Skocz do zawartości

[technika jazdy] książka "Cyclecraft"


Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiaj dostałem przesyłkę z zamówioną książką "Cyclecraft" autorstwa Johna Franklina. Część już przeczytałem, część pobieżnie i jestem oszołomiony ilością oraz jakością zgromadzonej w niej wiedzy. Książka sama w sobie ma być przygotowaniem do kursów "bikeability" (taka angielska karta rowerowa, z tą różnicą, że zamiast dokumentu uprawniającego do jazdy dostaje się naklejki potwierdzające wiedzę, bo prawo do korzystania z drogi tutaj się po prostu ma). Cel w jakim ją kupiłem - nie dać się rozjechać. Mimo, że książka omawia szczegółowo aspekty jazdy na rowerze, to nie ma w niej znaków drogowych - rowerzysta ma wiedzieć co to czerwone i zielone światło, co to jest "Ustąp pierwszeństwa" i co to takiego te linie na drodze. Wszystko inne, jak np. poruszanie się po rondach wynika z tych wcześniejszych. 250 stron przystosowanych do nauki jazdy na rowerze, od takich prostych rzeczy jak nauka balansu (kółka wspornikowe opóźniają, a nie pomagają w nauce jazdy na rowerze), po przez skręcanie, hamowanie (30 stron w innym wątku), zmianę biegów, po przez podstawy jazdy w ruchu ulicznym (pozycja na drodze, bezpieczne odległości, niwelacja niepewności co do naszego zachowania), aż do technik dla zaawansowanych (wiedzieliście że bezpieczniej jest jechać ulicą niż ścieżką rowerową? Jeżeli ulica krzyżuje się ze ścieżką, to rowerzysta musi obserwować oprócz samej ścieżki to co się dzieje na drodze za nim, gdy jedzie ulicą musi patrzyć przed siebie a kierowca za nim musi na niego uważać.) Przydała by się polska wersja tej książki. Chociaż omawiany jest ruch w Wielkiej Brytanii, to po kilku drobnych poprawkach była by najlepszym (i prawdopodobnie jedynym) podręcznikiem dla rowerzystów. Tutaj na forum można by było zrobić vademecum o tym jak jeździć po polskich drogach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysl dobry, jednak jest masa przypadkow ktore ciezko wrzucic do jakies kategorii, no i kazdy ma inne podejscie do jazy, stad byloby wiele sprzeczek o to co nalezy a co nie. Ksiazka z opisu wynika ze fajna, chociaz opis zrobil wrazenie bardzo "lopatologicznego" podejscia, jesli tak nie jest to tym lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo jest łopatologiczna, są np. opisane ćwiczenia na sucho (stojąc obok roweru) z hamowania. Kiedy otworzyłem o tym wątek, to dużo osób mówiło ćwicz, ale żadna nie powiedziała jak. Oczywiście nie należy się zrażać tym że ta książka nie jest dla zaawansowanych. Bikeability to trzy kursy: 1- nauka jazdy, 2- wdrożenie do ruchu, 3 - zaawansowane techniki jazdy. Czyli jeżeli jedziesz ulicą to nie jest napisane - jedź środkiem pasa tylko jedź środkiem pasa bo wtedy masz lepszą widoczność i lepiej widzą ciebie inni. wbrew pozorom nie jest to utrudnianie ruchu tylko zwiększenie bezpieczeństwa. Oprócz jazdy po mieście znajdują się też informacje o jeździe w terenie. Zrobił na mnie wrażenie dokładny opis jazdy w grupie. Przy wymijaniu najpierw ostatnia osoba zjeżdża do osi jezdni, później pilot, a na końcu reszta za pilotem. Niby proste a nikt o tym się nie rozpisuje. Są różnice między polskim a angielskim podejściem do ustawień roweru. Z tego co pamiętam to wszędzie się tłukło, że siodełko powinno być na takiej wysokości aby piętą dotykać podłoża siedząc na rowerze, w tej książce pięta jest na platformie. Jest więcej takich niuansów które pompowano w nas przez kopiuj wklej, z ostatnich to hamowanie przednim hamulcem (i tylko przednim) - według tej książki przedni służy żeby się zatrzymać tylny do regulacji prędkości, a obydwa służą do hamowania, tyle że przedni powinno się zacząć zaciskać jakąś sekundę po tym jak się zacisnęło tylny. Taka łopatologia może zweryfikować naszą wiedzę unaoczniając nasze błędy, bo ciekawe kto z nasz pamięta, żeby przed wejściem/zejściem z roweru zacisnąć hamulce? Co najważniejsze nie jest to jakaś tam łopatologia tylko łopatologia poparta doświadczeniem i znajomością tematu przez autora.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co pamiętam to wszędzie się tłukło, że siodełko powinno być na takiej wysokości aby piętą dotykać podłoża siedząc na rowerze

