Skocz do zawartości

[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 14


durnykot

Rekomendowane odpowiedzi

Ja ostatnio prawie nie jeżdżę, samopoczucie mi nie pozwala. Z tego żalu wczoraj poszłam do sklepu rowerowego i kupiłam sobie zestaw skuwacz + łyżki na drugi rower (bo nie chce mi się przekładać z jednego na drugi przy każdej zmianie).

A poza tym zarejestrowałam się na Veturilo, może na mieszczuchu będzie mi wygodniej. Moje oba rowery mają zbyt pochyloną pozycję żeby jeździć na nich w ciąży.

Ale nie mogłam na Veturilo zapłacić kartą, odrzucało mi transakcję więc zapłaciłam przelewem i jak na razie 2 dni i cisza na temat aktywacji konta (wrrr).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś 38km - bardzo silny wiatr, uciekałem przed deszczem i się udało. :D

 

Wyciągnąłem swój stary rower (Scott Peak Adventure z 1993r.) z szopy na wsi, dopompowałem koła, wytarłem z syfu i... po 10-ciu latach leżenia w zapomnieniu JEŹDZI ! :w00t: Docelowo zrobię go na tip-top dla syna ale zajarałem się niesamowicie bo poza przeglądem sterów i suportu oraz wymianą dętek / opon + linek i pancerzy nic więcej w nim gmerać nie trzeba. :teehee:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś zabłądziłem i z planowanych 40 zrobiło się ponad 70km, nie pytajcie jak, miałem wydrukowaną mapkę i czułem się jak debil jeżdżąc wiejskimi drogami, których na wydruku nie było. Na szczęście jak jeżdżę gdziekolwiek, ludzie są zawsze życzliwi i chętni do pomocy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda ze wczoraj ale myślę że warte podzielnia się. Podczas powrotu do domu zrobiłem sobie postój i usiadłem na jakimś ściętym drzewie. Spodenki musiały się o coś zahaczyć i porwały się podczas wstawania :D , dzięki czemu jechałem jakieś ponad 30km z 15cm dziurą na tyłku , miałem szczęście że jechałem o takiej porze że nie było zbyt dużo ludzi. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś 38km - bardzo silny wiatr, uciekałem przed deszczem i się udało. :D

 

Wyciągnąłem swój stary rower (Scott Peak Adventure z 1993r.) z szopy na wsi, dopompowałem koła, wytarłem z syfu i... po 10-ciu latach leżenia w zapomnieniu JEŹDZI ! :w00t: Docelowo zrobię go na tip-top dla syna ale zajarałem się niesamowicie bo poza przeglądem sterów i suportu oraz wymianą dętek / opon + linek i pancerzy nic więcej w nim gmerać nie trzeba. :teehee:

 

Mój Peak z 1991 jezdzi do dziś bez jakichkolwiek grubszych napraw ale zmienił obywatelstwo na austriackie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...