Skocz do zawartości

[felieton] bezpieczeństwo - grzechy kierowców


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Co do wyboru środka transportu, każdy dokonuje bardziej lub mniej świadomego wyboru i decyduje się na to co wg niego da mu największe korzyści. Z tym że korzyści to te ekonomiczne, czasowe, zdrowotne, dotyczące wygody, ale też związane z prestiżem, czy samooceną.

 

Jeśli więc wciąż tak wiele osób w Polsce na krótkich trasach wybiera samochód, choć rowerzystom wydaje sie to nielogiczne (koszty, korki, brak parkingów), to nie ma co stukać się w głowę i mówić, że to idioci, bo jeżdżą autem, mimo, że lepiej czymś innym, tylko trzeba zastanowić się gdzie są prawdziwe powody takich decyzji.

 

Bo rowerzysta myśli o aucie w mieście tak: jest drogi, stoi w korku, ogranicza mobilność, ale przede wszystkim- ja jeżdżę rowerem!

Kierowca natomiast ma codziennych rowerzystów za biednych studentów, a jeśli nie, to za sektę podobną do wegetarian w mniemaniu pana Zdzicha z rzeźni. O argumentach rowerzystów nawet nie myśli, bo jak można przyjmować racje biednych studentów, czy sekciarzy ryzykujących życiem w imię ekobzdur (choć przecież najczęściej decyzja o jeździe rowerem nie ma nic wspolnego z ekologią).

 

Jeśli się jednak uda dotzreć do prawdziwych źródeł decyzji o wyborze auta lub roweru, to możliwe będzie zmniejszenie ruchu samochodowego w mieście na rzecz zbiorkomu, rowerów i pieszych, co de facto jest wspólnym marzeniem wszystkich uczestników ruchu, również kierowców aut. Te zmiany oczywiscie nie są realne jako wynik dyskusji czy nawracania na takie czy inne poglądy. Konieczna jest po prostu perspektywiczna ocena kosztów i korzyści i konsekwentna zmiana infrastruktury.

Napisano

Jeśli więc wciąż tak wiele osób w Polsce na krótkich trasach wybiera samochód, choć rowerzystom wydaje sie to nielogiczne (koszty, korki, brak parkingów), to nie ma co stukać się w głowę i mówić, że to idioci, bo jeżdżą autem, mimo, że lepiej czymś innym, tylko trzeba zastanowić się gdzie są prawdziwe powody takich decyzji.

 

Nigdy nie twierdziłem, ze samochodziarze to idioci. Twierdziłem natomiast i dalej konsekwentnie twierdzę, że samochodziarze zatruwają życie innym (spaliny, hałas, terenochłonność, wypadki) i to z uwagi na powyższe intensywny ruch samochodowy powinien być z miast eliminowany, tak jak np. eliminuje się obecnie palenie papierosów w knajpach czy na przystankach.

 

Nie zamierzam wnikać, dlaczego ktoś jeździ po mieście samochodem (wożąc swój tyłek, a nie np. towar do sklepu), tak jak nie zamierzam wnikać, dlaczego ktoś pali papierosy. Chodzi mi tylko o to i jednocześnie aż o to, aby jeden i drugi nie zatruwali życia innym.

 

Konieczna jest po prostu perspektywiczna ocena kosztów i korzyści i konsekwentna zmiana infrastruktury.

 

To jest akurat bardzo celna uwaga. U nas to niestety kuleje z tą rzetelną oceną kosztów i korzyści, np. ruch samochodowy ocenia się jedynie z perspektywy zysków z akcyzy na paliwo czy rozwoju sektora motoryzacyjnego, natomiast mało kto próbuje liczyć straty związane z wypadkami, chorobami, zajmowaniem cennego terenu itp.

 

Kiedyś jakiś zagorzały spaliniarz napisał na jakiś forum dyskusyjnym, że "spalanie benzyny powoduje zysk dla gospodarki". Cóż, zabójcza logika, według niej również notoryczne wybijanie szyb jest dobre, bo też powoduje zysk dla gospodarki, przecież ktoś zarobi na produkcji nowych szyb i ich wstawianiu. A że ktoś się pokaleczy odłamkami od wybitej szyby, że ktoś zachoruje z zimna, kto to będzie liczył takie drobnostki :)

Napisano

Ok, to skoro Wam przeszkadzaja samochody to sie teraz przyznajcie, kto teraz nie ma samochodu? Ohh... fakt przydaje sie prawda? naprawdę niektorzy nie rozumieja ze nie kazdy chce jezdzic rowerem? To akurat skutery zdobywaja europe, bo tez nie powoduja korkow a sa dla wszystkich, tez ich zabronicie? Czysty fanatyzm u niektorych...

