Skocz do zawartości

[ruch drogowy] Nowe przepisy dt. rowerów?


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Art. 27 jest nieprecyzyjnie sformułowany,

 

Artykuł jest jak najbardziej precyzyjny. Problem pojawia się, gdy próbujesz znaleźć w nim usprawiedliwienie dla ideologii nietykalnego rowerzysty stojącego ponad PoRD. Wtedy rzeczywiście. Jest nieprecyzyjny, bo trudno znaleźć w nim coś, czego nie ma.

Napisano

Artykuł jest jak najbardziej precyzyjny. Problem pojawia się, gdy próbujesz znaleźć w nim usprawiedliwienie dla ideologii nietykalnego rowerzysty stojącego ponad PoRD. Wtedy rzeczywiście. Jest nieprecyzyjny, bo trudno znaleźć w nim coś, czego nie ma.

 

I to jest najsensowniejsza wypowiedź w tym niekończącym się biciu piany.

 

 

Czy ktoś umie mi podpowiedzieć co mam kliknąć, żeby mnie się ten temat nie przypominał, jak ktoś jeszcze coś w nim napisze?

Napisano

Tak,tak popieram Olgierda bo jak już wcześniej pisawszy nic rozumu nie zastąpi.Nie będę odnosił się do kolegów którzy przepisów chcą mnie uczyć.25 lat jazdy autami różnymi,kursy doszkalające, bo nie wszystko wiemy,praktyka i teoria..jak to sie mówi lata pracy i wyrzeczeń.Ale życie życiem i powodzenia znawcom prawa o ruchu drogowym dotyczących rowerów.Myślicie że jakiś tam kierowca tira (40 ton i ja) czyta rozważania na temat: rower a inne pojazdy w ruchu drogowym(kto wie cóż to takiego: wykresówka?)mają rowerzystów serdecznie w dupie a jakieś tam dywagacje naszej rzeczywistości nie uleczą.Tzn tak ale za 20 lat i jak drogi będą normalne.

Napisano · Ukryte przez mrmorty, 27 Lipca 2012 - na prośbę autora
Ukryte przez mrmorty, 27 Lipca 2012 - na prośbę autora
Z racji wykonywanego zawodu cenię sobie precyzję (logikę, semantykę, etc.) wypowiedzi. Boli mnie to zwłaszcza w przypadku nieprecyzyjnych wypowiedzi w sferze, co do której akurat mam coś do powiedzenia ;-)

Bardzo brzydki zwyczaj pisać takie tekstu jako poparcie swojej tezy, która dzięki temu nie staje się bardziej prawdziwa.

 

Natomiast z racji tego, że cenię sobie precyzję lubię -- powtarzam się -- jak każdy zabiera głos choćby bacząc na znaczenie poszczególnych słów. Tj. czytając definicję w PoRD czyta ją ze zrozumieniem ("od A do Z"). Zaś próbując rozebrać normę od d..y strony (tj. od opisu znaku drogowego w rozporządzeniu o znakach) będzie chociaż wiedział dlaczego nie zawsze jest to prawidłowe działanie (i dlaczego może być nieprawidłowe), tj. dlaczego to rozporządzenie wykonawcze ma być zgodne z ustawą (a nie na odwrót) i co wynika z tego, jeśli nie będzie :)

Niestety PoRD twierdzi zupełnie co innego niż TY:

 

Art. 5. 1. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani stosować się do poleceń i sygnałów dawanych przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli, sygnałów świetlnych oraz znaków drogowych, nawet wówczas, gdy z przepisów ustawy wynika inny sposób zachowania niż nakazany przez te osoby, sygnały świetlne lub znaki drogowe;

 

Czyli to co piszesz i starasz się mi wmówić podpierając wątpliwym autorytetem jest bujdą...

 

Gdzie w stwierdzeniu że przejazdy są również poza terenem zabudowanym jest absurd? To że ty się turlasz po mieście to jedno to ze może wreszcie zacznie się również w Polsce budować DDR łączące miasta to dwa. Te DDR będą przecinały zapewne drogi. I co nowe przepisy bo ddr jest poza TZ?

Absurdem jest Twoja odpowiedź ta i poprzednia. Pisałem wyraźnie o TZ bo tam masz co kilkaset metrów, skrzyżowanie (które akceptujesz), przejścia dla pieszych (nie wiem jaki jest twój stosunek do nich) i przejazdy dla rowerzystów (które nie wiedząc dlaczego Ci jako kierowcy samochodu przeszkadzają). Taka jest specyfika miasta (TZ) i wsiadając do samochodu w mieści trzeba się z tymi uciążliwościami liczyć.

Nie absurd ale zwrócenie ci uwagi że przepisy ogólne obowiązują rowerzystów tak samo jak i kierowców aut. Zapominanie o tym świadczy albo o totalnej niewiedzy albo o próbie naginania prawa do swojego punktu siedzenia.

kolejny absurd, co gorsza ma służyć wyszydzeniu mnie bo podobno twierdzę, że rowerzystę przepisy nie obowiązują. Napisz gdzie tak twierdzę albo przeproś.

Nie żartuję tylko ty nie chcesz czytać ze zrozumieniem :) Ale jak bardzo chcesz to powiem ci że tak obowiązują cię znaki ustawione przy jezdni. Np zakaz ruchu pieszych :) Obowiązują cię znaki namalowane na jezdni np linie ciągłe...,. Proponuje żebyś jednak przeczytał ten cholerny kodeks zanim będziesz sie tu wypowiadał. Masz braki i to duże.

Ty to dalej piszesz poważnie? Dlaczego klniesz? Jeszcze może zakaz wyprzedzania mnie obowiązuje? I nie mogę drugiego pieszego na chodniku wyprzedzić?

To nie absurd a codzienność. I tak rowerzyści nagminnie przelatują przez przejazdy i przejścia z dużymi prędkościami (szczególnie niebezpieczni są ci na przejściach bo się ich nie spodziewasz) Tak samo jak przelatują na czerwonym świetle. Tak samo piesi przebiegają przed autem nie raz i nie dwa w sytuacjach kiedy nie masz szans zahamować, więc jak się cokolwiek stanie to pieszy będzie poszkodowany.

To pochwal się ilu rowerzystów i ilu pieszych masz namalowanych na zderzaku pod szyba kabiny na znak że ich rozjechałeś? Bo wynika że nie ma dnia by jakiś Ci pod koła nie wpadł :( I znaczysz tylko trupy czy rannych też?

No i masz swą odpowiedź. DDR ma jezdnię :) jak by nie było wynika to z definicji jezdni. Nie używaj do rozumienia prawa, potocznego rozumienia słowa jezdnia a zapisu ustawy. Tu popełniasz błąd logiczny i zanim się oburzysz przemyśl co teraz napisałem.

Kolejny raz w jakiś kosmiczny i sobie tylko znany sposób interpretujesz zapisy PoRD

 

1) droga — wydzielony pas terenu składający się z jezdni, pobocza, chodnika, drogi dla pieszych lub drogi dla rowerów, łącznie z torowiskiem pojazdów szynowych znajdującym się w obrębie tego pasa, przeznaczony do ruchu lub postoju pojazdów, ruchu pieszych, jazdy wierzchem lub pędzenia zwierząt;

 

Czyli co droga składa się z jezdni i jezdni dla rowerów czy z jezdni i drogi dla rowerów?

