Cześć
Na początku zaznaczę, że w temacie serwisowania roweru jestem zupełnie zielony. Wczoraj postanowiłem zrobić pierwsze porządniejsze mycie roweru i napędu od długiego czasu, brudu było bardzo dużo a zębatki mocno zalepione. Zmierzyłem też stary łancuch i wyszło, że zdecydowanie trzeba go wymienić (nigdy tego nie robiłem), wiec pojechalem kupic nowy łancuch Shimano hgx na 10 rzedowy napęd (1x10). Z jakiś filmów na yt widziałem, że ludzie dobierają dlugość nowego łancucha przykładając nowy do starego i skracając nowy do długości starego, więc też tak zrobiłem. No ale po założeniu nowego skróconego łancucha przeskakiwało coś na tylnej przerzutce, wiec znowu poczytałem i niby oznacza to za długi łancuch, więc skracałem, wciąz przeskakiwało, skracałem i skracałem aż doszło do tego, że łancuch nie wchodził na niektóre przerzutki więc uznałem, że jest już za krótki i problemem jest zużyta kaseta lub jakiś inny element napędu. Poczytałem też, że niektórzy po prostu w takiej sytuacji mając nowy przesakujący łancuch po prostu zostawiają go na kilkadziesiąt km aż sam się rozciągnie i dostosuje do napędu.
Co myślicie? Brać nowy łańcuch i zaakceptować przeskakiwanie i liczyć, że w końcu się sam dostosuje czy jednak oddawać na serwis żeby przejrzeli mi cały napęd?