Skocz do zawartości

[ruch drogowy] Nowe przepisy dt. rowerów?


Rekomendowane odpowiedzi

Prędzej odzrzuci niż zassie.

 

Nie koniecznie. Poza tym wystarczy że przewróci i w momencie upadku rower podjedzie trochę do przodu żeby rowerzysta szczególnie lekki wpadł pod koła.

co to programu na który się powołałeś to też go lubię jednak często wychodziły im bzdury.

Np że naprężona lina nie może przeciąć człowieka na pół... Doszli do zaskakującego wniosku że nawet nic nie utnie...

Leżałem w szpitali z człowiekiem któremu nogę ucięła pękająca naprężona lina. Słyszałem o przypadku gdzie takowa zabiła przecinając w pasie. Więc ostrożny bądź w wierzeniu programom popularno naukowym szczególnie tym z przymrużeniem oka robionym.

 

sznib chcę zauważyć że auto jadą ce 100km/h kilometr kilometr w jakieś 37s

Przeciętny pieszy przejście przechodzi w 5-10s

Więc proszę cię żebyś zanim coś napiszesz pomyślał.

Potem stoi taki pieszy i czeka jak na zbawienie bo auto na horyzoncie. "100x by przeszedł" ale nie on musi poczekać aż ty staniesz. Po co?

Bo na fizyce gadał o przysłowiowej "dupie marynie" albo dłubał w nosie i nie umie teraz ocenić prędkości i odległości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

No trochę z tym kilometrem przesadziłem, rzeczywiście. Powiedzmy ze auto jest w odległości mniejszej niż 0,5km. Ja zawsze robię krok, dwa i upewniam się ze kierowca mnie zauważył. Większość zwalnia i najczęściej nie muszą się zatrzymywać bo zdążę przejść. Niestety są też tacy co nie zwalniają i przejeżdżają mi przed nosem (a jestem już na pasach).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano dziś, 07:29 Wyświetl postUżytkownik Tofi dnia 20 lipiec 2012 - 14:09 napisał a bardziej szczegółowo mowa jest o Rozdział III, art. 91. pkt 2 Ale tam naprawdę nie jest napisane, że umowa międzynarodowa jest "wyżej" niźli nasza ustawa.
Umowa międzynarodowa ratyfikowana za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie ma pierwszeństwo przed ustawą, jeżeli ustawy tej nie da się pogodzić z umową.
ja z tego punktu wyczytałem tylko że nasze prawo jest albo zgodne z umową a jeżeli nie jest zgodne to należy stosować umowę. nie wiem gdzie ty doczytałeś że to ustawa ma pierwszeństwo nad umową.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja z tego punktu wyczytałem tylko że nasze prawo jest albo zgodne z umową a jeżeli nie jest zgodne to należy stosować umowę. nie wiem gdzie ty doczytałeś że to ustawa ma pierwszeństwo nad umową.

 

Właśnie tam, gdzie zaglądasz, ale bez zastanowienia ;-)

 

Przepis jest aż najeżony wyjątkami. Nie będzie miała pierwszeństwa umowa międzynarodowa, która:

 

(i) nie jest opublikowana w Dz.U. (proponuję poszukać nie tak dawnej interpelacji poselskiej ws. braku promulgacji pewnych zmian w tej właśnie konwencji);

(ii) jeśli sama umowa odsyła do ustawy;

(iii) jeśli nie została ratyfikowana albo nie podlega ratyfikacji albo została ratyfikowana, lecz bez ustawowego upoważnienia.

 

 

Jeśli chodzi o Konwencję o ruchu drogowym to akurat faktycznie nie ma problemu, chociaż warto byłoby sprawdzić jakie postanowienia nie zostały opublikowane w Dzienniku Ustaw (a może już to naprawili?).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadal nie widzę ani w polskim prawie ani w KW żadnego zapisu który by nie traktował przejazdu dla rowerów jak przecięcia kierunków ruchu. Tak samo nie ma przepisów o bezwzględnym pierwszeństwie rowerzysty.

A gdzie masz napisane, że to jest krzyżowanie kierunków ruchu?

Po co wszystko komplikujesz? Ktoś się czepiał że rower raz traktuje się jako pojazd a raz jako pieszego - nie prawda.

Rower jadący po jezdni jest normalnym uczestnikiem ruchu tak samo jak samochód, traktor, pieszy idący jezdnia bez pobocza i chodnika itp.

Rower jadący po DDR nie będącą częścią jezdni nie są uczestnikami ruchu tak jak piesi na chodniku.

Proszę nie pisać że jednak jest bo chodnik i DDr jest częścią drogi bo to nie o to chodzi. Pieszego na chodniku i rowerzysty na DDR nie dotyczą znaki postawione przy jezdni, reguły pierwszeństwa. Tak długo jak DDR jest oddzielony od jezdni tak długo nie mamy problemu. Gdy DDR przebiega w poprzek jezdni zaczyna się problem zachowania w tym miejscu i pierwszeństwa. Ale samochód przed przejazdem ma znak D-6a lub D-6b i wie, że ma nie zagrozić rowerzyście na przejeździe i na ten przejazd wjeżdżającemu. A rowerzysta? Może wjechać na przejazd chocby pod koła samochodu.

 

Nie ma sensu mieszać do tego zdrowego rozsądku, odruchów obronnych czy też bezwarunkowych bo to nie wynika z przepisów tylko jest reakcją na wymuszanie pierwszeństwa przez samochody.

 

Wolniej hamuje bo jak pewnie wiecie jedzie szybciej z założenia mało które auto jedzie z prędkością 20/h. Ale to nic. Jest dość istotna sprawa widoczności z auta i z roweru. Jest sprawa jasną że my jako rowerzyści mamy dużo lepsze pole widzenia i nic nam go nie ogranicza. Rowerzysta pojawia się nagle w skraju pola widzenia kierującego pojazdem i przybliża się z dużą prędkością. Sa to drobiazgi nie do pominięcia w rozważaniach naszych tu radosnych.

