Skocz do zawartości

[felieton] bezpieczeństwo - grzechy kierowców


Rekomendowane odpowiedzi

Moje przemyślenia zostały umieszczone na stronie głównej portalu Zielone Mazowsze!

Jestem dumna i blada, chociaż otrzymuję głosy, że autorstwo felietonu należało by przypisać emerytowanemu anemikowi, ale wcale się nie przejmuję.

Artykuł jest co prawda o samochodach, ale w kontekście roweru, więc chyba mnie nie zbanuje Szanowny Pan Admin :)

 

Kisses

 

Bisette

 

link: http://www.zm.org.pl/?a=bisette-11a

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajne przemyślenia i obserwacje. Niestety muszę dodać że nie dotyczą tylko Warszawy. Kultura kierowców w Polsce jest żenująco niska, a im większe miasto tym bardziej to widać.

 

Kraków, Wrocław, Katowice, tam bywałem, w Warszawie również, wszędzie to samo.

Polecam Bielsko, tu jest względnie spokojnie, jak wracam z Krakowa, to tu się wydaje wszystko dziać w zwlonionym tempie ;)

 

Dlatego właśnie unikam jak ognia jazdy rowerem po szosie. Tylko teren :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

REGULAMIN 2I

Dobra myśl, przemyślę temat. Można na rowerzystów spojrzeć z perspektywy siodełka, a można z perspektywy samochodu. Sporo przemyśleń mam na ten temat, odrę je ze słów niecenzuralnych i spróbuję przelać na biały ekran.

Biss

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zadałem sobie ten trud i przeczytałem całość.

I co by tu powiedzieć, żeby nie zostać okrzykniętym fanem motoryzacji...

Powiem tak: artykuł adekwatny do strony na jakiej się znajduje.

Czyli przejaskrawiony.

Naprawdę, jeden cwaniak nie powoduje, że wszyscy dookoła zaczynają cwaniakować. Kwestia percepcji i zbytniego przeczulenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Niedźwiedziem. Jedynym efektem takich artykułów jest eskalacja nienawiści jednych do drugich, co doskonale już na forum widać. Myślę że największym problemem jest to że większość rowerzystów nie jeździ samochodami. Brak obiektywnego spojrzenia z drugiej strony. Mi ciężko byłoby stwierdzić kto jest gorszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno się nie zgdzić z jedną (Bisette) i drugą (niedźwiedź) stroną... ja bym celował w środek. Owszem jest wielu cwaniaków i to właśnie oni szaleją nam na ulicach. Nikt o zdrowych zmysłach np. nie zapala po pasie zieleni i krawężnikach, bo najnormalniej szkoda auta (dla jasności-poza kwestiami przepisów). Co śmieszne często szaleją przedstawiciele handlowi (oni mają gdzieś tam na desce mrugający non stop neon - "szybciej...szybciej".....).

Trudno jednak generalizować tak dobitnie, że większość tak robi....

Niestety miasto (duże: wspomniana W-wa, Kraków, itp) poniekąd samo "napędza" kierowców. Wszędobylskie korki, nerwówka no i...... myk po poboczu bo spotkanie za godzinę, a przez 30 minut przejechałem jedne światła...

Cóż, po sobie widzę że wyjeżdżając nawet z centrum W-wy już nieco się uspakajam, jade wolniej, bez spięcia i ciągłej maksymalnej uwagi czy aby jakiś łoś mi nie wjedzie w auto...

Jednak daleki jestem do aż tak daleko posuniętego generalizowania jak u szanownej koleżanki.....

W sumie też można by było zastanowić się od drugiej strony. Jaki jest odsetek szalejących rowerzystów w stosunku do szalejących automaniaków? Widzę czasem kamikze zapylających między samochodami i wjeżdżających przed auta w ostatniej chwili......

Zawsze powtarzam. Traktuj innych, jak chcesz być traktowany.... Aniołki inaczej trafiają się i po jednej i po drugiej stronie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodzę się z artykułem. Zachowania opisane w artykule są bardzo często widywane na ulicy. Aczkolwiek przyznam też rację Niedźwiedziowi, że artykuł jest przejaskrawiony. Stwierdziłbym, że utrzymany jest w tonie kpin i szyderstw, więc nie będzie dobrze odebrany przez miłośników motoryzacji. Ale chyba był taki cel autorki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwestia percepcji i zbytniego przeczulenia.

 

Bardzo dobrze ujęte. Tezy słuszne, ale przepuszczone przez filtr percepcji ględzącego emeryta.

 

Podam dwa przykłady - jadę samochodem lewym pasem z przepisową prędkością, na prawym dziadek w aurisie musi zwolnić, bo jedzie przed nim traktor. Więc z daleka puszczam nogę z gazu i mrugam, żeby dziadek wjechał. A dziadek jedzie z włączonym kierunkowskazem cały czas po swoim pasie. Odczekuję trochę, wreszcie przyspieszam, bo nie będę jechał przez 2 kilometry w ten sposób. A dziadek nagle zaczyna ładować się przez maskę. Ja przy swojej percepcji pomyślałem - co za wariat, z takim refleksem powinni mu dawno odebrać prawko,a z kolei emeryt myśli pewnie to samo, skoro najpierw wpuszczam, a potem się wściekam.

 

Przykład 2: jadę rowerem zupełnie pustą ścieżką, jakieś 30 km/h. Nagle baba w stojącej z boku, na chodniku fabii zaczyna uskuteczniać manewry, jakby mnie chciała zabić. A w jej głowie zapewne to ja byłem pędzącym wariatem-samobójcą.

 

Tak więc, najlepiej spróbować się wczuć w sytuację drugiej strony, niezależnie jak bezmyślna by się nam wydawała, wtedy napięcie na skutek nawet najbardziej ewidentnych sytuacji będzie mniejsze, a i na przyszłość będzie można zapobiegać nieprzyjemnościom :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że największym problemem jest to że większość rowerzystów nie jeździ samochodami.

 

Część może i jeździ, tylko się nie przyznaje. I słusznie, bo to wstyd :)

 

Stwierdziłbym, że utrzymany jest w tonie kpin i szyderstw, więc nie będzie dobrze odebrany przez miłośników motoryzacji.

 

Rowerzyści chyba nie są od tego, żeby robić dobrze miłośnikom motoryzacji, prawda? :)

 

Niestety miasto (duże: wspomniana W-wa, Kraków, itp) poniekąd samo "napędza" kierowców. Wszędobylskie korki, nerwówka no i...... myk po poboczu bo spotkanie za godzinę, a przez 30 minut przejechałem jedne światła...

 

No i to jest genialny opis absurdów wynikających z masowej motoryzacji w dużych miastach. Pewnie nie taka była intencja autora, ale zupełnie niechcący wyszło wprost genialnie, w 100 procentach celnie.

 

Jaki jest odsetek szalejących rowerzystów w stosunku do szalejących automaniaków? Widzę czasem kamikze zapylających między samochodami i wjeżdżających przed auta w ostatniej chwili......

 

Jestem jednym z tych "kamikaze" pomykających między samochodami. Jest sobie ulica z trzema pasami w jedną stronę i jest na niej megakorek, drogi dla rowerów brak, jest tylko wąski chodnik pełen mieszych i dodatkowo zwężony przez zaparkowane samochody. I teraz nadjeżdżam na rowerze. Tak, jadę między stojącymi samochodami. Powiedz mi, co powinienem zrobić zamiast tego? Ustawić się do korka? Objeżdżać korek bocznymi ulicami, które i tak okazują się równie zakorkowane i znów muszę pomykać obok unieruchomionych aut? A może roztrącać pieszych na wąskim chodniku?

 

Widzisz jakąś sensowną alternatywę dla jazdy między samochodami?

 

Mnie jazda między samochodami wcale nie bawi, bo to dodatkowe ryzyko, konieczność karkołomnych nieraz manewrów (bo auta nie zawsze stoją równiutko, a czasem trafi się szeroka cięzarówka lub autobus), szybciej zużywające się hamulce itp. Ale jak uważasz, jest alternatywa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznij chodzić na nogach. Kolejny wątek o tych okrutnych kierowcach, którzy nic nie robią tylko polują na rowerzystów. Dodatkowo wychodzi, że jeśli to rowerzysta jeździ jak wariat, to jest ok. Jedyne wnioski jakie z tego wszystkiego wyciągam to - autem wstyd, rowerem same problemy. Nordic walking rozwiązaniem dla was moi drodzy. Nie radzicie sobie rowerem, może właśnie chodzenie pieszo będzie dla was odpowiednie.

