Skocz do zawartości

[Rowerzyści] Bezczelność na drogach


mklos1

Rekomendowane odpowiedzi

No dobra zgodzę się że "pewne nagięcia" można rowerzyście wybaczyć. Rozumiem że chciał się dostać na ścieżkę rozumiem że mnie chciał wyprzedzić z prawej... Ale kurde gdzie zostawił mózg żeby na śliskiej jezdni niemal stanąć w gęstym ruchu i skręcać w zaspy na chodniku? Dla jasności mógł w dwóch lepszych miejscach się na ddr dostać.

Tak samo ja rozumiem wiele bo sam na rowerze na wiele sobie pozwalam ale próba skręcania przed ruszającym z naprzeciwka autem? Ja wiem że 90% kierowców rusza jak by najpierw dwa razy auto obiegali ale akurat ja musiałem na tej śliskiej drodze (i torach) przyhamować gdybym tego nie zrobił musiałbym gościa zeskrobywać z szyby.

Drugi zapewne nie skojarzył faktu że kierowca za mną był mocno zdziwiony faktem że ostro hamuje i nie radził sobie z tematem i gdybym nie wcisną się obok nieszczęsnego rowerzysty to dostał bym w dupsko i on zapewne by wylądował z rowerem pod moimi kołami.

Zapewne nawet sobie jeden jak i drugi nie zdają sprawy że igrają z własnym zdrowiem i to nie przez złych kierowców a własną skrajną ignorancję.

Można wiele bo rower daje ta wolność ale na Boga z głową i bez podkładania się innym pod koła.

 

I @Adaasko nie zgodzę się z tobą. Można jeździć zgodnie z zasadami i robić to bardzo sprawnie i dynamicznie a w odpowiednich warunkach szybciej niż autem :)

To zresztą tak samo jak z jazdą autem. Też się da sprawnie, szybko i dynamicznie bez łamania przepisów.

Kwestia nastawienia i umiejętności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

autem nie przecisniesz się między autami, autem nie wskoczysz na chodnik, nie polecisz po parkingu przy ulicy, jazda autem to co innego, i tam łamanie prawa kończy się znacznie grubiej. A dynamicznie - wiadomo że mozna jeździć dynamicznie i płynnie, jak kazdym innym środkiem lokomocji.

 

 

a dla mnie to własnie jest piękne w rowerze, że płynąc po swojemu róznica miedzy kimś kto jedzie po ulicy zgodnie, lub po chodniku zgodnie, przepuszcza wszystko, staje na świetle, a takim mną (jest takich wielu :)) jest ogromna, to jest przepaść, i nawet kiedyś porównywałem z kolegami czasy - poprostu punkt A-B ile jadąć chodnikiem, ile ulicą... a to w Kołobrzegu - teraz siedze w Poznaniu i "gra toczy sie o większą stawkę" :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie jeden taki cwaniak co chciał się włączyć do ruchu ze środka przejścia dla pieszych, które było równoległe do drogi do której się włączał (było to przy skrzyżowaniu) posmakowałby mojego zderzaka, skończyło się na strachu. A przestraszył się nieźle i chyba to go uratowało od kontuzji bo odruchowo odchylił się w przeciwną stronę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...]jazda autem to co innego, i tam łamanie prawa kończy się znacznie grubiej. A dynamicznie - wiadomo że mozna jeździć dynamicznie i płynnie, jak kazdym innym środkiem lokomocji.

[...]

Chcesz się zabić skocz z budynku, nie mieszaj w to innych.

Wysyłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 2

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A dynamicznie - wiadomo że mozna jeździć dynamicznie i płynnie, jak kazdym innym środkiem lokomocji.

 

Właśnie wielu osobom się tak wydaje i w pewnym momencie życie weryfikuje postawę w postaci wypadku. Dotyczy to wszystkich form przemieszczania się, nie tylko roweru.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

autem nie przecisniesz się między autami, autem nie wskoczysz na chodnik, nie polecisz po parkingu przy ulicy, jazda autem to co innego, i tam łamanie prawa kończy się znacznie grubiej. A dynamicznie - wiadomo że mozna jeździć dynamicznie i płynnie, jak kazdym innym środkiem lokomocji.

 

 

Nie przecisnę się? A jechałeś kiedyś dla przykładu drogą krajową nr 7? tam to nawet na czwartego się przeciskali :)A przeciskanie się wszystkimi możliwymi pasami poza tym na którym się być powinno? A skręty w prawo z pasów do jazdy na wprost i w lewo, A jednym kołem po krawężniku żeby tylko być na przedzie, A wyprzedzanie peletonu pasem do skrętu i stawanie przed przejściem? Cwaniak zawsze znajdzie miejsce żeby się przecisnąć. Na chodnik też wskakuje nie jeden a potem twierdzi że świetny kierowca z niego :) Tą powieść jak to chodnikiem przeskakują słyszałem nieraz i nie dwa... Zawsze opowiadający był z siebie dumny...Po parkingu przy ulicy autem nie pojedziesz? :D:D:D:D:D Widać twoja fantazja nie pozwala ci dojść do poziomu wielu "kierowców". Po parkingu, skwerku, ddr, przez stację benzynową i co tylko nadaje się bądź nie do jazdy. I jeszcze jak trafią na grupę która nie wpuszcza cwaniaka to wkurzeni są na CHAMSTWO. Jak muru nie postawisz to pojadą bo te "krawężniki" dla orłów w SUW-ach nie straszne. A co do kończenia się grubiej? Wiesz jak cię ktoś trąci i wylądujesz w łóżku to ktoś się będzie musiał tobą opiekować i ci tyłek podcierać. A jak cię ktoś trafi i zabije? Wyobraź sobie że trafi cię jak już się wciśniesz i będziesz przed nim a nie będzie świadków. Ty walniesz o asfalt i szczęśliwie zejdziesz a gość może wylądować w pierdlu. Niestety na rowerach zachowujemy się tak samo jak w autach a nawet gorzej bo dużo jest takich co sądzą że "na rowerze to można". To powoduje że jeździ się z roku na rok trudniej i mniej przyjemnie. Jak wzrośnie liczba rowerzystów zacznie być normalnie niebezpiecznie. Zacznie być więcej połamanych i kalekich z powodu kolizji rowerowych. Co gorsza może to skutecznie spowolnić/zapobiec popularyzacji rowerów. Z powodu kozactwa na drodze w Polsce wciąż jest więcej aut typu SUW niż małych miejskich zwinnych bujanek!!!! Bez czołgu to strach z domu wyjść. Wydaje ci się że takie (nazwijmy to po imieniu) cwaniactwo i manie w D jest mało szkodliwe? W autach takie zachowanie kończy się najczęściej na poobijanych błotnikach na rowerach będzie się kończyło upadkami. (tak wiem czasem dostaje pieszy ale to częściej przy innym typie zachowań choć o podobnym podłożu, zresztą wyprzedzanie aut stających na przejściu przez rowerzystów jest na porządku dziennym bo się można przecież przecisnąć) Tworzy się u nas kultura jazdy na rowerze fajnie by było jak by to była kultura a nie banda cwaniaków udowadniająca wszystkim na około że oni to potrafią szybko wszystkich wyry....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co się autem da, to wiem doskonale, ale jak wspomniałem, autem można narobić grubego kuku, rower ma znaaacznie "mniejsza siłę rażenia"

 

mklos1 jeśli to nie idzie w parze z wyobraźnią, i umiejętnościami - masz 100% racji, w moim przypadku, uważam że wypadek może spotkać mnie tak samo prawdopodobnie jak zwykłego pieszego.