Dalej nie wiem co to znaczy wolniej hamować.

A co do widoczności, hmmm... już wielokrotnie zostało napisane, że jadąc samochodem przed przejazdem rowerowym, jeśli nie widzimy dostatecznie daleko i dostatecznie dobrze to należy zmniejszyć prędkość do takiej aż będziemy mogli zobaczyć dostatecznie dobrze albo do takiej prędkości byśmy mogli zareagować gdy kolarz pojawi się znikąd.

 

OOOOOO :) to co narzekasz na kierowców? Jeżdżę co dzień i jakoś jak jest dwupasmówka to jak jadę przepisowo 50 to zaraz mnie wyprzedzają prawą stroną i ładują przede mnie . Na 10 zatrzymań na dwupasmówce przed przejściem dla pieszych w co najmniej 5 wypadkach auto jadące za mną jest zaskoczone a to na drugim pasie przelatuje pieszym po nogach. Bredzę...? Chyba po prostu chcesz za wszelką ceną podważyć to co piszę nie zastanawiając się nawet nad tym co piszę. Tak dla zasady tupniesz nóżką i powiesz że bredzę a co ci szkodzi.

 

A możesz przeczytać to co napisałeś a ja skomentowałem? Napisałeś, że jeśli będę jeździł przepisowo to wzbudzę agresję u innych co skwitowałem, że bredzisz. Jeżdżę przepisowo i guzik mnie obchodzi jak jeżdżą inni. I nie mam najmniejszego zamiaru dostosowywać się do tego tryndu :(

 

Podaj jakie. Tylko z ustawy a nie twoje pobożne życzenia.

Np. takie że po DDR mogą poruszać się tylko rowery, nie mogą pojazdy z napędem spalinowym, nie mogą piesi. Dodatkowo gdy ddr przecina jezdnię to ma pierwszeństwo.

 

Jeżdżę zakładam że po tym samym mieście stołecznym i powiem ci że nawet jak nie mam pierwszeństwa to na przejazdach bez sygnalizacji puszcza mnie tak z 50-70%... na tych gdzie mam pierwszeństwo podobnie:D Może to kwestia zdecydowania w tym co robię i umiejętności nawiązania kontaktu z kierującym? Może się po prostu mniej boję i lepiej oceniam sytuację? Może być to oczywiście też kwestia mojej zakazanej mordy i łysej pały ale jakoś nie wygląda żeby zwalniali ze strachu. I taka uwaga, Zazwyczaj jak jeździłem z kimś to ja spokojnie przerzedzaczem przez przejścia/przejazdy/poprzeczne a ludzie ze mną stawali. Czasem się pytałem czemu stawali skoro nas kierowca wyraźnie puszczał. I co? Zawsze słyszałem ze nie puszczał/nie wiedzieli/ NAPRAWDĘ NIE ZAUWAŻYŁEM/AM :)

 

Jako Krakowianin nie będziesz miał problemów z małym eksperymentem. DDR od Ronda Grzegórzeckiego na most Kotlarski:

Mapy Google

Na tym przejeździe rowerzysta ma pierwszeństwo - wszyscy tutaj dyskutujący są na 100% tego pewni a przynajmniej powinni. Pojeździj sobie 10 razy na most i 10 razy z mostu przez ten przejazd w godzinach szczytu i policz ilu Cie puściło zawczasu zwalniając, ile razy nie puścili i ile razy "zmusiłeś" do udzielenia Ci pierwszeństwa nawiązując kontakt wzrokowy.

 

Tu się mylisz. Przy obecnym natężeniu ruchu bez uprzejmości nie da się jeździć. Są miejsca w Krakowie gdzie byś przez 2h z podporządkowanej nie wyjechał gdyby ludzie jeździli zgodnie z przepisami ale nie uprzejmie :) A jak ludzie zaczną być uprzejmi to siłą rzeczy zaczną przestrzegać przepisów. Wiem że zależność dziwna ale istnieje.

 

A może jednak to Ty się mylisz? W większości przypadków jeśli ludzie jeździliby przepisowo to uprzejmość nie byłaby potrzebna by wjechać z podporządkowanej - pierwszy przykład nie wjeżdżanie na skrzyżowanie jeśli nie możemy go opuścić. Gdy jeździmy z dozwolonymi prędkościami nie ma problemu z przejściami dla pieszych i przejazdami dla rowerów. itp. itp. najpierw przepisy potem uprzejmość bo inaczej zaczyna się uznaniowość na drodze na zasadzie ten jechał grzecznie to będę miły, ten jechał za szybko to go nie wpuszczę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo sprawa się nie skończyła i jest w sądzie?

Swoją drogą kręcąc materiał mogliby przestrzegać przepisów (po lewej ma "ścieżkę").

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do widoczności, hmmm... już wielokrotnie zostało napisane, że jadąc samochodem przed przejazdem rowerowym, jeśli nie widzimy dostatecznie daleko i dostatecznie dobrze to należy zmniejszyć prędkość do takiej aż będziemy mogli zobaczyć dostatecznie dobrze albo do takiej prędkości byśmy mogli zareagować gdy kolarz pojawi się znikąd.

 

Kolego to znaczy nie wsiadajmy do aut.

Skoro masz takie podejscie najnoramlniej stwarzasz zagrozenie bo nie rozumiesz że musisz brać pod uwagę ograniaczenia widoczności innych uczestników ruchu. Zbliżający się z prędkością 15-20km/h z boku rowerzysta jlatuje w pole widzenia kierowcy bardzo puźno.

Dołóż czas reakcji drogę chamowania i zastanów się z jaką prędkością musieli by jeździć kierowcy?

I jeszcze raz nie chodzi o to jak daleko widzisz!!!!! Ale jakie masz pole widzenia NA BOKI. Mało jest aut bez słupków bocznych które kapitalnie ograniczają widoczność.