 

Kolega woolfik już napisał, aby wczuć się w drugą stronę to mniej będzie nieprzyjemności i więcej zrozumienia. No ale jak tu się wczuwać w samochód jak pewnie połowa narzekaczy nie ma prawa jazdy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedzmy sobie tak: szaleniec, czy też idiota jest zawsze szaleńcem i idiotą. Bez względu, czy porusza się samochodem, motorem, rowerem, czy butami. I teraz rozdzielanie tego na poszczególne grupy użytkowników drogi jest niczym innym, jak tylko pogłębianiem agresji, co nie tylko samo w sobie jest złe i głupie, ale też nie jest ukierunkowane w tą stronę co trzeba. Bo dziś obserwujemy że jest tak: kierowcy "osobowi" mają pretensje głównie do rowerzystów, pieszych, motocyklistów, tirowców, do kierowców osobówek rzadko. Rowerzyści do kierowców wszelkich, pieszych i motolotniarzy, do innych rowerzystów rzadko, etc, etc.

 

Proponowałbym jednak spojrzeć na problem nie ze strony rower przeciw innym / samochód przeciw innym / pilot promu kosmicznego przeciw innym, tylko od strony kultury na drodze w ogólności.

Nie widzę różnicy między narwańcem, który w mieście ładuje między światłami (samochodem oczywiście) ponad stówkę, fruwając po wszystkich pasach, a rowerzystą, który po ciemku, ubrany na czarno i bez świateł, przelatuje przez skrzyżowania na czerwonym świetle. Jedyna różnica jaką znajduję, to, który z nich bardziej może ucierpieć i skrzywdzić innych, ale nie zmienia to faktu, że obaj są terrorystami drogowymi.

 

Doszukiwanie się wrogości w użytkownikach innych środków lokomocji świadczy li tylko o tym, że taka osoba sama szuka sobie wrogów wokół.

 

P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No luuudzie kochani, jeszcze chwila a zaczniecie się kłócić!! Chill!

Napisałam lekki felieton, spowodowany irytacją, którą odczułam jadąc samochodem. Nie mam zamiaru ani nikogo pouczać, ani nikogo wychowywać, ani karać. Nie jestem przeciwko samochodom, bo sama jeżdżę samochodem czasami. Mieszkam w takim miejscu, że nie da się czasem inaczej... Nie bylo moja intencja nikogo obrazac, ani wywolywac zadnych wojen...Nikogo nie atakuje...

Wiem ze to utopia, nad losem idealistow wylano morze lez... Intencja moja bylo sprawic, ze nastepnym razem jadac autem po prostu usmiechniecie sie patrzac na wyczyny wspoluzytkownikow..

Tyle. Nie traktujcie tego jak rzucenie wyzwania, ani proby dolania oliwy do ognia...

pozdrawiam, i peace!!!! :w00t:

Bisette

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznij chodzić na nogach. Kolejny wątek o tych okrutnych kierowcach, którzy nic nie robią tylko polują na rowerzystów. Dodatkowo wychodzi, że jeśli to rowerzysta jeździ jak wariat, to jest ok. Jedyne wnioski jakie z tego wszystkiego wyciągam to - autem wstyd, rowerem same problemy. Nordic walking rozwiązaniem dla was moi drodzy. Nie radzicie sobie rowerem, może właśnie chodzenie pieszo będzie dla was odpowiednie.

 

Zaraz, a kto tu sobie nie radzi? W korkach radzę sobie świetnie, mykam między samochodami całkiem sprawnie. Owszem, wolałbym jeździć bez korków, ale skoro są, to je pokonuję w ten właśnie sposób i już. Zatem stwierdzenie "rowerem same problemy" nie odpowiada prawdzie - jakieś problemy sa, ale są to problemy niewielkie w porównaniu np. z problemami spaliniarzy pokonujacych 1 km w 30 min. lub zbiorkomowców marznących na przystanku.

