Skocz do zawartości

[Rowerzyści] Bezczelność na drogach


mklos1

Rekomendowane odpowiedzi

Gdybym ten film (Line of Sight) zobaczył w terenie, to powiedziałbym, że to kunszt

 

Ale chyba jedynie kunszt specjalistów od efektów specjalnych. Ale ludzie logicznie rozumujący o tym wiedzą. Jednak małolat jeden z drugim po obejrzeniu takiego filmu uważaja, że przefruną nad samochodem po zderzeniu czołowym, po czym wsiąda na rowej i odjadą w siną dal z uśmiechem na ustach wyciagając środkowy palec.

Jak najbardziej, sztuczki takie jak na tego typu filmach mogą sie udać - jedna na setkę prób.

A potem oglądamy pseudo-kaskaderow w kołanierzach, na noszach a czasem nawet w czarnych workach.

 

@@Adaasko ja Cie dobrze rozumiem i doskonale wiem czym jest street i jestem pelen szacunku dla osób, które są w stanie opanować rower aby sobie skakac z murku na murek i wykonywac różne ewolucje na przednim kółku i wiele, wiele innych rzeczy. Nie uwarzam aby takie osoby stanowiły jakiekolwiek zagrożenie dla innych uczestników ruchu. wiadomo, że większość ewolucji wykonywana jest na jakichś skwrkach, placach, rynkach itp. Lubie czasem popatrzec na takie rzeczy bo w Łodzi to też staje się coraz modniejsze i młodzi ludzie maja swoje miejscówki. Nikogo nie niepokoją i dziwie się, że ktoś może sie na ten temat wypowiadać krytycznie.

 

Co i innego agresywna jazda po ulicach czy chodniku, ale to juz nie jest street tylko debilizm. I to co napisalem kilkapostów wyżej, że nie maja siły wyjechać za miasto to własnie tyczyło się takich szalejących po chodnikach ddr-kach debili na roweruch raczej nizszej klasy z decathlonu czy co najwyżej z gosportu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adaasko chce zwrócić uwagę na wypowiedź jednej osoby z tego forum

A ja podejde do tematu z drugiej strony, otóż z tej, że jazda rowerem po mieście, zgodnie z zasadami, jak dla mnie nie miała by totalnie sensu - niestety, mozna być jedynie tak wolnym jak samochod, a po chodniku, nie wiele szybszym niż pieszy, trzeba umieć się z drogowym ruchem rozumieć, umieć płynąć w nim, i idzie nikomu kuku nie zrobić, niektorzy się pukają w glowe, że wariat, i że się zabiję, z drugiej inni spokojnie idąc na zielonym swietle giną na pasach, więc w zasadzie, co za róznica, skoro przez tyle lat żyje, i inni żyją przez tyle lat to dla mnie dobry argument - że da sie na pełnej ku' przelecieć przez miasto, jadąc totalnie "na czuja"

 

Poznajesz?

"jazda rowerem po mieście, zgodnie z zasadami, jak dla mnie nie miała by totalnie sensu"

To wywołało agresję :) Wiesz czemu? Bo ludzie którzy tak "płyną" wkurzają wszystkich wkoło i zmuszają do nadmiaru ostrożności i nader częstego stosowania zasady ograniczonego zaufania.... Często też ograniczania się żeby nie być uczestnikiem wypadku

 

"jedynie tak wolnym jak samochod, a po chodniku, nie wiele szybszym niż pieszy, "

 

I co w związku z tym? Cwaniactwem się wryjesz uważasz ze to ok? Do momentu kiedy ktoś uprzedzi twój ruch i wryje ci się pod koła dla zasady "bo nie lubi cwaniaków" a nie ma nic do stracenia...

Albo najnormalniej ci nie wyjdzie bo będziesz miał gorszy dzień?Chciał byś żeby wszyscy tak jechali? Dla tego rowerzyści tak narzekają na kierowców ze ci drudzy wyznają zasadę "muszę być szybszy"

"skoro przez tyle lat żyje, i inni żyją przez tyle lat to dla mnie dobry argument"

 

Wiesz przez podobne zadufanie mam śrubę w nodze :) Jak bym na w gruncie rzeczy głupie pytanie żony (to był zarazem apel) nie odpowiedział "ależ skąd kochanie nie ma prawa się przesunąć (drabina)" i zlazł poprawiając ją to nie musiał bym teraz się ograniczać i jak by nie było żyć z bólem. Ale ja wiedziałem lepiej :) Każde ostrzejsze naciśnięcie na pedały mi przypomina o mojej głupocie.

