Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'szwajcaria' .
-
Cześć! Naszych szwajcarskich podróży część czwarta, tym razem Szlak Północ-Południe, czyli Nord-Süd-Route, numer 3 szwajcarskiego Velolandu. Oficjalnie to trasa z Bazylei do Chiasso, czyli dokładnie z północy kraju na południe, od granicy z Niemcami pod granicę z Włochami. Odwróciliśmy kierunek, żeby nie jechać pod słońce, a Chiasso zmieniliśmy na Lugano - ze względu na łatwy dojazd pociągiem. Obszerna relacja na Znajkraju, zapraszam serdecznie 👇 Szlak rowerowy Północ-Południe. Szwajcaria na lato (Znajkraj) W forumowej pigule z rowerowymi klimatami z trasy na pierwszym miejscu musi znaleźć się alpejska klasyka, czyli Przełęcz Świętego Gotarda. Ze stacji kolejowej w Airolo, obok której spaliśmy, na przełęcz do przejechania jest około 13 kilometrów w poziomie i do podjechania kilometr w pionie. W Alpach bywa więcej i dłużej, wiadomo, ale tutaj, z sakwami, to już jest i tak solidna rzecz do zrobienia. Klimatu podjazdowi dodaje sama droga - to zabytkowa trasa na przełęcz, powstała w okolicach 1830 roku, uważana za najdłuższy zabytek Szwajcarii. Czyli nienajmłodsza, niespecjalnie równa, choć na podjeździe nadal wciąż przyjazna, kostka brukowa, która ciągnie się przez około 10-11 kilometrów. I właśnie ten bruk to jeszcze jeden powód, dla którego lepiej tędy podjeżdżać, niż zjeżdżać, a przynajmniej z sakwami. Zakrętów z Airolo na przełęcz jest 39, więc sporo zabawy. Na szczęście, dzięki temu że równolegle, zwykle wyżej, nad Tremolą, biegnie szybsza, wygodniejsza, droga asfaltowa, Tremola jest niemal pozbawiona ruchu samochodowego. Wszystkie drogowskazy w okolicy prowadzą na przełęcz tym lepszym asfaltem, więc na Tremolę trafiają wyłącznie ci kierowcy, którym na tym bardzo zależy ze względów turystyczno-krajoznawczych, a tym samym jadą powoli, ostrożnie, nie odbierając komfortu rowerzystom. Nawet motocykli było mało podczas mojego podjazdu. Zaskakująca - dla mnie - obserwacja: na jakąś może nawet setkę rowerzystów, którzy wyprzedzali mnie w drodze pod górę i na kilku, których minąłem ja, aż jakieś 90% to były klasyczne rowery. Elektryków - kilka, zaledwie! W tym współczesnym rowerowym świecie, który tak bardzo rozwija się w stronę elektrycznego wspomagania, najwyżej co dziesiąty rower był elektrykiem. Większość rowerzystów to oczywiście szosowcy. Przełęcz Świętego Gotarda na fotach - chronologicznie, najbardziej lubię dwie ostatnie: Na przełęczy dużo ludzi, większość naturalnie z samochodów. Można coś zjeść, wypić, zrobić selfika z jednym z kilku pomników. Warto zobaczyć też pokaz filmowy w stosunkowo nowym muzeum - 20 minut ciekawej opowieści o losach przełęczy i jej okolic, w tym dużo o historii przewozów przez Gotarda, także o tunelach i innych kwestiach. Wszystko pokazywane równolegle na trzech ekranach z wykorzystaniem wielu starych zdjęć i nagrań. Patrząc z punktu widzenia szerszej dostępności takiej podróży przez Szwajcarię, warto wiedzieć, że wspinaczka na Przełęcz Świętego Gotarda nie jest elementem... obowiązkowym. Oczywiście, dla większości z nas to punkt rowerowego honoru, by podjechać samemu, wiadomo, ale jeśli za partnera macie partnera/partnerkę/dzieci, które nie widzą przyjemności w takim siłowaniu się z górą, to z Airolo na przełęcz jeżdżą żółte, alpejskie autobusy, które zabierają rowery. Warto pamiętać, że jeśli są wolne miejsca na haku, jechać można "z buta". Ale jeśli chętnych będzie więcej lub haki będą zarezerwowane, można zostać na przystanku z niczym. I dlatego wszędzie pod rozkładami rowerowymi widnieje informacja o rezerwacji miejsc na rower - wystarczy zadzwonić i po niemiecku lub angielsku zarezerwować miejsca do godz. 16 poprzedniego dnia. Sam szlak jest przeważnie prowadzony "po szwajcarsku", czyli opłotkami, cichymi drogami, często leśnymi, naturalnymi lub szutrowymi drogami. Szwajcarzy stawiają na kameralność turystyki rowerowej, odsunięcie od ruchu samochodowego, a gdy nie ma wyjścia, prowadzą rowerzystę po drogach publicznych, ale wtedy niemal zawsze po malowanych pasach w jezdniach. Na zdjęciach widać żółty kolor linii - w Szwajcarii to kolor pieszych i rowerzystów, łatwo więc i kierowcom, i nam rozróżnić pieszo-rowerową infrastrukturę na drogach. Dodatkowo, gdy rowerzysta znajduje się w miejscach szczególnie niebezpiecznych, pasy rowerowe malowane są na czerwono, zwracając uwagę na naszą obecność. Fajne! Z krajów Europy po których jeździmy, to chyba właśnie ten szwajcarski schemat jest tym, w którym widać największą dbałość o nasze - rowerowe - bezpieczeństwo. Kilkukrotnie trafiamy też na specjalne, wąskie lewoskręty dla rowerzystów, kilka razy jedziemy po drodze "dwa minus jeden" - ostatnie zdjęcie: Niestety, o ile na innych przejechanych przez nas szlakach, jak Szlak Renu czy Szlak Jezior, jest prawie w 100% bezpiecznie i spokojnie, w tym po infrastrukturze jak wyżej, to na Północ-Południe zauważalną część przejeżdża się jednak w pełnym ruchu samochodowym. Z prostego powodu - są miejsca, gdzie nawet Szwajcar nie da rady odizolować ruchu samochodowego od rowerowego, kwestia topografii. I jest tak: - w dwóch miejscach po kilka kilometrów na podjeździe między Giornico a Airolo, - na zjeździe z przełęczy Gotarda do Hospental, - na zjeździe z Andermatt w kierunku Jeziora Czterech Kantonów. Wszędzie tam jest wąsko, czasem stromo i nie ma innego wyjścia, trzeba to przejechać. Albo wsiąść w żółty autobus. Wśród zdjęć malowanych pasów pojawia się Axenstrasse - to droga poprowadzona w skałach nad Jeziorem Czterech Kantonów. Obecnie samochody jadą "nowymi" tunelami, wydrążonymi w skałach, a rowerzyści po dawnych drogach często wykuwanych ze skał nad wodami jeziora - piękny kawał trasy i nie mogę sobie wybaczyć, że uznałem, że jest zbyt ciemno na latanie dronem i mam tylko takie foty z roweru. To drugi najładniejszy fragment trasy po podjeździe pod Gotarda. I to na tym odcinku okazuje się, że trwa remont Axenstrasse i druga jej połowa jest niedostępna. Przy drodze pojawia się jednoznaczna informacja - zakaz jazdy dla rowerzystów, który zwraca naszą uwagę na tablicę, która okazuje się rozkładem jazdy busa komunikacji zastępczej dla rowerzystów. Akurat tam śpimy, więc rano zjawiamy się na przystanku i przyjeżdża po nas busik z przyczepą. Jedziemy łącznie w dziewiątkę. I jeszcze pociąg, którym dostaliśmy się na start naszej trasy, czyli InterCity z Bazylei do Lugano. Tak wyglądał przedział rowerowy - wyjątkowo estetyczny, czysty, z wykładziną, podświetlanymi półkami, dużymi symbolami na ścianach. Do dziś mam skojarzenia bardziej z wnętrzem mieszkania, niż "po prostu" aranżacją pociągu dalekobieżnego. Można? A na koniec parking rowerowy przed dworcem kolejowym SBB w Bazylei, właściwie pod Placem Dworcowym. To 800 płatnych i 800 bezpłatnych miejsc rowerowych, także boksy rowerowe, z kilkoma wygodnymi wjazdami z różnych stron i - jak w pociągu - z estetyką na dużym poziomie. Jeśli jedziecie na pociąg od strony Renu i Starego Miasta, przez parking można przejechać w drodze na pociąg i obejrzeć sobie wygodnie cały obiekt. Na pierwszym zdjęciu widać wjazd na parking, a w tle dworzec z flagą Szwajcarii - całą tę odległość pomiędzy wjazdem a dworcem zajmuje podziemny parking rowerowy. Pozostałe wrażenia na Znajkraju, zapraszam 👇 https://www.znajkraj.pl/szlak-rowerowy-polnoc-poludnie-szwajcaria-na-lato Bardzo polecamy Szwajcarię na rowery. Z turystyką rowerową jest tu tak samo jak z zegarkami, serami, komunikacją... Top! 💚 Szy.
- 2 odpowiedzi
-
- 1
-
- bazylea
- turystyka rowerowa
- (i 10 więcej)
-
Dwa dni i prawie 200 km przygód po Włoszech, wśród nich: słońce, deszcz, burza, pyszne włoskie jedzenie, zamki, folwarki, pola ryżowe, góry i nieziemskie widoki. Poniżej krótki zwiastun i dwie części z dwóch dni wyprawy podczas której dołączyliśmy do kolegi który robił bikepacking z Genewy do Rzymu. Zwiastun: Dzień 1: Dzień 2:
-
- 1
-
- bikepacking
- rower szosowy
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Krótki ale intensywny trening rowerowy po południowej części Alzacji (Francja). 3 podjazdy i zjazdy z czego jeden dość długi. Przejeżdżam przez urocze alzackie miejscowości i malownicze krajobrazy.
-
- francja
- szwajcaria
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Siemanko! Dzisiaj zapraszam na rowerową adaptację kultowej powieści pt. "Dwie wieże"
-
- szosa
- rower szosowy
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Siemanko! Dzisiaj krótka trasa ze srogim 15% podjazdem. Oprócz tego będzie trochę zwiedzania moich okolicznych kątów w Szwajcarii. Zobaczymy dwa zamki, klasztor, małe obserwatorium i jednopłatowy samolot.
-
- 1
-
- rower szosowy
- szosa
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zapraszam na pierwszą w tym roku setkę na rowerze szosowym! Tym razem nie w Szwajcarii, ale we Francji, a dokładniej we francuskiej Alzacji. Całkiem sympatyczna trasa, wiodąca przez ładnie zabudowane wioski, lasy, pola i przy kanale Ren-Rodan. Sporo dobrej jakości ścieżek rowerowych, dwa niewielkie podjazdy po 100 m i 100 km wiosennej przyjemności ☀
-
- rower szoswy
- szosa
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Siemanko! Relacja z drugiego szosowego treningu w tym roku, tym razem z niewielkim podjazdem. Większość po niemieckich drogach dla rowerów i przy bardzo wiosennej pogodzie. Zapraszam!
-
- szosa
- rower szosowy
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Siemanko! Pora na pierwszą jazdę rowerem szosowym w 2024. W tym roku dość późno. A Wam udało sie już zaliczyć pierwszą jazdę w sezonie? Kiedy?
- 2 odpowiedzi
-
- szosa
- rower szosowy
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pora na część trzecią i ostatnią, gdzie podsumuję pierwszy i udany atak na 200 km. W podsumowaniu tym: powiem dlaczego wybrałem tę trasę, omówię wyniki i jak to się miało do założonych celów, opowiem o odczuciach zaraz po przejeździe i teraz po czasie, odpowiem na pytanie czy objadę jezioro raz jeszcze, opowiem jak i czy w ogóle sie przygotowywałem, dam kilka porad bazując na moim doświadczeniu dla chcących przejechać duży dystans po raz pierwszy. Zapraszam!
-
- 1
-
- szosa
- szwajcaria
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zapraszam na drugą część relacji z ataku na 200km rowerem szosowym wokół Jeziora Genewskiego w Szwajcarii. Dowiecie się co się stało z rowerem, czy i jak jechało się północną częścią jeziora i gdzie ostatecznie dojechałem:
- 4 odpowiedzi
-
- 1
-
Cześć! Organizujemy wyjazd na pogranicze włosko- austriack- szwajcarskie, na legendarne szosy. Zaliczymy m. in. piątą (Stelvio) i szóstą (Kaunertaler Gletscherstrasse) najwyższą drogę Europy. Przemierzymy drogi w trzech krajach w fascynującej scenerii i poruszając się po doskonałych asfaltach. Termin 5-12 sierpnia. Zakwaterowanie w austriackim Nauders, tuz przy granicy z Włochami (Reschenpass) i kilka kilometrów od Szwajcarii (dolina rzeki Inn). Strona wydarzenia na FB: https://www.facebook.com/events/476634736004991/ Zapisy: mjprotour@gmail.com Cena: 1750 zł Zapraszamy!
-
Z albumu: ZDJĘCIA Z WYCIECZEK
Big ED- 4 komentarze
-
- góry
- Szwajcaria
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: