Skocz do zawartości

[Rusałka-Strzeszynek] zaorana ścieżka


Rekomendowane odpowiedzi

Ale jak byk stoi "Droga leśna przeznaczona do ruchu pieszego i rowerowego"

Nie widzę w tym planie żadnego stwierdzenia droga w odniesieniu do tego zaoranego terenu.

Jest dukt leśny, czyli specjalnie nie zalesiony pas w lesie służący do podziału obszarów leśnych na odrębne terytorialnie obszary Dukt leśny - WIEM, darmowa encyklopedia

Czy orząc dukt leśny zmienił jego funkcję? Dyskusyjne. Czy dukt leśny może służyć jeździe na rowerze? Może ale nie jest to jego główne przeznaczenie.

 

No ale dobrze, że jest plan i wiadomo już że to nie jest droga gminna jak sugerowali niektórzy.

Nie wszystko tylko niewiele zostało wyjaśnione, dalej nie podałeś podstawy prawnej...

Takie sprawy ciągną się latami a wszystko przez lata zaniedbań urzędniczych.

 

BTW

A macie tam w ogóle burmistrza? :blink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro mówisz o prawie to podaj podstawię prawną na jakiej opierasz swoją opinię. Przy okazji możesz też sprawdzić jaki status miała ta "ścieżka", bo nie wydaje mi się żeby to była droga gminna.

 

 

Biera nie rozbrajaj mnie z tym planem. Jest cała masa miejsc (nawet w stolicy) gdzie nie ma planu i nikt nie zamierza tego stanu zmienić albo jest plan a właściciel terenu ma go gdzieś i zmienia się plan pod niego. Przykład? Tereny zalewowe na wysokości Żerania są właśnie zamieniane w osiedle, bo pan deweloper kupił tanio grunt.

 

Tak samo jak wyżej, na czym opierasz swoje twierdzenie, że to jest droga?

Schwefel, no ale nie powiesz mi chyba, że plan nic nie znaczy i spisują go na papierze toaletowym? Tereny zalewowe pod osiedle, a jedno z dwóch najbardziej obleganych rekreacyjnie miejsc w Poznaniu to jednak gruba różnica. Zwłaszcza, że właściciel terenu raczej nie zrobił tego za cichym przyzwoleniem urzędników, a właśnie idąc na wojnę z nimi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednym z nich jest plan zagospodarowania przestrzennego terenu

 

Ten także musi być zgodny z prawem. Jeżeli wystąpiła taka sytuacja, że ścieżka została wpisana do planu, po tym jak działka została sprzedana (czyli wyznaczono drogę na terenie prywatnym), to z planu można sobie zrobić samolocik i puścić przez okno. Podejrzewam, że sprawa ma drugie dno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie przeglądam sobie artykuły na temat faktu zaorania ścieżki. Co zwróciło moją uwagę... W wielu z nich przewija się postać pani A. Matuszewskiej (czasami o imieniu Aneta, czasami Arleta) z rady osiedla Strzeszyn, która co wywiad, to prezentuje inne stanowisko:

St. 1) Bezprawne działanie właściciela, jest przecież plan...

St. 2) Nie wiemy czy właściciel złamał prawo, nie mamy środków formalno-prawnych, więc oddaliśmy sprawę do mediów...

St. 3) Miasto, że nie wykupuje terenów pod ścieżki. Podobno jakiś czas temu występował podobny problem na tym terenie.

 

Znalazłem też ciekawy tekst: Fakty artykul w którym jest mowa o tym, że właściciel domagał się wykupienia drogi przez miasto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nieborak --> można. Chodzi konkretnie o odcinek ścieżki od południowo zachodniej strony działki 3Kz-RL. Jak widać to jest ścieżka w środku niczego, między nieuprawianą łąką przeznaczoną na zalesienie, a podmokłym lasem liściastym. W zaoraniu musiało chodzić o wymuszenie opłat, nie ma to innego sensu praktycznego.

Objechać da się wzdłuż pozostałych brzegów działki 3Kz-RL, nawet często tak robię, bo to ciekawsza droga, ale nie jest już rekreacyjna - solidny podjazd po piachach i szybki zjazd na singlu. Wszelcy spacerowicze, których każdego weekendowego dnia są tysiące, jechali główną ścieżką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zaoraniu musiało chodzić o wymuszenie opłat, nie ma to innego sensu praktycznego.

