Skocz do zawartości

[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 14


durnykot

Rekomendowane odpowiedzi

Wczoraj rozebrałem mojego magnum. Bedę go szykował na duże kółka. Stary hak odkręciłem i mam zamiar dospawać go do ramy tak by koło weszło w trójkąt ale nie ocierało o podsiodłówkę. Do przestawienia będą dwie poprzeczki i piwoty. Poprzeczki wylądują odpowiednio głębiej/wyżej w ramie. Planowany rozstaw osi 107 cm. Rower będzie na sztywno. Miał być z początku singlem ale decyzja o dospawaniu haka rozwiązała dylemat. Po zabiegach skrobanie papierem starego i wysłużonego lakieru i malowanie. Przy okazji obejrzałem manetkę slx, w której nie działało zrzucanie biegów metodą pull. Z początku bałem się zaryzykować. Odkręciłem, zobaczyłem mnóstwo piaskowych bryłek wymieszanych ze smarem. Rozebrałem no i o dziwo złożyłem. Czyszczenie pomogło. Przy okazji zdjąłem ekranik i zaślepiłem gniazdo. Nie wiedziałem do wczoraj, że mocowanie do kierownicy można ustawić w dwóch pozycjach względem korpusu manetki... W tym celu odkręca się ekranik a pod nim znajdują się dwie śruby na klucz imbus 3 mm.

Później przyszła kolej na drugi rower, który oczyściłem z soli i pyłu. Jemu się należało bo przez zaśnieżony grudzień dzielnie mnie woził. Co prawda od 15 grudnia w ogóle nie jeżdżę bo jestem przeziębiony a wirusek ma się dobrze. Nie pomagają piwne kompoty z sokami. Dziś zjadłem pół cytryny bez skórki i pestek a i mam zamiar dojeść ją do końca.

 

Wszystkim zdrowym życzę przyczepności i bezawaryjnego roku trzynastego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

siemano!

 

Ktoś mnie tu jeszcze pamięta? wróciłem po długiej przerwie (dwie prace, studia i dwuletni synek ograniczają poziom mojego czasu wolnego do poziomu minusowego:) )

 

z rowerowych rzeczy dzisiaj to na plecy się przewróciłem, kiedy przeczytałem, że "kupując Krossa płacisz za naklejkę na ramie" :D przecież dopiero co odpowiedzią na każde zapytanie w dowolnej kategorii cenowej był stwierdzenie "bierz krossa a2/a4/a6/a6, a reszte wydaj na czesci" :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Biera, miło Cię znów czytać :)

Nie strasz bo ja co prawda tylko jedną pracę + coś na kształt studiów zaocznych + właśnie oczekuję narodzin mojego pierwszego dziecka. Naprawdę jest tak źle z czasem w takiej sytuacji? :)

Bardzo chciałabym jak najszybciej wrócić do jazdy na rowerze, biegania i startów :) Wiem, że to będzie utrudnione ale nie sądziłam, że aż tak :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może wyodrębnić temat dla zajętych ludzi z dziećmi? W stylu "Pasja a codzienność. Metodologia wyjść na rower przy znacznym oporze rodziny" ;)

 

Ja mam dwójkę, robotę do późna i żonę bardzo odporną na cyklozę.

 

I daję radę. Tyle że ja lubię kręcić nocą ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sol: Może faktycznie by się przydał taki temat :D

Ja dotychczas robiłam treningi zwykle podczas powrotu z pracy, co się fajnie składało bo do pracy rowerkiem niedaleko a powrót okrężną trasą + trening, przez co nie wracałam do domu jakoś strasznie późno. Późne treningi były tylko wtedy jak trzeba było pójść pobiegać albo porobić siłę albo w domu kręcić na trenażerze przy parszywej aurze. Wtedy najpierw dom i obiad, po obiedzie trzeba zrobić te 2h przerwy... :)

Zastanawiam się, jak to zrobić jak będzie synek - treningi będę mogła robić dopiero po powrocie męża z pracy czyli dość późno :( Ale nic, wszystko wyjdzie w praniu :)

Niedaleko mam ze 3 wypożyczalnie przyczepek rowerowych więc niektóre treningi będę mogła robić z synkiem :)

Dobra, dość OT :)

Z rowerowych to ja ostatnio głównie siedzę i tęsknie oglądam różne filmiki rowerowe oraz kolarki w sklepach bo zamierzam sobie sprawić jakąś lepszą szosę w połowie roku :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie jak zaczyna się rodzina to kończy się jazda na wysokim poziomie, bo według mnie nie da się pogodzić wszystkiego na wysokim poziomie i zostaje rekreacja. Ja mam o tyle dobrze że jestem sam i do tego trenuję w godzinach pracy - w jednostce wojskowej ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kantele, nie słuchaj malkontentów. Dzieci oczywiście zabierają czas, ale też inspirują jego skuteczne planowanie. Najważniejsze to nie stracić chęci, przebrnąć pierwsze trzy miesiące, potem już jest z górki.

