Skocz do zawartości

[rower] Romet 29er, czyli pretekst do dyskusji o stali


Wiewiór

Rekomendowane odpowiedzi

@akkwlsk Mam wrażenie, że Nitto powoli się zwija - z katalogu na katalog ta oferta się kurczy.... a i z tą dostępnością w EU wydaje się średnio. Taki bike-components.de który miał bogatą ofertę Nitto dalej ma dużo pozycji, ale jak się szuka czegoś konkretnego, to coraz częściej po przeklikaniu wychodzi "out of stock". Takiego cromo mostka dla @Roballinho w stylu MCR22-31,8 clamp on albo UI-12 clamp on to byś tam nie znalazł... Rozmaite butikowe sklepo-warsztaty jak  francuski lachouetteparis.com też mają pustki...

Można ściągać z UK: SimWorksy mają w freshtripe.co.uk a i w SJS Cycles mostki cromo Somy. Tylko, że teraz UK to i tak "zagranica", więc nie widzę specjalnej wygody i jak się babrać z cłem/vatem, to lepiej rzeczywiście z tej Japonii czy USA ściągnąć. Poza BlueLug Global warto zaglądać na alexscycle.com

Acha... poprzebierane mostki cromo Somy są tez w berlińskim Goldsprincie...

Takie rzeczy to trzeba kupować na gwałt, bo tak szybko odchodzą...

  • +1 pomógł 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do czerwonego roweru,  piszecie:

A =B

gdzie A to stara 26"       B  to 29 "

 ad romansum  szortum z brodą,  coś Wasze zmysły się  pogubiły...skołowały

w każdym lesie mazowieckim i nie tylko, piaskach nad Zalewem Sulejowski czy innych wyrypach 26 klęka przed 29.

Nie było na rynku prawie rowerów górskich pod V braki  zdatnych pomieścić koła MTB 29", Stary Gary, Be One, i pewnie jeszcze kilka zapomnianych modeli,

Popularność 29 zdobył już w czasach wszechobecnych tarczówek, chyba nawet nie było Reby 29 z piwotami , tylko jakieś Marzoki ?  A już  z główką ramy bez podniesienia dla amortyzacji to były modele niszowe.

Rzadko można spotkać stalowy widelec w aluminiowej ramie...

Rower UltraRomansa jest dziwny i prawie nikomu nie potrzebny, ale nie można go porównać do złomków 26, czy nawet pięknych Kleinów 26 które mienią się cudną maligną jak oaza na Saharze.

Największa  różnica to sam rozmiar koła,  patrz grzęznący Karol  Zalewski Pod Piotrkowski,  kto był ten wie.

Czy Inbred albo inna stalówka bez amortyzatora z kołem 29 jedzie jakoś inaczej niż taki dziwoląg? I tak i pewnie nie....  rama Inbrda czy Surli  to 3 kilo żywej stali,  a czerwonka pewnie jest dużo lżejsza.

 

 

 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, itr napisał:

Wracając do czerwonego roweru,  piszecie:

A =B

gdzie A to stara 26"       B  to 29 "

 ad romansum  szortum z brodą,  coś Wasze zmysły się  pogubiły...skołowały

w każdym lesie mazowieckim i nie tylko, piaskach nad Zalewem Sulejowski czy innych wyrypach 26 klęka przed 29.

Nie było na rynku prawie rowerów górskich pod V braki  zdatnych pomieścić koła MTB 29", Stary Gary, Be One, i pewnie jeszcze kilka zapomnianych modeli,

Popularność 29 zdobył już w czasach wszechobecnych tarczówek, chyba nawet nie było Reby 29 z piwotami , tylko jakieś Marzoki ?  A już  z główką ramy bez podniesienia dla amortyzacji to były modele niszowe.

Rzadko można spotkać stalowy widelec w aluminiowej ramie...

Rower UltraRomansa jest dziwny i prawie nikomu nie potrzebny, ale nie można go porównać do złomków 26, czy nawet pięknych Kleinów 26 które mienią się cudną maligną jak oaza na Saharze.

