Skocz do zawartości
  • 0

[Rower] Romet Kowalewo "BeeProject"


Pavlito

Pytanie

Witam Wszystkich serdecznie- pierwszy post naturalnie.

 

Słowem wstępu

W świetle "dzisiejszych" rowerów, mój wypadnie nieco blado ale co tam. Wszędzie przedstawiane są super-hiper-turbo jednoślady, ja tymczasem mam w zanadrzu- co by nie skłamać- lekkiego klasyka, za którego postanowiłem się zabrać po dość długim niedbaniu. Wiadomo, benzyna drożeje jak szalona, ładna pogoda zaczyna się pokazywać za oknem, a więc auto odchodzi w odstawkę, a tym samym ma człowiek dodatkową motywację :)

 

Historia nie jest jakaś fascynująca: zakupił go w drugiej połowie lat '90 dziadek, który z powodu wieku postanowił opuścić świat. Rower stał, stał, aż w końcu go przygarnąłem. Nie powiem, jeździłem nim, mimo, iż praca samego pojazdu pozostawiała wiele do życzenia. Wszystko zaczynało powoli odmawiać posłuszeństwa, to hamulce, to przerzutki... Zatem zakupiłem wieszak do garażu i powiesiłem go. W tym czasie nabył człowiek auto i dwukołowiec odszedł w zapomnienie. Kilka lat później, tj. teraz, z wyżej wymienionych powodów pomyślałem "czas zabrać się za rower", a jak pomyślałem, tak też zrobiłem.

 

Naturalnie musiałem uchwycić sam moment "ostatniego przemarszu" Kowalewa, czyli jak wyglądał przed całą "zabawą", a co może niektórych młodszych rowerzystów zaskoczyć, raz, żeby mieć dla potomnych, dwa aby mieć punkt odniesienia, i trzy- mam z nim kilka miłych wspomnień ;)

OvXdl.jpg

 

Do rzeczy

Ok, dość tego wstępu, pora przejść do rzeczy. Niedawno zabrałem się za te niefortunne przerzutki. W dzisiejszej dobie internetu znaleźć solucję nie jest trudno, a dawniej problem przerastał moją wiedzę na temat czysto techniczny jeżeli chodzi o rowery. Przerzutki działały jak chciały, zdarzało się, że przeskakiwały mimo braku ingerencji ze strony manetek. Dodatkowo łańcuch spadał, czy to na najwyższej, czy najniższej. Małe oględziny- zapomniałem wspomnieć, że jestem maniakiem i mogę w garażu spędzić cały weekend nie wychodząc z niego- i werdykt był krótki: linka od tylniej przerzutki była luźna jak guma w starych majtkach. Krótka chwila, naciągnięcie jej i nareszcie działa "jak natura chciała", chociaż jeszcze potrzebne są lekkie poprawki- przy schodzeniu z 4 na 3 potrafi się wypiąć na mnie, ale podejrzewam, że to kwestia regulacji, która została wstępnie przeprowadzona ażeby łańcuch wreszcie nie spadał. Ciężko w to uwierzyć, przez taki mały pikuś nie mogłem cieszyć się z jazdy na rowerze, teraz wydaje mi się do śmieszne.

 

Stare błotniki, które z rdzą dobrze się zakumplowały, musiały zostać usunięte. Raz, że nieestetycznie to wgylądało, dwa, że miały defekty upływających lat. Zakupiłem plastikowe polskiej firmy Simpla. Raz, były niedrogie, a dwa nie lubię mieć mokrych majtek w tym przypadku ;) W międzyczasie wziąłem się również za czyszczenie.

 

Jak widać wyżej, rower był cały w smarach, kurzu, piachu i bóg jeden wie co tam się jeszcze znalazło. Pojawiło się troszkę rdzy na widelcach tylnich i przednich, ale to akurat mały problem- wkrótce chcę maznąć lekko sprejem czarnym (aby zachować kolorystykę, bo ta jest dla mnie bardzo ważna, chcę aby jak najwięcej było oryginalnego lakieru). Stare opony, a były dwie różne odeszły w niepamięć i zastąpiły je o mało mówiącej nazwie firmy GRL Adventure- ok, nie mam pytań. Grunt, że bieżnik wyglądał dobrze, a jak się później okazało, dobrze się na nich jeździ. Koszt, też nie był duży, bo tylko 28 zł za sztukę:

LO8oZ.jpg

 

Efekt był widoczny natychmiastowo gołym okiem:

tzHoR.jpg

 

Czy prezentuje się lepiej? Moim zdaniem tak, chociaż pozostawiam ocenę każdemu z Was.

 

 

No dobrze, powrócę jeszcze do przerzutek. Z dwóch małych zębatek- nie mam pojęcia jak się fachowo nazywa ta część przerzutki- wystawały jakieś sznurki, kawałki starej trawy... jednym słowem cuda- wianki. Jestem niestety idealistą, więc jak się biorę za coś, to chcę aby było wszystko zrobione na tip top. Jak widać wyżej, cała konstrukcja jest niemal czarna... a raczej była. Kilkanaście lat musiało minąć, by ukazał się prawdziwy kolor przerzutek Shimano (oczywiście), które rozkręciłem na częśći pierwsze i wyczyściłem na tyle, na ile mogłem (i już nic z nich nie wystaje, okazało się, że wkręciła się jakaś dratwa, i inne dziwactwa, które były na drodze):

VxchQ.jpg

 

 

Błotnik tylny zamontowałem jak "bóg przykazał", aby było bardziej estetycznie i mniej krzykliwie, wyleciały także pomarańczowe odblaski z kół, które o dziwo nie były scentrowane:

3Gc1w.jpg

 

 

Dalsze plany

I tak, to by było na tyle tytułem wstępu. Przechodzę teraz do tego, co mam jeszcze w planach. Kierownica pozostawia wiele do życzenia:

U3aKn.jpg

 

 

Myślałem o zakupie nowej, jednak z drugiej strony, pozostanie mi trochę spreju i nie wiem czy nie lepiej zakolegować ją z papierem ściernym i pomalować na czarno. Zaoszczędzi się trochę pieniędzy i będzie można wydać je na coś innego.

 

Chwyty

Z racji nazwy, którą ochrzciłem projekt, czyli "Bee" (z angielskiego pszczoła) interesują mnie części, które miałyby kolor czerni i żółci (sam rower jest czarny i ma zółtawe kropki). Chwyty, które mnie zainteresowały, to Kellys Exbone 2Density. Nie znalazłem innych ciekawych we wspomnianej kolorystyce. Sam mam świadomość, że jest przepaść pomiędzy Rometem, a Kellys. Tak jakby do malucha doklejać znaczek Ferrari, ale z drugiej strony, stare "gumy" kleją już się do rąk i pozostawiają spore ślady na dłoniach, zatem wymiana jest nieunikniona. Co o tym sądzicie?

 

Manetki

Jak widać wyżej na zdjęciu, nie obędzie się bez wymiany manetek. Skoro kierownica ma wyglądać tak, jak powinna, to stare muszą opuścić swoje miejsce. Myślałem o Shimano TX-30 3x6. Wydatek niewielki, a znacznie estetyka całego roweru by się poprawiła, jednocześnie zachowując mało krzykliwy charakter. Chyba, że możecie zaoferować coś innego, to czekam na propozycję.

 

Hamulce

Na chwilę obecną są fabryczne, starszej generacji, po wymianie klocków i małej regulacji rower reaguje momentalnie. Myślę o Shimano V-Brake Altus, chociaż ta kwestia pozostaje otwarta.

 

Siodełko

Nie będę ukrywał, że po zrobieniu kilku kilometrów tyłek strasznie boli od tego starego. W oko wpadło mi... Kellys (wiem, znowu) KLS Driveline Green. I tak jak wyżej, jeżeli możecie zaproponować jakąś ciekawą alternatywę, to byłbym rad.

 

Pedały

Tutaj kwestia jest stosunkowo krótka. Stare plastikowe nadają się jak najszybciej do wymiany, w ich miejsce (prawdopodobnie) zagoszczą De-One PD-DE006

 

Wolnobieg

Tutaj pozostało mi ściągnięcie starego i wyczyszczenie. Działa póki co i nie widzę powodu do zmiany. Fundusze kiedyś także się kończą, więc pozostaje na chwilę obecną fabryczny. Przednie przerzutki także pójdą do renowacji w zaciszu domowym. Z czasem może się to zmieni.

 

Piasty

To, czego najbardziej nie lubię, to starych, pordzewiałych śrub. Piasty same w sobie są dobre, natomiast przewiduję zakup zacisków dostosowanych do dzisiejszych standardów.

 

Co mnie męczy aktualnie?

Tylne koło, a mianowicie fakt, żee albo słabo je przykręcam albo tylny widelec jest skrzywiony (chociaż sprawdzałem i nie wydaje się to prawdopodobne). O co chodzi? Podczas próbnej jazdy, po zrobieniu ok. 3 km i przejechaniu kilku "ścieżek rowerowych" zakończonych krawężnikami, koło przesunęło się w prawo, a przez co strasznie tarło. Dobrze, że mam przy sobie zestaw oldschool'owych kluczy, to jakoś na szybko odkręciłem śruby i na oko nastawiłem. Sens w tym, że wracałem pedałując "na stojaka" aby nie obciążać tyłu. Dziwne, zwłaszcza, że przed ściągnięciem kół w celu wymiany opon wszystko było ok. Zatem to nie jest krzywizna widelca?

 

Jeżeli przebrnęliście przez ową lekturę, to moje gratulacje. Sam nie wiedziałem, że aż tyle tego będzie, a tym samym za konkrety przepraszam. Mam nadzieję, że będę mógł liczyć na Wasze wsparcie oraz opinie, za które będę niezmiernie wdzięczny.

 

Krótko kończąc:

Wielu może się zastanawiać: "Dlaczego nie kupisz nowego roweru?". No właśnie, tutaj jest mały problem. Tak jak wspomniałem, wiąże mnie z tym jednośladem trochę więcej niż kilkanaście godzin spędzonych przy jego remoncie oraz jeździe. Ma wartość sentymentalną, a ja jako osoba, która lubi sobie w wolnych chwilach podłubać ( ;) ) nie mogę pozwolić sobie na oddanie go komuś lub co gorsza na jego porzucenie przy śmietniku. Trzecia sprawa- sam sprzęt nie ma 5, czy 6 lat. To coś więcej niż kawałek stali, aluminium, gumy i plastiku wg. mojej opinii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 odpowiedzi na to pytanie

Rekomendowane odpowiedzi

hm szczerz powiem że on jako zabytek pełen sentymentu widzi mi się bardziej jak w pierwszym zdjęciu, stare zaokrąglane długie błotniki, bagażnik,światełka na dynamo, po prostu rower typu trekking :thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję serdecznie za opinię. Nie zrozumiałeś mnie troszkę- z sentymentu nie mam serca aby pozbyć się tego roweru, oraz podejmuję się nie renowacji, lecz złożenia sprzętu, który teraz będzie mi służył. Decyzja była krótka: rama ma zostać oryginalna. Zdaję sobię sprawę, że dla niektórych może to być agro tuning golfa trzeciej generacji, jednak to jest rower- starych, dobrych części nie wyrzucam, więc zawsze mogę złożyć wszystko ponownie :thumbsup: Plan jest taki, że mam nadzieję pojeździć nim ten sezon- jeżdżę głównie po mieście, chociaż na nowo odzywa się pasja zdobywania lasów- a co pozowli mi zaoszczędzić trochę pieniędzy- których na chwilę obecną brakuje- aby na następny sezon zakupić sobie jakąś ramę lub cały pojazd ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

każdy jeździ na tym na co go stać - taka jest moja opinia, sam mam rower poskładany z przypadkowych części, ważne że jeździ :) życzę powodzenia i jak najmniej awaryjnych przygód. :thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sztuka dla sztuki ... jedyne uzasadnienie to sentyment ...

Swojego Gianta też modernizowałem z sentymentu ... mój pierwszy rower z prawdziwego zdarzenia ... więc w jakimś tam sensie cie rozumie :)

Ale mimo wszystko Giant to Giant i aktualnie robi za swietną zimówke i dojazdowke do pracy :)

Mam swiadomośc że w Gianta zainwestowałem zbyt wiele kasy ... ale jak teraz wymienie rame i amor to rowerek jak ta lala.

Z perspektywy czasu moge ci powiedzieć jak inwestujesz w ta ramę to inwestuj z grubej rury tak aby w razie czego po zmainie ramy i przełożeniu części wyszedł fajny rowerek ... albo jedź całkowicie ekonomicznie zeby nie było żal wydanej kasy .

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

każdy jeździ na tym na co go stać - taka jest moja opinia, sam mam rower poskładany z przypadkowych części, ważne że jeździ :) życzę powodzenia i jak najmniej awaryjnych przygód. :thumbsup:

 

Dokładnie, jestem tego samego zdania. Na chwilę obecną liczą się dwa kółka, powrót kondycji oraz radość z jazdy napędzanej własnymi mięśniami ;)

 

Sztuka dla sztuki ... jedyne uzasadnienie to sentyment ...

Swojego Gianta też modernizowałem z sentymentu ... mój pierwszy rower z prawdziwego zdarzenia ... więc w jakimś tam sensie cie rozumie :)

Ale mimo wszystko Giant to Giant i aktualnie robi za swietną zimówke i dojazdowke do pracy :)

Mam swiadomośc że w Gianta zainwestowałem zbyt wiele kasy ... ale jak teraz wymienie rame i amor to rowerek jak ta lala.

Z perspektywy czasu moge ci powiedzieć jak inwestujesz w ta ramę to inwestuj z grubej rury tak aby w razie czego po zmainie ramy i przełożeniu części wyszedł fajny rowerek ... albo jedź całkowicie ekonomicznie zeby nie było żal wydanej kasy .

 

Pozdro

 

Lecę po najniższej linii oporu, tj. jak najmniejszym wkładem finansowym mieć jednoślad zdolny do jazdy. Części, które wymieniłem nie kosztują fortunę. Fakt, wyjdzie mi ok. 200 zł, mógłbym poczekać, dorzucić kolejne 200 i może jakąś używaną ramę by się znalazło. No właśnie, na samej ramie nie pojeżdżę, a z drugiej strony nie ma co w starą pakować "lepszego" sprzętu, ponieważ nie udźwignie go ona. Mimo wszystko cieszę się, że są jeszcze użytkownicy, którzy rozumieją to co robię, czego się podjąłem. Niesamowicie to podbudowuje człowieka i motywuje do dalszej pracy :)

 

Pozdrawiam i również życzę Wam wielu kilometrów bezproblemowej jazdy :thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, jestem tego samego zdania. Na chwilę obecną liczą się dwa kółka, powrót kondycji oraz radość z jazdy napędzanej własnymi mięśniami ;)

 

 

 

Lecę po najniższej linii oporu, tj. jak najmniejszym wkładem finansowym mieć jednoślad zdolny do jazdy. Części, które wymieniłem nie kosztują fortunę. Fakt, wyjdzie mi ok. 200 zł, mógłbym poczekać, dorzucić kolejne 200 i może jakąś używaną ramę by się znalazło. No właśnie, na samej ramie nie pojeżdżę, a z drugiej strony nie ma co w starą pakować "lepszego" sprzętu, ponieważ nie udźwignie go ona. Mimo wszystko cieszę się, że są jeszcze użytkownicy, którzy rozumieją to co robię, czego się podjąłem. Niesamowicie to podbudowuje człowieka i motywuje do dalszej pracy :)

 

Pozdrawiam i również życzę Wam wielu kilometrów bezproblemowej jazdy :thumbsup:

 

Też uważam, że lepiej jeździć tym na co człowieka stać niż kupować lub w inny sposób nabyć rower.

Sam zjeździłęm nie jeden rower i dopiero teraz skłądam coś lepszego ale uzywanego bo i mnie nie stać na wydatek kilku tyś na rower.

Ważne aby czerpać przyjemność z jazdy własnym, włąsnoręcznie przygotowanym do jazdy rowerze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...