tanie. Tam jest strefa nie płatna tak lubiana przez aktywistów rowerowych a właśnie ograniczonego parkowania (30min albo 1h i won ale stoisz za bodajże 10euro centów) No i przede wszystkim tam nie zastawia się skrzyżowań :) U nas to standard że wszyscy stoją bo jakiś moście pan sobie stoi na środku skrzyżowania :DPoczytajcie w tematyce korków rowerowych... Wcale nie mały problem bo średnia przejazdu w godzinach szczytu spada do nieakceptowalnej prędkości szybkiego marszu czyli poniżej średniej w największych korkach samochodowych :) To temat niepopularny jak korki samochodowe 50lat temu ale już się pojawiają publikacje Więc niedźwiedź ma rację rower korków nie zmniejsza. Może je przesuwać w inne miejsce lokalnie zmniejszać itd i tp ale nie jest panaceum na korki. Co więcej może spowodować że komunikacja będzie wolniejsza co może za parę lat spowodować odwrót od roweru jako środka komunikacji. Bo jak korek w deszczu i aucie jest do zniesienia to na rowerze ciężko będzie. Rower jest w przeważającej większości środkiem komunikacji do 12km (średnia ~7) a więc środkiem komunikacji dla centrum miast. Cała reszta z poza tej strefy musi dojechać do miasta inaczej. Komunikacja podmiejska jest problematyczna w finansowaniu a miejska do odległych osiedli również nie jest łatwym tematem i to nie tylko w Polsce. Dlatego w takim Amsterdamie wybrano model łączony P+R i potem rowery i KM I zachęcono do tego dobrymi cenami i biletem w gratisie. Wprowadzenie tego systemu u nas wyeliminowała by szybko z ulic wszystkich którzy dojeżdżacza na 8h do pracy i wracają do domu. To są dość proste zagadnienia i mamy na zachodzie niezły poligon. Tylko ze albo importujemy rozwiązania bezkrytycznie nie patrząc na ich wady albo wprost radykalizujemy ich pomysły powodując eskalację problemów. Tak samo nie umiemy patrzeć na takie drobiazgi jak to ze tam są parkingi podziemne na dachowe i inne a u nas nie.... tam mają metra a my nie...i walimy jakimiś rozwiązaniami które tam się sprawdzają.jedzie taki polak do Niemiec i widzi puste ulice z zakazami parkowania... Stoją ze dwa trzy auta... Ale nie widzi że pod KAŻDYM domem jest parking :) albo jeden na ulicy z preferencyjną stawką dla tubylców. Jadąc tam zawsze moje autko znika z oczu pod ziemię. Potem taki radykał wraca i krzyczy że tam aut nie ma ;) Są ale gdzie indziej. JA wiele razy mówiłem że w centrum należny zlikwidować wszystkie ścieżki rowerowe ograniczyć prędkość do 30 i wtedy rower autu nie będzie przeszkadzał. Proste tanie eleganckie rozwiązanie. Oczywiście trzeba by trochę mobilnych ukrytych fotoradarów postawić w początkowej fazie... :)Korki by się zmniejszyły... Bo nie oszukujmy się że prędkość około 30 daje spokojny przepływ bez start-stopów a wpuszczenie kogoś z podporządkowanej jest łatwiejsze niż przy 50/h A średnia przejazdów by nie spadła a prawdopodobnie wzrosła.Oczywiście należało by zdjąć prawie wszystkie znaki :) i jest to warunek konieczny! Proste pierwszeństwo z prawej bardzo by poprawiło bezpieczeństwo. I Tu rowerzyści by się musieli też wykazać :D przestrzeganiem. To co tu opisałem dało by jeszcze jeden pozytywny impuls. Zrównało by rowerzystów z kierowcami. To olbrzymi psychologiczny impuls do powszechnej akceptacji i automatem wzrostu kultury wobec siebie. I żeby nie było że mój wywód nie na temat to chcę zauważyć że płynność i przewidywalność czasu przejazdu wpływa bezpośrednio na kulturę uczestników ruchu. Jeśli wychodząc z domu wiem że będę jechał do pracy 35-45 min to wychodzę 50 wcześniej i jadę spokojnie. U nas wiem ze będę jechał 25min albo godzinę... Co zawsze powoduje stres i chęć ucieczki z korków. Więc to o czym napisem jest bezpośrednim pokazaniem czemu u nas kultura jest niska... Jesteśmy zbyt zestresowani niepewnością czasu jaki musimy poświęcić na dojazd.

Czyli jesteś podobnego zdania jak sędzia orzekający, że skoro rowerem można się rozpędzić do 70km/h, to jazdę po pijaku trzeba traktować identycznie jak prowadzenie ciężarówki?

Lubię takie skrajne przykłady na niebezpieczne zachowania rowerzystów. A to potrącony wali głową w krawężnik, a to biedny kierowca z powodu rowerzysty wjeżdża w przystanek kosząc setki osób...

 

Oczywiście ze tak. Wiele razy cudem uniknąłem wypadku przez pijanego palanta na rowerze toczącego się szosą do domu? Sorry ale jak mi taki wytacza się z pobocza to odruchem ludzkim jest go nie rozjechać i ciężko mi wtedy analizować czy lepiej rozjechać to coś czy władować się w osobówkę z naprzeciwka wiozącą pięcioosobową rodzinę... Potem się czyta zjechał nie wiadomo dlaczego... Pijak się ulotni a jedyna osoba która go widziała spływa właśnie do rowu.Tak samo się powinno traktować zalanego w sztok idącego skrajem jezdni...Zapewniam cię że obecny jazgot w obronie picia i jazdy rowerem wynika wprost z umiłowania do jazdy na podwójnym gzie samochodami. I marnym pocieszeniem jest to ze jakiś procent tych co jadą autem wsiądzie na rower. Zresztą jak nie miałeś z pijakami do czynienia to nie zrozumiesz że to mrzonki. Pijak zawsze pojedzie czym będzie miał pod ręką a penalizacja jazdy na rowerze spowoduje tylko że jazda jako taka stanie się powszechnie akceptowana. Tak an marginesie Niemcy ograniczają limit dla rowerzystów :) I taki drobiazg, wielu was wpada w pułapkę powszechnego płaczu że u nas wsadza się rowerzystów do wiezień za jazdę po piwku... Ilu znacie takich co siedziało? (oczywiście nie na izbie albo dołku do wytrzeźwienia)I ilu z nich nie miało już wyroku za jazdę Koniami mechanicznymi pod wpływem? Gro z siedzących to zatwardziali recydywiści z zakazami sądowymi. Nieraz ludzie którzy mają już kogoś na sumieniu ale dalej nie otrzeźwieli. Ich usunięcie z ulic nie powinno nas martwić bo oni mają nasze życie za nic. To co tu pisze opieram na rozmowie z prawnikiem znającym takie sprawy. Obśmiał tezę ze za jazdę po dwóch piwach można dostać mocno po tyłku. Jak ładnie określił przy bardzo nadgorliwym sądzie straci się prawko. Ale za drugi raz już dostaje się po całości bo to recydywa.To też jest kultura. Bo trzeba kultury żeby przedłożyć potencjalne niebezpieczeństwo jazdy po alko nad przyjemność wypicia z kumplami piwa. Kulturą jest powiedzieć dzisiaj cola bo roweru mi się nie chce prowadzić do domu!!!! Bo przecież kumple by się śmiali ;) @zekker i pamiętaj jeszcze o jednym.... Rower wciąż jest w Polsce promilowym uczestnikiem ruchu. Więc statystyki są niepełne. Problem pojawi się jak ilość rowerzystów wzrośnie o 500-1000%. Wtedy ilość wypadków wzrośnie o tyle samo + wzrost wynikający z wzrostu sytuacji kolizyjnych między rowerzystami... I jeszcze zwrócę wam uwagę na jeden śmieszny aspekt... piszecie cały czas jaki to kierowca uprzywilejowany bo chroniony. Ale wiecie że w tych bezpiecznych puszkach bardzo często sprawcy dokonują żywota? Bardzo często ci sami kozacy co wam zagrażają jak siedzicie na rowerze zagrażają też nam jak siedzimy w aucie...Tak samo wiele potrąceń rowerzystów kończy się na strachu i kilku siniakach chociaż by dla tego ze każde nowoczesne auto zabójca jest projektowane tak żeby jak najmniej uszkodzić pieszego lub rowerzystę ;) I w tym świetle niestety ale zderzenie z autem jadącym z prędkością 30-50 jest o wiele mniej niebezpieczne niż zderzenie z rowerzystą jadącym z podobną a nawet mniejszą prędkością. Sorry ale takie są realia że do ~50-60 zderzenie z autem wcale nie jest groźniejsze od spotkania z innym rowerem ;) Powyżej tej prędkości robi się gorzej ale i jak jesteście w samochodzie to ta blacha dość pozornie was chroni przy prędkościach 60+

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do osób, które przesiadły się z samochodu na rower na stałe, jak już mówiłem, nie spotkałem takich :P

 

No to musimy się kiedyś umówić ;-) Na razie mam zimę za sobą i bardzo mi się spodobało - wiosna pewnie będzie jeszcze lepiej. I jeszcze do tego mam auto praktycznie za darmo (firmowe) więc można powiedzieć, że nie jestem zmuszony przez ekonomię od jazdy rowerem czy komunikacją miejską. Szczerze robię to bo:

a) nie mam czasu na inną aktywność (praca, dziecko i takie tam) - a tak odbywam aktywność fizyczną w czasie gdy po prostu i tak siedziałbym w aucie

B) fajnie się czuję pomykając rowerem i mogę trochę rozładować stresy

 

Z forum znam przynajmniej 2-3 osoby, które przerzuciły się z auta na rower z podobnych powodów jak ja. Moja żona również planuje się przemieszczać rowerem jak trochę pogoda się poprawi i tym samym także zrezygnuje z auta. Myślę, że przesiadka auto -> rower robi się coraz bardziej popularna.

 

Co od bezczelności, to myślę, że osoby przesiadące się z auta na rower są ogólnie bardziej ogarnięte i wiedzą jak to wygląda z obu stron. Ja osobiście łamię w zasadzie tylko jeden przepis - tj. jadąc ddr przejeżdżam czasami na czerwonym, ale tylko przez takie wąskie drogi i po zatrzymaniu się i rozejrzeniu. Niestety na mojej trasie mam taki odcinek, gdzie jest ~10 przejść na odcinku ~3km, z czego 2 to duże skrzyżowania, a reszta to takie z drogami osiedlowymi/mało uczęszczanymi. Tu przyznaje się bez bicia, że nie mogę się przekonać do stania na każdym świetle 2-3 minuty, gdy nie ma żadnego ruchu.

 

Natomiast wiedząc jak się jeździ samochodem to jadąc rowerem:

- zawsze zwalniam przed przejściami na ddr nawet jeśli mam zielone

- staram się zwracać szczególną uwagę na pieszych, bo oni mają wyłączone myślenie (mimo krótkiego stażu miałem już kilka wtargnięć na ddr, psa na długiej smyczy, który biegał po ddr, pieszych wpadających prawie pod same koła roweru na bocznych drogach itp)

- nigdy nie staję obok aut w korku

- staram się do minimum ograniczyć wyprzedzanie po prawej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry ale takie są realia że do ~50-60 zderzenie z autem wcale nie jest groźniejsze od spotkania z innym rowerem

 

Ale piszesz tak z własnego doświadczenia czy tak Ci się wydaję?

 

Osobiście miałem spotkanie z samochodem przy prędkości nie większej niż 20km/h. samochód mi wyjechał z boku i udetezyłem w jego bok. Efekt był taki, że miałem złamany nos bo uderzyłem twarzą w rant dachu, dodatkowo koło i widelki złamane.

Kumpel miał podobną sytuację, ale jechał troche powyżej 30km/h. Samochód wyjechal z bocznej uliczki i kumpel przywalił w przedni blotnik. Wyleciał jak z procy, przelaciał przez maskę i wylądowal kilka metrów dalej. Skończylo się na kilku zadrapaniach, kilku duuużych siniakach i tytanowymi śrubami w kości piszczelowej. Jego kariera tenisisty legła w gruzach.

 

Ludzie, kurna, nie pszcie bzdetów boz tego internetu robicie jeden wielki syf. Wypadek na rowerze przy 60km/h i spotkaniu z samoochodem to prawie pewna kaplica!!

Ludzie przy miejszych prędkościach na szlakach łamią obojczyki, kości udowe, pękają czaszki a jakis ekspert twierdzi, że wypadek przy 60km/h na rowerze to nic groźnego. W wypadkach samochodowych przy takich prędkościach często są ofiary śmiertelne.

Jeeezu!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Co od bezczelności, to myślę, że osoby przesiadące się z auta na rower są ogólnie bardziej ogarnięte i wiedzą jak to wygląda z obu stron. Ja osobiście łamię w zasadzie tylko jeden przepis - tj. jadąc ddr przejeżdżam czasami na czerwonym, ale tylko przez takie wąskie drogi i po zatrzymaniu się i rozejrzeniu. Niestety na mojej trasie mam taki odcinek, gdzie jest ~10 przejść na odcinku ~3km, z czego 2 to duże skrzyżowania, a reszta to takie z drogami osiedlowymi/mało uczęszczanymi. Tu przyznaje się bez bicia, że nie mogę się przekonać do stania na każdym świetle 2-3 minuty, gdy nie ma żadnego ruchu.

 

 

To fakt ,mam tak samo bo jadąc np od r.Starołęka do Śródki czasem te światła doprowadzają do szaleństwa a o 5 rano aut jak na lekarstwo ;) więc przyznaję się bez bicia :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lukaspecrh92 pohamuj swoje konie!!!!!

Miałem na myśli prędkość uderzającego w nas!!!!!

 

Swego czasu interesowałem się kwestią badań i norm bezpieczeństwa i byłem zdziwiony jaką wagę przykłada się do tego żeby auto uderzając w pieszego czy rowerzystę wyrządziło mu jak najmniejszą szkodę. Jest to cała dziedzina nauki zajmująca się tylko i wyłącznie tym jak to zrobić żeby uderzony był możliwie mało uszkodzony.

 

Więc raz jeszcze mnie nie interesuje co będzie jak my uderzymy z jakąś prędkością w auto.

To o czym pisałem dotyczyło sytuacji w której ktoś nas uderza. Czy to rower czy auto czy motor.

W tym zestawieniu największe szanse na wyjście bez szwanku mamy dostając od auta.@hadwaodwa @marcind jesteście zwykłymi piratami!!!! ;) Swoją drogą zastanawia mnie co za idiota ustawia tak światła że stojąc na nich człowiek korzonki zapuszcza. Czasem się zastanawiam czy się coś nie zacięło. Są miejsca gdzie nikt nie czeka na zielone po prostu nawet świętego prędzej diabli wezmą niż się doczeka. Ale z drugiej strony co byście powiedzieli jak by samochody tak samo robiły? :) A sa takie miejsca gzie 5min się stoi i paczy na puste skrzyżowanie :D:D:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem na myśli prędkość uderzającego w nas!!!!!

 

Co takiego "bezpiecznego" jest w tym, że to we mnie uderzy samochód a nie ja w niego przy prędkości 60km/h?

 

Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że 60km/h to jest bardzo duża prędkość nawet jak dla czegooś takiego jak ciało ludzkie, ktore waży średnio zaledwie 70kg. A co dopiero twardy, kanciasty, stalowy złom ważący 1200kg. Weź niewielki rozbieg i zatrzymaj się na ścianie. Co takiego ta ścian musiałaby mieć, abyś sobie krzywdy nie zrobił?

 

Samochody nie sa robione z galaretki, w która mógłbyś się mięciutko zapaść w momencie kontaktu z wpadajacym na Ciebie autem.

 

na pewno każdy widział efekty crushtestów, które są wykonywane wlaśnie przy prędkośći 60km/h. Z samochodu bardzo często nie pozostaje nic. Ale o to chodzi, bo od tego jeststrefa zgniotu, która absorbuje wiekszość impetu. Ale niestety człowiek nie posiada strefy zgniotu, jak również nie wyżądzi na samochodzie poważnijszych zniszczeń, które mogłyby pochłonąć silę uderzenia. Dlatego przy zetknięciu samochodu z człowiekiem, cala impet idzie na nasze ciało. Dlatego tego typu wypadki kończą się najczesciej smiertelnie.

 

Wszelkie potrącenia pieszych nie dzieją się przy prędkościach wiekszych niż własnie te 60km/h i kończą sie najcześciej ze skutkiem śmiertelnym dla pieszego. Przy czym auto ma najwyżej lekkie wgniecenie albo stłuczony reflektor. Przy naprawde "spektakularnych" wypadkach leci przednia szyba. Oczywiści nie mówię tutaj o kaskaderach i zaplanowanych ujeciach na potrzeby YT ;)

 

Rower także nie ma strefy zgniotu bo jest wykonany z twardego, pękajacego aluminium, które wystrzeli nas jak z katapulty w bliżej nie określonym kierunku. Jak będziemy mielii szczęścię wpadniemy do rowu a jak nie to pod nadjeżdzajaca cięzarówkę. Bardziej śiadomi rowrzyści używaja ram ze stali szlachtnych, które moga sie wygiac pod naciskiem i ewentualnie pochłona w ten sposób część energii co może nawet uratować życie rowerzyście. Chociaż zdaję sobię sprawę, że ostatnie zdanie może być mocno naciagane, jednak osobiście wole tak własnie myśleć dla poprawu własnego samopoczucia ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym zestawieniu największe szanse na wyjście bez szwanku mamy dostając od auta.

Sprawdzam ;) Poproszę o naukowe potwierdzenie tej informacji.

