Skocz do zawartości

[ruch drogowy] Nowe przepisy dt. rowerów?


Rekomendowane odpowiedzi

  • Mod Team
A może promować przestrzeganie przepisów właśnie przez rowerzystów? Gdyby przeważająca część rowerzystów była w zgodzie z przepisami siłą rzeczy bylibyśmy na pozycji uprzywilejowanej w jakichkolwiek negocjacjach czy petycjach. A na ten moment rowerzyści są postrzegani za kolejną rozpychającą się łokciami rozwrzeszczaną hołotę.

Żeby promować to najpierw trzeba uczyć.

Nie chciałbym być optymistą twierdząc że 50% korzystających z roweru nie zna zasad ruchu drogowego. Widząc to co dzieje się na ścieżkach rowerowych jestem przekonany że niektórzy z nas kwalifikują się do egzaminu na kartę rowerową na poziomie gimnazjum (znowu mój optymizm). Na motorowery wprowadzają obowiązek posiadania prawa jazdy. Jak dalej w ruchu rowerowym będzie taka partyzantka to i dla nas wprowadzą dokument uprawniający do jazdy. Nie wiem jak "oświatę rowerową" wprowadzić pod strzechy(znaczy na wieś).

Jeszcze raz na promowanie przyjdzie czas najpierw uczyć i egzekwować.

 

Pierniczku to nie rowerzysta jest ignorowany, to również my ignorujemy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Takie państwo istniało między 1918 a 1938 oraz 1945 a 1992 rokiem :)

W Rogalinie (k. Poznania) są trzy dęby: Lech, Czech i Rus. Czech obumarł w roku, w którym rozpadła się Czechosłowacja. Lech ma się tak sobie, za to Rus rośnie w siłę :-) Kto ma możliwość, polecam pojechać i sprawdzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jakoś u rowerzystów nie zauważyłem pędu do puszczania pieszych przez przejścia. W ok 50% wypadków jak zwalniam żeby puścić na ddr pieszego przez przejście to ktoś mnie wyprzedza i przejeżdża pieszemu przed nosem.

To jest to o czym pisał mklos.

Ja już nie zwalniam na rowerze, żeby puszczać pieszego, bo stało się to niebezpieczne dla mnie jak i pieszego. Boje się właśnie, że ktoś zacznie wyprawiać za mną cyrki. Akcje z wymijaniem na przejsciu jest juz powszechna, raz koles mnie wyprzedzil tez jak bylem na motorze. Nie wiem co ci debile myslą. Że zatrzymuje sie, zeby podlubac w nosie?

 

Pieszy w Polsce czuje sie na przejsciu jakby na niego polowali, nic dziwnego że nie zachowuje się normalnie. Ktoś napisał, że zwalnia przed przejściem, a pieszy stoi. Często zdarzy się tak, że kierowca zwalnia nieznacznie tak jakby w razie czego mógł hamować- tak, że jak wejdzie sie na jezdnie to da ostro po hamulcach, ale zwyczajnie nie ma ochoty przepuscic.Przed przejściem trudno jest ocenic zmiany predkosci auta, a juz na pewno intencje kierowców. Często się zdarza, że jedzie sznur samochodów z predkoscia 30 km/h i nikt sie nie zatrzyma na przejsciu, mimo ze dogonienie tego sznura to tylko chwila. Jak będziemy mieli po 70 lat to też żwawo nie będziemy przechodzić, bo w takim wieku zmysly nie sa tak wyostrzone, reakcja tak szybka, a to co robia niektorzy kierowcy na przejsciach przeraża nie tylko starsze osoby.

 

Ja też już normalnie nie zachowuje sie na rowerze. Robie rzeczy z pozoru głupie jak jazda środkiem ulicy. Nauczyłem sie tego jak po raz kolejny jakis głąb próbował mnie wyprzedzic w odleglości kilkunastu cm przy przy predkosci 60 km/h. Koleś przejechał tak jakby mnie nie było. Teraz kierowcy muszą zwolnić i zjechac na drugi pas.

 

Ktoś pisał o tym, że ludzi którzy nie przestrzegają "debilnych przepisów" później zdrapują z drzew. Mam nadzieje, że się nie rozbije o krawężnik jak będę jechał 15 km/h na sciezce rowerowej. Albo nie uderzy piorun jak będę jechał ulicą zamiast taką sciezka: http://poznan.gazeta...a_w_Polsce.html

 

 

Prawdą jest to co napisał panPierniczek, że debile są wszedzie. Sam czasem sie zachowuje jak narwany i za pare sytuacji slusznie nalezalby mi sie mandat. Piesi, kierowcy i rowerzysci stanowia zagrozenie- nie ma niewinnych. Ale karać trzeba tych co stanowia zagrozenie, a nie co maja przepalone lampki podswietlenia tablicy. Jak rowerzysta jedzie 5km/h przez przejscie to łamie przepisy, ale nijak ma sie to do sytuacji jak jedzie w nocy bez oswietlenia, odblaskow i zmusza polowe kierowcow do gwaltownego hamowania. Oby tak nigdy nie było, ale jak zgarne jakiegos na maske to nie bede czul sie odpowiedzialny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ja też już normalnie nie zachowuje sie na rowerze. Robie rzeczy z pozoru głupie jak jazda środkiem ulicy. Nauczyłem sie tego jak po raz kolejny jakis głąb próbował mnie wyprzedzic w odleglości kilkunastu cm przy przy predkosci 60 km/h. Koleś przejechał tak jakby mnie nie było. Teraz kierowcy muszą zwolnić i zjechac na drugi pas.