 

 

 

 

 

Dodatkowo gdy ddr przecina jezdnię to ma pierwszeństwo.

 

Proszę usilnie żebyś mi podał taki przepis czy to z naszego kodeksu czy to z KW.

Jak podasz odszczekam ale na razei wbij sobie do głowy że opowiadasz wierutne bzdury wykazując się niezrozumieniem słowa pisanego.

 

Jedyny przepis jaki jest to ze jak skręcasz to masz przepuścić rowery jadące wzdłuż drogi z której skręcasz drogą przecinającą drogę w którą skręcasz.

 

A przepraszam i wypadek szczególny :)

 

"Kierujący pojazdem, przejeżdżając przez drogę dla rowerów poza jezdnią, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa rowerowi."

 

I co ciekawe ze ustawodawca napisał to wyraźnie że ma ustąpić :) Ciekawe czemu kierowca jadący po jezdni nie ma takiego zapisu?

Może nie ma bezwzględnie ustąpić? Zastanówcie się.

 

Co do tego feralnego przejazdu to powiem ci to c już napisałem 60-70% kierowców zachowa się prawidłowo. Ale to jest tendencja ogólna dla wszystkich aktywności na drodze. Tak samo te 30% wymusi pierwszeństwo w mniejszym lub większym stopniu na tobie jak będziesz jechał autem.

Część przez niewiedzę część przez cwaniactwo

(przejazd jest feralny bo jadąc z dołu większość rowerzystów staje nie widząc nic do tyłu albo nie umiejąc się tam złożyć co zachęca kierowców do przysłowiowego "mania w d....")

 

ile razy "zmusiłeś" do udzielenia Ci pierwszeństwa nawiązując kontakt wzrokowy.

 

Z tym stwierdzeniem się nie zgodzę. Setki razy nie zmuszałem a najnormalniej "następowało porozumienie" On ściągał nogę z gazu ja naciskałem mocniej na pedały oboje szczęśliwi płynnie przejeżdżamy.

Setki razy to mi zadziałało nie tylko na przejazdach ale i wyjazdach z podporządkowanych. Jeszcze podziękuje gestem ręki i mi kierowca odmacha. Naprawdę się da. Jak czytam twoje wypowiedzi to myślę że ty na rower wsiadasz jak byś na wojnę jechał. Może po prostu wydzielasz złe fluidy?

 

 

W kwestii "przepisy załatwią wszystko" i uprzejmość nie będzie potrzebna to chyb malutko jeździsz albo nie patrzysz dość dokładnie.

Ja mam z domu wyjazd z podporządkowanej w lewo. W godzinach szczytu mam kolejkę z przeciwka skręcających w prawo i sznurki aut jadących po drodze z pierwszeństwem. Ruch jest ciągły bez większych zatrzymań a jak one nawet występują to muszę wpuścić tych z przeciwka. Oni zresztą też nie wjadą na skrzyżowanie nie blokując go :)

 

Pozostaje się wryć, liczyć na uprzejmość, skręcić w prawo, czekać.... mój rekord to ~12 min żeby wyjechać z domu. :) Gość przede mną nie doszedł do wniosku że lepiej skręcić w prawo i czekał. a ja byłem zablokowany.

 

Takich sytuacji gdzie ruch będziesz miał ciągły i płynny jest multum więc proszę cię nie zaklinaj rzeczywistości na potrzeby udowadniania racji.

 

A gdzie masz napisane, że to jest krzyżowanie kierunków ruchu?

 

W kodeksie?

 

Masz dwie drogi które się przecinają. Z czym chcesz dyskutować? Droga dla rowerów jest drogą niczym innym. Czy uważasz że na skrzyżowaniach

 

"droga dla rowerów – drogę lub jej część przeznaczoną do ruchu rowerów,

oznaczoną odpowiednimi znakami drogowymi"

 

"3. Przepisy ust. 1 i 2 stosuje się również w razie przecinania się kierunków ruchu poza skrzyżowaniem."

 

Czy zakładasz ze jadąc na rowerze nie pozostajesz w ruchu konkretnie skierowanym?

 

Czy droga ekspresowa nie jest drogą bo wykluczyliśmy z niej pewne grupy uczestników ruchu?

 

Masz jakieś przepisy które mówią ze przecięcie DDR i innej drogi to nie przecięcie kierunków ruchu?

To usilnie proszę zacytuj. Nie masz ? To na jakiej podstawie tak twierdzisz?

 

Rower jadący po DDR nie będącą częścią jezdni nie są uczestnikami ruchu tak jak piesi na chodniku.

Jezdnia jest częścią drogi nie na odwrót.

 

"jezdnia – część drogi przeznaczoną do ruchu pojazdów; określenie to nie dotyczy

torowisk wydzielonych z jezdni"

 

Rower jest niewątpliwie pojazdem.

 

 

A rowerzysta? Może wjechać na przejazd chocby pod koła samochodu.

 

Tak uważam że każdy ma niezbywalne prawo do popełnienie samobójstwa ale do cholery niech się żuci z mostu z kamieniem na szyi do Wisły a nie pod koła Bogu ducha winnego kierowcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kierowca ma nie wjachac w rowerzyste, ani pieszego ktorzy sa lub wjezdzaja odpowiednio na przejscie/przejazd [kropka] tak ciezko to zrozumiec? przpis jest jasny i klarowny i nie ma zadnego podkopywania sie przepisami pod ten zapis. Inne przzepisy moga byc ogolne ale w tym konkretnym przypadku gdy rowerzysta wjezdza na przejazd to kierowca, a nie rowerzysta, ma zwolnic na tyle by rowerzysta mog bezpiecznie przejechac. Swojgo zdrowia nie zaryzykuje, ale nie widze problemy, zebym zastosowal metode na smoka jako pieszy i wzorem naszych "matek polek", zamiast wozka, pchal rower na "przynete" (samochody maja OC). Trzy rowery w przeciagu tygodnia (a moze dnia) z wyslaniem filmu do mediow i wystarczy zeby drogowka zaczela lapanki za nieprzepuszczenie pieszego/rowerzysty tam, gdzie trzeba. Radykalne rozwiazanie ale chyba innego jak egzekwowanie przepisow nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kierowca ma nie wjachac w rowerzyste, ani pieszego ktorzy sa lub wjezdzaja odpowiednio na przejscie/przejazd [kropka] tak ciezko to zrozumiec?

