Skocz do zawartości

kaido2

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    426
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez kaido2

  1. Takk z tym ,że piszesz o prawidłowości jaka w tym wszystkim występuje, poprzez sukcesywne zwiększanie dystansu ,czy to akcentując wstawkami 100,150,200, czy od razu liniowo, aby ostatecznie te 400 w Twoim przypadku nie stanowiło problemu. Żeby się przesiąść z 2x35 dziennie od razu na tysiaka, a co dopiero 1600 to jest za mało. Zresztą sam napisał 180+160 i zgon. ten sukcesywny trening gdzie zwiększasz ilość godzin wysiedzianych longiem jest właśnie podstawowym kluczem do osiągnięcia celu gdzie dzień w dzień przejeżdżasz 350-500 km bez żadnych dolegliwości bólowych, zmęczenia, kontuzji. I żeby dodać, ze kluczowym czynnikiem jest jednak przygotowanie to poniżej wrzucam foto sprzętu na którym w tym roku wystartowałem w Maratonie Północ Południe na dystansie 1000 km zawierającym 11tys m przewyższenia, z limitem czasu dość dużym, bo 72 godziny. Pozycja bardzo agresywna i na dodatek damskie siodełko, bo takie kiedyś zakupiłem do tego roweru z uwagi na to, ze wizualnie bardzo ładnie się komponuje. Ukończyłem bez najmniejszego problemu przy zero bólu, zero zdrętwień, zero problemu z kolanami, a przecież pod koniec do wyjechania Lanckorona, czy Makowska, Klikuszowa od Rdzawki, czy legendarny Gliczarów
  2. Czy bierzesz udział w ultramaratonach, czy nie nie ma tu żadnego znaczenia , bo to co demoluje to dystans który jest do pokonania. "Żeby jeździć , trzeba jeździć" odnosi się do wszelakiego wyzwania i oznacza to w przybliżeniu, że do takiego wyzwania trzeba się odpowiednio przygotować i tego się nie przeskoczy, żadnymi super rowerumi siodełkami, cudami na kiju, bo kryzys tak czy siak przyjdzie i to szybciej jak się komukolwiek wydaje zwłaszcza jak pojawi się ku temu warun w postaci upału, czy ulewnego deszczu. 35 km dziennie to za mało, za mało bo nie ma wysiedzianych odpowiedniej ilości godzin longiem plus nie wiesz jak dokładnie takie coś jechać żeby po 100 km nie być totalnie wyoranym. Gdybyś napisał, mam za sobą kilka razy po 500 i np już 15-20x w sezonie przejechane po 200 to jest inna rozmowa. Twardym trza być, nie miętkim ,- Nie, to jest właśnie to przygotowanie, które umożliwia przejechanie ludziom takiego dystansu na praktycznie każdym rowerze Chodziło mi o to, że na Scott Scale środek ciężkości przesunięty jest do przodu i mocniej obciążam ręce dlatego czuje ból w barkach po długiej jeździe.,- Kierownica nie służy do opierania się, tylko do kierowania, za słabe mięśnie grzbietu, core do robienia.
  3. Też jeździłem na rogach i stosowałem chwyt typowy za rogi przy nagłym zaciągu gdzie podobnie jak w dolnym na baranku to dzialalo, a drugie zastosowanie na przedramionach mocno pochylony np na zjazdach, bądź by dać możliwość odpocząć dłoniom Jak dobrze chwyciłes to ręce nie miały prawa drgnąć, a co dopiero zjechać
  4. @marvelo, daj spokój to są jakieś jaja. @chrismelsama prosta kierownica oferuje 4 chwyty z aero włącznie, a jak dodasz rogi to masz dodatkowo jeszcze 2 możliwości. Baranek, a i owszem teraz w większości stosuje z tą różnicą, że ja się jeszcze ścigam i wykorzystuje to do czego został on stworzony. Natomiast do turystyki dalekodystansowej, czy nawet porywając się na starty w ultramaratonach prosta kiera spokojnie wystarczy. Kwestia siodła, wkładki, regulacji pozycji . Nie przypominam sobie aby po przejechaniu dzień w dzień 1200-1500 km gdzie najdłuższy dystans dzienny po płaskim był w okolicach 400 w terenie, bym miał jakiekolwiek tego typu dolegliwości. Jedynie siadały palce od wrzucania biegów na tak długim dystansie, ale w tym roku i tego problemu się pozbyłem zastępując klamkomanetki manetkami ciernymi. Podstawa to odpowiednie przygotowanie się fizyczne jak i psychiczne na takie wyzwania pod kątem, a nie rzeźby " bo ja sobie gravela kupie i najlepiej jakby on jeszcze sam jechał"
  5. Pierwsza Wisła 1200 - prosta kierownica, trekking Pierwsze MPP( wyścig szosowy) - prosta kierownica, trekking Wisła extreme - prosta kiera, trekking Wschód 2021 - prosta kiera , trekking Mowa o dystansach 1000+ Przyjeżdżałem jak nie w pierwszej 20-tce to w najgorszym przypadku w połowie stawki, więc jakie nie nadaje Green velo ludzie po 200 km dziennie jeżdża na trekkingach, mtb-kach i mieszczuchach z prostymi kierami obładowani sakwami, więc jakie nie nadaje. Bo żeby jeździć długie dystanse to trzeba jeździć długie dystanse, zmianą roweru nie przeskoczysz tego co trzeba przecierpieć i wyjeździć. Organizm do pewnych rzeczy musi się niestety przyzwyczaić Nie takim sprzętem ludzie pokonują dystansy ultra
  6. W przypadku turystyki to pozycja na odpowiedniej geo ,kółeczko i laczek już zrobią robótkę A talerz z odpowiednią kasetką dodatkowo pomogą Dlatego odezwałem się w temacie,bo wiem co to znaczy jak wyrywa włosy z klaty i wywiewa po jajach, kontra jak rozbija się po kasku i idzie kulturalnie po plecach tak jak w książce pisze. Agresywna geometria, że " liżesz asfalt" nie oznacza dyskomfortu , bo pozycja jest przesunięta w kącie i jak sobie pojeździsz to tak samo jak na ełdurensie przejedziesz komfortowo 300 na agresywnie, tylko to trzeba siaść i spróbować a nie czytać internety Turystycznie na takich geo agresywno sportowych przejeżdżałem po 300 km z AVG 32 km/h bez bólu d.
  7. @chrismel to powiedz mi dlaczego klub na trening szosowy po zakmniętym torze nie chce wpuszczać gravelarzy na oponach szosowych? Kolesie nie tacy słabi jeden nawet stał na podium Ducha Puszczy ( nie scinał przejechał po kukurydzy i puszczy pod górę). Gravel na czym by nie był to zawsze będzie gravelem, już nie mówię o uzyskaniu i utrzymaniu prędkosci jakie można uzyskać na szosie . Wielu tak myśli gravel na szosowych styknie, będzie jak szosa, a wielu nawet fantazjuje , że jest w stanie szosowa porobić, niestety zderzenie że ścianą bywa okrutne. Mieszkam górach gdzie zjazdy w okolicach 80 km/h bez dokręcania to norma. Jedzie się tak nieraz parę kilometrów, słaby psychicznie może popuścić pieroga i takie hamulce obręczowe 1055 w zupełności wystarczają. Milionów monet nie musisz wydawać . Agresywna rama na takim Reynoldsie 534 i giętym widelcu na nierównosciach będzie dzialać, rower na tych rurkach będzie lekki i przystępny cenowo ( w okolicach tys. da się już coś wyrwać) i te rowery często stoją już na sensownych kołach i osprzęcie( 105, Ultegra, Dura Ace). Utrzymanie tego finansowo też znikome. .......... @KNKS, co do Twojego pytania Mam Autora CA66, może nie najnowszy , ale race karbon, 7 kg ,na Ultegrze i lepszego po tym co mogłem pomacać w klubie naprawdę nie potrzebuję Idealny na ciasne dynamiczne i agresywne przeciery, natomiast na ultramaraton solo wygrała konstrukcja sprzed 40- tu lat
  8. Rozwój poszedł w kierunku obecnych potrzeb lobbowany interesami. I niczego nie neguje. Po prostu mając styczność ze sprzętem rozszerzony o paletę tych zabytkowych stwierdzam tylko fakty na bazie swoich doświadczeń , a ostatnio dodatkowo oparty o dobór optymalnego pod wyścig. I sytuacja z dzisiaj trening, wychodzę na zmianę a gość do mnie siedź,to bez sensu( bo stary vintydż nie jedzie) - Nieopieraj się stereotypowi i mentalności,- wyszedłem na zmianę , z marszu zrobiłem 46 km/h i wszystko nagle nabrało sensu. Ludzie złoci. Najnowsza wpólczesną szosę mogę mieć na zawołanie z klubu, tylko po co. I to stwierdzam na podstawie tego iż miałem do dyspozycji takowe rok, dwa temu chociażby. A to że mastersi się przesiedli? Dla wygody chociażby A teraz pytanie ,- który z Was miał okazję w pełni doświadczyć prawdziwej szosy wyścigowej z tamtego okresu pokroju np Alana na którym ścigał się np Szurkowski?
  9. Ale co to ma wspólnego z tematem? Bo nie pisze o zabawkach, bo nie ma potrzeby to od razu się nie znam. Co ma tryb i reszta sprzętu do tłuczenia do tego? xD Jeszcze raz: Moje wypowiedzi to jest sprowadzenie na ziemie, bo się wydaje, że super sprzęt i będzie jakiś kosmos. Otóż nie, i zgodzę się ze zdaniem , że "interesy" blokowały rozwój pod kątem optymalnych rozwiązań pod hasłem "uzyskiwania bardzo dużych prędkości". Sam tego doświadczyłem przez te x lat kiedy to zaczynałem zabawę z początkiem lat 90-tych mając cały czas styczność ze sprzętem po czasy obecne, stąd ta retoryka. Sensowny współczesny rower wyścigowy ważący poniżej 7 kg, co chcesz usłyszeć? Że czuć tą dynamikę? Że szlag nieraz trafiał, bo samochody ze świateł startowały za wolno?Czy, że geometria już nie jest taka super hiper i wiatr czuć na klacie Nie będę Ci tu podawał konkretnych modeli na Di2, Diurejsach, bo( pomijając swój) się tego klubowego i nie tylko sprzętu przewinęło. Co jest złego w ramie z ali? W tej samej ramie która spotkasz w Nyku, czy w Hooku EXT-C? W rowerach za ponad dychę k.? Acha, jest jawnie chińska i tania, więc musi być syf. Wiedza to podstawa, a tej sensownej nie zdobędziesz siedząc po internetach
  10. Gdybym nie miał z tym styczności w postaci posiadania sprzętu od zabytkowych począwszy po obecne to bym nie zabierał głosu i nie wypowiadał się tak a nie inaczej. Nie bez powodu następny wyścig jadę na czym jadę, wcześniej sprawdzając i jedno i drugie Niestety ale współczesna geometria na lepszych kołach przegrała. Tyle w temacie. Noga to jest jedno, ale w ostatnim okresie kiedy to na bazie tego co mam w stajni dobierałem najlepszą opcję pod wyścig, to okazało się co się okazało. Podjazdy kilka poprawiłem, ale proste odcinki i zjazdy? Wybrałem zabytek z przed 40-tu lat, bo na prostych pod wiatr jest szybciej, bo na zjazdach jest o parę km/h szybciej, w zakrętach to się można dopiero składać . Na manetkach ciernych ,- tymi operuje tak samo sprawnie nawet na podjazdach 20% jak na klamkomanetkach więc mi to tak naprawdę jest bez różnicy. Skoro na czymś jest dla mnie efektywniej i szybciej to wybieram tą opcje, na której jestem skuteczniejszy. Proste
  11. Korba na płycie min 52, ciasna szosowa kaseta, konkretne koła, bardzo agresywna geometria ( najlepiej stara wyścigowa stal pokroju Columbusa, lub minimum Reynolds 534, gdzie geometrtie były z nastawieniem na solo, druga sprawa nie wytelepie po kalafiorach, bo gięty wideł też działa) Pod huragan będzie lżej, na zjazdach będzie harcorowo szybko, w ciasnych zakrętach 180 będzie to się normalnie prowadzić na prędkości , a nie jak tapczan ełdurens który nieraz trzeba wyhamować do przysłowiowego zera, ciasne stopniowanie pozwoli dobrać odpowiednie przełożenie, które pozwoli jednak jechać zdecydowanie szybciej( szarpniecie ze zbyt twardziocha powoduje podpalenie nogi + wyskok kolan i powrót z automatu do miękiszona, z ciasnego stopniowania tego niema). Niby bez ścigania Ale będzie szybvciej
  12. Do konkretnej jazdy i tylko dla siebie bez żadnych cyrków " że zaraz sprzedam dalej" karbon, qr, konkretne koła i obręczówki, - czyli klasyczna peaeilna szosa Hongfu,- bardzo dobre ramy Jestem zwolennikiem rowerówki z dalekiego wschodu, bo po co przepłacać. Używam elementów osprzętu jak o nawet całych rowerów
  13. Jak się przesiadałem z Jubilata2 na Eskę Sport to był duży przeskok w pozycji( no w końcu normalny Race :D), ale to jest powiedzmy przejście Polski pod " demokrację " więc ludzie z innej gumy " Ziemia Opolska" ma wymagania to nie ma przebacz , a i tak nie mogłem startować w Wyścigu Pokoju, bo sorry nie mamy dla Ciebie roweru stawiamy na Halupczoka i sprawdzonych w kadrze Shmiano to są kartofle. Sensah i L-twoo bardzo spoko( te drugie zwłaszcza ergo)
  14. Domyśłem się , że o to chodzi Jestem akurat praktykiem i takie rzeczy traktuje jako eksploatacyjne, zresztą jak cały rower. Gdyby nagle miliony monet, to wymiana gratów na mechanikę, albo jakbym uparł się , że musi no to L-twoo, albo jeszcze lepiej, -bym sobie Srama na urodziny zapodał ostatecznie by się już w ogóle w żadne kable nie bawić Dla mnie to wszystko to jest fun i też trochę na to inaczej patrzę. @Krypto.Szosowiec Niepotrzebnie się fochasz. Te 15-to letnie graty są akurat tanie w utrzymaniu. Serio mam jeszcze takich trochę i wiele rzeczy w nich zużyłem, bo jak wspomniałeś naklepałem tych km nimi dziesiątki tys km, tą nadomiar nogą jak koń Tam jest stary i prosty w serwisie SIS na którym podzespołów naprawdę konkretnej jakości z dalekiego wschodu i za śmieszne pieniądze jest sporo, od przerzutek po klameczki. Stara Di2 może stanowić jakąś tam klodę, ale mechaniki? Czy ja wiem , czy on chce sobie spokojnie pośmigać? Wnioskuję, że chce pocisnąć tylko boi się rejs więc endurans Z mojej strony wspomniałem tylko, że jest zupełnie inna efektywność Niech sobie chłopak w to sam poklika i tyle w końcu nazbierał pokaźny plik ofert
  15. Jeżeli w grę wchodzi późniejsza odsprzedaż to tylko taka opcja. Amatorów klasyki kórzy to docenią niestety brak. Jak się przesiadam z endurance na konkret to też początki są straszne , ale po chwili wszystko mija i robi się naprawdę szybko na podjazdach, prostych i zjazdach . Dlatego trzeba się wyjeździć, by pozycja nie zwalała z nóg Uwaga rower przygotowany z nastawieniem pod decydujący moment na MPP Przerzutka i 1k? Gdzie to tak?
  16. No niestety Używka z dużym nastawieniem do remontu
  17. 1. Rozumiem, gdyby gość wrzucił tu Alana, Gazelle, czy Kogę na ciernych, ale tu z tego co widzę wszystko jest współczesne. 2. I praktycznie wszytko jest Endurance 3. Żadnych tego typu wynalazków w przypadku gdy mogę w tej cenie kupić konkretny karbon , na konkretnych kołach. Z uwagi , że siedzę w tym nie od wczoraj i mam już trochę sprzętu, wyścigów i km za sobą i to w różnych warunkach, to powiem Ci coś młody człowieku Jeżeli przyzwyczaisz się do wyścigowej geometrii to będzie ona tak samo wygodna jak endurance z góry założony na " wygodę i dalekie dystansy" Jeżeli zależy Ci na szybkości tylko agresywna geometria . Pojeździsz trochę to i w lesie na ścieżkach sobie poradzisz Z tego wszystkiego co tu wrzuciłeś to : Spec Roubaix, Wilier i Canony. Di2,- jak na stromym będziesz zrzucać z twardziocha to się może zrobić kuku Przymierzaj,testuj i wybierz to co Ci najbardziej pasi.
  18. @Krypto.Szosowiec Z pełną świadomością i premedytacją, a ile gonek, aaaa i tych ultra tym pogoniłem https://bikefast.pl/product-pol-1834-Opona-Continental-Ride-Tour-28-700x28C.html idealna na takie tematy
  19. 35 na piachu będą się bardziej poddawać jak takie 42. Jedne bardziej inne mniej w zależności pisząc ogólnie od konstrukcji opony. 28 się przebije przez warstwę kopną ale nieraz trzeba nogi, żeby to ujechać. Oczywiście 28, czy 35 po piachu było u mnie grane, ale tu już trzeba techniki doświadczenia by pokonywać takie odcinki ale: Po analizie trasy wybierało się z czego najlepiej jechać. Przeważało twarde to opona cx 33, albo szybka na twarde do max 35, dużo sypkiego ,- Mezcal nawet do 2.1'
  20. Ścigam się trochę i jak bym miał na takim profilu trasy jechać na takich kowadłach, to konkurencja odhaczyła by mnie z marszu od startu. Mowa o prędkościach cirka 40 km/h po twardym. Na takie coś opona max 35, czy to Contact speed, czy Gravelking Niejednokrotnie bywa, że na gonki po takich "premiumach" biorę szosę i wtedy jest dopiero grubo I to jest całe clue problemu. Szeroki kapeć nic nie zmieni, bo wypstrykaja zaciśniete zęby. Pracować na d sobą wytrzymałościowo i technicznie. Trenować i wyjęździć się.
  21. Nie poleciałem, bo z tymi wszystkimi ludźmi imprezy jeżdżę i nie mówiłem o Tomku który sobie tego Wigryka na cacy przygotował, a o Robercie który w 2019 jechał na Wagancie i to taki też był "z szopy" , a w 2021- szym bodajże jechał na takiej turkus damce marketówie " ciepłej z szopy" , bo mu już rama w tym Wagancie 2 razy strzeliła i chłop nie miał za specjalnie na czym jechać, więc dla jaj i funu? Obok Roberta dla funu sam jechałem na wynalazkach poskładanych ze złomu i szopy i się nawet jeszcze na tym ścigałem. Zimową Watahę 2023 jechałem na radzieckim Uralu..On był tak kombinowany z druciarstwem włacznie, że lepiej niech nikt nie pyta. Tam wynalazek gonił wynalazek, ale na mrozie nie było, że nic nie działalo Ludzi którzy startują imprezy na różnych gratach, czy własnoręcznie tworzonych ulepsch jest multum, już nawet nie wspominam o hulajnogach. I nikt nie mówi, że to, czy tamto jest paździeż, czy , że obręczówki, czy V-ki nie działają na zjazdach. Ale to są ludzie , którzy z tym obcują i mają naprawdę spory pokład doświadczrnia w tych tematach. To nie był sarkazm, a ściągnięcie na ziemię, bo rzeczywistość nie jest taka jak się wielu może wydawać.
  22. A ludzie na Wigry3, Wagantach z PRL-u, damkach prosto z szopy przejezdzają Wisly1200, BBT zgarniając dobre czasy i świetnie się przy tym bawiąc. Bo wszystko rozgrywa się w głowie, a nie jak się gdzieś komuś wydaje
  23. Bo Achim Halupczok przed domem Też zaczynałem z naszym LKS -em
  24. @TheJW,ale ja akurat nie mam z tym najmniejszego problemu czaisz? radze sobie z takimi tematami doskonale (jakbyś przeczytał ze zrozumieniem to co w tym temacie ogólnie napisałem to byś to wywnioskował) Po prostu poruszyłem temat, a dokładnie jak taką sytuacje rozegrać, jeżeli ktoś ma z tym problem Zapomniałem, no tak...można zasygnalizować zejście i puścić korby, no ale nie przyszło mi to na pierwszy rzut oka do głowy, bo przecież nie stosuje Ten jadący na kole korzysta w pasożytniczy sposób ( w przypadku gdy nie daje zmian) z pracy osoby jadącej z przodu. Zawodnik na zmianie( jadący jako pierwszy) bierze na siebie cały opór powietrza wytwarzając jednocześnie tunel aerodynamiczny w którym jedzie osoba z tyłu ( jak w opakowaniu). Dzięki temu osoba z tyłu zaoszczędza 30% wydatku energetycznego przy tej samej prędkości. A więc jeżeli ja jadę jako pierwszy na 100% , druga osoba jeżeli się dobrze ustawi 70%, zaś trzecia już tylko 50. Jeżeli ten z tyłu nie daje zmiany, a pierwszy nie ma możliwości, umiejętności jak to rozegrać to może czuć się "rucha..y w d..ę" na całym dystansie i to jest ten ból, bo jazda w grupie polega na współpracy i przy odpowiednim ustawieniu i doborze chociażby częstotliwości zmian na bardzo szybką, efektywną i ekonomiczną jazdę, a nie kozaczeniu na zasadzie "kontroluje byś się całkowicie wyrzygał do cna, bo jestem kolarz i cie od tylca rozegram". Oczywiście , dobrze założony zawodnik z tyłu też generuje pewien ruch powietrza co pozwala troszeczkę uszczknąć, ale ludzie często z tyłu jada na tyle źle ( z braku wiedzy najczęściej, wiedzy i strachu ), że i tak efekt jest jakby jechał sam. Jazda na kole, po kole to podstawy z podstaw, które wykorzystuje się już do konkretnych szyków. Podwójny + rant potrafią zrobić niezłe kuku I nie mieszajmy do tego zawodowego świata , bo to zupełnie inne sytuacje i okoliczności Jeżeli chodzi o mnie , to w przypadku gdy mam przeczucie ( a w 90% tak jest), że jakiś turysta, którego przed momentem objechałem będzie się zbierał i da z siebie wszystko by tylko siąść na koło, to kontrolując przez łokieć od razu rozwiewam jakiekolwiek możliwości powodzenia tego. Dlaczego, ano dlatego, że prędkości 40-50 km/h nie służą takim osobom. Kurs udzielania pierwszej pomocy ( RKO), mam ukończony, ale problemy z tytułu, ze ktoś zszedł na zawał i wyjechał do rowu nie są mi potrzebne zwłaszcza, że już kilka takich przypadków miałem i na szczęście skończyło sie to bez większych szkód. Nie biorę odpowiedzialności za przypadkowe osoby , a zwłaszcza takie które nie mają krzty wyobraźni w głowie, tylko chcą "pozapier... kolarzowi na kole zwłaszcza, że za darmoszkę" To tyle
×
×
  • Dodaj nową pozycję...