 

5) droga dla rowerów — drogę lub jej część przeznaczoną do ruchu rowerów, oznaczoną odpowiednimi znakami drogowymi; droga dla rowerów jest oddzielona od innych dróg lub jezdni tej samej drogi konstrukcyjnie lub za pomocą urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego;

6) jezdnia — część drogi przeznaczoną do ruchu pojazdów; określenie to nie dotyczy torowisk wydzielonych z jezdni;

 

To chyba jedyna interpretacja przepisów w ten sposób w Polsce, ciekawe który sad by się do tego przychylił.

Nie rozumiesz, że droga i Droga dla rowerów to dwa różne byty w PoRD?

 

Ale tutaj to już przeszedłeś sam siebie:

 

Art. 27. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu dla rowerzystów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerowi znajdującemu się na przejeździe. I TO DOTYCZY NIE KIEROWCY A KIERUJĄCEGO POJAZDEM czyli KAŻDEGO nawet ROWERZYSTĘ. I to nie tylko tego zbliżającego się do przejazdu po jezdni!!!!! Bo przecież taka sytuacja jest możliwa (nawet częsta) ale również tego jadącego po drodze dla rowerów. TAK ten jadący po drodze dla rowerów też zbliża się do przejazdu i też jest kierującym pojazdem wedle definicji. NIE MA nigdzie wykluczenia tego że ma jako rowerzysta zachować SZCZEGÓLNĄ OSTROŻNOŚĆ.

i tu:

Przyszło ci do głowy że rowerzysta może jechać wzdłuż przejazdu jak i w poprzek również? :D;) (zauważ że ja nie twierdzę że te przepisy są dobre i zamiast rowerowi wstawienie pojazdu dawało by jednoznaczność)

 

Ja nie wiem co ty bierzesz ale możesz napisać na PW ;)

 

Ale życie życiem i powodzenia znawcom prawa o ruchu drogowym dotyczących rowerów.Myślicie że jakiś tam kierowca tira (40 ton i ja) czyta rozważania na temat: rower a inne pojazdy w ruchu drogowym(kto wie cóż to takiego: wykresówka?)mają rowerzystów serdecznie w dupie a jakieś tam dywagacje naszej rzeczywistości nie uleczą.Tzn tak ale za 20 lat i jak drogi będą normalne.

 

Czyli rozumiem, że jak w Polsce bida i nie ma co do garnka włożyć to mogę Ci okraść? A jak mi kasy do pierwszego brakuje to mogę Cię zabić i potem spokojnie zabrac Twój portfel? Tak za 20 lat przestanę kraść i mordowac jak juz sie dorobię... i zacznę życ normalnie.

 

Artykuł jest jak najbardziej precyzyjny. Problem pojawia się, gdy próbujesz znaleźć w nim usprawiedliwienie dla ideologii nietykalnego rowerzysty stojącego ponad PoRD. Wtedy rzeczywiście. Jest nieprecyzyjny, bo trudno znaleźć w nim coś, czego nie ma.

A ja odnoszę wrażenie, że jest zupełnie odwrotnie. Że to jednak obrońcy wolności kierowców samochodów próbują w jakiś sobie znany i pokrętny sposób połączyć kilka definicji w jednio - zagnieżdżając je w sobie do granic absurdu - byle tylko nie przyznać, że:

- rowerzysta na przejazd może wjechać zawsze

- kierujący dojeżdżający do przejazdu dla rowerzystów po jezdni zgodnie z definicją Art. 2. punkt 5, musi zgodnie z Art.5. punkt 1 zastosować się do znaku D-6a chociaż nieszczęsny Art. 27. p 1 każe mu tylko ustępować pierwszeństwa rowerom tylko w określonych sytuacjach.

 

Coś się zwaliło z tagami :(

Napisano
Czy ktoś umie mi podpowiedzieć co mam kliknąć, żeby mnie się ten temat nie przypominał, jak ktoś jeszcze coś w nim napisze?

Rozwijasz sobie opcje profilu i wchodzisz w ulubione. Tam powinna być lista śledzonych tematów. Dodatkowo sprawdź w ustawieniach, czy nie masz automatu włączonego.

 

Coś się zwaliło z tagami

Zapewne zbyt dużo cytowań. Spróbuj część zamienić na tagi "code".

Napisano

Nawet jeżeli interpretacja, że rowerzysta musi zachować szczególną ostrożność dojeżdżając do przejazdu jest właściwa (a nie koniecznie jest), to tylko kierowca ma obowiązek zwolnić, więc zawsze jego wina będzie większa niż wina rowerzysty. Możecie się upierać ile wlezie, ale prawa to nie zmieni. Różnica pomiędzy rowerzysta, a kierowcą samochodu wjeżdżającymi na przejazd na pełnej prędkości jest taka, że pierwszy z nich to potencjalny samobójca, a drugi to morderca. Jak lubicie szafować życiem innych to rozmowa na łamach forum tego raczej nie zmieni.

Napisano
Z racji wykonywanego zawodu cenię sobie precyzję (logikę, semantykę, etc.) wypowiedzi. Boli mnie to zwłaszcza w przypadku nieprecyzyjnych wypowiedzi w sferze, co do której akurat mam coś do powiedzenia ;-)

Bardzo brzydki zwyczaj pisać takie tekstu jako poparcie swojej tezy, która dzięki temu nie staje się bardziej prawdziwa.

 

Natomiast z racji tego, że cenię sobie precyzję lubię -- powtarzam się -- jak każdy zabiera głos choćby bacząc na znaczenie poszczególnych słów. Tj. czytając definicję w PoRD czyta ją ze zrozumieniem ("od A do Z"). Zaś próbując rozebrać normę od d..y strony (tj. od opisu znaku drogowego w rozporządzeniu o znakach) będzie chociaż wiedział dlaczego nie zawsze jest to prawidłowe działanie (i dlaczego może być nieprawidłowe), tj. dlaczego to rozporządzenie wykonawcze ma być zgodne z ustawą (a nie na odwrót) i co wynika z tego, jeśli nie będzie :)

Niestety PoRD twierdzi zupełnie co innego niż TY:

 

Art. 5. 1. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani stosować się do poleceń i sygnałów dawanych przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli, sygnałów świetlnych oraz znaków drogowych, nawet wówczas, gdy z przepisów ustawy wynika inny sposób zachowania niż nakazany przez te osoby, sygnały świetlne lub znaki drogowe;

 

Czyli to co piszesz i starasz się mi wmówić podpierając wątpliwym autorytetem jest bujdą...

 

Gdzie w stwierdzeniu że przejazdy są również poza terenem zabudowanym jest absurd? To że ty się turlasz po mieście to jedno to ze może wreszcie zacznie się również w Polsce budować DDR łączące miasta to dwa. Te DDR będą przecinały zapewne drogi. I co nowe przepisy bo ddr jest poza TZ?

Absurdem jest Twoja odpowiedź ta i poprzednia. Pisałem wyraźnie o TZ bo tam masz co kilkaset metrów, skrzyżowanie (które akceptujesz), przejścia dla pieszych (nie wiem jaki jest twój stosunek do nich) i przejazdy dla rowerzystów (które nie wiedząc dlaczego Ci jako kierowcy samochodu przeszkadzają). Taka jest specyfika miasta (TZ) i wsiadając do samochodu w mieści trzeba się z tymi uciążliwościami liczyć.

Nie absurd ale zwrócenie ci uwagi że przepisy ogólne obowiązują rowerzystów tak samo jak i kierowców aut. Zapominanie o tym świadczy albo o totalnej niewiedzy albo o próbie naginania prawa do swojego punktu siedzenia.

kolejny absurd, co gorsza ma służyć wyszydzeniu mnie bo podobno twierdzę, że rowerzystę przepisy nie obowiązują. Napisz gdzie tak twierdzę albo przeproś.

Nie żartuję tylko ty nie chcesz czytać ze zrozumieniem :) Ale jak bardzo chcesz to powiem ci że tak obowiązują cię znaki ustawione przy jezdni. Np zakaz ruchu pieszych :) Obowiązują cię znaki namalowane na jezdni np linie ciągłe...,. Proponuje żebyś jednak przeczytał ten cholerny kodeks zanim będziesz sie tu wypowiadał. Masz braki i to duże.

Ty to dalej piszesz poważnie? Dlaczego klniesz? Jeszcze może zakaz wyprzedzania mnie obowiązuje? I nie mogę drugiego pieszego na chodniku wyprzedzić?

To nie absurd a codzienność. I tak rowerzyści nagminnie przelatują przez przejazdy i przejścia z dużymi prędkościami (szczególnie niebezpieczni są ci na przejściach bo się ich nie spodziewasz) Tak samo jak przelatują na czerwonym świetle. Tak samo piesi przebiegają przed autem nie raz i nie dwa w sytuacjach kiedy nie masz szans zahamować, więc jak się cokolwiek stanie to pieszy będzie poszkodowany.

To pochwal się ilu rowerzystów i ilu pieszych masz namalowanych na zderzaku pod szyba kabiny na znak że ich rozjechałeś? Bo wynika że nie ma dnia by jakiś Ci pod koła nie wpadł :( I znaczysz tylko trupy czy rannych też?

No i masz swą odpowiedź. DDR ma jezdnię :) jak by nie było wynika to z definicji jezdni. Nie używaj do rozumienia prawa, potocznego rozumienia słowa jezdnia a zapisu ustawy. Tu popełniasz błąd logiczny i zanim się oburzysz przemyśl co teraz napisałem.

Kolejny raz w jakiś kosmiczny i sobie tylko znany sposób interpretujesz zapisy PoRD

 

1) droga — wydzielony pas terenu składający się z jezdni, pobocza, chodnika, drogi dla pieszych lub drogi dla rowerów, łącznie z torowiskiem pojazdów szynowych znajdującym się w obrębie tego pasa, przeznaczony do ruchu lub postoju pojazdów, ruchu pieszych, jazdy wierzchem lub pędzenia zwierząt;

 

Czyli co droga składa się z jezdni i jezdni dla rowerów czy z jezdni i drogi dla rowerów?

 

5) droga dla rowerów — drogę lub jej część przeznaczoną do ruchu rowerów, oznaczoną odpowiednimi znakami drogowymi; droga dla rowerów jest oddzielona od innych dróg lub jezdni tej samej drogi konstrukcyjnie lub za pomocą urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego;

6) jezdnia — część drogi przeznaczoną do ruchu pojazdów; określenie to nie dotyczy torowisk wydzielonych z jezdni;

 

To chyba jedyna interpretacja przepisów w ten sposób w Polsce, ciekawe który sad by się do tego przychylił.

Nie rozumiesz, że droga i Droga dla rowerów to dwa różne byty w PoRD?

 

Ale tutaj to już przeszedłeś sam siebie:

 

Art. 27. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu dla rowerzystów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerowi znajdującemu się na przejeździe. I TO DOTYCZY NIE KIEROWCY A KIERUJĄCEGO POJAZDEM czyli KAŻDEGO nawet ROWERZYSTĘ. I to nie tylko tego zbliżającego się do przejazdu po jezdni!!!!! Bo przecież taka sytuacja jest możliwa (nawet częsta) ale również tego jadącego po drodze dla rowerów. TAK ten jadący po drodze dla rowerów też zbliża się do przejazdu i też jest kierującym pojazdem wedle definicji. NIE MA nigdzie wykluczenia tego że ma jako rowerzysta zachować SZCZEGÓLNĄ OSTROŻNOŚĆ.

i tu:

Przyszło ci do głowy że rowerzysta może jechać wzdłuż przejazdu jak i w poprzek również? :D;) (zauważ że ja nie twierdzę że te przepisy są dobre i zamiast rowerowi wstawienie pojazdu dawało by jednoznaczność)

 

Ja nie wiem co ty bierzesz ale możesz napisać na PW ;)

 

Ale życie życiem i powodzenia znawcom prawa o ruchu drogowym dotyczących rowerów.Myślicie że jakiś tam kierowca tira (40 ton i ja) czyta rozważania na temat: rower a inne pojazdy w ruchu drogowym(kto wie cóż to takiego: wykresówka?)mają rowerzystów serdecznie w dupie a jakieś tam dywagacje naszej rzeczywistości nie uleczą.Tzn tak ale za 20 lat i jak drogi będą normalne.

 

Czyli rozumiem, że jak w Polsce bida i nie ma co do garnka włożyć to mogę Ci okraść? A jak mi kasy do pierwszego brakuje to mogę Cię zabić i potem spokojnie zabrac Twój portfel? Tak za 20 lat przestanę kraść i mordowac jak juz sie dorobię... i zacznę życ normalnie.

 

 

Artykuł jest jak najbardziej precyzyjny. Problem pojawia się, gdy próbujesz znaleźć w nim usprawiedliwienie dla ideologii nietykalnego rowerzysty stojącego ponad PoRD. Wtedy rzeczywiście. Jest nieprecyzyjny, bo trudno znaleźć w nim coś, czego nie ma.

 

A ja odnoszę wrażenie, że jest zupełnie odwrotnie. Że to jednak obrońcy wolności kierowców samochodów próbują w jakiś sobie znany i pokrętny sposób połączyć kilka definicji w jednio - zagnieżdżając je w sobie do granic absurdu - byle tylko nie przyznać, że:

- rowerzysta na przejazd może wjechać zawsze

- kierujący dojeżdżający do przejazdu dla rowerzystów po jezdni zgodnie z definicją Art. 2. punkt 5, musi zgodnie z Art.5. punkt 1 zastosować się do znaku D-6a chociaż nieszczęsny Art. 27. p 1 każe mu tylko ustępować pierwszeństwa rowerom tylko w określonych sytuacjach.

Napisano
Czyli to co piszesz i starasz się mi wmówić podpierając wątpliwym autorytetem jest bujdą...

 

Rozumiem, że masz uprawnienia biegłego w zakresie PoRD, że masz prawo stwierdzać czyjść wątpliwy atorytet? (pytanie retoryczne) Zastanów się następnym razem, zanim coś powiesz, bo czasami może się okazać, że osoba, której coś takiego zarzucasz ma większe kompetencje w danej dziedzinie niż Ty.

 

Uwaga ogólna, nie tylko do Ciebie.

Zarówno Ty, Malachiasz jak i inni stworzyliście sobie obraz rowerzysty, którego prawa stoją ponad wszystkimi innymi uczestnikami ruchu drogowego (wjeżdżanie na przejazd potrzeby zachowania ostrożności, kierowca zawsze winny a rowerzysta nigdy itp) i teraz usiłujecie czytać i interpretować przepisy w taki sposób, by uwiarygodnić swój ideał. Gdybyście podeszli do tematu w właściwej strony, czyli stworzyli obraz rowerzysty na podstawie tego co jest przepisach (tylko rozumianych literalnie, a nie w przeności czy dopowiedzeniu), to nagle świat ruchu drogowego stałby się nieco prostszy. Oczywiście nie wszystkie przepisy są idealnie jasne, ale dokładanie do nich rozbudowanych interpretacji i rzeczy, których w nich nie ma komplikuje je dodatkowo...

Napisano

 

Niestety PoRD twierdzi zupełnie co innego niż TY:

 

Art. 5. 1. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani stosować się do poleceń i sygnałów dawanych przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli, sygnałów świetlnych oraz znaków drogowych, nawet wówczas, gdy z przepisów ustawy wynika inny sposób zachowania niż nakazany przez te osoby, sygnały świetlne lub znaki drogowe;

 

Czyli to co piszesz i starasz się mi wmówić podpierając wątpliwym autorytetem jest bujdą...

 

Zaiste, nie ma nic weselszego, jak lajkonik otwierający ustawę i próbujący ją czytać ;-)

 

Jakbyś przeczytał cały art. 5 to może byś zauważył, że mowa tu jest o hierarchii "dyrektyw", którymi powinien kierować się uczestnik ruchu. Np. o tym, że normalnie miałbyś prawą rękę, ale jak jest światło czerwone, to nie ma prawej ręki, a jak jest znak, to też może być główna inaczej poprowadzona.

Napisano
Zaiste, nie ma nic weselszego, jak lajkonik otwierający ustawę i próbujący ją czytać ;-)

 

Dlaczego starasz się dyskredytować inne osoby?

 

Jakbyś przeczytał cały art. 5

Dlaczego zakładasz, że nie przeczytałem całego i nie wiem o czym jest ten artykuł?

 

I na koniec dlaczego uważasz, że jestem idiotą?

 

Artykuł ten tylko udowadnia, że poprzednim wpisem palnąłeś głupstwo.

 

Według tego co napisałeś wcześniej dojeżdżając do skrzyżowania nie wiesz co masz robić jak Ci przed nimi znaki postawiono, a znaki są nieważne przy ustawie bo są z rozporządzenia.

 

Jeśli organizator ruchu uzna, że przed wjechaniem na skrzyżowanie masz się dwa razy podrapać za uchem a minister (lub inna uprawniona do tego osoba) wprowadzi odpowiedni znak odpowiednim rozporządzeniem to nie ma bata musisz się dwa razy za uchem podrapać.

 

że mowa tu jest o hierarchii "dyrektyw", którymi powinien kierować się uczestnik ruchu. Np. o tym, że normalnie miałbyś prawą rękę, ale jak jest światło czerwone, to nie ma prawej ręki, a jak jest znak, to też może być główna inaczej poprowadzona.

 

Art. 5. p.1 Mówi tylko i wyłącznie, że uczestnik ruchu ma się stosować do znaków (kierujących ruchem i sygnalizacje świetlna pomińmy bo zaciemnia sytuację) nawet jeśli z przepisów wynika inne zachowanie.

 

Dopiero Art. 5 punkty 2 i 3 "mówią" o hierarchii.

 

BTW Byłem pewny, że czepisz się punktu 3 w którym mowa jest o znakach regulujących pierwszeństwo.

 

 

Rozumiem, że masz uprawnienia biegłego w zakresie PoRD, że masz prawo stwierdzać czyjść wątpliwy atorytet? (pytanie retoryczne) Zastanów się następnym razem, zanim coś powiesz, bo czasami może się okazać, że osoba, której coś takiego zarzucasz ma większe kompetencje w danej dziedzinie niż Ty.

Nie twierdzę, że ok nie jest tym za kogo się powołuje chociaż nie do końca pisze kim jest :( Ale chodzi o to że gówniarstwem jest w dyskusji powoływać się zamiast na argumenty merytoryczne hasłami kim to się nie jest, czego się nie widziało, czego się nie robiło.

Ja napisze skromnie: "Ja mam w domu słonia w karafce"

 

Zarówno Ty, Malachiasz jak i inni stworzyliście sobie obraz rowerzysty, którego prawa stoją ponad wszystkimi innymi uczestnikami ruchu drogowego (wjeżdżanie na przejazd potrzeby zachowania ostrożności, kierowca zawsze winny a rowerzysta nigdy itp) i teraz usiłujecie czytać i interpretować przepisy w taki sposób, by uwiarygodnić swój ideał. Gdybyście podeszli do tematu w właściwej strony, czyli stworzyli obraz rowerzysty na podstawie tego co jest przepisach (tylko rozumianych literalnie, a nie w przeności czy dopowiedzeniu), to nagle świat ruchu drogowego stałby się nieco prostszy. Oczywiście nie wszystkie przepisy są idealnie jasne, ale dokładanie do nich rozbudowanych interpretacji i rzeczy, których w nich nie ma komplikuje je dodatkowo...

 

kto gdzie napisał, że rowerzysta jest ponad prawem? - Nie jest.

kto napisał, że nie należy zachować ostrożności? - ja nie pamiętam by coś takiego padło, możliwe że tak.

 

Generalnie jak już napisałem - nadinterpretacja to jest ze strony jednego dyskutanta ;) A drugi neguje zapisy PoRD vel artykuł 5 punkt 1.

Napisano

Dlaczego starasz się dyskredytować inne osoby?

 

Dlaczego zakładasz, że nie przeczytałem całego i nie wiem o czym jest ten artykuł?

 

 

W żaden sposób nie staram się Ciebie dyskredytować; ewentualnie możesz to czynić na własną rękę, właśnie stawiając taką tezę jak uprzednio -- czyli próbując wnioskować, że z art. 5 ust. 1 PoRD wynika coś jeśli chodzi o hierarchię aktów prawnych (o której ja mówiłem) -- a teraz próbując, pośrednio, dowodzić, że wiedziałeś o czym to jest.

 

I na koniec dlaczego uważasz, że jestem idiotą?

 

Nic takiego nie powiedziałem i bardzo Cię proszę: nie czytaj mi w myślach oraz nie projektuj swoich wyobrażeń.

 

Artykuł ten tylko udowadnia, że poprzednim wpisem palnąłeś głupstwo.

 

Według tego co napisałeś wcześniej dojeżdżając do skrzyżowania nie wiesz co masz robić jak Ci przed nimi znaki postawiono, a znaki są nieważne przy ustawie bo są z rozporządzenia.

 

A więc nie zrozumiałeś...

W dużym skrócie: rozporządzenie jest aktem wykonawczym do ustawy i musi być z nim zgodne (tzw. zasada hierarchiczności aktów prawnych). Znak drogowy określony rozporządzeniem musi wynikać z ustawy. Jeśli by się okazało, że znak reguluje coś innego, niż mówi ustawa -- to ten znak jest nielegalny (w dosłownym znaczeniu tego słowa).

Skutkiem takiej nielegalności jest właściwie "unieważnienie" rozporządzenia (w tej części), ponieważ rozporządzenie nie może wybiegać ponad -- ani poniżej -- materii oddanej przez ustawodawcę do uregulowania w akcie podustawowym.

 

Natomiast czymś innym jest określenie, w samym PoRD, hierarchii "znaków" (piszę w cudzysłowie, bo mam na myśli wszelkie "znaki", jakimi zarządca drogi do nas "mówi"), czyli tego, że: jest prawa ręka, są znaki zakazu, są znaki nakazu, są sygnały świetlne, jest wreszcie policjant kierujący ruchem.

One wszystkie się nawzajem "unieważniają" -- właśnie w kolejności określonej art. 5 PoRD -- ale tylko "na tym odcinku". I o tym jest przepis.

 

 

Jeśli organizator ruchu uzna, że przed wjechaniem na skrzyżowanie masz się dwa razy podrapać za uchem a minister (lub inna uprawniona do tego osoba) wprowadzi odpowiedni znak odpowiednim rozporządzeniem to nie ma bata musisz się dwa razy za uchem podrapać.

 

Jak to szło... "dlaczego mnie uważasz...?"?

Do rzeczy proszę.

 

Art. 5. p.1 Mówi tylko i wyłącznie, że uczestnik ruchu ma się stosować do znaków (kierujących ruchem i sygnalizacje świetlna pomińmy bo zaciemnia sytuację) nawet jeśli z przepisów wynika inne zachowanie.

 

Dopiero Art. 5 punkty 2 i 3 "mówią" o hierarchii.

 

Jasne, jeśli Ty tam widzisz jakiekolwiek punkty, to dalej możesz tu uprawiać swoje lajkonikowe wróżenie z fusów.

 

Za komentarzem R. Stefańskiego do PoRD"

 

 

"Przepis określa hierarchię dyrektyw obowiązujących w ruchu drogowym, płynących z różnych źródeł (zakres przedmiotowy) oraz ich adresatów (zakres podmiotowy). Kolejność ich obowiązywania pozostaje w ścisłym związku z porządkiem ich wymienienia. Zasadę tę potwierdza regulacja zawarta w ust. 2 i 3 tego przepisu, w myśl której polecenia i sygnały dawane przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli mają pierwszeństwo przed sygnałami świetlnymi i znakami drogowymi (ust. 2), a sygnały świetlne mają pierwszeństwo przed znakami drogowymi regulującymi pierwszeństwo przejazdu (ust. 3). Hierarchia stanowi spójny system i jest podstawą bezpieczeństwa i płynności ruchu. Z ułożenia tej hierarchii wynika, że obowiązuje następująca kolejność:

a) polecenia dawane przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli,

B) sygnały dawane przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli,

c) sygnały świetlne,

d) znaki drogowe,

e) przepisy p.r.d. oraz wydane na ich podstawie rozporządzenia."

 

 

Nie twierdzę, że ok nie jest tym za kogo się powołuje chociaż nie do końca pisze kim jest :( Ale chodzi o to że gówniarstwem jest w dyskusji powoływać się zamiast na argumenty merytoryczne hasłami kim to się nie jest, czego się nie widziało, czego się nie robiło.

Ja napisze skromnie: "Ja mam w domu słonia w karafce"

 

Możesz mieć co chcesz, ale wybacz: żeby móc w dyskusji zabrać głos merytorycznie, trzeba mieć jeszcze pojęcie. Merytoryczne.

Napisano

Ja Cię bardzo proszę czytaj to co piszesz, czytaj to co wklejasz i porównaj ze sobą bo jak można pisać coś takiego:

Natomiast czymś innym jest określenie, w samym PoRD, hierarchii "znaków" (piszę w cudzysłowie, bo mam na myśli wszelkie "znaki", jakimi zarządca drogi do nas "mówi"), czyli tego, że: jest prawa ręka, są znaki zakazu, są znaki nakazu, są sygnały świetlne, jest wreszcie policjant kierujący ruchem. One wszystkie się nawzajem "unieważniają" -- właśnie w kolejności określonej art. 5 PoRD -- ale tylko "na tym odcinku". I o tym jest przepis.
Jasne, jeśli Ty tam widzisz jakiekolwiek punkty, to dalej możesz tu uprawiać swoje lajkonikowe wróżenie z fusów.

by po chwili wklejać coś takiego:

"Przepis określa hierarchię dyrektyw obowiązujących w ruchu drogowym, płynących z różnych źródeł (zakres przedmiotowy) oraz ich adresatów (zakres podmiotowy). Kolejność ich obowiązywania pozostaje w ścisłym związku z porządkiem ich wymienienia. Zasadę tę potwierdza regulacja zawarta w ust. 2 i 3 tego przepisu, w myśl której polecenia i sygnały dawane przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli mają pierwszeństwo przed sygnałami świetlnymi i znakami drogowymi (ust. 2), a sygnały świetlne mają pierwszeństwo przed znakami drogowymi regulującymi pierwszeństwo przejazdu (ust. 3). Hierarchia stanowi spójny system i jest podstawą bezpieczeństwa i płynności ruchu. Z ułożenia tej hierarchii wynika, że obowiązuje następująca kolejność: a) polecenia dawane przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli, B) sygnały dawane przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli, c) sygnały świetlne, d) znaki drogowe, e) przepisy p.r.d. oraz wydane na ich podstawie rozporządzenia."

 

Czyli ustęp 1 artykułu 5 nie jest o hierarchii, dopiero ustęp 2 i 3 mówią nam o hierarchii.

 

PS Pomijam już, że czepiasz się kolejny raz słówek: punkt vs ustęp.

 

Ale w tej przepychance zapomnieliśmy o najważniejszym. O tym od czego się zaczęło.

 

Ty stwierdziłeś, że nie można znaku D-6a traktować jako znaku bo... (bełkot prawniczy) i się na niego powoływać w celu uszczegółowienia zachowania kierowcy względem rowerzysty na przejeździe, bo z Art. 27 nie wynika nic o ustąpieniu pierwszeństwa rowerzyście wjeżdżającemu na przejazd. A przecież jasno wynika z Art. 5 (i jego trzech ustępów), że kierowca ma ustąpić pierwszeństwa rowerzyście na przejeździe (Art. 27) i nie spowodować jego zagrożenia podczas przejeżdżania i wjeżdżania (Znak d_6a) odpowiednio dostosowując prędkość.

Napisano

Jaca911 wybacz ze ci to powiem ale....

Wyluzuj.

Nie czytasz ze zrozumieniem a z zaślepieniem chyba.

Tak bardzo czesz widzem w wszystkich przeciwnika że przesłania ci to zdolność normalnej rozmowy i sorry ale zaczynasz każdym kolejnym wpisem robić siebie idiotę.

Tak walczysz że w mojej wypowiedzi nie zauważyłeś ";)" ?

 

Robi się strasznie.

I uświadom sobie że rowerzysta nie tylko przejeżdża przez przejazdy a czasem je przecina jadąc jezdnią obok aut....

Pamiętaj że walcząc o rozdmuchane prawa rowerzystów możesz doprowadzić do sytuacji ze zamkniesz nas w klatce DDR.

Ja wole równouprawnienie na drogach. Nie potrzebuje pierwszeństwa bo jestem nie chroniony. Potrzebuję jasnych przepisów żebyśmy i ja i kierowca wiedzieli z 100% pewnością kto ma pierwszeństwo. Potrzebuję dobrze oznakowanych ścieżek (tak w znaki ustąp pierwszeństwa i inne śmieszne można by je wzorem innych państw malować na jezdniach) W przepisach jest "ze 100 razy" napisane że kierowca mnie nie ma rozjechać.

 

Nie wiem czy wiesz że postawa taka jak twoja w wielu miejscach wyklucza zrobienie ścieżki rowerowej.

Miałem przyjemność rozmawiać z gościem który się zajmuje ruchem i jak go zapytałem czemu w wielu miejscach nie malują linii na szerokim chodniku i nie robią ddr wyrzucając z niebezpiecznych dróg rowery. Powiedział że nie można bo by nie spełniały norm i środowiska rowerowe by się odwoływały...

Rozumiesz?

Uzurpujesz dla rowerzystów prawa których nie ma i próbujesz postawić na głowie zdrowy rozsądek patrząc z punktu widzenia osoby która ścieżką rowerową przejeżdża na drugą stronę...

A popatrz z punktu widzenia dobra ogółu... Wiesz ile spalin będziesz wdychał więcej przez liczne start/stopy aut?

Wiesz ile razy będę ja musiał stanąć jako rowerzysta żeby cię przepuścić?

 

Odpowiedz sobie sam ile razy stajesz żeby przepuścić ludzi dochodzących do przejść dla pieszych na ścieżkach rowerowych? Ile razy zwalniasz przed tymi przejściami?

Bo powinieneś zawsze.

 

I tak uwaga.... Zarzucasz innym że cię traktują jak idiotę i obrażają ale chyba w świetle takich standardów się zagalopowałeś pisząc o moim zderzaku kolego...

Zastanów się nad sobą i przede wszystkim nie zachowuj się jak urażona balerina.

Napisano

Na przejeździe dla rowerzystów, na którym nie ma dodatkowych znaków poza D-6 a/b zderza się auto z rowerem i trzeba orzec winnego. Kierowca złamał 2 przepisy:

1 - nie zachował szczególnej ostrożności

2 - nie zmniejszył prędkości tak aby nie narazić rowerzysty na niebezpieczeństwo.

 

Podajcie teraz więcej niż 2 przepisy, które złamał rowerzysta, aby udowodnić, że wina jest po stronie rowerzysty

Podajcie teraz równo 2 przepisy, które złamał rowerzysta, aby udowodnić, że wina jest równa po obu stronach

Podajcie teraz mniej niż 2 przepisy, które złamał rowerzysta, aby udowodnić, że wina jest po stronie kierowcy

 

prosta sprawa.

Napisano

Na początek przepraszam Cie za porównanie do asa lotniczego - malowanie figurek rowerzysty i pieszego na błotniku samochodu - masz rację było to poniżej poziomu.

 

Tak spokojny jak ja to chyba nikt nie jest. ;)

 

Widzisz, mimo, że Ci się wydaje, że poruszam się tylko rowerem i prawa jazdy nie mam to bardzo możliwe, że się mylisz ;)

Nie wiem ile lat masz bo nie podałeś w profilu - wolno. Wiek nie ma znaczenia, nie o to mi chodzi. Ale ja jestem szczęśliwym ojcem i chcę nim pozostać. Tylko mnie przerażenie ogarnia jak mam dzieci puścić same do szkoły. Oczywiście nauczyłem je: "w lewo, w prawo, w lewo i jak pusto to idziemy". Nauczyłem, że swoich praw na drodze nie można egzekwować bezwzględnie, jak ktoś tu zauważył cmentarze pełne są ludzi co mieli pierwszeństwo.

Tylko poruszając się po drogach widzę to samo co Ty:

- że na wielopasmowych drogach puszczenie pieszego czy rowerzystę na przejściu lub przejeździe to jak gra w rosyjska ruletkę bo pozostałe pasy jada dalej

- że gdy na przejściu do szkoły zrobiono zwężenie (szykanę z jednej strony) i próg zwalniający to wcale nie zrobiło się dla dzieci bezpieczniej bo kierowcy ścigają się kto pierwszy przeskoczy przez szykanę, a dzieci stoją dalej na przejściu jak stały

- że nie wystarcza normalna zebra i znaki pionowe, trzeba jeszcze czarne pasy na czerwono malować, a i tak niewiele to daje.

- że zjeżdżając z ronda i skręcając na skrzyżowaniu kierowcy nie puszczają pieszych i rowerzystów

- itp.itp

ja nie jestem obojętny i nie usprawiedliwiam takich zachowań jak wielu tutaj.

 

Dodatkowo jak czytam, że pierwszeństwo ustala się na zasadzie szerokości drogi lub natężenia ruchu do tego znawca prawa twierdzi że znak D-6a jest nieważny to co można powiedzieć/napisać?

 

I jeszcze raz, bez nerwów - nie nadaje rowerzystom super praw, nie tworzę i nie apeluje o stworzenie z nich "świętych krów", nie zwalniam ich z myślenia, zachowania rozsądku i ostrożności, wręcz przeciwnie to jest podstawa - przecież ich nic nie chroni.

 

Nie bardzo też rozumiem to, że wielu przeszkadza, że przed przejściem i przejazdem trzeba zwolnic, rozejrzeć się lub nawet zatrzymać by nie zrobić osobom na nich krzywdy, do tego mają jakieś problemy z wypatrzeniem nadjeżdżającego roweru lub nadchodzącego pieszego. Ale za to nie ma problemu zwolnienie i wypatrywanie samochodów na skrzyżowaniach poprzedzonych znakiem A-7, ba nie przeszkadza im to, że muszą się zatrzymać przed znakiem B-20 9choć to chyba jeden z częściej ignorowanych nakazów)

 

Tak samo nie widzę sprzeciwu, że zielona strzałka warunkowa, zmusza do takiego samego zachowania jak znak B-20. Ale już znak D-6, D-6a i D-6b nie może być traktowany jak A-7 (w sensie zachowania nie brzmienia).

 

Czasami mam nieodparte wrażenie, że zachowania takie (wypisane powyżej) biorą się naszej feudalnej tradycji. Szlachetka na koniu był wyżej w "hierarchii drogowej" niż pieszy chłop. Gdy ten ostatni nie uciekał z drogi w odpowiednim tempie to jeszcze szpicrutą dostawał po karku. Teraz te zachowania i "hierarchia" przeniesiona została na samochody. Co gorsza w naszym kraju ludzi ocenia się po posiadaniu nie po tym kim dana osoba jest. Wszystko to powoduje, że kierowcy nie traktują pieszych i rowerzystów jako pełnoprawnych uczestników drogi.

 

Ale się rozpisałem ;)

Napisano

Ja Cię bardzo proszę czytaj to co piszesz, czytaj to co wklejasz i porównaj ze sobą bo jak można pisać coś takiego:

 

[wielkie ciach]

 

by po chwili wklejać coś takiego:

 

[następne wielkie ciach]

 

Czyli ustęp 1 artykułu 5 nie jest o hierarchii, dopiero ustęp 2 i 3 mówią nam o hierarchii.

 

Czyli naprawdę: pokazuję Tobie już nawet komentarz do przepisu, w którym człowiek wyraźnie napisał o czym on jest (i dopisał, że w ust. 2-3 jest tylko doprecyzowanie), a Ty będziesz mówił, że ust. 1 jest o czymś innym?

 

 

 

PS Pomijam już, że czepiasz się kolejny raz słówek: punkt vs ustęp.

 

To nie jest czepianie się słówek. No chyba że dla Ciebie zamiennie można stosować np. pojęcia "koło" i "kierownica". Jeśli tak, to przepraszam -- czepiam się.

 

 

 

Ty stwierdziłeś, że nie można znaku D-6a traktować jako znaku bo... (bełkot prawniczy) i się na niego powoływać w celu uszczegółowienia zachowania kierowcy względem rowerzysty na przejeździe, bo z Art. 27 nie wynika nic o ustąpieniu pierwszeństwa rowerzyście wjeżdżającemu na przejazd. A przecież jasno wynika z Art. 5 (i jego trzech ustępów), że kierowca ma ustąpić pierwszeństwa rowerzyście na przejeździe (Art. 27) i nie spowodować jego zagrożenia podczas przejeżdżania i wjeżdżania (Znak d_6a) odpowiednio dostosowując prędkość.

 

ROTFL^2

 

Wszystko co może wynikać w tym konkretnym przypadku to to, że art. 5 ust. 1 PoRD mówi o tym, że jeśli masz obok siebie:

 

- znak drogowy (niech Ci będzie D-6a)

- sygnalizację świetlną

- policjanta kierującego ruchem

 

i jeśli przypadkowo się tam znajdziesz, i jeśli okaże się, że jest taka sytuacja, że:

 

- znak rozumiesz po swojemu

- światło mówi: czerwone

- a policjant macha: jedź Pan

 

To masz prawo (a nawet obowiązek) jechać, bo policjant ma zawsze rację.

 

 

Natomiast ogólne zasady pierwszeństwa wynikają m.in. z art. 27 ust. 1 i ust. 1a PoRD i tych zasad nie zmieni żaden znak drogowy, nawet jeśli będziesz patrzył na niego przez pryzmat art. 5 ust. 1 PoRD.

 

 

Brak mi słów, Panie Kolego, bo naprawdę, można mieć różne pomysły, ale minimum wiedzy bazowej też warto mieć. Do tego nie trzeba nawet walić bzdetami w rodzaju "prawniczy bełkot".

Napisano
- znak drogowy (niech Ci będzie D-6a) - sygnalizację świetlną - policjanta kierującego ruchem i jeśli przypadkowo się tam znajdziesz, i jeśli okaże się, że jest taka sytuacja, że: - znak rozumiesz po swojemu - światło mówi: czerwone - a policjant macha: jedź Pan To masz prawo (a nawet obowiązek) jechać, bo policjant ma zawsze rację.

A teraz prosta sytuacja w dwóch wersjach:

1. prosta i długa droga nagle klasyczne skrzyżowanie bez żadnych znaków chcesz jechać dalej - jak się zachowasz?

2. prosta i długa droga nagle klasyczne skrzyżowanie poprzedzone znakiem D-1 chcesz jechać prosto - jak się zachowasz?

Co się zmieniło w przypadku 2 w stosunku do 1? I dlaczego?

 

Brak mi słów, Panie Kolego, bo naprawdę, można mieć różne pomysły, ale minimum wiedzy bazowej też warto mieć.

Dalej jesteś złośliwy i próbujesz dyskredytować druga osobę a wyraźnie widać że to Ty nie bardzo rozumiesz te 3 ustępy artykułu 5 :(

 

To nie jest czepianie się słówek. No chyba że dla Ciebie zamiennie można stosować np. pojęcia "koło" i "kierownica". Jeśli tak, to przepraszam -- czepiam się.

 

Masz tekst w takiej formie:

 

 

Art. 5. 1. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani stosować się do poleceń i sygnałów dawanych przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli, sygnałów świetlnych oraz znaków drogowych, nawet wówczas, gdy z przepisów ustawy wynika inny sposób zachowania niż nakazany przez te osoby, sygnały świetlne lub znaki drogowe;

 

2. Polecenia i sygnały dawane przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli mają pierwszeństwo przed sygnałami świetlnymi i znakami drogowymi.

 

3. Sygnały świetlne mają pierwszeństwo przed znakami drogowymi regulującymi pierwszeństwo przejazdu.

 

Sorry, ale nie każdy musi wiedzieć jaka jest różnica między punktem a ustępem tym bardziej, że większości społeczeństwa to drugie kojarzy się z pewnym przybytkiem a nie z kodeksem Drogowy (PoRD)

Tym bardziej, że w dyskusji nazwanie czegoś punktem zamiast ustępem zupełnie nie zmienia sensu wypowiedzi. Ale fakt masz rację, powiedzieć komuś żeś głupi bo nie rozróżniasz punktu od ustępu jest świetnym sposobem ośmieszenia interlokutora.

Napisano

A teraz prosta sytuacja w dwóch wersjach:

1. prosta i długa droga nagle klasyczne skrzyżowanie bez żadnych znaków chcesz jechać dalej - jak się zachowasz?

2. prosta i długa droga nagle klasyczne skrzyżowanie poprzedzone znakiem D-1 chcesz jechać prosto - jak się zachowasz?

Co się zmieniło w przypadku 2 w stosunku do 1? I dlaczego?

 

Jakiś nonsens. Masz egzamin na prawo jazdy i mam Ci coś tłumaczyć?

Takie zagadki to w gimnazjum możesz zadawać.

 

 

Dalej jesteś złośliwy i próbujesz dyskredytować druga osobę a wyraźnie widać że to Ty nie bardzo rozumiesz te 3 ustępy artykułu 5 :(

 

Nie, nie jestem złośliwy, jestem kąśliwy, a to coś innego.

Ale trudno nie być kąśliwym w takim przypadku. Już to tutaj pisałem: żeby się wypowiadać na pewne tematy, trzeba mieć pewną elementarną wiedzę. Na przykład o tym, że zachowania na drodze nie można budować wyłącznie o opis znaku drogowego, lecz raczej o przepis w ustawie. Zasady pierwszeństwa opisuje ustawa, znaki drogowe wyłącznie pokazują miejsca, gdzie stosuje się pewne inne reguły (i faktycznie, skoro w definicji przejazdu dla rowerów jest ów znak, to bez znaku nie ma przejazdu -- a więc nie ma i zastosowana art. 27 ust. 1-1a PoRD).

 

Jeśli będziesz chciał wywieść obowiązki i prawa kierującego od strony znaku, to popełniasz dość poważny błąd logiczny -- brzemienny w skutkach, jeśli się okaże, że ustawa mówi coś innego.

 

I tak właśnie jest w tym przypadku (powtórzę się): o pierwszeństwie na przejeździe dla rowerów mówi przepis, nie znak drogowy.

 

 

Ale fakt masz rację, powiedzieć komuś żeś głupi bo nie rozróżniasz punktu od ustępu jest świetnym sposobem ośmieszenia interlokutora.

 

Widzę, że masz większy problem z czytaniem, niż wcześniej przypuszczałem. Nie mówię, żeś głupi, mówię, że próbujesz się wypowiadać na tematy, których nie rozumiesz. A to jest jeden z dowodów tego, że nie rozumiesz.

 

Warto mieć za ogólną zasadę w życiu: jak się na czymś nie znam, to się publicznie nie wypowiadam. A jak się wypowiadam, to muszę się liczyć z cierpieniem, jeśli się okaże, że błądziłem (a cierpienie będzie o tyle większe, o ile mocniej się zapierałem, że "wiem, rozumiem, znam się").

Napisano
Jakiś nonsens. Masz egzamin na prawo jazdy i mam Ci coś tłumaczyć? Takie zagadki to w gimnazjum możesz zadawać.

Załóżmy, że nie. Czy teraz odpowiesz na te kilka prostych pytań? Bo bez nich nie ma dalszej dyskusji, bo wygada, że prawo o ruchu drogowym stosujesz wybiórczo lub rozumiesz w bardzo pokrętny sposób.

Już to tutaj pisałem: żeby się wypowiadać na pewne tematy, trzeba mieć pewną elementarną wiedzę.

 

Nie jestem specem, ale żeby się wypowiadać o zasadach ruchu wystarczy mieć PJ (ustaliliśmy, że jednak nie mam) a jeśli jest konflikt w pewnych sytuacjach można chyba to przedyskutować?