 

Tak samo jak ma nie wjechać w auto stojące na skrzyżowaniu pomimo że wszystko wskazuje na jego pierwszeństwo....

Bo ma zachować szczególna ostrożność i dostosować....Tak ciężko to zrozumieć?

 

przpis jest jasny

 

No właśnie jasny jak słońce.

 

Inne przzepisy moga byc ogolne ale w tym konkretnym przypadku gdy rowerzysta wjezdza na przejazd to kierowca, a nie rowerzysta,

 

A rowerzysta to co jak nie kierowca? Przepraszam ufoludek?

 

zamiast wozka, pchal rower na "przynete"

 

Pchał? Po przejeździe dla rowerów? :D Nieistotne...

Pytanie czy i jak szybko byś zrozumiał że jednak pchanie się pod nadjeżdżający pojazd nie jest umocowane prawem.

I co byś powiedział ja w sądzie by ci zwrócili uwagę że kierowca zachował szczególna ostrożność bo pomimo że wjechałeś mu tuż przed auto to on cię tylko trochę połamał a nie przeleciał na pełnej prędkości....

 

Musimy współistnieć na drogach a nie walczyć. Wasze podejście idzie w kierunki św. wojny między kierowcami i rowerzystami.

Wy biedni niechronieni oni źli zabójcy. Wy macie same prawa oni żadnych.

Rowerzysta kasta nad ludzi nad kierowcami aut i pieszymi.

Jak byście mieli pierwszeństwo na d wszystkimi i wszędzie autostrady dla rowerów to może ale dopiero może było by dość dobrze.

Ogarnijcie się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego to znaczy nie wsiadajmy do aut.

Skoro masz takie podejscie najnoramlniej stwarzasz zagrozenie bo nie rozumiesz że musisz brać pod uwagę ograniaczenia widoczności innych uczestników ruchu. Zbliżający się z prędkością 15-20km/h z boku rowerzysta jlatuje w pole widzenia kierowcy bardzo puźno.

Dołóż czas reakcji drogę chamowania i zastanów się z jaką prędkością musieli by jeździć kierowcy?

I jeszcze raz nie chodzi o to jak daleko widzisz!!!!! Ale jakie masz pole widzenia NA BOKI. Mało jest aut bez słupków bocznych które kapitalnie ograniczają widoczność.

 

Kolego KrisK, w pewnym sensie zgadzam się z Tobą. Rzeczywiście nie powinieneś wsiadać do auta (jako kierowca). Rzeczywiście swoim dziwnym rozumieniem przepisów drogowych stwarzasz zagrożenie dla innych uczestników ruchu.

Potrąć rowerzystę w kraju zachodniej Europy na przejeździe dla rowerów, a przestaniesz mieć wątpliwości co ich bezwzględnego pierszeństwa na tychże przejazdach. Umowa międzynarodowa, na którą się powołujecie, jest właśnie po to byś nie musiał się uczyć lokalnych przepisów drogowych przekraczając granicę Polski. Możesz w swojej naiwności stwierdzić, że cała zachodnia Europa się myli i żle interpretuje ta umowę dając rowerzystom pierszeństwo na przejazdach (za to Ty wiesz lepiej). Możesz też zweryfikować swoje własne poglądy, zanim kogoś potrącisz.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego to znaczy nie wsiadajmy do aut. Skoro masz takie podejscie najnoramlniej stwarzasz zagrozenie bo nie rozumiesz że musisz brać pod uwagę ograniaczenia widoczności innych uczestników ruchu. Zbliżający się z prędkością 15-20km/h z boku rowerzysta jlatuje w pole widzenia kierowcy bardzo puźno. Dołóż czas reakcji drogę chamowania i zastanów się z jaką prędkością musieli by jeździć kierowcy? I jeszcze raz nie chodzi o to jak daleko widzisz!!!!! Ale jakie masz pole widzenia NA BOKI. Mało jest aut bez słupków bocznych które kapitalnie ograniczają widoczność.

 

to ty nie rozumiesz, że pchając się do miasta (obszar zabudowany) decydujesz się ponieś wszystkie konsekwencje z tym związane. Są to nie tylko korki ale przede wszystkim przejścia dla pieszych i przejazdy dla rowerów często co kilkaset metrów, przed którymi musisz zwolnić a czasami nawet praktycznie się zatrzymać. Wielu osobom wydaje się, że jazda samochodem to przywilej i mu się go poprzez szykanowanie przez lobby rowerowe zabiera. Błąd.

 

Proszę usilnie żebyś mi podał taki przepis czy to z naszego kodeksu czy to z KW.

Wielokrotnie opisano Ci jak ma się zachować kierowca widzący znak D-6a i D-6b. Czego chcesz więcej?

Z tym stwierdzeniem się nie zgodzę. Setki razy nie zmuszałem a najnormalniej "następowało porozumienie" On ściągał nogę z gazu ja naciskałem mocniej na pedały oboje szczęśliwi płynnie przejeżdżamy. Setki razy to mi zadziałało nie tylko na przejazdach ale i wyjazdach z podporządkowanych. Jeszcze podziękuje gestem ręki i mi kierowca odmacha. Naprawdę się da. Jak czytam twoje wypowiedzi to myślę że ty na rower wsiadasz jak byś na wojnę jechał. Może po prostu wydzielasz złe fluidy?

