Skocz do zawartości

[kultura jazdy] Czy lubicie być wyprzedzani?


Rekomendowane odpowiedzi

hello !

już kiedyś się wypowiadałem chyba na ten temat ale nie zaszkodzi jeszcze raz :-)

otóż nie robi mi to różnicy czy jestem wyprzedzany czy to ja wyprzedzam, nie ścigam się z nikim więc wiecie jak to jest.

ale fajnie jest być wyprzedzanym przez (rzadko spotykane poza sezonem) sexy biker'ki :-) ach te obcisłe spodenki ... wtedy to od razu siły przychodzą żeby docisnąć na pedały , hehe

choć w moim przypadku nawet dociśnięcie dużo nie da bo mam singla :surprised: i przywykłem już do tego że prawie każdy mnie wyprzedza :030: :030: :030:

 

 

pozdro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam wole wyprzedzic i pozniej byc sciganym :).

 

Zreszta ostatnio jak mnie pogonil dziadek na Ketlerku to myslalem ze pluca wypluje. BYlem na malej wycieczce z moja druga połowa. Ja zaczelem wyprzedazc trojke rowerzystow przed nami. Pierwszym wyprzedzanym byl Pan ok 60lat na miejskim ketlerze. Jak zaczelem wyprzedzac facet dostal takiego powera ze moja Żonka juz nie dala rady go smignac. Ja utrzymalem predkosc z wyprzedzania a facet siedzial mi caly czas na kole. Żona pozniej sie nabijala ze facet chcial mi pokazac jak sie naprawde szybko jezdzi :). "Poscig" trwal ok 3-4km po cztm Pan pojechal w innym kierunku na rozjezdzie. Pozdrowienia dla tego Pana i gratulacje taaaaakiego powera :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Muszę podesłać linka do tego wątku mojej siostrze, kończy psychologię, utwierdzę ją w przekonaniu że nie będzie nigdy bezrobotna...

Szkoda że tak mało z tych "ścigaczy" startuje w maratonach, ale podejrzewam, że 80% z nich zważyłoby się potem na lince a w najlepszym wypadku popadło w depresję.

 

Wczoraj w Kampinosie spotkałem takiego delikwenta, niewiele starszego ode mnie, który gdzieś koło 4-5 zdania poinformował mnie że jego rower kosztował 5000 zł a jego jedno koło jest warte więcej niż mój cały rower... kolesia pierwszy raz na oczy widziałem. Może następnym razem spotka kogoś kto da mu w łeb i pojedzie jego wypasionym sprzętem do domu. Nie życzę mu tego, ale swoim postępowaniem pewnie do tego doprowadzi.

 

Tak więc chwalipiętom czy to sprzętowym czy to "ścigaczom" mówię NIE!

 

pozdrawiam

Troll

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi nie przeszkadza to, że jestem wyprzedzany. Staram się jeździć jak najszybciej ale... Jeżdząc mam najczęściej wyznaczona jakąś trasę do pokonania i staram się ją pokonać w jak najlepszym tempie. Głupotą byłoby więc marnowanie sił na jakieś bezsensowne 4-5km pościgi. Skoro ktoś jest szybszy to trudno być może jest dużo lepszy ode mnie, a być może poprostu ma to 20-30km mniej za sobą (lub przed sobą) niż ja.

A ściganie 2 razy do roku na Esce w Poznaniu i na maratonie w Murowanej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie będę czarował, lubię wyprzedzać, troche sportowych emocji... To moja ulubiona zabawa na długich podjazdach (czasem jezdze w Tatry i tam sobie smigam).

I pewnie nigdy nie zapomne jak mnie młody rolnik zmiażdżył, łyknął mnie na dystansie 3km... Obaj na góralach, jego był pewnie z 5kg cieższy, ja w pełnym stroju, clicki, kask, bidon, a kolo wyglądał jakby wstał sprzed telewizora... Mialem slabszy dzien i nie wytrzymałem tempa, ale miałem potem doła. :)

 

To kara za Zakopane, tam specjalnie jechalem tak zeby wyprzedzany gosc staral siasc mi na koło i wtedy sukcesywnie wykanczałem pacjenta ;) Nikt mnie przez 3 tyg nie wyprzedził :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokladnie to samo, moze z tym ze jak nie mam sily to tez sie chociaz staram, najwyzej padne ;)

Ta... Wpierw gonisz w trupa a potem jak go wyprzedzasz to nagle bateryjka siada i nici .. :wink:

 

Druga sprawa wwszyscy piszą, że zawsze wygrywaja.. może dla tego ze sie zwykle sciagaja z ludzmi na makro ktorzy w dodatku sa niedzielnymi rowerzystami itp. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam lubię jak mnie koś wyprzedzi, bo w tedy mam spora motywację żeby go gonić :) A szczególnie przykleić się czasem do ludzi który po parku kultury jeżdżą :) Tak an trasie rzadko mi się zdarza spotkać osobę która jedzie odpowiednim tepem dla mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jadę sobie i powoli wyprzedzam gościa na makrokeszu(miałem swoje ustalone tempo), ale patrzę gość nie odpuszcza przyspieszył no i wyprzedził mnie, potem ciągle się oglądał czy za nim jadę, żeby było ciekawie on ciągle przyspieszał, więc postanowiłem się go uczepić, widać było po jego zachowaniu, że się wkurzał. Zatrzymaliśmy się przed torami, bo przejeżdżał pociąg, gdy ten już przejechał, to oponent wystrzelił jak rakieta do przodu, zabawnie to wyglądało, a o głośnej pracy jego bika nie wspomnę..., ależ jego zdziwienie było jak nadal byłem na jego ogonie, w pewnym momencie nie był w stanie przyspieszyć bardziej, można było wyczuć, że się zmęczył, więc ja z chodnika na drogę i sprint, bo nie chciałem się przepychać, no i kolo się trochę zdziwił jak zobaczył bikera(mnie, a ważę nie mało - prawie 100 kg), szybko oddalającego się, co prawda po pewnym czasie zmęczyłem się niemiłosiernie, ale satysfakcja i zabawa była przednia:-))).

Oczywiście nie pozwoliłem się mu zbliżyć, czy dać wyprzedzić.

Pewniak z niego był więc mu się należało, ale gdy widzę gościa, który mnie wyprzedza dość szybko i cały czas utrzymuje tempo na długim dystansie to nawet nie reaguję, pełen szacunek dla takiego. Wiadomo każdy ma swój poziom kondycji, poczynając od tych popisujących się, mocnych w gębie(bardzo szybko się męczą i wiele już takich przypadków widziałem) po zawodowców, dla których rower to chleb powszedni.

 

Drugi dzisiejszy przypadek, jadę za panienką, drobniutka z niej kobietka była, ale byłem pod wielkim wrażeniem po tym jak przyspieszyła i utrzymywała dobre tempo przez długi czas, nie brałem się za wyprzedzanie, bo naprawdę miała niezłą ikrę w nogach, to ja starłem się dotrzymać tempa jakie narzuciła. Pełne uznanie dla panienki, a z tego co wiem, to kobiety są bardziej odporne na zmęczenie czy stres.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w drodze z i do pracy mam taki fajny podjazd okolo 1km. uwielbiam podpuszczac kogos przez 1/3 drogi i jak juz widze, ze ktos nic wiecej z siebie nie wycisnie to go wyprzedzam...brzmi to dumnie, ale na tym podjezdzie mam zawsze nadludzkie sily. juz kilka razy inni rowerzysci zlorzeczyli na mnie straszliwie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja lubie wyprzedzać i lubie jak mnie ktoś goni a dlatego że to bardzo fajny trening.Gdy przesiadłem sie na nowy rowerek w którym wszystkie mechanizmy kręciły sie jak w zegarku szwajcarskim (co zachęcało mnie do szybkości) po jednym sezonie takiej codziennej ostrej jazdy na wyścigi mięsnie mi sie zrobiły ogromne na udach :eek: (moja dziewczyna też to zauważyła i nie miała nic naprzeciw wręcz przeciwnie :) ) .Wogóle lekkie współzawodnictwo zawsze nas bardziej pobudzi niżeli jazda w samotnośći.Chyba że wycieczka turystyczna lub krajoznawcza wchodzi w grę :)

