Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'zimą' .
Znaleziono 43 wyników
-
Szukam porządnych, ciepłych, wodoszczelnych, chroniących przed lodowatym wiatrem rękawiczek na temperatury poniżej 0 oraz więcej nawet i -10 czy -15 st. C. Poprzednią zimę przetrwałem w tych: https://www.goride.pl/odziez-i-ochrona/chiba-rekawiczki-rowerowe-dry-star-superlight Szybko marzną mi palce, gdy temp. spadała do ok. 0 to nie było miło ale dawało się jeszcze wytrzymać, a przy -5 zakładałem na nie kolejną parę, przy -10 modliłem się by nie wiało. Wszelkie opisy w różnych zakresach cenowych zasadniczo nic nie mówią jak się jest słabym na mrozy - moje miały się teoretycznie nadawać do -10. Przykład choćby tutaj, wpadły mi w oko te: https://allegro.pl/oferta/chiba-alaska-pro-rekawiczki-zimowe-rozmiar-l-14702477865 Dwie opinie ekspertów i są sprzeczne - jednemu marną szybko drugi mówi, że ok i dają radę. Dlatego proszę o poradę jakieś "wiecznej zmarzliny" co faktycznie się nadaje i nie będzie stratą pieniędzy.
-
Witam, Mam w planie w tym sezonie nie odpuszczać roweru również zimą. Myślę o zakupie czegoś taniego - używanego aby moich maleństw nie katować solą śniegiem itp. Jako, że będę polował na używkę to bardziej niż konkretnych rowerów potrzebuje porad jakie rozwiązania polecacie do roweru, który ma jeździć zimą, w błocie i śniegu, również poza asfaltem. Dodam, że nie jestem specjalnie zmotywowany żeby po każdej jeździe pucować sprzęt Moja wizja jest następująca: Rower aluminiowy lub stalowy, najchętniej całkowicie pozbawiony amortyzacji, wyposażony w dobre i tanie hamulce tarczowe, szerokie opony (2,5' wzwyż) rama dość niska co by klejnotów przy podpórce nogą nie uszkodzić. Możliwie prosty napęd (np deore lub stare xt) np 1x10 lub 1x11. Tak więc, co polecacie? Co się u was sprawdziło? Czego unikać?
-
Potrzebuję czapki zimowej, która będzie robić to co powinna, a mianowicie chronić przed lodowatym wiatrem, od którego bolą uszy, niestraszne jej będą ujemne temperatury oraz dobrze okryje uszy tak by nie wystawały a także pewien mały szczegół opisany poniżej. Tak się składa, że już kupiłem czapkę a jednak mimo to zadaję to pytanie. Szaleju się najadł, a może nudzi mu się - pomyślicie. Nic bardziej mylnego, ponieważ mam pewien problem z zakupem i po jednym dniu mam ochotę to cudo odesłać z powrotem. Kupiłem nakrycie głowy o nazwie VIKING Pelican i dosłownie czuję się w niej jak pelikan, ale może rozwiejecie moje wątpliwości. Jak jadę i wieje wiatr to huk uderzający w uszy można porównać do pracującej szlifierki kątowej. Czy to jest normalne w takich czapkach z goretexem? Może powinni do nich dodawać w opisie, że przeznaczone dla głuchych, bo po miesiącu jazdy w tym wynalazku mogę do nich dołączyć.
-
P R O J E K T. Karpaty to łańcuch górski, ciągnący się przez kilka krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Jego południowy kraniec to już Bałkany, rejon granicy rumuńsko-serbskiej. Drugi, północno-zachodni, wyznacza dolina Dunaju koło słowackiej Bratysławy. Pomiędzy nimi – kilkadziesiąt pasm górskich, uformowanych w potężny łuk, zajmujący niemal 3/4 okręgu. Jego długość to 1300 kilometrów. Przez lata wędrowałem po Karpatach nie mając pojęcia gdzie zaczynają się i kończą. Dopiero impuls, jaki wywołała samotna wędrówka przez Beskidy w 2001 roku sprawił, że zadałem sobie pytanie: czym właściwie są Karpaty? Odpowiedź na to zmieniła moje życie, popychając jednocześnie do samotnego przejścia tych gór. Nie byłem pierwszym, który wpadł na ten pomysł. Już w latach 60. i 70. zeszłego wieku wyprawy przewodników beskidzkich próbowały przejść Łuk Karpat, nie udało im się jednak, ze względów politycznych. Dopiero w 1980 roku pięciu Polaków ukończyło przejście Karpat. Wyprawa pod kierownictwem Andrzeja Wielochy, ukończyła całość Łuku w 90 dni. Poza trzonem grupy korzystali oni z pomocy ekipy wspierającej, dowożącej zaopatrzenie na trasę marszu. Kolejne wyprawy powtarzały się co kilka lat, w dużych odstępach czasu. Nigdy nie były to wyprawy solowe – nawet idący przez całą Europę Brytyjczyk Nicolas Crane szedł w towarzystwie przewodników. Kolejne lata przynosiły nowe przejścia. Łuk Karpat przeszła pierwsza kobieta (2007, z towarzyszem), a po 2009 roku przejścia zaczęły powtarzać się regularnie. W 2013 padły 2 rekordy czasowe (ze wsparciem i bez). W 2018 roku Weronika Łukaszewska i Sławek Sanocki wykorzystali sprzyjające warunki, by ukończyć przejście zimowe. Zaawansowaną próbę samotnego przejścia kobiecego podjęła w 2018 r. Aneta Bejnar. Łukiem Karpat, przejście zimowe. Wiele razy wędrowałem po Karpatach zarówno latem jak i zimą. Przeważnie były to 2-3 dniowe wypady. Teraz zamierzam spędzić w tym paśmie ponad 2 tygodnie czasu. Teraz jestem o wiele lepiej przygotowany zarówno sprzętowo jak i wyposażony w doświadczenie. Zamierzam iść z pulkami czyli saniami transportowymi, które sam stworzę w ze zwykłych sanek dwuosobowych. Wyposażenie: sprzęt: rakiety MSR z przedłużkami raczki pulki, hol, uprząż, pokrowiec, amortyzator, rep jako hol awaryjny, plecak 70 l, plecak 30 l ubranie: 1 x spodnie softshel jako warstwa ocieplająca lub spodnie do marszu, 1 x spodnie-bielizna termiczna 1 x spodnie membranowe jako warstwa zewnętrzna 1 x bluza -bielizna termiczna 1 x bluza lekka z długim rękawem 1 x polar 100, 1 x sweter puchowy 1 x sweter primaloft 1 x kurtka membranowa 2 x skarpety b.ciepłe 1 x skarpety z polar stretch 1 x b.cienkie skarpety wewnętrzne, woreczki foliowe jako vapor barrier majtki 1 x czapka cienka, 1 x czapka gruba, kominiarka, maska, rękawiczki windstoper, rękawiczki polarowe 2 x rękawice ciepłe (1x łapawice), stuptuty biwak: namiot, przedłużone śledzie, karimata + Therm-a-Rest prolite 4 2 x śpiwór puchowy (500g + 800g) butelka na mocz, torba na śmieci łopata palnik Primus Multifuel, zapalniczka, zapałki, krzesiwo, podkładka pod palnik, osłona palnika benzyna 2,5 ltr 2, nóż Victorinox, 2 x menażka, dekiel, łyżka termos, inne: czołówka, power bank 20000 mah paszport, karty, gotówka, ubezpieczenie notes, długopis x 2 komórka gogle, okulary lodowcowe, chusteczki higieniczne, ręcznik papierowy krem UV, sztyft do warg szczoteczka, pasta do zębów apteczka zestawy reparacyjne (namiot, mata), trytki, taśma klejąca, superglue rep: 10m x 3mm; 10m x 6mm, taśma 10m x 25mm, zapasowe klamry, karabinki, impregnat do butów szczotka do śniegu worki wodoodporne na sprzęt do pulek foto statyw Slik Compact jedzenie na 10 dni3: gotowe zestawy obiadowe (kasza kuskus, zupki chińskie, zupki "gorący kubek", susz warzywny) suszone mięso, gotowe zestawy śniadaniowe (kaszka, muesli, bakalie, suszone owoce) suchary, batony, czekolada, herbata preparat witaminowy Mapa trasy : https://mapy.cz/Łukiem_Karpat Inspiracja przejscie-karpat-luk-karpat luk_karpat_pasmo_pikuja luk-karpat-zima-weronika-lukaszewska-slawek-sanocki Uwagi techniczne http://www.andrzej.czaplinski.pl/hardangervidda/sprzet.html
- 10 komentarzy
-
- 1
-
- łuk karpat
- zima
- (i 4 więcej)
-
Cześć, szukam jakieś dobre i ciepłe spodnie z membraną przeciwwiatrową na zimę z wkładką i szelkami. To co mierzyłem i mi nie podeszło: Endura Windchill (krótka wkładka), Castelli Sorpasso RoS (problem z rozmiarówką). Może coś kupowaliście ostatnio ciekawego i możecie się zaproponować ?
-
Z albumu: Wypady rowerowe
-
Z albumu: Wypady rowerowe
-
Z albumu: Wypady rowerowe
-
Z albumu: Wypady rowerowe
-
Data: 13 grudnia (niedziela), 11:00 Organizator: Bike Club Janów Lubelski Miejsce: Park Rekreacji Zoom Natury Cena: 40 zł (internet), 50 zł (na miejscu) Zapisy: http://www.time2go.pl/ Dodatki: pakiet startowy, losowanie nagród, posiłek regeneracyjny Nowość: oddzielna klasyfikacja rowerów typu fat bike Biuro zawodów czynne w godzinach 8:00 - 10:30. Warto przyjechać wcześniej, aby znaleźć miejsce zawodów, dopełnić formalności i odebrać pakiet startowy.
-
- biały kruk
- mtb
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam Niedługo pakuję sakwy i wyjeżdżam. Bedę brał udział w sztafecie rowerowej dookoła świata. Moje zadanie top przejechanie 1200/1400 km przez stepy Mongolii. Temperatura -30/-40. Etap 9 projekt http://bikejamboree.pl Jakby znalazł się chętny to są jeszcze miejsca, wyprawę finansuję sam. W trakcie szukania materiałów wpadłem na ślad niesamowitego miejsca jakim jest Szkoła i Schronisko dla porzuconych dzieciaków prowadzone przez naszego rodaka. "Rodzice mongolscy nie troszczą się o swoje dzieci, czynią to tylko wtedy, gdy rząd da im pieniądze. A poza tym, brak dochodu sprawia, że często rodziny są rozbite. Najbardziej cierpią z tego powodu dzieci, ponieważ zmuszone są do życia na ulicy, gdzie kradną, są wykorzystywane seksualnie i uprawiają prostytucję”. O tej trudnej sytuacji opowiada salezjanin koadiutor Krzysztof Gniazdowski, misjonarz w Mongolii." W Ułan Bator znajduje się szkoła techniczna “Don Bosco” i schronisko dla dzieci ulicy. Szkoła, do której uczęszcza 300 uczniów, cieszy się dobrą opinią, a w dniu końcowych egzaminów przedstawiciele przedsiębiorstw czekają na absolwentów z dyplomami w ręku na zewnątrz budynku. Otrzymanie dyplomu oznacza zawarcie umowy z którymś z przedsiębiorstw. mam prośbę dorzućcie piątaka do akcji https://zrzutka.pl/na-bezdomne-dzieciaki-w-ulan-bator-szkol… z poszukiwań darczyńców, żebrania po firmach i ludziach na razie odezwał się Sklep Rowerowy Żuchliński za co bardzo im z góry dziękuję/trochę odbudowali moją wiarę w ludzi. moje ostatnia wyprawa https://www.youtube.com/watch?v=XNP39PCiEno&t=63s
- 2 odpowiedzi
-
- sztafeta dookoła świata
- rowerowe jamboree
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Z albumu: Sezon 2017 by Ychu
Przy temperaturze -5 była to bardzo fajna jazda Nie czułem aby faktycznie było jakoś zimno -
Temperatura -18°C, wiatr 21km/h. Kamerka Xiaomi 4K, gimbal Rider-m, Szkoda tylko, że zamarzał obiektyw
-
Z albumu: Sezon 2017 by Ychu
-
Z albumu: Sezon 2017 by Ychu
-
Z albumu: Sezon 2017 by Ychu
-
Z albumu: Sezon 2016 na Romecie
Pojechałem w letnich butach i to był błąd. Prawie odmroziłem sobie stopy , więcej prowadzenia niż jazdy, Wyszło ponad 40 km w temperaturze około 0 stopni.© Zezwalam na wynoszenie tylko przy podaniu autora.
-
Z albumu: Rowerowe foty
© TK3
-
Witam, uprzedzając: spędziłem dużo czasu na przeglądaniu tego forum i innych treści w necie. Mam dylemat: używam Juicy3 od grudnia 2009 (także w zimie jeden sezon), to były moje pierwsze hamulce hydrauliczne (wcześniej miałem tarczówki mech.). Nic nie ciekło, problemy były małe: upierdliwe ustawianie z tyłu, aby nie dzwoniło. Kilka razy wymieniałem klocki w serwisie rowerowym i żaden serwisant nie zapytał, kiedy zmieniałem płyn, czy odpowietrzałem. Nigdy tego nie robiłem :-D. Myślałem, że to high-tech. Ostatnią środę (proszę się nie śmiać) stwierdziłem, że czas przygotować rower do sezonu. Poczyściłem, załatałem dętkę i znów był problem z dzwoniącymi tarczami. Poczytałem to i owo i stwierdziłem, że czas na serwis hamulców. Okazało się, że: - tylny zacisk jest brudny, tłoczek jeden się nie wysuwa, do tego jeden klocek prawie zjechany, drugi ma 2x grubszy materiał, tłoczki na brzegu "pogryzione", ścianki cylinderka lekko przetarte - po bokach na obwodzie widać srebrny odcień zamiast żółtego - przedni zacisk ma ok klocki (wymieniane w zeszłym roku), ale musiał być solidnie zapowietrzony, bo po postawieniu roweru na koła klamka zapadła się. Tłoczki ok. - klamki nie ciekną (jeszcze), luzy są, zawsze były. Rozebrałem wszystko, tylne tłoczki wyjąłem na chama. To chyba był błąd, no ale ok, bo chciałem się nauczyć wyjmować przez szmatkę i nie wiedziałem, że będzie taki kruchy i tak ciężko wychodził. Tłoczków z przednich jeszcze nie wyjmowałem. Policzyłem koszta i wyszło mi tak: 10 dot,, 44 tłoczki, 25 ATE, 44 zestaw do odpowietrzania, 55 klocki na tył + przesyłki daje ~200PLN. Przy założeniu, że tłoczki od Juicy5 będą pasować i stary o-ring w zacisku zadziała. Jak nie, to musiałbym kupić zestaw serwisowy za 89PLN (całość ~245). Dlaczego chcę zrobić sam - w serwisie wołają za jedną stronę: 60 za odpowietrzanie + 30 rozbieranie + termin tydzień/dwa. Poza tym nie ufam serwisom bo już kilka razy się na ich profesjonalizmie zawiodłem, a ceny usług nie są niskie. Ponadto mając smar, zestaw do odpowietrzania mógłbym lepiej o nie dbać. Z drugiej strony w cyklomani przód i tył za 420 mam BR-675 lub za 429 mam BR-615 (swoją drogą dziwna cena 675, prawda?) nówki zalane, z nowymi klockami (do końca roku powinny starczyć). Jeżdżę po mieście i lekki teren, żadnych zjazdów nie ma. I teraz dylemat: czy sobie odpuścić reanimację 5,5 letnich Avidów, dołożyć te 230PLN i mieć nówki Shimano. Zaryzykuję wydanie serwis 200-245 (co z tym oringiem?), stracę czas i okaze się, że i tak będzie coś nie tak z wysuwanie tłoczka, będzie coś ciekło i tak się skończy kupnem nowych hamulców. Nie wiem, czy po takim czasie należałoby w ciemno wymieniać uszczelki (wyglądają na ok), czy te przetarcia cylinderków to oznaka końca, czy stary oring w zacisku zadziała (jak nie, muszę kupić pełny zestaw serwisowy za 89). Dlaczego od razu nie kupię Shimano?: a) to sześcioletni rower ze spawaną ramą, 26", być może w przyszłym roku wykorzystałbym te nowe hamulce do nowego roweru chyba że kupię kompletny więc nic nie wiadom. Trochę mi szkoda pakować nowe części do starego roweru a poza tym na mieście łatwiej o kradzież. Druga ważna sprawa: generalnie w zimie nie jeżdże, ale nieraz mam ataki, że przy -10st. pojadę nad jezioro, tam rower przypinam, herbatka w knajpce i powrót lub czasami dojazd do pracy, 8 godzin na mrozie typu -5,-10st i powrót. c) mam manetki do przerzutki SRAM x-4, czy dźwignia hamulca nie będzie za krótka? Czytałem, że stare / niskie Shimano pada na mrozie, nowsze niby nie, ale nie chciałbym rozwalić nowych hamulców. Po jakiego grzyba Shimano trzyma się oleju mineralnego? Dlaczego nie kupię Avida: po lekturze netu boję się awaryjności i kosztów serwisu, poza tym nie są tanie. Sorry za wypociny, ale nie chciałbym wtopić z hamulcami. Kiedyś bawiło mnie dłubanie przy rowerze, teraz zrobić co trzeba i jeździć. Co radzicie? P.S. Czemu nie mechaniczne tarczówki: BB nie są tanie, musiałbym kupować klamki, poza tym miałem mechaniczne i tak jakoś chodziły bez jaj, był problem z obcieraniem tarczy.
-
Z albumu: Dont ask...
Waleńtyńki Początek sezonu, parę nowych zabawek -
-
Niezbyt ciekawy wpis o niezbyt ciekawym okresie w roku
djzatorze dodał wpis na blogu → w Notatki Kiepskiego Frirajdowca
Po długiej przerwie w końcu dojrzałem do tego, by wyprodukować nowy wpis w Notatkach. Nie działo się zbyt wiele, to i bidon z myślami do zapisania się nie przelewał. Teraz znów pełen jest po korek i nadszedł czas wylać to co tam zalega, bo już kisnąć i tęchnąć poczyna. Zima. Ostatnimi czasy był to dla mnie okres różniący się od pozostałych pór roku tym, że trzeba nosić czapkę i rękawiczki. Tegoroczna zima była tego doskonałym przykładem, gdyż kurtkę zimową założyłem na rower jeden jedyny raz. W zasadzie od listopada mój strój rowerowy się wcale nie zmieniał, poza rzeczoną czapką i rękawiczkami - co to za zima, ja się pytam?! Jakąż radość wywołał u mnie śnieg i temperatura -2°C, kiedy spod kół nie wylatywały już błotne bicze, smagające mnie w miejsca których nikt normalny nie odważyłby się smagać, tylko delikatny biały puszek. Można było wreszcie poćwiczyć kontrolowane poślizgi bez ryzyka utonięcia w błocie, wszystko było białe i oświetlone, a co nie jest białe to też było widoczne (np. psie kloce na trawnikach). Aż się chce jeździć! Radość trwała 3 dni. Potem znowu bicze, przed którymi nieudolnie próbowałem się chronić przykręcając do sztycy jakiś plastik. Morale znów opadało... Suche dni wykorzystywałem jak mogłem, aczkolwiek zwykle mój czas na rower zaczynał się wraz z zachodem słońca. Oświetlenia porządnego nie mam (jakieś tam mam, ale świeci to z mocą lampki choinkowej), zatem treningi swoje musiałem ograniczyć do oświetlonej części miasta. Tęskno mi było do frirajdu (mimo że ledwie go liznąłem). Pechowo, że nawet gdy pogoda dopisywała (=śnieg), na leśnych trasach jeździłem sam. Towarzystwo nie chciało towarzyszyć. Naprawdę to jest takie dziwne, że lubię jeździć po śniegu? Może i dziwne. Całe szczęście, po dniach chudych nadeszły w końcu dni tłuste... No, powiedzmy tłustawe. Zatłuszczone z wierzchu. Otóż postanowiłem ćwiczyć panowanie nad rowerem na przeszkodach w mieście. Okres względnie dobrej pogody zbiegł się z momentem wymiany amortyzatora, co zaskutkowało szybkim powrotem uśmiechu na moją facjatę. Rock Shox Reba miała wyjątkowe szczęście, że byłem z nią na moich ulubionych trasach tylko 2 razy, w dodatku jakoś nie miałem parcia na ostre katowanie. Szlachetny obowiązek amortyzowania mojego roweru przejął stary Marzocchi 55. Ów wół roboczy stworzony z myślą o "lekkim FR" (wprost dla mnie!) co prawda nie jest tak finezyjnym sztućcem jak Reba, ale niedostatki nadrabia znacznym skokiem, do tego regulowanym! Wracając do sedna, wolne dni stycznia 2015 poświęcałem na zjazdy, wjazdy, przejazdy i najazdy na miejską przestrzeń. Nawet jeden z takich spontanicznych wyskoków uwieczniłem śladem GPS, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że moja jazda poważnie odstaje od normy Cóż, w ten sposób mi się najlepiej uczy panowania nad moim toczącym się na kołach kawałkiem aluminium. Oczywiście wtedy, kiedy nie mogę być w lesie... Wtem... SŁOŃCE! AAAA! To jest magia, jak szybko można się umówić z ludźmi na jeżdżenie gdy świeci słońce. Kij że jest takie samo +3°C jak tydzień temu, taki sam wiatr i tak samo lekko mokra gleba. Nagle chce się wszystkim jeździć! Pierwszy w tym roku powrót na Tor (jakby ktoś nie czytał poprzednich wpisów i nie wiedział o co cho), by rozprostować kości i przypomnieć sobie jak się jeździ, był umiarkowanie owocny. Uświadomiłem sobie że muszę się wszystkiego uczyć od nowa... Drugi raz już zdecydowanie lepszy. Trzeci to już był pełny powrót do formy i ćwiczenie nowych rzeczy Przez zimę pojawił się w lesie pewien efekt twórczości anonimowego artysty, mianowicie ktoś nam po prostu zepsuł hopkę. Na szczęście nie chodziło o wandalizm, tylko o... przybliżenie jej do lądowania! Ach ta dzisiejsza młodzież Narzędzi ci budowniczowie chyba nie mieli, bo to dzieło było tak wąskie że ledwo się tam moja opona mieściła. Cóż, odbudowaliśmy hopkę, ale postanowiłem wtedy zostać ambasadorem XC na Torze. Na ile to możliwe, będę się ubiegał o tyczenie ścieżek omijających trudniejsze przeszkody i dbanie o te najmniejsze hopki dla początkujących. Ostatni mój wypad na Tor zaowocował odkryciem nowych złóż zajawki. Po prostu chyba jestem już uzależniony! Serio, nudzi mnie jazda po płaskim. Zaczyna mnie już nudzić szybka jazda lasem nawet. Za to jeden zjazd z wyskokiem w powietrze daje mojej duszy zniewieściałej solidnego, pozytywnego kopa w środek regio glutea Powiem więcej, każdy taki lot daje +1 do poczucia własnej wartości i +1 do twardości jaj - przebadane naukowo na próbie mężczyzn w wieku produkcyjnym w liczbie 1. Ale powiem jeszcze więcej! To, co najbardziej motywuje, to postępy w jeździe, zarówno te w psychice, jak i technice. Jak się uda zrobić perfekcyjny zjazd przez dwie hopy pod rząd i nawet łańcuch zbyt mocno nie zadzwoni - wtedy jest moc! Pomyśleć, że te hopki jeszcze 5 miesięcy temu wyrywały z ust bluzgi niedowierzania... Teraz to co najwyżej wyrywają bluzgi aprobaty i satysfakcji. Do tego poprawiła się u mnie ocena sytuacji - nie zaliczam już zbyt często bajabongo bez telemarku, czyżbym umiał nareszcie określić czy pokonam daną rzecz bezpiecznie czy nie? Niewiarygodne Uff, zdefekowałem trochę zalegających myśli i od razu lżej. W razie gdyby ktoś zaczynał romans z frirajdem, niech się nie martwi kolejnymi dziurkami od pedałów w piszczelach, ani rysami na ramie i mordzie. Wysiłki będą nagrodzone, amen! -
Zimowa Amazonia, luty 2015 Jest druga niedziela lutego. Rozpoczynam swój codzienny leniwy poranny rytuał. Leniwy bo przez ostatnie dni pogoda nie pokazała swojego piękniejszego oblicza. W trakcie konsumowania śniadania dostrzegam przez okno pierwsze promienie słońca i skrawki błękitnego nieba. Pojawiła się nadzieja na fajną przejażdżkę ale jako, że na fullu jeszcze była opona slickowa pojawił się dylemat ...a może jednak nie warto...? Opcja aktywniejsza zwyciężyła więc oponę Continentala zastąpiłem SMART SAMem w wersji 2,25 i z wielką ochotą pognałem w trasę. W planie miałem zrobić trasę Nadwiślańskiej Amazonii ale w wersji nieco skróconej ze względu na zbyt późny wyjazd. Szybko przemknąłem asfaltową dojazdówkę i w okolicach Międzylesia zatopiłem się w leśny świat lekko przyprószony białym puchem. Był lekki mróz więc jazda po wszelkim błocku była szybka acz mało komfortowa. Jednak trakcja była pewna nawet przy niewielkich koleinach. więcej na moim blogu http://podlaskisprint.blogspot.com/p/blog-page_11.html
-
Zerkam na prognozę pogody...ma być leki mróz ale za to słonecznie więc wybieram trasę obfitującą w rozległe przestrzenie i urozmaicony krajobraz. Okolice Warszawy pod tym względem nie są najbogatsze więc wsiadam do pociągu i jadę na wschód. Zamierzam eksplorować region pogranicza mazowiecko-podlaskiego, w którym położony jest Powiat Węgrowski. Jest to niezwykle interesujący obszar kulturowy o bogatej historii, odznaczający się dużą liczbą wysokiej klasy zabytków skoncentrowanych na stosunkowo niewielkiej przestrzeni. Przez Powiat Węgrowski wiodą tradycyjne trasy turystyczne do Drohiczyna, Białowieży i Treblinki. Pełna relacja z wycieczki jest dostępna na moim blogu pod następującym adresem http://podlaskisprint.blogspot.com/p/dolina-liwca-styczen-2015.html