Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'Ciclosport' .
-
TEST UŻYTKOWY LICZNIKA CICLOmaster CM 4.21 HR Szukając nowego licznika do roweru zacząłem się zastanawiać czy aby nie połączyć tego zakupu z pulsometrem który wykorzystywał bym do biegania. Randka w ciemno. Zacząłem filtrować internet w poszukiwaniu licznika łączącego obie funkcje, po chwili postanowiłem iść za ciosem i dodać funkcję kadencji. Zbliżające się urodziny (nie powiem ile) pozwoliły mi zakamuflować wydatek w budżecie domowym. Wybór padł na niemiecki produkt CICLO Sport model CICLOMaster CM 4.21 HR Dlaczego taki wybór? Na sam początek: licznik przeznaczony jest wg mnie dla ambitnego amatora, nic poza tym. Nie chcę się rozpisywać o specyfikacji, to każdy może sobie wygooglować. Dla mnie najważniejszymi cechami były: - licznik z zestawem HR, dołączony pasek na klatkę piersiową - pewny chwyt na kierownicę/mostek - kadencję Niestety naciągnięty budżet nie pozwolił marzyć o GPS czy analizie treningów na PC. Jak wygląda zakup? Zarówno HR jak i kadencja to tzw. opcje. Licznik występuje w dwóch wersjach bez dołączonego paska pomiaru tętna i z załączonym w zestawie. Odpowiednio to dwie wersje handlowe CM 4.21 i CM 4.21 HR. Oba mają możliwość dokupienia zestawu do pomiaru kadencji. Jest to niestety dodatkowy koszt. Ceny kształtują się różnie, ja znalazłem/zapłaciłem tak: - licznik CM 4.21 HR – 200 zł - zestaw kadencji 4.x – 77 zł Do pełni szczęścia pozostaje dokupienie bransolety na nadgarstek, koszt około 60 zł Jeśli nie chcemy inwestować w funkcjonalność HR możemy kupić wersję licznika CM 4.21 (bez paska na klatkę, tańszy o około 100zł) tylko, że wtedy zakup wydaje się bezsensowny, lepiej wybrać któryś z niższych modeli np. CM 2.2 która też posiada opcję kadencji. Można jeszcze zwrócić uwagę na oznaczenia. Na przykładzie CM 4.x Liczniki w sezonie 2013 przeszły lifting i tak wcześniejszy model ma oznaczenie CM 4.2 HR, zaś tegoroczny: CM 4.21 HR. Zmieniono istotnie wygląd urządzenia pozostawiając te same możliwości funkcyjne. Pierwsze poznanie. Co dostajemy do ręki? Pudełko zawiera elegancko posegregowane: - licznik - podstawkę na kierownicę/mostek - nadajnik na pierś (HR) - bezprzewodowy nadajnik prędkości - magnes na szprychy - zaciski - żel do paska na pierś (dwie sztuki reklamowych saszetek) - instrukcję użytkowania w kilku językach, niestety nie po polsku - zestaw zawiera komplet baterii - zestaw kadencji opakowany jest w woreczek foliowy zawierający podstawkę na kierownicę z kablem i czujnikiem, magnes na korbę i zestaw opasek zaciskowych. Licznik działa w trybie bezprzewodowym dla pomiaru prędkości i jednocześnie przewodowym dla pomiaru kadencji. Dane z paska HR przekazywane są analogowo w „swoim” protokole – nie odczytamy danych z paska np. w smartfonie. Montaż. W zasadzie wszystko przebiega „bez narzędziowo”, zastosowane zaciski są odpowiedniej długości, nigdzie nie brakuje np. z powodu zbyt grubej rudy itp. W przypadku gdy licznik ma być zamontowany na mostku kierownicy należy rozkręcić podstawkę i obrócić ją o 900 i tu potrzebny jest naprawdę precyzyjny wkrętak śrubki są iście zegarmistrzowskie. To tyle… jeśli nie korzystamy z zestawu kadencji. O ile sygnał nadajnika prędkości odbywa się bezprzewodowo to kadencja jest odczytywana „po kablu”. W takim przypadku na rowerze montujemy podstawkę dostarczoną z czujnikiem kadencji. Ma ona na stałe wpięty kabel z czujnikiem. Moja rama to 21-jedno calowa rama crossowa, wiec jest spora. Licznik jest zamontowany na kierownicy w pobliżu manetki i kabla wystarczyło bez problemu. Trzeba go przeciągnąć po ramie do tylnego trójkąta tak by „mijał” go magnes mocowany na korbie. I tu pierwszy zonk: o ile sam magnes do kadencji jest pomyślany bardzo fajnie to już (przynajmniej w moim przypadku) nie dało się zamontować go tak jak przewidział producent. Po prostu zamocowanie magnesu bezpośrednio na korbie spowodowało to że szczelina pomiędzy magnesem a czujnikiem wynosiła ok 1 cm przy zalecanych/wymaganych 3 mm. Musiałem dorobić podkładki pod magnes. Nie wiem może moja rama jest tak zbudowana? Jednak zostaje jakiś niesmak, można było dołączyć jakieś seryjne podkładki plastykowe, żaden koszt. Gra wstępna. Licznik w dotyku sprawia bardzo przyjemne wrażenie, jest solidnie spasowany, nic nie odstaje nie trzeszczy pod naciskiem itp. Mocowanie w podstawce jest bardzo dobrze przemyślane, licznik wkłada się w podstawkę i obraca o kilka naście stopni zatrzaskując go bardzo pewnie. Wydaje mi się takie rozwiązanie dużo pewniejsze od typowo „wsuwanego” po prostej. Licznik obsługuje się trzema przyciskami umiejscowionymi w jego dolnej krawędzi. Są między sobą rozsunięte co powinno poprawić komfort ich używania w pełnych rękawiczkach, zresztą ostatnimi dniami miałem okazję to sprawdzić w grubych zimowych rękawicach, nie ma problemu namacanie i trafienie w odpowiedni przycisk. Moje negatywne odczucie co do nich jest oparte na ich działaniu, są bardzo „twarde” mają taki dziwny opór przy wciskaniu, pierwszy raz się z czymś takim spotkałem. Niby to chroni przed przypadkowym wciśnięciem, ale jednak bardziej to minus niż zaleta. Wyświetlacz licznika podzielony jest na trzy linie. Najszersza środkowa podaje aktualną prędkość z dokładnością do 1/10 km/h, info o rowerze „1”, lub „2”, informację czy aktualna prędkość jest nad średnią czy po nią. Górna linia wyświetla jedną z wartości: godzina (12/24), czas dnia, dystans dnia, oraz przy włączonej funkcji HR aktualne tętno. Przełączanie pomiędzy danymi następuje po wciśnięciu prawego przycisku. Dolna linia odpowiada za informację o: prędkości średniej, aktualnej godzinie (z sekundami), czasie dnia, aktualnej kadencji, dystansie dnia. Dane przełącza się lewym przyciskiem. Dane z dolnej linii można „uszczegóławiać” tj. w trybie prędkości średniej wciśnięcie środkowego przycisku wyświetli w tej linii prędkość maksymalną, niestety wartości tej nie można pozostawić na wyświetlaczu, funkcja przełączy się po paru sekundach z powrotem na średnią. Przycisk środkowy w ten sposób działa z każdą z danych w dolnym wyświetlaczu (szczegóły w instrukcji) Pierwsza konfiguracja w zasadzie mogła by się sprowadzić do wpisania obwodu koła, w instrukcji możemy znaleźć tabelę z przelicznikiem typu 622-28 = 2149. W każdym razie podaje się obwód w milimetrach. Licznik możemy wstępnie skonfigurować dla tzw. dwóch rowerów, czyli możemy podać do pamięci dwa rodzaje opon. Ja to wykorzystuje dla opon letnich i zimowych. Szybkie przełączenie pomiędzy „rowerami” następuje po krótkim przyciśnięciu jednoczesnym skrajnych przycisków – licznik nie ma funkcji automatycznego rozpoznawania dwóch rowerów. Można jeszcze ustawić dowolną liczbę km od których licznik będzie zliczał dystans całkowity. Jeśli korzystamy z funkcji pomiaru tętna można skonfigurować opcję fitness. Należy wprowadzić takie wartości jak: płeć, wiek, wagę, poziom wytrenowania. Graniczne wartości strefy fitness można podać ręcznie, lub przeprowadzić automatyczny skan i kalibrację. Trwa to 5 min. w stanie spoczynku organizmu. Jazda… Do działania licznika podczas jazdy nie mam zastrzeżeń. Licznik sam startuje po wykryciu kilku obrotów koła, bądź korby (np. do tyłu) lub wykryciu sygnału z nadajnika HR. Podczas miesięcznego testu nie stwierdziłem zakłóceń sygnału prędkości. Nie zakłóca do latarka „taktyczna” na diodzie cree, oraz inne posiadane przeze mnie oświetlenie. Nie wykryłem nagłego odczytu prędkości np. 200km/h, co widziałem w liczniku innej firmy. Kadencja działa po kablu, więc tutaj nie może być żadnych zakłamań. Pomiar kadencji. Dzięki pomiarowi po kablu nie ma mowy o zakłóceniach, pomiar „startuje” po kilku obrotach korby i zmienia się płynnie, reaguje bardzo czule na zmiany tępa. Jedyny mankament występuje w momencie kiedy przestajemy kręcić korbami i licznik „wyłapie” zero, wtedy znów potrzeba kilku obrotów żeby wystartował, czasami było to trochę irytujące. Można odczytać kadencję aktualną, średnią i maksymalną. Widoczność. Jest niezła… w dobrych warunkach oświetleniowych. Brak podświetlenia powoduje to, że im ciemniej tym mniej widać na wyświetlaczu. W dzień dane na ekranie widać dobrze z różnych kątów jakie mogę sobie wyobrazić na kierownicy, jeździłem z nim na mostku i na kierownicy, dla mnie wygodniejsze jest położenie na kierownicy, ale nie ma to wpływu na widoczność na ekranie w końcu to nie LCD. Deszcz. Jechałem z licznikiem kilka razy w dość dużym deszczu. Po pierwsze nie przestał działać, nie zalało go, nie zaparował. Jeśli pozostają krople na ekranie, przetarcie licznika rękawicą czyściło ekran bardzo dobrze. Temperatura. Jest jesień (znaczy się teraz, kiedy to piszę) testowany był w temperaturze + 150C do – 20C. Ten zakres temperatur nie wpływał na działanie licznika. Bieg. Zacznijmy od tego, że nie jest to pulsometr i siłą rzeczy ma wiele ułomności w stosunku do typowego pulsometru do biegania. Przede wszystkim nie ma dźwiękowych alarmów stref, jedynie gdy wyjdziemy poza zadaną strefę fitness wartość aktualnego pulsu miga na wyświetlaczu. Licznik w trybie HR kontaktuje się z nadajnikiem na klatce piersiowej analogowo w swoim protokole, więc nici z wykorzystania paska np. ze smartfonem. Biegałem z tym licznikiem w kieszeni i wyciąganie go i sprawdzanie wartości jest sporym utrudnieniem. Rozwiązaniem tego kłopotu jest zakup specjalnej bransolety na nadgarstek. Bransoleta zapinana jest na typowy rzep, licznik wpinamy w gniazdo takie jak na kierownicy. Fajne rozwiązanie, jednak płacenie za ten gadżet 60 zł uważam za zwykłe zdzierstwo, tym bardziej, że to tylko kawałek plastyku z rzepem, sama bransoleta nie uczestniczy w transmisji sygnału. Licznik pokazuje wartość tętna jako aktualną, średnią lub najwyższą. Po ustawieniu granic strefy fitness wartość aktualna miga na wyświetlaczu. Czułość nadajnika HR. Zakładając nadajnik na pierś pierwszy raz mocno się zdziwiłem, w dolnych wartościach tętna dane na wyświetlaczu skakały +/- 10 bmp w ciągu sekund. Przy wysiłku powyżej około 80 wartości się stabilizowały. Myślałem, że to takie moje serce, ale przetestowałem je na Germaninie kolegi i tam te wartości dolne były „normalne”. Skontaktowałem się bezpośrednio z producentem licznika i dostałem odpowiedź, że nie może tak być i są dwa wyjścia. Poproszono mnie o sprawdzenie działania nadajnika z wykorzystaniem żelu nawilżającego nadajnik w miejscu kontaktu ze skórą. Jeśli to nie pomogło by, należało reklamować licznik. Ale pomogło, okazuje się że w początkowej fazie treningu kiedy skóra jeszcze nie jest choćby spocona nadajnik „przekłamuje”. Należy stosować nawilżacz, choćby zwykłą wodę, lub na początku treningu nie zwracać uwagi na wskazania. Zakłócenia. Licznik wykazuje dziwną tendencję kiedy jest w pobliżu urządzeń elektronicznych typu laptop, telefon komórkowy, myszka bezprzewodowa. Kiedy jest w stanie spoczynku (w trybie wygaszacza) nic się nie dzieje, ale jeśli jest włączony i położyć go na np. komórce pokazuje prędkość i to niezłą ok 100 – 200km/h. Na kierownicy nie zaobserwowałem takiego efektu. Podsumowując. Licznik można polecić na pewno ambitnemu amatorowi, komuś kto szuka połączenia kilku treningowych funkcji niedostępnych w prostych licznikach rowerowych, ale niekoniecznie chce wydawać majątek na drogie markowe urządzenia. Licznik wygląda na solidny niemiecki produkt który wytrzyma nie jeden sezon.
- 11 komentarzy
-
- Ciclo
- CicloMaster
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: