Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'jura' .
-
Hej, hej, na blogu wylądowała znajkrajowego lata część kolejna, tym razem druga odsłona kilku dni spędzonych w Szwajcarii. Zapraszamy na szwajcarską Jurę i prowadzący po niej Szlak Jury - jeden z dziewięciu głównych szlaków rowerowych Szwajcarii. Przez cztery dni przejechaliśmy niecałe 300 kilometrów, ale... biorąc pod uwagę trudną trasę, której zdecydowanie nie doceniłem przez wyjazdem, te cztery dni to wyraźnie za mało, by Szlak Jury przejechać w turystyczny sposób. Lepsze byłoby pięć, a nawet sześć dni, dzięki czemu można by jeszcze zajrzeć w dwa-trzy ciekawe miejsca blisko przebiegu trasy. Zapraszam na blog po pełen tekst, komplet zdjęć, ślad i mapę: Rowerowy Szlak Jury. Wakacyjna wycieczka po zachodniej Szwajcarii (Znajkraj) Generalnie rzadko zdarza mi się niewłaściwie ocenić region do którego jedziemy i źle się do niego przygotować. Tym razem jednak tak się zdarzyło - szwajcarska Jura mnie zmyliła, zaskoczyła, wystrychnęła na dudka (nie wiem, czy dudki żyją na Jurze?). Przede wszystkim, źle oszacowałem poziom trudności trasy. Planując przejazd Szlakiem Jury zaraz po Szlaku Jezior w Alpach opisywanym wcześniej... ... zupełnie nie przyszło mi do głowy, by szlak rowerowy na Jurze miałby być trudniejszy niż właśnie przeanalizowany szlak w Alpach Szwajcarskich. I z automatu zaplanowałem noclegi i dystanse na Jurze w podobny sposób jak w Alpach. Nie zwróciłem uwagi, że o ile w Alpach Szwajcarskich jeździliśmy głównie dolinami rzek i jezior, którymi dość jednak łagodnie podjeżdżaliśmy pod przełęcze, to na Jurze podjazdy prowadziły prosto pod główne grzbiety i właściwie zawsze w większości mieściły się w przedziale 10-15 procent. A to już nie jest górka, na której redukuje się dwa czy trzy przełożenia i jedzie dalej... Gdy dodać do tego trwające upały i charakterystyczny dla Jury brak wody w górach... Wyglądało to mniej więcej tak, jak tu - nocleg tam w dole, w dolinie lub poza głównym łańcuchem Jury, a potem codzienny powrót w góry 5-10 kilometrowym, solidnie nachylonym podjazdem: A gdy już wkręciliśmy tam na górę, również było inaczej, niż się spodziewałem. To była zupełnie inna "jura" niż polska, którą mimo wszystko, gdzieś podświadomie w sobie, chciałem zobaczyć. Bo Jura w Szwajcarii to regularny łańcuch górski, prawdziwe góry, nie żadna wyżynna "popierdółka" jak w Polsce. Dość powiedzieć, że w Polsce na Jurze jeździ się gdzieś w okolicach 300 metrów n.p.m., a w Szwajcarii właściwie nawet tysiąc metrów wyżej, średnio po wysokościach gdzieś między Jakuszycami a Śnieżką. Na naszej Jurze spotyka się ludzi, miejscowości, jakieś obiekty. A Jura w Szwajcarii to piękne, ciche odludzia, spokojne drogi bez samochodów biegnące wzdłuż głównych grzbietów, czasem po drodze mijając jakieś osady pasterzy bydła lub niewielkie schroniska. Wszędzie są kamienne murki oddzielające pastwiska i "rurowe" przejazdy przez granice pastwisk, zatrzymujące krowy przed migracją . I jak widzicie, na Jurze w Szwajcarii wcale nie ma tylu "jurajskich" klimatów, co na naszej. W Szwajcarii bardzo mało jest wapiennych ostańców, skalistych urwisk, jakichś skalnych bram czy obiektów jak nasza Maczuga Herkulesa. Żadnego "orlego gniazda" nie znajdziecie również. Szwajcarska Jura ma jednak inne atrakcje - to region, gdzie rozwinęło się słynne szwajcarskie zegarmistrzostwo. I niesamowite jest to, że pierwszymi zegarmistrzami byli tutaj rolnicy, który pracę przy produkcji części do zegarków traktowali początkowo jako drugie po rolnictwie zajęcie, które wypełniało im wolny czas zimą. Jura to też miejsce, gdzie wymyślono absynt - to tutaj powstała pierwsza receptura. W Dolinie Travers jest dzisiaj Dom Absyntu - muzeum i degustatornia, a także kilkunastu producentów absyntu, którzy nadal produkują "zieloną wróżkę". Co ciekawe, dopiero od 2005 roku legalnie, bo od 1910 roku produkcja była zakazana i ścigana. W tej samej okolicy możecie też zjeść szynkę pieczoną w gorącym asfalcie - tradycyjne barbórkowe danie tutejszych górników, wydobywających naturalny asfalt z miejscowych kopalni. Są też piękne historyczne miasteczka, z których bezpośrednio na szlaku znajduje się jedno - Saint-Ursanne. Podsumowując - spokojna, sielankowa trasa o przyjemnym górskim charakterze na rowerowe wakacje w samym centrum Europy - byle tylko na więcej niż cztery dni jazdy ;). Drogi i nawierzchnie - zapomniałem wspomnieć wcześniej - niemal wszystko w asfalcie, w zdecydowanej większości po górskich i bardzo lokalnych drogach, gdzie tylko rowery i lokalni gospodarze. Szuter - na jednym dłuższym odcinku, dla nas zjeździe, gdzie udało nam się obydwóm wylądować na glebie ;). No i pozornie bez fajerwerków, jednak bo bliższym przyjrzeniu się, to górskie klimaty, zegarmistrzowskie dziedzictwo Szwajcarii czy absyntowe tradycje robią robotę - nadają wyjazdowi wystarczająco sporo ciekawej treści krajoznawczej i atrakcyjnego charakteru. Szy.
-
Witajcie poszukuję, kompanów do wycieczek rowerowych po Jurze. Mieszkam koło Zawiercia więc, tras mam do zrobienia bez liku. Oczywiście jestem człowiekiem kompromisu, wiec co za proponujecie, raczej przyjmę! Słomniki, Wysocice, Miechów, Wysocice, Trzyciąż, Olkusz, Żarki...co kto woli, do koloru do wyboru!
-
Cześć, ostatnio na blogu "Rower w Gazie" (rowerwgazie.pl) najnowsza notka jaką wstawiłem opowiada o siedemdziesięciokilometrowej trasie rowerowej jaką udało się przejechać nam w lecie 2017 roku. Trasa przebiegała przez następujące odcinki tej części Jury: Poręba-Łazy, Łazy-Podzamcze, Podzamcze-Morsko, Morsko-Zawiercie i Zawiercie-Poręba. Najpiękniejszy z nich to zdecydowanie odcinek od Ogrodzieńca do Podzamcza z postojem pod zamkiem Ogrodzieniec i dalszy odjazd z Podzamcza w stronę Morska. Przejazd przez Las Porębski był jednym z największych wytchnień na trasie - jeden wielki powiew chłodnego wiatru. Bajka. Jednak zdarzyły się odcinki bardziej męczące takie jak końcówka dojazdu do Morska. Pełan relacja odcinek po odcinku z sierpniowej trasy tutaj >>>> Trasa rowerowa po Jurze 2017 <<<< Natomiast oto zdjęcia wszystkich odcinków trasy z Google Maps
-
- jura
- trasa rowerowa
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
JURA TOUR - zawody MTB/gravel na Jurze (Podzamcze gm. Ogrodzieniec)
p.suszek456 dodał wpis na blogu → w Rower w Gazie
Kończy się rok i temat tegorocznego wyścigu w którym wziąłem udział również chciałem zamknąć. Oto pełna relacja z wyścigu >TUTAJ< W skrócie: pogoda była fatalna pomimo lata (17 września) lało, nie było za ciepło, ale całe szczęście oszczędził nas wiatr. Impreza promowała rowery typu gravel, ale MTB było równie dużo. W swojej kategorii nie byłem ostatni, ale to nie był też wymarzony debiut. Czy warto brać udział w amatorskich wyścigach MTB? Odpowiedź na to pytanie oraz całą relację znajdziecie na docelowym blogu. Kliknij w link powyżej! Natomiast do Forumowiczów mam prośbę; jeżeli masz wolną chwilę napisz coś o swoich tegorocznych zawodach kolarskich, a może właśnie o Jura Tour? Piszcie!-
- zawiercie
- ogrodzieniec
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam, Wybieram się szlakiem orlich gniazd z Częstochowy do Krakowa. Wycieczka w sumie na 3 lub 4 dni. - trasa szlakami pieszymi/rowerowymi, a jak najmniej korzystanie z dróg asfaltowych z nastawieniem na zobaczenie zamków/warowni Jurajskich (Olsztyn, Mirów, Morsko, Smoleń, Ogrodzieniec, Rabsztyn, Ojcowski PN) - start w Częstochowie i rowerami do Krakowa. Termin (ostatni tydzień lipca lub pierwszy sierpnia, elastycznie - zapraszam wszystkich bezrobotnych ;-) - 60-80 km dziennie, zależnie od miejsca na trasie, np. w Ogrodzieńcu pewnie dłuższy postój na zobaczenie/zwiedzenie zamku, czy piknik w dolinie Prądnika etc. - nocleg - agroturystyka (żeby się umyć/zjeść śniadanie), ew. namiot - cel wyprawy to spokojnie przejechanie Jury rowerem z nastawieniem na dowolną ilość postojów w celu pochłaniania widoków/zamków etc., czyli mentalny reset.
-
- Jura
- Częstochowa
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-