Skocz do zawartości

[rower] Holender do lasu...


adammat

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Jazda takim czymś na odcinku przekraczającym 5 km staje się wyzwaniem

Jeżdżę dziennie 25-30 km po mieście, nic mi nie dolega, poza dobrym samopoczuciem ;).

 

Marzenie hipsterów czy innych snobów

Pozwól, że tego i innych podobnych docinków nie skomentuje, z całym szacunkiem, ale troszkę więcej taktu. Nie nie wygodnie Ci, nie odpowiada Ci geometria - nikt Ci nie karze na nim jeździć, ale nie wciskaj ludziom do gardła swojego zdania. Troszkę tolerancji i spokoju :).

Pozdrawiam.

Napisano

Dobrze prawicie!

 

Nie gadałem z Nią jeszcze o tym kuriozum, ale się póki co pożarliśmy... Jest tego taki plus, że póki co nie będę musiał z Nią dywagować nad "oczywistą oczywistością".

Podobno jak wybierała laptopa parę lat temu to Jej Brat wynalazł Jej kilka kompów, pokazał, a Ona "ten mi się podoba". Chodziło oczywiście o wygląd bo o co innego?

Napisano

Abelja po pierwsze Ty masz mieszczucha a nie holendra. Holendry sprawdzają się w....... w Holandi :teehee: a mieszczuchy w mieście ;)

W niektórych wypadkach Mi tolerancja kończy się na piątym przykazaniu :thumbsup: Bynajmniej nie dotyczy to rowerów tu jestem bardzo tolerancyjny :w00t:

Napisano

Hmmm... w jednym fakcie, o którym Jej mówiłem nie miałem racji. Otóż wyraziłem przekonanie, że założenie do Jej wymarzonego roweru opon do jazdy w terenie załatwi sprawę, ale będzie to wyglądało jak założenie krawata na t-shirt. Niby można, niby się da, ale jaki to ma cel? Okazuje się, że kobieta jednego z przedmówców dowiodła na swoim przypadku, iż wyprostowana sylwetka w rowerku, o którym traktujemy obciąża tylne koło, a więc i tak utrudnia jazdę w terenie...

Napisano
Holender i Crusier to taki kompletnie niepraktyczny rower.

Oczywiście, Holendrzy i Duńczycy to od wielku lat banda zdeprawowanych hipsterów, którzy uwielbiają utrudniać sobie życie jeżdząc na kompletnie niepraktycznych rowerach i na dodatek promują tą szkodliwą modę na świecie.

Ludzie, spróbujcie sobie zdać sprawę, że ludzie od ponad stu lat używają rowerów, do czasu wynalezienia MTB większość rowerów to było coś w typie holendra (ukraina itp) i te rowery dawały radę na drogach brukowanych, leśnych drogach i innych wybojach.

Napisano

Hmmm... Moja przyjaciółka ma "rozrzut jak ruska katiusza", jakby to powiedział Robert Górski... Jej Brat uprawia downhill i chce tego spróbować i kupić taki rower... Z holendra przeszła na DH... aż się boję co będzie dalej... Mam tylko nadzieję, że nie będzie to ta parodia roweru z silnikiem elektrycznym :D.

Napisano
podstawowe kryterium wyboru dla każdej kobiety -PODOBA SIĘ.

 

Wypraszam sobie...

 

No, a co do przyjaciółki autora tematu. To może Ty poczekaj az ona się dowie czego chce i czy w ogóle ma to być rower... ile to dziewczę ma lat?

Napisano

Hmmm, to gorzej... mnie się naprawdę wydaje, ze powinieneś przeczekać. Niech jej minie 'bum' na rowery. Jeżeli nadal będzie chciała rower to już dobry znak. Potem niech pogada nawet z jakimś sprzedawcą(tylko sprawdź wcześniej czy on jakiś normalny) z bratem, z ludźmi którzy jeżdżą(forum? jakieś artykuły?).

Zabierz ją na spacer w miejsca, w których będziecie jeździć- niech sama przemyśli jaka maszyna by się tu nadawała. Niech sie tam przejedzie np. na Twoim mtb i jakimś innym rowerze(np. brata) i sama stwierdzi co wygodniejsze.

 

Wbrew opiniom niektórych:P kobietom zdarza się nieraz logicznie przekminić różne sprawy. A jak nadal się będzie upierać- kijem Wisły nie zawrócisz. Nieraz finansowa nauczka jest najskuteczniejsza(sama będzie płacić czy rodzice?). Tylko nie daj sobie potem wmówić, ze to Twoja wina, że tak wybrała bo jej nie przekonałeś :D

 

O, albo może do mnie na maila napisac to z nią spróbuję po babsku pogadać :)

Napisano
Oczywiście, Holendrzy i Duńczycy to od wielku lat banda zdeprawowanych hipsterów, którzy uwielbiają utrudniać sobie życie jeżdząc na kompletnie niepraktycznych rowerach i na dodatek promują tą szkodliwą modę na świecie.

 

Hehe wiedziałem, że tak będzie. :woot:

Troszkę czasu spędziłem w Holandii w Rotterdamie parę razy byłem też w Amsterdamie, a`pro pos Danii w Kopenhadze byłem jedynie przejazdem.

To na czym jeżdżą Holendrzy niewiele ma wspólnego z chorą modą jaka panuje u nas na tak zwane holendry. :teehee: i z czego to wynika.

Jak ktoś mówi o skąpstwie Szkotów to znaczy nie miał do czynienia z Holendrami :laugh:

Mam swoją teorię na temat masowego rowerowania w kraju polderów i wiatraków. W prostej linii wynika to właśnie z chronicznego skąpstwa :icon_mrgreen: by nie kupić biletu albo benzyny wolą tłuc się na rowerach. wbrew pozorom jeżdżą na bardzo prostych rowerach miejskich. wyposażonych przede wszystkim, proszę się nie śmiać, w DZWONEK. Rower może być bez błotników,oświetlenia, hamulców, przerzutki mogą nie działać ale dzwonek musi być. :033:

Teraz co u nas w Polszcze rozumiane jest pod pojęciem HOLENDRA . To ciężki około 20-kilowy grzmot o nadmiernie, szerokiej kierownicy osadzonej praktycznie na sterówce bez mostka, do tego kanapowe siodło. Prowadzi się to jak tankowiec manewrowość bardzo średnia. Do tego jeszcze panuje moda na brak w czymś takim przerzutek, choćby w piaście :teehee:

zdjecie,600,222347,20110929,holender-we-wzorki-marihuany-o-nazwiepopal.jpg

Ma to wyglądać mniej więcej tak :woot::whistling::ermm:

Może i ładne ale kompletnie niepraktyczne

natomiast sami Holendrzy jeżdżą na czymś zupełnie innym

parking-rowerow-amsterdam_219314.jpg

Owszem często zdarzają się takie KLOCE ale króluje utylitaryzm. Rower ma nie ubrudzić ubrania, ma nie utrudniać poruszania się :devil: mają piasty wielobiegowe, oświetlenie i oczywiście DZWONEK B)

W bardzo przemyślny sposób pozbywają się ZAJEŻDŻONYCH rowerów. Albo topią w kanałach albo zostawiaja w wyznaczonych miejscach a służby miejskie je zbieraja i do przetopu albo na bazary do Polski :P

 

Jeszcze jedno temat powinien brzmieć

[rower] Holender do lansu... :laugh:

Napisano

Oczywiście, Holendrzy i Duńczycy to od wielku lat banda zdeprawowanych hipsterów, którzy uwielbiają utrudniać sobie życie jeżdząc na kompletnie niepraktycznych rowerach i na dodatek promują tą szkodliwą modę na świecie.

Ludzie, spróbujcie sobie zdać sprawę, że ludzie od ponad stu lat używają rowerów, do czasu wynalezienia MTB większość rowerów to było coś w typie holendra (ukraina itp) i te rowery dawały radę na drogach brukowanych, leśnych drogach i innych wybojach.

Oczywiście, Holendrzy i Duńczycy jeżdżą tymi rowerami "do lasu".

Parafrazując twoje słowa: człowieku, zastanów się co piszesz.

W przeciwieństwie do naszego kraju ludzie korzystający z roweru jako z czegoś więcej niż Środka Miejskiego Transportu posiada więcej niż jeden rower, do różnych zastosowań.

I co niby znaczy dawać radę? Dawać radę to można też rowerem zjazdowym na trzycalowych oponach na wycieczce z funflami po asfalcie. Też się da. I pewnie ktoś o skłonnościach masochistycznych będzie miał z tego jakąś przyjemność. Wątpliwą ale jednak.

Najlepiej napisz że holender to rower absolutnie do wszystkiego.

Napisano

Ale w Polsce nie opłaca się kupować dobrego, drogiego roweru miejskiego bo szybko może zmienić właściciela. Moja ciotka kupiła sobie super rower miejski, z lekką aluminiową ramą, parę przerzutek i może pół roku się nim cieszyła. Druga ciotka kupiła taki rower to jeździ nim tylko w odwiedziny gdzie wie, że może bezpiecznie go zostawić albo na cmentarz, a na zakupy na targ i tak jeździ starym składakiem. Więc po co mi taki rower. Ja na swoim holendrze jeżdżę po całym mieście, zostawiam go byle gdzie i się nie martwię, że ktoś go podprowadzi (a choćby nawet to go tanio kupiłem, nie będzie aż tak szkoda). Nie kupowałem go dla lansu tylko wybierałem taki, który najgorzej wyglądał. Fakt jest ciężki, ale moje miasto jest w miarę płaskie więc trzy przerzutki w zupełności wystarczają, a kierownica jaskółka i wyprostowana sylwetka pozwala łatwo się rozglądać. Ale jest to rower typowo do miasta, a nie na leśne drogi. Byłem nim raz w lesie i wystarczy:) do lasu to jednak wole jeździć na moim mtb.

Napisano
I co niby znaczy dawać radę?

To znaczy, że zanim wynaleziono MTB ludzie jeździli "normalnymi" rowerami, czyli ciężkimi, stalowymi krowami. Po drogach nierównych, brukowanych. I jakoś żyli, rowery też. Jak nie wierzycie, to pojedźcie na wieś i popytajcie co starszych gospodarzy.

I owszem zgadza się - technika poszła do przodu, nie ma powodu jeździć dzisiaj rowerami z lat 50-tych.

Ale to nie znaczy, że się nie da, albo że te rowery rozlecą się natychmiast po zjechaniu z asfaltu.

I tak, tez byłem w Holandii i widziałem czym ludzie tam jeżdzą.

Na wsi głównie nowymi, pięknymi rowerami z przerzutkami, na aluramie itp.

W mieście głównie gratami - bo rowery często zmieniają właściciela, a mieszkania są za małe, żeby trzymać tam rower.

 

Z holendra przeszła na DH...

To może krakowskim targiem jakiś cross albo trekking? Znane firmy mają bardzo ładne damskie kolekcje tego typu rowerów. I ładnie toto wygląda, i z górki się dziewczyna nie zabije.

A DH wybić z głowy łatwo - niech pożyczy rower i stanie nad jakąś kozacką górką.

Napisano

Tak i to, że ludzie kiedyś jeździli stalowymi bezprzerzutkowymi rowerami jest niby argumentem, że teraz też tak można jeździć?Niby można, tylko na kiego sobie utrudniać, gdy możemy sobie ułatwić? Czy to, że kiedyś mieszkaliśmy w jaskiniach oznacza, że teraz też mamy tak mieszkać........ . Holender jest dobry do miasta, mtb jest dobry w teren. Dziewczyna zamierza jeździć w terenie, więc wybór jest oczywisty

Napisano

iza121 Twój głos jest głosem rozsądku.

Rowery miejskie najlepiej spisują się w.... mieście. Holender to też specyficzny rower miejski. :sorcerer:

Rowery MTB tak zwane górale- tak modne dobrze sprawują się w....górach. :w00t: szczerze w mieście sprawują się, tak sobie. Wcale nie są mega uniwersalne. Szerokie gumy dobre są ... na piach albo do jazdy po kamieniach. w mieście nie do końca się sprawdzają.

Może złoty środek, rower crosowy. Na węższych gumach. Dobrze się nim jeździ po leśnych ścieżkach jak i po miejskich drogach.

Jedna rzecz taki rower nie wygląda. :teehee:

Napisano
Dziewczyna zamierza jeździć w terenie, więc wybór jest oczywisty

 

Kiedy moda zaczyna dochodzić do głosu oczywistość nie jest taka oczywista. Na tej samej zasadzie ludzie kupują MTB do poruszania się po mieście. Jest równie wygodny do miejskiej jazdy jak holender po lesie.

 

PS. Przez jazdę miejską rozumiem spokojną (nie koniecznie spacerową) jazdę, bez żadnych agresywnych manewrów, hopek itp.

Napisano

A propos starych rowerów - nigdy nie widziałem gospodarza (czy nawet jakiegoś "parobka") zasuwającego przez las na, nomen omen, "Ukrainie". Za to prowadzącego grzecznie swój parowóz leśnym duktem z wiaderkiem grzybów na ramie jak najbardziej :teehee:. Powiem tak - mam MTB którym dojeżdżam do pracy przez miasto (Poznań). Mam do pokonania po drodze parę dużych podjazdów. Absolutnie nie wyobrażam sobie codziennego wjeżdżania na stok Cytadeli na kowadle pokroju holendra. Adammat - najlepiej zrobiłbyś zapodając przyjaciółce taki rower (np. wypożyczony) i niech piłuje pod górę. Szybko przekona się do trekkingów.

 

A sama "Ukraina" jest fajna, jazda starym gratem wyciągnietym z dziadkowej szopy, gdzie podczas zjazdu z górki spadł łańcuch, a koła wpadły w rezonans poprzeczny, dostarczyła mi niezapomnianych wrażeń :sick: . I mimo że czas odcisnął na niej swoje piętno, poczciwa staruszka jest nie do zajechania.

Napisano

A sama "Ukraina" jest fajna, jazda starym gratem wyciągnietym z dziadkowej szopy, gdzie podczas zjazdu z górki spadł łańcuch, a koła wpadły w rezonans poprzeczny, dostarczyła mi niezapomnianych wrażeń :sick: . I mimo że czas odcisnął na niej swoje piętno, poczciwa staruszka jest nie do zajechania.

 

Tak... To prawda... Kiedyś, dawno temu, z kuzynem dorwaliśmy składaka... Mieliśmy już górale z komunii, ale tego co robiliśmy ze składakiem nie zrobiliśmy z tymi nowiutkimi rowerami bo nam szkoda było... No, a nawet głupie wyścigi na składakach sprawiały większą frajdę niż na nowym góralu... Tam nie było przerzutek, które dobierałeś do swojej siły itd. Po prostu co wycisnąłeś to Twoje! Piękne czasy były... No, a nawet ten mój komunijny kross po jakimś czasie zaczął być podatny na "urazy". Rodzice na moje 18 urodziny zakupili mi nowiutkiego Treka, wracam do domu po pierwszej jeździe, Mama siedzi w salonie i z zaciekawieniem pyta się jak mi się podoba nowa zabawka, a ja na to ze smutkiem w głosie: "Wiesz, Mamo: ten rower jakiś taki nijkaki...", Mama nieco posmutniała, że prezent nie przypadł mi do gustu, więc pyta się co jest nie tak, a ja na to "No bo nic nie stuka, nic nie puka, przerzutki wskakują od razu, jadę po lesie to mam amortyzator..."