Największa  różnica to sam rozmiar koła,  patrz grzęznący Karol  Zalewski Pod Piotrkowski,  kto był ten wie.

Czy Inbred albo inna stalówka bez amortyzatora z kołem 29 jedzie jakoś inaczej niż taki dziwoląg? I tak i pewnie nie....  rama Inbrda czy Surli  to 3 kilo żywej stali,  a czerwonka pewnie jest dużo lżejsza.

 

 

 

Ciekawy wywód, ale jakbyś zobaczył na czym podjeżdżała grupa z którą jechałem/pchałem rower w pełnym bikepackingu szlakiem z Krościenka prze Lubań na Turbacz, to może byś zmienił zdanie co do beznadziejności rowerów MTB na kole 26 cali ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdzie tam napisane jest, że koła 26" są beznadziejne? 

Inna sprawa, że piszesz o podjeżdżaniu.  Zależne jest ono również od przełożenia / biegów.  Koło owszem, zapewnia trakcję i takie tam, ale dochodzimy do pewnego punktu gdzie za dużo mocy na małym kole powoduje uślizg.  Większe koło zaś ma większą powierzchnię styczności co za tym idzie lepszą trakcję.   

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że o tym nie wiedziałem, bo nie przeżyłbym tylu pięknych chwil w terenie na moim stalowym Bianchi 26", także podczas kilkudziesięciu maratonów mtb w ciągu ostatnich 15 lat, jak mam ten rower.image.thumb.jpeg.251ae98fd5415c1e85d21f143b03ba25.jpeg

DSCF4627.JPG

5 godzin temu, kazafaza napisał:

Koło owszem, zapewnia trakcję i takie tam, ale dochodzimy do pewnego punktu gdzie za dużo mocy na małym kole powoduje uślizg.  Większe koło zaś ma większą powierzchnię styczności co za tym idzie lepszą trakcję. 

Dlatego na koła 26" zakładam najgrubsze opony, jakie mi się mieszczą. Różnica w trakcji na podjazdach pomiędzy np. oponą Fast Fred 2,25" (realnie 48 mm, wybitne chudziny jak na ten nominalny rozmiar, ale też bardzo lekkie, około 470 g) a Racing Ralph 2,4" (realnie 56 mm, wersja Evo około 570 g) jest ogromna. Amortyzacja również jest dużo lepsza. Gdy pierwszy wyścig jechałem na tych 2,4 z tyłu miałem wrażenie, że złapałem kapcia, a ciśnienie miałem wciąż około 1.8 bara (sprawdziłem na mecie). 

Duży balon ratuje stare górale i pozwala im jeszcze trochę pożyć.   

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, kazafaza napisał:

A gdzie tam napisane jest, że koła 26" są beznadziejne? 

Inna sprawa, że piszesz o podjeżdżaniu.  Zależne jest ono również od przełożenia / biegów.  Koło owszem, zapewnia trakcję i takie tam, ale dochodzimy do pewnego punktu gdzie za dużo mocy na małym kole powoduje uślizg.  Większe koło zaś ma większą powierzchnię styczności co za tym idzie lepszą trakcję.   

Ja bardziej mówię o takiej teorii ze koło 26 się skończyło, gdy tymczasem masa ludzi jeszcze używa takich rowerów, niekoniecznie do jazdy po bułki po płaskim ;) Generalnie świat rowerów oszalał, pojawiają się jakieś hajpy co chwila które napędzają rynek, ale z punktu widzenia samej jazdy w sumie niewiele wnoszą do tematu dla ludzi którzy po prostu jeżdżą rowerem a nie zajmują się warstwa sprzętową ;)

Sam ten temat jest już wystarczająco hajpowy, bo nagle się okazuje ze ludziska po dwóch dekadach jeżdżenia na aluminium i karbonie odkrywają na nowo stal jako jakiś super materiał o wręcz magicznych właściwościach jezdnych ;) Gdy tymczasem jeszcze 10 lat temu wszyscy twierdzili ze stal to syf - ciężkie, toporne i nie nadające się do jazdy.