 

Nie wykluczam, że możesz mieć rację, ale myśląc zdroworozsądkowo zwyczajnie nie wierzę, że taka sytuacja może mieć miejsce. Wynika to choćby z energii kinetycznej poruszającego się rowerzysty oraz samochodu - nie mieści mi się w głowie, aby rowerzysta wpadający na samochód mógł sobie zrobić więcej krzywdy niż rowerzysta, który zostaje potrącony przez 1,5 tony blachy, co daje ok. 15-krotnie większą energię kinetyczną przy tej samej prędkości (przy czym w praktyce prędkość ta będzie przeważnie większa, a jak wiadomo, Ek rośnie proporcjonalnie do kwadratu prędkości).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to musimy się kiedyś umówić ;-)

E tam, będziemy jeździć przez pół Polski, wierzę na słowo :P

Ja natomiast, mimo że mieszczucha mam już od półtora roku, ciągle używam go tylko do dojeżdżania do komunikacji miejskiej, raz pojechałem całą drogę do pracy i dziękuję bardzo za takie coś :) Jak mam gdzieś jechać samochodem to jadę i roweru nawet nie rozważam, w sumie wykorzystuję go tylko jak mam iść piechotą lub ewentualnie gdy komunikacją miałbym jechać 1-2 przystanki.

Jak mnie życie przyciśnie i nie będę miał czasu na normalną jazdę to może zacznę jeździć do pracy rowerem na zasadzie, że lepsze to niż nic, póki co uważam, że dojazdy na rowerze nie umywają się normalnej jeździe. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lukaspecrh92 myślałem że mnie tylko nie zrozumiałeś a ty nie dość że nie chcesz zrozumieć to jeszcze zaczynasz wywody absurdalne.

 

Co więcej przeczysz sobie w własnym poście.

Czy auto nie jest zrobione z galaretki? Ja śmiem twierdzić że jest. Tak strefy zgniotu to galaretka.

Widziałem kilka aut nadających się do kasacja po zderzeniu z pieszym Tak wiem w Polsce się wyklepie ale nie zmienia to faktu mają naruszone większość punktów bo pieszy wgniata się w auto nieraz powodując spadnięcie silnika na ziemię i złamanie dachu. Mój znajomy trafił kobietę przy sporej prędkości i skasowała mu jego ukochane cc auto nie nadawało się do niczego bo nawet silnik był rozwalony. Kobieta przeżyła bez wiekowych obrażeń (wstrząśnienie mózgu i jakieś stłuczenia) Jakiś czas temu widziałem jak potrącony o własnych siłach obchodził hondę która go trafiła i rozmawiał z załamanym właścicielem auta które wyglądało jak by trafiło ścianę.

Przyjmijcie że projektując auta zakłada się zderzenie z pieszym i dla tego projektuje się auta tak żeby minimalizować szkody.

Człowiek ma się nie dostać pod koła ma zostać uderzony tak żeby położyć się na maskę i nie uderzyć głową o górny brzeg szyby, ma zapaść się w maskę........... itd itp...

W tym momencie człowiek potrafi SKASOWAĆ auto poprzez uruchomienie większości strefy zgniotu.

nie jest prawdą że człowiek musi mieć strefy zgniotu wystarczy że ma je auto.

 

Tak samo zakłada się zderzenia z rowerzystami i bada się to.

 

Teraz kwestia mechaniki uderzenia w was przez rower/auto. jak uderza was cokolwiek to poza impetem uderzenia którego się boicie dochodzi do waszego upadku. I tu uderzając w "miękki" samochód macie większe szanse niż jak uderzacie w twardy rower/człowieka.

Uderzenie w asfalt jest czynnikiem wspólnym choć po zderzeniu z autem bardzo często część energii jest odebrana przez strefy zgniotu więc uderzacie słabiej.

Sorry ale to jest fizyka i wiem że wydaje się wam to absurdalne bo tak brzmi na pierwszy rzut oka ale auto jest najmiększym co was morze trafić i jedynym co przejmie część energii znacznie się odkształcając zanim wami ciśnie o ziemię.

 

Napisze tu kolejną rzecz którą oprotestujecie ale zderzenie dwóch szybko biegnących osób może spowodować u nich obrażenia podobne do tych jakie niesie zderzenie z autem włącznie z powaznymi połamaniami a nawet śmiercią!

Tak naprawdę masa pojazdu nie wnosi już wiele do samego zderzenia szczególnie ze jadąc rowerem rzadko zostaniecie uderzeni bezpośrednio.