 

Też tak jeździłem, nawet czasem slalomem, wtedy wszyscy zwalniali, nawet ci z przeciwka.. Ci z tyłu musieli mnie wymijać szerokim łukiem żółwim tempem, ci z naprzeciwka rezygnowali z wyprzedzania - dla mnie bezpieczniejsze opcje. Jadąc przy prawej krawędzi, 1/3 kierowców traktowała mnie jak powietrze. Z drugiej strony jazda po polskich drogach, jaka by nie była, jest zawsze niebezpieczna, jak mnie jakiś ślepy kierowca nie zauważy nawet na środku drogi, to będzie mocno nieciekawie i gorzej niż gdybym jechał przy krawędzi, dlatego nie wjeżdżam na nie ani na 100m - wolę jechać dłużej okrężną drogą przez pola, ew. mało uczęszczanym asfaltem. Szkoda nerwów i zdrowia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już nie zwalniam na rowerze, żeby puszczać pieszego, bo stało się to niebezpieczne dla mnie jak i pieszego.

 

Dbanie w ten sposób o jadącego z tyłu jest niebezpieczne, gdyż:

1) W szczególności na DDRiP pierwszy ma pierwszeństwo nad rowerzystą.

2) 99% pieszych nie wie, jak się zachować na DDRiP. Zwykle jest tak, że ustępują pierwszeństwa rowerzyście. W momencie, gdy trafisz na ten 1%, który wie, że ma pierwszeństwo masz "dzwon" z Twojej winy (w 99% przypadków).

3) Psim obowiązkiem osoby jadącej "za", jest zachowanie szczególnej ostrożności i odpowiedniego odstępu, który pozwala na bezpieczne zatrzymanie się w przypadku sytuacji zagrożenia.

Sumarycznie rzecz biorąc odpowiedzialność osoby jadącej za Tobą bierzesz na siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę się założyć że dobre zwyczaje drogowe na zachodzie są spowodowane właśnie tym że tam policję widać bo ona jest na ulicach

Byłem krótko w Hamburgu i Lipsku, nie pamiętam, żebym tak widział wszędzie policję. W zasadzie tylko jak sobie urządzili wyścigi w okół Binnenalster.

 

Zauważyłem za to coś innego. Brak agresji na drodze, zwłaszcza w kontaktach pieszy rowerzysta. Nawet jak zdarzało nam się pójść kawałek po wyznaczonej ścieżce, nie było ocierania kierownicą na pełnym pędzie, pisku hamulców itp. Dzwonek załatwiał sprawę.

 

Przestrzeganie przepisów, to nie tylko mentalność użytkowników dróg, ale też projektantów przestrzeni miejskiej. W wielu przypadkach zmiana organizacji ruchu np. cykle świateł spowoduje zmniejszenie ilości wykroczeń, bo ruch będzie się odbywał zgodnie z potrzebami ludzi. W wielu dyskusjach właśnie infrastruktura jest niedoceniana w kreowaniu postaw na drodze. Jeżeli chcemy ograniczyć prędkość nie wystarczy dać znaków, trzeba tak wymodelować przestrzeń, żeby kierowca czuł że musi zwolnić.

 

Zmiany wymagają też czasu. Nie da się z dnia na dzień zmienić przyzwyczajeń, trzeba nad tym pracować u siebie, edukować innych, dawać przykład. Przez ostatnie dni w Gdańsku przewinęło się kilka myśli odnoszących się do tego:

-edukacja i wyrabianie poprawnych nawyków u dzieci - skoro udało się z segregacją śmieci, to i z używaniem roweru się uda

-etap rozwoju Gdańska obecnie jest gdzieś w miejscu, gdzie były inne miasta 20 lat temu - pewne etapy po prostu trzeba przejść, wydaje się że ewolucja musi mieć pewien ciąg i ciężko przeskoczyć o kilka poziomów

-czy jesteśmy gotowi na przyszłość - technika i wizje bardzo szybko idą w przyszłość, mentalność ludzi niekoniecznie nadąża za tymi zmianami

 

Może to było trochę nie na temat, ale myślę że wskazuje pewne rzeczy związane z przestrzeganiem przepisów. Zmiany wymagają czasu i jeżeli chcemy aby szły we właściwym kierunku, to kreujmy je odpowiednim zachowaniem.

Mówiąc szczerze pies drapał przepisy, po prostu traktujmy innych na drodze po partnersku, bez agresji. Starajmy się poruszać może nie tyle szybko, co płynnie. Nie pchajmy się na chama na przejazdy w pewnym sensie blokując ruch, w wielu przypadkach da się zastosować jazdę "na zamek". Ja trochę zwolnię i przejedzie samochód, kolejny samochód już przepuści mnie nie wiele tracąc, bo nie muszę się rozpędzać od 0.

