Skocz do zawartości

[ankieta] Czy jeździsz rowerem w kasku?


Jazda w kasku  

98 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy je?dzisz rowerem w kasku?

    • Zawsze, gdy tylko jad? rowerem
      31
    • Prawie zawsze (np. z wyj?tkiem krótkich wyjazdów do najbli?szego sklepu itp.)
      37
    • Czasami (np. w trudnym terenie, przy szybkiej je?dzie itp.)
      5
    • Rzadko, od przypadku do przypadku
      3
    • Nigdy, ale zamierzam kupi? kask i je?dzi? w nim
      8
    • Nigdy nie je?d?? w kasku i nie zamierzam
      14
  2. 2. Gdy nie masz kasku na g?owie - jak i któr?dy je?dzisz?

    • Je?d?? tylko po szosach i /lub mie?cie spokojnym tempem
      25
    • Je?dz? tylko po szosach i/lub mie?cie ostrym tempem
      4
    • Czasem zapuszczam si? w trudniejszy teren (np. do lasu), ale w takich miejscach je?dz? ostro?nie
      16
    • Nie unikam trudniejszych terenów, w takich miejscach mocno cisn? na peda?y
      17
    • Zawsze mam kask na g?owie, gdy jad? rowerem
      36
  3. 3. Gdy masz na g?owie kask - jak i któr?dy je?dzisz?

    • Je?d?? tylko po szosach i /lub mie?cie spokojnym tempem
      4
    • Je?dz? tylko po szosach i/lub mie?cie ostrym tempem
      7
    • Czasem zapuszczam si? w trudniejszy teren (np. do lasu), ale w takich miejscach je?dz? ostro?nie
      6
    • Nie unikam trudniejszych terenów, w takich miejscach mocno cisn? na peda?y
      60
    • Nigdy nie mam kasku na g?owie
      21


Rekomendowane odpowiedzi

Zapraszam do kolejnej ankiety :)

 

U mnie jest tak:

 

Pyt. nr 1 - Nigdy nie jezdzę w kasku i nie zamierza.

Pyt. nr 2 - Jeżdzę po szosach i/lub mieście spokojnym tempem.

Pyt. nr 3 - nie dotyczy mnie

 

Terenów trudniejszych unikam, dlatego nie widze potrzeby jazdy w kasku. Gdybym miał jeździć po lasach, to pewnie kupiłbym kask, ale nie lubię leśnych klimatów, wolę szosę i miasto.

 

Uwaga: Każdy może odpowiedzieć zarówno na pyt. nr 2 jak i nr 3 i wskazać właściwą odpowiedź w zależności od sytuacji, gdy nie ma kasku na głowie i gdy go ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja odpowiem jeszcze bardziej przekornie - zastanawia mnie, dlaczego jazdą w kasku podniecają się tak mocno tylko ci, którzy kasku nie uznają? ;)

Tylko dlaczego spora grupa tych, co jeżdżą w kaskach, próbują go na siłę wcisnąć innym? Każdy ma swój rozum i niech sam decyduje, czy warto chronić własną czaszkę.

Ostatnio usłyszałem od "kaskowca" że jestem samobójca, na pewno za niedługo zginę - albo coś mnie potrąci i uderzę w coś głową, albo sam się przewrócę i skończę tak samo... Na szczęście od dwudziestu kilku lat nic takiego się nie dzieje, głowa zawsze cała. Zresztą w poważniejszym wypadku i tak typowa rowerowa skorupka nic nie da, a w full-face jeździć nie będę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Tylko dlaczego spora grupa tych, co jeżdżą w kaskach, próbują go na siłę wcisnąć innym?"

 

He,he. Rozbawiłeś mnie tym stwierdzeniem. :icon_lol:

Mnie za to spora grupa tych, co jeżdżą bez kasku próbuje przekonać, że wyglądam w nim, jak kretyn i powinienem jeździć bez... :devil:

 

"Każdy ma swój rozum i niech sam decyduje, czy warto chronić własną czaszkę."

 

Czyli uważasz, że Twojej czaszki nie warto chronić?!

 

"Ostatnio usłyszałem od "kaskowca" że jestem samobójca, na pewno za niedługo zginę - albo coś mnie potrąci i uderzę w coś głową, albo sam się przewrócę i skończę tak samo... Na szczęście od dwudziestu kilku lat nic takiego się nie dzieje, głowa zawsze cała."

 

Będę musiał w takim razie wymontować pasy bezpieczeństwa z mojego auta. Bo po co mi one skoro od 10 lat jeżdżę i nie miałem wypadku... tylko mi miejsce zajmują. :icon_wink:

 

A tak poważnie to parę lat temu przeturlałem się po masce auta gościowi, który wymusił pierwszeństwo na skrzyżowaniu. Po wylądowaniu uderzyłem potylicą w asfalt. Gdyby nie kask skończyło by się pewno na wstrząsie mózgu. Prawda jest taka, że nigdy nie wiesz co się może stać na drodze, w górach itp... Być może kask nie ochroni Cię w 100% (bo raczej nie ma na to sposobu) ale podejrzewam, że trochę zmniejszy ryzyko poważniejszych uszkodzeń głowy.

Nie zmuszam do używania ale zachęcam do zastanowienia się nad tym.

I życzę co najmniej kolejnych 20 lat bezpiecznej jazdy. :thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie za to spora grupa tych, co jeżdżą bez kasku próbuje przekonać, że wyglądam w nim, jak kretyn i powinienem jeździć bez... :devil:

Widocznie zależy to od środkowiska, w którym się obracamy. Ja się takimi opiniami nie przejmuję (obojętnie czy za, czy przeciw) i po prostu jeżdżę.

 

Czyli uważasz, że Twojej czaszki nie warto chronić?!

Typowo rowerowym kaskiem - nie, nie warto.

 

(...) Będę musiał w takim razie wymontować pasy bezpieczeństwa z mojego auta.

Zapewne jeździłbyś bezpieczniej (kompensacja ryzyka). Poza tym ryzyko na rowerze i w samochodzie jest 'trochę' różne, osiągane prędkości także. Nie sądzisz?

 

Gdyby nie kask skończyło by się pewno na wstrząsie mózgu.

Może tak, może nie - nigdy się nie dowiemy. Może bez kasku byłbyś ostrożniejszy i wypadku by nie było, też nie wiadomo...

 

ale podejrzewam, że trochę zmniejszy ryzyko poważniejszych uszkodzeń głowy.

Zależy jak upadnę - np. przed uszkodzeniem szczęki nie chroni w najmniejszym stopniu. Przy wypadkach z dużymi prędokościami też nie chroni.

 

I życzę co najmniej kolejnych 20 lat bezpiecznej jazdy. :thumbsup:

Dziękuję bardzo ;) i życzę tego samego.

 

Na koniec - nie mam nic przeciwko promowaniu i namawianiu do jazdy w kasku. Jestem natomiast zdecydowanym przeciwnikiem wciskana go na siłę na moją głowę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzymo, nie powinieneś w ogolę się udzielać w tym temacie, bo widać, że masz zerowe pojęcie o tym co piszesz. Nie namawiam Cię do kasku, i nie mam najmniejszego zamiaru, bo mi wisi co się z Tobą stanie. Sam bylem świadkiem wypadków, w których żeby nie ta skorupka jak ja określasz, to człowieka by już nie było/miałby pamiątkę do końca życia. Srsly, swoją głupotę zachowaj dla siebie, nie rozpowszechniaj jej chociaż. Z góry przepraszam za dość agresywną odpowiedź.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zależy jak upadnę - np. przed uszkodzeniem szczęki nie chroni w najmniejszym stopniu. Przy wypadkach z dużymi prędokościami też nie chroni.

 

"W tym roku podczas maratonu rowerowego w Krynicy miałem okazję przekonać się na "własnej głowie" o skuteczności ochrony jaką zapewnia kask Giro.

Jadąc z dużą prędkością około 60 km/h po drodze wybrukowanej kamieniami złamała mi się kierownica wskutek czego doznałem niekontrolowanego upadku. W pierwszej kolejności, całym impetem uderzyłem głową - dzięki kaskowi skończyło się tylko na wstrząsie mózgu i otwartym złamaniu przedramienia. A mogło być znacznie gorzej - to widać po uszkodzeniach kasku."

 

Fragment wypowiedzi Bogdana Czarnoty i oczywiście takich przypadków jest znacznie więcej chociażby tutaj na forum. Gdzieś były nawet zdjęcia kasków po poważnych kraksach dające naprawde sporo do myślenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Zapewne jeździłbyś bezpieczniej (kompensacja ryzyka). Poza tym ryzyko na rowerze i w samochodzie jest 'trochę' różne, osiągane prędkości także. Nie sądzisz?"

 

Być może jeździłbym bezpieczniej. Ale to nie znaczy, że inni kierowcy też by tak jeździli. Bo wypadki mogą się zdarzyć niekoniecznie z mojej winy. Niezależnie od tego czy jadę rowerem, autem, traktorem itp.. Poza tym to, że jedziesz rowerem 15 km/h nie znaczy, że nie właduje się w Ciebie gościu autem jadący 120 km/h. Oczywiście można polemizować czy kask pomoże w takiej skrajnej sytuacji czy nie (podobnie jak pasy w aucie). Ale wg mnie na pewno nie zaszkodzi.

 

"Może tak, może nie - nigdy się nie dowiemy. Może bez kasku byłbyś ostrożniejszy i wypadku by nie było, też nie wiadomo..."

 

Gościu bez ogródek przyznał, że był zaspany (była 7 rano) i mnie nie zauważył. Ja nie jechałem szybko i dlatego przeturlałem się po masce, a nie przeleciałem nad nią. :icon_lol:

Nadal uważam, że dłużej dochodziłbym do siebie po przywaleniu tyłem głowy w asfalt bez kasku niż z kaskiem.

 

"Zależy jak upadnę - np. przed uszkodzeniem szczęki nie chroni w najmniejszym stopniu. Przy wypadkach z dużymi prędokościami też nie chroni."

 

Bo i nie ma chronić szczęki. Standardowy kask jest zaprojektowany, żeby chronić przed urazami mózg. Czyli górę głowy i potylicę.

 

"Na koniec - nie mam nic przeciwko promowaniu i namawianiu do jazdy w kasku."

:thumbsup:

 

"Jestem natomiast zdecydowanym przeciwnikiem wciskana go na siłę na moją głowę."

 

Mam nadzieję, że nie odebrałeś moich wypowiedzi w ten sposób bo nie to było moim celem. Ja też nie lubię, gdy mi się coś na siłę narzuca.

Szanuję Twoje zdanie mimo, że nie do końca się z nim zgadzam i dziękuję za normalną dyskusję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z trochę innej strony: każdy z nas ma zapewne kogoś bliskiego, ci młodsi mają rodziców, co starsi - swoje dzieci. Jeśli mogę zrobić coś do zminimalizowania ryzyka to zawsze to robię. Jeśli nawet wydaje się to zbędne to zawsze patrzę na sprawę mojego bezpieczeństwa przez oczy bliskich - było by im na pewno przykro, gdyby coś mi się przytrafiło (nie mówiąc już o innych konsekwencjach).

Często jeżdżę sam, po górach, szlakami (albo i poza nimi), nie spotykając nikogo przez całą trasę. Nie chcę myśleć co by się stało jakbym przyrżnął gdzieś głową bez skorupy na niej ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We wszystkich sportach samochodowych kierowcy jeżdżą w kaskach na głowie. Nikt nie ma wątpliwości, że kask na głowie kierowcy, nawet w zamkniętym samochodzie, pomaga. Mimo tego, nie ma silnego lobby promującego (lub starającego się wprowadzić przymus) jazdy w samochodzie w kaskach. Dlaczego? Czy czasem w takiej dyskusji nie należałoby rozdzielić uprawiania sportów rowerowych od codziennej jazdy rowerem do pracy/szkoły?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Burak, jeszcze kilka dni temu przyznałbym Ci rację, ale w niedzielę, przygotowując się do wycieczki, syn wyrżnął się przed domem i zaorał kaskiem o drogę (łamiąc przy okazji daszek). Gdyby nie kask to pewnie rozbiłby i czoło i nos (a dodam, że on już "trochę" potrafi kręcić kierownicą). Dlatego uważam, że w kasku zawsze i wszędzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy byłem dużo młodszy, jeździłem Komarem. Kiedyś nie trzeba było mieć kasku, więc nie miałem. Przeleciałem przez kierownice przy ok. 40km/h (czyli max dla Komara). Spadłem na ręce. Obdarłem obydwie ręce aż po łokcie i trochę pleców. Gdybym miał kask nie zdołałbym objąć głowy ramionami, tak jak zrobiłem. Nikt nie wie, czy w kasku byłoby lepiej czy gorzej.

Czy moja historyjka też będzie argumentem do potwierdzenia jakiejkolwiek tezy?

 

Tydzień temu przechadzałem się po Amsterdamie w okolicach Leidseplein. Tysiące rowerzystów. Do tego tramwaje i piesi na jednej wspólnej przestrzeni. Żadnego rozdziału między torami, ścieżką rowerową, chodnikiem. Żadnego rowerzysty w kasku. A jednak wolałbym cały dzień jeździć po tej ulicy, niż kilka razy musieć przejechać w Poznaniu po moście dworcowym... I to mnie przekonuje. Kask stwarza tylko pozory bezpieczeństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak mnie tylko zastanawia, jak można mieć taką niechęć do własnego zdrowia(via jazda bez kasku)? Kask waży tyle co nic, nie czuje się go, a daje wiele, tu nie powinno być polemiki, odsyłam do testów. Walkę z kaskiem można porównać do "Na złość babci wsadzę palec w gniazdko". Może z drugiej strony, jest w tym jakaś teoria konspiracyjna, ustawodawcy dogadali się z wielkimi koncernami, wymusili prawnie zupełnie niepotrzebne kaski, by zwiększyć sprzedaż i uprzykrzyć życie rowerzystom?

Co do tego, że w sportach są kaski, a jazda do szkoły/pracy to nie sport, to się zgadzam, tyle że należy brać poprawkę na to, że to my możemy znaleźć się przypadkiem na torze jakiegoś ulicznego rajdowca i mimo, że my byliśmy uśmiechniętymi turystami, i tak zostaniemy poturbowani.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zainteresował mnie ten temat na tyle, że przy szperaniu w sieci trafiłem na takie coś:

http://mathmed.blox.pl/2011/07/Czy-kask-rowerowy-ratuje-zycie.html

 

Zaciekawiła mnie zwłaszcza druga część tego "wywodu" (ta dotycząca momentu siły). Nie myślałem o tym wcześniej, a może rzeczywiście coś w tym jest na rzeczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś przeglądałem to forum i mówie sobie, boże rowery za 1-2 tysiace,a ten glupek dal 5 tysi za takie cos, jak oni moga jezdzic w takich ciuchach, wygladaja jak "pedzie", kask ok, to potrafilem zrozumiec.

 

Teraz sam jezdze przyzwoitym, w odpowiednim ubraniu oraz standartowo w kasku. Moge powiedziec na swoim przykladzie, ze wszystko zalezy od podejscia, nie wyobrazam sobie jazdy bez kasku na rowerze, czemu? Stawiam bezpieczenstwo na pierwszym miejscu, jednak pamietam, ze kask chroni mi glowe, ktora musze myslec,a nie wylaczyc ten proces. Tak samo jadac motorowerem zakladam kask i specjalny ubior, wszystko po to by byc bezpiecznym, bardziej widocznym, przygotowanym i miny niektorych "szybkich kolegow na przecinakach" jak widza ubranego jak na bestie motocykliste, ktory jedzie 50km/h do szkoly... Tak samo jest z rowerem, samochodem, silownia. Tutaj zakladasz kask, oswietlenie, w samochodzie dbasz o widocznosc, predkosc i uklady, na silowni o poprawna sylwetke, technike.

 

Nie czuje sie lepszy bo jezdze w kasku, jednak zachecam do kupna, ja kupilem swoj za 115zlt Giro Rift-w promocji, ktory kosztowal 2x tyle, wiec mozna naprawdę za mala kwote kupic fajny i bezpieczny kask, zakladanie jego zajmuje pare sekund, a wole je poswiecic na to niz spedzic innym razem pare sekund na wpatrywanie sie w bialy tunel.

 

Pozdrawiam wszystkich i zachecam do bezpiecznej jazdy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak mnie tylko zastanawia, jak można mieć taką niechęć do własnego zdrowia(via jazda bez kasku)? Kask waży tyle co nic, nie czuje się go, a daje wiele, tu nie powinno być polemiki, odsyłam do testów...

Możesz jakiś (test) pokazać?

Ja trochę szukałem i znalazłem np. to: http://polskanarowery.sport.pl/msrowery/1,105126,8135727,Samochod_kontra_rowerzysta___jak_wygrac_nierowna_walke.html

Sęk w tym, że producenci kasków bardzo niechętnie dzielą się wynikami swoich testów.

 

PS. Wcale nie jestem przeciwnikiem kasków. Też mam dzieci. Też się o nie boję. Moja kochana małżonka chce kupić naszemu synkowi kask. Nie będę oponował. Sam mu będę go na główkę zakładał. W teorie spiskowe też nie wierzę. Nie sądzę by kask był niebezpieczny. Chciałbym jednak w kolejnej wywołanej na ten temat dyskusji zobaczyć jakieś sensowne argumenty, a nie tylko "prawdę objawioną".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie licząc roweru pinokio i składaka po siostrze jestem w trakcie zajeżdżania trzeciego i czwartego roweru. Łącznie szacuję, że przejechałem około 13-14 tyś km. Do tej pory jeździłem bez kasku. Od 2 tyś km jeżdżę w kasku, gdyż stwierdziłem, że to iż zwykle nie zdarzyła się sytuacja, bym kasku potrzebował, nie oznacza, że jutro się kask nie przyda. Ja stwierdziłem, że być może mój limit szczęścia się wyczerpał i czas trochę zadbać o bezpieczeństwo. Myślenie tego typu, że jeździłem 20 lat i nic mi się nie stało, to kuszenie losu. Taki argument przypomina mi mądrości ludowe pani Stasi z warzywniaka. Na świecie istnieją dwie grupy praw, których nie da się obejść:

1) Praw fizyki

2) Praw Murphego.

Mi osobiście jeszcze nigdy kask się nie przydał, nawet nie miałem takiej sytuacji, żeby kask miał szansę zadziałać. Ale mam dwóch kolegów, którym kask uratował kawałek zdrowa, a może i życie. Jeden z nich przeleciał przez maskę samochodu (rower przeleciał za nim). Drugi spadł ze skarpy i kaskiem zaliczył krawężnik. W tym przypadku kask się rozleciał i być może dzięki temu sytuacja skończyła się na paru siniakach i bólu głowy.

 

Nie należy zapominać, że jak każdy system bezpieczeństwa, posiada swoje granice działania. Nie należy oczekiwać, że kask uratuje zdrowie i życie w każdej sytuacji. Aczkolwiek moim zdaniem lepiej skończyć ze wstrząsem mózgu niż dziurą w czaszce...

 

Odpowiedziałem tak:

1) Prawie zawsze...

2) Nie unikam...

3) Nie unikam...

 

Tak mnie tylko zastanawia, jak można mieć taką niechęć do własnego zdrowia(via jazda bez kasku)? Kask waży tyle co nic, nie czuje się go, a daje wiele, tu nie powinno być polemiki, odsyłam do testów.

 

Kask jest zaprojektowany do absorbowania energii a nie jej przenoszenia, dlatego waży tyle co nic. Jego zadaniem jest się uszkodzić, wgiąć, połamać i rozpaść a wyglądać tak samo jak przed kraksą. Gdyby kask był twardy i ważył odpowiednio dużo, to przy zderzeniach do jakich jest przewidziany, przenosił by wszystko na głowę, zamiast ją chronić.

 

Może z drugiej strony, jest w tym jakaś teoria konspiracyjna, ustawodawcy dogadali się z wielkimi koncernami, wymusili prawnie zupełnie niepotrzebne kaski, by zwiększyć sprzedaż i uprzykrzyć życie rowerzystom?

 

Zauważyłem, że gdy Polak nie umie znaleźć wytłumaczenia, to dopatruje się spiskowej teorii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kask kupiłem, bo kiedyś startowałem sobie w zawodach i był wymagany. Poza tym nie jeżdżę w kasku. Poza ostatnim poważniejszym wyjazdem "szosowym". Dlatego dla mnie zwłaszcza trzecie pytanie z ankiety jest niezrozumiałe. Ja bym powiedział, że nie "tylko po szosach" ale "aż po szosach". To jest właśnie najbardziej niebezpieczna jazda. W lesie, czyli tzw. trudniejszym terenie, uważam kask za zbędny (oczywiście przy moim stylu jazdy).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 - Zawsze jeżdżę w kasku, bez niego dziwnie się czuję

2 - bez kasku..... tyko po podwórku ;-)

3 - Szosa, las, bezdroża...

 

Kask szczególnie polecam tym którzy jeżdżą po mieście i po asfalcie

Niestety asfalt, chodniki, krawężniki i ścieżki rowerowe mają to do siebie że są twarde

 

Rowerem jeżdżę od 16 lat, w kasku od 4 - w tym czasie kask tak naprawdę przydał mi się tylko raz,

jak psiak wleciał mi pod koło. Uderzyłem bokiem głowy w asfalt, poza zdartym kolanem, łokciem i udem nic mi nie było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...