 

Na przykład o tym, że zachowania na drodze nie można budować wyłącznie o opis znaku drogowego, lecz raczej o przepis w ustawie.

Czyli dalej nie pójdziemy jeśli nie odpowiesz na wspomniane wcześniej pytania :(

 

Nie mówię, żeś głupi, mówię, że próbujesz się wypowiadać na tematy, których nie rozumiesz. A to jest jeden z dowodów tego, że nie rozumiesz.

Kim jesteś, że możesz tak autorytatywnie wypowiadać się o tym czy coś rozumiem czy nie. na razie wygląda, że to Ty nie rozumiesz a chcesz pouczać ;)

Napisano

Kim jesteś, że możesz tak autorytatywnie wypowiadać się o tym czy coś rozumiem czy nie. na razie wygląda, że to Ty nie rozumiesz a chcesz pouczać ;)

 

Prawnikiem z wykształcenia; dyplom ukończenia studiów z 1997 r. (czyli jakby na to nie patrzeć 15 lat w branży), w tym 3 lata zajęć na jednym z WPiA z prawa konstytucyjnego (jakby nic Tobie to nie mówiło: to ta "branża", która właśnie mówi o tym jak się ma mieć rozporządzenie do ustawy -- dodam, że niedawno minęło 20 lat odkąd zdawałem "o tym" egzamin na studiach).

 

Do tego 21 lat posiadania prawa jazdy, w tzw. międzyczasie 5 samochodów (jedna spowodowana stłuczka), obecnie 1 rower na kołach, drugi w kawałkach.

 

Czytaniem (i pisaniem) takich bełkotów czy jak byłeś łaskaw to nazwać zarabiam na życie. I uwierz mi, że -- uwaga: darmowa porada -- lepiej nie lekceważ niczego, nawet jeśli wydaje się Tobie nieistotne, bo możesz się niemile rozczarować.

Toteż uwierz mi, że potrafię rozpoznać czy ktoś, kto ma przed nosem normę, potrafi ją zrozumieć, czy tylko mu się wydaje.

Napisano

Możemy się tutaj przepychać i szturchać, kto co lepiej rozumie, a kto brzydziej pachnie, ale jeżeli jesteś fachowcem z zakresu prawa to powiedz mi proszę jak się ustosunkujesz do poniższego przykładu?

 

Na przejeździe dla rowerzystów, na którym nie ma dodatkowych znaków poza D-6 a/b zderza się auto z rowerem i trzeba orzec winnego. Kierowca złamał 2 przepisy:

1 - nie zachował szczególnej ostrożności

2 - nie zmniejszył prędkości tak aby nie narazić rowerzysty na niebezpieczeństwo.

 

Podaj teraz więcej niż 2 przepisy, które złamał rowerzysta, aby udowodnić, że wina jest po stronie rowerzysty

Podaj teraz równo 2 przepisy, które złamał rowerzysta, aby udowodnić, że wina jest równa po obu stronach

Podaj teraz mniej niż 2 przepisy, które złamał rowerzysta, aby udowodnić, że wina jest po stronie kierowcy

Napisano

 

Na przejeździe dla rowerzystów, na którym nie ma dodatkowych znaków poza D-6 a/b zderza się auto z rowerem i trzeba orzec winnego. Kierowca złamał 2 przepisy:

1 - nie zachował szczególnej ostrożności

2 - nie zmniejszył prędkości tak aby nie narazić rowerzysty na niebezpieczeństwo.

 

Podaj teraz więcej niż 2 przepisy, które złamał rowerzysta, aby udowodnić, że wina jest po stronie rowerzysty

Podaj teraz równo 2 przepisy, które złamał rowerzysta, aby udowodnić, że wina jest równa po obu stronach

Podaj teraz mniej niż 2 przepisy, które złamał rowerzysta, aby udowodnić, że wina jest po stronie kierowcy

 

 

Rysujesz coś, co w rzeczywistości jest niuansem.

Orzekanie w takich sprawach (wierzę, choć nie orzekałem w żadnych sprawach) nie polega na czytaniu przepisu jak Pisma Świętego, lecz patrzeniu w stan faktyczny.

 

Tak zarysowany stan faktyczny nie mówi nam naprawdę nic o zdarzeniu, a przede wszystkim o tym:

- czy kierowca skręcał, a następnie przecinał przejazd;

- czy też jechał na wprost;

 

nie mówi także o tym w jakiż to sposób rowerzysta się znalazł pod tym autem.

 

Czysto teoretycznie -- nawet w sytuacji kiedy przejazd był "po skręcie", a więc kierowca ma obowiązek (w dużym uproszczeniu) puścić każdy rower -- w przypadku rowerzysty można mówić o naruszeniu art. 3 ust. 1 lub art. 4 PoRD. Wybacz, sam nadal nie umiem w to uwierzyć, ale zdarzają się i mandaty, i skazania w postępowaniu wykroczeniowym za samo naruszenie art. 4 PoRD.

 

Przypominam, że w zakresie praw rowerzysty na przejeździe nie jest inaczej, niż z prawami pieszego na przejściu dla pieszych. A jednak codziennie zdarzają się wypadki tego rodzaju, że pieszy rąbie się pod nadjeżdżające auto -- i kierowca z tego wychodzi bez (prawnego) szwanku.

 

 

 

PS czy prawo ustrojowe do tego nic nie ma? Oczywiście, że ma, a na pewno w tym ujęciu, w jakim klaruję, że przepisy czyta się systemowo, czyli od A do Z, a nie od Z do A.

 

 

To jest mój finalny post w tym biciu piany i przysięgam, że teraz już nic nie sprowokuje mnie do wypowiedzi tutaj.

Niestety, nie ma możliwości indywidualnego zablokowania tematu, żeby się nie pojawiał w moich nieczytanych, jak ktoś pod nim coś dopisze... więc mam apel do kogoś z mocą sprawczą:

 

tnij Waść, wstydu oszczędź!!!

Napisano

Dyskusja toczy się od 7 stron i faktycznie mogło to zginać w trakcie. Przecięcie drogi dla rowerów i jezdni jest pod kątem prostym, bez żadnych zakrętów, bez żadnych dodatkowych znaków (poza D-6), rowerzysta i auto wjeżdżają na przejazd jednocześnie (możesz nawet założyć, że samochód wjechał o 0,01 sec wcześniej niż rower). Więc jeszcze raz:

 

Kierowca złamał 2 przepisy (potencjalnie 3 jeżeli chcemy zaangażować Art. 4):

1 - nie zachował szczególnej ostrożności

2 - nie zmniejszył prędkości tak aby nie narazić rowerzysty na niebezpieczeństwo.

3 - potencjalnie (jeżeli chciałbyś to przypiąć rowerzyście) Art. 4

 

Podaj teraz więcej niż 2 przepisy (licząc art. 4 - 3 przepisy), które złamał rowerzysta, aby udowodnić, że wina jest po stronie rowerzysty

Podaj teraz równo 2 przepisy (licząc art. 4 - 3 przepisy), które złamał rowerzysta, aby udowodnić, że wina jest równa po obu stronach

Podaj teraz mniej niż 2 przepisy (licząc art. 4 - 3 przepisy), które złamał rowerzysta, aby udowodnić, że wina jest po stronie kierowcy

Napisano

Nie chciałbym dokładać do tygielka, ale dla sądu raczej nie ma znaczenie ilość złamanych przepisów i nie można w ten sposób argumentować kto jest sprawcą zdarzenia.

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...