Uprzejmość z jednej, uprzejmość z drugiej i będzie się to wszystko powolutku zmieniało na lepsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Zła infrastruktura" oraz "złe przepisy" jak najbardziej funkcjonują w dyskusjach, ale jako usprawiedliwienie. Polak nieposłuszeństwo obywatelskie ma we krwi, bo tak jest łatwiej, niż zgłosić problem do miejskiego inżyniera ruchu, że światła są ustawione tak, że nie da się przejść ulicy w jednym cyklu. A prawidłowa postawa powinna być taka, że przestrzega się tego co jest i szuka się lepszych rozwiązań - jeżeli dane jest w jakiś sposób niewygodne, czy nieoptymalne. A potem pojawiają się afery tego typu, ze ludzie wieszają w mediach psy na dane miejsca, tylko jak potem sprawdzić, czy ktoś coś zgłaszał problem, to skrzynka jest pusta...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem krótko w Hamburgu...

 

Na wyścig już się nie załapałem bo byłem trochę wcześniej ale jest dokładnie tak jak pisze zekker... niemal idealnie w co ciężko uwierzyć.

 

Ilość rowerów w HH powala, są wszędzie, dosłownie i oprócz tych w ruchu są poprzypinane na tony do wszystkiego do czego da się je przypiąć. Niesamowity widok. ;)

Jeżdżą też wszędzie i ludzie w każdym wieku. Moja Kasia już tam mieszka od jakiegoś czasu, pracuje w ścisłym centrum HH i nigdy nie widziała żadnych konfliktów. Ja przez kilka dni też nie widziałem nic co przypominałoby nasze podwórko, a skala naprawdę jest inna. Jako pieszy łaziłem jak święta krowa... podobnie jak wszyscy tam, jakieś ostre hamowania, potrącenia, złości i wymuszenia? To co wyczyniają rowerzyści między samochodami na ulicach centrum u nas skończyłoby się tragicznie, tam w jakiś dziwny sposób po dołożeniu jeszcze pieszych jest symbioza i harmonia... SciFi? może a może tak jak napisał zekker, wzajemny szacunek i brak agresji. W każdym razie nawet jeśli to tylko SciFi to ja się tam teleportuję ;) czego również wszystkim życzę... w każdym razie przeniesienia ichniejszych zasad współżycia do nas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dbanie w ten sposób o jadącego z tyłu jest niebezpieczne, gdyż:

1) W szczególności na DDRiP pierwszy ma pierwszeństwo nad rowerzystą.

2) 99% pieszych nie wie, jak się zachować na DDRiP. Zwykle jest tak, że ustępują pierwszeństwa rowerzyście. W momencie, gdy trafisz na ten 1%, który wie, że ma pierwszeństwo masz "dzwon" z Twojej winy (w 99% przypadków).

3) Psim obowiązkiem osoby jadącej "za", jest zachowanie szczególnej ostrożności i odpowiedniego odstępu, który pozwala na bezpieczne zatrzymanie się w przypadku sytuacji zagrożenia.

Sumarycznie rzecz biorąc odpowiedzialność osoby jadącej za Tobą bierzesz na siebie.

Może nie napisałem jasno. Chodziło mi o zwykłą jezdnie i przejscie dla pieszych. Realnie rzecz w ponad połowie przypadkow kierowcy za mna mnie wymijaja, o ile z naprzeciwka nic nie jedzie. Wiadomo, że jest to surowo karane i prawo jest inne ale rzeczywistosc jaka jest taka jest. Dlatego wolę, żeby pieszy poczekał dłużej, aż go jakis kierowca przepuści niż ładował się pod koła faceta, który mnie wymija i przy okazji mnie prawie strącił z roweru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W wielu przypadkach zmiana organizacji ruchu np. cykle świateł spowoduje zmniejszenie ilości wykroczeń,

 

O to to na pewno.

Niestety światła w Polsce są tak dziwnie zestrojone że wszyscy stoją i stoją i jeszcze poza tym stoją.....

Nigdzie na świecie nie wadziłem tak długich faz na światłach. Normalnie bez gazety nie ma co z domu wyjeżdżać

Nie dziwię się że na niektórych/przejazdach przejściach są wycieczki na czerwonym bo jak się stoi 3min-6min na czerwonym jak NIC KOMPLETNIE NIC nie jedzie to najbardziej prawego obywatela krew chce zalać.

 

Myślę że sama optymalizacja czasu trwania faz i przy okazji modelem francuskim akcje policji z wlepianiem mandatów za ociąganie się przy ruszaniu na światłach by bardzo poprawiły sytuację w kwestii płynności przejazdu przez miasto. Ale też bardzo by wpłynęło na poprawię przestrzegania przepisów.

Bo kierowca który jedzie 15min i 20 stoi na światłach musi być zirytowany i zaczyna cisnąc gaz przejeżdżać na "późnym żółtym". Gdyby wiedział że faza będzie trwała 40s a nie 3min to podejście było by zupełnie inne. To samo tyczy się pieszych i rowerzystów.

 

Wiele razy widzę jak grzecznie stoiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii grupa rowerzystów na czerwonym. ................................ W którymś momencie któryś nie wytrzymuje i jedzie i za nim wszyscy.... A przecież chcieli poczekać na zielone :) Pewnie stwierdzili ze się zepsuło coś :D

 

Jeżeli chcemy ograniczyć prędkość nie wystarczy dać znaków, trzeba tak wymodelować przestrzeń, żeby kierowca czuł że musi zwolnić.

 

Tu się nie zgodzę. W Polsce jak jest "2 dwupasmówka" i "50" to czuje się jak wróg publiczny jadąc 50 jak jest "70" to wszystkimi możliwymi stronami mnie wyprzedzają jak jadę 70....

Pierwsze momenty na dwupasmowej drodze z "50" za naszą zachodnią granicą były dla mnie dużym szokiem. Wreszcie nie byłem "idiotą który zawadza na drodze" a kierowcą jadącym zgodnie z przepisami!!!! Nawet byli tacy co jechali wolniej.

Żadnych szykan żadnych barier NIC Dwa pasy i kilka kilometrów prosta...

 

U nas np taka opolska w Krakowie... Jest kilka miejsc gdzie nie ma podniesienia do 70... Notorycznie są tam wypadki przynajmniej kilka miesięcznie i co?

Cały czas debile jadą dobrze ponad 70 a tam gdzie 70 i 100 dla niektórych mało.

Najśmieszniejsze że jadąc trochę wolniej niż ograniczenie przejedzie się na "zielonej fali" całość bez zatrzymania.

I co mamy postawić tam szykany czy fotoradary co 300m?

Ja na osiedlu wybijam zawieszenia na 4 progach... Co zupełnie osiedlowym kozakom nie przeszkadza jechać pełnym gazem. Nawet odnoszę wrażenie że cieszy ich szybkie pokonywanie progów.

 

Tak samo w miasteczkach nie widziałem progów szykan spowalniaczy i innych kochanych u nas zabawek. Jak te 20 lat temu bywały tak teraz nie trafiłem na żady taki absurd.

 

Z widocznością policji to jest dziwnie. U nas myślę że potrzeba żeby była widoczna przynajmniej na początku.

W Austrii policji nie widywałem. Ale jak cokolwiek się działo to byli natychmiast. Wyrastali spod ziemi.

U Niemców policję widać ale nie nachalnie. Jednak w ciągu normalnego dnia nie ma opcji żeby nie zobaczyć patrolu.

U nas? :) Mieszkam koło komisariatu więc widzę ich rano :D

 

Pieszy w Polsce czuje sie na przejsciu jakby na niego polowali,

 

 

bo

 

Ja już nie zwalniam na rowerze, żeby puszczać pieszego

 

Jeszcze 1000 takich co myśli jak ty do tego ci w samochodach i jazda oraz chodzenie po drogach staje się przykra...

 

Jak będziemy mieli po 70 lat to też żwawo nie będziemy przechodzić, bo w takim wieku zmysly nie sa tak wyostrzone

 

Znowu przytoczę Niemców... Sorry babcie z balkonikami zasuwają aż miło popatrzeć. Są wszędzie z tymi balkonikami przechodzą przez przejścia siedzą w parkach.... Nie snują się a chodzą!!! Jak by u nas młodzi tak sprawnie się poruszali....

Jedną z z bardziej irytujących rzeczy jest dla mnie babcia podbiegająca do przejścia po to by potem snuć się przez nie w tępię żółwia .

I możecie pisać że na tyle jej starczyło sił... Tylko że młodzi robią to samo. Wbiega na przejście a potem spacerek...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i nie będę przepuszczał jak jade na rowerze, bo w końcu ktoś mnie albo pieszego zgarnie na maske. Tak samo nie będę jechał zawsze przy prawej krawędzi, bo ktoś mnie zepchnie do rowu albo zachaczy lusterkiem. Kto ma doświadczenie w jeździe w Polsce ten wie o czym piszę.

 

Babcie w Niemczech pewnie się nie boją, że ktoś ich przejedzie, dlatego zamiast rozglądać się mogą iść. Jest takie jedno miejsce u mnie. Autobus ma przystanek koło przejścia dla pieszych, tak że zasłania drugi pas. Jak autobus stoi to zawsze muszę najpierw wychylać głowę, a dopiero potem iśc, bo nikt z naprzeciwka nawet nie zwolni.

 

Gdybym zaczął od teraz jezdzic na rowerze i chodzic jak w Niemczech to juz po tygodniu lezalbym w szpitalu. I naprawdę nie byłoby mi wcale lepiej wiedząc, ze to nie ja spowodowałem wypadek. Dlatego rozumiem dziwnie zachowujacych sie pieszych. Oczywiscie wyjmujac tych co np. stoja przed przejsciem i rozmawiaja, bez zamiaru przechodzenia. Ot tak się zatrzymaja i nie wiadomo co chcą zrobic, jakby nie mogli stac 5 metrów obok.

 

Jak jade autem to oczywiscie przepuszczam pieszych, a rowerzystow wyprzedzam tak, ze zjezdzam calkowicie na drugi pas(bo w kwestii rowerzystow jestem wyczulony) jak mam mozliwosc. Wyprzedzanie rowerzystow na odleglosc 15 cm bierze sie raczej nie z hamstwa, tylko z nieswiadomosci. Raz zwrocilem kobiecie uwage jak byla zmuszona zatrzymac sie przed autobusem po wyprzedzeniu mnie, ze powinna zachowac odleglosc conajmniej 1 metra. Byla zaskoczona. Kierowcy nie wiedza jaki to jest stres jak jadac na rowerze ktos przemknie obok z ogromna predkoscia.

 

Na chwile obecna jednak racje ma ten kto ma bezpieczniejszy pojazd. Dlatego jadac rowerem albo idac nie zakladam ze inni nie beda przestrzegac przepisow, bo jak bede lezal w rowie to bez wzgledu na okolicznosci nie bedzie fajnie. Natomiast jak jade autem staram sie byc uprzejmym wobec innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Babcie w Niemczech pewnie się nie boją, że ktoś ich przejedzie, dlatego zamiast rozglądać się mogą iść. Jest takie jedno miejsce u mnie. Autobus ma przystanek koło przejścia dla pieszych, tak że zasłania drugi pas. Jak autobus stoi to zawsze muszę najpierw wychylać głowę, a dopiero potem iśc, bo nikt z naprzeciwka nawet nie zwolni.

 

No ja zawsze jak jadę koło autobusu to z strachem ze jakiś debil wyskoczy mi z za niego pod koła... I to czy ma przejście czy nie.

Wiesz oczywiście ze z za pojazdu ci nie wolno wchodzić na jezdnię?

Dla tego tez nie wolno parkować tuż przed przejściami...

Ja cię nie zachęcam do wystawiania się.

 

Ale jak nie będziesz puszczał pieszych jadąc rowerem czy po ścieżce rowerowej czy po ulicy to będziesz takim samym chamem jak ci w autach.

I ponieważ "wszyscy" mają takie podejście jeździ się jak się jeździ. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wydaje mi sie ze jestem chamem. Juz powinien o tym swiadczyc fakt, ze jadac autem zawsze sie zatrzymuje. Napisalem dlaczego jadac rowerem na jezdni tego nie robie- ze wzgledow bezpieczenstwa. Gdyby mi zalezalo na tym by jechac szybciej to autem tez bym nie zwalnial.Na sciezce rowerowej oczywiscie sie zatrzymuje, bo nie ma przeciwskazan.

 

Wiadomo, ze nie chodzi mi o to, zeby wybiegac na ulice zza autobusu. Tylko kazdy kierowca, ktory ma troche oleju w głowie powinien w takiej sytuacji zwolnic i odbic maksymalnie do prawej. Juz chocby nakaz szczegolnej ostroznosci o tym mowi, nie mowiac o obowiazku przepuszczenia pieszych na przejsciu. W razie wypadku jestem pewien ze kierowca ponioslby odpowiedzialnosc, chyba ze pieszy doslownie by wybiegl zza autobusu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Zła infrastruktura" oraz "złe przepisy" jak najbardziej funkcjonują w dyskusjach, ale jako usprawiedliwienie. Polak nieposłuszeństwo obywatelskie ma we krwi, bo tak jest łatwiej, niż zgłosić problem do miejskiego inżyniera ruchu, że światła są ustawione tak, że nie da się przejść ulicy w jednym cyklu. A prawidłowa postawa powinna być taka, że przestrzega się tego co jest i szuka się lepszych rozwiązań - jeżeli dane jest w jakiś sposób niewygodne, czy nieoptymalne. A potem pojawiają się afery tego typu, ze ludzie wieszają w mediach psy na dane miejsca, tylko jak potem sprawdzić, czy ktoś coś zgłaszał problem, to skrzynka jest pusta...

Też prawda, że często jest to wymówką. Ale równie często faktycznie jest źle zaprojektowana. Ot choćby kolejność zapalania się zielonego dla samochodów i pieszych/rowerzystów. Wcześniejsze zapalenie dla zmotoryzowanych powoduje konflikt na przejściu. Kierowca zaczyna się rozpędzać przy skręcie w prawo i nagle przejście się zapełnia, bo zapaliło się w końcu zielone. Przy równoczesnym przełączeniu fazy kierowca już w momencie ruszania widzi, że musi przepuścić bo przejście jest zajęte. A tak dusi, bo może się uda zdążyć.

 

Jeżeli się zgłasza i dostaje 0 odzewu, efektów też nie widać, to człowiek się zniechęca. O ile sprawy typu przepalone światło sygnalizatora lub uszkodzone oznakowanie dosyć szybko robią, to zmiana programu świateł, naprawa dziury w chodniku lub ścieżce są z gatunku "niedasię".

W Gdańsku około 2,5 roku trwało załatanie asfaltowych ścieżek w miejscach gdzie po robotach ziemnych uzupełniono kostką (przeważnie niezbyt starannie) i nie w pełni. Wielokrotnie zgłaszałem rozpadające się odcinki asfaltu, gdzie powinna jeszcze obowiązywać gwarancja, czyli naprawa powinna być bez kosztów ze strony miasta, mijają lata i nic nie zostało zrobione.

Ja się nie dziwię, że ludzie nie zgłaszają skoro to idzie w próżnię.

Tu się nie zgodzę. W Polsce jak jest "2 dwupasmówka" i "50" to czuje się jak wróg publiczny jadąc 50 jak jest "70" to wszystkimi możliwymi stronami mnie wyprzedzają jak jadę 70....

Pierwsze momenty na dwupasmowej drodze z "50" za naszą zachodnią granicą były dla mnie dużym szokiem. Wreszcie nie byłem "idiotą który zawadza na drodze" a kierowcą jadącym zgodnie z przepisami!!!! Nawet byli tacy co jechali wolniej.

Żadnych szykan żadnych barier NIC Dwa pasy i kilka kilometrów prosta...

 

Tak samo w miasteczkach nie widziałem progów szykan spowalniaczy i innych kochanych u nas zabawek. Jak te 20 lat temu bywały tak teraz nie trafiłem na żady taki absurd.

Na myśli miałem głównie obszary nadające się do ograniczonej prędkości i natężenia. Przy drogach wielopasmowych jest to trudniejsze do realizacji, ale można próbować zdyscyplinować nie zakazami i nakazami, a nagrodą. Ustawić znaki informujące o długości czekania na zielone na następnym skrzyżowaniu np.:

-40 - będziesz miał zielone przez x czasu

-50 - czekasz 5s na zielone

-60 - czekasz 15s na zielone

-70 - czekasz 30s na zielone

 

Tylko to wymaga dobrego zmierzenia czasu przejazdu i odpowiedniej synchronizacji świateł, żeby się nie okazało, że jadąc 80 trafi się na zieloną falę ;)

 

Są subtelniejsze sposoby niż progi zwalniające, a być może tam już weszli na wyższy poziom kultury drogowej. Tak czy inaczej przewężenia jezdni, wyniesione skrzyżowania to są pomysły, które się przewijają i nie są to radosne pomysły naszych planistów, tylko podpowiedzi z bardziej doświadczonych krajów. Poza tym tak jak mówiłem w tym względzie jesteśmy trochę lat do tyłu.

http://mojaholandia.nl/artykul/jak-zbudowano-drogi-dla-rowerow-w-holandii

Warto przypomnieć sobie lub zobaczyć jak to było w Holandii. Też nie od razu wszystko było jak trzeba, ale w końcu ludzie zrozumieli, że są potrzebne zmiany. U nas też się poprawi, trzeba być cierpliwym i pozytywnie nastawionym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kierowca zaczyna się rozpędzać przy skręcie w prawo i nagle przejście się zapełnia, bo zapaliło się w końcu zielone.

 

To rzeczywiście jest problem. A powiedziałby, ze wręcz niebezpieczeństwo. Nie wiem kto to wymyślił takie późnienie.

 

W Gdańsku około 2,5 roku trwało załatanie asfaltowych ścieżek w miejscach gdzie po robotach ziemnych uzupełniono kostką (przeważnie niezbyt starannie) i nie w pełni.

 

Asfaltowe ścieżki są oczywiście najlepsze, ale niestety są mniej trwałe i droższe w serwisowaniu. Łatwiej jest wymienić kilka kostek, które i tak w porównaniu z asfaltem są wieczne. Poza tym, jak dojdzie do poważnego zwichrowania podłoża (korzenie), to zdejmuje się kostkę, równa podłoże i układa tą samą kostkę z powrotem. Czego o asfalcie powiedzieć nie można.

Na nowej rowerowej estakadzie nad S8 ( http://goo.gl/maps/PxojO ) robiono coś wokół studzienek, konieczne było zdjęcie nawierzchni wokół. Nie dalej jak dwa dni temu. Jadę sobie ścieżką, a tu pakuje się przede mnie samochód... Po kilkudziesięciu metrach wyskakuje dwóch panów robotników... Drugiego dnia okazało się, że miejsce, gdzie został zdjęty asfalt wypełniono właśnie kostką. Słabo.

Dlatego tez jestem bardziej przychylny ścieżkom z kostki, ale tej niefazowanej, gdyż wszelkie prace ziemne znosi ona w miarę bezboleśnie, w porównaniu z nawierzchnią asfaltową, która zwykle jest łatana niedbale.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Artykuł panie sponsoringiem - pojawia się nazwa konkretnej firmy - Polbruk - oraz niekorzystne wyniki + technobełkot, którego nikt nie zrozumie... Hmmm... Zbieg okoliczności?

 

Nie zmienia to faktu natomiast, że po fazowanej kostce źle się jeździ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla przykładu średnia cena kostki brukowej wynosi 80 złotych za metr kwadratowy, tymczasem cena asfaltu rozpoczyna się już od 30 złotych za tę samą powierzchnię.

 

http://allegro.pl/listing.php/search?change_view=1&order=p&string=kostka+brukowa

 

No i tu można skończyć dyskusję o artykule który kojarzy mi się z propagandą wprost z PRLu

 

18zł /m kostki :)

Ciekawe czy reszta tak samo rzetelna :) I od razu zaznaczam że w 2010 tez można było kupić kostkę taniej niż 80zł/m.

 

żeby się nie okazało, że jadąc 80 trafi się na zieloną falę

 

Niestety dość częste przypadki :) Jak by nie próbować to zgodnie z przepisami wyłapie się wszystkie czerwone :D

 

Wcześniejsze zapalenie dla zmotoryzowanych powoduje konflikt na przejściu. Kierowca zaczyna się rozpędzać przy skręcie w prawo i nagle przejście się zapełnia, bo zapaliło się w końcu zielone

 

Samo to by nie było jeszcze jakimś problemem gdyby nie to że na wielu skrzyżowaniach piesi nie dostaną zielonego. Więc kierowca głupieje bo raz może jechać a za drugim razem go piesi zaskoczą. Ale to jest jakaś mania ostatnio. Ten sam kaliber żartu drogowców mają skrzyżowania na których jest pas do skrętu i dostajemy zielone a ci z naprzeciwka stoją (nie ma osobnej sygnalizacji do skrętu zwykle zielone) po cym nagle po kilkunastu sekundach dostają zielone :)

 

Takich przesunięć faz i niespodziewajek innego typu jest masa (przynajmniej w Krakowie). I jeśli jeżdżą sami "tubylcy" to są w stanie sie nauczyć ale każdy kto nie zna takiego miejsca musi zgłupieć i się pogubić.