 

Tofi żal komentowac, totalnie nie rozumiesz o czym piszę, nikomu w życiu krzywdy nie zrobiłem, i to że ja sobie lece na granicy, to nie znaczy że komuś krzywde robie, więcej naoglądałem się "karetkowych akcji" na deptakach wywołanych przez niedzielnych rowerzystów, na rowerach z wypozyczalni, w takich sytacjach - że ja to jestem najmniejszym niebezpieczeństwem :)

.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adaasko

Może tylko ja odnoszę wrażenie, że troche "cfaniakujesz" jaki z ciebie pros, bo pomiedzy samochodami jeździsz. Ciekawe czy po kilku wypadkach styl twoich wypowiedzi się zmieni... życzę Ci abyś nie musiał uczyć się na błędach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy z tym naszym marudzeniem nie jest tak jak wlasnie z przestrzeganiem przepisow? Tyle, ze to moze przepisy sa nie do konca dobre? Ktos moze sie denerwowac, ze pomykam po autostradzie pod 300 km/h gdy wolno mi tylko 140. Z drugiej strony za zachodnia granica nikt sie nie bedzie z tego powodu pukal w czolo. Malo tego, tam maja znacznie mniej wypadkow. To kwestia bardziej zlozona niz wielu z nas tutaj mysli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Keke pros? jaki pros, znam multum osób które sobie radzą w ruchu miejskim, i wiem że z zewnątrz wygląda to na wariacki popis, ale dokładnie wiedzą co robią nie jeżdzą od dziś, i nikomu kuku nie zrobili, za to zrobili niedzielni - ale do ich wariacji, kompletnego braku umiejętności prowadzenia roweru już sie nie odniesiesz, za to widzisz że "cwaniakuje", a szkoda.

 

Z drugiej nie spodziewałem się zabardzo, żebym znalazł tu kogoś kto wie o czym mówie, tutaj bardziej sportowo, kogo uraziłem swoją "nonszalancją" - przepraszam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adaasko pewność siebie jest pierwszym gwoździem do trumny. Bezgraniczna wiara w swoje umiejętności to już garść gwoździ. Niestety zbyt wielu znałem ludzi z twoim podejściem którym nie było dane zmądrzeć... Napisałeś że " ja sobie lece na granicy". Wiesz co to znaczy lecieć na granicy? To znaczy ni mniej ni więcej ze ryzykujesz że coś nie wyjdzie. A jak ryzykujesz ze coś nie wyjdzie to nie masz dość informacji żeby wiedzieć co się stanie jak już nie wyjdzie. Nie w ruchu ulicznym.Wyobraź sobie że robisz coś "na granicy" a wystraszony kierowca żeby ominąć twoje nieprzewidziane zachowanie zjeżdża na drugi pas, auto jadące tamtym pasem przez naturalny odruch kierowcy odbija w prawo i wjeżdża w przystanek pełen ludzi... Oczywiście ty powiesz że winny nie byłeś ty ale kierowca który "się wystraszył" nie weźmiesz pod uwagę że on tak zareagował żeby ciebie nie trafić. Ale brutalna prawda jest taka że właśnie zabiłeś/okaleczyłeś kilka osób. Ja tu opisałem sytuację w której ryzykowałem zderzenia z autem na lewym pasie i to że dostanę w tył po to żeby jakiś pewny siebie palant nie wrócił do domu poobijany albo połamany. On pewnie do tej pory nie rozumie czemu zatrąbiłem i na 100% nie ma pojęcia jak blisko był spowodowania wypadku. Przecież to ja bym był winien że wjechałem w gościa na lewym psie. Prawda? To że zrobiłem tak żeby nie zabić cwaniaka to nie będzie miało znaczenia. A teraz weź pod uwagę że po przy krawędzi mogli być ludzie... Patrz jak jedno głupie i samolubne zachowanie na drodze może wywoływać reakcje lawinowe. Chcesz jeździć na krawędzi to won na tor... Jak chcesz jeździć na krawędzi to naprawdę są do tego miejsca odpowiednie. Ulice mają zbyt wiele zmiennych żebyś mógł powiedzieć że tylko ty ryzykujesz. Każdy twój błąd może spowodować kompletnie niekontrolowane i nieprzewidywalne skutki dla innych. Cała zabawa bezpiecznych ulic polega na tym żeby jeździć co tu dużo mówić zachowawczo. I tyczy się to wszystkich uczestników ruchu. Jak się zaczynają "bogowie" wyłamywać to robi się niebezpiecznie. Szczególnie że jesteś cholernie pewny siebie co więcej zapewne "rutyna" cię już zjadła. Pojedź do Niemców w odwiedziny i zobacz jak tam się zachowują rowerzyści. Żaden nie mijał mnie na milimetry nie skręcał przed nosem i co więcej jak wlazłem jak ta krowa na ddr to nie jechał tak żeby przytrzeć mi marchewki tylko z odległości kilku metrów zadzwonił i z uśmiechem podziękował jak przeprosiłem. I powiedz mi że to są rowerzyści co "bardziej sportowo" :D;D:D

Czy z tym naszym marudzeniem nie jest tak jak wlasnie z przestrzeganiem przepisow? Tyle, ze to moze przepisy sa nie do konca dobre? Ktos moze sie denerwowac, ze pomykam po autostradzie pod 300 km/h gdy wolno mi tylko 140. Z drugiej strony za zachodnia granica nikt sie nie bedzie z tego powodu pukal w czolo. Malo tego, tam maja znacznie mniej wypadkow. To kwestia bardziej zlozona niz wielu z nas tutaj mysli.

 

Narażę się znowu pisząc o autach :( ale nie można takich wypatrzeń zostawiać bez odpowiedzi bo przenosi się to na DDRy Miałem okazję poużywać tych ich autostrad... 220/h na długich odcinakach robiłem i wtedy nie było mowy żebym jechał bliżej niż te 400m do następnego :) (100km w 30 min piękna sprawa :))Co więcej jak ktoś jechał za mną szybciej to nie zbliżył się na mniej zniż te 300-400m do momentu kiedy nie zjechałem. U nas przy 140 masz na zderzaku kogoś prawie zawsze i jeszcze s######iel miga. Czemu tam się respektuje głupi przepis o zachowaniu odstępu a u nas nie? Rowerzyści tez nie najeżdżają na pieszych tylko stosują się i zachowują bezpieczny odstęp zresztą na ulicach tez nie ocierali mi się o auto i nie ryli jak u nas :) Tam jak jedzie ktoś 200+ i jest ograniczenie do 80, na prostej 4 pasmowej drodze, to on ma zaraz 80 i jedzie taś taś grzecznie. U nas jak na autostradzie jest 80 to wszyscy i tak jadą 140. We wsi jest 40 to poniżej 60 nie schodzimy... Przejechałem ciurkiem przez niemal całe Niemcy z naprawdę sporymi prędkościami wymagającymi ogromnego skupienia i zrobiłem to spokojny, powiedziałbym nawet że świeży wysiadłem na granicy... Powrót do polski był naprawdę zimnym prysznicem, po 100km byłem zmęczonym kłębkiem nerwów :(Ale u nas to złe ograniczenia i złe przepisy i to pewnie dlatego :) A może to źli kierowcy, rowerzyści i piesi? Może zbyt wielu jedzie "bezpiecznie na krawędzi"? Najlepsze przepisy NIC nie dadzą na kierujących wszelkimi pojazdami którzy programowo mają je jak i innych uczestników głęboko w poważaniu. Panowie gra toczy się o cholernie wysoką stawkę. Chodzi o kulturę jazdy na rowerach w Polsce.Teraz nas jest kilka tysięcy wiernie pedałujących jak będzie kilkaset tysięcy+ i będzie takie bezhołowie jak na ulicach i jakie się robi powszechne na ddr to będzie to strasznie niefajnie. Niestety tak jak kiedyś wśród kierowców tak teraz wśród rowerzystów rośnie nam "rasa lepszych".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie nie uraziłeś:) Jak się jest w czasie jazdy nastawionym na przewidywanie, to nawet jak się zdrowo za*******a to się jest mniej niebezpiecznym niż słodko-beztroscy koledzy i koleżanki jadący teoretycznie grzecznie.

 

Oczywiście nie mówię o ultrabezpiecznych kamizelkowcach, którzy czekają w korkach, a szczytem marzeń jest dorobienie sobie kierunkowskazów w rowerze. Ich nic nie przebije jeśli chodzi o bezpieczeństwo, jednak całe to bezpieczeństwo tkwi w ich głowie i poza nią niestety nie wychodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@CMIK, Jak ja potrzebuję adrenaliny, to jadę do lasu się wyszaleć, bo tam jestem sam. Jak się coś stanie, to tylko i wyłącznie z mojej winy i nikt poza mną na tym nie ucierpi. Miasto nie jest torem przeszkód ani polem do treningów czy dawania sobie za codziennego zastrzyku adrenaliny. Nie jestem sam, są inni ludzie, którzy równie nonszalancko podchodzą do przemieszczania się jak kolega kilka postów wyżej, tylko że są pieszymi i kierowcami... A bezgraniczne zaufanie do swoich umiejętności i dotychczasowego szczęścia, to proszenie się o kłopoty. Mam w rodzinie dwóch zawodowych kierowców, którzy przejechali już pewnie po kilka milionów km... Można powiedzieć, że są wirtuozami "codziennej kierownicy"... Jeżdżą sprawnie i dynamicznie. To jednak nie uchroniło żadnego z nich przed wypadkiem. Pewnego dnia nawet najlepszy popełnia błąd i dochodzi do tragedii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się jest w czasie jazdy nastawionym na przewidywanie, to nawet jak się zdrowo za*******a to się jest mniej niebezpiecznym niż słodko-beztroscy koledzy i koleżanki jadący teoretycznie grzecznie.

 

CMIK: poniższy post nie jest kierowany bezpośrednio do Ciebie, raczej chodzi o słowa kluczowe, prędkość, przewidywalność,

 

Bardzo ciekawe - można by rzec, że im szybciej jedziesz tym krócej jesteś narażony na niebezpieczeństwo, może gdyby nie fakt, że każdy kolejny mijany pojazd stanowi kolejne zagrożenie więc statystycznie masz większą szansę na kontakt. Druga sprawa, że najbardziej niebezpieczny manewr to wyprzedzanie a zaraz za nim wymijanie. :]

 

Konkludując

Oczywiście my rowerzyści jesteśmy wysoko wyspecjalizowani w wykonywaniu uników, nasze wytrenowane mózgi w ciągu 1/ms analizują miliony scenariuszy - zawsze wybierając poprawną opcję, jeśli jeszcze do tego mamy poniżej 20 lat, to prędkość naszych reakcji rośnie wykładniczo. Właśnie ze względu na powyższe, tworzą dla nas tory wyścigowe błędnie nazywane DDR, tam zaś gdzie ich nie ma, nie jesteśmy zobowiązani do kierowania się przepisami bo przecież one są stworzone tylko dla tych uczestników ruchu pozbawionych funkcji przewidywania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@CMIK nie ważne jak ty jesteś nastawiony na przewidywanie ważne jak przewidywalny jesteś ty dla innych. Nie ma opcji żeby jadąc wbrew regułom być przewidywalnym i nie ma opcji żeby przewidzieć wszystko.

To jest kwestia czasu i szczęścia kiedy coś nie wyjdzie.

Błędy się zdarzają nawet zawodowcom :) Tylko że w mieście to zawsze rażąco zwiększa ryzyko.

 

Poraziło mnie jak zobaczyłem na krakowskim rynku pajaca na ostrym kole pędzącego i omijającego kobietę która wyszła zza grupki turystów pięknym poślizgiem zmieniając kierunek tuż przed nią. Opanowanie roweru miał wspaniałe technikę również świetną, refleks na piątkę mógłbym pisać hymny pochwalne nad jego wirtuozją. Gdyby nie drobiazg że był głupkiem bez umiejętności przewidywania. Gdyby ta kobieta wyszła ułamek sekundy później połamał by ją. I żadna wirtuozja by go nie uratowała. Nie zwolnił potem a poleciał na złamanie karku dalej. Zapewne przekonany o swojej nieomylności.

 

Zawsze wszystkim "mistrzom" mówię że fizyki nie oszukasz. Przecież rowerzyści też podlegają fizyce!!!!

Nie oszukasz dziury w drodze, nie oszukasz spadającej opony, nie oszukasz rozlanego na ziemi piwa nie oszukasz zależności miedzy czasem i prędkością...

 

A co do beztroskich na miejskich bujankach... to też jest problem z którym należy coś zacząć szybko robić. Może gdyby w telewizji reżimowej jak i prywatnej zamiast pokazywać te zakazane gęby zrobili kilka DOBRYCH i CIEKAWYCH programów o bezpiecznej jeździe na rowerze o kulturze i dobrych obyczajach i puścili je zamiast nudnych i przewidywalnych wiadomości to coś by drgnęło.

Mamy masę bicia piany o wypadkach o złych kierowcach o pijanych rowerzystach ale o tym jak to robić dobrze nikt nie powie. Jak już nawet coś bekną to podszyte ideologiczna papką i w pompatycznym tonie. Zawsze z naciskiem na absurdalne rozdmuchiwanie przywilejów którejś grupy. To jest zwykłe utwierdzanie społeczeństwa że wszyscy są źli. Więc nikomu nie zależy żeby należeć do dobrej mniejszości bo skoro wszyscy są źli to po co.

Prawda jest taka że TV traktuje o patologicznym promilu społeczeństwa które gwałci całą resztę.

 

Podejrzewam że gdyby zdelegalizować pokazywanie polityków i wiadomości negatywnych a w to miejsce dać fajne programy pokazujące zachowania z zakresu dobrych obyczajów społecznych i ciekawych form działania, mieli byśmy po roku społeczeństwo uśmiechnięte o poziomie kultury komunikacyjnej i społecznej zupełnie innym.

 

Bezczelność na drogach wynika w dużej mierze z braku świadomości że można bez szkody dla siebie inaczej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dostrzegłem, żeby przedstawiony film był na faktach ... ... nie zaszkodzi poszukać fanów w jeździe bez hamulców (również - ciernych).

 

A co ma..."piernik do wiatraka"???

 

Ogólnie moja dygresja odnosiła się do sposobu postrzegania i przewidywania, a nie do tego, że pomykał "ostrym kołem bez hamulca" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dziobolek hahaha, wlasnie chciałem pisać, żebyście ostrej jazdy nie brali , jak o scenek z tegoż własnie bezndziejnego filmu :D

 

 

mklos1 czas troche otworzyć oczy, że rower to nie tylko las, szosa i tor "Miasto nie jest torem przeszkód ani polem do treningów czy dawania sobie za codziennego zastrzyku adrenaliny." wręcz przeciwnie, to mój drugi rower (w zasadzie to pierwszy:))

p4pb8659574.jpg

 

i tak, własnie miasto, własnie chodnik są moim polem treningowym i miejscem ktore daje mi zastrzyk adrenaliny, i jest wielu takich jak ja, nie bądź ignorantem, czas otworzyć oczy:)

 

być może tez dlatego w mieście czuję się dośc naturalnie.

 

KrisK. w zasadzie racja, masz bardzo duzo racji, ale to raczej kwestia mojego nadużycia "na granicy", dla mnie taka jazda, jak jeżdzę, nie jest na granicy moich umiejętności, dla zwykłego czlowieka owszem, pukają się w głowe, drą sie na mnie, bo dla znacznej częsci spoleczeństwa rower w ogóle nie ma prawa bytu na mieście, a czy ja jade po chodniku, scieżce, i tak nie ma znaczenia, na chodniku oni mogą leżec, a scieżka? jaka scieżka, wypad z tym rowerem, ot problem.

 

... no ale ja wiem na ile mnie stać, nie przeceniam nad wyraz często swoich umiejętności (bo czasem, to zdarza się każdemu, nazywa sie to potocznie GLEBĄ :)) i jednak mam jakiś rozsądek, i nie łamie przepisów poprostu dając w poprzek ulicy, wymuszając na siłę, jadąc wprost na ludzi, używam luk, tych kilku sekund między zmianą świateł (między czerwonym dla aut, a zielonym dla pieszych np.), cięzko mi to jednoznacznie opisać, ale bez przesady :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miksując kilka ostatnich wybranych postów z tego wątku z tematami o kierowcach, planowanych ograniczeniach do 30km/h w mieście, fotoradarach itp. można dojść do wniosku, że rower jest magicznym wynalazkiem zakrzywiającym czasoprzestrzeń, że aż dziw, że jeszcze nie wykorzystuje się go jako paliwa w elektrowniach atomowych, otóż:

- kierowca jadący 30km/h jest bezpieczny dla innych, bo jedzie wolno i uważa (taaa, o ile nie umrze z nudów za kółkiem), natomiast niedzielny rowerzysta jadący 10-20km/h powoduje "karetkowe akcje"

- kierowca jadący 60-70km/h w obszarze zabudowanym (przypominam, że zabudowany zabudowanemu, tak samo jak droga drodze, nierówny) jest śmiertelnym zagrożeniem dla lemingów, pieszych i rowerzystów, natomiast rowerzysta łamiący w jednej chwili kilka przepisów naraz i wykonujący gwałtowne manewry tuż przed maską samochodu lub na centymetry od pieszych "od tak sobie pogina na krawędzi, całkiem niegroźnie"

:teehee:

 

KrisK, że też masz czas na pisanie takich elaboratów :P lepiej mniej a konkretniej :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co ma..."piernik do wiatraka"???

 

Ogólnie moja dygresja odnosiła się do sposobu postrzegania i przewidywania, a nie do tego, że pomykał "ostrym kołem bez hamulca" ;)

 

Tak jak i moja :]

 

Pytanie natomiast czy Twój post szedł w kierunku akceptacji takiej filozofii życia czy nie ...

dla mnie jazda bez hamulca jest równoznaczna z tym co niektóre osoby w tym wątku próbują udowodnić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedźwiedź jestem z Kołobrzegu, mozesz sie tam śmiać, ale w wakacje pracowałem " na deptaku " i conajmniej 5 razy gosc z wypozyczalni jechal na scieżkę rowerową pare kilometrów, po swoj rower z wypożyczalni, bo się babeczka wpieprzyła w drugą, bo dziadek się wpieprzył w babeczkę.... a ile było zdarzen ktore sie skonczyly obtarciami, glebami? strach pomysleć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak i moja :]

 

Oooo!!! To sorki, ale nie skumałem...

 

Pytanie natomiast czy Twój post szedł w kierunku akceptacji takiej filozofii życia czy nie ...

dla mnie jazda bez hamulca jest równoznaczna z tym co niektóre osoby w tym wątku próbują udowodnić

 

Ujmę to tak - "małpy w cyrku hulaj dusza", ale stanowcze nie w ruchu drogowym i cywilizowanych miejscach,

niezależnie od tego, jaki poziom "wirtuozerii" mistrzu prezentuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...