Skocz do zawartości

[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała


Rekomendowane odpowiedzi

Teraz, BPatryS napisał:

@wkg Niestety baseny mnie zamknęli, na szczęście i tak pływam jak jest sposobność na otwartych wodach. Druga sprawa że uwielbiam się kąpać/ myć w lodowatej wodzie coś jak morsowanie. Miałem też różnorakie diety i żadna się nie spisywała(najgorsza to dukana), więc uznałem że nie dieta a inny tryb życia mnie uratuje.

Co do żywienia jestem dość dziwnym przypadkiem bo nie lubię jeść 5-7 czy 9 posiłków w dzień max do 2-3 razy w dzień. A praca zmianowa na 4 zmiany to czasem lepszy plan bo zawsze mam pomysł jak wykorzystać czas. Przed pracą już nie jeżdżę dużych dystansów tym bardziej na redukcji kalorii- źle się to dla mnie kończyło, albo mdlałem w pracy albo po niej..

To jak twój bilans wyglądał? Deficyt jeszcze bezpieczny, ale już spory do 500 kcal raczej omdleń nie wywołuje.

Teraz, wkg napisał:

No niemożliwe :) Przyjmij 0,7 wieczorem i rano się zważ :D 

Tak rozumując tuczył by nas termofor :)

100g - 220 kcal,  ale samo 0,7 się nie przyjmie,  dodatkowo zagrycha... tudzież popitka itd  :devil:.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zigfir Moja była Pani "Dietetyczka" z NaturHouse wystawiła mi że maksymalna ilość kalorii wg. dni miała wynosić 1500 kalorii potem 1700 kalorii, po 2 omdleniach w pracy(ciężkie warunki ,mikroklimat-czyt. Kopalnia) Dałem sobie spokój z takim specjalistą. Później poszły w ruch inni specjaliści wg. krwii, cholesterolu i też nie było wcale lepiej. Ostatnia dieta białkowa miałem na poziomie 2200-2500 kalorii. Czułem się lepiej ale spadki były nie zauważalne, za to puchły(rosły) mi nogi. Nie robię dużo km na rowerze, od 2015 r w sumie przejechałem 14,885 km. Z roku na rok staram się stopniowo podnosić poprzeczkę w km/radości i zdobywaniu gmin czy zdjęć dla dziecka i żony jakie ciekawe tereny są i miejsca w które warto pojechać tym bardziej w tych stukniętych czasach.

Mogę spokojnie przyznać że wcześniej do pracy w najgorszym momencie miałem dziennie ok. 60 km, obecnie mam 10 km ;) Ale lubię sobie pokręcić po pracy dla relaksu i ogółem gdzieś się wybrać. 

Tak obecnie wyglądam, widać że boczki się wylewają dobrze że strój podtrzymuje :)

PatryS.jpg

Edytowane przez BPatryS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1500 kcal dziennie dla dorosłego chłopa pracującego fizycznie i uprawiającego sport? Przecież Ty ją do sądu powinieneś pozwać...chciała Cię wykończyć. Może to siostra jakiejś Twojej zawistnej byłej? :P

Mi dietetyk na redukcji ustalił dietę 2500 kcal - przy pracy za biurkiem i regularnych treningach. W ciągu 3 miesięcy schudłem w ten sposób 12 kg.
Oczywiście ważne jest to, co się je. :)

Edytowane przez TheJW
  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Zigfir napisał:

100g - 220 kcal,  ale samo 0,7 się nie przyjmie,  dodatkowo zagrycha... tudzież popitka itd  :devil:.

Pij swojskie, gowa nie boli i przepijac nie potrzeba :D

A serio - bo widzę, że się znasz :D  - wódka tuczy ? Wiąże wodę ale że tuczy ? Idzie w ciepło i tyle. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Zigfir napisał:

Do prowadzenia bilansu używam aplikacji

fitatu.  Ma sporo wpisanych produktów co moncno ułatwia temat

 

16 minut temu, BPatryS napisał:

. A jak wiadomo że boli to się odechciewa

Sorry nie ma ze boli... Jak przełamiesz tą barierę to bedzie progres.  Jazda na rowerze boli boleć będzie. Oczywiście ważny jest tu zdrowy rozsądek bo nie chodzi o zarżnięcie się i zrobienie sobie krzywdy. Ale niestety o będzie boleć. Ma boleć. Progres boli i jak ktoś Ci mówi inaczej KŁAMIE. Albo polubisz ten ból albo polegniesz.  

Wiesz ile razy byłem poobdzierany do krwi? Ile razy dziewczyny się kleiły plastrami, żeby pojechać na rower, bo pachwiny miały do mięsa wydarte?
Albo masz cel i dążysz albo sie ze sobą certolisz.  
Nie zrób sobie krzywdy ale obtarcia się zakleja kupuje lepsze gacie i dalej jazda..... Jest za ciężko? Zwolnij i Jedź, Ale nie rób sobie przerwy kilkudniowej, bo piecze!!!!   Tak nigdy nie osiągniesz celu a czas ucieka. Zawał  cukrzyca i inne koronawirusy za rogiem czekają, żeby Cię dopaść ...

Może rozważ sensownego trenera?  Kogoś takiego kto każe Ci podpisać kontrakt i będzie czuwał, żebyś nie zrobił sobie krzywdy, ale i będzie Cię mocno w zad kopał jak będziesz sie nad sobą użalał.

20 minut temu, BPatryS napisał:

suplementy mam zamiar nadrabiać przez pigułki lub roślinność.

Sorry ale to głupie do szpiku podejście. Suple są po to żeby dostarczać to czego nie jesteś w stanie dostarczać normalnie w zbilansowanej diecie.
Np jak ja z białkiem jak ćwiczyłem siłowo. Ilość białek potrzebnych była taka, że po prostu musiałbym żreć kilogramami wołowinę.  Tu izolat ma sens. Tak samo ja po treningu dla ochrony\budowy mięśni  jest łatwy.  Ale nie jako zamiennik a uzupełnienie.

26 minut temu, BPatryS napisał:

Myślę też że mogę spalić wszystkie mięśnie wraz z tłuszczem i tak kiedyś po jeździe mięśnie wrócą do siebie(

BZDURA... Potem będziesz musiał robić masę i ciężko ćwiczyć, żeby je odbudować.  A metabolizm będzie świrował przez ich brak.  Najdurniejsze co możesz zrobić to uwierzyć ze ochrona i budowa mięśni to coś na później. Może nie w tym momencie, ale stosunkowo szybko musisz o to zadbać, bo zrobisz sobie krzywdę  nie utrzymasz potem masy. A im mniej mięśni tym łatwiej tyć a trudniej chudnąć.

19 minut temu, BPatryS napisał:

, zrezygnować do ilości minimalnych i może kiedyś jakimś tam wegetarianinem mogę spróbować zostać,

Schudnij doprowadź organizm do ładu, a potem kombinuj.  Szarpiesz się zamiast być konsekwentnym

59 minut temu, safian napisał:

I problemem nie jest wcale głód fizyczny.

Oczywiście, że psychiczny. Uzależnienie od żarcia. Ale głód fizyczny to pikuś i działa to i w narkotykach i w żarciu. A psychiczny jest tak silny ze ludzie seryjnie ładują sie w nałóg.

Godzinę temu, safian napisał:

Ok, czyli ktoś z otyłością, kto nie jeździ na rowerze jest skazany na brak możliwości schudnięcia? Albo musi spacerować przez 5 godzin dziennie?

Przeinaczasz i próbujesz tworzyć jakieś absurdy. Rozmawiamy o rowerze więc piszę jak jest. 10kkm to ~27km Dziennie, Czyli spokojnym tempem ~półtorej godziny.   Trochę większym około godziny.  A godzina ruchu to minimum, żeby organizm zaczął spalać tłuszcz. I po prostu nie ma tu drogi na skróty. Nie na takim etapie i jeśli chce mieć efekt w przewidywalnym terminie.  I stąd napisałem o 10kkm   To trochę ponad godzinę ruchu dziennie. żaden mecyje. A systematyczność jest tu niezbędna, bo w Polsce masz ~100 ładnych dni.  Z czego sporo w okresach kiedy jest zimno.
Jak jeździsz w każdą pogodę to problem znika, ale jak odpuszczasz to zaczyna sie coraz trudniej zebrać... A godzina dziennie co trzeci gdzień to niestety będzie mało szczególnie jeśli nie będzie to regularnie co trzeci...
A co do spacerów to myślę ze 2h dziennie to absolutnie minimum, żeby efekt był sensowny. Ale to dla kolegi może być zabójcze, bo stawy są przeciążone wagą i one mogą wyłączyć go z zabawy.

I sorry ale koledze trzeba wprost mówić, że będzie ciężko i będzie bolało, a nie że będzie dobrze. Nie będzie i jak to zaakceptuje to wygra. ba nawet polubi i będzie z bananem na ustach sie katował i śmiał z tego ze znowu do mięsa sobie dziurę w nogach wydarł... Ale to za jakiś czas.

56 minut temu, Malcerz napisał:

A jak ma się odkładać?

Przechodzi masę przemian...
Ten artykuł jest kuriozalny. I zupełnie abstrakcyjne doświadczenia bierze na dowód nieprawdziwej tezy.  Te doświadczenia były oparte o jakieś absurdalne założenia jeśli chodzi o dostarczane energię. W normalnych warunkach masz zupełnie inną sytuację.  Źle rozumiesz to co masz tam wyłożone. To jest "wyrwane z kontekstu".   Sorry, ale po przeczytaniu mam wrażenie, że po prostu przyjąłeś wygodną tezę, jaka płynie z tej wybiórczej analizy. 
I nie jest tak do końca z tymi kaloriami, że wystarczy ich deficyt. To tez nie akie prościutkie, choć co do zasady tak działa.
Kolega może mieć jakiś problem i właśnie dieta keto może być zbawienna. Albo wysokobiałkowa... Ale to zadanie dla lekarza i dietetyka.

16 minut temu, wkg napisał:

Bo to nie jedzenie : )

Ale chyba najlepsze paliwo, jakie zna swiat

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@safian Ok może i zabrakło efektywnie na końcu ale i tak przekaz jest prawdziwy.  Jak się kolega będzie ruszał 20 min to nie schudnie przed śmiercią, bo nie zdąży.  Ta godzina do półtorej ma swoje olbrzymie zalety  w postaci dużej efektywności, która będzie miała sens i niespalenia mięśni.   Potem musiałby zaczynać jeść, żeby dostarczać mięśniom paliwo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, wkg napisał:

Pij swojskie, gowa nie boli i przepijac nie potrzeba :D

A serio - bo widzę, że się znasz :D  - wódka tuczy ? Wiąże wodę ale że tuczy ? Idzie w ciepło i tyle. 

Powiedzmy, że mam jakieś doświadczenie praktyczne, poparte ogórkami i nadmorskim klimatem, ale bez przesady ;).  Ostatnio już raczej nie te ilości.
A tak na serio to faktycznie trochę się rozpędziłem, biorąc pod uwagę kalorie przyswajalne przez ludzki organizm.

 

49 minut temu, BPatryS napisał:

@Zigfir Moja była Pani "Dietetyczka" z NaturHouse wystawiła mi że maksymalna ilość kalorii wg. dni miała wynosić 1500 kalorii potem 1700 kalorii, po 2 omdleniach w pracy(ciężkie warunki ,mikroklimat-czyt. Kopalnia) Dałem sobie spokój z takim specjalistą. Później poszły w ruch inni specjaliści wg. krwii, cholesterolu i też nie było wcale lepiej. Ostatnia dieta białkowa miałem na poziomie 2200-2500 kalorii. Czułem się lepiej ale spadki były nie zauważalne, za to puchły(rosły) mi nogi. Nie robię dużo km na rowerze, od 2015 r w sumie przejechałem 14,885 km. Z roku na rok staram się stopniowo podnosić poprzeczkę w km/radości i zdobywaniu gmin czy zdjęć dla dziecka i żony jakie ciekawe tereny są i miejsca w które warto pojechać tym bardziej w tych stukniętych czasach.

Mogę spokojnie przyznać że wcześniej do pracy w najgorszym momencie miałem dziennie ok. 60 km, obecnie mam 10 km ;) Ale lubię sobie pokręcić po pracy dla relaksu i ogółem gdzieś się wybrać. 
 