 

Kłamem też jest że większość potrąceń kończy się śmiercią. Większość kończy się połamaniami a duża część zaledwie potłuczeniami.

 

Podałeś jeszcze argument o wpadaniu pod nadjeżdżającą ciężarówką. Zauważ że jak wpadnie an ciebie rozpędzony rowerzysta to też możesz wpaść pod inny pojazd.

 

Nie jest moim zamiarem udowadnianie że zderzenia z autami są bezpieczne bo tak nie jest ale chciałam wam zwrócić uwagę na to że demonizujecie to zdarzenie a nie jest ono podobnie niebezpieczne do zderzenia z innym rowerem :)

 

@wgrzeszkowiak sprawdzaj... do woli :) Materiały ciężko dostępne ale pewnie znajdziesz :D;)

Ja nie zamierzam się zagłębiać w temat ponownie. Trafiłem na kilka publikacji swego czasu jedna z nich by ADAC które opisywały właśnie wypadki z pieszymi i rowerami i wyniki testów. Trafiłem też na opis najczęstszych obrażeń w zderzeniach rower pieszy i były to gość nie fajne połamania miednica/uda.kręgosłup.

Niestety nie jestem w stanie teraz podać ci źródeł.

 

 

Wyobraź sobie że wali w ciebie 70-100kg z prędkością 25-35km. Taka masa łamie cię w dowolnej ilości miejsc i powoduje że lecisz bezwładnie waląc o ziemię.

 

I jeszcze żeby was trochę otrzeźwić że rower to też śmiercionośne narzędzie

Zarzut zabójstwa dla rowerzysty. Staranował pieszego

Rowerzysta zabił pieszego i uciekł - Wiadomości i informacje z kraju - wydarzenia, komentarze - Dziennik.pl

 

NOWA SÓL: Rowerzysta wpadł w pieszego. Mężczyzna w ciężkim stanie - 21 maja 2012

Pieszy zmarł po paru dniach...

 

Jak widzicie uderzenie rowerzysty w pieszego może być tak samo destrukcyjne jak uderzenia auta a rowerzysta nie jest "toną stali" i z zasady porusza się wolniej.

 

IMO dość dokładnie uprawdopodobniłem moją tezę. Zresztą mi chodzi tylko żebyście przestali demonizować auta :) To nie sam fakt że uderza w nas auto jest problemem a to że jakiś palant ma wszystko w dupie i amie przepisy. A czy na rowerze, autem czy pieszo jest już drugoplanowe i nie koniecznie ma jakikolwiek wpływ na to w jakim stanie z tego wyjdziemy ;)A tu jeszcze wyraz skrajnej bezczelności

za jazdę z telefonem w łapie powinni ucinać łapy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wgrzeszkowiak sprawdzaj... do woli :) Materiały ciężko dostępne ale pewnie znajdziesz :D;) (...) Niestety nie jestem w stanie teraz podać ci źródeł.

Czyli argument w zasadzie nie istnieje i dalsze wywody na ten temat nie mają sensu.

 

Z kolei przytoczone przez Ciebie argumenty o śmiertelnym zagrożeniu ze strony rowerzystów są całkowicie nie na miejscu. W pierwszym przypadku mowa jest o drobnym urazie, a do śmierci doszło z powodu wychłodzenia(!!!), w drugim zaś artykuł dotyczy osoby 71-letniej - człowiek w tym wieku może umrzeć nawet po upadku z powodu utraty równowagi we własnym domu. Wybacz, ale jeżeli próbujesz kogokolwiek przekonać takimi historiami, to nie wróżę Ci wielkich szans.

 

Podsumowując: nie podałeś żadnego wiarygodnego dowodu na rzecz tezy o śmiertelnym zagrożeniu ze strony rowerzystów, z kolei statystyki Policji wskazują jasno, że samochody zabijają tysiące ludzi rocznie. Dla mnie to w zasadzie zamyka temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Policji wskazują jasno, że samochody zabijają tysiące ludzi rocznie.

Zły argument, którym się nieco wkopujesz. Ile jest podróży samochodami, a ile rowerami? Tu nie można podchodzić ilościowo tylko procentowo. Ile jest wypadków w stosunku do ilości pojazdów. Niestety w tym względzie statystyki dla rowerów są bardzo ubogie. Nie ma wiarygodnych danych na temat liczby rowerzystów, w zasadzie są rejestrowane jedynie wypadki, bo do "stłuczek" nikt nie wzywa pomocy.

 

KrisK, zgadza się, że samochody się projektuje pod kątem uderzenia w pieszego i np. maska ma amortyzować. Jednak z tego co się orientuję bada się jedynie centralne uderzenie w statycznego człowieka.

W rzeczywistości nie można liczyć na takie idealne uderzenie i lądowanie na środek maski. Wszelkie uderzenia bardziej z boku (wysokość reflektorów) nie będzie takie przyjemne. Jeżeli do tego dodamy prędkość poruszającego się rowerzysty i wybicie z toru jazdy, to dochodzą niefajne siły skręcające, tego samochód nie zamortyzuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zły argument, którym się nieco wkopujesz. Ile jest podróży samochodami, a ile rowerami?

Jakakolwiek proporcja by nie była, o wypadkach śmiertelnych wywołanych uderzeniem samochodów słyszy się regularnie. Wypadki śmiertelne powodowane przez rowerzystów są poniżej granicy błędu statystycznego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wgrzeszkowiak zatrzymaj sie na chwilę i zastanów się co chcesz przekazać.

Piszesz że "Wypadki śmiertelne powodowane przez rowerzystów są poniżej granicy błędu statystycznego. "

A bierzesz pod uwagę e ilość przejazdów rowerowych również w Polsce jest na granicy tego błędu?

 

Zresztą nie ma to znaczenia w dyskusji ile jest tych śmiertelnych wypadków. Ja próbuję pokazać "pewnym siebie" że rower jest tak samo niebezpieczny jak auto. Wielu tu uważa że rower to super bezpieczne dla otoczenia stworzenie a samochód 100% zabójca. Sorry ale to głupie i niebezpieczne podejście które prowadzi do wywodów że 71latek mógł sam upaść i umrzeć więc nie należy tego zwalać na rower...

Dziesięciolatek tez może upaść i umrzeć więc co można ich śmiało rowerami potrącać?

 

Widzę że czegoś nie rozumiesz. Osoba starsza w pełni sprawna w momencie doznania stosunkowo lekkiego urazu może się rozsypać i stać niedołężnym starcem tak samo z głupim złamaniem nogi może trafić do szpitala i z niego nie wyjść. Co nie umniejsza winy rowerzysty jako sprawcy.

Taki sam wypadek z udziałem auta wywołał by twoje oburzenie na blacho smroda a jak rower to już tłumaczenie że staruszek mógł sam upaść...

I taka uwaga moja matka w wieku ponad 70 jeszcze po drzewach chodziła ;)

 

Sprawa argumentów i tego że w zasadzie nie istnieją. A twoje istnieją? Podałeś jakieś źródła które przeczą temu co napisałem? I można tak długo. Podałem informację którą posiadam sorry że nie trzymam na potrzeby każdej rozmowy pliku artykułów i opracowań. Zresztą co to ma za znaczenie... Jak podałem linki do wypadków w których zginęli ludzie potrąceni przez rower to jeden z wychłodzenia drugi ze starości...

No sorry ty chyba jesteś tak odporny na argumenty że jak bym ci jakieś opracowania rzucił to uznał byś że na pewno fanatyk blacho smrodów to napisał i że to brednie...

Swoją drogą ciekawe co zawinił pieszy w zderzeniu z palantem bawiącym się telefonem... Coś na pewno bo to niemożliwe żeby rower zabił :D

 

@zekker bada się wszystkie elementy. Od maski po znaczek poprzez wycieraczki, szybę, antenę.....

Lampy też są poddawane testom i mają "być bezpieczne". Nawet pracuje się nad poduszkami dla "potrąconych" :) I nie tylko centralne uderzenia się bada.

 

Oczywistym jest że nadal pozostaje wiele dobrych miejsc w samochodzie które zabiją każdego nieszczęśnika który na nie trafi na miejscu. To co nasiałeś o siłach "innych" jest oczywiście jest podstawową sprawą.

I dla tego auta robi się tak żeby w miarę możliwości nie odbijały. Zresztą to było powodem odejścia od klatek w aucie na rzecz stref zgniotu. Zabijały nasze własne ciała. Tu rower jest naszym przeciwnikiem bo jest sztywny i skory do odbić. I tu w momencie spotkania dwóch rowerów dochodzi do upadków z spora siłą których skutki są nieprzewidywalne.

Nie było moim zamiarem rozpoczynać dyskusji o mechanice wypadków więc kończę i nie zamierzam już pisać o tym. Jak wam nie pasuje to co napisałem przyjmijcie że to tylko moje widzimisię. Choć mam nadzieję że choć parę osób po przeczytaniu weźmie to co napisałem pod uwagę jadąc rowerem i będzie bardziej myśleć o tym żeby kogoś nie "zahaczyć".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bierzesz pod uwagę e ilość przejazdów rowerowych również w Polsce jest na granicy tego błędu?