Takie rady, to chyba do roweru miejskiego do jazdy 500m do sklepu dla kompletnego laika. Nikt raczej takiej rady na forum by nie dał, noga na pedał i kolano lekko zgięte w dolnym położeniu - to się najczęściej pojawia na forum.

 

tyle że przedni powinno się zacząć zaciskać jakąś sekundę po tym jak się zacisnęło tylny.

I w sytuacji awaryjnej na drodze będziesz odliczał tę sekundę czy może lepiej jednak wyrobić sobie odpowiednie odruchy i działać instynktownie?

 

Jakoś mnie te opisy nie przekonały. Mam wrażenie, że ta łopatologia (nawet poparta doświadczeniem i znajomością tematu) może w niektórych wątkach pomóc, a w innych zamotać i nagle okaże się, że co poniektórzy będą myśleć, że bezpieczniej jest na środku pasa niż na szerokim asfaltowym poboczu.

 

No i cena... 13 funtów, może w UK nie jest to dużo, ale u nas w cenie ok. 70zł to nie wróżyłbym sukcesów, zwłaszcza, że adresowana jest raczej do niedoświadczonych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

noga na pedał i kolano lekko zgięte w dolnym położeniu
i to jest polskie piekiełko - coś jest standardem bo powielane tak długo aż stanie się prawdą objawioną, ale nie jest doprecyzowane, a wystarczy wyprostowaną nogę oprzeć piętą o platformę i wychodzi ugięcie dopasowane do naszej anatomii. Książka jest pełna takich doprecyzowań, więc warto zapoznać się nawet z fragmentami jeżeli znajdują się one w internecie.
I w sytuacji awaryjnej na drodze będziesz odliczał tę sekundę czy może lepiej jednak wyrobić sobie odpowiednie odruchy i działać instynktownie?
i powtórka z rozrywki - wyrobić odruchy, ale jakie?
Mam wrażenie, że ta łopatologia (nawet poparta doświadczeniem i znajomością tematu) może w niektórych wątkach pomóc, a w innych zamotać i nagle okaże się, że co poniektórzy będą myśleć, że bezpieczniej jest na środku pasa niż na szerokim asfaltowym poboczu.
Doczytałem się dwóch pozycji na drodze: podstawowa, drugorzędna, oraz wyjątki jak np. jazda przy osi podczas manewrów i przez większość książki autor tłumaczy jakie właściwe powinno być usytuowanie na drodze w zależności od sytuacji - to ważna umiejętność, aby nie stać się ofiarą wypadku.
zwłaszcza, że adresowana jest raczej do niedoświadczonych.
no właśnie tłumaczę jeszcze raz bikeability 3 jest kursem dla doświadczonych rowerzystów. O ile poziom 1 i 2 można podejść z buta, tak do trzeciego poziomu zaleca się kilka miesięcy przerwy na zdobycie doświadczenia na drodze. Poziom trzeci to coś jak uniwersytet dla rowerzystów - jazda w korku, logistyka w wybieraniu tras, jazda w grupie, jazda z dziećmi itp.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro ta książka faktycznie mówi, że klamkę przedniego hamulca należy wcisnąć sekundę po wciśnięciu klamki tylnego, tu mogę zakończyć, dziękuję. Wystarczy mi McCormack i Lopes.