 

Kierowcy nie musza polować na rowerzystów, bo już samo ich istnienie w nadmiarze jest zmorą wielu miast, np. Warszawy. Pojedź sobie do Warszawy w środę czy inny czwartek (opanowana przez spaliniarstwo), a pojedź sobie do Warszawy w sobotę. Naprawdę poczujesz różnice, w sobotę Warszawa jest zupełnie innym miastem, czystszym i piękniejszym.

 

Doszukiwanie się wrogości w użytkownikach innych środków lokomocji świadczy li tylko o tym, że taka osoba sama szuka sobie wrogów wokół.

 

Jak tam wśród samochodziarzy wrogości się nie doszukuję , bo jak już pisałem samo ich istnienie w nadmiarze jest problemem samym w sobie, chocby ich kultura jady była nienaganna. Dlatego nadmiar samochodów powinien być eliminowany z ruchu miejskiego (tak jak się to robi na zachodzie), nie dlatego, ze ich kierowcy jezdża źle, tylko dlatego, że samochody pogarszają jakość życia w mieście (hałas, spaliny, terenochłonność). Nawet superkulturalny kierowca za kierownicą nie sprawi,że samochód nagle przestanie smrodzić, hałasować, za to zacznie zajmować mniej miejsca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Część może i jeździ, tylko się nie przyznaje. I słusznie, bo to wstyd

Właśnie pokazałeś, że jesteś zupełnie nieobiektywny i... jesteś zwykłym trollem.

 

Rowerzyści chyba nie są od tego, żeby robić dobrze miłośnikom motoryzacji, prawda?

Czyli, per analogia, stwierdzasz, że takie artykuły są pisane tylko po to żeby połechtać ego regularnych czytelników strony Zielonego Mazowsza, tak? Ach, jacy to my jesteśmy fajni, cwaniakujemy jak szaleni, ale wypominamy tylko kierowcom - wszystkim, nie tylko garstce cwaniaków.

 

Widzisz jakąś sensowną alternatywę dla jazdy między samochodami?

Na mniejszych ulicach równoległych do dużych arterii natężeniu ruchu jest relatywnie mniejsze i nawet jeśli zdarzy się zakorkowany kawałek, to i tak na dłuższym fragmencie wychodzi to lepiej niż jazda przez korek. Rowerzysta miejski, który chce przejechać szybko, wygodnie i bezpiecznie wie o tym i takie ulice wybiera. Przeciskanie się miedzy samochodami wybierają Ci, którzy chcą ponarzekać w necie na kierowców i samochody :bye2: oraz ci, którzy jadą tą arterią tylko kawałek bądź nie znają dobrze tej części miasta i nie wiedzą jak ominąć główne ulice. No i bikerzy bardziej pro, którzy nie jadą akurat transportowo tylko chcą się szybko wydostać z miasta. Oczywiście zaraz pewnie zaczniesz rzucać przykładami przeciw tej tezie, więc od razu odpowiem: owszem są miejsca, które nie mają alternatywy, jednak jest ich znacznie mniej niż takich, które można ominąć. A przeciskanie się przez korek na mieszczuchu, którego zwrotność, zrywność i hamowanie są delikatną parodią roweru sportowego do miłych nie należy, więc kto może (i gdzie może) ten wybiera alternatywę, reszta przeciska się, żeby sobie ulżyć narzekając.

 

No i to jest genialny opis absurdów wynikających z masowej motoryzacji w dużych miastach. Pewnie nie taka była intencja autora, ale zupełnie niechcący wyszło wprost genialnie, w 100 procentach celnie.

Nie wyszło genialnie, wyszło w 50% celnie (tezy, spostrzeżenia) i 50% chybnie (ton, szyderstwo, brak obiektywizmu). Jak felieton trafi gdzieś dalej (co w internecie wcale nie jest takie trudne), to jednak nie zostanie odebrany zgodnie z zamierzeniami autorki - czyli, jak mniemam, jako artykuł, który miał zmusić do refleksji nad kulturą jazdy i sensem użytkowania samochodu na trasach posiadających alternatywę w postaci roweru czy komunikacji zbiorowej. Zostanie odebrany jako kolejne narzekanie ekobrudasów na rowerach czepiających się ludzi, którzy po ciężkiej robocie chcą wrócić do domu w miarę wygodnie i szybko.

 

Owszem, wolałbym jeździć bez korków, ale skoro są, to je pokonuję w ten właśnie sposób i już. Zatem stwierdzenie "rowerem same problemy" nie odpowiada prawdzie - jakieś problemy sa, ale są to problemy niewielkie w porównaniu np. z problemami spaliniarzy pokonujacych 1 km w 30 min. lub zbiorkomowców marznących na przystanku.

Dlaczego zakładasz odgórnie, że osoby nie korzystające z roweru w danej chwili mają problemy? A może oni się z ciebie śmieją bo wygodnie sobie siedzą w ogrzewanym samochodzie z radiem CD, co stracą tutaj to względem ciebie nadrobią za miastem i wysmiewają tego oszołoma co to moknie na rowerze?

 

Napisałam lekki felieton, spowodowany irytacją, którą odczułam jadąc samochodem.

No właśnie, chyba za bardzo pod wpływem emocji :P Zgadzam się, chill.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie pokazałeś, że jesteś zupełnie nieobiektywny i... jesteś zwykłym trollem.

 

Miło mi :D

 

Czyli, per analogia, stwierdzasz, że takie artykuły są pisane tylko po to żeby połechtać ego regularnych czytelników strony Zielonego Mazowsza, tak? Ach, jacy to my jesteśmy fajni, cwaniakujemy jak szaleni, ale wypominamy tylko kierowcom - wszystkim, nie tylko garstce cwaniaków.

 

O intencję pisania takich artykułów musisz zapytac ich autorów, ale na pewno nie jest nią robienie dobrze fanom motoryzacji, o to jestem gotów założyć się w ciemno.

 

Na mniejszych ulicach równoległych do dużych arterii natężeniu ruchu jest relatywnie mniejsze i nawet jeśli zdarzy się zakorkowany kawałek, to i tak na dłuższym fragmencie wychodzi to lepiej niż jazda przez korek. Rowerzysta miejski, który chce przejechać szybko, wygodnie i bezpiecznie wie o tym i takie ulice wybiera. Przeciskanie się miedzy samochodami wybierają Ci, którzy chcą ponarzekać w necie na kierowców i samochody :bye2: oraz ci, którzy jadą tą arterią tylko kawałek bądź nie znają dobrze tej części miasta i nie wiedzą jak ominąć główne ulice. No i bikerzy bardziej pro, którzy nie jadą akurat transportowo tylko chcą się szybko wydostać z miasta. Oczywiście zaraz pewnie zaczniesz rzucać przykładami przeciw tej tezie, więc od razu odpowiem: owszem są miejsca, które nie mają alternatywy, jednak jest ich znacznie mniej niż takich, które można ominąć. A przeciskanie się przez korek na mieszczuchu, którego zwrotność, zrywność i hamowanie są delikatną parodią roweru sportowego do miłych nie należy, więc kto może (i gdzie może) ten wybiera alternatywę, reszta przeciska się, żeby sobie ulżyć narzekając.

 

Większość zakorkowanych miejsc da się ominąć, ale jeśli ktoś np. musi się szybko przemieścić z Placu Zawiszy na Rondo de Gaulle'a, to i tak nie ma lepszej i szybszej drogi, niż Aleje Jerozolimskie, które w godzinach szczytu popołudniowego są tam wiecznie zakorkowane (zwłaszcza odcinek od Centralnego), nawet buspas jest zakorkowany, zapchany przez Karczew-Busy, taksówki i blokowany przez samochody wyjeżdżające z miejsc parkingowych. Czyli korek totalny. Ale i tak śmigam tamtędy, bo naokoło nie będzie szybciej, nie ma takiej opcji.

 

Albo trasa Ochota-Okęcie (okolice pętli), którą kiedyś z różnych przyczyn przemierzałem często. Czy jest tam jakaś szybka alternatywa dla Alei Krakowskiej, która każdego popołudnia stoi w megakorku? Co najwyżej chodnik wzdłuż tejże Alei Krakowskiej :)

 

Nie wyszło genialnie, wyszło w 50% celnie (tezy, spostrzeżenia) i 50% chybnie (ton, szyderstwo, brak obiektywizmu). Jak felieton trafi gdzieś dalej (co w internecie wcale nie jest takie trudne), to jednak nie zostanie odebrany zgodnie z zamierzeniami autorki - czyli, jak mniemam, jako artykuł, który miał zmusić do refleksji nad kulturą jazdy i sensem użytkowania samochodu na trasach posiadających alternatywę w postaci roweru czy komunikacji zbiorowej. Zostanie odebrany jako kolejne narzekanie ekobrudasów na rowerach czepiających się ludzi, którzy po ciężkiej robocie chcą wrócić do domu w miarę wygodnie i szybko.

 

Stwierdzenie "wyszło genialnie" odnosiło się nie do artykułu, lecz do tego tekstu: Niestety miasto (duże: wspomniana W-wa, Kraków, itp) poniekąd samo "napędza" kierowców. Wszędobylskie korki, nerwówka no i...... myk po poboczu bo spotkanie za godzinę, a przez 30 minut przejechałem jedne światła.. Genialny opis absurdów masowej motoryzacji.

 

Dlaczego zakładasz odgórnie, że osoby nie korzystające z roweru w danej chwili mają problemy? A może oni się z ciebie śmieją bo wygodnie sobie siedzą w ogrzewanym samochodzie z radiem CD, co stracą tutaj to względem ciebie nadrobią za miastem i wysmiewają tego oszołoma co to moknie na rowerze?

 

1. Deszczu nie było w Warszawie już od dawna, więc dziwnym trafem nie mokłem. A korki są codziennie.

2. Za miastem nadrobią istotnie. Gdybym chciał szybko przemieścić się z Warszawy do Olsztyna czy innego Zamościa, to też pojechałbym samochodem a nie rowerem i szybko bym nadrobił to, co straciłem w korku. Rzecz w tym, że zdecydowana większość ruchu w Warszawie to ruch w obrębie miasta, względnie aglomeracji (rózne Łomianki i inne Raszyny). I tu nie ma często czasu na nadrobienie czegokolwiek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem ze to utopia, nad losem idealistow wylano morze lez... Intencja moja bylo sprawic, ze nastepnym razem jadac autem po prostu usmiechniecie sie patrzac na wyczyny wspoluzytkownikow..

 

Problem nie leży w środku transportu, tylko w ludziach. Ci sami ludzie przecież jeżdżą rowerami i zachowują się tak samo, jak przed chwilą zachowywali się, jadąc samochodem. Ci sami ludzie chwilę później wychodzą na przejście dla pieszych...Użyję dość ostrych słów. Temat współużytkowania ulic przypomina wielkie bulgoczące szambo nad którym wespół stoją: kierowca, rowerzysta i pieszy. Wszyscy równo do niego dolewają, a czasami ktoś wrzuca do niego granat i wybucha wojna. To forum nie jest wyjątkiem. Takie wątki pojawiają się na stronach miłośników aut, a także na forach ogólnych, niezwiązanych z tematem. Spory zwykle nierozstrzygalne, gdyż każdy ma swoje racje.

Problem leży w ludziach, głównie egocentryzmie. Wychodząc lub wyjeżdżając na ulicę, uważają się za najważniejszych, za tych, którym należy się pierwsze miejsce w kolejce. Z jakiej racji? No bo tak. Tak poprostu. Bo ja jadę do pracy, bo ja spieszę się do domu i każda sekunda jest ważna. Ustąpić? Zwolnić? Dlaczego? Po co? A niech czeka! Miło jest, gdy drugi człowiek na ulicy podziękuje uśmiechem, albo pozdrowieniem dłoni, ale żeby czegoś takiego doświadczyć przede wszystkim trzeba na to zasłużyć, zejść z piedestału ważności i ustąpić komuś miejsca, przestać się dowartościowywać i skończyć z leczeniem swoich kompleksów na ulicy.

 

Sam poruszam się wszystkimi trzema sposobami i za każdym razem staram się nie dokładać swojej części do kociołka, tylko być uprzejmy dla ludzi. Jestem za surowym piętnowaniem niekulturalnych zachowań, zachowań niebezpiecznych. Ale przy okazji dyskusji trzeba pamiętać, że tak naprawdę należy się wszystkim po równo. Z mojej strony EOT (czyli koniec tematu).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony rozumiem powod tego konfliktu, ale z drugiej wcale sie temu nie dziwie. Obie strony sa winne, najbardziej wkurza mnie generalizowanie. Feletion ciekawy, tylko takim tonem za duzo sie nie wskora, najlepsze byloby porownanie i potem happy-end("Sytuacja na drogach polepszy sie tylko wtedy, kiedy zdamy sobie sprawe ze na chamstwo trzeba odpowiadac kultura"-nie mowie ze akurat to). Wtedy mozesz trafic do wiekszego grona, a tak tylko rowerzysci to "chetnie" czytaja.

 

 

Podobnie jest z tematem jazdy pod prad itp. Patrzac ze strony pieszego mozemy powiedziec, ze Kierowcy to idioci i pedza wszedzie jak po smierc, zas rowerzysci sa slepi i nie wiedza gdzie jest ulica a gdzie chodnik... I mamy kolejna kwestie sporu, jak spotykam sie z chamstwem na drodze, igneruje je albo podchodze do tego kulturanie, w mojej okolicy widac znaczace zmiany w kulturze na drodze, rowniez wsrod rowerzystow-pieszych jak i motocyklistow-kierowcow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście zaraz pewnie zaczniesz rzucać przykładami przeciw tej tezie, więc od razu odpowiem: owszem są miejsca, które nie mają alternatywy, jednak jest ich znacznie mniej niż takich, które można ominąć.
Większość zakorkowanych miejsc da się ominąć, ale jeśli ktoś np. musi się szybko przemieścić z Placu Zawiszy na Rondo de Gaulle'a, to i tak nie ma lepszej i szybszej drogi, niż Aleje Jerozolimskie,

Ta... niereformowalny. Przecież napisałem, że takie miejsca się znajdą, więc nie wiem po co rzucasz przykłady. Aczkolwiek nie wiem czy mając na tapecie przeciskanie się przez korek na Jerozolimskich nie byłoby wygodniej i porównywalnie czasowo Koszykową, Piękną Kruczą albo Koszykową, Chałubińskiego, Hożą, Kruczą.

 

Albo trasa Ochota-Okęcie (okolice pętli), którą kiedyś z różnych przyczyn przemierzałem często. Czy jest tam jakaś szybka alternatywa dla Alei Krakowskiej, która każdego popołudnia stoi w megakorku? Co najwyżej chodnik wzdłuż tejże Alei Krakowskiej

Dlatego jeżdżę tramwajem ;) A jak jadę rowerem to czasem omijam przez Leonidasa i Muszkieterów. Problemem Grójeckiej jest to, że ścieżka kończy się w miejscu, w którym kończą się trasy alternatywne, czekam ze zniecierpliwieniem kiedy Ochota połączy DDR kończącą się przy Włodarzewskiej z tą kończącą się przy Instalatorów, miejsca jest tam w bród, a łącznie byłby to na tyle długi odcinek, że opłacałoby się przejeżdżać na lewą stronę ulicy.

 

1. Deszczu nie było w Warszawie już od dawna, więc dziwnym trafem nie mokłem. A korki są codziennie. 2. Za miastem nadrobią istotnie. Gdybym chciał szybko przemieścić się z Warszawy do Olsztyna czy innego Zamościa, to też pojechałbym samochodem a nie rowerem i szybko bym nadrobił to, co straciłem w korku. Rzecz w tym, że zdecydowana większość ruchu w Warszawie to ruch w obrębie miasta, względnie aglomeracji (rózne Łomianki i inne Raszyny). I tu nie ma często czasu na nadrobienie czegokolwiek.

Fajnie, fajnie, tylko ciągle nie odpowiedziałeś na pytanie "Dlaczego zakładasz odgórnie, że osoby nie korzystające z roweru w danej chwili mają problemy?". Oczekiwanie, że ludzie nagle zaczną z Raszyna czy Łomianek jeździć rowerem do centrum też jest takie trochę hmm... nierealne. Nawet jak powstanie super ścieżka rowerowa. Inna sprawa, że w Raszynie mogliby zrobić pasy rowerowe o początku Raszyna, do P&R. Ja bym się w każdym razie ucieszył :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, fajnie, tylko ciągle nie odpowiedziałeś na pytanie "Dlaczego zakładasz odgórnie, że osoby nie korzystające z roweru w danej chwili mają problemy?". Oczekiwanie, że ludzie nagle zaczną z Raszyna czy Łomianek jeździć rowerem do centrum też jest takie trochę hmm... nierealne. Nawet jak powstanie super ścieżka rowerowa. Inna sprawa, że w Raszynie mogliby zrobić pasy rowerowe o początku Raszyna, do P&R. Ja bym się w każdym razie ucieszył :)

 

1. Trochę patrzę ze swojej perspektywy, dla mnie stanie 20 czy 30 min. w korku (a są też korki znacznie dłuższe!) jest problemem. Jeśli dla kogoś nie jest to problem, to OK. Ale odnoszę wrażenie, że jednak dla znacznej części kierowców jest to problem, co widać po lekturze warszawskich forów dyskusyjnych, gdzie pomstowanie na korki jest zjawiskiem powszechnym i masowym. "Winna" jest zawsze HGW, inżynier Galas itp., tylko nigdy własne nawyki komunikacyjne :)

 

2. Jeżdżenie z Łomianek do centrum może i jest mało realne dla większości społeczeństwa, ale jeżdżenie z tychże Łomianek do metra Młociny już niekoniecznie. W tym sensie przydałby się system sensownych tras rowerowych łączących te dwa miejsca, bo zdaję sobie sprawę z tego, że jazda rowerem wzdłuż wylotówki na Gdańsk jest delikatnie mówiąc mało przyjemna. To samo dotyczy Raszyna - Twój postulat udrożnienia komunikacji rowerowej do pętli na Okęciu w pełni popieram, teraz jest to tragedia (sam się zapuszczałem nieraz rowerem z Okęcia do Raszyna, więc coś o tym wiem).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrzucilem to juz w dziale o wypadkach bo moze uda sie go zlapac.

 

Takie mowienie, ze jazda samochodem jest bee w miescie jest glupie. Nie kazdy chce i moze jezdzic na rowerze, faworyzujecie ten srodek transportu, zapominajac ze niektorzy nie pracuja tam gdzie mieszkaja. Ma ktos jechac 30-40km zeby dojechac do pracy? Na budowe tez maja wozic towar na rowerach? Po to ma sie wybor srodku komunikacji zeby kazdy mial cos dla siebie,a popularnosc samochodow jest uzasadniona, nie kazdego ciagnie do roweru, wiec co ma pedalowac bo inni rowerzysci tak chca, bo mniejsze korki beda?

 

Wciaz czekam na temat lub felieton o grzechach rowerzystow, bo o innych stronach jest masa wypowiedzi, tylko brak w tym obiektywizmu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrzucilem to juz w dziale o wypadkach bo moze uda sie go zlapac.

 

Takie mowienie, ze jazda samochodem jest bee w miescie jest glupie. Nie kazdy chce i moze jezdzic na rowerze, faworyzujecie ten srodek transportu, zapominajac ze niektorzy nie pracuja tam gdzie mieszkaja. Ma ktos jechac 30-40km zeby dojechac do pracy? Na budowe tez maja wozic towar na rowerach? Po to ma sie wybor srodku komunikacji zeby kazdy mial cos dla siebie,a popularnosc samochodow jest uzasadniona, nie kazdego ciagnie do roweru, wiec co ma pedalowac bo inni rowerzysci tak chca, bo mniejsze korki beda?

 

Świat transportu nie składa się tylko z samochodów i rowerów. Jest jeszcze takie coś jak komunikacja publiczna, w Warszawie jest to podstawowy środek transportu.

 

W Warszawie zaczęto też wreszcie działania integrujące rowery i komunikacje publiczną, np. tworzy się parkingi rowerowe przy stacjach metra i kolejowych. Rower i komunikacja publiczna nie muszą być wobec siebie konkurencyjne, lecz mogą się swietnie uzupełniać.

 

Co do wożenia towaru na budowę, to policz straty czasu i benzyny spowodowane tym, ze taki dostawczak stoi w korkach, bo on wiezie towar, a wokoło 100 innych osób wiezie własny tyłek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...