Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano (edytowane)

Kask jest OK, szkoda że się o tym przekonałem na własnej głowie. Długo jeździłem bez kasku, dopiero gdy zaliczyłem bardzo poważny wypadek, to nie siadam na rower bez skorupy na głowie. Wybrałem się na rodzinny rajd rowerowy zorganizowany jesienią 2004r. w Bielsku-Białej. Zjeżdżaliśmy z dużej górki, więc prędkość musiała być dość duża. I na tym mój opis wypadku się kończy. Nie pamiętam wypadku i około tygodnia pobytu w szpitalu, a byłem cały czas przytomny. Tak jakby ktoś mi wykasował pamięć. Złamań nie miałem, ale w głowie krwiak i opuchlizna. Na szczęście obeszło się bez operacji. W szpitalu byłem miesiąc, a całą rehabilitację zakończyłem po ponad trzech miesiącach. Z jest głową wszystko OK, nie boli mnie, ale mam problem z rozróżnianiem zapachów. Potwierdzeniem tego że mój wypadek był bardzo poważny jest to, że od następnego rajdu rodzinnego wprowadzono obowiązek jazdy w kasku.

Miałem jeszcze jeden poważny wypadek. Jechałem już oczywiście w kasku. Na odlodzonej drodze wpadłem w poślizg i przykryłem się rowerem. Przodem kasku i lekko brodą zaliczyłem kontakt z asfaltem. Uderzenie było mocne, bo na skorupie pozostało wgniecenie. Wtedy to, już na 100%, przekonałem się że kask jest OK, bo gdyby nie on to z pewnością znów wylądował bym w szpitalu. Myśląc że nic mi nie ma, tylko trochę się poobijałem, wsiadłem na rower i jechałem dalej. Jakież było najpierw moje zdziwienie, a później szok, gdy chciałem zmienić bieg. Zamiast dźwignia się przesuwać, cofał mi się kciuk. Okazało się, że miałem pękniętą torebkę stawową. Oczywiście gips i miesiąc leczenia.

Na tym kończę opis. Obym nie miał już czego opisywać.

Edytowane przez Ecia
Napisano

Zgadzam się z przedmówcą. I dzięki za naukę; oby inni bezkaskowcy również wyciągnęli wnioski...

Pozdrówko wspierające :) .

Napisano

Wazne, ze po leczeniu nie pozostaly jeszcze jakies tam skutki wypadku. A teraz masz nauczke i nastepnym razem bez kasku nie wyjedziesz :)

Napisano

Dlatego na te rajdy już od paru lat nie jeżdże, choć na 4 czy 5 byłem.

 

Tam nie trudno o wypadek na drodze o szerokości 5 metrów czasem jedzie 10 rowerów.

 

straszny tlok mase debili bo tak ich trzeba nazwać, jeden z tych debili zrobi coś glupiego i lezy za nim 30 osób.

 

Cięzkie wypadki to norma na tych rajdach, powybijane zęby itd.

 

Poza tym rajd sam w sobie jeszcze ujdzi ale te kilkugodzinne przerwy miedzye tapami na grochówke i losowania nagród to już w ogole:/

 

 

phi kask obowiązkowy? no ciekawe pierwszy raz slysze na bank w tegorocznym rajdzie nie wszyscy jechali w kasku, tzn w 2005.

 

Ale z ciekawowiści, powiedz czy ten wypadek ył wynikiem czyjejś głupoty, twojej nieostrożności w wyniku nie uniknienie konsekwencji czyjejś głupoty czy też całkowicie twojego błędu?

Napisano

Dobrze, ze nie stalo Ci sie nic powaniejszego, a co najwazniejsze, ze wyciagnales wnioski z wypadku i jezdzisz w kasku.

 

Pozdrawiam i zycze jak najmniejszej liczby wypadkow!

Napisano

 

phi kask obowiązkowy? no ciekawe pierwszy raz slysze na bank w tegorocznym rajdzie nie wszyscy jechali w kasku, tzn w 2005.

 

Ale z ciekawowiści, powiedz czy ten wypadek ył wynikiem czyjejś głupoty, twojej nieostrożności w wyniku nie uniknienie konsekwencji czyjejś głupoty czy też całkowicie twojego błędu?

 

W rajdach w 2005r kask był obowiązkowy, ale oczywiście nie wszyscy w nim jechali.

Z wypadku niczego nie pamiętam i też nie udało mi się dotrzeć do osoby która go widziała. Nawet brat z którym jechałem nie widział co się stało.

Z pewnością już się nie dowiem co się stało i kto zawinił.

Napisano

kask, to hasło zawsze jak byłem mały było mi obce. Tak od mniejwięcej 14 roku życia(czyli od 3 lat) nosze kask na rower zawsze. Jest leciutki i nie boli. Przekonałem sie na własnym łbie :D kiedyś(tzn rok temu) we wrocławiu był głóśny wypadek. Chłopak 15 lat zabił sie na skateparku wolności ;) jechał na hipermarkecie, zachaczył na hopce o poręcz i przywalił głową w asfalt, zabił sie :( . Od tej pory wiszą flagi "głowa 2 razy nie rośnie"....[*]

  • 1 miesiąc temu...
Napisano

Ja osobiscie nie wyobrazam sobie jazdy bez kasku... Moj znajomy jechal kiedys w kasku na rowerze po prostej ulicy i nagle lancuch mu sie scial w zebatkach... wyrzycilo go przez kierownice prosto w row obok ulicy... uderzyl glowa o jakis wiekszy kamien... Kask pelk na dwie czescie (jakby go nie mial, stalo by sie to z czaszka) Osobiscie jezdze w kaksu typu fullface... Uratowal mi juz paroktrotnie zęby, szczeke... Nie wstydzcie sie tego ze glupio mozecie wygladac w kasku, tutaj chodzi o bezpieczenstwo... moja opinia

Napisano

jakoś nie kumam :)

jak sie ściął między zębatkami?

 

może chodzi o to że wszedl w szprychy? ale wtedy tez niepowinien wyleciec przez kiere

Napisano

Mnie też uratował, mój niepozorny Bell... Stromy zjazd, V~50km/h, 8cm przeszkoda, szprychy w przednim kole pękają i wplatają się w V-ki... ja zaliczam około 5m lotu + drugie tyle koziołkowania po ziemi i betonie naprzemian... Efekt to kask pęknięty (tjaa... linijkę mogę przełożyć) na lewej skroni, od ucha do czubka głowy i "tylko" ogólne potłuczenia w które wliczał się milusi krwiaczek na grzebieniu miednicy (tak się kończy wożenie łańcucha owiniętego w pasie...) i stwierdzenie chirurga z Banacha, że i tak jestem szczęściarzem, bo 1)gdybym ten łańcuch miał kilka cm wyżej - adios lewa nerka, 2) jeżeli nie upadłbym lekko bardziej na lewą stronę pleców, tylko centralnie, to zintegrowałbym sobie ten łańcuch z kręgosłupem :/ ... A jeszcze jak pomyślę, że wcześniej kask zostawiałem w domu "bo mi było za ciepło"... Teraz nawet zastanawiam się, czy nie odrzucić pokusy skorzystania z wymiany powypadkowej Bell'a. Musiałbym oddać zniszczony kask do sklepu... a wolę kochanej, zasłużonej skorupce zrobić miejsce na ścianie nad łóżkiem, żeby na zasłużonej emeryturce godnie mogła wspominać swoje zasługi i przypominać mi, że jeżeli rower jest najlepszym przyjacielem rowerzysty, to kask jest jego ziemskim aniołem stróżem.

  • 2 lata później...
Napisano

Złapałem dzisiaj mega bulwersa!!!

 

Czekając na kwalifikacje F1 oglądałem na Polsacie program się kręci. Był reportaż o jeździe na rowerze górskim i w glównej roli Joanna Jabłczyńska. I tak jej nie lubię ale teraz to już całkiem.

 

Prezentowała się na jakimś pro rowerku, w kompletnym stroju kolarskim, piękne okularki, fryzurka, makijaż... a KASKU BRAK!!!! Tak samo jak dwie towarzyszące jej osoby. Na dodatek jechali drogą trójką obok siebie zamiast gęsiego, a na drodze ruch!

 

Wg mnie przegięcie. Jawne propagowanie jazdy bez kasku na rowerze!

 

Chyba, aż napiszę do autorów programu.

 

Tak już jestem przyzwyczajony do jazdy w kasku, że bez czuję się jak bez pasów w samochodzie. Tak samo jak widzę rowerzystę bez kasku wydaje mi się trochę "nagi"!!

Napisano

Nie przesadzaj. To że kasków nie mają a są tacy "PRO" , to tylko siebie ośmieszają, ale jak robią jakiś reportaż, to pewnie o to chodziło, żeby jechali obok siebie. Ty jak jeździsz w kasku, to bardzo dobrze, sam śmigam tylko w kasku, a ich to olać, będziesz się nimi przejmował?

Napisano

Ja na zjazdach, w terenie, na hopkach zawsze full face używam. Tylko jak jeżdżę Trekkingiem to nie zabieram .. ;/ niestety nie mam kasy na drugi kask :thumbsup:

Napisano
Nie przesadzaj. To że kasków nie mają a są tacy "PRO" , to tylko siebie ośmieszają, ale jak robią jakiś reportaż, to pewnie o to chodziło, żeby jechali obok siebie. Ty jak jeździsz w kasku, to bardzo dobrze, sam śmigam tylko w kasku, a ich to olać, będziesz się nimi przejmował?

Większy respekt na drodze mam do kogoś kto jeździ w zwykłym ubraniu ale w skorupie, niż do takich "pro" jak wymieniona Jabłczyńska. Z drugiej strony może kazali im zdjąć?? Mogło chodzić o to że nikt by nie poznał że to ona jedzie :thumbsup: Co do samego helmeta to ja się tak przyzwyczaiłem, że dziwnie się czuję na rowerze bez kasku...

Napisano

c1ach ja również, ale nie wiadomo dlaczego nie mieli kasków, może tak jak mówisz specjalnie nie mieli zakładać. Więc niepotrzebnie się tak unosić.

