Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'szlak orlich gniazd' .
-
Planuję jutro wycieczkę rowerową szlakim Olich Gniazd z Zawiercia do Krakowa połączoną ze zwiedzaniem niektórych z zamków na trasie. Trasa wymagająca około 93,5 km. Rower górski wskazany. Szukam towarzystawa, ale zaznaczam, że nie chodzi mi o jazdę wyczynową, ale bardziej turystyczną połączoną ze zwiedzaniem. Chociaż czasami trzeba bedzie mocno kręcić. Rower przerzucam pociągiem z Krakowa (8:25) do Zawiercia (10:26). Jesli ktoś chce dołączyć zapraszam. Planuję dotarcie do Krakowa do 20tej. Trasa raczej ciężka, więc jak ktoś chce dołączyć to niech oceni własne siły, bo po drodze nie ma żanych stacji kolejowych i ciężko będzie po prostu zejść z trasy na postoju. Każdy dołancza na własną odpowiedzialność. Proste naprawy roweu jestem w stanie wykonać na trasie, ale jeśli ktoś po kilku, kilkunastu kilometrach bedzie bez kondycji, to bedzie musiał zawrócić do Zawiercia.
-
- szlak orlich gniazd
- jura krakowsko-częstochowska
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cześć, pierwsza część rowerowych wakacji w tym roku - Jura Krakowsko-Częstochowska. Trasa krótka - po śląskiej części, bo jeszcze czekały inny miejsca. Auto zostaje w Częstochowie, na rower i powrót pociągiem z Zawiercia. Nie byłem na Jurze kilka lat, a na rowerze - ze 25. Mnóstwo rzeczy się zmienia. W większości na dobre, choć czasem ręce człowiekowi opadają gdy widzi, jak wygląda spędzanie wolnego czasu w Polsce. No cóż, wymagać by wszyscy jeździli podczas urlopu na rowerze to jednak za dużo Najfajniejsza rowerowa zmiana na Jurze - około 20-30 kilometrów regularnych, "europejskich" dróg rowerowych wokół Żarek - Żarki, Ostrężnik, Przewodziszowice, Mirów. Prawdziwe, asfaltowe trakty przez lasy, z miejscami postojowymi, z których kilka może być i biwakowymi - w spokojnych miejscach na uboczu. Oczywiście wyznakowane że tylko dla rowerów, ale i tak lokalne patafiany robią sobie skróty samochodami. Szkoda, bo jeśli na jednym kilku krętych zjazdów spotkać się wyjeżdżającym z zakrętu autem... Trzeba będzie mieć szczęście, dużo szczęscia, by wyjść z tego cało. Jednak drogi są, proszę jeździć dużo i głośno o tym mówić, by lokalne samorządy widziały, że zrobiły coś wyjątkowego. Bo zrobiły! Droga chyba ma jakiś istotny status, że stawia się na niej tablicę z nazwą miejscowości? Poza tym szlaki na Jurze są mocno "klasyczne". Tu jakaś gruntówka, tam kawałek przez las - taka zwyczajowa polska turystyka rowerowa. Większosć odcinków bardzo w porządku, klimatyczne odcinki po jurajskich lasach, czy nad Wartą, zaraz koło Częstochowy... ... choć czasem jest i tak, i tak: Nie są to na szczęście odcinki kilometrowe, ale czasem człowiekowi chodzą po głowie myśli, że trzeba mieć było sporo fantazji byakurat tam prowadzić trasę, podczas gdy niedaleko prowadzi rozsądny gruntowy objazd. A może to po prostu cisza przed kolejnymi inwestycjami i nie ma sensu już mieszać w dawnej rowerowej materii? Mam nadzieję. Generalnie cisza, spokój, także lokalne puste asfalty, szerokie szutrówki. Mimo niewątpliwej popularności regionu to wciąż takie okolice, że można sobie stanąć na środku drogi, wyciągnąć bidon i bezstresowo odetchnąć pełną piersią. Na Jurę jedzie się oczywiście po zamki. Tych jest sporo, nie ma co Wam tutaj przewodnika pisać, bo podejrzewam że Jura jest w topie tego typu wydawnictw. Więc tylko historia taka, która nam bardzo się podobała: zamek w Bobolicach. Kupił