 

Parafrazując zespół T.Love, który o Stadionie Narodowym śpiewa

 

"Dziś stadion stoi nowy i całkiem fajnie jest,

Lecz szkoda tamtej klimy i szkoda tamtych łez"

 

można zanucić

 

"Dziś Treka mam fajnego i całkiem fajnie jest,

Lecz szkoda tamtej klimy i szkoda tamtych łez

Napisano

Jak to jest Adam?

Dziewczyna chce się ubierać w lajkrę i ścigać z Tobą po lesie? Czy jej marzą się romantyczne wycieczki rowerowe to pobliskiego lasku, nad jeziorko w lesie a Ty chcesz ją namówić do scigania.

Mało dziewczyn znam, które lubią szybką i agresywną jazdę rowerem (szczerze, to żadnej takiej nie znam). Takich, które wolą romantyczne przejażdżki znam sporo.

Coś mam wrażenie, że w tym konflikcie wcale nie rower chodzi :-)

 

Wątek miał byś o tym jak przekonać dziewczynę do kupna czegoś czego nie chce, a przekształcił się w wątek typu "górale kontra mieszczuchy". Przy okazji kilka ciekowostek można tu znaleźć. To moje ulubione:

- rower miejski nie nadaje się do miasta bo trudno na nim utrzymać równowagę, i ma za mały promień skrętu na wyznaczane od ekierki miejskie ścieżki rowerowe...

- przed wyjadem miejskim rowerem do lasu trzeba rezerwować łóżko w szpitalu

 

Jeszcze chyba należałoby sprecyzować, co to jest "Holender", bo to co w Polsce sprzedaje się pod tą nazwą, ma z Holandią tyle wspólnego, co "Holenderskie Kakao". Znaczy prosto z Chin do Polski prze holenderski port w Rotterdamie przejechało.

 

Pozdrawiam z Holandii.

Napisano

Jak to jest Adam?

Dziewczyna chce się ubierać w lajkrę i ścigać z Tobą po lesie? Czy jej marzą się romantyczne wycieczki rowerowe to pobliskiego lasku, nad jeziorko w lesie a Ty chcesz ją namówić do scigania.

Mało dziewczyn znam, które lubią szybką i agresywną jazdę rowerem (szczerze, to żadnej takiej nie znam). Takich, które wolą romantyczne przejażdżki znam sporo.

Coś mam wrażenie, że w tym konflikcie wcale nie rower chodzi :-)

Hmm... Jeśli chodzi o wspólne jazdy to ja nie będę brał w tym udziału. Ona tylko studiuje w moim mieście (w dodatku kończymy studia w czerwcu i nasze drogi się rozejdą). Pochodzi ze wsi i u siebie dobrego sklepu rowerowego może ze świecą szukać. Rowerem zamierza głównie jeździć po "swoich rewirach", więc odpada.

A jeśli chodzi o drugie dno, o którym mówisz to... Ja kiedyś coś czułem, owszem, ale nie wyszło, a na dzień dzisiejszy nie chcę "czegoś więcej". To po prostu przyjacielska przysługa. Ja coś tam o rowerach wiem, a temat założyłem bo myślę sobie: może się mylę, więc zapytam mądrzejszych od siebie:).

  • Mod Team
Napisano
Mało dziewczyn znam, które lubią szybką i agresywną jazdę rowerem (szczerze, to żadnej takiej nie znam). Takich, które wolą romantyczne przejażdżki znam sporo.

Burak, jak nie znasz to żaden problem- przedstawiam taką co i romantycznie i mniej romantycznie lubi na rowerze. Antka, moja cudowna małżonka :)

 

16.podjazdy%2520podjazdy%2520podjazdy.JPG

P1190246.JPG

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...