Dalej, co jeśli mamy SPD? Czyli buty z protektorem i specyficzne pedały. To powoduje, że teoria z piętą i wysokością siodełka bierze w łeb.

Książka na początek może ok, ale to wszystko jest za darmo w internecie. Technika jazdy w grupie motocyklowej, a rowerowej też się nie może różnić, więc...

 

A jeśli mam się czepiać, wymijanie to coś kompletnie innego niż wyprzedzanie. Rozumiem, że chodzi o wyprzedzanie grupy rowerów, a nie, że to grupa wyprzedza? Inaczej byłoby to bez sensu. I chyba do prawej krawędzi jezdni, a nie jej osi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tofi, dzięki za recenzję, już wiem czego unikać:)

Cóż, w Polsce tytuł mógłby być "rower dla (t)opornych"...

 

P.

 

Ps. A zastanowiłeś się,że może Twoja książka przekazuje utarte bzdury? Dziś każdy może napisać książkę...

 

Sent from my HTC Vision using Tapatalk 2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co pamiętam to wszędzie się tłukło, że siodełko powinno być na takiej wysokości aby piętą dotykać podłoża siedząc na rowerze

Pierwsze słyszę. Owszem czubkiem palców o podłoże, żeby można było się podeprzeć (jako dziecko, to kazali całą stopą ;) ), ale pięta to zawsze na pedał.

i to jest polskie piekiełko - coś jest standardem bo powielane tak długo aż stanie się prawdą objawioną, ale nie jest doprecyzowane, a wystarczy wyprostowaną nogę oprzeć piętą o platformę i wychodzi ugięcie dopasowane do naszej anatomii. Książka jest pełna takich doprecyzowań, więc warto zapoznać się nawet z fragmentami jeżeli znajdują się one w internecie.

 

i powtórka z rozrywki - wyrobić odruchy, ale jakie?

Taaa, bo polskie to złe. Myślisz, że gdzie indziej nie ma utartych przekonań?

 

Tu masz rację, umieć, a wytłumaczyć komuś innemu, to dwie różne sprawy.

wiedzieliście że bezpieczniej jest jechać ulicą niż ścieżką rowerową?

 

kto z nasz pamięta, żeby przed wejściem/zejściem z roweru zacisnąć hamulce

Tak, przecież to się staje oczywiste jak się więcej i szybciej pojeździ po mieście. Jazda ddr to najczęściej ciągłe hamowanie i przyśpieszanie, bo co i raz jakieś wyjazdy z posesji lub boczne uliczki.

 

To jest odruch i nie trzeba o tym pamiętać :huh:

 

Z tego co widzę książka, a w zasadzie podręcznik jazdy na rowerze w mieście. U nas brakuje takich pozycji, ale trudno się dziwić skoro nie ma polityki rowerowej na poziomie państwa, a jedynie lokalne podrygi. Ja bym tej książki nie wyśmiewał, bo opiera się na programie ministerstwa transportu: http://www.dft.gov.uk/bikeability/

Darujcie sobie więc wyśmiewanie takich książek, jak nie rozumiecie w jakim celu powstają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i to jest polskie piekiełko - coś jest standardem bo powielane tak długo aż stanie się prawdą objawioną, ale nie jest doprecyzowane, a wystarczy wyprostowaną nogę oprzeć piętą o platformę i wychodzi ugięcie dopasowane do naszej anatomii. Książka jest pełna takich doprecyzowań, więc warto zapoznać się nawet z fragmentami jeżeli znajdują się one w internecie.

Tak, bo w UK to nie ma praw objawionych, które stały się nimi przez wielokrotne powtarzanie... Życzę powodzenia przy takim dobieraniu wysokości siodełka jeżdżąc w spd, na pewno będzie idealne.

 

Tak właśnie należy hamować, widać dobra książka.

Ej, a nie pisałeś dość niedawno, że:

Trzeba zapamiętać raz na zawsze: głównym hamulcem w rowerze jest hamulec tylny. I to nim zawsze hamujemy. Przedni służy tylko do wspomagania tylnego

 

no właśnie tłumaczę jeszcze raz bikeability 3 jest kursem dla doświadczonych rowerzystów

I doświadczony rowerzysta kupi książkę, w której 2 z 3 działów poświęcone są dla nowicjuszy? Nie, raczej wybierze jakąś "Biblię treningu..." lub coś w tym guście.

 

Książka na początek może ok, ale to wszystko jest za darmo w internecie.

Jestem podobnego zdania, aczkolwiek zawsze jest możliwość, że książka jest znacznie lepsza niż została tu opisana :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I doświadczony rowerzysta kupi książkę, w której 2 z 3 działów poświęcone są dla nowicjuszy? Nie, raczej wybierze jakąś "Biblię treningu..." lub coś w tym guście.

A po co mu książka o treningu jak chce roweru używać do komunikacji w mieście? To na pewno nie jedyna książka w tym temacie i są pozycje rozbite na poszczególne poziomy. Można też wybrać się na kursy nauki jazdy dla dorosłych, być może są też wersje zaawansowane jak dla kierowców samochodów.

aczkolwiek zawsze jest możliwość, że książka jest znacznie lepsza niż została tu opisana

Zapewne jest :teehee:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co pamiętam to wszędzie się tłukło, że siodełko powinno być na takiej wysokości aby piętą dotykać podłoża siedząc na rowerze

Nigdy takich głupot na tym forum nie czytałem, nie wiem skąd u Ciebie takie przekonanie.

 

ciekawe kto z nasz pamięta, żeby przed wejściem/zejściem z roweru zacisnąć hamulce?

Jak sytuacja tego wymaga to się trzyma. Ale takie rzeczy to odruchy i doświadczenie, które wyrabiają się z czasem same tak jak inne typu poprawne hamowanie itd. Nie rozumiem jak można o tym napisać książkę.. :l

 

A wyjaśnij dlaczego przedni hamulec należy wcisnąć o sekundę później bo nie rozumiem gdzie tu sens...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przy schodzeniu można trzymać hamulec i na ogół trzyma się jeden, ten który jest po stronie na którą schodzimy

 

Użytkownik Tofi dnia 11 kwiecień 2012 - 21:47 napisał według tej książki przedni służy żeby się zatrzymać tylny do regulacji prędkości, a obydwa służą do hamowania, tyle że przedni powinno się zacząć zaciskać jakąś sekundę po tym jak się zacisnęło tylny.

Tak właśnie należy hamować, widać dobra książka.

wnosisz to po tym hamowaniu ? niedawno pisałeś że hamuje się tylko tylnym,

na co te sekundy przerwy między hamowaniem tylnym a przednim? żeby uderzyć w przeszkodę?

hamuje się różnie, zależnie od warunków, czasem wystarczy przednim, czasem można oboma, czasem tylko tylnym, każdemu przyjdzie to z doświadczeniem, nie z przeczytaniem książki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ej, a nie pisałeś dość niedawno, że:

 

To co pisałem wtedy nie stoi w sprzeczności z tym co napisałem teraz. Bo napisałem dokładnie to samo. Czytać ze zrozumieniem, nie po łebkach. Cały czas używam tylnego po trasie w celu wytracenia szybkości. Jeśli chcę się całkowicie zatrzymać naciskam również po chwili ( może to właśnie 1 sekunda) przedni. W związku z powyższym za główny hamulec (bo częściej używany) uważam tylny.

Zresztą nieważne. Moja technika hamowania jest skuteczna co pokazało wiele sytuacji w jakich się znalazłem. Niech się martwią ci, którzy mają z tym jakiś problem:)

 

hamuje się różnie, zależnie od warunków,

Z tym się zgodzę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

generalnie całe te dyskusje o hamowaniu nie miały sensu, to wszystko z doświadczeniem przychodzi,

jedynie można podpowiedzieć początkującym że to przedni hamulec jest głównym i najskuteczniejszym, użycie tylko albo głównie tylnego to rzadkie przypadki (b.śliska nawierzchnia, stromy zjazd)

 

a jeśli ktoś się boi lotu przez kierę, niech poćwiczy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sytuacja tego wymaga to się trzyma. Ale takie rzeczy to odruchy i doświadczenie, które wyrabiają się z czasem same tak jak inne typu poprawne hamowanie itd. Nie rozumiem jak można o tym napisać książkę.. :l

Masz te umiejętności, to nie musisz czytać, ale są osoby, które dopiero zaczynają jeździć i co wtedy?

Tak samo można napisać o prowadzeniu samochodu, że to odruchy i doświadczenie, ale na początku trzeba przejść kurs, na którym uczy się obsługi pojazdu.

Owszem można samemu dochodzić co i jak, ale z dobrym podręcznikiem powinno być szybciej.

na co te sekundy przerwy między hamowaniem tylnym a przednim? żeby uderzyć w przeszkodę?

1. Nie wiesz czy to odnosi się do hamowania awaryjnego czy przewidzianego (dojazd do skrzyżowania, świateł...).

2. Przypuszczam, że nie znasz się na mechanice i fizjologi człowieka (reakcje na bodźce, czas reakcji mięśni itp.)

3. Nie wiesz czy ta technika jest przewidziana dla początkujących, czy zaawansowanych.

Na moje, to dla początkujących dla zachowania większej stabilności. Zaciskając najpierw tylny, a potem przedni hamulec płynniej zwiększa się siłę hamowania. Daje to czas na zaparcie się o kierownicę i ogólne przygotowanie ciała do szybkiego zatrzymania przy pomocy przedniego hamulca.

 

Nie ma co krytykować podanych metod, bo są wyrwane z kontekstu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie, kontekst jest taki, że to książka przygotowująca do zdania egzaminu na kartę rowerową. Tym można tłumaczyć naiwność przykładowych informacji podanych przez Tofi. Dla osób nigdy wcześniej nie poruszających się rowerem może to być przydatne, być może na takim egzaminie wymagano konkretnych umiejętności i informacji.

 

Natomiast mam wrażenie, że jeśli ktoś już jeździ sporo rowerem i nie stoi przed koniecznością zdawania egzaminu na kartę rowerową, to czytanie takiej książki można porównać do czytania instrukcji obsługi wszystkich urządzeń domowych, mimo braku problemów z ich obsługą. Książka wydaje mi się tak przydatna jak nauka rozbioru zdania dla przeciętnego użytkownika języka polskiego.

 