dawną, piękną ruinę człowiek - tę ze stojącą jedną ścianą z oknami, na pewno znacie. Nie było dawnych planów, wskazówek jak odbudować. Więc chyba tak trochę po swojemu zbudowali takie coś: Jak to w Polsce - jednych oburza, drugich mniej, a takich nas - w ogóle. Nam się podoba. Trudno nam widzieć w tym "disneyland", jak gdzieś czytaliśmy. Dla nas to rzeczywiście pobudzająca wyobraźnię próba przywrócenia historii. Gdyby tak odbudować więcej pałętających się po Polsce zrujnowanych zamków? I jest coś jeszcze wokół - jakaś minimalna klasa. Nie ma dziesiątek straganów, zapiekanek i hot-dogów. Jest elegancka kawiarnia, kawałek dalej hotel. Życzyłbym sobie więcej takiego miłego tchnienia Europy jak w Bobolicach. Z miłych nam akcentów jeszcze... jedzenie. Po raz kolejny na Jurze rowerową marszrutę wytyczały nam między innymi "Śląskie Smaki" - śląski smak kulinarny. I tak trafiliśmy do hodowli ryb w Sygontce, na północ od "właściwej" Jury, za Złotym Potokiem. Na talerzach rosół z jesiotra, a potem pierogi z pstrągiem i suszonymi pomidorami. Wyjazdowo miejsce kompletne - siadasz na słoneczku, na stole pyszne żarcie, obok piwko i wiesz, że u góry czeka na Ciebie łóżko. I że już naprawdę nic dzisiaj nie musisz... Następne takie rybne miejsce jest w Złotym Potoku. Z Sygontki, z której wyjeżdżaliśmy, to było ledwie kilka kilometrów, a że nie przywykliśmy takich miejsc opuszczać, więc rybę na obiad mieliśmy na śniadanie. Cały Złoty Potok ciekawy, z pałacem, dworem, Bramą Twardowskiego, wspomnianą hodowlą, fajnym szlakiem rowerowym lasem, zamiast przejazdu ruchliwą trasą, o, między innymi tutaj, nad stawem "Amerykan": To co nam się jeszcze wyraźnie rzuciło w oczy, to projekt unijny który przyniósł na Jurę dziesiątki miejsc postojowych jak to - tu w okolicach Zawiercia: Stawiane rzeczywiście przy szlakach rowerowych wyglądają efektownie, może skromnie, ale bardzo przyjemnie "eko". Gdyby jeszcze trochę podciągnąć w górę standard rowerowych tras i z piaszczystych, naturalnych zrobić je chociaż utwardzanymi szutrami. Jak w Borach Tucholskich, na Kaszubskiej Marszrucie? Byłby następny rowerowy hicior. I tyle rowerowo w pigułce. Więcej krajoznawczo, więcej wrażeń, 150 zdjęć i cały ślad trasy jak zawsze na blogu, zapraszam www.znajkraj.pl/szlakiem-orlich-gniazd-slaskie-na-rowerze Z pozdrowerem Szy.
-
Zainspirowani wyprawą z dziećmi kolegi z tegoż forum Szlakiem Orlich Gniazd, postanowiliśmy porwać się w jurę z naszymi pociechami, które pewne doświadczenie rowerowe wypracowały m.in. na singletrackach w Świeradowie Zdroju. Ja, mąż (RideMyBike) , Magda (12l), Krzyś (10l) i Bartek (10l) wyruszyliśmy z Częstochowy z zamiarem pokonania przede wszystkim szlaku pieszego. Nie bez powodu napisałam "pokonania", ponieważ uwzględnialiśmy dużo prowadzenia.. i kryzysów. Jednak ich ilość troszkę nas przerosła. Przez 4 dni w zasadzie niewiele razy rezygnowaliśmy ze szlaku pieszego, twardo brnęliśmy do przodu, podnosząc na duchu nasze pociechy. Magda niestety od samego początku nie miała przekonania do tej wyprawy i jej negatywne nastawienie mocno nadwyrężało morale grupy. Dołączając do tego piaszczyste odcinki od strony Częstochowy, które dla dzieci okazały się zbyt trudnymi, by zachować optymizm i wynikały niebanalne kryzysy. Żadne korzenie, czy wzniesienia (wszak prawie w górach wychowane) tak nie demotywowały dzieci do dalszej podróży jak te piaski na drodze. Lody na otarcie łez okazały się u nas zbyt małym