Kilka procent to znacznie więcej niż trzy przypadki z prasy z ostatnich kilku lat, w tym dwa skrajnie wątpliwe.

Zresztą nie ma to znaczenia w dyskusji ile jest tych śmiertelnych wypadków.

Chyba jednak ma.

Ja próbuję pokazać "pewnym siebie" że rower jest tak samo niebezpieczny jak auto.

Kiedy wcale nie jest, bo jego energia kinetyczna jest kilkadziesiąt razy mniejsza, a droga hamowania wielokrotnie krótsza :) Owszem, rower może stworzyć zagrożenie, ale twierdzenie, że jest równie niebezpieczny, to po prostu naciąganie rzeczywistości.

Sprawa argumentów i tego że w zasadzie nie istnieją. A twoje istnieją? Podałeś jakieś źródła które przeczą temu co napisałem?

Nie sądziłem, że dojdzie do sytuacji tak absurdalnej, by trzeba było udowadniać, że zdarzają się w Polsce potrącenia pieszych przez samochody :) Ale jeżeli jesteś tak zdeterminowany, to służę uprzejmie: http://dlakierowcow....Segregator1.pdf . Liczba pieszych zabitych przez rowerzystów: ZERO. W poprzednich latach podobnie. W tych samych opracowaniach znajdziesz też co nieco na temat śmiertelności wypadków spowodowanych przez kierowców.

podałem linki do wypadków w których zginęli ludzie potrąceni przez rower to jeden z wychłodzenia drugi ze starości...

OK, przykład osoby starszej możemy jeszcze podciągnąć pod jeden przypadek śmierci z winy rowerzysty. Sytuacja z wychłodzeniem jest jednak całkowicie kuriozalna - do wypadku doszło, ale przyczyną śmierci było nieudzielenie pomocy, bo obrażenia same w sobie były niegroźne.

 

 

Wiesz... ja zasadniczo nie twierdzę, że rower jest całkowicie bezpieczny. Mało tego - uważam siebie za bardzo ostrożnego rowerzystę, bo wiem, że mogę stworzyć zagrożenie dla innych, szczególnie w czasie jazdy po mieście. Mam jednak wrażenie, że sam sprowokowałeś taką a nie inną reakcję skrajnie demagogicznym stwierdzeniem, że rower jest bardziej niebezpieczny od samochodu (wszak podobno "badania mówią", że lepiej wpaść pod samochód niż pod rower), którego absolutnie niczym nie udowodniłeś, a statystyki zdają się temu całkowicie zaprzeczać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym zestawieniu największe szanse na wyjście bez szwanku mamy dostając od auta.@hadwaodwa @marcind jesteście zwykłymi piratami!!!! ;) Swoją drogą zastanawia mnie co za idiota ustawia tak światła że stojąc na nich człowiek korzonki zapuszcza. Czasem się zastanawiam czy się coś nie zacięło. Są miejsca gdzie nikt nie czeka na zielone po prostu nawet świętego prędzej diabli wezmą niż się doczeka. Ale z drugiej strony co byście powiedzieli jak by samochody tak samo robiły? :) A sa takie miejsca gzie 5min się stoi i paczy na puste skrzyżowanie :D :D:D

 

Hehe wiem wiem - będziemy się smażyć w piekle ;-)

 

Ale tak na serio to jest właśnie taki relatywizm. Jadąc samochodem nigdy bym sobie na to nie pozwolił, bo samochód stanowi większe zagrożenie, jest mniej zwrotny itd.

Sam nie jestem z tego dumny, bo staram się przestrzegać przepisów, ale faktycznie światła na ddr to trudny temat - jestem zdania, że na mniej ruchliwych drogach można sobie pozwolić na przejazd na czerwonym (oczywiście po dokładnym upewnieniu się co jest z boku i za nami).

 

Mnie załamują takie osoby, które wypowiadały się wcześniej, co "czują miasto" - łamią wszystkie przepisy, mijają pieszych na pełnej prędkości o włos, lampki nie założą bo źle wygląda itd. - a spotykam takich relatywnie często na drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No z tymi lampkami to rzeczywiście jest duży kłopot. Przedwczoraj wracając po pracy do domu około 21:00 o mały włos nie potrąciłem rowerzysty. Miał tylko odblaski w pedałach. Niestety takie spotkania zdarzają mi się coraz częściej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...