Nie wiem kto to wymyśla ale dobrze by było w sumie sprawdzić czy ma prawo jazdy :(

 

Też nie od razu wszystko było jak trzeba, ale w końcu ludzie zrozumieli, że są potrzebne zmiany. U nas też się poprawi, trzeba być cierpliwym i pozytywnie nastawionym.

 

Kiedyś znalazłem wytyczne właśnie z Holandii jak należy organizować ruch rowerów żeby nie kolidował z ruchem samochodowym i żeby umożliwić bezpieczne ustąpienie pierwszeństwa samochodom przez rowerzystę tam gdzie jest to wymagane i na odwrót.

Zakładam że u na s będzie się infrastruktura poprawiała ale niestety na razie nie potrafią tej dla samochodów zrobić z głową więc na rowerową trochę poczekamy :) Czasem jak che dojechać do przejazdu to zastanawiam jakim cudem projektant mógł coś tak niemożliwego wymyślić i jak to mogli potem klepnąć i jeszcze wykonać...

Nie mogę pojąć czemu ścieżki przez ronda się prowadzi na siłę koło przejść jak często logiczniej, prościej i chyba bezpieczniej było by poszerzyć prawy pas i zrobić tam ścieżkę.

 

@Kurczak nie chodzi o to czy jesteś czy nie a o to jak cię postrzegają

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do samego słowa "polbruk": jest to w budowlance określenie na zwykłą brukową kostkę betonową, czy tam Polbruku, czy Bazaltexu itd.

W artykule dla tego też jest to pisane z małej litery. Ale to tylko szczegół.

Chciałem jeszcze nawiązać do zatrzymywania się przed przejściem. Również czasem mając świadomość, że jedzie za mną samochód, nie zatrzymuję się widząc czekającego pieszego, zwłaszcza gdy np. jadę pod światło, jest wieczór. Jeżeli już to robię, odwracam się sporo wcześniej sprawdzając jak daleko ode mnie jest następny samochód. Wiem, że to się może źle skończyć. Pal licho mnie, ale jeśli przeżyję, mogę mieć na sumieniu człowieka którego puściłem. Nie będzie mnie pocieszał fakt, że ten z tyłu złamał prawo, przepis, paragraf...

Na potwierdzenie słów napiszę, że już miałem sytuację, gdy po zatrzymaniu przed zebrą samochód zahamował z piskiem popychając mnie nieco do przodu. Nie zamierzam sprawdzać, czy następnym razem będzie lepiej.

Ale jak nie będziesz puszczał pieszych jadąc rowerem czy po ścieżce rowerowej czy po ulicy to będziesz takim samym chamem jak ci w autach.

Możecie wyzywać mnie od chamów i debili, nie przeszkadza mi to. Wyraziłem swoją opinię.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plastyk masz rację i fajnie... Tylko zauważ do jakiego absurdu doszliśmy.

Duża liczba osób nie puszcza pieszych w trosce o ich bezpieczeństwo...

 

Powiem ci że niezmiernie mnie w######ia jak stoję NA PRZEJŚCIU a tacy troskliwi jadą i jadą i jadą i jadą......................

Dzieciaków też troskliwi nie puszczą tylko stoją takie maluchy 10min żeby przejść.

A tez nieraz mi się zdążyło że auto wyraźnie zwalniała a rowerzysta przed nim jadący "mi po butach przejechał" a auto za nim stanęło grzecznie.

 

Jaki z tej dyskusji płynie wniosek?

A no taki że jak nas za mordy przepisem ( i oczywiście stosownie wysoką karą do tego) że pieszy ma zawsze pierwszeństwo nie wezmą to piesi będą korzenie zapuszczać przed przejściami oczywiście dla ich bezpieczeństwa :)

A wystarczyło by żeby co 3-4 się nie bał zatrzymać :) i nie trzeba by zmieniać przepisów i nie stawalibyśmy przed każdym przejściem do którego zbliża się dopiero pieszy....

 

My cię nie mamy powodu wyzywać ale ci co ich chronisz mogą czasem nie zrozumieć twojego podejścia ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niech i tak będzie. Zobowiązuję się zatrzymywać przez tydzień (od jutra do poniedziałku - 17.09) na drogach publicznych i niepublicznych (włącznie ze ścieżkami) na terenie Opola przed przejściem dla pieszych na którym stoi pieszy (lub jest blisko niego).

 

W szczególnej sytuacji, gdy będę się bardzo śpieszył, mam prawo pieszego nie puścić, ale postaram się, żeby takiej sytuacji nie było.

O ile nie dam rady liczyć ile razy się zatrzymałem, o tyle będę notował z krótkim opisem sytuacje niebezpieczne. jeśli będzie ich zbyt dużo, będę to robił ogólnikowo, gdyż notował będę w miejscu docelowym (szkoła/dom/sklep itd.).

Zaznaczam, że posiadam przepisowe oświetlenie tylne i przednie oraz sprawny rower. Nie mam dzwonka, nie mieści mi się z torebką na kierownicy, zobaczymy, może założę na wypadek... wszelki wypadek, żeby nie było się czego przyczepić.

 

Po podliczeniu (nie w poniedziałek wieczorem) opiszę statystyki. Przez ten tydzień nie będę codziennie zdawał raportów - będzie jeden końcowy. Jeśli powiedzmy do czwartku 20.09 się nie odezwę, przypomnijcie, a jeśli na PW nie odpowiem, będziecie mogli się tylko domyślać, czy moja wcześniejsza teoria była słuszna. W zależności od wyników, zmienię (lub nie) swoje stanowisko.

 

Może ktoś chce dołączyć do eksperymentu?

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto jeździ rowerem po ulicy(nie sciezce rowerowej) ten wie o co chodzi, a kto nie jezdzi ten moze sie przekonac tylko w jeden sposób- spróbować jechac samemu przepisowo, przy prawej krawędzi jezdni, zatrzymując się przed każdym przejściem, itp. I jak widać nie starczą opisy, tylko potrzebne jest własne doświadczenie. Bo inaczej się czyta, że taki to a taki trąbi na rowerzystów, a inaczej się to czuje, kiedy jakis palant wyprzedzajac tak hałasuje, że prawie spadamy z roweru i autentycznie czasami będąc wymijanym/wyprzedzanym w odleglosci 15 cm pojawiaja sie mysli, ze jeszcze troche i przejade sie twarza po asfalcie albo wyląduje w rowie. Bo w rzeczywistosci takie akcje się zdarzają. Co innego w kodeksie drogowym, gdzie oczywiscie przepis jest przepisem. Dla mnie jednak bezpieczenstwo stoi ponad przepisem, a nawet ponad kulturą.

 

Dlatego wg mnie eksperyment tu nie pomoze. Plastyk, juz wiesz jak sie jezdzi, a ten co nie jechal moze sie dowiedziec prawdy próbując samemu. Adrenalina nie podskoczy czytając forum o tym jacy kierowcy są źli, tylko dopiero po bliskim spotkaniu z ważącym ponad tonę pojazdem.

 

Krisk, jestem ciekaw jak wygląda Kraków, skoro jeżdżą tam kolumny rowerzystów niezatrzymujący się na przejsciach dla pieszych. W Poznaniu rowerzysci na ulicach to mały procent. Piesi tutaj stoją dlatego, że kierowcy się nie zatrzymują. Sami rowerzysci nie sa w stanie zmienic stanu rzeczy. Gdyby kierowcy zatrzymywali sie za mną- wtedy ja bym sie na przejsciu zatrzymywal.

 

 

Sposobem na poprawe kultury drogach nie jest zmiana przepisów, czy zwiekszenie patroli policji(chociaz to w pewien sposób moze pomóc), ale edukacja w tym zakresie. Bardzo podobają mi sie akcje, gdzie dzieciakom daje sie jakies odblaski. Jadąc w lesie po ścieżce osobe z odblaskami widzę już z daleka, a osoby bez to już prawie ostre hamowanie. I tak samo na przejsciu dla pieszych taka osobe widac. Nie ma co liczyc, ze nagle wszyscy zaczna ot tak jezdzic w porzadku i nie mozna wrzucac wszystkich do jednego wora, tymbardziej rowerzystow, ktorzy sa najbardziej narazeni na niebezpieczenstwo. Jak spoleczenstwo zacznie sie uczyc od najmlodszych lat jak powinna wygladac kultura to bedzie lepiej. A to, że robiąc prawo jazdy na egzaminie staje sie na przejsciu nic nie zmienia, bo potem kazdy jezdzi inaczej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto jeździ rowerem po ulicy(nie sciezce rowerowej) ten wie o co chodzi, a kto nie jezdzi ten moze sie przekonac tylko w jeden sposób- spróbować jechac samemu przepisowo, przy prawej krawędzi jezdni, zatrzymując się przed każdym przejściem

 

Ja wiem doskonale. Jeździłem po drogach zanim wymyślili ścieżki rowerowe :)

To znaczy były ze dwie w Krakowie ale zupełnie nie po drodze. Teraz jeździ się o niebo lepiej. (dalej wolę drogę niż ścieżkę czuje się tam swobodniej) Jednak więcej kierowców na rowery uważa a i rowerów jest DUŻO więcej. Kiedyś na bulwarach wiślanych mijałem kilku teraz na tej samej trasie w dowolnym porównywalnym momencie kilkudziesięciu/kilkuset.

 

Przed przejściem nie musisz stawać a puścić pieszych :)

Kolejna sprawa że mamy wpływ na to jak zachowuje się auto za nami. Po pierwsze jak stajemy wypadało by dać znak ręką :) po drugie zabrzmi to może źle ale nie dawajmy im szansy na przeciśnięcie się koło nas na przejściu. Jechanie skrajnie blisko prawej krawędzi przez przejście jest niebezpieczne więc dajmy sobie a wypadek "skoczka".

Na przejściach nie wolno wyprzedzać więc nie daje autu za sobą szansy jadę bliżej środka tak samo na skrzyżowaniach. Za to zaraz za nimi staram się zrobić jak najwięcej miejsca żeby mnie mogli szybko wyprzedzić. Przy dużym ruchu nawet wjadę w zatoczkę autobusowa czy inaczej zrobię miejsce i puszczę żeby nie musieli się kisić za mną i przeklinać rewanżystów. Bo nie ma nic bardziej w######iającego jak snujący sie rowerzysta którego nie idzie wyprzedzić a on ma się dobrze i jedzie bezstresowo środkiem. :D No może poza dorożką:)

 

 

Jesli chodzi o to jak wygląda Kraków to powiem ci że jestem pod wrażeniem ilości rowerów. Wiem że to może być dla niektórych dziwne ale kilka razy rowerzysta mnie chciał jak byłem "w prawie" rozjechać i to tylko w tym roku. A chodzę stosunkowo mało :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...