Cześć,
po latach jeżdżenia na 'starych' systemach i rowerze, który ma już kilka dobrych lat (a jednak dalej dobrze się sprawuje ) naszła mnie ochota przejścia na coś nowego.
Przede wszystkim kuszą mnie koła 29 calowe - przy moich 191 cm wzrostu wydaje się, że jest to rozwiązanie idealne.
Problemy są dwa, na początku był jeden, ale w trakcie pojawił się drugi.
Wymagania:
29er
dobrej klasy osprzęt - np. pełne Shimano XT lub odpowiednik SRAM
dobry amortyzator - Reba, SID, Fox
hamulce - jeżdżę obecnie na XT i jestem z nich zadowolony (ewentualna przekładka nie wchodzi w rachubę)
koła - wytrzymujące 95 kg kolarza
Spodobała mi się geometria Trek Superfly. Szukam więc roweru na oczekiwanym poziomie osprzętu i... okazuje się, że w aluminium nie dostanę - tylko carbon. Problem numer jeden - producenci wyższej klasy osprzęt 'wkładają' tylko do carbonowych ram (Merida i Scott by się znalazły - tak na granicy oczekiwanego osprzętu).
Problem nr jeden zrobił problem nr dwa - carbon dla osoby ważącej 95?
Czy to ma sens? Niby limity wagowe są spore, a gwarancja Treka dożywotnia (kruczki?), ale mimo wszystko obawa jest.
Poza tym, poprzedni rower kupiłem 8 lat temu i po prostu utrzymywałem go na odpowiednim poziomie. Pytanie, czy przy carbonie ma to sens? Tzn. traktowanie ramy jako bazy w perspektywie 7-8 lat jeżdżenia po 4 tysiące rocznie. Łącznie ok. 30 tys. km, czasem w górach, większość po wyżynie śląskiej w lekkim terenie.
edit: jeszcze pytanie o koła, które w Treku niewiele mi mówią. Nadają się pod osobę 95 kg, czy ewentualnie od razu do wymiany?