 

No i ciesz się, że masz małżonka, który rozumie twoją pasję. Niektórzy mają jeszcze bardziej pod górę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kantele, nie słuchaj malkontentów.

 

Przybijam piąteczkę! Sol ujął sedno.. a początki bywają tylko pozornie najgorsze. Wszystko to jest kwestią w zupełności organizacji, a jeśli rzeczonego małżonka w dzieleniu się obowiązkami masz, to o nic się nie martw. Kluseczka Ci szybko urośnie, a na rower zdążysz wrócić, za każdym razem jak będziesz pokonywać km będziesz tęsknić i czuć, że teraz nie tylko "wiatr we włosach" daje Ci powera ;-)

 

Pierwsze trzy miechy poświęcisz na rozwój dziecka w tym czasie skupisz się na doskonałej diecie (która i Tobie przyniesie dobre efekty) oraz polecam trenażer. Proponuję wziąć pod uwagę trening poranny, kiedy mąż jeszcze może zająć się maluchem. Sprawy laktacyjne i jedziesz... ale daj sobie czas. Poród to jak maraton 40km i organizm musi się zregenerować. Po kilku tygodniach z całą pewnością wygospodarujesz czas przy pomocy "dobrych duchów" na skok na szosę, czy szybkie MTB. Trafił Ci się super okres, ponieważ i dni będą dłuższe więc po pracy także będzie dobrym momentem na wietrzenie głowy. Możesz biegać z wózkiem - kojarzę, że masz blisko kabaty. Możesz pływać z maluchem od pierwszych chwil. Nie słuchaj wywodów osób, które nie wiedzą "z czym to się je" i ostatnie UFF UFF - wszystko polega na partnerstwie w związku. Tutaj tkwi sens i powodzenie akcji ;-)

 

Ach! No i nie myśl o kręceniu od zaraz... Proponuję przespać co najmniej pierwszy miesiąc razem z dzieckiem - wiesz taki tryb dobowy pod gnojka. Rozumiem, jak świerzbi i korci ale te chwile, Wasze wspólne będą niezastąpione i nie warta jest napinka - szybko wrócić.

 

Zlasowana dziś jestem więc przepraszam za kolokwialne i uogólnione ujęcie spraw.

 

Polecam się na przyszłość ;-)

 

Ja mam o tyle dobrze że jestem sam

A może trenujesz tyle, bo jesteś sam i tak Ci pusto w tej Twojej samotności?

 

To nie jest zachęta do dyskusji, warto sobie takie pytanie postawić ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie nie da się tego pogodzić bo jak niby trenować, pracować, jeszcze zrobić coś do jedzenia, zając się dzieckiem i mężem/czy żoną - według mnie to jest niewykoanlne z czegoś trzeba zrezygnować i niestety ale rodzina wypacza wyniki sportowe - bo czemuś trzeba się poświęcić, albo rodzina albo rower. Zresztą nie wiem co rozumiecie przez trening, bo wiele osób myli pojęcie treningu ze zwykłą przejażdżką, co notabene treningiem nie jest, a jest jedynie rekreacyjnym podejściem do roweru - for fun only.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamontowałem sobie nową koronkę na tył. Jest 13 było 16, z przodu niezmiennie 42. Już mnie dobijała zabójcza kadencja z górki i na dłuższych prostych. Dodatkowy plus taki, że zwiększyła się liczba skid patchy, więc oponka dłużej pożyje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie nie da się tego pogodzić bo jak niby trenować, pracować, jeszcze zrobić coś do jedzenia, zając się dzieckiem i mężem/czy żoną

 

No widzisz, na szczęście doba ma więcej niż dwie ręce, jedną głowę i wiele inteligentnych rozwiązań wymyślonych przez ludzi w takiej właśnie potrzebie. Jeśli mówimy o treningach, nie wiem jak Ty podchodzisz do tego ambitnie. Nie sądzę jednak, by osoby które znam z tego forum, a które zasuwają jak przecinaki prowadziły tryb życia jak rasowy zawodnik - a i sama takiego nigdy nie prowadziłam. Jest wiele przykładów tego, że się da - tym bardziej, jeśli nie rozumiesz nie powinieneś zabierać w sprawie słowa. Oczywiście, że trzeba z czegoś zrezygnować i w praktyce wygląda to tak, że jak kładziesz głowę na poduszkę to raczej nie zdarza Ci się jeszcze o czymś myśleć przed snem, bo przysłowiowo zaliczasz zgon. No i bardzo intrygująco napisałeś o zajmowaniu się tym wszystkim... O partnerstwie pisałam wcześniej.

 

P.S. kupiłam nowe manetki - w końcu! Oł jeah!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zjadając paczkę chipsów siedząc wygodnie w fotelu patrzyłem na bajka i zazdrościłem mu że może tak stać godzinami i dniami w bezruchu bez żadnych zmartwień a na odchodne poklepałem go po kierce i ruszyłem dalej z pracą :laugh: :laugh: :laugh:
Może czas już znaleźć sobie kobietę? :lol:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...