Napisano

Ja mam o tyle łatwo, że roweru nie używam do celów transortowych itp, tylko do jednego - sport, a więc treningi, las, wyścigi, wycieczki, toteż nie mam dylematu "czy zakładać kask do sklepu po bułki" :teehee: Więc w kasku jeżdżę zawsze, jest niezbędnym składnikiem mojego wdzianka na rower.

 

Miałem już parę wypadków, gleb jak każdy też, niebezpiecznych sytuacji, a ostatnio odkryłem, że mój Cratoni Zethos (karton za zeta :unsure::D) ma z tyłu nieduże, ale widoczne wgniecenie... Ciekawe, gdzie by było, jakbym nie miał kasku :thumbsup: Mam nadzieję, że mu nie zaszkodzi. Zresztą podparcie się głową o drzewo się zdarzało :o

 

Dopóki nie miałem kasku, miałem wyrzuty, przed pędzeniem powiedzmy asfaltem z zakrętami 50km/h w dół, czy stromym zjazdom - rozsądek. Sam uzbierałem z trudnościami priorytetowo kupiłem bez namawiania. Cóż, takie jest mtb, zagrożenie jest i musi być, ale jeżdżąc w kasku wiem, że zrobiłem, ile moglem. Pozostaje tylko ostrożność, przewidywanie, praktyka i fart.

 

Co do obciachu z jazdy w kasku - chyba odchodzi w niepamięć, pomijając ewentualnie jazdę po bułki na wsi (?)- nikt się raczej nie śmieje, to oznacza zaangażowanego rowerzystę, wszelacy zjazdowcy mają orzechy, fullface'y, bo bez kasku, to od razu widać, że lanser ^_^ A o ile kogoś śmieszy kolarz w obcisie, to go śmieszy, ale kask nie jest decydujący. Ja też mam większy szacunek do "cywili" w kaskach, niż do "prosów" bez - niezależnie, czy to szosowiec, góral, zjazdowiec, czy kto inny, jaką ma maszynę i jak zasuwa.

 

Niewygoda nie jest argumentem - moja skorupa - fajna, ale nie jakaś super nowoczesna - jak ją kupowałem, to już była przynajmniej zeszłoroczna - praktycznie nie przeszkadza i różnica w jeździe bez kasku - pod względem wentylacji i ciepła - nie byłaby znacząca, o ile wyczuwalna.

Napisano

Akurat teraz po Kubicy jest powtorka tego programu z Jabłczyńską bez kasku...

 

 

Jakoś osobiście mi to nie przeszkadza, że "super Asia" jeździ bez kasku, jak chce to niech sobie główkę naraża. Denerwuje mnie PROPAGOWANIE JAZDY BEZ KASKU. No bo co sobie pomyśli taka nastolatka albo nastolatek, fani Asi. Trzeba mieć fajne obcisłe, spodenki, obcisłą kolorową koszulkę, super lanserskie przyciemniane okulary, ułożone włoski i wystarczy... Po co komu kask.

 

Argument, że w kasku nic by nie było widać uważam za nietrafiony. W typowych kaskach do XC, choćby po odpięciu daszku twarz jest dobrze widoczna. A nawet jeśli realizatorzy wychodzili z założenia, że kask zasłoni twarz mogli chociaż powiedzieć, że należy jeździć w kasku.

Napisano

e takie gadanie

organizatorzy nie maja nic wspolnego z kolarstwem, przyszli do pracy i zrobili program wg zasad panujacych w tv

w polsce jazda w kasku nie jest obowiazkowa

oni nie maja obowiazku niczego propagowac

wiec o co Ci wlasciwie chodzi? robili program o Asi, nie o kolarstwie.

Napisano

Widziałeś ten program??

 

Ten fragment był akurat między innymi o kolarstwie... Jabłczyńska w kontekście kolarstwa górskiego.

 

Jasne, że nie mają obowiązku. Jednak w obliczu wielu akcji propagujących jazdę w kasku, miło by było z ich strony nie rzucać kłód pod nogi (najpewniej niezamierzenie) propagatorom bezpiecznej jazdy. I tyle.

 

Z drugiej strony biorąc pod uwagę zasady panujące w tv, aby Jabłczyńska wyglądał jeszcze bardziej pro i lansik był większy powinni ją zaopatrzyć w jakiś lanserski kask, kolorowy, ładny, zgrabny itd...

Napisano

Ale Cię to boli... Jechała bez i co? Nic na to nie poradzisz, kolarze i tak śmigają w kaskach i poza tym nie był to jedyny program o kolarstwie, jest sporo innych, które mówią, że dobrze jest jeździć w kasku. A jak bardzo Cię to boli, to zakładaj kask i idź pośmigać.

Napisano

Zaskakujecie mnie...

 

Nie boli. Jedynie budzi to moje ogromne zdziwienie. Jak również Wasze strofowanie mnie, że cokolwiek śmiem mówić na ten temat. Tymbardziej, że ten temat ma tytuł "Kask jest OK". Sądziłem, że sporo ludzi mnie tu poprze. A z tego co widzę jest na odwrót.

 

No cóż... trudno się mówi.

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...