 

Wiadomo, że nikt by nie płacił...

 

Moim zdaniem to jednak było jednak coś bardziej powszechnego - niekompetencja urzędnicza, a raczej kreatywna droga na skróty. Ktoś sprzedał grunt wraz ze ścieżkami. Zgodnie z postępowaniem należałoby wykupić grunt pod ścieżki i wtedy wpisać do planu. Jak widać na mapie trochę tego gruntu jest, zapewne kosztowałoby to odpowiednią sumę. Ktoś zapewne pomyślał jednak, że po co płacić, przecież nikt nie zainteresuje się ścieżką, którą i tak wszyscy jeżdżą od lat. A jednak ktoś się zainteresował...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak dokładnie chodzi o tą ścieżkę :D Co do objechania to co wy gadacie że sie da?? jak wczoraj cisnełem tam w deszczu to myslałem że sie utopie w błocie. I tak jeszcze dodam objechać działki sie nie da w koło bo górny bok działki też jest zaorany na jednym moim foto widać tą stara ŚCIEŻKĘ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najpierw squatersi teraz to:D normalnie niedługo będzie rewolucja jakaś co do własności i praw majątkowych, choć wydaję mi się że właściciel zrobił to zupełnie nie potrzebnie.

 

Ps to nie faszyści zamordowali tych Żydów co tę drogę robili tylko narodowi socjaliści.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

To że w stolycy mają gdzieś prawo, to nie znaczy że wszędzie tak ma być.

Oczywiście w Naszym Poznaniu porzundek musi byc. Bardzo dobitnie pokazał to park, który już nie istnieje. Został sprzedany za marne grosze panu K., a potem się okazało, że można tam budować.

Co do ścieżki, to koleś jest właścicielem i zaorał. Jego prawo. Skoro urzędnicy nie panują nad tym to powinni wylecieć z roboty. Wszyscy jesteśmy rozlicznie ze swojej pracy tylko nie budżetówka, mają w nosie wszystkich. Sam bym się zdenerwował jakbym miał płacić podatek od gruntu i udostępniać to wszystkim dookoła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem, przejechałem bez większego trudu. Ale faktycznie nie można tego nazwać duktem rowerowym w tej formie...

 

Podobno nie ma już możliwości, aby wszystko wróciło do stanu pierwotnego. Znajomy rozmawiał z jakimś typem, który przyznał że tego odcinka się uratować już nie da!

Czekać trzeba będzie na ruch ze strony urzędu w sprawie wytyczenia nowej ścieżki, bo w tym momencie paręset metrów sprawia, że cały szlak szlag trafił! :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć! Jestem tu nowa, więc proszę o wyrozumiałość. :)

 

 

Szukałam jakichś informacji na temat tej zaoranej ścieżki bo chętnie z niej korzystam a jeździć wertepami nie lubię, ale wygląda na to, że dużo w tym wszystkim domysłów, więc może dorzucę, co sama wiem.

 

Tzw. stan faktyczny dotyczący tej ścieżki jest taki, że ona istnieje :D I to od dawna, jak przedmówca zauważył, od wojny.

Stan prawny jest taki, że przebiega ona przez teren należący do właściciela prywatnego. Co nie znaczy, że może on z nią robić co chce - a to dlatego, że jest chroniona prawem. Jej przebieg wpisany jest w Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego i wrysowany w jego załącznik graficzny tutaj: http://www.mpu.pl/plany.php?s=6&p=98

 

MPZP jest aktem prawnym stojącym ponad, jakby to nazwać "świętym prawem własności". To dzięki zapisom MPZP nasz sąsiad nie może sobie wybudować wieżowca na swoim podwórku, supermarketu na leśnej polanie czy na zapleczu kamienicy na Starym Rynku, albo czegokolwiek w miejscu, gdzie ma być za chwilę autostrada. Między innymi dzięki planom MPZP procedury budowlane w Polsce to droga przez mękę na skalę europejską co najmniej.

 

Tworzeniu takiego planu, jak łatwo się domyślić, często towarzyszy dużo emocji ze strony właścicieli, dlatego jest ono obwarowane różnymi procedurami - powiadamiania, wystawiana publicznego, konsultacji społecznych, odwoływań, itp. Mimo to trzeba się przede wszystkim orientować co się dzieje z planami okolicy i co komu wolno, ale to wszystko nie ma tu akurat znaczenia, ponieważ

 

plan miejscowy dla tej działki obowiązuje od 2007 roku, a obecny właściciel nabył ją później.

 

To znaczy, że kupił ją z dobrodziejstwem inwentarza, wiedział, czym jest obciążona. A trzeba dodać, że poza fantastyczną lokalizacją działka jest w zasadzie bezużyteczna i jestem pewna, że adekwatnie do tego obecny właściciel dał za nią grosze. Jedyne, co można z ta działką zrobić, to dalej użytkować rolniczo, albo zalesić, ale nawet to wymaga odpowiedniego dobrania drzew itp., poza tym większość to tereny szczególnie ważne przyrodniczo, co jest słowem-kluczem do zatrzymania każdej inwestycji i jakby tego było mało, ma tam stanowisko archeologiczne, które musi omijać. Więc najbardziej opłaca się działki nie ruszać. Jest też w planie zapis (artykuł 17):

 

"5) nakaz zapewnienia ciągłości i publicznego dostępu do oznaczonych na rysunku planu symbolem graficznym, duktów leśnych przeznaczonych dla ruchu pieszego i rowerowego, z dopuszczeniem ich utwardzenia wyłącznie w sposób umożliwiający infiltrację wód opadowych;"

oraz

"6) w przypadku utwardzenia duktów leśnych, o których mowa w pkt 5 – nakaz zastosowania nawierzchni gwarantującej bezpieczeństwo i brak utrudnień w ruchu;"

 

Wymieniony dukt leśny jest wrysowany tam, gdzie jest ścieżka rowerowa. Zlikwidowanie jej było więc naruszeniem prawa. Własciciel zmienił zagospodarowanie terenu działki na niezgodne z obowiązującym planem MPZP. Można by też powiedzieć, że zaoranie to dodatkowo prace terenowe/niwelacja terenu, które z kolei są pracami budowlanymi, na które właściciel nie miał pozwolenia (i nie dostałby, bo są niezgodne z MPZP). W tej sytuacji należy powiadomić nadzór budowlany, który nakaże właścicielowi (albo miastu na koszt właściciela, nie jestem pewna) doprowadzenie terenu do zgodnego z planem i dodatkowo karę. Tak by ta sytuacja wyglądała w idealnym świecie.

 

W rzeczywistości właściciel z całą pewnością się odwoła. Byc może w ogóle miał nadzieję, że owo zaoranie po prostu zalegalizuje. Mało prawdopodobne, żeby coś wskórał, ale i miastu zależy, żeby ścieżka szybko wróciła, więc może będzie chciał pójść na jakąś ugodę a cel jest tu raczej oczywisty (ktoś z forum GW go opisał). Właściciel zaorał całą rolniczą część działki, z krzakami i drzewkami włącznie, więc być może będzie zapis planu chciał zmienić z "terenów zalesień" na "tereny rolnicze" a następnie na "działkę siedliskową", czyli rolniczą z możliwością zabudowy. Jej wartość wzrośnie wielokrotnie a właściciel będzie sobie mógł postawić takiego ślicznego gargamelka jak ten nad Kiekrzem. W nagrodę po dobroci odbuduje ścieżkę. Ale to już tylko spekulacje.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

plan miejscowy dla tej działki obowiązuje od 2007 roku, a obecny właściciel nabył ją później.

 

Proszę spojrzeć Ustawę z dnia 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym:

 

Art. 36.

1. Jeżeli, w związku z uchwaleniem planu miejscowego albo jego zmianą, korzystanie z nieruchomości lub jej części w dotychczasowy sposób lub zgodny z dotychczasowym przeznaczeniem stało się niemożliwe bądź istotnie ograniczone, właściciel albo użytkownik wieczysty nieruchomości może, z zastrzeżeniem ust. 2, żądać od gminy:

1) odszkodowania za poniesioną rzeczywistą szkodę albo

2) wykupienia nieruchomości lub jej części.

 

Z tego co mi się wydaje, roszczenia nie wygasają w momencie, gdy działka zmieniła właściciela... Nie ma czegoś takiego jak "nabycie z dobrodziejstwem...". W momencie gdy miasto/gmina sprzedała teren na którym znajduje się ścieżka, to moim zdaniem powstaje roszczenie (czy na mocy powyższego artykułu, ale nie jestem w 100% pewien).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no, tak to nie działa :D

Nie rozumiem czym by to "roszczenie" miało być, pod względem prawnym. Takim "felerem" jak stara ścieżka ważna dla rekreacji Poznania może być umożliwienie dojścia do strumyka jeśli przechodzi przez czyjąś działkę albo linia zabudowy od lasu (przepisy przeciwpożarowe). Jak się kupiło jakiś tani model telefonu, to nie można uderzać do producenta, że czemu nie ma aparatu fotograficznego, skoro są w innych telefonach. Trzeba było kupić telefon z aparatem.

 

W/w odszkodowanie jest rekompensatą za spadek wartości działki - na przykład jeśli ma być okrojona, przeznaczona na drogę, albo na park zamiast zabudowę. Wypłacane jest właścicielowi działki w momencie uchwalenia lub zmiany planu (tak jak jest napisane w Art. 36 pkt 1). Kolejni właściciele kupują działkę mniej wartościową, taniej, ale bez ryzyka, że coś jeszcze się zmieni. Nie ma czegoś takiego, że kupuje się jakąś kiepską działkę a następnie karze się sobie wypłacać zadośćuczynienia na tej podstawie, że jakby się ją posiadało w jakiejś przeszłości to wtedy mogło by się mieć z niej więcej. Tak jak nie można kazać sobie płacić na przykład za to, że bardzo chce się na swojej działce postawić rafinerię a plan na to nie pozwala. To raz.

 

Dwa, że to nie miasto sprzedało działkę z publiczną ścieżką, tylko poprzedni właściciel prywatny. Od kogo w takim przypadku obecny właściciel miałby żądać odszkodowania? Kupił ją po prostu tanio jako rolę/las ze ścieżką zapisaną czarno na białym w prawie miejscowym, które jest takim "dobrodziejstwem" każdego terenu z uchwalonym MPZP.

 

Gdyby obecny właściciel zrobił sobie na rolnej części działki druga ścieżkę (gruntową) i postawił punkt poboru opłat (niepowiązany z gruntem), to mógłby sobie pobierać myto za przejazd tym objazdem i miałby do tego pełne prawo. Ale istniejącej ścieżki zamknąć ani zniszczyć mu nie było wolno.

 

Myślę, że poprzedni właściciel miał tę działkę i uprawiał na niej pole, tam gdzie się dało, poza terenem podmokłym. Ponieważ jest to teren w granicach miasta to w 2007 roku zrobiono dla niego plan miejscowy - uwzględniając jego szczególne walory przyrodnicze i jednocześniej jak sie da prawo właściciela. Plan miejscowy po prostu uprawomocnił stan faktyczny - jest poletko, ale nie ma musu go uprawiać, można pozwolić zarosnąć. Wybudować i tak się nic nie da, bo działka nie ma dostępu do drogi ani mediów, szamba też nie można tam postawić. Od niepamiętnych czasów prowadzi tamtędy ścieżka, ale nie przeszkadza w uprawie, więc też zostaje. Nie wiem, czy poprzedni właściciel próbował coś za to dostać, ale myślę, że nie, bo nic na tym planie nie stracił, jeśli i tak nie pobierał opłat za przejazd. Właściciel przestał uprawiać tam pole i postanowił sprzedać teren.

 

Na scenę wchodzi nowy właściciel, który kupuje kawałek pola i obszar chronionego lasu oraz ścieżkę publiczną, której i tak: nie uprawia, nie utrzymuje, nie zmniejsza ona jego pola bo jest już na terenie leśnym. Zaorał ją więc albo z czystej złośliwości albo ma plan szantażować miasto - jeśli miasto chce, żeby ścieżka szybko wróciła, to on ma coś za to dostać, na przykład zmianę planu na bardziej korzystny dla niego. Bo jeśli sprawa ma sie dalej toczyc zgodnie z prawem, to tej ścieżki nie będzie jeszcze wiele miesięcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypłacane jest właścicielowi działki w momencie uchwalenia lub zmiany planu

 

Zgadzam się, z zastrzeżeniem. Fakt zaspokojenia roszczenia (np w postaci odszkodowania) musiał mieć miejsce. Artykuły które na ten temat czytałem delikatnie sugerują, że miasto nie uregulowało sprawy gruntów pod ścieżki (artykuł).

 

Od kogo w takim przypadku obecny właściciel miałby żądać odszkodowania?

 

To gmina (mieszkańcy) jest zainteresowana z korzystania z cudzego terenu, więc zgodnie z prawem powinna wypłacić odszkodowanie lub wykupić teren (aktualnemu właścicielowi chyba), jeżeli nie zostało to uczynione wcześniej. Podejrzewam, że właściciel nie jest na tyle nierozsądny, by ważyć sobie bigos na własne życzenie. Coś musi być na rzeczy. Podejrzewam, że niebawem będzie wiadomo coś więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, z zastrzeżeniem. Fakt zaspokojenia roszczenia (np w postaci odszkodowania) musiał mieć miejsce. Artykuły które na ten temat czytałem delikatnie sugerują, że miasto nie uregulowało sprawy gruntów pod ścieżki (artykuł).

Przypuszczam, że te kilka lat temu to było właśnie uchwalanie planu. Myslę też, że ówczesny właściciel mógł nie dostać odszkodowania a to z powodu:

 

"Art. 37.

1. Wysokość odszkodowania z tytułu obniżenia wartości nieruchomości, o którym

mowa w art. 36 ust. 3, oraz wysokość opłaty z tytułu wzrostu wartości nieruchomości,

o której mowa w art. 36 ust. 4, ustala się na dzień jej sprzedaży. Obniżenie

oraz wzrost wartości nieruchomości stanowią różnicę między wartością

nieruchomości określoną przy uwzględnieniu przeznaczenia terenu obowiązującego

po uchwaleniu lub zmianie planu miejscowego a jej wartością, określoną

przy uwzględnieniu przeznaczenia terenu, obowiązującego przed zmianą tego

planu, lub faktycznego sposobu wykorzystywania nieruchomości przed jego

uchwaleniem."

 

Czyli ponieważ w planie przeznaczenie terenu było dokładnie takie, jaki był faktyczny sposób jego wykorzystywania (pole położone kawałek od ścieżki) to wartość terenu się wg przepisów nie zmieniła. Mimo że właściciel mógł miec ochotę pewnego dnia inaczej wykorzystywac swoją działkę. Nie wiem, jak się ta sprawa skończyła, ale plan powstał. Ówczesny właściciel mógł jeszcze raz próbować dostać odszkodowanie na mocy:

 

"Art 36

3. Jeżeli, w związku z uchwaleniem planu miejscowego albo jego zmianą, wartość

nieruchomości uległa obniżeniu, a właściciel albo użytkownik wieczysty zbywa

tę nieruchomość i nie skorzystał z praw, o których mowa w ust. 1 i 2 (odszkodowanie, odkupienie lub zamiana na inny teren), może żądać od gminy odszkodowania równego obniżeniu wartości nieruchomości."

 

Czyli mógłby dostać odszkodowanie, nawet jeśli wcześniej o nie nie wystąpił, podczas sprzedaży mniej wartościowej działki. Ale cały czas mowa o poprzednim właścicielu, nie nowym, który znał MPZP. Jest jeszcze jeden przepis:

 

"Art 37

3. Roszczenia, o których mowa w art. 36 ust. 3, można zgłaszać w terminie 5 lat od

dnia, w którym plan miejscowy albo jego zmiana stały się obowiązujące."

 

A plan obowiązuje od stycznia 2007, jeśli się nie mylę, więc tak czy inaczej sprawa roszczeń jest już przedawniona.

 

 

To gmina (mieszkańcy) jest zainteresowana z korzystania z cudzego terenu, więc zgodnie z prawem powinna wypłacić odszkodowanie lub wykupić teren (aktualnemu właścicielowi chyba), jeżeli nie zostało to uczynione wcześniej. Podejrzewam, że właściciel nie jest na tyle nierozsądny, by ważyć sobie bigos na własne życzenie. Coś musi być na rzeczy. Podejrzewam, że niebawem będzie wiadomo coś więcej.

To nie jest do końca sprawiedliwe, że cały Poznań jeździ komuś za darmo po działce, ale też nie ma w tej sytuacji nic specjalnie szczególnego. Są działki ze względu na położenie lepsze i gorsze, z bardzo wielu powodów, powodziowych, pożarowych, jakości gleby czy występowania chronionych traszek, którym nie wolno niszczyć siedlisk. Na tej akurat jest 150-letnia ścieżka, co i tak przecież nie jest tragedią, bo w żaden sposób nie przeszkadza w użytkowaniu tej działki.

 

Inna sprawa to co z działkami robią plany miejscowe. Bywa, że na czyjejś działce w planie wypada droga do nowego osiedla. Właściciele działek pod osiedla zarobią krocie, a miasto nie ma pieniędzy na wykupienie działki drogi, która musi być za darmo udostępniona - to jest dramat. Natomiast teren przy Strzeszynku i tak się do niczego nie nadawał poza rolą, bo inne niż MPZP przepisy nie pozwalałyby wycinać drzew, prowadzić mediów i kopać szamba. No i jeszcze można by pobierać opłaty za przejazd scieżką, ale na to miasto nie mogło by się zgodzić. Najlepiej by było, żeby miasto wykupiło ścieżkę, ale pewnie nie ma pieniędzy. Poza tym, w którymś z linkowanych artykułów było napisane, że właściciel nie występował o wykup.

 

Moim zdaniem, ten pan może mieć do sprawy podejście takie, jak własciciel budki z kurczakami pod Kupcem, to znaczy na złość urzędowi blokować trasę ważną dla wszystkich mieszkańców. Tylko myślę, że pan od kurczaków miał większe prawo być złośliwy niż pan od ścieżki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość wygląda na zawziętego - nie dość że zaorał drogę to jeszcze wystawił znaki "zakaz wjazdu" oraz tabliczki "teren prywatny zakaz wstępu". Nawet "od strony" objazdu stał taki znak i tabliczka - ale mu go ktoś wykopał :) (gratulacje). Jeśli właściciel chciał pójść na wojnę z urzędasami - całkowicie go wspieram, szkoda tylko, że takimi środkami. Szkoda, że wziął nas - spacerowiczów, rodzinki z dziećmi w wózeczkach, biegaczy i rowerzystów - jako zakładników swojej batalii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w czym go ramir wspierasz? w cwaniakowaniu? wykupieniu tanio ścieżki po to, żeby na niej zarobić biorąc jako zakładników mieszkańców miasta? myślisz, że facet nie wiedział co kupuje?

 

a może, że miasto powinno mu zapłacić odszkodowanie? zaraz jakby je odebrał sprzedałby teren następnemu panu Zdzisiowi, ktory znowu przyjechałby traktorem i zażądał odszkodowania?

 

Kryanka szacunek, za to, że chciało Ci się dotrzeć do tych wszystkich faktów i jak krowie na rowie trzy razy tłumaczyć co tam jest zapisane. pozdro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym, w którymś z linkowanych artykułów było napisane, że właściciel nie występował o wykup.

 

Takie było stanowisko miasta. W tym samym artykule, ktoś sugeruje, że jednak właściciel zgłaszał jakieś roszczenie (aczkolwiek to były przypuszczenia). To będzie jeden, jak nie główny punkt sporny. Podejrzewam, że miasto mogło grać na zwłokę, celem przedawnienia sprawy. Skoro nie ma za co wykupić, przedawnienie to jedyna forma "uprawomocnienia" się planu.

 

Jestem ciekaw jaki będzie finał sprawy, bo nie wierzę, że sprawa jest taka czysta i jasna...

 

Nowe fakty (domysły?): http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,11549841,Droga_rowerowa_do_Strzeszynka_zaorana_bez_wiedzy_wlasciciela.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak napisałem (może ironia mi nie wyszła ale to z nerw) walka z samowolą, opieszałością (czy czymkolwiek innym) urzędów (a takie wątki też się pojawiły) to jedno, a branie użytkowników tej ścieżki jako zakładników to drugie. Nie znam sprawy do końca i też szlag mnie trafił jak jednego dnia spotkaliśmy kolesia w ciemnym jeepie w poprzek szlaku szukającego pewnie granic działki a w następnych dniach przed przednim kołem zobaczyłem zaorany kluczowy odcinek tej drogi. Szkoda, że ktoś posunął się do tak ordynarnego czynu - nie zwracając uwagi (to myśl wyczytana), że część ludzi szukając objazdu może być narażona na niebezpieczeństwo wypadku na ruchliwej ulicy Lechickiej!!! Może zatem przy okazji poruszona zostanie kwestia kładki nad jezdnią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...