 

Dzisiaj miałem takie śmieszne zdarzenie.Jechałem dosyć szybko swoim tępem i jakieś 200 metrów przedemną z bocznej uliczki wyjechał skuterek i zaczoł sie rozpędzać.Gdy dojechałem bliżej zobaczyłem że siedzi na nim dwóch otyłych gości i manetke gazu mają wkręconą na maxa.Nie zwalniając,powoli sobie kręcąc korbą (T48-11) wyprzedziłem ich.Słyszałem tylko z tyłu "o kurde........" :surprised: Bardzo mnie rozbawiła ta sytuacja.Biedny skuterek nie dał rady :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej jest kiedy jakiś biker usilnie próbuje Cię wyprzedzić a kiedy mu się już uda to gwałtownie hamuje i staje nie wiadomo po co :D

Bardzo często mi się to zdarza jak jakiś młody cwaniaczek mnie wyprzedzi, by potem się zatrzymać bez powodu. Myśli pewnie, że mi zaimponował :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne, że nie lubię :twisted: A najbardziej wkurzają mnie ludzie, którzy zawsze muszą stanąć przede mną, kiedy ja stoję grzecznie przed sygnalizatorem, to oni muszą stanąć za nim, albo na przejściu dla pieszych, albo za... , pomimo tego, że wiedzą, że zostaną wyprzedzeni, to i tak przy kolejnych i kolejnych światłach robią to samo... Najczęściej są tą jakieś dziadki, albo młodzież na makrokeszach :glare: A jak wyprzedza mnie ktoś szybszy, to staram się go gonić i albo wyprzedzić od razu, albo mu siedzę na kole i jak widzę, że opada z sił, to go wtedy wyprzedzam :) A jak wiem, że nie mam szans, to się nawet nie biorę za gonitwę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nigdy nie wdaje się w takie zabawy. Czy to na rowerze, samochodem czy kiedyś na motocyklu. Zawsze śmiać mi się chciało jak stawałem obok samochodu patrzyłem na kierowcę a ten już zaczynał nerwowo gaz dusić, światła się zapalały koleś ruszał z piskiem opon a ja ruszałem jak emeryt :) (czasami tak się robi i samochodem). Kierowca wychodził na kompletnego błazna :D A na rowerze to już zupełny idiotyzm wdawać się w tego typu przepychanki. Ja mam swoje temo, ktoś ma swoje. Co mnie obchodzi czy jedzie 10km/h szybciej czy wolniej. Nie muszę nic nikomu udowadniać. Chcę jechać szybciej to jadę. NIGDY się nie ścigam, z nikim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mnie tylko zastanawia jaki ulamek procentowy z was pisze prawde, opisujac jak to przez 15-20km utrzymuje srednie tempo 35km/h jeszcze na rowerze xc na oponach >1,95

 

ja jakos jezdze z avs okolo 25-28km/h i na xc moze ze 2 kolesi mnie wyprzedzilo w ciagu 1,5roku, kolarki to w zasadzie kazda

 

a jechac avs 28 a 30 to teoretycznie tylko marna, w zasadzie niezauwazalna roznica 2 a tak naprawdę to jest to spora przepasc

 

no chyba ze na slasku sa same leszcze:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mnie tylko zastanawia jaki ulamek procentowy z was pisze prawde, opisujac jak to przez 15-20km utrzymuje srednie tempo 35km/h jeszcze na rowerze xc na oponach >1,95

Wiesz.. kwestia wytrenowania. W tym roku zrobilem 102km ze średnia >30km/h na Ircach 2.1 i uwierz mi na słowo ze jestem w stanie wydusic avs35 na 20km co nie znaczy ze później bede zdolny do normalnej jazdy - ale sie da :wink: ale trzeba dusic nie wierze ze osoba co robi ledwo np. 2k km rocznie jedzie sobie od tak ze srednia 35. Zauwazam ze bardzo duzo ludzi myli predkosc średnia z chwilową :!!: ale ogólnie rzecz biorac jak czytam forum zawsze biore poprawke bo zdecydowana cześc ludzi jest mocna przez internet i chce pokazac jaka to ona nie jest.

a jechac avs 28 a 30 to teoretycznie tylko marna, w zasadzie niezauwazalna roznica 2 a tak naprawdę to jest to spora przepasc
Owszem :] Sam zauwazyem ze avs 28 wychodzi czasem podczas treningu odpoczynkowego a zeby miec avs 30 trzeba jednak deptać..

 

Ostatnia akcja : jechalem sobie powolnym tempem w celu odpoczecia ~24km/h po sciezko/szosie rowerowej. Za mna grupka takich kolesi ~14-15lat. Mysle sobie co bede przyspieszac. Potem uslyszalem jak sie namawiali jak mnie tu wyscignąc, ze co ze mnie za d... blada skoro jade w stroju, kasku i tak po woli itd. znam dobrze trase wiec wiedzialem ze zacznie sie pod wiatr i lekkie nachylenie sie zrobi. Utrzymując wysoki stopien opanowania pozwolilem im siebie wyprzedzic. Sapali jak woły ale csiii. Odeszli na spory kawałek i jak sie zaczał podjazd+wicher w twarz widzialem ze zmiekli. W ten czas ze mialem akurat siłe bo sobie odpoczywalem no i niestety zacząłem deptać :] Widzialem ze na liczniku pokazało sie 40km/h ale zadowolony w trakcie ich wymijania podniosłem sie, jedna reka im pomachalem i szeroko sie usmiechnałem i na odcinku kilkuset metrów zgubilem ich z pola widzenia :razz:

 

Mało kiedy mi sie zdarza spotkac na trasie kogos kto jest w stanie szybciej jechac niz 28km/h pomijając tych co ich juz znam.. najczesciej to sa własnie takie akcje jak ta powyzej ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja od kiedy zacząłem jeździć tak trochę mocniej (od tego roku) zostałem wyprzedzony tylko raz ;) to był początek sezonu, pierwsza jazda i nie dałem rady gościowi ;) A tak poza tym to z jednym równym mnie zazwyczaj sam jeżdzę, więc tu raczej mowy o wzajemnym wyprzedzaniu nie ma. A resztę bikerów min. Wilka :033: rzadko spotykam i jak coś to zawsze mam szczęście, że jadą w drugim kierunku :wink: , więc na razie nie dopadł mnie jeszcze żaden, ale wątpię żebym z Wilkiem wygrał :030: Co do wyprzedzania kiedyś liczyłem ile osób wyprzedzę podczas jazdy (sobota wieczór, wieś= dużo "bikerów") wyszło mi 56 na 30 km jazdy :D Tego wyniku chyba nie da się pobić. No i ściganie czasami zdarza się spotykać cwaniaczków na makrokeszach(sam takim jeździłem, dopiero miesiąc temu maszyna zmieniona), którzy widząc że ich wyprzedzam, starają się to samo zrobić, lecz niestety im to nie wychodzi, wymiękają po 0,5 km :lol: Lecz przy ustawionym rajdzie już to różnie bywa, zazwyczaj wygrywam, ale nie zawsze.... Ogólnie lubię rywalizację, chciałbym pojechać na jakiś maraton lecz myślę, czytając wasze wyniki, że chyba bym gdzieś w końcówkę stawki się załapał :lol: A co do AVS no to ja mam ogólnie około 23km/h ok. 30% teren, 70% asfalt i żwir. 50% drogi przejechane z towarzystwem :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przedwczoraj jak stałem na poboczu i myślałem co wsadzić w taką jedną dziurkę żeby licznik działał :mellow: minęło mnie dwóch kolesi. Pół minuty i poleciałem az nimi, zbliżyłem się tak na 50m i nie dałem rady, przez 10km próbowałem ich dogonić, nie schodzili poniżej 35 (slicki 1.0 miałem, jeden z nich też miał coś cienkiego, ten co cały czas prowadził :D). Potem jak już wydawało mi się że ich dojdę dojechałem do jakiejś wiochy, kostka w lewo, kostka w prawo i ich zgubiłem. Pierwszy raz mi się zdarzyło, że nie mogłem dogonić kogoś obcego ot tak na przejażdżce :unsure:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mało kiedy mi sie zdarza spotkac na trasie kogos kto jest w stanie szybciej jechac niz 28km/h pomijając tych co ich juz znam.. ... :unsure:

znamy sie znamy :mellow::D:D

kiedy jakis zajazd zrobimy znowu ?

by OT nie było: "wczoraj Paweł cie gonił , ale znikłes mu z pola widzenia " i nie wyprzedził, a taka fajna zabawa mogłaby byc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiści i myśle jak wiekszość nie lubie byc wyprzedzany ale niestety nie zawsze można byc najlepszym ;) .

Jak sobie policzyłem to w większości to ja wyprzedzam niektórzy próbują mnie gonić a inni nie. Ze mną jest tak samo zazwyczaj nie mogę sie powstrzymać jak mnie ktoś wyprzedzi nawet jak jadę rekreacyjnie próbuje gonić czasami wychodzi czasami(rzadziej :030: ) nie. Najczęściej doganiam i staram sie utrzymywać w miarę bliską odległość. Niestety zazwyczaj odcinki na których ma to miejsce są zbyt krótkie abym mógł ocenic kogoś w stosunku do siebie. W wiekszości te osoby mają zdziwioną minę że ktoś jest w stanie jechąc ich tempem. Ja już sie przyzwyczaiłem do takich manewrów i traktuję to jako czystą zabawę a nie walkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
...glupia poza... nie dac sie wyprzedzic... dla mnie ciekawsza rzecza jest dogonic i razem przejechac pare kilometrow... zawsze to nasz brat BIKER :icon_wink:

zgadzam się z Tobą i często tak robię

jeżdżę regularnie po Warszawie od roku i do tej pory nikt mnie nie wyprzedził co mnie dziwi, ale i cieszy jeśli kogoś dogonię nie zawsze go wyprzedzam no chyba, że mi się spieszy na pociąg wtedy nie zwracam uwagi na przyjemność jazdy w peletonie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie nieczęsto ktoś wyprzedza, ale tylko z powodu, że żadko kogoś spotkam jadącego w tym samym kierunku. Oczywiście, że wyprzedzam ludzi jadących te 20km/h ale tylko dlatego, że jeżdzę szybciej zazwyczaj. Kiedyś na prostej z Sosiny na Bukowno jechałem sobie ze stałą prędkością 26km/h (bo trochę wiało) w połowie trasy wyprzedził mnie Pan na szosie. Chciałem sprawdzić ile jedzie więc przyspieszyłem i utrzymywałem stałą odległość na jakiś 100m. Pan jechał ponad 33km/h więc zwolniłem sobie do tych 26 ponownie. Wyprzedzić bym go moze wyprzedził, ale po co... Jakieś 2 tygodnie temu jechałem sobie taką mniej uczęszczaną drogą o ładnym asfalcie. Prędkość około 28km/h. Nagle słyszę , że coś sie trzaska mi w napędzie więc przysłuchuję się usterce. Po krótkiej chwili widzę, że to nie w moim się trzaska ino w rowerze jakiegoś chłopaczka moze 14... 15 letniego, który jedzie za mną i resztkami sil bierze się by mnie wyprzedzić. Zjechałem nieco na prawo i dalej jadę stałą prędkością. Oczywiście musiał mnie wyprzedzić, ale powiedział 'cześć'. Jak był jakieś 30m przede mną to wypadły mu słuchawki z kieszeni na plecach. Zatrzymałem się, zabrałem je i go gonię. Po kilkuset metrach było małe wzniesienie. Ja zredukowałem by nie tracić prędkości na stosunkowo niewielkim podjeździe. W połowie zrównalem sie z nim (kręcił tylko 20km/h na mocno zredukowanym przełożeniu). Dałem mu te słuchawki, coś tam pogadaliśmy i ja pojechałem w prawo, on w lewo. Dlatego nie wyprzedzam, tylko po to by być na chwilę szybszy. Wolę jechać dosć równym tempem nie przeciążając się nadmiernie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...