pocieszeniem, dlatego m.in. raz zrobiliśmy dłuższy postój na akrobacje w parku linowym. Na odcinkach asfaltowych zaś miśki pociskały nieraz z taką prędkością, że trudno było ich dogonić. Dzieci miały już dosyć terenowej jazdy, więc 5go dnia zrezygnowaliśmy definitywnie ze szlaku pieszego i pokonywaliśmy odcinki do najciekawszych punktów wyprawy drogami publicznymi. Mąż zawsze pierwszy, jako przewodnik, za nim jedno lub dwoje dzieci, ok. 50m przerwa (by auta miały nas jak wyprzedzać, bez narażania nas na niebezpieczeństwo) i kolejny smyk lub smyki a za nim/i ja nadzorując ich poprawną jazdę. Niestety nie udało nam się ukończyć podróży, po 4ch godzinach jazdy w lekkim deszczyku, przyszły takie ulewy, że dalsza jazda była zbyt niebezpieczna. Zabrakło nam 23km do "tablicy" Krakowa, a ponieważ dzieci były już mocno zmęczone, więc zrezygnowaliśmy z dalszej podróży i znajomi z Krakowa odebrali nas z Pieskowej Skały. Dziś, gdy emocje już opadły, mimo wszystko jednogłośnie wszyscy możemy powiedzieć, że istotnie pieszy Szlak Orlich Gniazd jest piękny. Wapienne skały w całej Jurze urzekały nas swoim urokiem, a ich pocięte dolinami erozyjnymi powierzchnie porywały Magdę do wspinaczki. Zaglądaliśmy do każdej większej dziury i jaskini jakie napotkaliśmy po drodze. Nie odpuściliśmy niemal żadnego zamku ani strażnicy. Ku uciesze dzieciaków dwie noce nocowaliśmy w dużym namiocie z dwoma sypialniami (jedna dla nas, druga dla nich) i dużym przedsionkiem na rowery. Pół namiotu woził mąż, a drugie ja. Każdy miał zapakowane własne śpiwory i minimum odzieżowe. Resztę woziliśmy my. Zamiast sakw czy toreb typowo rowerowych dla dzieci sprawdziły się zwykłe plecaki turystyczne mocowane gumami do bagażników, które w chwilach większych kryzysów zarzucaliśmy sobie na plecy puszczając delikwenta jakiś odcinek na luzie dla rozładowania emocji. Poozostałe dwie noce przespaliśmy wygodnie w domku kempingowym w Podzamczu i schronisku PTSM w Olkuszu z wysokim komfortem za niewielkie pieniądze (zwłaszcza dla członków PTSM, czyli nas ). Przejechaliśmy łącznie 158km w 5 dni, najkrótszy dzienny dystans to 25,5km, najdłuższy 41,2km. Pieszo pokonaliśmy odcinek od Zamku w Mirowie do Zamku Bobolice i z powrotem (po rowery). Dzięki gościnności naszych znajomych zwiedziliśmy Wawel i stare miasto, a w drodze powrotnej autem odwiedziliśmy zamki w Korzkwi, Ojcowie i Tenczynie. Na szlaku zjedliśmy kilka kilogramów lodów, 3 przepyszne bogate obiady, raz smakołyki z grilla i tonę cukierków . Upadaliśmy i wstawaliśmy niezliczoną ilość razy, niejednokrotnie nosiliśmy i prowadziliśmy rowery. Ocieraliśmy łzy i pocieszaliśmy wzajemnie smutne twarzyczki, ale widoki rekompensowały nam trud, a najważniejsze, że byliśmy w tym pięknym miejscu razem i mamy wspaniałe wspomnienia... i jeszcze tam wrócimy, bo ominęła nas Pustynia Błędowska, Ojcowski Park Narodowy i jaskinie w okolicach Jerzmanowic.
-
Cześć. Wybieram się w terminie 13-15 maja 2016 r. na Szlak Orlich Gniazd. Planuję rozpocząć w Krakowie i przejechać dziennie ok. 60-70 km. Tak, żeby można było spokojnie zwiedzać zamki. Pierwszy nocleg w okolicach Olkusza, drugi w okolicach Mirowa (do ustalenia), w gospodarstwach agroturystycznych lub pensjonatach. Może znajdą się chętni, żeby dołączyć? Jestem w wieku 30+, mieszkam w Warszawie, jeżdżę rowerem turystycznym bez bajerów
- 3 odpowiedzi
-
- szlak orlich gniazd
- wycieczka rowerowa
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: