Witam wszystkich. Rowerem jeżdżę od dawna, tyle ze raz na jakis czas a na dobre wzialem się w tym roku a już od maja na dobre, po 3-5 dni na tydzień i po 30-50 km dziennie. Efekty są widoczne, schudłem i schodzę na coraz mniejsze czasy dojazdu. Teraz juz 40 km robię w 1:27 minut, a zaczynałem od prawie 2 godzin. Ale sprawa wygląda tak. Miałem wymuszoną przerwę 11 dniową ostatnio. I po przerwie wróciłem na rower, zrobiłem pierwszego dnia 32 km, na drugi dzień ponad 40 km osiągając drugi swój rekordowy czas odkad jeżdżę c zyli 1:27:36 s i średnia 27.4 km/h ( mój rekord to 1:27:20) Za to na trzeci dzień nastąpił dość niespodziewany spadek kondycji, od samego początku nogi ciężkie, fakt że wiatr wiał mocno bo ponad 23 km/h ale ja po 20 km już byłem spuchnięty i doturlałem się do domu, widać było w czasie jazdy że nogi coś źle pracują, nawet gdy jechałem z wiatrem to nie mogłem rozwinąc jakiejś prędkości wielkiej (góra 31 km/h) a gdy pod wiatr to całkowicie mnie "zmogło" lżejszy bieg i turlanie po18- 20 km/h. Ostatecznie zrezygnowałem z planowanej 40 km trasy i zrobiłem 25 z kawałkiem w czasie bardzo słabym i o średniej poniżej 25 km/h całej jazdy. Mam pytanie, czy mogłem zajechać nogi po prostu czy to jakiś gorszy dzień? Wiatr dawał popalić owszem, ale że aż tak? Czas miałem dramatycznie słaby dojazdu. Co ciekawy wydawało mi się że jadę szybko a tu ledwo 25 km/h, jakby nogi nie podawały jak należy. Nie mogłem też utrzymać prędkosci bo zaraz spadała. A moze przyczyną był niedobór najpewniej magnezu bo nie zażyłem wczoraj wieczorem? zastanawiam się czemu tak oklapłem i wczoraj była moc i wszystko a dziś kompletnie bez mocy.. co ciekawe wydolnościowo było w porządku, zadyszek tam wielkich nie było, ale nogi po prostu jakby nagle po nocy mocy odjęło. Jem dużo białka, węglowodanów i suplementuje się magnezem i potasem. Miał ktoś z Was taki nawet nie kryzys a zapaść z formą na drugi dzień? Chyba że przyczyna stała w tym że wiatr zrobił swoje, pierwszy raz jechałem przy tak silnym wietrze. Ale żeby tak wypompował organizm? Pierwsze km jechałem pod wiatr, ale nie czułem jakiegoś strasznie zmęczenia.. Pozdrawiam serdecznie i może wiecie w czym problem takiego spadku, może trzeba po prostu odpocząć bo wczoraj zbyt mocno zajechałem się? Może za szybko po tej przerwie narzucam sobie tyle km i taką prędkość? Będę wdzięczny za wskazówki i porady.. Nigdy nie miałem wcześniej aż takiego kryzysu, miałem tam gorsze osiągi, ale dziś to był dramat. Dlatego tak pytam..