Nie ma sensu dyskutować z takimi poglądami. Ja Cię proszę sprawdź tamten przejazd - na którym rowerzysta ma 100% pierwszeństwo zgadzasz się? - i wtedy opowiedz o tym jak wygląda udzielanie pierwszeństwa rowerzystom. Przecież tam powinieneś w ciemno pojechać i włos Ci z głowy nie ma prawa spaść a jak jest opowiesz za parę dni?

 

W kwestii "przepisy załatwią wszystko" i uprzejmość nie będzie potrzebna to chyb malutko jeździsz albo nie patrzysz dość dokładnie. Ja mam z domu wyjazd z podporządkowanej w lewo. W godzinach szczytu mam kolejkę z przeciwka skręcających w prawo i sznurki aut jadących po drodze z pierwszeństwem. Ruch jest ciągły bez większych zatrzymań a jak one nawet występują to muszę wpuścić tych z przeciwka. Oni zresztą też nie wjadą na skrzyżowanie nie blokując go :) Pozostaje się wryć, liczyć na uprzejmość, skręcić w prawo, czekać.... mój rekord to ~12 min żeby wyjechać z domu. :) Gość przede mną nie doszedł do wniosku że lepiej skręcić w prawo i czekał. a ja byłem zablokowany. Takich sytuacji gdzie ruch będziesz miał ciągły i płynny jest multum więc proszę cię nie zaklinaj rzeczywistości na potrzeby udowadniania racji.

Jeszcze raz, jak ludzie będą jeździć zgodnie z przepisami to i na uprzejmość będzie czas.

W kodeksie? Masz dwie drogi które się przecinają. Z czym chcesz dyskutować? Droga dla rowerów jest drogą niczym innym. Czy uważasz że na skrzyżowaniach

Mój błąd - wczesna pora - dlaczego chcesz przejazd rowerowy traktować jako skrzyżowanie, a jeśli skrzyżowanie to jakie? Równorzędne czy nie? I na jakiej zasadzie określać pierwszeństwo?

"3. Przepisy ust. 1 i 2 stosuje się również w razie przecinania się kierunków ruchu poza skrzyżowaniem."

Chodzi tu o place, parkingi itp.

Jezdnia jest częścią drogi nie na odwrót. "jezdnia – część drogi przeznaczoną do ruchu pojazdów; określenie to nie dotyczy torowisk wydzielonych z jezdni" Rower jest niewątpliwie pojazdem.

Ale czytasz co piszę? Droga rowerowa nie będąca wydzielonym pasem na jezdni - o to mi chodzi. Jeśli jedziesz taką drogą nie uczestniczysz w ruchu na jezdni, nie dotyczą Cię znaki postawione wzdłuż jezdni do czasu aż ddr nie przetnie jezdni.

 

Tak uważam że każdy ma niezbywalne prawo do popełnienie samobójstwa ale do cholery niech się żuci z mostu z kamieniem na szyi do Wisły a nie pod koła Bogu ducha winnego kierowcy.

Pewny jesteś, że Bogu ducha winny jest ten kierowca? Że nie złamał żadnego przepisu? A Rowerzysta jaki złamał?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I co byś powiedział ja w sądzie by ci zwrócili uwagę że kierowca zachował szczególna ostrożność bo pomimo że wjechałeś mu tuż przed auto to on cię tylko trochę połamał a nie przeleciał na pełnej prędkości....

Jeżeli kierowca połamał rowerzystę na przejeździe dla rowerzystów, to najwyraźniej nie zwolnił na tyle, aby nie narazić go na niebezpieczeństwo, czyli jest winny wypadkowi. Od maja 2011 rowerzysta ma pełne prawo wjeżdżać samochodowi bezpośrednio przed maskę (na przejeździe rowerowym), więc nie zrobiłby takim wjazdem niczego niezgodnego z prawem. Pisano to już tutaj pewnie pół tuzina razy, ale widać niektórzy uczą się szybciej, a niektórzy wolniej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli kierowca połamał rowerzystę na przejeździe dla rowerzystów, to najwyraźniej nie zwolnił na tyle, aby nie narazić go na niebezpieczeństwo, czyli jest winny wypadkowi. Od maja 2011 rowerzysta ma pełne prawo wjeżdżać samochodowi bezpośrednio przed maskę (na przejeździe rowerowym), więc nie zrobiłby takim wjazdem niczego niezgodnego z prawem. Pisano to już tutaj pewnie pół tuzina razy, ale widać niektórzy uczą się szybciej, a niektórzy wolniej...

 

gwoli scislosci rowerzysta mogl wjezdzac pod kola samochodu na przejezdzie od 24 lutego 1988 r.

czyli od momentu ratyfikowania konwencji wiedenskiej, a w maju 2011 tylko zmieniono PoRD bo byl niezgodny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

gwoli scislosci rowerzysta mogl wjezdzac pod kola samochodu na przejezdzie od 24 lutego 1988 r.

czyli od momentu ratyfikowania konwencji wiedenskiej, a w maju 2011 tylko zmieniono PoRD bo byl niezgodny.

 

 

Jasne, to mi przypomina moją ulubioną przypowieść z mojej poprzedniej pracy, którą można sprowadzić do konkluzji:

 

- czy mogę złamać prawo?

- oczywiście! jednak trzeba liczyć się z tego konsekwencjami...

 

Internet jest cierpliwy, także w odniesieniu do banialuków wypisywanych na zasadzie "nie znam się, nie rozumiem, nie zadałem sobie nawet trudu przeczytać -- co dopiero zrozumieć -- ale mogę się wypowiedzieć".

 

Niestety, nawet owa mityczna Konwencja o ruchu drogowym sporządzona w Wiedniu w dniu 8 listopada 1968 r. nie jest dla rowerzystów aż tak... hmm szukam słowa... wspaniałomyślna, jak tu się niektórym wydaje.

 

Zacytujmy może zatem artykuł 16 ust. 2 tejże umowy międzynarodowej (która -- wyjątkowo -- stoi w hierarchii wyżej niż ustawa, chociaż większość umów międzynarodowych o takim statusie może tylko pomarzyć), w myśl którego:

 

 

"Podczas wykonywania manewru zmiany kierunku ruchu kierujący (...) jest obowiązany przepuścić (...) rowery i motorowery jadące po drogach dla rowerów, przecinających jezdnię, na którą zamierza wjechać."

 

 

Nigdzie tu nie ma słowa ani o wjeżdżaniu pod samochód (nawet na przejeździe) -- jest wyłącznie o obowiązku przepuszczenia pewnej kategorii rowerów (czyli o pierwszeństwie tychże rowerów).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Umowa międzynarodowa, na którą się powołujecie, jest właśnie po to byś nie musiał się uczyć lokalnych przepisów drogowych przekraczając granicę Polski

 

To teraz na poparcie swoich wywodów proszę żebyś mi pokazał gdzie w tym dokumencie jest pierwszeństwo rowerów zapisane.

Zdobądź się na wysiłek i przeczytaj to na co się powołujesz. Wtedy może cię ktoś nie zabije jak mu wjedziesz prosto pod maskę "w kraju zachodniej europy"

Jakoś nie wiem czemu ale jak jeździłem to zawsze widziałem zwalniających rowerzystów Żaden nie przelatywał przez przejazd jak wariat...

Kurcze może oni czytali tą konwencję? A nie jak wy uzurpowali sobie prawo do rzeczy których tam nie ma napisanych?

 

to ty nie rozumiesz, że pchając się do miasta (obszar zabudowany)

 

oooo a kto powiedział ze przejazdy dla rowerów to tylko w terenie zabudowanym? To też jest gdzieś zapisane w jakimś tajemnym traktacie?

 

decydujesz się ponieś wszystkie konsekwencje z tym związane. Są to nie tylko korki ale przede wszystkim przejścia dla pieszych i przejazdy dla rowerów często co kilkaset metrów

 

Rowerzysta wsiadając na rower decyduje sie ponieść wszystkie konsekwencje z tym związane włącznie z zachowywaniem szczególnej ostrożności na skrzyżowaniach i poza nimi i wszędzie tam gdzie kierunki ruchu się przecinają. Jedną z tych konsekwencji jest przestrzeganie obowiązujących przepisów.

 

Wielu osobom wydaje się, że jazda samochodem to przywilej i mu się go poprzez szykanowanie przez lobby rowerowe zabiera.

 

No sorry ale najgłośniej krzyczy lobby rowerowe. I to lobby rowerowe domaga się szczególnego traktowania. Ja do żadnego lobby nie należę bo spędzam sporo czasu i na rowerze i w samochodzie więc proszę cię odpuść takie gadki.

 

Nie ma sensu dyskutować z takimi poglądami. Ja Cię proszę sprawdź tamten przejazd - na którym rowerzysta ma 100% pierwszeństwo zgadzasz się? - i wtedy opowiedz o tym jak wygląda udzielanie pierwszeństwa rowerzystom. Przecież tam powinieneś w ciemno pojechać i włos Ci z głowy nie ma prawa spaść a jak jest opowiesz za parę dni?

 

Ale ja tego przejazdu nie muszę sprawdzać bo ja nim wielokrotnie przejeżdżałem. Napisałem ci jakie są moje obserwacje nie widzę powodu wałkowania tematu dalej. Czego chcesz żebym jeździł aż na debila nie trafię? Trafię na pewno. Na tym przejeździe prędzej mnie rowerzyści wywalą niż auto bo się gubią jak Andzia w Czechach i jadą jak chcą :)

 

dlaczego chcesz przejazd rowerowy traktować jako skrzyżowanie, a jeśli skrzyżowanie to jakie? Równorzędne czy nie? I na jakiej zasadzie określać pierwszeństwo?

 

Na podstawie kodeksu. Jest to niewątpliwie przecięcie dwóch dróg. A jak ci nie pasuje skrzyżowanie to niech będzie przecięcie kierunków ruchu. A jakie to zależy od znaków.

Określać pierwszeństwo na podstawie zacytowanych tu kilkanaście razy przepisów.

Zacznij czytać co pisze i przede wszystkim zerknij do kodeksu to rozmowa zrobi się sensowniejsza i bardziej merytoryczna i nie będę musiał odpowiadać fefneście razy na to samo pytanie.

Do puki nie przeczytasz ze dwa razy kodeksu i KW po prostu daruj sobie pisanie bo to bez sensu.

 

Chodzi tu o place, parkingi itp.

 

Gdzie to jest napisane? Pisałem jeśli czegoś nie widzę przeoczyłem podajcie cytat. Odkąd o to poprosiłem jedynie udowadniam ze nie jestem wielbłądem ale wy jakoś nie podajecie przepisów na umocowanie waszych przekonań.

 

Droga rowerowa nie będąca wydzielonym pasem na jezdni - o to mi chodzi. Jeśli jedziesz taką drogą nie uczestniczysz w ruchu na jezdni, nie dotyczą Cię znaki postawione wzdłuż jezdni

 

Przepraszam a co robisz? uczestniczysz w ruchu i obowiązują cie znaki ustawione przy drodze. To jest osobna droga która ma jezdnie :) Wiadomo że nie obowiązują cię znaki ustawione przy innej drodze ale na twojej już tak.

 

Pewny jesteś, że Bogu ducha winny jest ten kierowca? Że nie złamał żadnego przepisu? A Rowerzysta jaki złamał?

 

Rzucił ci się kiedyś samobujca pod koła? Proszę cie nie opowiadaj farmazonów.

Kiedyś jadąc autem wyrośnie ci rower albo pieszy przed maską którzy to sie spieszyli i im do głowy nie przyszło że mogłeś ich nie widzieć. Przeżyjesz stres który otwoży może ci oczy na tak durne podejście i zrozumiesz ze na drodze nie ma silnych na niektóre sytuację.

 

 

Prezentujecie linie ginekologów teoretyków. Kierowca powinien... Wszyscy powinniśmy myśleć bez tego ani rusz.

Chcecie wjeżdrzać pod maskę? Zapraszam na zachód zobaczycie ile razy wam się uda. Tylko grupą panowie żeby chociaz jeden wrucił zdać relację.

 

gwoli scislosci rowerzysta mogl wjezdzac pod kola samochodu na przejezdzie od 24 lutego 1988 r.

I jeszcze proźba której pewnie nikt nie spełni.

Znajdcie mi ten przepis w KW który daje rowerzyscie takie prawo.

BARDZOOOOOOOOOO proszę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawo do wjeżdżania pod koła samochodu na przejeździe rowerowym jest w tej samej ustawie, co prawo do oddychania i prawo do picia napojów przez słomkę. Dopóki nie pojawi się wpis, że są to czynności zabronione, dopóty będą dozwolone. Z drugiej strony obowiązek zmniejszenia prędkości przez kierowce tak, aby nie narażać tego rowerzysty na niebezpieczeństwo jest wyraźnie i bezpośrednio podany w opisie znaku D-6a.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawo do wjeżdżania pod koła samochodu na przejeździe rowerowym jest w tej samej ustawie, co prawo do oddychania i prawo do picia napojów przez słomkę. Dopóki nie pojawi się wpis, że są to czynności zabronione, dopóty będą dozwolone.

 

Bosz, zgodnie z tą "logiką" nawet zabicie człowieka nie jest zakazane. Bo przepisu "nie wolno" naprawdę brak.

 

Z drugiej strony obowiązek zmniejszenia prędkości przez kierowce tak, aby nie narażać tego rowerzysty na niebezpieczeństwo jest wyraźnie i bezpośrednio podany w opisie znaku D-6a.

 

No, nie ale zgodnie z tą samą "logiką" nie ma tam ani zakazu napierdzielania ile wlezie, ani wzięcia tego roweru na maskę.

 

 

 

PS a tak, nieco złośliwie, zapytam jeszcze: na jakim to wydziale prawa teraz takich zasad wnioskowania uczą? Bo wierzę, że wypowiadając się z takim znawstwem trzeba uważać, że coś się o prawie wie -- aczkolwiek niekoniecznie trzeba coś wiedzieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bosz, zgodnie z tą "logiką" nawet zabicie człowieka nie jest zakazane. Bo przepisu "nie wolno" naprawdę brak.

 

Art.148.

§1. Kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8 , karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.

;)

 

Istnieje w polskim prawie zasada "Wszystko co nie jest prawem zabronione jest dozwolone ", ale na wjeżdżanie pod koła pewno się znajdzie jakiś paragraf ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Art.148.

§1. Kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8 , karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.

 

Przyznasz, że zgodnie z "logiką" przywołaną powyżej zakazu takiego -- brak.

 

Istnieje w polskim prawie zasada "Wszystko co nie jest prawem zabronione jest dozwolone ", ale na wjeżdżanie pod koła pewno się znajdzie jakiś paragraf ;)

 

Nie tyle w prawie, ile w doktrynie prawa. I ma zastosowanie wyłącznie do stosunków cywilnoprawnych -- a więc nie do np. stosunków administracyjnych albo właśnie prawa karnego.

 

Aczkolwiek -- to mój ulubiony przykład -- w kodeksie karnym Makarewicza (z 1932 r.) był zakaz pojedynkowania się. A teraz go nie ma. Czy to oznacza, że wolno się pojedynkować? ;-)

 

 

Zaś w ogólności to się obawiam, że niektórzy zapominają, że lepiej się nie wypowiadać na tematy, o których się nie ma pojęcia. I tak np. ja w życiu nie zabiorę głosu (chyba że zapomnę o mojej zasadzie ;-) w dyskusji o wytrzymałości materiałów -- ot np. jest pogląd, że sztyca 27,2 mm jest "wygodniejsza", aż mi taki człowiek niedawno wyliczył, że od "grubej" będzie pewnie o 3% b. wygodna.

Albo jak z kierownicami oversize: ludzie mówią, że mocniejsza, gdzieś w sieci widziałem wyliczenia, że wcale nie -- a ja po prostu nie wiem. Wolę te cienkie, ale czy są mocniejsze czy mniej wytrzymałe -- nie wiem, nie gardłuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko wiesz jaki problem może wyjść... Jakiś młody gniewny przeczyta te potoczne określenia jednym okiem, drugim uchem przeczyta kodeks i wywnioskuje, że może bez konsekwencji wjeżdżać na przejazd. Jeżeli mówimy o ustąpieniu pierwszeństwa, musimy to rozumieć tak, jak jest to napisane w ustawie, nie mniej, nie więcej. A przepuszczenie rowerzysty oczekującego, to przepuszczenie (dobra wola kierowcy) - podobnie jak to ma miejsce w jeździe na zamek (do takiego zachowania nie obligują żadne przepisy).

 

Bo może? I skąd się wziął ten oczekujący rowerzysta i dobra wola kierowcy??? Naprawdę tak trudno przyjąć do wiadomości fakt, że niechronieni uczestnicy są wyżej w transportowym łancuchu pokarmowym od kierowcy i zacząć się odpowiednio do tego stosować?

 

Ktoś już wyzej napisał - jazda w mieście wiąże się z pewną swiądomością i pewnymi ograniczeniami. W Polsce mało kto zdaje sobie z nich sprawę (i to tutaj tkwi problem naszych statystyk wypadków, nie w prędkości, promilach czy innych dziurach w drodze), podczas gdy na Zachodzie są już usankcjonowane prawnie i to działa, niezaleznie jakie jeszcze głupoty będziecie tu wypisywać.

