Skocz do zawartości

[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała


Rekomendowane odpowiedzi

Ano właśnie ! Zbadano ile energii dostarcza a co się z ta energią dzieje ? Piszę o drugiej stronie równania. 

Idzie w masę czy w ciepło ? Nikt nie mierzy kaloryczności tego co wydalamy - także z potem. Ogrzewamy powietrze bo nasza temperatura się zmienia - tego tez nikt nie liczy.

Alkohol jest dobrym przykładem EDIT: Na wykazanie bezsensowności tego "bilansu" bo od wypicia np. pół litra wódki dziennie nikt się nie roztyje a to przecież 3,5 tys kcal ... dlatego ten bilans jako narzędzie jest mało przydatny.

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest lobby mięśożerców i wegan. Oto ciekawa sprawa dotycząca postów IF (Intermittent Fasting). Lobby mięsożerców uznaje, że poszczenie wpływa na odchudzanie, a lobby weganskie uznaje że mechanizm ten jest przeceniany. Według weganina dr. Gregera na Youtube, nie chudniemy dlatego że stosujemy post IF (poniekąd automatycznie dzięki temu mamy zapewniony deficyt kaloryczny) ale poprzez to, że post IF sam w sobie wpływa na dobre samopoczucie. 

Ja jestem aktualnie na posćie IF, ale wchodziłęm dość długo na niego włąśnie po to, aby móć w każdej chwili wyjść i znowu wrócić.  Najpierw sądziłem, że IF opiera się głównie na unikaniu węglowodanów względem tłuszczy, okazało się żę to nie prawda. Odkryłem "rotowanie węglowodanami". Wraz ze wzrostem samopoczucia idzie wzrost motywacji etc.

50 minut temu, wkg napisał:

Właśnie nie wiadomo z czym, równanie się nie domyka.

Domyka się chyba z tym, co powiedział mi pewien dietetyk. W kalkulatorach można mierzyć ilośc wydatkowanej energii dla określonych aktywności, a to nie jest i nie może być rzetelne. Z tego co mówił, o ile pamietam, mnożnik ten jest po prostu zawodny. Zwykły człowiek nie wchodzi "na masę" a potem "na redukcję" jak kulturysta, a kalkulatory obejmują wszelkie grupy zawodowe

50 minut temu, wkg napisał:

Podałem przykład na bezsensowność narzędzia jakim jest bilans kaloryczny do odchudzania

Kiedyś na czczo zrobiłęm sobie pieszą wyprawę, trwała zbyt długo, byłęm wycieńczony. Uzupełniłem paliwo smacznymi czekoladkami. (1000kcal). Gdybym wytrzymał pół godziny i zjadł w domu normalny posiłek, nie miał bym poczucia winy. A poczucie winy nei moze mieć osoba któa zmaga się z nadwagą, bo to - psychologicznie- i tak wpłynie negatywnie podczas odchudzania (efekt jojo). 

Jedna rzecz tutaj umknęła, tzw. uchyłkowatość jelit. Co z tego że ludzie robią tzw. dietę, starają się jeść "czysto" jak mieszają zdrową żywność z syfem z fast-foodu.

Kalkulator i liczenie kalorii jest dobre na początku, po to aby spojrzeć czego ma się za dużow  jedzeniu a czego mniej (witaminy, elektrolity) i pozmieniać w jedzeniu.

45 minut temu, wkg napisał:

bo od wypicia np. pół litra wódki dziennie nikt się nie roztyje a to przecież 3,5 tys kcal

Tu nie ma żadnej tajemnicy, pewnie widziałęś dużo robotników, oni sa częśto chudzi nie dlatego ze są robotni, ale że są robotni i piją. Bo całą woda z nich regulrnie schodzi. Watroba cały czas cierpi.

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, wkg napisał:

Ano właśnie ! Zbadano ile energii dostarcza a co się z ta energią dzieje ? Piszę o drugiej stronie równania. 

Idzie w masę czy w ciepło ? Nikt nie mierzy kaloryczności tego co wydalamy - także z potem. Ogrzewamy powietrze bo nasza temperatura się zmienia - tego tez nikt nie liczy.

To akurat wzory uwzględniają. To TEF - termiczny efekt jedzenia. Głównym problemem jest tzw NEAT - spontaniczna aktywność fizycznie nie związana z treningiem. Czy praktycznie to co robimy przez cały czas gdy nie śpimy. Nawet siedząc przed komputerem można różnie wydatkować energie. Można jechać windą zamiast iść po schodach, można się przejść przystanek dalej, można zaparkować dalej itp. To są rzeczy które robimy spontanicznie nie planując  wpływają mocno na wydatkowanie energii. 
Dlatego najlepiej przed rozpoczęciem diety redukcyjnej (lub masowej) określić to co aktualnie jemy. Spisywać przez cały tydzień to co zjadamy i wyciągnąć z tego średnią.
Ale też często same "oczyszczenie" diety z przetworzonych śmieci powoduje że zjadamy mniej kalorii bo zdrowe jedzenie jest bardziej sycące i większe objętościowo/wagowo niż wysokokaloryczne śmiecie.
IF nie jest żadnych cudownym wyjściem. Może ułatwiać utrzymaniu deficytu energetycznego ale też i na IFie można się przejadać. Śmieciowym żarciem można przejść swoje zapotrzebowanie dobowe nawet w półgodziny. IF wpływa negatywnie na NEAT przez to zapotrzebowanie dobowe może być niższe niż na regularnych 3-4 posiłkach na przestrzenie całego dnia.
Także wielkim mitem jest to że tyjemy od węglowodanów bo insulina coś tam magicznego robi po drodze. Tkanka tłuszczowa składa się z tłuszczu. I tyle. Wszystko tłuste zawsze trafi do tkanki tłuszczowej. Jak nie będzie deficytu/potrzeby to tam zostanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, whiteindian napisał:

Tu nie ma żadnej tajemnicy, pewnie widziałęś dużo robotników, oni sa częśto chudzi nie dlatego ze są robotni, ale że są robotni i piją. Bo całą woda z nich regulrnie schodzi.

Nie pisz mi takich rzeczy tylko się zastanów i napisz czy pijąc pól litra dziennie i nic nie jedząc poza tym się roztyje czy nie. Bo nie rozmawiamy o warstwach społecznych tylko o bezsensie "bilansu energetycznego" którego mit pokutuje i straszy wpędzając w poczucie winy i piekielne męki całe tabuny nastolatek.

Zostawiając na boku ten nieszczęsny bilans "półtorastronny" - bo nie jest to pełen bilans trzeba jeszcze w tym wszystkim rozumieć o co chodzi w tym odchudzaniu. Przecież nie chodzi o zmniejszenie wagi ciała tylko o zmniejszenie udziału tłuszczu. Piękny przykład podaje Friel - zawodowy team 7-Eleven podczas Tour de France ze względu na źle dobraną dietę nie schudł tylko każdemu zawodnikowi spadł obwód uda ! A to bo gdyż nie trawili węglowodanów których mieli za dużo tylko białko przy dużym wysiłku. Zautokanibalizowali sobie własne mięśnie :D

To takie generalne uwagi - nie znam twojego przypadku ale myślę, że długie jazdy na rowerze z pulsem 120-140 (ale nie większym) przy ograniczeniu węglowodanów na rzecz białek musi dać spadek wagi ciała poprzez redukcję tłuszczu. Ale - jak pokazuje przykład 7-Eleven ostre ciśnięcie z wysokim pulsem + węglowodany na tłuszcz nie pomogą. Bo wtedy organizm spala glukozę a w końcu białka. Mocno upraszczając - dla organizmu wyprawa po tłuszcz to tak jak dla człowieka wyprawa na ryby żeby sobie złowić obiad. Przy wysiłku na wysokim pulsie jedyne co organizm umie to szybka wyprawa do lodówki żeby się nachapać tego co leży na wierzchu - glikogenu a w końcu białka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W nocy też się ruszamy, jak slaby sen, slaba regeneracja, to po co się zajmowac tymi wszystkimi kaloriami i bzdetami :D ?

Teraz, Malcerz napisał:

Dlatego najlepiej przed rozpoczęciem diety redukcyjnej (lub masowej) określić to co aktualnie jemy.

To jest pojęcie z kulturystyki, gdy wchodzi się na scenę. Nie no sorry, może ankieta ile uczestnikó forum jest teraz "na masie" :w00t:

Teraz, Malcerz napisał:

Ale też często same "oczyszczenie" diety z przetworzonych śmieci powoduje że zjadamy mniej kalorii bo zdrowe jedzenie jest bardziej sycące i większe objętościowo/wagowo niż wysokokaloryczne śmiecie.

Czytałęś mój wczesneijszy wpis, wiesz co to jest uchyłkowatośc jelit?

Teraz, Malcerz napisał:

Może ułatwiać utrzymaniu deficytu energetycznego ale też i na IFie można się przejadać.

Nie chce mi się tego komentować, pszesz jakbyś sam z niego korzystał. 

Jest cudownym wyjściem, mam prawo do swojego zdania.

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Malcerz napisał:

Także wielkim mitem jest to że tyjemy od węglowodanów bo insulina coś tam magicznego robi po drodze. Tkanka tłuszczowa składa się z tłuszczu. I tyle. Wszystko tłuste zawsze trafi do tkanki tłuszczowej. Jak nie będzie deficytu/potrzeby to tam zostanie.

Hmmm ... to dziwne. Mam kolegów którzy stosują dietę tłuszczową - w tym jednego z tego forum. Przez pół roku schudł prawie 30 kg jedząc do oporu. Warnek - żadnych węglowodanów. Nadmiar tłuszczu idzie prosto do kibelka -  czego oczywiście nikt nie mierzy w kalorymetrze :D        

Musze mu napisać o tym "bilansie" i zobaczyć reakcję. Bo kalorii to on nie liczy z tego co pamiętam .... 

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Malcerz napisał:

Także wielkim mitem jest to że tyjemy od węglowodanów bo insulina coś tam magicznego robi po drodze. Tkanka tłuszczowa składa się z tłuszczu. I tyle. Wszystko tłuste zawsze trafi do tkanki tłuszczowej. Jak nie będzie deficytu/potrzeby to tam zostanie.

Kolego niestety mity to Ty rozprzestrzeniasz. Tu nie działa logika "chłopka roztropka",że jedzony tłuszcz automatycznie zamienia się w tłuszcz w ciele.
W Stanach poszli zgodnie z tym co mówisz i mają teraz największa od lat epidemię otyłości i cukrzycy typu 2. Stało się to wtedy, kiedy odwrócono się od tłuszczów i zaczęto "iść" w węglowodany.
Jest też jedno "ale" tłuszcz tłuszczowi nie równy - nie mówimy o pączkach czy fast foodach.
 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, wkg napisał:

Mam kolegów którzy stosują dietę tłuszczową - w tym jednego z tego forum. Przez pół roku schudł prawie 30 kg jedząc do oporu. Warnek - żadnych węglowodanów. Nadmiar tłuszczu idzie prosto do kibelka -  czego oczywiście nikt nie mierzy w kalorymetrze

To jest skuteczna lub bardzo skuteczna dieta, jednak przy tak spektakularnych efektach obstawiam deficyt kaloryczny. Przy diecie wysoko tłuszczowej łatwiej jest być najedzonym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Malcerz napisał:

Także wielkim mitem jest to że tyjemy od węglowodanów bo insulina coś tam magicznego robi po drodze. Tkanka tłuszczowa składa się z tłuszczu. I tyle. Wszystko tłuste zawsze trafi do tkanki tłuszczowej. Jak nie będzie deficytu/potrzeby to tam zostanie.

Jesteś w stanie wskazać szlak metaboliczny oraz określić jego efektywność w porównaniu do szlaku metabolicznego dla węglowodanów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Pulse napisał:

Jest też jedno "ale" tłuszcz tłuszczowi nie równy - nie mówimy o pączkach czy fast foodach.

Dokładnie.

16 minut temu, wkg napisał:

Nie pisz mi takich rzeczy tylko się zastanów i napisz czy pijąc pól litra dziennie i nic nie jedząc poza tym się roztyje czy nie. Bo nie rozmawiamy o warstwach społecznych tylko o bezsensie "bilansu energetycznego" którego mit pokutuje i straszy wpędzając w poczucie winy i piekielne męki całe tabuny nastolatek.

Wódka ze wszystkich alkoholi na "redukcji" jest najlepsza. Jednak gdybym miał przeżyć tylko na konkretnym rodzaju alkoholu - to piwo i wino.

Wódka szybko przebija bariere krew-mózg, z czasem to same minusy tego wszystkiego....

Teraz, michalr75 napisał:

Czy jest na sali lekarz....dietetyk?

Można do nich napisaąć w każdej chwili :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, michalr75 napisał:

Czy jest na sali lekarz....dietetyk? Jak nie ma to możecie sobie tak tu bajdurzyć do śmierci z przymiotnikiem spierając się kto ma racje ;)

A skąd to założenie, że wiedza o żywieniu to coś ścisle racjonowanego dostępnego tylko dla dyplomowanych lekarzy? 

P.S - Dietetyk to nie lekarz po medycynie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, michalr75 napisał:

spierając się kto ma racje ;)

Tu nie ma nikt 100% racji, każdy człowiek jest inny. Kto ma rację w biochemii, fizjologii? Dietetyk przez internet formułuje tezy, za któe dostaje pieniadze. Żaden dietetyk by tu nie wszedł za darmo :P Dieta pudełkowa, głodówki, freak-diety etc.  - z tego robią pieniądze teraz. 

Teraz, 1415chris napisał:

Jeden dietetyk powie jedno, a drugi cos zupelnie przeciwstawnego.

Dietetyk rowerzysty powie co innego co dietetyk ciężarnej kobiety :D

 

Teraz, Sabarolus napisał:

P.S - Dietetyk to nie lekarz po medycynie.

Mają dyplomy i stoją na równi z lekarzami - to lekarze ich degradują. Dietycy wioskowi to z tymi certyfikatami bez pokrycia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, whiteindian napisał:

Mają dyplomy i stoją na równi z lekarzami - to lekarze ich degradują.

Dietetykiem można być po 3 latach studiów licencjackich. Po 6 latach medycyny można powiedzieć, że z grubsza objałeś podstawy. 

Nie, nie stoją na równi z lekarzami w zakresie wiedzy o anatomii, procesach zachodzących w organiźmie, biochemii i zdrowiu człowieka pojmowanym holistycznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, wkg napisał:

Hmmm ... to dziwne. Mam kolegów którzy stosują dietę tłuszczową - w tym jednego z tego forum. Przez pół roku schudł prawie 30 kg jedząc do oporu. Warnek - żadnych węglowodanów. Nadmiar tłuszczu idzie prosto do kibelka -  czego oczywiście nikt nie mierzy w kalorymetrze :D        

Musze mu napisać o tym "bilansie" i zobaczyć reakcję. Bo kalorii to on nie liczy z tego co pamiętam .... 

Przy dietach ketogennych mamy do czynienia z jeszcze jednym mechanizmem. Do zatrzymania tłuszczu w komórce tłuszczowej potrzebny jest glicerol z enzymem kinazy glicerolowej. Taki glicerol może powstać tylko w wątrobie z węglowodanów. Bez tego nie ma możliwości by związać wolne kwasy tłuszczowe z glicerolem w triglicerydy, o tylko w takiej formie są więzione w tkance tłuszczowej. Aktywność kinazy glicerolowej jest b.niska w tkance tłuszczowej. Ale wraz z biegiem czasu rośnie i po kliku miesiącach organizm uczy się jak magazynować nadmiar tłuszczu pokarmowego. Oczywiście jak ktoś jest otyły to te mechanizmy zaczynają działać później, bo organizm nie ma potrzeby gromadzić energii. Ale gdy zacznie wyglądać jak człowiek to możne znowu zacząć tyć o ile zacznie kontrolować kalorii.
Ale zasada bilansu nadal (zawsze) obowiązuje. Tylko zmienia się przyswajalność energii.

 

9 minut temu, Sabarolus napisał:

Jesteś w stanie wskazać szlak metaboliczny oraz określić jego efektywność w porównaniu do szlaku metabolicznego dla węglowodanów?

https://www.damianparol.com/lipogeneza-de-novo-czyli-weglowodany-tucza/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy tylko dietetyk ma wiedzę o żywieniu? Pewnie nie, ale lepiej iść do takiego niż kłócić się na forum o to kto ma rację. Każdy ma inny organizm i inaczej reaguje na to co spożywa więc nie istnieje coś takiego jak ogólna recepta na chudnięcie dla każdego. Więc w tej dyskusji, bazując na własnych doświadczeniach praktycznych a nie książkowych, każdy ma na swój sposób rację. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę ze znowu kolejny internauta teoretyk wszystkiego.:P

18 minut temu, Sabarolus napisał:

Dietetykiem można być po 3 latach studiów licencjackich. Po 6 latach medycyny można powiedzieć, że z grubsza objałeś podstawy. 

Proszę źródła, ja ostatnie pamiętam to (Kto może zostać dietetykiem? | Iwona Wierzbicka LIVE) https://www.youtube.com/watch?v=wZkfraGylZY 

18 minut temu, Sabarolus napisał:

Nie, nie stoją na równi z lekarzami w zakresie wiedzy o anatomii, procesach zachodzących w organiźmie, biochemii i zdrowiu człowieka pojmowanym holistycznie.

Z grubej rury kolega napisał, chyba konowałow nie zna. Tak jak pielęgniarka jest nizej od lekarza. Moja mama pracowałą na ciężkich oddziałach. Oczywiście lekarz to jest gość i nie p****li się przy amputacjach, holistycznie rzecz biorąc (pojęcie chyba nadużywane dzisiaj)

15 minut temu, Malcerz napisał:

Do zatrzymania tłuszczu w komórce tłuszczowej potrzebny jest glicerol z enzymem kinazy glicerolowej.

Wejdzie tu kiedyś moderator czy nie? :D Miało być o własnych przypadkach w luźnej oatmosferze, czy cytowanie ebooków. Jak niektózy cytują to niech chociaż źródło podadzą rewelacji by każdemu się przydało. 

12 minut temu, michalr75 napisał:

Czy tylko dietetyk ma wiedzę o żywieniu?

Tak tylko on w TWOIM przypadku, reszta to TWOJE hipotezy. 

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Malcerz napisał:

Ale gdy zacznie wyglądać jak człowiek to możne znowu zacząć tyć o ile zacznie kontrolować kalorii.

Sugerujesz, że każdy człowiek powinien przez całe życie skrupulatnie kontrolować liczbę spożywanych kalorii?

Ja od 7 lat utrzymuje wagę na poziomie 66kg (+/-1kg). Czy ja Twoim zdaniem mam jakiś kalkulator w oczach? Bo ja stawiam, na prawidłowo funkcjonujący mechanizm sytości/głodu. Olbrzymie ilości przetworzonych węglowodanów w akompaniamencie tłuszczu (dla podbicia smaku) powodują rozregulowanie tego mechanizmu i zdecydowanie ułatwiają przejadanie się. Każdy może przeprowadzić taki eksperyment na sobie - co łatwiej zjeść 650g piersi z kurczaka czy 3 pączki? Obydwa pokarmy dostarczą podobnej ilości energii per se, ale uczucie sytości, które zapewniają, oraz czas jego trwania różni się diametralnie.

Myślę, że każdy się zgodzi, że najlepszym sposobem żywienia jest jedzenie żywności jak najmniej przetworzonej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Sabarolus napisał:

Bo ja stawiam, na prawidłowo funkcjonujący mechanizm sytości/głodu.

A ja znowu przy opracowanym sposobie na IF pozwalam sobie przytyć zwłaszcza na zimę, samopoczucie jest najważniejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Sabarolus napisał:

jedzenie żywności jak najmniej przetworzonej

Ale nie jest to gwarantem spadku masy tłuszczowej, a o tym jest tu dyskusja. Trzeba to jeszcze jakoś umieć dobrać, np zastosować podany przykład chudego mięsa drobiowego zamiast ociekającego tłuszczem (nawet domowym), schabowego ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, michalr75 napisał:

Ale nie jest to gwarantem spadku masy tłuszczowej, a o tym jest tu dyskusja. Trzeba to jeszcze jakoś umieć dobrać, np zastosować podany przykład chudego mięsa drobiowego zamiast ociekającego tłuszczem (nawet domowym), schabowego ;) 

A schabowy właśnie jest panierowany w owej wysokoprzetworzonej mące i bułce. Gdybyś odrzucił wszystko wysokoprzetworzone zapewne bardzo byś się zdziwił jak niewiele jedzenia pozostało i jak trudno wbrew pozorom zrobić z tego coś bardzo niezdrowego. Dodajmy, że takim jedzeniem trudno się przejeść, bo ile zjesz orzechów lub migdałów? Jak zjesz 100g to będziesz syty dłuższy czas. A to tyle co dwa pączki, które niektórzy jedzą jako deser do kawki po obiedzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tu dochodzimy do sedna, czyli jedzenie vs wysiłek vs spadek masy ciała. Po sobie obserwuje ze jak się duzo ruszam, czyli np jak jadę rowerem to mocniej a jak pływam to dłuższy dystans, to takie pączki o których piszesz nie powodują nadmiernego przyrostu masy tłuszczowej. Po powrocie do intensywnego rowerowania trzy lata temu miałem 86 kg przy 182 cm wzrostu. Duży wysiłek przy zwykłym mieszanym jedzeniu wszystkiego spowodował spora redukcje wagi do poziomu około 80kg, którą utrzymuje już trzeci sezon. A nie żywię się klasycznie czyli śniadanie-obiad-kolacja. Zwykle nie jem klasycznego obiadu tylko jakieś słodkie przekąski, pije duzo herbaty i ostatnio sporo kawy, jem duzo jajek, głównie smażonych, trochę owoców i warzyw ale zdecydowanie nie na potęgę, od czasu do czasu jakiś fast food, kanapki z białego pieczywa, czasem wciągnę opakowanie orzeszków ziemnych. Ostatnia waga z zeszłego tygodnia 79,3. Moim zdaniem większość tego syfu który zjadam, szczególnie cukru, spalam codziennym wysiłkiem. I myślę ze dla osób które nie maja zbytnich tendencji do tycia takie żywienie nie będzie jakoś specjalnie tragiczne, o ile człowiek się będzie ruszał wychodząc od czasu do czasu ze swojej strefy komfortu. No i jak jadę rano do roboty to na czczo, wtedy ponoć organizm spala dość sporą ilość zbędnych kalorii ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakos nie mam zamiaru się wypowiadać już bo tu sami eksperci od biochemii albo o wyższości lekarza nad dietetykiem klinicznym.

Ja zrobiłęm cuda ze swoim zdrowiem mozolną pracą, bo wiele lat miałęm zniszczony organizm z powodu choroby. Nigdy nie będę dla nikogo autorytetem i nie zamierzam. Tym niemniej jak ktoś po pączkach obserwuje czy komu bf rośnie czy nie, ja stanowczo odcinam się od takich dyskusji.

Diety są różne, ale diety to nie jest styl życia utrwalony uwarunkowaniami na które nie mamy wpływu. 

Tu nie ma ani rozmowy o diecie, ale co najwyżej o nawykach. Tematowi wróżę milion stron, w 90% o wróżeniu z fusów i cytowaniu akademickich autorytetów. Panta rhei. 

#

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...