Skocz do zawartości

[Bike Maraton] Wisła - 30.06.12


YgreK

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie "z" przy Wiśle już jest, planuję Mega, trasa technicznie wymagająca przeciętnie - podjazdy trudniejsze od zjazdów (nie objechałem ostatniego odcinka, od Salmopolu, ale na forum BM głosy podobne), drugi zjazd do Brennej przebiega w sporej części po asfalcie. Pod takimi względami można było wykroić ciekawszą pętlę - w nagrodę za zapewne podchodzenie w paru miejscach czeka zjazd po szosie :/

 

Kwestia kondycyjna to inna bajka - liczby mówią same za siebie :) Przegięcie z ogniem na pierwszym podjeździe może być zgubne w dalszej części ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to mam pecha, nawet nie dojechalem do Wisły. Auto siadlo mi w Żorach 5okm od Wisły i 60km od domu. Padł alternator :( Było trzeba dzwonić po lawete. Szkoda mi tej Wisły planowalem już ją od 2 tygodni i nic nie wyszło tylko dodatkowe koszty i stracone nerwy.

Orientuje się ktoś czy można przenieś zapłacone pieniądze na inna edycję? Miałem już zapłacone za mnie i brata, czyli 120 zł.Pisać do Grabka?

 

Wysłano z SK17i z użyciem Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

było ciężko przez temperaturę (na trasie wylałem na kark chyba z 2l wody) i przewyższenie, ogólnie trasa fajna, ale za dużo asfaltu, chyba Kluszkowce były lepsze...

 

@blackiwam - opłatę można przenieść na inną edycję, pisz na biuro@bikemaraton.com.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak gdyby nie temperatura to było by spoko, na trasie było wiele zasłabnięć itp. Ogólnie to poszło mi gorzej niż oczekiwałem 38 m2 oraz 88 open, na 3 podjeździe już strasznie było czuć skutki temperatury chwytały mnie dreszcze od przegrzania, odwodnienie itp. Ogólnie dziś warunki nie sprzyjały ściganiu się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To był mój pierwszy maraton w życiu :-) Mieszkam niedaleko (ustroń) więc z kolega postanowiliśmy spróbować sił - nie walczyliśmy - po prostu chcieliśmy dojechać do mety. Plan był jechać Mega we dwójkę ale... kolega na pierwszym podjeździe zaczął wymiękać. Niestety temperatura dała mu się we znaki.

 

Po dłuższej chwili (niestety DŁUŻSZEJ) postanowiliśmy się rozdzielić - ja na Mega on na Mini.

Skręciłem na Mega - drugi podjazd (momentami podprowadzanie roweru) jeszcze był spoko ale 3 podjazd pod Orłową (mimo wcześniejszego bufetu) dał mi się konkretnie we znaki - prowadzenie roweru i kilka przystanków, żeby odsapnąć.

Niestety temperatura okazała się kosmiczna jak dla mojego organizmu. Dawno się tak nie czułem - miałem gęsią skórkę, lekkie drgawki i ogólnie sapałem :-)

Nie startuję w zawodach, nie jestem zawodowcem ale całkiem sporo jeżdżę (dojeżdzam do pracy z Ustronia do Bielska 30 km w jednym kierunku) - mimo to trasa Mega okazała się dla mnie naprawdę wymagająca.

Kiedy wyjechałem na Orłową (trochę znam te trasy bo to kilka km od Ustronia) to już czułem się jak w domu. Od tego momentu mózg zrozumiał, że to już prawie koniec bo teraz już trasę znam doskonale bo wielokrotnie tamtędy jechałem. (jednak na takich zawodach dobrze jest sobie objechać trasę wcześniej żeby wiedzieć jak siły rozkładać a nie "harpaganić" od początku a potem zdychać od połowy).

Od Orłowej było już prawie z górki.

Inną sprawą było to, że mój amortyzator niestety wyzionął ducha - uginał się na ale tylko na dużych dziurach a przy powrocie oddawał siłe 2x mocniej, do tego złapał luzy i cały czas wydawał niepokojące dźwięki w stylu "zaraz się rozpadnę". Zjazdy zamiast 30-50 km/h po kamieniach musiałem pokonywać z prędkością 5-15 km/h. Ręce mi odpadały od tego, że amor odbijał w górę ze zdwojoną siłą. Tak mnie wytrzepało na zjazdach, że "odbiłem sobie nerki" i pod koniec trasy ciężko mi się oddychało bo nerki mnie bolały przy głębszych wdechach.

 

Reasumując - trasa z powodu temperatury była dla niektórych zabójcza (było kilka omdleń na trasie). Miejsce miałem odległe (coś koło 350 w Mega) - byłoby wyższe o jakieś 100-150 gdyby nie to, że na początku jechałem z kolegą i zbyt późno podjołem decyzję o rozdzeleniu się.

A dokładając awarię amora - mógłbym na zjazdach jeszcze kilkanaście miejsc podskoczyć.

 

Jak dla mnie - tarsa super (w końcu to Beskidy i moje okolice), temp zabójcza ale ogólnie "Życiowe Przeżycie".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe nabiał mijałem ciebie jak leżałeś pod drzewkiem w cieniu ;) i podobnie jak ty na początku śmigałem w okolicach 30 miejsca a potem nie wiedziałem co się ze mną dzieje - pierwszy raz takie coś miałem dreszcze całkowite opadnięcie z sił, chyba rzeczywiście dość mocno się odwodniłem skoro ważyłem 3 kg mniej po powrocie do domu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...