 

Przez takie buraczane myślenie to po miastach i poza nimi da się jeszcze jeżdzić w miarę normalnie. Zatrzymanie samochodu na prostej drodze przed przejściem powoduje najczęściej, że pieszy (zwłaszcza starsze panie) stoi i nie wie co zrobić, jedynie głupio się patrzy, ewentualnie w ogóle nie widzi, że ktoś się zatrzymał bo wcześniej zerknął, że jak te X samochodów przejedzie to będzie miał pusto i przejdzie, więc nie patrzy aktualnie na drogę.

 

Czyli to wina pieszych, że kierowcy wymuszaja na niech pierwszeństwo na przejściach? Powodzenia w codziennej jeździe życzę i przypominam, że teraz za nieprzepuszczenie pieszego są punkty i złocisze. Chociaż zawsze możesz się odwołać i zacytować powyższe w sądzie :)

 

Wszystkim afirmatorom bezwzględnego pierwszeństwa dla pieszych i rowerzystów zawsze i wszędzie przypomnę o istnieniu Art. 3. a w szczególności do rowerzystów Art. 19. (Dz.U.2005.108.908), spod których odpowiedzialności ani jedni ani drudzy nie są wyłączeni.

 

Prośba także o nie mieszanie zachowania wynikającego z kultury z zachowaniem wynikającym z przepisów, bo te czasami są sprzeczne.

 

I znowu - to wina rowerzysty, że kierowca ignoruje przepisy? Proszę nie odwracać kota ogonem i próbowac zrzucać na rowerzystę odpowiedzialności za nieprzepisowe zachowanie innych. Rozumiem też, że jak masz zielone na skrzyzowaniu, to zawsze stajesz i się rozglądasz? Bo przecież ktoś mógłby pojechać na czerwonym i wtedy, zgodnie z Twoją logiką, byłbys winien wypadku w myśl Art.3? Co najmniej zastanawiające.

 

 

Nie tyle w prawie, ile w doktrynie prawa. I ma zastosowanie wyłącznie do stosunków cywilnoprawnych -- a więc nie do np. stosunków administracyjnych albo właśnie prawa karnego

 

Tak. I dlatego przed nowelizacją wprowadzono śluzy, pasy, ciągi rolkowo-rowerowe, pasy rowerowe i inne nieprzewidziane w ustawach rozwiązania?

To że większość urzędników to lenie i dupochrony i palcem nie ruszą jeśli nie mają czegoś biało na czarnym zapisanego w ustawie, nie znaczy, że wszyscy mają takie podejście. Przykłady Gdańska czy Wrocławia pokazują, że jak w urzędzie komuś zależy, to olewa doktrynę i świat sie nie wali, nikt nikogo do sądu nie pozywa, NSA nie odwołuje lokalnych rozporządzeń. Z rowerów wystarczy przeskoczyć w temat przestrzeni publicznych, estetyki, reklamy itd. Tutaj dopiero jest ciekawie, a jednak np. Warszawa potrafi sobie doskonale radzić w myśl zasady "co ne jest zabronione, jest dozwolone" i wszystko opiera się o oficjalne stanowisko danego urzedu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, nie ale zgodnie z tą samą "logiką" nie ma tam ani zakazu napierdzielania ile wlezie
zamiast zakazu jest nakaz robienia czegos przeciwnego

 

Czy to oznacza, że wolno się pojedynkować?
jak najbardziej, ale karalny jest wszelki uszczerbek na czyimś zdrowiu. Poszukaj definicji co to jest czyn karalny i bedziesz wiedział czy jest to dozwolone czy nie. Wiem że łatwo chwytać za słowa przy użyciu niedopowiedzianych definicji.
Nie tyle w prawie, ile w doktrynie prawa. I ma zastosowanie wyłącznie do stosunków cywilnoprawnych -- a więc nie do np. stosunków administracyjnych albo właśnie prawa karnego.
Czyli w pewnych warunkach mozna pędzić bimber, bo nie jest to zakazane, to ciekawe dlaczego sąd najwyższy stwierdził inaczej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zamiast zakazu jest nakaz robienia czegos przeciwnego

 

No dobrze, jeszcze nie wszyscy tu myślą nielogicznie :)

 

 

jak najbardziej, ale karalny jest wszelki uszczerbek na czyimś zdrowiu.

 

Jak to mawiają najstarsi górale: jest sama prawda, święta prawda i g... prawda.

Jeśli Twoje "jak najbardziej" odnosi się do tego, że wolno się pojedynkować, to raz łaskawie zauważyć, że jedną z postaci przestępstwa jest usiłowanie.

 

 

Poszukaj definicji co to jest czyn karalny i bedziesz wiedział czy jest to dozwolone czy nie.

 

Definicja czynu zabronionego (nie: karalnego) jest akurat w art. 1 kodeksu karnego (a także w kodeksie wykroczeń, który akurat jeśli chodzi o wymuszenie pierwszeństwa przez rowerzystę bardziej nas tu powinien interesować). Poszczególne postaci (czyli "będziesz wiedział") to już art. 117-363 kk, oraz wiele, wiele innych norm rozsianych po wielu wielu innych ustawach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę nie odwracać kota ogonem i próbowac zrzucać na rowerzystę odpowiedzialności za nieprzepisowe zachowanie innych. Rozumiem też, że jak masz zielone na skrzyzowaniu, to zawsze stajesz i się rozglądasz? Bo przecież ktoś mógłby pojechać na czerwonym i wtedy, zgodnie z Twoją logiką, byłbys winien wypadku w myśl Art.3? Co najmniej zastanawiające.

 

Jak by to ująć... Art 3 oraz Art 19 po coś są.... Chyba że uważasz, że rowerzysta jest spod nich wyłączony, a zielone światło czy D-1 daje prawo rozjechania kogoś na miazgę czy też rzucenia się pod koła...

 

Ciąg dalszy sprawy z moim zapytaniem do WRD KSP. Dostałem wczoraj pismo (na papierze, poleconym), że ze względu na niejasności interpretacyjne WRD przekazał moje zapytanie Ministerstwa Transportu celem uzyskania jednoznacznej wykładni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...