Matko i córko. To Cie pani dietetyk chciała urządzić. 1700-1800 to ja pale jak mam lichy dzień w robocie za biurkiem. Absolutne minimum obijania to chyba 1600. Tu naprawdę przydaje się pulsometr mierzący kalorie na podstawie pulsu z całego dnia zamiast pani dietetyk. Ona coś tam sobie przyjmie na podstawie tabeli, ale dokładność tego będzie bardzo licha. U mnie siedzi polar cały czas na łapie. Też jest to jakieś przybliżenie, ale przynajmniej z grubsza dokładne jeśli się używa dokładnego pomiaru przy treningach.  Dzięki temu wiem, ile spaliłem i ile mogę zjeść w danym dniu. Jak się nie uda wpasować, to zawsze można, zmniejszyć lub uzupełnić w dniu następnym. Jak nie jutro to pojutrze byle bilans na 0 lub w stronę, w którą zamierzamy pójść.
Czasem trzeba wprowadzić u niektórych w tej metodzie drobne korekty ze względu na przemianę materii, ale to już samo wychodzi przy warzeniu w bardzo szybkim czasie.
 

59 minut temu, TheJW napisał:

Mi dietetyk na redukcji ustalił dietę 2500 kcal - przy pracy za biurkiem i regularnych treningach. W ciągu 3 miesięcy schudłem w ten sposób 12 kg.
Oczywiście ważne jest to, co się je. :)

Robotę też mam za biurkiem, ale trochę uzupełniam treningami i tak z dziennika licząc przy udziale zużycia tygodniowego, wychodzi mi, że trzymam się w granicach od 22000 do 27000, co daje średnio od 3140 do 3860 zużycia kcal dziennie.
Rekordowy przepał dnia to 7200 kcal. Aby było bardziej rowerowo :D to wynik wypadu na gravelku - 160 km samemu na w 05:35:17 ze średni a 28.8 km/h, z czego sam wyjazd to 4280 kcal, a reszta to dochodzenie organizmu do siebie.  Drugi w kolejności 7044 kcal, z czego w ciągu 06:44:25 poszło 5081 kcal, na wypadzik grupowy na dystansie 215.18 km ze średnią 33.6km/h.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej ułożyć sobie posiłki i wyliczyć ile się potrzebuje biorąc pod uwagę co się robi itd na podstawie tej strony:

https://potreningu.pl/kalkulatory

Tam jest wszystko w zależności od wieku, wagi, wzrostu i płci. Żadnej filozofii nie ma. Po kilku tygodniach będziesz po prostu pamiętał, że np. 50 g kaszy gryczanej i 200g piersi z kurczaka plus 10g oliwy to pi razy drzwi 500 kal. Tylko przykład. Niezbędna jest waga kuchenna i kilka pudełek plastykowych do żywności.

Co do ruchu to sam rower chyba nie jest dobrym pomysłem. No chyba, ze możesz sobie kupić rowerek do domu jak na siłce. Najlepiej połączyć i areoby w postaci chodzenia jak ktoś jest bardzo otyły i taki rower domowy oraz ćwiczenia siłowe. Jak kogoś stać to domowa bieżnia jest super bo można po prostu chodzić lekko pod górę. Siłowe to dwa hantle z regulacją od 4 do 22 kg i piłka 80 cm. Starczy. Z tym zestawem możesz sobie robić wszystko: klatkę, barki, nogi, biceps itd. Niestety to jest niezbędne dla faceta - ćwiczenia siłowe. W połączeniu z kardio. Deficyt z 500 kal i trzymanie się dziennej ilości kalorii z jak najbardziej czystych produktów. Z piekarnika, grilla elektrycznego, gotowane mięso/ryby, gotowane węglowodany kasze, ryże, ziemniaki, płatki owsiane, i surowe lub gotowane warzywa. Woda z cytrusami i podstawowe niesłodzone napoje jak herbata i kawa. Bez smażenia.

Tu jest coś takiego, ze jak ktoś zaczyna to może przez kilka tygodni się nic nie dziać bo organizm musi się przestawić z jedzenia dziadostwa z dużą podażą kalorii na np 2600 kal i czystych produktów. Po tym czasie rezultaty są bardzo szybkie. 3-4 kg tkanki tłuszczowej możesz gubić miesięcznie. Przez cztery miesiące to już 12-14 kg to już bardzo dużo. 

Przerabiałem to wiele razy na sobie. Powiedzmy od 90 w ciągu kilku miesięcy schodziłem do 76 kg przy wzroście 186 cm. Mięsnie brzucha były widoczne a jak się łapałem za pośladki to czułem twardy mięsień a nie kupę tłuszczu. Ale ja miałem taką możliwość, ze praktycznie cały wolny czas poświęcałem na to wszystko bez pracy zawodowej, żony, dzieci itd. Jak się to ma to jest gorzej bo trzeba sobie robić samemu posiłki. Nosić pudełka do roboty itd. Robienie jedzenia jak ktoś ma dwie prawe ręce to godzina dziennie na wszystko - nie więcej. Jak ktoś ma lewe to i pięć mu nie starczy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, marcusling napisał:

Deficyt z 500 kal i trzymanie się dziennej ilości kalorii z jak najbardziej czystych produktów.

Teraz, marcusling napisał:

Po tym czasie rezultaty są bardzo szybkie. 3-4 kg tkanki tłuszczowej możesz gubić miesięcznie

Jak z 3500kal tygodniowo chcesz zgubić 3-4kg miesięcznie?
7000kal to kilogram sadła. 

Co gorsza, jak zacznie to poleci głównie woda. To jest pierwszy największy najbardziej spektakularny spadek u osób otyłych. A potem już jest tylko trudniej, bo zaczyna się chudnięcie to prawdziwe.

Pierwsza sprawa czy @BPatryS sam sobie gotuje czy ktoś mu zrobił tą krzywdę.  Bo możliwe, że jak ktoś to trzeba ktosia wyeliminować z łańcucha dostaw sadła.  I wbrew pozorom to może być pierwsze i najważniejsze.
 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja robiłem sobie większe deficyty ale ja to robię od lat. Zawsze ćwiczyłem ale też mam okresy, ze sobie jem cztery razy więcej dzień w dzień niż potrzebuję przez kilka miesięcy. Jak 500 kal dziennie deficytu to 15000 tys kal miesięcznie - nie będzie 4 kg czystego tłuszczu - będzie 2 kg. Mniejsza o dokładne liczby bo trzeba samemu sobie to ułożyć, zacząć itd. Każdy inaczej reaguje na wysiłek, trzeba się przyzwyczaić itd.

Ja np nie traciłem wody tak jak osoby które jedzą dziadostwo. Bo ja zawsze jadłem czysto tylko kilka razy za dużo. Bo jak zjesz czyste ziemniaki z dużą ilością masła, dobrą wołowinę z 450 g na raz itd to i tak tyjesz ale nie zatrzymujesz wody jak ten co je jakieś e ileś tam w każdym produkcie plus te wszystkie tłuszcze utwardzone, i inne dziadostwa. 

Poza tym jak się obżerałem to zawsze piłem dużo wody z cytrusami bo ja po prostu lubię pić wodę. Wtedy organizm nie zatrzymuje żadnej wody bo jej i tak za dużo dostarczasz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, marcusling napisał:

Bo jak zjesz czyste ziemniaki z dużą ilości

I tak  i nie to ma więcej składowych
 

 

Teraz, marcusling napisał:

Poza tym jak się obżerałem to zawsze piłem dużo wody z cytrusami bo ja po prostu lubię pić wodę.

I tu należy upatrywać mniejszej utraty wody. Po prostu miałeś niezaburzoną gospodarkę wodną. Niestety i tak na początku przemian "suszysz tłuszcz".   A ludzie zaniedbani mają olbrzymie pokłady w tej materii. 
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze będą jakieś niechciane składowe bo ziemniaki i wołowina nie były z fermy Billa Gatesa super ekologiczne i czyste. Ale nie było takiego składu jak na wafelku prince polo czy w lodach najtańszych z marketu. Ja lubię gotować i jak się obżerałem to sam sobie robiłem np. sernik z ziółkami ( a nie proszkiem ), tłustym twarogiem, laską wanili ( a nie aromatem chemicznym ), rodzynkami moczonymi w rumie itd. Ale jak go zjadłem pół blachy to i tak była kaloryczna makabra.

Dla kolegi jeszcze: nie baw się w takie pierdoły jak liczenie kalorii z brokuła, ogórków kiszonych, fasolki szparagowej itd. Bo to nie ma sensu. Białko, tłuszcz i węglowodany. do 2 g na kg masy ciała , 2-3 g na kg i do 1 g na kg. Tłuszcz urozmaicony oliwa, orzechy, żółtka, z mięsa, masło, śmietana, jak majonez to własny bez cukru i jakiś tam poprawiaczy smaku itd. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Zigfir napisał:

Powiedzmy, że mam jakieś doświadczenie praktyczne, poparte ogórkami

Oczywiście żartowałem :) 

2 godziny temu, Zigfir napisał:

Tu naprawdę przydaje się pulsometr mierzący kalorie na podstawie pulsu z całego dnia zamiast pani dietetyk.

 

2 godziny temu, Zigfir napisał:

Rekordowy przepał dnia to 7200 kcal. ...................sam wyjazd to 4280 kcal, a reszta to dochodzenie organizmu do siebie. 

Ciekawa sprawa, nie wiedziałem, że można tak estymować spalone kalorie ! Mam Garmina Edge 530 i pewnie on też to umie ale nie wiem jak to włączyć. Po jeździe mi pokazuje ilość kalorii spalonych podczas treningu i zero po. Muszę to jakoś rozgryźć.  Bo z tego co piszesz widać, że opieranie liczenia kalorii na mierniku mocy powoduje błędy na kilka tysięcy kalorii :

Czyli jak podczas półotoragodzinnej przejażdżki Garmin mi mówi, że spaliłem 1100 kcal i Total Work 1100 kJ to uwzględnia to dochodzenie do siebie czy nie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, wkg napisał:

Ciekawa sprawa, nie wiedziałem, że można tak estymować spalone kalorie ! Mam Garmina Edge 530 i pewnie on też to umie ale nie wiem jak to włączyć. Po jeździe mi pokazuje ilość kalorii spalonych podczas treningu i zero po. Muszę to jakoś rozgryźć.  Bo z tego co piszesz widać, że opieranie liczenia kalorii na mierniku mocy powoduje błędy na kilka tysięcy kalorii :

Czyli jak podczas półotoragodzinnej przejażdżki Garmin mi mówi, że spaliłem 1100 kcal i Total Work 1100 kJ to uwzględnia to dochodzenie do siebie czy nie ?

A gdzie tam. Akurat mam Polara m430 i to widać dlatego, że on ma ten pomiar 24h/dobę.  Po prostu widać ze tętno już po treningu nadal jest podwyższone. Przy okazji potrafi mierzyć bezpośrednio z ręki, co przydaje się właśnie już po treningu (na którym używam dodatkowo paska na klatkę). Dzięki temu rejestruje pełny wydatek energii z całego dnia.
Generalnie to pomiar spalonych kalorii z HR jest o tylko lepszy, że bierze pod uwagę pełnej energii zużytej na napędzenie roweru + na procesy życiowe. Sama moc z korby pomija procesy, a przy kilku godzinach jazdy robi się z tego dość konkretna różnica. Np leżąc na kanapie, puszczamy w kosmos przeciętnie w okolicach 60 kcal w ciągu godziny. Tyle że to warunki dla organizmu lajtowe. Wraz z wysiłkiem poziom będzie rósł, choćby dlatego, że organizm będzie musiał szybciej uzyskiwać energię. Oprócz tego po konkretnym treningu organizm musi odbudować zasoby np glikolen, naprawić uszkodzone włókna mięśni itp, co powoduje również wzmożona jego pracę. Przy kilkugodzinnych wysiłkach to zaczyna być konkretnie odczuwalne i składa się na zmęczenie.

Edytowane przez Zigfir
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to rozumiem. Ale chodzi mi o sytuację gdy na przykład jade godzinę, potem się zatrzymuję na jakiś czas, potem jadę godzinę. OK, podczas jazdy jest pomiar mocy, Garmin wie ile mocy poszło w napęd, zna proporcje między moca w napęd a moca na procesy życiowe - w uproszczeniu sprawnośc organizmu - podaje mi wynik. Podczas przerw w jeździe jest pulsometr i tez powinien to uwzględniać bo przeciez jest wszystkomający, tromtadracki i w ogóle. A nie pokazuje :/

Wiem, to nie do Ciebie pytanie ale może ktoś z Garminem to rozgryzł.  

Patrzęna te cholerne zegarki, ceny od 400 do 4 000 i nie mam pojęcia czym to się je :D

 

 

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wkgJa tam nie wiem moja ostatnia wyrypa z Garminem powyżej 8 h jazdy to wg. mnie pokazał dane rzeczywiste bo pod koniec czułem się tak zjechany że z obrzydzeniem patrzyłem na rower ale to też z tego powodu że pojechałem fatbike drogi/lasy/szutry było mega ciężko. Mimo przyjmowania Aspargin(mam potężne kurcze ud i nóg) nic to nie dało ostatnie 20 km były w cierpieniu. Poniżej screen

@marcusling Nie ma jak na siłownie a druga sprawa ostatni raz jak byłem to nie było to dla mnie zbyt miłe. Nie dla każdego jest siłownia, tym bardziej że miałem kiedyś trenera z zakładu, koleś spoko był tylko te treningi wszystkie takie same, po miesiącu ćwiczeń kolano bolało mnie z 6 miesięcy a to nie rozwiązanie rozwalić sobie kolana przy wadze. Dlatego siłownia zdecydowanie odpada.

@KrisK Spokojnie jedzenie robię sobie sam a jak nie mam czasu to proszę o to żonę. Już tyle razy słyszałem że kilogram tłuszczu ludzkiego to 7 tysięcy że wiem o co biega. Ba sylwetkę mam atletyczną tylko ten brzuch, a tak przynajmniej mi lekarz wmawia.... Z ciekawości zanim się odchudzałem na rowerze miałem 160 kg i twardy brzuch, teraz mam 127 kg i miękki brzuch- więc coś tam schodzi. Druga sprawa że kiedyś z ciekawości zważyłem sam brzuch i to lekko 15 kg..

Pozdrawiam was

screenshot-connect-garmin-com-modern-activity-3559886585-1611879339987.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba się nie zrozumieliśmy. Garmin pokazał Ci spalone kalorie (chyba znacznie zawyżone bo pewnie jeździsz bez pomiaru mocy i pulsometru) podxczas jazdy. Ale mi chodzi o te po jeździe, podczas odpoczynku, regeneracji. 

 

11 minut temu, BPatryS napisał:

Nie dla każdego jest siłownia,

Na siłowni śmierdzi :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od 2017 r mam pulsometr na co dzień na rękę a na jazdy pulsometr na klatkę piersiową inaczej by mi żona nie pozwoliła jeździć. Teraz kapuje po jeździ zwykle organizm wraca do siebie po 2-3 godzinach, aczkolwiek przy takim wielkim wysiłku to nie jestem w stanie ci powiedzieć ile konkretnie bo przyjeżdżam do domu, kąpie się i kładę się spać( wole to niż żreć po jeździe)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, BPatryS napisał:

( wole to niż żreć po jeździe)

Po wysiłku trzeba coś przekąsić. 

I - w odniesieniu do postu wyżej - nie zawsze trzeba się fatygowac z odpowiedzią :)

Tak myślę, - jeżeli naprawde się starasz i żyjesz w jakims reżymie i nie pzrynosi to rezultatów - skonsultuj się z lekarzem. Moze to geny, może jedzenie genetycznie hodowanych kurczaków - niektórzy Amerykanie tyją "z powietrza". Te wszystkie tabelki kaloryczne oparte sa o standardową przyswajalnosć. 

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby kolega zamieścił co je to wyszłyby same kwiatki. Jestem pewien. Można się nie fatygować z odpowiedzią i dalej robić to samo. Zresztą to co kolega napisał o tzw siłowni pokazuje, że po prostu nie rozumie nawet tego co czyta. Wszystko zależy od tego co się je, ruch to dodatek aby pobudzić metabolizm.

1 godzinę temu, wkg napisał:

 

Na siłowni śmierdzi :(

I co da taki komentarz koledze? 

 

1 godzinę temu, BPatryS napisał:

.......... bo przyjeżdżam do domu, kąpie się i kładę się spać( wole to niż żreć po jeździe)

No to właśnie taki kwiatek. Sałatka z piersi kurczaka, łososia, tuńczyka z odrobiną warzyw i tłuszczu bez żadnych węgli na noc. Tym bardziej po wysiłku. Jak masz wieczorem duży wysiłek i nic potem nie zjesz a czeka cię noc to organizm mówi sobie tak: nic mi nie dał to za ch.. nic nie spalę. No i nie spala.

Dasz mi swoje dane to wyśle ci dietę tzn ją ułożę, na private czy jak tam chcesz. Przez dane rozumiem wiek, wagę, wzrost i aktywność fizyczna na co dzień a nie ksero dowodu osobistego rzecz jasna. Przeczytasz co nie jest wielkim wysiłkiem. Ja będę miał większy. A potem możesz ją skasować lub stosować. Twoja sprawa. 

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...