Edytowane przez michalr75
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, michalr75 napisał:

nagle się okazuje ze ludziska po dwóch dekadach jeżdżenia na aluminium i karbonie odkrywają na nowo stal jako jakiś super materiał o wręcz magicznych właściwościach jezdnych

A gdzie tam, my tu wielbimy stal głównie, o ile nie jedynie, ze względów estetycznych :D 

  • +1 pomógł 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, michalr75 napisał:

Sam ten temat jest już wystarczająco hajpowy, bo nagle się okazuje ze ludziska po dwóch dekadach jeżdżenia na aluminium i karbonie odkrywają na nowo stal jako jakiś super materiał o wręcz magicznych właściwościach jezdnych ;) Gdy tymczasem jeszcze 10 lat temu wszyscy twierdzili ze stal to syf - ciężkie, toporne i nie nadające się do jazdy.

Nie wiem czy zwróciłeś uwagę na fakt, że zaraz stuknie trzynaście lat od powstania tego tematu.  Hajpem bym tego nie nazwał.  I też niekoniecznie widziałem tu kogoś wieszczącego zmierzch ery 26" - po prostu 29" ma lepsze właściwości terenowe i stąd podjarka.  Że jest sprzęt jak onegdaj, ale z poprawiony prowadzeniem.  Taki kaszlak ale spełniający normę Euro 5, z pięcioma gwiazdkami EuroNCAP itd.  Taka euforia.  A że to zakątek dla zapaleńców dlatego jesteśmy podkopceni absolutnie nie negując wyboru osób, które 26 używają jako bułkowóz dopracowniczy.  Świetnie, że jeżdżą.  Sam mam dwa mtb 26" i jednego 29+. 

  • +1 pomógł 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, michalr75 napisał:

Ja bardziej mówię o takiej teorii ze koło 26 się skończyło, gdy tymczasem masa ludzi jeszcze używa takich rowerów, niekoniecznie do jazdy po bułki po płaskim ;) 

Koło 26" jak najbardziej się skończyło i nie ma co zaklinać rzeczywistości... Nie ma najmniejszego znaczenia, ile (czy jest to masa) osób używa jeszcze takich rowerów i co z nimi robi... Jako produkt rynkowy - czyli coś, co się wytwarza, sprzedaje w sklepach, oferuje do tego komponenty czy głupie części eksploatacyjne - to jest coraz mniejsza nisza w różnych aspektach całkiem niemal całkiem wymarła, w innych jeszcze dychająca... Ile nowych 26" z różnych kategorii cenowo-jakościowo kupisz w sklepie...? Nawet głupie koła (jako gotowy nowy produkt w sklepie) czy obręcze do ich złożenia, opony... oferta dla 26" stanowi mizerną cząstkę tego co znajdziesz pod 27,5"+29". I tego prostego faktu nie da się ukryć szumnym 26 ain't dead.

To, że są ludzie (tak, cała masa), którzy z różnych powodów siedzą dalej na swoich 26", jest zupełnie osobną sprawą, ale ma więcej związków z siłą bezwładu i konotacjami historycznymi (wszak te 26" to było przecież ucieleśnienie mtb), ale właśnie patrzy się na nich w kontekście historii a nie przyszłości - oczywiście do kolejnego "wielkiego przełomu" w branży i wielkiego powrotu zwinnych kółek (w co wątpię). To, że ktoś tam przypomniał sobie młodość i postanowił poczuć retro mtb, albo ktoś czerpie przyjemność ze swojego starzejącego się już 26" dream-bike'a, niewiele zmienia. Tak samo niewiele zmienia garażowa produkcja dla takich pasjonatów rękami innych pasjonatów. I choćby było setki Sobków82 z setkami zadowolonych klientów, to też nic... bo koło 26" się skończyło.

Mógłby jeszcze rozważać, że to wszystko tylko u nas -w znaczeniu kraje bogatej północy, w kontraście do biedniejszego południa, gdzie te wszystkie wiekowe technologie doskonale się trzymają o nowinki w rodzaju 29" to tylko dla wybranych... Stąd też pojawiające się w relacjach wyprawowców, globtroterów, co to im ani Andy, ani pustynie, ani dżungle nie straszne, opowieści, że do trzeciego świata na wyprawę bierze się małe kółka, bo gdzie tam znaleźć oponę na jakieś egzotyczne 27,5". Ale od kiedy ci sami globtroterzy zaczęli przebąkiwać, że w sumie pojechali gdzieś na cudach współczesnego marketingu i żadnego problemu z zaopatrzeniem w części nie było, to już nie wiem... Wszak globalizacja rynku to potężna siła!

2 godziny temu, michalr75 napisał:

Gdy tymczasem jeszcze 10 lat temu wszyscy twierdzili ze stal to syf - ciężkie, toporne i nie nadające się do jazdy.

Będę kontrowersyjny w tym wątku i  napiszę, że stal to syf - cięzkie, toporne... Zwłaszcza jak ograniczymy się do jutubowych wywodów rozmaitych influenserów mniejszego bądź większego kalibru bez wnikania w szczegóły, bez niuansów - jaki rower, z czego, jak zbudowany.... Za dobrze pamiętam czasu, gdzie niemal wszystko było stalowe i nie, nie było magicznie, tylko właśnie ciężko i topornie, bo większość tych rowerów nawet nie stała obok wypasionych rur Reynoldsa czy Columbusa, wiec rozciąganie dziś całej tej "magii" na pospolity stalowy złom jest co najmniej nadużyciem. Współcześnie ze stalą jest lepiej, ale nie dlatego, że nastąpił jakiś przewrót kopernikański. Po prostu rynek się skurczył i ci, co zamawiają u lokalnego framebuildera stalówkę, to są świadomi konsumenci. Oni sięgną właśnie po tego Reynoldsa czy Columbusa zamiast rur wodno-kanalizacyjnych i być może doświadczą "magii"... Szkoda tylko, że przy okazji szumu informacyjnego będą też tacy, którzy kupią te wszystkie proste stalowe grawele, wyprawówki cro-mo-4130-nie-wiadomo i będą się dziwić, że wydali kasę, a rower ciężki i toporny...  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W centrum rowerowym stoi taka fajna stal, wyprawówka, na Mikroszifcie, piękny widelec, nawet  oś już przelotowa, w ramie sterczą zapasowe szprychy zapięte sprytnie, cena zaporowa, chyba nikt nie kupuje, to nisza. Czy stalowe krosy się sprzedają  - nie wiem, ale też nie namawiałbym nikogo  obiecując gruszki na wierzbie.

Zawsze - odradzam  widelec z aluminium... poza tym jestem wyrozumiały :)

Gadamy tu o stali jako towarzystwo wzajemnej adoracji... znamy jej plusy, minusy, szpanusy.    Są rowery stalowe urzekające, są aluminiowe i węglowe też świetne.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, HSM napisał:

Za dobrze pamiętam czasu, gdzie niemal wszystko było stalowe i nie, nie było magicznie, tylko właśnie ciężko i topornie, bo większość tych rowerów nawet nie stała obok wypasionych rur Reynoldsa czy Columbusa, wiec rozciąganie dziś całej tej "magii" na pospolity stalowy złom jest co najmniej nadużyciem. Współcześnie ze stalą jest lepiej, ale nie dlatego, że nastąpił jakiś przewrót kopernikański. Po prostu rynek się skurczył i ci, co zamawiają u lokalnego framebuildera stalówkę, to są świadomi konsumenci. Oni sięgną właśnie po tego Reynoldsa czy Columbusa zamiast rur wodno-kanalizacyjnych i być może doświadczą "magii"... Szkoda tylko, że przy okazji szumu informacyjnego będą też tacy, którzy kupią te wszystkie proste stalowe grawele, wyprawówki cro-mo-4130-nie-wiadomo i będą się dziwić, że wydali kasę, a rower ciężki i toporny...  

Ja to bym nawet podyskutował, ale wygląda na to że masz gotową tezę i tak niespecjalnie uważnie śledzisz ten wątek, także odsyłam raczej do lektury niż zachęcam do dalszej dyskusji ;) 
Ale to nie jest tak jak piszesz, że tylko naklejka z gołąbkiem gwarantuje rurkę nadającą się na rowery, jest to ciutkę bardziej obszerny temat. Tajwan rządzi, najgorętsze nazwiska w tym biznesie zamawiają stalowe ramy w tamtejszych fabrykach i bynajmniej nie na rurkach przez Ciebie wspomnianych. 

Rynek się skurczył? No to jest farmazon po prostu :D Rynek stalowy kwitnie jak nigdy. 

A z tymi walorami estetycznymi to serio pisałem! 
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@akkwlsk Gołąbek nic nie gwarantuje, jak całość nie jest przemyślana i sensownie wykonana. Natomiast stanowczo sprzeciwiam się wytwarzaniu aury tajemniczości, w której każde, ale to każde stalowe jeździdło tylko dlatego, że wykonano je ze stali, jest ósmym cudem świata. Stąd się potem biorą ludzie, którzy nabędą prostego stalowego przysłowiowego eskera i są zdziwieni, że nie jest magicznie, tylko ciężko... 

Tam, gdzie prowadzą rozmowy koneserzy gatunku, można się zachwycać nad cudownościami. Niestety nie każdy jest koneserem, a zwykli śmiertelnicy oczekują jedynie prostych i szybkich odpowiedzi i rzadko wchodzą w szczegóły.

A co do rynku, to wiem, rozumiem, że z bańki takiego wątku, czy innego radavista to wszystko wygląda pięknie, ale to jest tylko rozwój niszy... Na tysiąc tych stalowych ram spawanych na Tajwanie i tak fabryka obok wypluwa setki tysięcy aluminiowych i karbonowych...

 

@itr Jak nie lubię widelców o konstrukcji giętego uncrowna ani też segmented (a ten w Bombtracku ma takie ciągoty przez ciachnięcie lag u góry - takie przynajmniej sprawia na mnie wrażenie), to akurat mi też się podoba. A rower, cóż musi znaleźć swojego amatora. Choć ten paten ze szprychami traktuję jako marketingowy (no dobra - estetyczny) smaczek, a nie realną wartość dodaną. Na wyprawę szprychy to się pakuje w sztycę...

 

Panowie - żebyśmy się dobrze zrozumieli - to było jak najbardziej zaczepne... Sam dopiero co nabyłem stalowy frameset do złożenia przy przychylności niebios i nie było przy tym innych powodów jak tylko estetyczno-nieracjonalne, a i plany wobec kolejnego majaczą na horyzoncie... Ale warto czasami przypomnieć sobie, że trudno patrzeć na coś tak olbrzymiego jak cały rowerowy świat jedynie przez pryzmat własnych wyborów estetyczno-magicznych.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje się, że lawa przemyśleń nt. stali zastygła na ament, a tu nagle wulkan wybija i lawa znowu leje się strumieniem komentarzy. Przez te 13 lat istnienia wątku wyklarowały się elementarne podstawy, że stal tak, ale nie paździerzowy Hi-ten. Że Tange, Columbus, Reynolds, True Temper i cro-mo małych producentów tak, ale nawet, jeśli materiał zacny, rower może być kijowy. Że nawet kijowość pojazdu nie stanowi, jeśli pan lub pani dobrze się bawi.

Kochamy stal (i tytan) za to i tamto (Google podpowie), ale po prostu podoba nam się bardziej od plastiku i alu. To by było na tyle i jedziemy dalej.

Edytowane przez artoor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...