 

Widze ze dyskusja z zapalencami nie ma sensu, bo widza tylko jedna strone.. gdyby samochody byly zle, to by sie nie sprzedawaly w takiej ilosci, jezdzijcie dalej i narzekajcie, zamiast sie pogodzic i zrozumiec.

Napisano

Bartek masz u mnie browara. Doszedłeś do wniosków które wysnułem już wcześniej.

PS. Dlatego nie dyskutuję w niektórych tematach. Co poniektórzy mają klapki na oczach i jak ten Qń pędzą przez świat z ograniczonym światopoglądem, uważając że tylko oni mają rację.... Nawiasem przypominają mi pewnego niskiego polityka.....koniec OT z mej skromnej i mało istotnej strony....

Napisano

Właśnie o to mi chodzi- skoro auta w pl miastach mają takie wziecie, to znaczy, że w czymś są ciągle atrakcyjniejsze dla ludzi. Wg mnie trzeba dociec dlaczego i to wyeliminować/zmienić, bo, jak pisałem- indywidualny transport samochodowy w centrach miast >300tys mieszkancow jest zwyczajnie bez sensu. Nie z mojego ani z kierowcy punktu widzenia- jest obiektywnie bez sensu.

 

Co do niskich polityków- słuchałes dziś expose? A dyskusji po expose? Czy tylko obiegowych opinii się chwytasz i myślisz, że są Twoje?

Napisano

Chcesz wyeleminowac ruch w miescie? Same tiry, rowery, motocykle? Spoko, uda Ci sie to, tylko ludzie wtedy juz beda latac statkami.

 

Wiadomo czemu jest atrakcyjniejszy i chyba to Was gryzie, ze Wy wybraliscie rower a inni nie. Chcecie oszczedzac na paliwie, kosztach itp. spoko Wasz wybor, jak ktos musi albo chce jezdzic samochodem to co jest gorszy?Myslenie stereotypami i typowym "O, ten ma Mercedesa S, bogol jeden" jest idiotyczne. Ale tak juz ma Polskie spoleczenstwo, ze zamiast szukac rozwiazania i nastawiac sie pozytywnie, to tylko narzekanie i lamet, jak jest zle.

Napisano

Myslenie stereotypami i typowym "O, ten ma Mercedesa S, bogol jeden" jest idiotyczne.

 

Nie jest idiotyczne, jest typowo polskie. To się nazywa postawia "pies ogrodnika".

Nie mniej jednak powinno się intensywnie promować korzystanie z "zielonych" środków transportu, ale z pewnością nie w taki sposób poprzez prezentowanie otrodoksyjnych postaw.

Napisano

Nie demonizujcie polskiej zawiści - w czasach, gdy przysłowiowego "dziada" stać na auto, choćby i za kilka tysiaków - kwestia zazdroszczenia wypasionej fury jest drugorzędna. Problemem jest niechęć wielu rodaków do zaakceptowania faktu, że nasze miasta nie są z gumy, że nie moża w nieskończoność rozbudowywać infry potrzebnej indywidualnej komunikacji - jezdni, parkingów - bez zmasakrowania całej przestrzeni publicznej, do której przecież mają prawo także ci, którzy obywają się bez samochodów, z wyboru lub z konieczności...

Napisano

Nie demonizujcie polskiej zawiści - w czasach, gdy przysłowiowego "dziada" stać na auto, choćby i za kilka tysiaków - kwestia zazdroszczenia wypasionej fury jest drugorzędna.

 

Tutaj akurat nie chodzi o zamożność portfela, ale o fakt wyboru sposobu poruszania się (rower), który nie zawsze jest tak miły, wygodny i przyjemny, jak mogłoby się wydawać. Czasami może on przypominać drogę krzyżową... W momencie kiedy się jest fanatycznym miłośnikiem roweru jak można z tego wybrnąć? Tylko i wyłącznie brnąć w nie jeszcze bardziej i postulować coraz bardziej nierealne rozwiązania. Skoro ja mogę jeździć na rowerze, inni też - zakazać samochodów. A tak naprawdę wszystko po to, żeby __mi__ (podkreślam "mi") było wygodniej poruszać się po ulicy. Radykalno-roszczeniowe postawy zwykle, których z przykrością obserwuję wiele, do niczego konstruktywnego nie prowadzą, jedynie do eskalacji konfliktów o uliczną czy chodnikową przestrzeń życiową.

Napisano

Dobrze powiedziane. Tu nie chodzi głównie o słaby zakres możliwości jazdy na rowerze po miastach- nie są one przystosowane do tego, głównie chodzi i społeczeństwo, które nie dość, że nie wie jak prawidłowo jeździć to nie chce im się z lenistwa oszczędzać. Ostatnio szedłem chodnikiem i babcia na rowerze zamiast jechać ścieżką obok, wolała jechać po szarej kostce, bo ładniej wygląda. Dopóki ludzie nie zrozumieją, że zamiast stać w korku i tracić pieniądze mogą dojechać w tym samym czasie do pracy. Większość z nas ma samochód i jest on również dobrym środkiem transportu, czy to na zakupy, dłuższy wyjazd czy funkcje typowo służbowe. Dlatego nie rozumiem skreślania samochodów zamiast promowania rowerów. Rowerzyści zamiast walczyć z kierowcami, powinni dać dobry przykład i zachęcać ludzi, pokazać że jedząc ma się super zabawę i do tego oszczędzamy.

 

Sam jeżdżę na rowerze nie tylko ze względu na zabawe i radość z jazdy, ale także oszczędności, wydałem na rower 2000złt, wystarczy że pojeżdzę nim 2-3 lata i już się zwraca. Ceny biletów(np. PKS-miesięczny 120złt do szkoły położonej ok 15km ode mnie) są niesprzyjające do porzucania samochodów. Rozwiązanie na to jest proste, zmniejszyć ceny biletów, wprowadzić czytniki biletów automatycznie przy przystankach i w autobusach(kierowca wie gdzie i ile osób czeka). Ludzie mogliby poprzez gps śledzić w telefonie, gdzie jest autobus i za ile przyjedzie.

 

Kolejna sprawa to skutery i motocykle, dla mnie to kolejny fajny środek transportu, jeżdżę każdym środkiem transportu, więc porównanie mam i to olbrzymie. Nie stoję w korkach, nie męczę się, jednak nie oszczędzam, aż tyle ile bym chciał. Skutery w miastach to opcja właśnie dla tych co nie są przekonani do rowerów a chcą zwinnie i szybko dojechać do pracy, elektryczne skutery zdominują niedługo cały świat, obok będą rowery, a potem samochody i transport publiczny. Popatrzmy na bogate państwa, tam ludzie już dawno jeżdżą w ogromnych ilościach na jednośladach czy samochodami elektrycznymi.Nam brakuję do tego władzy i pieniędzy.

 

Na wszystko jest rozwiązanie, ale nie zmuszajmy nikogo do naszej racji. Cenię sobie rowerzystów tak samo jak kierowców i motocyklistów. To też są ludzie, jak będzie kultura to i sytuacja na drogach będzie lepsza.Nie jestem za gwałtownym i zbyt chamskim naciskaniem na ludzi by robili coś na co nie mają ochoty. Dlatego najlepiej rozwijać wszystkie środki transportu by WSZYSTKIM było lepiej,a nie tylko nam. Pozdrawiam!

Napisano
niektorzy nie pracuja tam gdzie mieszkaja. Ma ktos jechac 30-40km zeby dojechac do pracy?

... a no, jo mom...

...jak żech mieszkoł w Katowicach to do roboty miołech kole 32 kilosy...

w jedna strona, 8 godzin roboty na linii na szłapach (praca pod presją czasu, w pozycji stojącej) po fajrancie, do dom zaś ok. 32 kilosy.

Tak żech sie belontoł 1 godzina i 25 do 35minut.

Roz ino, jak mi szłapa podowała to żech łoblecioł to w 1 godzina i 15 minut a było to po ciemku (po godz 22), jak żoden nie rychtowoł mie łozjechać.

Samochodym tyż jeżdża do roboty ale ino łod wielkiego dzwona i tak se pyrkom, co by niy za wartko i niy za dupiato, kole 1 godz.

Terozki se wejżyj: kołem łobleca to w ok 1.5 godz , na sztyrech kołach ( samochodem) robia to w 1 godz albo i co wiyncej.

Za jazda na kole niy płaca a mom sie fajnie, a samochód mie kosztuje jakieś 2 dychy, co przez cołki mont, mom 4 stówy w kabzi.

A dodom terozki że, jak sie tak kulom na tym kole do roboty i do dom, to niyma dnia coby sie wtoryś z tych furmanów rychtowoł mie łoszczaś a jak ich po leku łopiepsza to mie chcom pysk łobić

A teraz bardziej zrozumiale.

Odkąd na rowerze dojeżdżam do pracy, to niemal każdego dnia któryś z szanownych spalinowców co osobówkami i tirami kierują, często z premedytacją chcą mnie rozsmarować na barierce lub rozjeździć na asfalcie ,w łagodnej wersji zajeżdzają drogę, wymuszają pierszeństwo lub na laycie wyprzedzają na trzeciego, mijając mnie na jakieś 40-50 cm z prędkością 50km/h albo na ok. 1,5m, grubo ponad 100km/h, tak że podmuch za nim ściąga mnie na środek pasa a tam ... drugi koleś w pościgu za tym pierwszym.

I co wy na to?

A jeśli w mieście mamy jezdnię dwu pasmową , to pomimo iż, lewy pas jest wolny to i tak przeciskają się koło mnie, bo koniecznie muszą być pierwsi przy światłach, co przed chwilą zmieniły się na czerwone.

Albo oczekuję na zielone na pasie co prosto i w prawo , za mną ustawia sie gościu w tirze co w prawo.

Dobrze se myślę, ja na wprost, nim on się ruszy ja będę za skrzyżowaniem.

Zielone.

Oboje ruszamy jednocześnie.

Jak się potem okazuje jedzie z naczepą ale na luzaka.

500 KM sprawia że, wjeżdżamy jednocześnie na to skrzyżowanie.

Ja tu kurna patrzę, a na wysokości moich oczu wyprzedza mnie z załączonym prawym kierunkowskazem!!!!

Wyprzedza na skrzyżowaniu!

Przez chwilę, przerażony mam nadzieję że, to przypadek.

Nie. Jednak widzę gościu kurna, faktycznie skręca w prawo i spycha mnie do krawężnika....

...był blisko, baaaardzo blisko.

Włosy tak mi się zjeżyły że, kask podniosły mi do góry i omal się nie zes.....

Na koniec muszę przyznać że, z radością widuję coraz więcej wyobraźni i kultury pośród tirowców i innych kierowców.

Niestety pośród tych pierwszych najczęściej tylko z innych krajów.

rower jest ok!

Pozdrawiam

Napisano

Widze ze dyskusja z zapalencami nie ma sensu, bo widza tylko jedna strone.. gdyby samochody byly zle, to by sie nie sprzedawaly w takiej ilosci, jezdzijcie dalej i narzekajcie, zamiast sie pogodzic i zrozumiec.

 

Z czym się pogodzić? Z tym, że moje miasto jest dzień w dzień zasmrodzone, hałaśliwe, a każdy wolny skrawek jest zagracony tonami blachy? Może i bym się pogodził, gdybym nie pojeździł trochę po świecie i nie widział, że można inaczej. A więc można inaczej, da się inaczej. I ta świadomośc pozwala traktować mi polski stan obecny jako jedynie przejściowy a nie trwały i niewzruszalny.

 

Chcecie oszczedzac na paliwie, kosztach itp. spoko Wasz wybor, jak ktos musi albo chce jezdzic samochodem to co jest gorszy?

 

Jest gorszy, tak samo jak człowiek palący na chodniku papierosa jest gorszy. Bo jeden i drugi truje. Samochodziarz do tego hałasuje i zajmuje więcej przestrzeni w odróżnieniu od palacza oraz samą swoją obecnością na ulicy stwarza niebezpieczeństwo dla niezmotoryzowanych.

 

Właśnie o to mi chodzi- skoro auta w pl miastach mają takie wziecie, to znaczy, że w czymś są ciągle atrakcyjniejsze dla ludzi.

 

Przede wszystkim powody infrastrukturalne. Jeśli tworzy się na potęgę infrastrukturę dla samochodów, a nie tworzy się w sposób przemyślany i konsekwentny infrastruktury dla rowerów (przy jej chronicznym braku jedynie najbardziej zdeterminowani sięgają po rower), to nie dziwne, że większość ludzi wybierze samochód.

 

A teraz wyobraź sobie, że istnieje sieć wygodnych i bezpiecznych dróg dla rowerów, za to drogi dla samochodów to kocie łby zamiast asfaltu i w dodatku nieciągłe, czasem trzeba wyjść z auta i je przepchać. Jak myślisz, czy w takich warunkach nadal samochód biłby rower na głowę w ilości podróży?

 

Problemem jest niechęć wielu rodaków do zaakceptowania faktu, że nasze miasta nie są z gumy, że nie moża w nieskończoność rozbudowywać infry potrzebnej indywidualnej komunikacji - jezdni, parkingów - bez zmasakrowania całej przestrzeni publicznej, do której przecież mają prawo także ci, którzy obywają się bez samochodów, z wyboru lub z konieczności...

 

O to to to! Dlaczego moje prawo do oddychania czystym powietrzem i przyjaznej przestrzeni publicznej ma być gorsze od czyjegoś prawa do nieskrępowanego jeżdżenia autem i nieskrępowanego parkowania?

Napisano
Lukasz masz samochod?

Piękne i jakże trafne pytanie.... :icon_cool:

Teraz juz wiem skąd tyle frustracji w pilotach bezpiecznej strefy zgniotu.

Jestem niby jednym z tych frustratów i nie wiem o czym mówisz.....

Ja, biedak którego nie stac nawet na najtańszy samochód jadę kiedy oni stoją, mało tego, jestem zdrowszy i niezależny.

Cudownie, gratuluję - jednak co to ma do rzeczy/tematu?

No i jestem baaaaardzo ciekaw , czy nie kupisz owych 4 kółek jak już będzie Cię na nie stać....no i zapewne wtedy punkt widzenia się nieco odmieni.... :icon_cool:

Koniec OT

Napisano

Przegląd prasy nierowerowej: Dane z Warszawy potwierdzają - rower jest szybszy!

Teraz juz wiem skąd tyle frustracji w pilotach bezpiecznej strefy zgniotu. Ja, biedak którego nie stac nawet na najtańszy samochód jadę kiedy oni stoją, mało tego, jestem zdrowszy i niezależny.

 

Trzeba wziąć pod uwagę, że nie wszyscy mają kondycję, by utrzymać takie średnie w ruchu miejskim jak na przytoczonym obrazku. 20-21 km/h jeszcze się da, ale powyżej 21 km/h to już konkretny wysiłek. Oczywiście jadąc zgodnie z prawem i bez brawurowych przejazdów przez skrzyżowania, na 4-tej fazie późnego żółtego.

Napisano

ElDiablo, samochód sprzedałem kilka lat temu. Gadamy o bezpieczeństwie i ilości fur w mieście,ich ograniczenie jest do zrobienia ale wymaga to zmiany myślenia.(nie ma nic wspólnego z ekofaszyzmem, to po prostu zdrowy rozsądek)

mklos1, oczywiście, co nie zmienia faktu że rowerem jest szybciej.

Napisano

A meble, zakupy, wyjazdy w dalsza czesc kraju, wszedzie jezdzisz rowerem?Jesli tak to gratuluje zapalu, nie mierz wszystkich swoja miara. Bedac niegrzecznym powiem jedno, jak bys tak zaczal kierowcow zaczepiac i im mowic co sadzisz o ich puszkasz to kask by Ci za wiele nie pomogl. Kochajmy rowery ale nie badzcie nachalnymi imbecylami, ktorzy probuja wciskac swoje poglady, a Wy to robicie. Wyzywasz, komentujesz, krytykujesz i dajesz wspanialy obraz typowego rowerzysty, ktory zamiast okazac kulture i piekno tego prostego srodku transportu to pokazuje arogancje i idiotyzm na drodze:jestem szybszy w miescie, nie stoje w korkach, nie spalam paliwa, oszczedzam, ha i co teraz "puszkowcy"?

Napisano
mklos1, oczywiście, co nie zmienia faktu że rowerem jest szybciej.

Jakże nie zmienia faktu. Zmienia. Może w Twoim przypadku zmienia, bo Ty masz kondycję, która pozwala być Ci szybszym od samochodu, ale większość ludzi jej nie ma. Dla człowieka, który jeździ rowerem okazyjnie, zamiana samochodu na rower i robienie dziennie po kilkanaście czy kilkadziesiąt km jest rzeczą nie do pomyślenia, nie wspominając już o tych, którzy nie jeżdżą w ogóle, a mogliby się przesiąść. Mimo iż rowerzystów jest dużo, procentowo jest mało tych, którzy są w stanie nadążyć codziennie za samochodem.

Poza tym z praktycznego punktu widzenia... Latem... E tam latem... Żeby w ogóle utrzymać średnią 20-22 km/h trzeba się trochę napocić. Po przyjeździe do pracy, szczególnie gdy był to dłuższy odcinek wypadałoby wziąć prysznic lub conajmniej przebrać w suche ubranie. Nie wszyscy pracodawcy mają w swojej ofercie łazienkę z prysznicem. Poza tym, to dodatkowy czas - pół godziny do tyłu, które przecież nie wlicza się w czas pracy.

 

Moim zdaniem stwierdzenie, że rower jest dobry na wszystko, trąca demagogią, dlatego nie dziwi mnie, że padają takie stwierdzenia jak ekoterroryzm czy ekofaszyzm.

Napisano

Chyba wycofuję się z dyskusji, bo zaczęła opierać się na skrajnych poglądach lub ich dopatrywaniu się po obu stronach. Na zakończenie, ze swojej strony napiszę tyle-

miasta to nie tylko miejsca życia i pracy mieszkańców miasta i okolic, ale też centra szeroko pojętej przedsiębiorczości, edukacji, administracji, centra medyczne, lotniska, węzły komunikacyjne. Załatwiają tu przeróżne sprawy ludzie z różnych stron. Dlatego, aby miasto mogło się rozwijać, musi mieć zapewnioną infrastrukturę dla łatwego transportu, w tym indywidualnego. Chociażby z tego powodu wyeliminowanie ruchu samochodowego to pomysł bez sensu.

 

Moim marzeniem nie jest to, aby zapanowały rowery, ale to, by stworzyć taką infrastrukturę (a w centrach miast utrudnienia dla aut), że rower stałby się realną, atrakcyjną alternatywą dla auta. Bo o ile jeżdżę samochodem po zakupy czy po babcię do lekarza, o tyle dojazd do pracy autem w moim przypadku nie ma sensu (poza pewnymi wyjątkami jak deszcz, konieczność bycia w garniturze itp.). Chodzi o to, żeby stworzyć takie warunki, żeby pani Basia budząc się rano zastanawiała się czy jedzie dziś autem czy rowerem i żeby częściej wybierała rower, nie dlatego, że przekonał ją ekoterrorysta, ale dlatego, że się jej to bardziej opłaca. Póki co większości się to nie opłaca.

Napisano
Moim marzeniem nie jest to, aby zapanowały rowery, ale to, by stworzyć taką infrastrukturę (a w centrach miast utrudnienia dla aut), że rower stałby się realną, atrakcyjną alternatywą dla auta. Bo o ile jeżdżę samochodem po zakupy czy po babcię do lekarza, o tyle dojazd do pracy autem w moim przypadku nie ma sensu (poza pewnymi wyjątkami jak deszcz, konieczność bycia w garniturze itp.). Chodzi o to, żeby stworzyć takie warunki, żeby pani Basia budząc się rano zastanawiała się czy jedzie dziś autem czy rowerem i żeby częściej wybierała rower, nie dlatego, że przekonał ją ekoterrorysta, ale dlatego, że się jej to bardziej opłaca. Póki co większości się to nie opłaca.

I to ma sens, w pełni się podpisuję.....

Napisano

A meble, zakupy, wyjazdy w dalsza czesc kraju, wszedzie jezdzisz rowerem?Jesli tak to gratuluje zapalu, nie mierz wszystkich swoja miara.

 

A co mają do tego wyjazdy w dalszą część kraju? Przypominam, że rozmawiamy o samochodach _w mieście_. Pisząc o wyjazdach w dalszą częśc kraju, kierujesz dyskusję na boczny tor.

 

Wyzywasz, komentujesz, krytykujesz i dajesz wspanialy obraz typowego rowerzysty, ktory zamiast okazac kulture i piekno tego prostego srodku transportu to pokazuje arogancje i idiotyzm na drodze:jestem szybszy w miescie, nie stoje w korkach, nie spalam paliwa, oszczedzam, ha i co teraz "puszkowcy"?

 

Rzecz w tym, że to sama prawda a nie idiotyzm - rower faktycznie jest szybszy w mieście, nie stoi w korkach i nie spala paliwa. Zgadza się? :)

 

A przy okazji - widzę,że są tu rozważania na temat porównania prędkości roweru i samochodu w mieście. Więc od razu dodam, że porównywanie samej średniej prędkości to zbyt mało, bo rower ma jeszcze jedną zaletę - umożliwia jazdę "od drzwi do drzwi" (praktycznie zero problemów z parkowaniem, można przypiąć o byle barierkę czy znak drogowy), natomiast w przypadku samochodu często musimy doliczyć ładnych parę minut na poszukiwanie wolnego miejsca parkingowego, po czym jeszcze parę minut spaceru od samochodu do celu podróży, bo nie zawsze uda się zaparkować tuż obok.

 

Przykładowo - rowerem mam do pracy 20 min. Samochodem miałbym w najlepszej konfiguracji 15-20 min. (czyli mógłbym mieć wyższą prędkość średnią od roweru, gdyby jakimś cudem nie było korków lub były małe), ale tu zaczynają się schody, bo wolnych miejsc parkingowych się koło mojej roboty nie uświadczy, więc dodajmy 5 minut krążenia w poszukiwaniu miejsca (5 to wariant optymistyczny!) i 5 minut spacerku. I już wychodzi 25-30 min. Czyli w porównaniu z rowerem jestem w plecy.

 

Bo samochodem nie wystarczy jechać, trzeba go jeszcze zaparkowac. A miasto nie jest z gumy.

 

Mimo iż rowerzystów jest dużo, procentowo jest mało tych, którzy są w stanie nadążyć codziennie za samochodem.

 

Większość nadąży. Samochód oczywiście da ostry zryw, przejedzie szybko jakiś odcinek, po czym i tak ustawi się w najbliższym korku i już po zawodach.

 

Poza tym z praktycznego punktu widzenia... Latem... E tam latem... Żeby w ogóle utrzymać średnią 20-22 km/h trzeba się trochę napocić. Po przyjeździe do pracy, szczególnie gdy był to dłuższy odcinek wypadałoby wziąć prysznic lub conajmniej przebrać w suche ubranie. Nie wszyscy pracodawcy mają w swojej ofercie łazienkę z prysznicem. Poza tym, to dodatkowy czas - pół godziny do tyłu, które przecież nie wlicza się w czas pracy.

 

To jeździj 18 km/h i się nie spocisz. A i tak wygrasz z samochodem, bo jak będziesz szedł już do biura, to Twój kolega samochodziarz straci cenne minuty na szukaniu miejsca do parkowania.

 

Moim zdaniem stwierdzenie, że rower jest dobry na wszystko, trąca demagogią, dlatego nie dziwi mnie, że padają takie stwierdzenia jak ekoterroryzm czy ekofaszyzm.

 

Wolę słowo "dżihad" :D

 

Chyba wycofuję się z dyskusji, bo zaczęła opierać się na skrajnych poglądach lub ich dopatrywaniu się po obu stronach. Na zakończenie, ze swojej strony napiszę tyle-

miasta to nie tylko miejsca życia i pracy mieszkańców miasta i okolic, ale też centra szeroko pojętej przedsiębiorczości, edukacji, administracji, centra medyczne, lotniska, węzły komunikacyjne. Załatwiają tu przeróżne sprawy ludzie z różnych stron. Dlatego, aby miasto mogło się rozwijać, musi mieć zapewnioną infrastrukturę dla łatwego transportu, w tym indywidualnego. Chociażby z tego powodu wyeliminowanie ruchu samochodowego to pomysł bez sensu.

 

Zawsze mnie zastanawia, gdy czytam podobne wypowiedzi, dlaczego w takiej Holandii czy Danii nie padła jeszcze gospodarka i nie zamknęli lotnisk i centrów edukacji :) Jedymie centra medyczne mogą tam plajtować, bo społeczeństwa żyją zdrowiej :)

 

Oczywiście, że musi być zapewniona odpowiednia infrastruktura dla transportu, tyle że jak to zdefiniować, to zapewnienie? Jak w takim Amsterdamie ulica ma przekrój 2*1 i zwykłe skrzyżowania, to mówią, że infrastruktura jest zapewniona. Bo samochód w razie konieczności przejedzie? Przejedzie. Więc jest zapewniona. I jest OK i żyją. A u nas jest inaczej, u nas musi być przekrój 2*3 i ogromne bezkolizyjne węzły, bo inaczej "infrastruktura jest niezapewniona" i pewnie gospodarka zaraz padnie.

Napisano

Wciaz nie odpowiedziales na nurtujace mnie pytanie czy masz samochod. Na cale szczescie samochody sa i beda w miastach, mozecie krzyczec, plakac ale i tak dalej beda. Ludzie nie wszyscy maja czas, ochote na jazde rowerem, ale przez to ze nie rozumiecie ze auta tez sa potrzebne w miastach to narzucacie swoje poglady. Nagly przypadek i co pedalujesz cale miasto lub lepiej gdy liczy sie cenna minuta, moze w W-wie sa takie korki ze rower na kazdym kroku wygrywa z samochodem, u mnie tak nie jest. Dalej nie rozumiem po co ta dyskusja ze ludzie powinni jezdzic na rowerach? A moze to biegacze maja racje? Po co rowery i samochody, przeciez mozna chodzic i biegac do pracy! Nie marnujemy tyle pieniedzy na rower, wystarcza buty. Jak to zaprzeczysz? Moze nie bede pierwszy biegem, ale nie musze sie martwic o rower, zmieniam buty i po sprawie, nie wydaje sie to znajome?

Napisano

Wciaz nie odpowiedziales na nurtujace mnie pytanie czy masz samochod.

 

Owszem, mam. Używam do podróży międzymiastowych lub do przewodu jakichś większych klamotów. Czyli mniej więcej raz na dwa tygodnie. Do wożenia własnego tyłka po Warszawie nie używam.