 

A zapewniam cię że setki razy tak stawałem na drabinę i nigdy cholera nie spadła. Wystarczył raz żeby zrobić mi kuku. Wpłynęło to na moje i mojej rodziny życie w sposób bardzo poważny.

 

Zastanów się czy nie warto czasem posłuchać "nic nie rozumiejących nudziarzy" niektórzy rozumieją bo sobie dupę stłukli. Jesteś pewien że warto takie doświadczenie zdobywać na własnej skoro ktoś ci mówi że galopujesz?Zabawa w street a jazda tak po mieście to dwie różne bajki zdecyduj się :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tyle z mojej strony, jeszcze raz proszę o to, żeby darowac sobie teksty o czymś, o czym się pojęcia nie ma.

 

Myślałem, że moje milczenie jest wystarczające... Przykro mi, że nie pamiętasz, co sam napisałeś, oraz że nie rozumiesz co piszą do Ciebie inni. Mam tylko nadzieję, że przy okazjo nauki nie zrobisz nikomu krzywdy. Ty jednak wolisz czepiać się tego czy street można uprawiać w skateparku czy nie, a nie widzisz rozumiesz tego co padło z Twoich ust wcześniej - niejedna osoba Ci to już wytknęła.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale chyba jedynie kunszt specjalistów od efektów specjalnych. Ale ludzie logicznie rozumujący o tym wiedzą. Jednak małolat jeden z drugim po obejrzeniu takiego filmu uważaja, że przefruną nad samochodem po zderzeniu czołowym, po czym wsiąda na rowej i odjadą w siną dal z uśmiechem na ustach wyciagając środkowy palec.

Jak najbardziej, sztuczki takie jak na tego typu filmach mogą sie udać - jedna na setkę prób.

A potem oglądamy pseudo-kaskaderow w kołanierzach, na noszach a czasem nawet w czarnych workach.

 

Pomyliles filmy, ten o ktorym mowisz to Premium Rush http://www.imdb.com/title/tt1547234/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam takiego pecha, że wracając do domu samochodem po pracy, często widuję rowerzystów bez jakiegokolwiek oświetlenia i elementów odblaskowych. Zwykle jest to już po zmroku. Są też tacy specjaliści, którzy jadą poboczem pod prąd... a dodatkowo potrafią być zalani... Co ciekawe zwykle są to dorośli ludzie w wieku 40+

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tej pory mam przed oczami dziewczynę, która wjechała "na rympał" holendrem w grupę ludzi wysiadających z autobusu i jeszcze miała czelność dzwonić dzwonkiem (w tym miejscu), mimo, że po drugiej stronie ulicy jest ścieżka.

To że ścieżka jest po drugiej stronie ma właśnie taki skutek, że jechała chodnikiem. Po prostu kolejny slalom zaserwowany przez projektantów. Pod tym względem rozumiem jej zachowanie.

Ale jazda w tłum i rozpychanie się "łokciami", to buractwo.

 

Właściwie i tak nic nie możemy zrobić, poza podniesieniem progu wzmożonej już czujności - czego efektem będzie jeszcze większa irytacja tychże osób.

Ależ możemy, im więcej będzie jeździć odnosząc się z szacunkiem do innych, tym mniej wrogości na drogach. Na ile się da, można luzować tą sprężynę nakręcaną przez gniewnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurka, a ja powoli zaczynam się wstydzić faktu bycia rowerzystą. :( Kiedyś na ścieżkach rowerowych musiałem się bać piesków wyprowadzanych na smyczy, dziś najbardziej boję się drugiego rowerzysty. Paradoks, ale to przez to, że od paru lat w jeździe na rowerze jest za dużo mody, a za mało myślenia o bezpieczeństwie.

 

1) Modne laski, które traktują rower jak stylistyczne przedłużenie swojej torebki. Super, masz rajstopki pod kolor ramy, krótką sukieneczkę i udowodniłaś, że w 10cm szpilkach da się pedałować. Ok, da się, ale tylko dopóki wszystko idzie po naszej myśli. W sytuacji awaryjnej możesz mieć poważny problem. Rozumiem, że w Holandii tak sobie dziewczęta jeżdżą, ale tam jest dużo lepsza infrastruktura rowerowa i inna mentalność uczestników ruchu drogowego.

 

2) Styl brytyjski. Przecież poruszanie się prawą stroną to zasada, którą zna się ot tak, od dziecka. Prawymi drzwiami wchodzisz do marketu, używasz prawych schodów ruchomych, samochodem jeździsz prawym pasem, więc dlaczego akurat na rowerze wszystko się przestawia i zaczynasz jechać przy lewej krawędzi DDR? Najśmieszniej jest na światłach, gdy wszyscy rowerzyści ruszają w tym samym momencie i nagle na środku skrzyżowania robi się młyn, zaczynają dziwne manwery i mijanki, bo z dwóch stron jedzie tyraliera, zamiast sprawnie przejechać, każdy swoją prawą stroną.

 

3) Buce dzwoniące na pieszych na chodniku. Też czasem jestem zmuszony do jazdy chodnikiem, ale NIGDY nie użyłem w takim miejscu dzwonka. Jeśli jest wąsko, to mówię spokojnym głosem "przepraszam" i jeszcze nie zdarzyło się, żeby ktoś mnie nie przepuścił. Potem "dziękuję" i z uśmiechem jadę dalej. Ale widać niektórzy lubią poczuć się jak Mojżesz, gdy rozstąpiło się przed nim morze i rajcuje ich, gdy ludzie na dźwięk dzwonka w ich stylowo zardzewiałej kozie podskakują przestraszeni i usuwają się z drogi. Chodnik święta rzecz pieszego, tak jak DDR święta rzecz rowerzysty! Gdyby piesi bronili chodników tak zaciekle jak rowerzyści swoich DDR, to kto będzie mieć większy problem? Pieszy przymyka oko na jazdę po chodniku, na którym jesteśmy gośćmi i trzeba to uszanować, a nie utrudniać im życie.

 

4) Hipokryci drący japę na pieszego, który idzie ścieżką rowerową, tylko po to, by za 200m jakby nigdy nic urządzić sobie slalom między pieszymi po chodniku. Zemsta czy krótka pamięć? Teraz może cwaniaku uważasz, że wszystko jest ok, bo przecież jedziesz bezpiecznie, ale ciekawe czy tak samo będziesz myślał, gdy na spacerze twoje kilkuletnie dziecko zostanie minięte na centymetry przez takiego "bezpiecznie jeżdżącego" kolegę rowerzystę.

 

5) Sygnalizowanie manewrów. To taki problem oderwać jedną rękę od kierownicy i dać znak kierowcy, że będę skręcał w lewo, więc za chwilę przejadę przed nim, żeby dojechać do lewej krawędzi? Lepiej wjechać sobie pod samochód bez ostrzeżenia (oczywiście wszystko w trosce o układ ABS kierowcy - przecież czasem trzeba mieć możliwość sprawdzenia czy wszystko sprawnie działa... a jeśli tym razem nie zadziała?). Jeśli masz problem z utrzymaniem równowagi, gdy trzymasz kierownicę jedną ręką, to może najpierw poćwicz na jakimś boisku czy podwórku zanim wyjedziesz na drogę licząc na szczęście.

 

6) Odwracanie głowy do tyłu, żeby się upewnić jak wygląda sytuacja za nami. Nie robi tego chyba nikt. Nie widziałem takiego odruchu nawet u osób, które jeżdżą po ulicy, wśród samochodów! Jest to przecież bardzo ważne dla bezpieczeństwa, np. przed rozpoczęciem wyprzedzania kogoś na ścieżce rowerowej, zmianą toru jazdy i skręcaniu na drodze, ale także za miastem, żeby upewnić się co jakiś czas, czy jadąc obok siebie nie zaczęliśmy blokować ruchu.

 

7) Jazda obok siebie. Zdarzyło mi się uciec na trawę obok DDR, bo równolegle jadący z naprzeciwka byli tak zajęci rozmową, że nie patrzyli nawet przed siebie, tylko na siebie (WTF!). Ten przepis denerwuje chyba już nie tylko kierowców, ale także samych rowerzystów. Blokuje to ruch, także na DDR, bo rozmawiający zwykle jadą dużo wolniej i nie ustępują jadącym szybciej czy w przeciwnym kierunku. W dodatku taka jazda zmniejsza ich uwagę, bo zamiast skupić się na jeździe i obserwowaniu otoczenia drogi, skupiają się na rozmowie. Ja zjechałem na trawę i zakląłem pod nosem. Ktoś inny ściśnie zęby i potoczy się za wami kilkaset metrów na 2-biegu zanim będzie możliwość wyprzedzenia. Za to za którymś razem, wnerwiony kierowca Golfika, na pustej drodze pośrodku niczego, wjedzie w was przy braku jakichkolwiek świadków. I co z tego, że potem wszyscy na forum napiszą jaki to debil i ile lat powinien dostać, skoro zdrowia wam to nie zwróci.

 

8) Rowerowi mściciele, robiący kierowcom "na złość", aby "przykładnie ukarać". Kopanie w drzwi, urywanie lusterek, plucie do środka, walenie w dach i podobne pomysły. Noo, pokazałeś temu baranowi, kto rządzi na drodze. Zadowolony jedziesz dalej w sznurze samochodów, bo wiesz, że w tym korku wkurzony kierowca i tak cię nie dogoni. Tylko czy to mądre, odważne? Nauczyło go to czegokolwiek? Prędzej zaszkodzisz niewinnemu rowerzyście, który jechał kilometr za tobą i na którym zirytowany przez ciebie osobnik będzie chciał się odegrać i dać upust emocjom. Cwaniaczkowanie na drodze robi nam tylko więcej wrogów. Może kierowca nie miał do tej pory nic przeciwko rowerzystom, ale tym razem faktycznie nie zauważył. Po takiej akcji masz pewność, że będzie już uważał na rowerzystów, ale tylko po to by uprzykrzyć im życie, gdy pojawią się w lusterku.

 

9) Daltoniści. Jeżdżę często koło Skytower we Wrocławiu i widziałem już tam wielokrotnie na skrzyżowaniu, jak cykliści pakują się na czerwonym pod skręcające auta i nie spojrzą przy tym nawet czy coś nie nadjeżdża. No po prostu, jadą rozpędzeni, klocków hamulcowych na szkoda i wjeżdżąją sobie tak o bez niczego, na pewniaka na drogę. Obojętnie jaka klasa roweru - składak, szosa, koza. Po prostu większość. Bezmyślne! Czerwone to czerwone! Sygnalizacja wyłącza myślenie u kierowców i osłabia spostrzegawczość na skrzyżowaniach - mają zielone to jadą, więc nie liczyłbym na to, że w każdym przypadku zaskoczony kierowca zdąży wcisnąć hamulec za was.

 

Itd., itd.

 

Przeczytałem to co napisałem i wyszło mi, że na wiele z tych problemów rozwiązaniem byłoby po prostu stosowanie się do PoRD (i pamiętanie o nim nie tylko na drodze, ale też na DDR czy chodniku). Wielu rowerzystów nawet jeśli nie ma samochodu, to ma prawo jazdy przynajmniej na jedną kategorię, więc PoRD powinno znać i tym bardziej mnie dziwi, że takie problemy są z zachowaniem na rowerze. A jeśli ktoś żył w buszu i nie wie co to PoRD, to powinien mieć przynajmniej instynkt samozachowawczy. Tymczasem rowerowych samobójców widzę codziennie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To że ścieżka jest po drugiej stronie ma właśnie taki skutek, że jechała chodnikiem. Po prostu kolejny slalom zaserwowany przez projektantów. Pod tym względem rozumiem jej zachowanie.

 

Tam ścieżki nie ma z dwóch powodów:

1) Gigantyczny ruch pieszy ze względu na centrum handlowe Wola Park.

2) Mało miejsca na wydzielenie pasa dla rowerów.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jowejek bardo celne :) Ale czy ty zdajesz sobie sprawę czego wymagasz? Odwrócić głowę? Przecież do tego trzeba co najmniej 10m na "gibniecie" :) Puścić kierownicę? a jak spadną? Pomijam że na "holendrach" to czasem siedzą ludzie z miną tak przerażoną jak by im kto kazał czołgiem powozić.

 

Dzisiaj wyjechałem z domku jedzie sobie zwolna rowerzysta więc wyczekałam momentu żeby go wyprzedzić spokojnie lewym pasem to zrobiłem potem jeszcze dwa auta za mną. Czerwone więc staje za mną jeszcze było AŻ jedno auto a rowerzysta dojechał przecisnął się koło nas przejechał NA CZERWONYM przez pasy i ustawił się przed nimi.

Co w tych ludziach siedzi? Pomijam że złamał przepisy bo przejechał na czerwonym ale po cholerę zmusza mnie do kolejnego manewru wyprzedzania? Co mu dało to że przejechał te 10 metrów dalej? Naprawdę odechciewa się być miłym.

 

 

Kolejny orzeł o zmroku (17) Opolską (trzy pasy) zasuwa strój ciemno-bury światło z tyłu.... No kurde miał ale widać go było z odległości 1m i to ledwo ledwo. potem w aleje i z niewiele lepszą migawką z przodu zasuwa miedzy autami...

zastanawia mnie co kieruje ludźmi. Tam jest alternatywna droga o wiele bezpieczniejsza i przede wszystkim nawet bez świateł by tam był bardziej widoczny niż w tumanach błota na trzypasmowej.

 

I na koniec pan z prądnickiej... Gościa było widać z odległości dobrych albo i lepiej:D

Nie wiem co on miał za lampę ale jaśniejsza od samochodowych. Do tego paski odblaskowe na obu nogach i na plecaku a na dodatek na kasku migawkę. Widziałem go jeszcze jak miałem przed sobą auta :)

Aż przyjemnie było za gościem jechać. Przód tez zacny (widać było w lusterku czego o większości rowerzystów a dokładniej ich lamp nie można powiedzieć)

Da się? Da ! Więc czemu wielu to tak strasznie boli?

 

I taka ciekawostka. wyprzedzało gości kilka aut przede mną i każdy dużym łukiem czekając na możliwość, jak go wyprzedziłem to w lusterku widziałem że następni tez brali go dużym łukiem... Może przypadek a może moc bycia widocznym?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jowejek bardo celne :) Ale czy ty zdajesz sobie sprawę czego wymagasz? Odwrócić głowę? Przecież do tego trzeba co najmniej 10m na "gibniecie" :) Puścić kierownicę? a jak spadną? Pomijam że na "holendrach" to czasem siedzą ludzie z miną tak przerażoną jak by im kto kazał czołgiem powozić.

 

Hehe, fakt, to jest straszne jak niektórzy nie radzą sobie z rowerem. Zamiast poćwiczyć jazdę, wolą założyć niewygodny strój, nieprzystosowany do jazdy na rowerze i męczą tak przez miasto w imię wspomnianej mody. Jechać za kimś takim strach, wyprzedzić też. Nie sposób przewidzieć zachowania takiej osoby. Nie wiadomo czy w trakcie manewru nie zniesie jej akurat na nas, albo czy nie zahamuje gwałtownie w poprzek ścieżki rowerowej, tylko po to, żeby odebrać telefon. Ehh...

 

Dzisiaj wyjechałem z domku jedzie sobie zwolna rowerzysta więc wyczekałam momentu żeby go wyprzedzić spokojnie lewym pasem to zrobiłem potem jeszcze dwa auta za mną. Czerwone więc staje za mną jeszcze było AŻ jedno auto a rowerzysta dojechał przecisnął się koło nas przejechał NA CZERWONYM przez pasy i ustawił się przed nimi.

Co w tych ludziach siedzi? Pomijam że złamał przepisy bo przejechał na czerwonym ale po cholerę zmusza mnie do kolejnego manewru wyprzedzania? Co mu dało to że przejechał te 10 metrów dalej? Naprawdę odechciewa się być miłym.

 

Jeśli są korki, to wiadomo - jadąc rowerem nie będziesz grzecznie stał między autami i wdychał spalin, tylko przemieszczasz się do przodu. Wtedy nikomu to nie przeszkadza, bo auta jadą jeszcze wolniej niż rowerzysta, przejeżdżasz między autami i nikt normalny nie ma pretensji. Natomiast to o czym pisałeś, czyli pusta droga, dwa samochody i rowerzysta, który wymusza nieustanne wyprzedzanie go przez samochody co światła, to już inna sytuacja. Rowerzysta nic nie zyskuje, a tylko denerwuje innych.

 

Pisała już o tym wcześniej koleżanka - w mieście wszystkim strasznie się śpieszy i lubią pokazać, że są lepsi, bo dojadą minutę wcześniej do celu. Jeszcze rozumiem motocyklistów, że chcą być zawsze pierwsi na światłach. Motor ma w ruchu ulicznym najlepsze przyśpieszenie, powarczy i tyle go widzieli - ruchu nikomu nie zablokuje. A co my możemy na rowerku? Rozbujamy się po dłuższej lub krótszej chwili do tych 20-30km/h i koniec. Kilka aut musi albo się wlec za nami całą drogę na drugim biegu dopóki gdzieś nie zjedziemy, albo wyprzedzać co światła - a to nie jest dla rowerzysty bezpieczne, gdy po raz czwarty musi cię wyprzedzać ten sam (tylko coraz bardziej wkurzony) kierowca!

 

Tym bardziej nie rozumiem wysepek przed światłami dla rowerów, które ostatnio instalują we Wrocławiu na każdym większym skrzyżowaniu. Dwa pasy w jedną stronę, a ja mam udawać, że nie mam świadomości, że blokuję start kolumny samochodów? Nie, dziękuję, wolę nie ryzykować ich nerwów i ustawię się przy krawędzi zamiast przed nimi. Wolałbym, żeby kasę wydali na wydzielenie paru dodatkowych DDR-ów niż na wspomniane wysepki pod światłami. W mieście nie ma za wiele miejsca i uprzejmości, żeby samochody co skrzyżowanie, co parę metrów wyprzedzały jakiś rower, więc po co jeszcze sztucznie prowokować taką sytuację wysepkami. Może to sposób władz miasta na zmniejszenie populacji rowerzystów? ;)

 

Kolejny orzeł o zmroku (17) Opolską (trzy pasy) zasuwa strój ciemno-bury światło z tyłu.... No kurde miał ale widać go było z odległości 1m i to ledwo ledwo. potem w aleje i z niewiele lepszą migawką z przodu zasuwa miedzy autami...

zastanawia mnie co kieruje ludźmi. Tam jest alternatywna droga o wiele bezpieczniejsza i przede wszystkim nawet bez świateł by tam był bardziej widoczny niż w tumanach błota na trzypasmowej.

 

Strasznie nierozsądne. Dziś akurat drogi są stosunkowo czyste i suche we Wrocławiu, ale jak była na ulicach paćka błotno-śniegowa, to też widziałem takich hardkorów. Taki szaro-bury koleś z padającą baterią w tylnej lampce brnął kolarzówką z cienkimi oponkami przez skrzyżowanie, na którym zarzucało nawet samochodami, które na 4. kołach z szerokimi oponami są jednak dużo stabilniejsze od jego roweru. Sztuka dla sztuki? Pokażę jaki jestem twardy? A co jak glebniesz? Nawet jeśli kierowca jakimś cudem cię zauważy i zdąży zareagować, to droga hamowania może okazać się zbyt długa. Nie lepiej w takich warunkach wjechać na chodnik (na co zresztą zezwala prawo, jeśli warunki na drodze są złe)?

 

I taka ciekawostka. wyprzedzało gości kilka aut przede mną i każdy dużym łukiem czekając na możliwość, jak go wyprzedziłem to w lusterku widziałem że następni tez brali go dużym łukiem... Może przypadek a może moc bycia widocznym?

 

I to jest dobre podejście. Pojedyncza lampka za 5zł z padającymi bateriami jest dobra na ścieżkę rowerową, albo żeby policja się nie przyczepiła. Jeśli ktoś jeździ na rowerze w zimie/w nocy po ulicach, to zrobienie z siebie choinki lampek i odblasków jest jedyną opcją. Nie ma że obciach. Inaczej się nie da. Tak jak pisałem w poprzednim poście - trzeba przestać myśleć o modzie, a zacząć o bezpieczeństwie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tym bardziej nie rozumiem wysepek przed światłami dla rowerów, które ostatnio instalują we Wrocławiu na każdym większym skrzyżowaniu. Dwa pasy w jedną stronę, a ja mam udawać, że nie mam świadomości, że blokuję start kolumny samochodów? Nie, dziękuję, wolę nie ryzykować ich nerwów i ustawię się przy krawędzi zamiast przed nimi. Wolałbym, żeby kasę wydali na wydzielenie paru dodatkowych DDR-ów niż na wspomniane wysepki pod światłami. W mieście nie ma za wiele miejsca i uprzejmości, żeby samochody co skrzyżowanie, co parę metrów wyprzedzały jakiś rower, więc po co jeszcze sztucznie prowokować taką sytuację wysepkami. Może to sposób władz miasta na zmniejszenie populacji rowerzystów? ;)

 

 

Jeśli masz na myśli śluzy to tez nie mogłem ich zrozumieć ale zastanowiłem się jak to wygląda na zachodzie i wtedy się sprawa rozjaśnia. One nie maja na celu wpuszczenia rowerzystów przed auta ale przede wszystkim mają usprawnić włączanie się rowerzystów do ruchu. Bez nich wykonanie skrętów z pasa bądź DDR nieraz jest jednoznaczne z łamaniem prawa.Jeśli rowerzyści ich nie będą nadużywać do pokazania kto tu rządzi i nie będą się ruszać jak much w smole to będą one bardzo dobrym rozwiązaniem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

7) Jazda obok siebie. Zdarzyło mi się uciec na trawę obok DDR, bo równolegle jadący z naprzeciwka byli tak zajęci rozmową, że nie patrzyli nawet przed siebie, tylko na siebie (WTF!). Ten przepis denerwuje chyba już nie tylko kierowców, ale także samych rowerzystów. Blokuje to ruch, także na DDR, bo rozmawiający zwykle jadą dużo wolniej i nie ustępują jadącym szybciej czy w przeciwnym kierunku. W dodatku taka jazda zmniejsza ich uwagę, bo zamiast skupić się na jeździe i obserwowaniu otoczenia drogi, skupiają się na rozmowie. Ja zjechałem na trawę i zakląłem pod nosem. Ktoś inny ściśnie zęby i potoczy się za wami kilkaset metrów na 2-biegu zanim będzie możliwość wyprzedzenia. Za to za którymś razem, wnerwiony kierowca Golfika, na pustej drodze pośrodku niczego, wjedzie w was przy braku jakichkolwiek świadków. I co z tego, że potem wszyscy na forum napiszą jaki to debil i ile lat powinien dostać, skoro zdrowia wam to nie zwróci.

 

Jak bylem mlodszy to na tych jadacych obok siebie z naprzeciwka mialem metode "parcia na czolowke". Potem sie przekonalem jaka to byla glupota bo nigdy nie wiadomo jak moze zareagowac osoba z naprzeciwka i czy da rade "odbic" w ostatnim momencie. Mozna bylo zrobic krzywde i sobie i drugiej osobie. Niestety na takich nie ma rady - mozna zatrzymac, pouczyc, ewentualnie pomagac sobie dzwonkiem a jak dzwonka nie ma to stukanie klamkami tez pomaga, zwykle grzecznie osuwaja sie z drogi :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja tam najczesciej jak wracam ze szkoły to zapierniczam na pełnej p**dz*e chodnikiem a ludzi traktuje jako ruchome przeszkody czesto wymuszam pierszeństwo oraz przejeżdzam na czerwonym i dobrze mi z tym !!!

 

a i nie uzywam zadnego dzwonka a ni nie mam swiatel

jade na hardkora ale nieraz by się to źle skonczylo :D

 

 

NIE TOLERUJEMY PRZEKLEŃSTW NA FORUM, NAWET TYCH WYKROPKOWANYCH !!!

mrmorty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkąd się przeprowadziłam do Wrocławia mam styczność z drogami rowerowymi (bo u mnie w miejscowości ich nie ma, haha, są szlaki rowerowe w lesie) i dziwi mnie jedna sprawa, która niesie ze sobą sporo komplikacji, mianowicie: DLACZEGO W DUŻYCH MIASTACH LUDZIOM SIĘ TAK SPIESZY? I GDZIE? Nie mówię o wrednych pieszych, czy królach jezdni - zmotoryzowanych. Chodzi mi o rowerzystów.

Przecież wiadomo, że rowerzysta dotrze pierwszy na miejsce, bo na drogach rowerowych nie ma korków i w przypadku Wrocławia jest ich naprawdę dużo.

Wkurza mnie najbardziej jak szaleni rowerzyści (mając obok drogę rowerową) i nawet swoje światło wpychają się na przejściu dla pieszych między ludzi. Przecież jest obok pas dla nich! Jeszcze kilka sekund przed zielonym sobie taki wjeżdża, bo przecież zaraz ma się zaświecić. I pcha się taka święta krowa na mur z pieszych czekających na zielone, z nadzieją na ustąpienie. Nie patrzy na starsze osoby, które nawet nie dadzą rady przejść w ciągu 7 sekund przez zielone, ale pcha się, bo przecież mu się spieszy i myśli, że mu wszystko wolno, bo ma obok swoją drogę, jest szybki giętki i zwinny i ma oczy dookoła głowy. Ale NIE MA WYOBRAŹNI. A co jak jakiś bobas odczepi się od maminej rączki i zacznie sobie biegać, albo ktoś zemdleje i fiknie na ziemię i rypnie na kogoś efektem domina?

Drugą sprawa to jak rowerzysta jedzie ulicą, co oznacza, że światła też się jego tyczą, nie tylko aut. I często mając czerwone, przecina przejście dla pieszych, którzy już sobie spokojnie idą, bo mają zielone, jakby jego przepisy nie tyczyły. Albo jeszcze śmieszniejsza rzecz, jedzie sobie delikwent ulicą razem z samochodami, spoko, ma czerwone, zamiast się zatrzymać to ni z gruchy, ni z pietruchy wskakuje swoim amortyzatorkiem za 3000 zł na chodnik robiąc zamieszanie wśród pieszych i nagle znika w oddali jadąc 30 km/h, bo mu się gdzieś spieszy.

 

Nie przyzwyczaiłam się do dużego miasta i nie przyzwyczaję się nigdy do takich tłumów ludzi i bezmózgów, więc długo tam nie posiedzę. Ale czy nie lepiej wyjść/wyjechać 20 minut wcześniej i zrobić wszystko na spokojnie?

 

Podoba mi sie to, co piszesz. Niestety jest to smutna prawda. Jesli o mnie chodzi to jako pieszy mam zerowa tolerancje na takie zachowania/wykroczenia. Bardzo dluga droga przed nami, porownujac na przyklad nasze miasta do Danii. W Kopenhadze, caly ruch odbywa sie niezwykle plynnie, piesi, rowerzysci, kierowcy, nikt sobie wzajemnie nie utrudnia zycia. Nie widuje sie praktycznie tego typu cwaniakowania. Wiec jednak mozna, jest swiatelko w tunelu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiec jednak mozna, jest swiatelko w tunelu

 

Światełko w tunelu bardzo malutkie i bardzo daleko, ale chociaż, kto wie... Teraz wielu Polaków wyjeżdża do Holandii do pracy (w tym ja ;) ) i może przy okazji ktoś zobaczy i podłapie, jaka tam jest kultura jazdy. No, ogólnie na Zachodzie. Z tym, że rowerzysta w Holandii ma całkowite pierwszeństwo.

W niektórych miejscach drogi rowerowe z obydwu stron są w połączeniu szersze, niż ulica. Super to wygląda, gdy robi się korek, bo jadą sobie rowerzyści na wycieczkę, a za nimi samochody 10km/h, a nie ma jak wyminąć :whistling:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie bezczelność na drodze to wszystkie masy krytyczne które blokują przejazd dla samochodów, lub przejście dla pieszych nawet przez kwadrans. Nigdy nie jadą jako zwarta grupa tylko rozpraszają się strasznie... Zdelegalizowałbym masy krytyczne (poważny jestem)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem podobnego zdania. Masa krytyczna była potrzeba 10 lat temu... Sytuacja zmieniła się diametralnie, a oni wciąż robią to samo od 10 lat... Odnoszę wrażenie, że Warszawska Masa Krytyczna to wciąż grupa rowerowych fanatyków, nie mających zupełnie żadnego sensownego pomysłu na zagospodarowanie tłumów jakie udało się zebrać. Zamiast zająć się promocją bezpiecznej jazdy i zachęcania do korzystania z roweru, wciąż organizują piątkowe blokady miasta i antagonizują innych uczestników ruchu do rowerzystów. WMK zaczyna niestety przypominać partyjny beton i to mnie smuci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hahaha Masa krytyczna ma właśnie na celu uświadomienie, że rowerzyści mają takie same prawa na drodze jak blachosmrody, czytać samochody! Zdecydowanie to wymuszanie pierwszeństwa jest nagminne z naszej strony choć druga strona to samo robi! Nie ma to jak coś za coś, ząb za ząb, oko za oko, ileż razy się takie sytuacji widzi, wyprzedzasz mnie na milimetry to ciach ci lusterko :teehee:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Zdecydowanie to wymuszanie pierwszeństwa jest nagminne z naszej strony choć druga strona to samo robi! Nie ma to jak coś za coś, ząb za ząb, oko za oko, ileż razy się takie sytuacji widzi, wyprzedzasz mnie na milimetry to ciach ci lusterko :teehee:

Ale to nie średniowiecze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak to mklos ladnie ujal - beton. beton blachsmrodowy juz zaczyna plakac dla zasady? rower to zlo nie wazne czy jedzie prawidlowo czy nie?

 

10 lat temu to kierowcy uwazali na rowerzystow 10 razy bardziej niz obecnie, ludziom sie w glowach poprzewracalo od zlomow sprowadzanych zza granicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...