Jeśli ktoś mimo długiego czasu używania roweru uważa informację o zaciśnięciu klamek hamulca w momencie wsiadania za użyteczną i wnoszącą wiele do jego rowerowego życia, to znak, że być może po "wryciu" całej książki i tak będzie mniej bezpieczny niż przeciętny rowerzysta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś mimo długiego czasu używania roweru uważa informację o zaciśnięciu klamek hamulca w momencie wsiadania za użyteczną i wnoszącą wiele do jego rowerowego życia, to znak, że być może po "wryciu" całej książki i tak będzie mniej bezpieczny niż przeciętny rowerzysta.
Spróbuj znaleźć pytania na kartę rowerową i mieć wymagane minimum błędów lub mniej. Ciekawie by się zrobiło gdyby tak jak w większości krajów zachodnich prawo jazdy było odnawiane co 10 lat (odnawiane, nie wymieniane).
Wyświetl postUżytkownik Tofi dnia 11 kwiecień 2012 - 20:47 napisał Z tego co pamiętam to wszędzie się tłukło, że siodełko powinno być na takiej wysokości aby piętą dotykać podłoża siedząc na rowerze Nigdy takich głupot na tym forum nie czytałem, nie wiem skąd u Ciebie takie przekonanie.
Miałem długą przerwę w jeździe na rowerze i informacje brałem z książek i świata młodych - to było na długo przed tym, jak się dowiedziałeś że istnieje coś takiego jak internet.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz - a ja informacje brałem z życia. Jak sobie jako dzieciak rozwaliłem mordę, bo robiłem głupoty na rowerze,to potem wiedziałem, że tak się nie robi. Sorry, ale jeśli ktoś potrzebuje książki do tego, żeby dowiedzieć się, że na rower można wsiąść zaciskając hamulce... wybacz, ale zgadzam się z CMIK.

 

Tak jak mówiłem wcześniej - książkę napisać może każdy - widziałem wiele opasłych tomów, po kilkaset albo i więcej stron, jak korzystać z przysłowiowego kalkulatora windows :) Napisać można wiele o niczym.

 

A samochód to trochę inna sprawa, niż rower. Tak samo szkolenie na pilota Boeinga 738 trwa trochę dłużej niż kurs prawa jazdy.

 

Nie popadajmy w paranoję....

 

P.

 

Ps. Takie jest moje zdanie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A po co mu książka o treningu jak chce roweru używać do komunikacji w mieście?
Ale naprawdę uważasz, że doświadczony rowerzysta potrzebuje czytać książkę o jeździe po mieście? Albo inaczej, czy uważasz, że jako doświadczony rowerzysta byłbyś w stanie wyciągnąć z takiej książki dużo nowej wiedzy? :P Dla nowicjusza to może i tak, ale jednak dla niego też lepszy jest internet - więcej wypowiedzi, więcej konfrontowanych ze sobą spojrzeń różnych osób i jeszcze możliwość zadawania pytań. :)
To co pisałem wtedy nie stoi w sprzeczności z tym co napisałem teraz. Bo napisałem dokładnie to samo. Czytać ze zrozumieniem, nie po łebkach. Cały czas używam tylnego po trasie w celu wytracenia szybkości. Jeśli chcę się całkowicie zatrzymać naciskam również po chwili ( może to właśnie 1 sekunda) przedni. W związku z powyższym za główny hamulec (bo częściej używany) uważam tylny. Zresztą nieważne. Moja technika hamowania jest skuteczna co pokazało wiele sytuacji w jakich się znalazłem. Niech się martwią ci, którzy mają z tym jakiś problem:)
Ale główny to jednak ten który daje większą siłę i pozwala na cały zakres hamowania od lekkiego wytracania prędkości, aż po hamowanie awaryjne, a nie ten który pozwala jedynie na wytracanie prędkości i wspomaganie przedniego.Zresztą... darujmy to sobie bo powstanie kilka kolejnych stron, a każdy i tak będzie robił swoje. Zgodzę się, że martwić powinni się głównie ci co nie używają przodu w ogóle, oni mają największą szansę na przywalenie w jakąś ruchomą przeszkodę. :P
Spróbuj znaleźć pytania na kartę rowerową i mieć wymagane minimum błędów lub mniej. Ciekawie by się zrobiło gdyby tak jak w większości krajów zachodnich prawo jazdy było odnawiane co 10 lat (odnawiane, nie wymieniane).
Super, może na jakieś wydumane pytanie bym nie odpowiedział, ale za to jeszcze przez kierę nie przeleciałem, za to mam wrażenie, że ktoś kto właśnie nauczył się odpowiedzi na pytania egzaminacyjne i przeczytał taką książkę, mógłby zaraz po zdaniu egzaminu odwalać głupoty na drodze. Karta rowerowa jest jednak pewnym wypaczeniem, miała być czymś co zmusi dzieciaki do nauczenia się prawidłowych zachowań w ruchu ulicznym, w praktyce jest zbiorem pytań do wykucia i testem na równowagę na placu manewrowym...

Sorry, ale jeśli ktoś potrzebuje książki do tego, żeby dowiedzieć się, że na rower można wsiąść zaciskając hamulce... wybacz, ale zgadzam się z CMIK.

Widzisz, w instrukcji od pralki piszą, żeby przed włączeniem sprawdzić czy w środku nie ma dziecka lub zwierzaka, w instrukcji od lodówki piszą żeby nie zamykać w niej dziecka np. w celu zmniejszenia gorączki lub żeby dzieci nie wieszały się na drzwiach bo te mogą się urwać... społeczeństwo po prostu głupieje, czemu więc nie napisać książki o tym, że przed zejściem z roweru trzeba upewnić się, że rower na pewno się zatrzymał :D I jeszcze kasę można na tym zrobić :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to było na długo przed tym, jak się dowiedziałeś że istnieje coś takiego jak internet.

Sporo, czyli jakieś ponad 15 lat temu? To po co czytasz takie głupie książki skoro masz taki długi staż na rowerze? Nie rozumiem znów...

 

.

Tak samo można napisać o prowadzeniu samochodu, że to odruchy i doświadczenie, ale na początku trzeba przejść kurs, na którym uczy się obsługi pojazdu.

No i tu poruszasz kolejny ciekawy temat. Kurs faktycznie trzeba przejść co nie oznacza, że po jego ukończeniu każdy umie jeździć autem. Na takim kursie uczymy się tylko ogólnych zasad ruchu drogowego i jak jechać pojazdem. Technika, zdrowe odruchy itd należy wypracować później samemu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale naprawdę uważasz, że doświadczony rowerzysta potrzebuje czytać książkę o jeździe po mieście? Albo inaczej, czy uważasz, że jako doświadczony rowerzysta byłbyś w stanie wyciągnąć z takiej książki dużo nowej wiedzy? :P Dla nowicjusza to może i tak, ale jednak dla niego też lepszy jest internet - więcej wypowiedzi, więcej konfrontowanych ze sobą spojrzeń różnych osób i jeszcze możliwość zadawania pytań. :)

W niektórych przypadkach taka lektura byłaby pomocna. Mam znajomych, którzy dużo jeżdżą, ale głównie po lasach lub za miastem. Ale brak im obycia z jazdą po mieście, ba boją się jeździć po jezdni.

Nie znam treści, ale pewnie kilka zagadnień byłoby dla mnie nowych i przydatnych, a przynajmniej uporządkowałbym to co wiem z doświadczenia.

 

Tak internet, największy śmietnik informacyjny świata ;) Ja bym połączył obie rzeczy. Uporządkowaną kompilację w postaci podręcznika i pytania zadawane na forum. Tak będzie szybciej i więcej wiedzy się zdobędzie.

No i tu poruszasz kolejny ciekawy temat. Kurs faktycznie trzeba przejść co nie oznacza, że po jego ukończeniu każdy umie jeździć autem. Na takim kursie uczymy się tylko ogólnych zasad ruchu drogowego i jak jechać pojazdem. Technika, zdrowe odruchy itd należy wypracować później samemu...

Ależ to oczywiste, samo przeczytanie książki bez praktycznego przećwiczenia i opanowania zawartych tam technik jest bezcelowe.

 

Tak jak mówiłem wcześniej - książkę napisać może każdy - widziałem wiele opasłych tomów, po kilkaset albo i więcej stron, jak korzystać z przysłowiowego kalkulatora windows :) Napisać można wiele o niczym.

W tym przypadku wątpię, żeby to był "każdy". W Wielkiej Brytanii został opracowany program nauki jazdy na rowerze i jeżeli autor się jego trzyma, to nie powinno tam być bzdur.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...