 

Na cale szczescie samochody sa i beda w miastach, mozecie krzyczec, plakac ale i tak dalej beda. Ludzie nie wszyscy maja czas, ochote na jazde rowerem, ale przez to ze nie rozumiecie ze auta tez sa potrzebne w miastach to narzucacie swoje poglady.

 

Ale do czego te auta są potrzebne w miastach? Do wożenia mebli czy umywalek są potrzebne. Do odebrania z dworca rodziny z kupą walizek w sumie też (chociaż tu można wziąć taksówkę, jeśli ktoś nie chce bardzo jechać z dworca zbiorkomem). Do dostawy towarów do sklepu też sa potrzebne. Ale do wożenia własnego tyłka (a tak przeważnie są wykorzystywane w miastach) są zupełnie zbędne.

 

Poza tym nie piszę, żeby wszyscy jeździli rowerem, lecz piszę, że należy eliminować wożenie własnego tyłka samochodem. Niekoniecznie na rzecz roweru, bo jeśli komuś rower nie pasuje, to jest jeszcze komunikacja miejska, która powinna być uprzywilejowana w ruchu ulicznym (np. priorytety dla tramwajów na światłach, buspasy itp.).

 

Nagly przypadek i co pedalujesz cale miasto lub lepiej gdy liczy sie cenna minuta, moze w W-wie sa takie korki ze rower na kazdym kroku wygrywa z samochodem, u mnie tak nie jest. Dalej nie rozumiem po co ta dyskusja ze ludzie powinni jezdzic na rowerach?

 

Uwaga j.w. - piszę, że nie powinni wozić własnego tyłka samochodem bez potrzeby, a nie że wszyscy powinni jeździć na rowerach. Jest jeszcze komunikacja miejska.

 

A moze to biegacze maja racje? Po co rowery i samochody, przeciez mozna chodzic i biegac do pracy! Nie marnujemy tyle

pieniedzy na rower, wystarcza buty. Jak to zaprzeczysz? Moze nie bede pierwszy biegem, ale nie musze sie martwic o rower, zmieniam buty i po sprawie, nie wydaje sie to znajome?

 

Ależ nie ma problemu, możesz biegać. Biegając nie smrodzisz, nie hałasujesz, nie zajmujesz dużo miejsca, nie stwarzasz jakiegoś dużego niebezpieczeństwa dla innych uczestników ruchu, więc jeśli masz ochotę biegać do pracy, to ja to popieram jak najbardziej. Serio.

Napisano

Co Ci po ekologi po samochodach, jak fabryki i tak beda smrodzic?Tez im powiesz zeby wytwarzali energie z jazdy na rowerze?. Sorry Lukasz, ale mam taksowka odbierac rodzine z lotniska i zaplacic "smieszna" kwote za krotki odcinek? Komunikacja miejska powiadasz, jezdzenie paliwozernym smokiem, pelnym ludzi i za niezla kase nazywasz dobra metoda transportu? Upchane 30-40 osob lub wiecej i jada, wazne ze mniej miejsca zajma na drodze, Deszcz, snieg tez na rowerze? Do pracy np. w salonie telefonii komorkowej tez ma ktos jechac rowerem a potem smierdziec przy obsludze klienta?

 

Samochody dla niektorych to wlasnie zloty srodek transportu, gdybym mial swoj dojazd do szkoly zamiast pksem wychodzilby mi taniej, jest roznica? Nie jestem zalezny od kogos i jade tam gdzie mi sie podoba. Moze sie zmieni liczba kierowcow, ale nie podczas zwalczania i robienia na zlosc im, ale promowania rowerow i rozwijanie drog dla tego typu transportu. Gdyby byl osobny pas rowerowy lub mozliwosc dla rowerzystow korzystania z bus-stopa (ktory musialby istniec) wiele osob by sie przesiadlo na rower. Na razie to strach na droge wyjechac, nie tylko z winy kierowcow ale ze wzgledu sytuacje panujaca na droge, nie stawiam nikogo jako gorszego/lepszego, bo dla mnie rower tez jest wazny, ale bez samochodu nie mialbym polowy rzeczy w domu, musialbym wyjezdzac 30-40minut wczesniej z domu i wracalbym godzine pozniej, a to dla mnie sporo tym bardziej jak ma sie napiety plan. Nie wyobrazam sobie naglej sytuacji gdzie musze przejechac 20-30km jak najszybciej bo cos sie stalo i wlasnie siedze na rowerze. Kazdy ma swoje poglady i nie ma sensu dalej sie sprzeczac, pozyjemy zobaczymy, moze niedlugo ludzie powsiadaja na rowery, moze drogi zdominuja elektryczne skutery lub samochody.

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...